Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.
Piłkarki i piłkarze w miniony weekend rozpoczęli rozgrywki rund rewanżowych. Piłkarki uległy na wyjeździe drużynie Czarnych Sosnowiec 0:4 (0:2). Piłkarze zremisowali na Bukowej z Błękitnymi Stargard 2:2 (2:2). Prasówkę o meczu z Błękitnymi znajdziecie tutaj.
Siatkarze rozegrali dwa spotkania z drużynami z pierwszych miejsc w tabeli: najpierw z Mistrzem Polski, drużyną ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3, następnie z liderem rozgrywek ekipą VERVA Warszawa ORLEN Paliwa 2:3. Następny mecz siatkarze rozegrają w niedzielę, z Jastrzębskim Węglem, w hali w Szopienicach.
Hokeiści, w ćwierćfinale rozgrywek Polskiej Hokej Ligi, pokonali Podhale Nowy Targ trzy razy: 3:2 i 4:3 (oba mecze po dogrywce) oraz wczoraj 5:1. Stan rywalizacji 3:2 dla GieKSy.
PIŁKA NOŻNA
dziennizachodni.pl – Derby dla sosnowiczanek
W meczu inaugurującym rundę wiosenną ekstraligi kobiet Czarni Sosnowiec rozgromiły GKS Katowice 4:0. Hat-trickiem w spotkaniu rozgrywanym na stadionie im. Jana Ciszewskiego popisała się Katarzyna Daleszczyk.
[…] Kibice zgromadzeni na stadionie im Jana Ciszewskiego spodziewali się więc zaciętego spotkania sąsiadów zza miedzy, a tymczasem wyższość Czarnych w derbach nie podlegała żadnej dyskusji.
[…] Katowiczanki starały się odrobić straty. Miały swoje okazje, ale grały nieskutecznie. Nie potrafiły wykorzystać nawet rzutu karnego, który zmarnowała Agata Sobkowicz. Okazałe zwycięstwo Czarnych przypieczętowała Dorota Hałatek.
sportdziennik.pl – Marek Szczerbowski: Wiedziałem, w jak trudny projekt wchodzę
Rozmowa z Markiem Szczerbowskim, prezesem wielosekcyjnego GKS-u Katowice.
Trudno namówić pana na wywiad…
Marek SZCZERBOWSKI: – Prezes nie jest od tego, by non stop udzielać wywiadów. Nie można na nich budować swojej pozycji. Szkielety byłych szefów, którzy opierali swoją rzeczywistość o wywiady, są rozsiane po całej Polsce. I nie chodzi tylko o kluby sportowe.
[…] Na przykład redukcja o kilkadziesiąt procent kosztów w klubowej administracji. Na ile były to po ludzku trudne decyzje?
Marek SZCZERBOWSKI: – Atestacja stanowisk zawsze jest bardzo trudna. Każą decyzję, którą podejmowałem, szeroko uzasadniałem. Dzisiaj nie postąpiłbym inaczej. Mimo że było to naprawdę trudne.
Można mówić o jakiejś liczebności zatrudnienia? Ile osób tworzyło administrację spółki pół roku temu, a ile teraz?
Marek SZCZERBOWSKI: – Moim celem było dopasowanie zadań do ludzi i ich kompetencji. Wydaje się, że zamiar ten został osiągnięty.
[…] Na ile ruchy kadrowe w administracji są już zakończone?
Marek SZCZERBOWSKI: – Pracuję dziś z najlepszym zespołem, z jakim kiedykolwiek i gdziekolwiek pracowałem. Mogę to powiedzieć publicznie.
Kibice troszczą się o markę GKS-u. Nieobca im była też kwestia aut służbowych, z których pańską decyzją zrezygnowano.
Marek SZCZERBOWSKI: – Mówiąc pół serio: auta byłyby przydatne w sekcji motoryzacyjnej, a takiej w GKS-ie nie mamy. Uważam, że w klubie sportowym elementem jakości jest wynik sportowy.
[…] Dosyć odważnie mówi pan, że gdy budowa stadionu będzie sztucznie przeciągana, to odejdzie pan z klubu.
Marek SZCZERBOWSKI: – Bo wiem, że nie jest przeciągana; że prezydent Marcin Krupa, Urząd Miasta, chcą to zrealizować. Rozmawiamy bardzo często. Władze robią wszystko, by ten kompleks powstał. Budowa profesjonalnego klubu musi się opierać o podstawy infrastrukturalne. Wiem, co mówię. W tej historii nie ma żadnego ukrytego elementu, oni chcą to zrobić! Czasem przy dużych procesach inwestycyjnych, gdy na różnych etapach jest zaangażowanych mnóstwo ludzi, popełnia się niedociągnięcia. Jestem przekonany, że prezydent Krupa pragnie wybudować stadion.
Zmartwiła pana grudniowa wieść o rażąco zbyt wysokim kosztorysie inwestorskim stadionu, przedstawionym przez projektantów?
Marek SZCZERBOWSKI: – Zmartwiło mnie, że gruchnęła ta wiadomość. Zakręty są w każdym procesie inwestycyjnym. Trzeba uspokajać. Powtarzam: miasto Katowice chce stadionu i rozwoju GieKSy.
[…] Co z sekcją szachów?
Marek SZCZERBOWSKI: – Oczywiście, można budować przestrzeń w oparciu o współpracę z różnymi podmiotami zewnętrznymi – a takim są szachy, jako stowarzyszenie działające niezależnie pod szyldem Hetmana. Tak występuje choćby o dotację z miasta. Nie wykluczamy, że jeśli szachiści zechcą dalej z nami współpracować, to się to stanie. Trzeba jednak ustalić generalne zasady. Albo jest perspektywa bycia w jednej strukturze, albo niech to funkcjonuje oddzielnie.
Czyli w tym momencie szachów w GKS-ie nie ma.
Marek SZCZERBOWSKI: – Nigdy nie było. Tylko współpraca – słuszna, wykorzystująca pewne zasoby związane z GKS-em. Działamy na podstawie ustawy o sporcie. Jesteśmy finansowani z budżetu miasta i dlatego nie możemy utrzymywać z tej dotacji innej organizacji. Medialnie coś wybrzmiało, że było razem, lecz od strony formalno-prawnej tak naprawdę było osobno.
Czy mocna wielosekcyjna GieKSa jest możliwa bez silnej piłki nożnej?
Marek SZCZERBOWSKI: – Nie, bo ona stanowi podstawę, o czym świadczy frekwencja, zaangażowanie władz miasta, zainteresowanie mediów, ogólna popularność futbolu, historia… W hokeju ona też nie jest najgorsza, a można powiedzieć, że wręcz lepsza. Historycznie jednak bardziej zapisał się GKS Katowice piłkarski niż hokejowy – tyle że z rangi dyscypliny niż samych rezultatów.
Jak ważny dla przyszłości sekcji piłkarskiej jest awans do I ligi?
Marek SZCZERBOWSKI: – Dziś sekcja piłki nożnej daje radość kibicom. A nie zawsze dawanie radości wiąże się z bezpośrednim awansem.
Czasem męczysz się w ekstraklasie, a uśmiechasz w II lidze.
Marek SZCZERBOWSKI: – Tak jest! Jeżeli piłkarze będą dawać radość kibicom, będziemy widzieć stały wzrost, to pewne jest, że w perspektywie czasu wynik przyjdzie. Nie musi koniecznie teraz. Chodzi o zbudowanie zespołu, stabilizację, posiadanie polityki działania i jej rozwijanie. To, co zostało dotąd zaplanowane, wdrożyliśmy. Teraz chodzi o to, by to utrzymać. Spotkamy się 30 czerwca i ocenimy, czy drużyna dawała radość kibicom. To cel dla piłkarzy na wiosnę.
Trochę spuszcza pan powietrze z balonu.
Marek SZCZERBOWSKI: – Nie patrzę tymi kategoriami. Prawdą jest, że spodziewaliśmy się progresu, ale nie tak szybkiego. Sądziliśmy, że ta drużyna będzie grała – ale nie, że aż tak. Nie chodzi mi nawet o wyniki, co postawę, walkę do końca. Wiadomo było, że latem trzeba było to pozbierać; że to wszystko może dłużej trwać. Zobaczymy, czy poziom z jesieni utrzymamy wiosną.
Co chciałby pan sobie pomyśleć w czerwcu?
Marek SZCZERBOWSKI: – Czas przyszły – niepewny, zawsze to powtarzam. Chcę, by wszystkie sekcje dawały nam radość.
SIATKÓWKA
sportdziennik.com – Niespokojny los
Katowiczanie nie zdołali urwać nawet seta mistrzom Polski z Kędzierzyna-Koźla. To ich druga porażka do zera. Czy to początek kłopotów ekipy trenera Dariusza Daszkiewicza?
Takiej „serii” siatkarze z Katowic w tym sezonie jeszcze nie mieli. Przyzwyczaili swoich kibiców do zaciętych spotkań, często kończących się tie breakiem. Choć nie każdy z nich wygrywali, to niemal w każdym punktowali. Komplet w starciach z katowiczanami zdobyły jedynie PGE Skra Bełchatów, Cerrad Czarni Radom oraz Cuprum Lubin, Teraz do tego grona dołączyła Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
[…] Perspektywa gry w play offie, która jeszcze nie tak dawno wydawała się niemal oczywista, teraz wcale nie jest już taka pewna. Prawdopodobnie o być albo nie być w czołowej ósemce zdecydują ostatnie mecze sezonu zasadniczego, które GKS zagra z drużynami z Radomia i Suwałk. Wczorajsze spotkanie w szopienickiej hali nie miało większej historii. Mistrzowie Polski górowali nad gospodarzami w każdym elemencie. Gospodarze wyrównaną walkę potrafili nawiązać jedynie w pierwszym secie. W nim od początku gra toczyła się punkt za punkt. Katowiczanie dwukrotnie potrafili odrobić dwupunktową stratę. Przy stanie 22:22 trener GKS-u Dariusz Daszkiewicz zdecydował się na podwójną zmianę, ale zamiast pomóc, kompletnie wybiła z rytmu jego zespół. W kolejnych dwóch partiach przy świetnym przyjęciu rozgrywający ZAKSY Benjamin Toniutti robił, co chciał i równo rozdzielał piłki pomiędzy kolegów. W efekcie po 80 minutach gry było już po wszystkim.
– ZAKSA była zdecydowanie lepsza. Wiedzieliśmy, że musimy ryzykować na zagrywce, ale nic to nie zmieniło, bo rywale bardzo dobrze przyjmowali i grali na siatce. Niczego jeszcze nie możemy być pewni. Przed nami bardzo ciężka walka. O miejsce w ósemce będziemy walczyć do ostatniej kolejki. Nie składamy broni, choć zdajemy sobie sprawę z renomy najbliższych rywali – podsumował Dariusz Daszkiewicz, szkoleniowiec GKS-u Katowice.
GKS Katowice – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (22:25, 20:25, 20:25)
plusliga.pl – Sobota z PlusLigą: VERVA Warszawa ORLEN Paliwa – GKS Katowice 3:2
[…] Mecz rozgrywany był nietypowo, bo nie w stolicy, lecz w Płocku w ORLEN Arenie. Widać było bo drużynie z Warszawy, że nowy dla niej obiekt nie jest atutem w starciu z GKS-em Katowice. Goście wreszcie zagrali lepiej niż w poprzednich spotkaniach, prezentując się odważnie w polu serwisowym i ataku.
Katowiczanie niespodziewanie zdominowali VERVĘ, gospodarze nie potrafili wejść na wysokie obroty. Prezentowali się, w dwóch pierwszych setach, jeszcze trochę słabiej niż w ostatnim starciu w Rzeszowie. Znowu bardzo słabo radził sobie Artur Udrys (2 skończone ataki na 11 prób), pozostali skrzydłowi także nie zachwycali. W GKS-ie liderowali Rafał Szymura i Jakub Jarosz, którzy wyprowadzili swoją drużynę na prowadzenie 2-0.
Trenera Andrea Anastasi zdecydował się na zmiany, Andrzeja Wronę zastąpił Patryk Niemiec, a Jan Król zmienił Udrysa. Warszawianie zaczęli grać lepiej w każdym elemencie, podczas gdy impet przyjezdnych malał. Bardzo dobrze w zespole VERVY prezentował się Piotr Nowakowski, coraz lepiej grał Bartosz Kwolek. Dzięki poprawie gry zespół ze stolicy doprowadził do tie-breaka.
W piątym secie warszawianie mieli inicjatywę, ostatnią akcję wykończył Kwolek. VERVA utrzymała pozycję lidera, wygrywając 21 mecz w sezonie.
polsatsport.pl – VERVA Warszawa odwróciła losy meczu z GKS-em Katowice
W meczu 22. kolejki PlusLigi Verva Warszawa Orlen Paliwa wygrała z GKS-em Katowice 3:2. Faworyt zwyciężył, ale „królowie tie-breaków” sprawili, że gospodarze musieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności.
[…] VERVA Warszawa Orlen Paliwa – GKS Katowice 3:2 (19:25, 17:25, 25:21, 25:23, 15:13)
HOKEJ NA LODZIE
dziennikzachodni.pl – Fani Gieksy wywiesili transparent i cieszyli się ze zwycięstwa
W trzecim meczu ćwierćfinałowym play off Polskiej Hokej Ligi GKS Katowice pokonał po dogrywce Podhale Nowy Targ 3:2.
[…] Rywalizacja w Katowicach była bardzo zacięta. W szatni Podhala od niedzieli panuje epidemia. Na szczęście nie jest to koronawirus, a tylko grypa żołądkowa, ale i tak działacze “Szarotek” wystąpili z prośbą o przełożenie środowego spotkania na piątek, bo zaraziło się nią aż 12 hokeistów z Nowego Targu. GieKSA na to nie przystała, bo w piątek w Spodku zaczyna się międzynarodowy turniej e-sportowy IEM Katowice 2020, a komisarz Polskiej Hokej Ligi Marta Zawadzka stwierdziła, że regulamin play off nie przewiduje przełożenia meczu.
Pojedynek odbył się więc zgodnie z planem, a goście w Satelicie wystawili do gry pełne cztery piątki, więc widać stan zdrowia ich hokeistów szybko się poprawił. Katowiczanie musieli odrabiać straty po dwóch porażkach w Nowym Targu, więc nic dziwnego, że od początku ruszyli do natarcia. Ne efekty nie trzeba było długo czekać. Najpierw podanie Grzegorza Pasiuta wzdłuż bramki na gola zamienił Patryk Krężołek, a później Mateusz Michalski dobił strzał Marcina Kolusza. Warto zaznaczyć, że dwaj ostatni zawodnicy są wychowankami Podhala. Goście odpowiedzieli trafieniem Tomasa Franka, który wykorzystał fatalny obrońców błąd GieKSy.
Zaraz na początku III tercji Podhale wyrównało wykorzystując okres gry w przewadze. Zwycięzcę wyłoniła więc dopiero dogrywka. Obydwa zespoły grały w niej w czteroosobowych składach, ale dopiero po 14 minutach katowiczanom udało się zdobyć gola na wagę wygranej. Jego autorem był Oskar Jaśkiewicz.
GKS Katowice – Podhale Nowy Targ 3:2 (2:1, 0:0, 0:1, d. 1:0)
infokatowice.pl – Udane urodziny GieKSy. Zwycięstwo z Podhalem Nowy Targ
GieKSa obchodzi dzisiaj swoje 56 urodziny. Hokeiści sprawili wszystkim kibicom najlepszy z możliwych prezent, wygrali z Podhalem Nowy Targ i tym samym po czterech spotkaniach w ćwierćfinale play-off remisują ze swoim rywalem 2:2.
Spotkanie rozpoczęło się od naporu nowotarżan, którzy już w pierwszej minucie mogli objąć prowadzenie, ale silny strzał z bliskiej odległości wybronił Rahm. Praktycznie przez całą pierwszą odsłonę goście dominowali na lodzie i tylko świetnej postawie szwedzkiego golkipera katastrofalnie grający katowiczanie zawdzięczają, że nie stracili żadnej bramki. Jeśli chodzi o grę ofensywną GieKSy, to poza 6 minutami gry w przewadze ani razu nie byli w stanie zagrozić stojącemu między słupkami Odrobnemu. Najlepszą okazję dla gospodarzy zmarnował w 10 min. Makkonen, który tylko w sobie znany sposób przestrzelił stojąc kilkadziesiąt centymetrów od pustej bramki.
Druga tercja znowu zaczęła się od ataków przyjezdnych, którzy w 23 min. w końcu znaleźli drogę do siatki i objęli w pełni zasłużone prowadzenie. Ten gol obudził podopiecznych trenera Piotra Sarnika z letargu. Od tego momentu to gospodarze zaczęli dyktować warunki na lodzie i już w 28 min. Krężołek doprowadził do wyrównania. W kolejnych minutach gra katowiczan nadal mogła się podobać, a ich starania zostały nagrodzone w 38 min., kiedy gola w przewadze zdobył Franssila. Niestety kilkadziesiąt sekund później role się odwróciły. Na ławce kar siedział Krężołek, a Petterson doprowadził do stanu 2:2.
Przez całą trzecią część obie drużyny toczyły zażarty pojedynek o każdy centymetr lodowiska. W 6 min. po raz kolejny w tym spotkaniu na prowadzenie wyszli nowotarżanie. Trzy minuty później na tablicy świetlnej widniał już jednak remis, a Odrobnego po raz drugi pokonał Krężołek. W ostatnich sekundach grająca w przewadze GieKSa mogła jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale goście się wybronili i podobnie jak wczoraj o losach pojedynku zadecydowała dogrywka, w której po raz kolejny lepsi okazali się gospodarze. Tym razem złotą bramkę w 75 min. zdobył Da Costa. Tym samym po czterech spotkaniach GieKSa remisuje w ćwierćfinale play-off z Podhalem 2:2.
GKS Katowice – Podhale Nowy Targ 4:3 (0:0, 2:2, 1:1, d. 1:0)
sportowepodhale.pl – Szok i niedowierzanie
Nie tak miała wyglądać piąta potyczka górali z katowiczanami. Nie na to liczyła szczelnie wypełniająca trybuny widownia. A jednak, to katowiczanie są o krok od gry w półfinale play off.
„Szarotki” rozpoczęły bardzo nerwowo. Dały się zepchnąć do defensywy i pod bramką Odrobnego dochodziło do gorących spięć. Katowiczanie przewagę udokumentowali w 5 minucie. Akcję zainicjował Kolusz, który zagrał do Wajdy na skrzydło, a ten wcielił się w napastnika. Minął obrońcę i backhandem wpakował krążek pod poprzeczkę. Chwilę później goście mogli prowadzić 2:0, gdyby Tomasik wygrał pojedynek oko w oko z nowotarskim golkiperem. Podhalanie byli w szoku, a katowiczanie na fali. Przez kolejne 5 minut kręcili góralami w ich tercji, a pod bramką Odrobnego raz za razem się kotłowało. Były momenty, że nowotarżanie wystrzeliwali krążek na uwolnienie. Dopiero po 10 minutach gospodarze się otrząsnęli, ale nadal nie potrafili zawiązać akcji zaczepnej. Jeżeli już wtargnęli do tercji przeciwnika, to nie potrafili oddać strzału, z którym Rahm miałby kłopoty. Przyjezdni byli o ułamek sekundy szybsi w pojedynkach jeden na jeden, w starcia pod bandą. W 15 min. Rajamaki przegrał pojedynek sam na sam z Odrobnym, ale jego drużyna utrzymała się przy krążku w tercji rywala. Rajamaki spod bandy zagrał na drugi słupek do Makkonena, a ten trafił do pustej bramki. Za moment górale powinni stracić kolejnego gola, gdyby Cimzar zachował więcej zimnej krwi pod bramką.
Katowiczanie nadal kontrolowali grę po przerwie. Mieli sytuacje, a Podhale momentami nie istniało, a jednak zdobyło gola. Po starciu za bramką, dwóch katowiczan się wywróciło, Franssila odpuścił Willicka, który zagrał na drugi słupek, a Jenczik posłał krążek do pustej bramki. Tenże Franssila za moment powędrował na ławkę kar i kibice liczyli, że ich pupile doprowadzą do wyrównania. Tymczasem stracili krążek w tercji ataku, pognał z nim Pasiut, zagrał do tyłu do Kolusza, który za moment utonął w objęciach kolegów.
W trzeciej tercji górale postawili wszystko na jedną kartę. Atakowali, ale były to ataki chaotyczne, często próbowano indywidualnych rozwiązań, a to było wodą na młyn dobrze grającej defensywy gości. Ci spokojnie czekali na swoją szasnę i doczekali się. Zdobyli gola w przewadze. Ponad 2 minuty do końca Barski wycofał bramkarza i Pasiut strzałem do pustej bramki ustalił wynik spotkania.
KH Podhale Nowy Targ – GKS Katowice 1:5 (0:2, 1:1, 0:2)
Najnowsze komentarze