Dołącz do nas

Kibice Piłka nożna

[3] Wspomnienie Derbów – 23.11.2001

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dziś wspominamy kolejne z czterech ostatnich spotkań derbowych rozgrywanych przy Bukowej. Poprzednie znajdziecie TUTAJ (30.04.1999) oraz TUTAJ (27.04.2001).
W 2002 roku z Ruchem u siebie graliśmy w zimowej scenerii, 23 listopada. GieKSa wygrała tamto spotkanie 2:1 po golach Kubisza i Janusa. Ciekawostką jest, że wszystkie trzy bramki padły w odstępie czterech minut, co powodowało szał radości na trybunach.
Zacznijmy od…

WSPOMNIENIA PIŁKARSKIE:

Składy obu drużyn wyglądały następująco:

GKS Katowice: Lech – Kowalczyk, Świerczewski, Sznaucner, Janus, Widuch, Wysocki, Kubisz (86′ Oberaj), Gajtkowski, Muszalik, Bała
Ruch Chorzów: Matuszek – Masternak, Wleciałowski, Fornalik, Duda (63′ Gorawski), Surma, Paluch, Woś, Górski, Madej (76′ Suker), Bizacki

Katowicki „SPORT” tak relacjonował tamto spotkanie:

„Derby Śląska jak zwykle przyniosły wiele emocji, i jak zwykle… sporo kontrowersji. Po spotkaniu najwięcej dyskusji wywołała sytuacja z 66 minuty, gdy po strzale Bizackiego, piłkę toczącą się do bramki GKS wybił Wysocki. Zdaniem wielu zrobił to już poza linią bramkową, której tak na dobrą sprawę w tym błocie widać nie było. Arbitrowi prowadzącemu to spotkanie nie przeszkadzał jednak ten szczegół, podobnie jak fakt, że w drugiej odsłonie po odpaleniu rac przez kibiców obu drużyn, nie widać było też dużej powierzchni boiska. Grzegorz Kasperkowicz ożywił się natomiast w końcówce spotkania, gdy w ostatnich 5 minutacg pokazał aż siedem żółtych kartek.

Przez 40 minut na boisku dominował Ruch. To on atakował z większą determinacją. Katowiczanie czekali na szansę do kontrataków, których dość długo jednak nie potrafili przeprowadzić. W 6 minucie Robert Górski uderzył groźnie z narożnika pola karnego, lecz piłka wylądowała na bocznej siatce. Krótko potem Lech miał kłopoty ze strzałem z wolnego Dudy, piłkę do siatki dobił z bliska Paluch, ale zrobił to z pozycji spalonej. Gol zatem nie został uznany. Bez szczęścia ( z ostrego kąta wzdłuż bramki ) strzelał też Bizacki.

W 23 minucie odpowiedź otrzymali ci, którzy zadawali sobie pytanie, czy GKS wyszedł na boisko, czy też myślami został zupełnie gdzie indziej. Kubisz uderzył groźnie z 17 metrów, lecz Matuszek popisał się skuteczną interwencją. Potem jeszcze raz Duda bez szczęścia próbował uderzyć z rzutu wolnego. Wreszcie nadeszła 39 minuta. Wypuszczony przez Madeja Woś pognał na bramkę GKS i mimo, że cały czas starał się mu przeszkadzać Wysocki, przytomnie, technicznym strzałem przerzucił piłkę nad Lechem. Ruch zdobył gola, ale stracił koncentrację. Już pierwsza akcja GKS po wznowieniu gry omal nie zakończyła się wyrównaniem. Zaraz potem Gajtkowski wrzucił piłkę na pole karne, gdzie przejął ją Kubisz i mimo, że jego pierwszy strzał obronił Matuszek przy dobitce był bezradny. I wówczas pojawiły się wątpliwości, czy w momencie zagrania Gajtkowskiego strzelec gola nie był na spalonym? Nie było już natomiast najmniejszych wątpliwości przy drugim golu dla katowiczan, którzy 2 minuty później objęli prowadzenie. Znów po akcji Gajtkowskiego piłka trafiła do Janusa, który z „pierwszej piłki” uderzył mocno i precyzyjnie.

W drugiej odsłonie mecz przebiegał podobnie, jak w pierwszej. Przewagę mieli chorzowianie, tym razem jednak GKS nie „rozkręcał” się tak długo jak przed przerwą i dwa razy po strzałach Muszalika zrobiło się pod bramką Ruchu gorąco. Napierw piłka poszybowała obok słupka, potem kapitalną interwencją popisał się Matuszek.

Znacznie więcej działo się pod drugą bramką, włącznie z sytuacją opisaną na wstępie. Groźnie strzelali jeszcze z rzutów wolnych Fornalik i Bizacki. Bliski wyrównania był też Paluch, po którego strzale piłka wylądowała na poprzeczce.

Ruch z pewnością prezentował się lepiej od gospodarzy, ale ci, wygrali w ten sam sposób, co w poprzednich spotkaniach. Waleczność podopiecznych Janusza Białka jest godna podziwu. Wobec absencji Krzysztofa Sadzawickiego i Artura Andruszczaka (pauzujących z powodu kartek), na ławce rezerwowych GKS mogło zasiąść tylko trzech zawodników. Trener Białek wpuścił na plac gry jedynie Oberaja. Większe pole manewru miał szkoleniowiec gości. Wprowadził z ławki w drugiej połowie dwóch napastników : Gorawskiego i młodego Sukera. Tylko ten pierwszy starał się zagrozić Lechowi, jak reszta kolegów w II połowie, bez powodzenia. Przynajmniej zdaniem sędziego… i to jest najważniejsze”

NAJLEPSZE MATERIAŁY WIDEO Z TEGO MECZU ZNAJDZIECIE TUTAJ, TUTAJ I TUTAJ

WSPOMNIENIA KIBICOWSKIE:

Warto skupić się jednak na tym co działo się tamtego dnia na trybunach, a działo się bardzo wiele. Poniżej ciekawe relacje zarówno kibiców GieKSy, jak i Ruchu, zdjęcia oraz video – wspominamy!

Relacja GieKSy:
Sprawą oczywistą jest że pojedynki z lokalnymi rywalami powodują ogromną mobilizację i wyzwalają dodatkowe emocje u obu stron. Nie inaczej było i tym razem. Myślę że wydarzenia owego piątkowego niezwykle mroźnego, derbowego wieczoru mogły zadowolić nawet najbardziej wybranych fanów. Ale po kolei. Nauczeni doświadczeniami poprzednich wizyt Niebieskich na ulicy Bukowej fani GieKSy oczekiwali pod swoimi kasami na jakiś zaskakujący atak kibiców „przyjezdnych”. Tym razem nic takiego nie miało jednak miejsca. Znudzona próżnymi oczekiwaniami grupa GieKSiarzy postanowiła urozmaicić sobie czas próbując dostać się na stadion bez biletów – co im się w pełni udało, jako że ochrona czuwająca nad bezpieczeństwem terenu w okolicach kas, nie stawiająca praktycznie żadnego przeciwnika, zdołała jedynie użyć gazu i w błyskawicznym tempie ewakuować się z miejsca pełnionej funkcji. Następnie dochodzi do walki fanów GieKSy z wkraczającymi oddziałami policyjnymi. Ci jednak używając armatki wodnej i strzelb „gładkolufowych” ostudzili zapędy gospodarzy. Warte odnotowania jest godne zachowanie w tym momencie fanów „przyjezdnych” śpiewających to, co w takich przypadkach śpiewać należy. Z akcentów chuligańskich było to już wszystko na co w tym dniu pozwolili mundurowi, bo wierzę że obie ekipy stać było na wiele więcej. Swego rodzaju wynagrodzeniem owego braku emocji pozasportowych była z pewnością doskonała oprawa wizualna, podczas której fani obu drużyn zaprezentowali bodaj wszystko, co jest obecnie dostępne na rynku. Na rozpoczęcie spotkania trybuna katowickich szalikowców w całości zakryta się sześcioma flagami sektorowymi w barwach (po dwie z każdego koloru) i odpalonych zostało około 20 wulkanów. Fani Niebieskich, których tego dnia zawitało około 2500, w tym samym momencie tradycyjnie zasypują jedną z bramek mnóstwem serpentyn. Następnie goście prezentują biało – niebieskie kartoniki, co przy tak dużej ilości osób dało ładny efekt. Chwilę później, po nie uznanej bramce dla Ruchu, w sektorze „przyjezdnych” odpalonych zostaje ok. 15 czerwonych rac, a pod koniec pierwszej połowy jeszcze ok. 25. W międzyczasie Katowiczanie, zamiennie i również ratalnie, odpalają zielone i czerwone race, których w sumie tego wieczoru mieli ok. 80. W przerwie meczu nieco chyba sylwestrowy akcent, mianowicie pokaz sztucznych ogni, przygotowany przez gospodarzy. W drugiej połowie znów „atrakcja goniła atrakcję”. Niebiescy odpalają ponad 2000 zimnych ogni, a fanatycy GieKSy w towarzystwie ogromnej ilości baloników oraz kolejnej porcji rac, prezentują dość sporych rozmiarów flagę „Łowcy Śmierdzieli”, zrobioną ze skrojonych szali rywala. Niebiescy w odpowiedzi również prezentują baloniadę i odpalają do tego ponad 200 ogni bengalskich. Nie trzeba myślę dodawać, że wszystkie wyżej opisane atrakcje były niezwykle efektowne i dały nieprawdopodobnie ładny efekt. Myślę, że pomimo przerażających warunków atmosferycznych, nikt ze stadionu nie wyszedł rozczarowany. Nie doszło do bezpośrednich starć wrogich sobie ekip, ale trzeba też zauważyć ogromną mobilizację sił mundurowych, która tamtego dnia sięgnęła już chyba szczytu ich możliwości.

Relacja Ruchu:
Zbiórkę jak zwykle przed derbami mamy na rynku w Chorzowie. Na stadion udaliśmy się przez park, oczywiście towarzyszyła nam obstawa policji. Przed meczem GieKSa nieźle dymi z policją na stadionie, mundurowi musieli użyć polewaczki. My w tym czasie śpiewamy „zostaw kibica…” oraz „zawsze i wszędzie…”. Podczas meczu odpalamy 40 rac, wyrzucamy 2000 serpentyn + konfetti, mamy balony, 3000 zimnych ogni, 300 ognie bengalskich (wulkanów) oraz niebiesko – białe kartoniki. Prowadzimy ekstra doping, GieKSa ma pasy materiału, balony, sztuczne ognie, race i wulkany.  Wywiesili też jakąś szmatę z napisem „Łowct Śmierdzieli”, ale bardziej zrobili z siebie pośmiewisko, niż się popisali. Ogólnie mecz to jedna wielka konkretna prezentacja i doping. Nas grubo ponad 2000.
Rafał FC Siemianowice
Źródło: TMK

Relacja Ruchu:
Ponad 2000 fanów dopinguje jedenastkę Ruchu na „wyjazdowym” meczu z GKS-em Katowice. O dziwo na samych derbach brak awantur pomiędzy ekipami, jedynie GKS ostro dymi z policją. Działo się natomiast przed meczem, na katowickim dworcu 40-osobowa grupa „Niebieskich” z Mikołowa ma wpierw zwycięskie starcie z 10-osobową grupą GieKSiarzy, a potem ta sama grupa „Niebieskich” zostaje pogoniona i oklepana przez 50-osobową ekipę chuliganów z GKS-u.
Źródło: ULTRA nr3

Relacja GieKSiarza:
Ruchu na tym meczu melduje się ok. 2 tysięcy, w tym Apator z flagą. Przed meczem w ponad 100 osób wbijamy się na stadion za darmo, przy tym dochodzi do awantury z ochroną. Ochrona ostro od nas dostaje i ostatecznie zostaje wygoniona na inną część stadionu. Dajemy sobie spokój gdy pojawia się policja i armatka wodna, która zaczęła nas polewać. Na meczu konkretna prezentacja z naszej strony, odpalamy wulkany, race czerwone i zielone ok. 60 sztuk, mamy baloniki, nową flagę sektorową oraz fajerwerki. Poza tym wywieszamy ponad 20 metrowe białe płótno z napisem „Łowcy śmierdzieli” z szalami Ruchu. Co do chorzowskich też zaprezentowali się nieźle, race czerwone ok. 30, sztuczne ognie, kartony, ognie bengalskie. Ogólnie derby ciekawe.
Źródło: zin DIABLOS 2001 nr 5 (Ruda Śląska)

Relacja Ruchu:
Nas 2200 osób. Tak dziwnie jest skonstruowana polska Liga, że mimo iż w Lidze tej grają 4 śląskie kluby, były to pierwsze nasze derby, no cóż tak to już u nas jest. Na meczu z odwiecznym rywalem jest naprawdę super atmosfera, głównie jeśli chodzi o sprawy ultras, bo o zadymy tego dnia było naprawdę ciężko. Jedynie na meczu Gieksa leje się z ochroną i przegania ich na inną część stadionu. Na meczu odpalamy race, mamy zimne ognie, kartony i ognie bengalskie. Co do Gieksy to odpalili sporo rac, ponadto mieli nową flagę sektorową. Najśmieszniejsza była flaga „Łowcy śmierdzieli”, widać „pomysłów” im nie brakuje.
MARCIN
Źródło: zin DIABLOS 2001 nr 5 (Ruda Śląska)

RELACJA:
Druga kolejka grupy mistrzowskiej I ligi.
Na wyjście piłkarzy z trybun poleciały serpentyny i konfetti, a wzdłuż „Blaszoka” odpalono zimne ognie i petardy. Później część trójkolorowych flag na płocie przykryło płótno „Łowcy śmierdzieli” z charakterystyczną obróconą literką „r”. Goście w pierwszej połowie także urządzili pokaz pirotechniczny, zadymiając później tę część boiska, której bronili gospodarze.
Źródło: fb/ŚląskieTrybuny

Oflagowanie m.in.: NET F@NS GIEKSA (łuk), FORZA GKS, CRAZY BOYS, GISZOWIEC – CAŁE NASZE ŻYCIE TO GKS KATOWICE, GKS KATOWICE (Blaszok), PSEUDOKIBICE KOCHAJĄ ŚLĄSKA STOLICĘ, VIP, SK1964, GIEKSIARZE, GLADIATORS, MARIHUANA, GKS KATOWICE (z buldogiem)

GALERIA:

 

BILETY NA DERBY –> INFORMACJE TUTAJ 

Podziękowania dla Erica Cantony oraz Blade (www.gzg64.pl) za pomoc w odnalezieniu materiałów do tego newsa. 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    JAN

    19 października 2017 at 09:27

    ŚWIETNA SERIA MARCIN

  2. Avatar photo

    Udine WITOSA

    19 października 2017 at 10:31

    Witom wszystkich GieKSiorzy . Pamiętom ten szpil , atmosfera niesamowita , doping na maxa . DErBOWY Klimat . Oby i w niedziela była taka atmosfera i wysoka wygrana ze smrodami. Jak sprzedaż biletów ? Wie ktoś ?

  3. Avatar photo

    luk

    19 października 2017 at 16:32

    pamiętam że race po pierwszej bramce jeszcze sie nie skączyły palić a za chwile następne już były odpalane 🙂

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga