Dołącz do nas

Kibice

Kibicowska zapowiedź sezonu 2022/2023

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Siadając do artykułu zapowiadającego kibicowski sezon 2022/2023, zastanawiałem się kiedy ostatni raz mieliśmy taki koncert życzeń, jeśli chodzi o rywali na trybunach. Zapraszam Was do krótkiego zapoznania się, z kim będzie nam dane grać i kiedy ostatni raz ze sobą rywalizowaliśmy na trybunach.

Termalica Nieciecza
Wielu się pod nosem teraz zaśmiało, ale muszę o nich po prostu wspomnieć, ponieważ grając w Ekstraklasie zaliczyli wszystkie wyjazdy. Są traktowani jako pikniki, a ich wyjazdy przypominają zakładowe wycieczki, ale pojechać na koniec Polski to też sztuka i nie jedna ekipa mająca „markę” robiła zera. Słonie nie mają z nikim zgody. Ostatni raz byliśmy w Niecieczy wiosną 2019 roku w liczbie 366 głów.

Wisła Kraków
Z Wisłą nienawiść była jeszcze w czasach wspólnej gry w elicie, od samego początku lat 90. Po naszym spadku w 2005 roku nie graliśmy ze sobą kilkanaście lat, ale niechęć była zawsze, a związanie się układem chuligańskim z Ruchem Chorzów było tylko dolaniem benzyny do ognia. Mecze między nami będą wypatrywane przez całą kibicowską Polskę (i nie tylko). Fani Białej Gwiazdy obecnie mają jedną oficjalną zgodę, jest to włoskie Lazio Rzym. Układy mają także z Widzewem Łódź oraz Polonią Przemyśl. Należą do „układanki” WRWE Gang. W tym skrócie mieście się także Elana, jednak z torunianami są to prywatne kontakty. W dobrych relacjach żyją również z fanami Unii Tarnów oraz Slovana Bratysława. Jest jeszcze kilka ekip, z którymi żyją dobrze lub mają wobec siebie pozytywne nastawienie, wszystkie są powiązane ze swoimi układowiczami, ale w dzisiejszych czasach naprawdę ciężko dobrać właściwe słowo, żeby odpowiednio nazwać daną relację. Z niebieskimi oficjalnie mają układ „właściwych grup”, ale nie jeden traktuje relację HKS – TSW jak zgodę. Znak czasów. W Krakowie ostatni raz byliśmy jesienią 2003 roku w 260 głów.

Górnik Łęczna
Fani Górnika mają zgodę z Chełmianką Chełm oraz układ chuligański z Motorem Lublin. W Łęcznej ostatni raz byliśmy jesienią 2012 roku w 163 osoby. W późniejszych sezonach graliśmy ze sobą w lidze, ale za każdym razem coś nam wypadało – jak nie zakaz wyjazdowy, to pandemia. Trochę zleciało…

Arka Gdynia
Arka ma stare, ale dobrze pielęgnowane zgody. Są to: Cracovia i Lech Poznań (tworzą Triadę), Gwardia Koszalin, Polonia Bytom, Zagłębie Lubin i KSZO Ostrowiec. Z Arkowcami po długich latach mogliśmy się zobaczyć w Gdyni wiosną tego roku będąc tam w 361 głów. Arka w tym sezonie będzie miała prawdziwe wyjazdowe ciężary. Wszystko na południe Polski, jednak po naszym wytknięciu zera w Katowicach, jestem przekonany, że będą chcieli się tym razem dobrze pokazać.

Odra Opole
Opolanie również mają stare zgody – z Polonią Bytom i Zagłębiem Lubin, ale jesienią dużo mówiono o tym, że chcą odbić w stronę Ruchu Chorzów. Wytknęliśmy um to w Opolu, co mocno podgrzało nasze relacje, więc nadchodzące spotkania będą z pewnością ciekawe. OKS ma również zgodę z węgierskim FC Sopron. W Opolu byliśmy jesienią 2021 roku w 410 głów.

Chrobry Głogów
Głogowianie mają jedną, ale bardzo mocną zgodę ze Stilonem Gorzów. W Głogowie byliśmy ostatni raz jesienią 2016 roku w 198 głów. W późniejszych latach graliśmy ze sobą wielokrotnie, ale za każdym razem wyłapywaliśmy zakaz lub MZKS grał domowy mecz w Polkowicach.

Sandecja Nowy Sącz
Sączersi mają również stare i dobrze pielęgnowane zgody: Cracovia, GKS Tychy, Polonia Warszawa, Czarni Jasło i Stal Mielec. Mają również prywatne kontakty z chorwacką ekipą Istra Pula. W Nowym Sączu byliśmy ostatni raz jesienią 2018 roku w 206 głów. Obecnie Sandecja jest w trakcie budowy nowego stadionu i niestety nie przyjmuje fanów gości.

Podbeskidzie Bielsko-Biała
Fani TSP cały czas walczą o oderwanie się od opinii pikników i z biegiem czasu wychodzi im to coraz lepiej. Na pewno nie mają prawa być stawiani w jednym szeregu z kibicami Termaliki czy Puszczy Niepołomice. Nie mają z nikim zgody. W grudniu byliśmy tam w rekordowej liczbie 1150 osób.

ŁKS Łódź
Rodowici Łodzianie mają dwie bardzo stare sztamy. Pierwsza to Zawisza Bydgoszcz, która jest najdłuższa w Polsce oraz GKS Tychy. Od kilku lat mają zgodę z Lechem Poznań. Mają bardzo dobre relacje z Cracovią. Z ekip zagranicznych mają pozytywne relacje z Olimpique Lyon i Realem Madryt. W Łodzi ostatni raz na starym stadionie byliśmy wiosną 2010 roku w 717 głów, co jest naszym rekordem.

Resovia
O Resovii, kiedy pisałem rok temu prezentację ekipy, to naprawdę ciężko miałem wszystko ogarnąć w głowie… Ale wychodzą na prostą po wielu turbulencjach. Nie mają z nikim oficjalnie sztamy, należą do „Podkarpackiego sojuszu”, w którym głównym punktem ekipy są oni, JKS Jarosław i Stal Sanok. Do tego sojuszu, czyli układu będącego przeciwwagą dla „La Familii”, należą także Unia Nowa Sarzyna i Siarka Tarnobrzeg, czyl… zgoda i układowicz naszych układowiczów z Jarosławia. Na Resovii, która grała na stadionie Stali Rzeszów, byliśmy ostatni raz jesienią 2021 roku w 286 głów.

GKS Tychy
Tyscy, podobnie jak Arka i Sandecja, mają stare, ale dobrze utrzymane zgody. Cały czas trzymają się z Cracovią, ŁKS-em, Sandecją, Zawiszą i Górnikiem Wałbrzych. Ostatni raz w Tychach byliśmy jesienią 2018 roku w 703 osoby.

Skra Częstochowa i Puszcza Niepołomice
Tylko z kronikarskiego obowiązku przypomnę, że Skra nie ma kibiców. Natomiast, kopiąc się ze sobą w lidze od 3 sezonów, nie było nam dane jechać na ich stadion, bo grają wszystkie spotkania na wyjeździe, jako gospodarze. W II lidze grali na „Orliku”, który nie miał warunków do przyjęcia kibiców gości. W Niepołomicach ostatni raz byliśmy jesienią 2011 roku w 135 głów (Puchar Polski). W późniejszych latach graliśmy w lidze ze sobą wielokrotnie, ale za każdym razem wyłapywaliśmy zakaz. Może teraz się uda…

Zagłębie Sosnowiec
Zagłębie ma stare zgody z BKS-em Stal Bielsko-Biała, Legią Warszawa i Olimpią Elbląg. Mają także układ chuligański z Czuwajem Przemyśl. W bardzo dobrych relacjach żyją z fanami Slavii Praga i Beskidu Andrychów. Te relacje są z pewnością mocniejsze niż prywatne kontakt, ale nigdzie nie ogłosili, że łączy ich układ. Takie są obecne realia na naszej scenie. W Sosnowcu pojawiliśmy się na początku tego roku po ponad 30 latach w 225 osób. Mecze z Zagłębiem, z powodu wzajemnych awantur w ostatnich latach, urosły do rangi najważniejszych spotkań w sezonie.

Stal Rzeszów
Jedyną zgodą Stali są Karpaty Krosno. Obecnie mają układ chuligański z Polonią Przemyśl i Stal Stalową Wolą. Z tymi wszystkimi wymienionymi ekipami tworzą „La Familię”, do której należy także Łada Biłgoraj. Mają układ z Elaną Toruń, która należy do WRWE i po starej znajomości wciąż utrzymują prywatne kontakty z Widzewem, z którym dawniej mieli zgodę. Wokół ZKS-u i La Familii jest jeszcze kilka zrzeszonych ekip jak np. Pogoń Leżajsk czy Orzeł Przeworsk, ale nie jestem w stanie dobrać właściwego słowa, aby nazwać te relacje. Nie ogłoszono układu, a tym bardziej zgody, ale te ekipy regularnie się wsparają. Tak właśnie obecnie wygląda kibicowsko Podkarpacie. Po wielkich przetasowaniach na kibicowskiej mapie Polski, tam pralka wirowała najmocniej. W Rzeszowie na meczu ze Stalą ostatni raz byliśmy jesienią 2019 roku w 648 głów. Była to nasza pierwsza wizyta na ich stadionie w bezpośrednich ligowych starciach.

Chojniczanka Chojnice
Fani z Grodu Tura są fan clubem Lechii Gdańsk. Mają zgodę z KP Starogardem Gdańsk oraz układ z Moto-Jelcz Oławą, Gryfem Słupsk i Wierzycą Pepelin, czyli ekipach skupione wokół Betonów (Moto-Jelcz to fan club Śląska Wrocław). W Chojnicach byliśmy ostatni raz wiosną 2017 roku w 285 osób.

Ruch Chorzów
Prezentować nie trzeba nikomu, żyjemy ze sobą 24 godziny na dobę, 365 dni w roku. Ktoś spoza Górnego Śląska nie do końca zrozumie, jaka łączy nas „miłość”, bo jest to jedna z najgorętszych rywalizacji w kraju. Młodzi kibice, którzy dopiero wchodzą w kibicowskie życie, mogą nie uwierzyć, ale na samym początku lat 90., a dokładnie w 1991 roku była między nami przybita… zgoda. Trwała jedynie 45 minut, ale faktem jest, że pod koniec lat 80. i na początku 90. relacje GieKSy z Ruchem wyglądały poprawnie. Rzecz jasna nie było na to nazwy, ale wówczas modne były tzw. jednodniowe pakty (zresztą Ruch z Górnikiem Zabrze też takie tworzył). Kibice Ruchu potrafili pojechać z nami do Piotrkowa Trybunalskiego (1991 rok) na finał Pucharu Polski z Legią Warszawa (która w tym dniu odnowiła zgodę, trwającą do dziś, z Zagłębiem Sosnowiec) czy na Superpuchar Polski do Włocławka, na którym wspólnie z Apatorem Toruń stoczyli bijatykę z Zagłębiem Lubin wspieranym przez Zawiszę Bydgoszcz. Definitywny koniec pozytywnych relacji to 1993 rok. Nasze derby z Górnikiem Zabrze zostały odwołane i obydwie ekipy pojechały na mecz Ruchu z Pogonią Szczecin. Staliśmy jeszcze razem na Cichej, a Górnik z Portowcami. W trakcie meczu doszło do nieporozumień i rozpętała się awantura między nami, co było definitywnym zakończeniem jakichkolwiek relacji. To były szalone lata 90.

W późniejszym czasie derby to już była pełna walka o wpływy, ale głównym punktem rzecz jasna były Katowice, które były dosyć mocno niebieskie. Jednak na przestrzeni wszystkich lat, rosnąca siła chuliganów GieKSy w samych Katowicach i Górnym Śląsku sprawiła, że z chłopców do bicia, staliśmy się obecnie największą kosą Ruchu. Od powrotu Ruchu do ekstraklasy, czyli od połowy lat 90., nasze derby były jednymi z najgorętszych w Polsce. Trwały one do jesieni 2002 roku, kiedy ostatni raz mogliśmy się pojawić na Cichej w 1100 głów. W sezonie 2017/2018 po 14 latach była wzajemna okazja zobaczyć się na żywo, ale swoją niechlubną rolę odegrał wojewoda.

Niebiescy obecnie posiadają zgodę z Elaną Toruń i Widzewem Łódź. Z zagranicy mają już dosyć starą sztamę z Atletico Madryt. Jak wspomniałem przy prezentacji Wisły, mają ze sobą układ chuligański, ale dla wielu wygląda to jak zgoda. Od niepamiętnych czasów ich silnym fan clubem był KS Myszków. Inne ekipy, które działają pod szyldem fan clubu, są: Lechia Dzierżoniów, Pogoń Staszów, Unia Oświęcim oraz Igloopol Dębica. W przypadku fanów hokeja lub Morsów zapewne można byłoby się pokusić o inne określenie wzajemnych relacji, ale podobnie jak w przypadku Zagłębia, sami zainteresowani nigdy tego nie nazwali. Dobre relacje utrzymują także z rosyjską ekipą CSKA Moskwa oraz Slovanem Bratysława, z którym wcześniej mieli krótką zgodę. Pozytywne relacje mają również z ekipami Hejnału Kęty, które są zgodą Unii oraz KKS-em Kalisz, który jest zgodą Elany.

Eric Cantona


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Komu nie zależało, by zagrać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.

Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.

Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.

Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.

Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.

Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.

Mecz się nie odbył.

Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.

Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…

A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.

No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.

Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.

Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.

I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.

Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.

Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.

Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.

Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.

Kups!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Mecz z Jagiellonią odwołany!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.

Kontynuuj czytanie

Kibice Klub Piłka nożna

Puchar Polski dla wyjazdowiczów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.

Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.

To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).

Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga