Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

GKS Katowice zremisował arktyczny mecz z Arką Gdynia

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Arka Gdynia. GieKSa zremisowała z liderem Fortuna I Ligi 1:1 (0:1).

 

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice zremisował arktyczny mecz z Arką Gdynia

GKS Katowice zremisował w tym sezonie mecz na Bukowej po raz drugi. Spotkanie z Arką Gdynia odbyło się w absurdalnych warunkach.

Walka ze śniegiem trwała na Bukowej przez wiele godzin. Ostatecznie mecz GKS Katowice z Arką Gdynia rozpoczął się zgodnie z planem, ale jedynym niebiałym elementem krajobrazu były ścieżki przy liniach bocznych i środkowe koło długo przykryte płachtą z logo rozgrywek. Nieoficjalnie wiadomo, że decyzję o rozegraniu spotkania podjął delegat, któremu żal było kibiców gości. Tych jednak na sektorze pojawiło się raptem ośmiu.

Piłkarze w takichw warunkach koncentrowali się na zachowaniu równowagi, ale nie zawsze udawało im się uniknąć poślizgu i bliskiego kontaktu z pokrywającą murawę śnieżno-błotnistą breją. Trudno się było dziwić kibicom, którzy oglądając tę nierówną walkę z naturą szybko zorganizowali sobie rozrywkę w postaci walki na śnieżki na Blaszoku. Na trybunie głównej z kolei emocje gwarantowały zsuwające się z dachu wielkie płaty zmrożonego puchu.

Na boisku działo się niewiele, ale sytuację szybciej opanowała Arka, która w 19 minucie po akcji ośmieszającej defensywę GKS zdobyła gola kopnięciem piłki z bliskiej odległości między dwoma obrońcami. Niedługo później powinno być 2:0, ale skończyło się na słupku.

Cierpliwość fanów wyczerpała się bardzo szybko i zawodnicy gospodarzy oraz trener Rafał Górak wysłuchiwali dosadne okrzyki i przyśpiewki pod swoim adresem. Już przed pierwszym gwizdkiem było zresztą wiadomo, że ewentualna porażka może oznaczać dla szkoleniowca koniec pracy na Bukowej.

Najlepszą ilustracją pierwszej połowy była jej ostatnia akcja, gdy Dawid Kudła stracił piłkę daleko za polem karnym, ale Arka nie była w stanie tak szybko przeprowadzić akcji, by trafić do pustej bramki. I stało się tak, że strzał Karola Czubaka obronił wracający bramkarz.

Schodzących do szatni katowiczan żegnała burza gwizdów i okrzyk „Hej Górak, pakuj walizki!”.

Po przerwie GKS próbował odrobić stratę, ale Shun Shibata nie opanował w decydującym momencie piłki. Co jednak miał powiedzieć Hubert Adamczyk, który w 62 minucie wykonywał rzut karny, podyktowany zresztą za dość wątpliwe przewinienie. Strzał piłkarza Arki bez większych problemów obronił Kudła, łapiąc piłkę w ręce.

W 72 minucie przed taką samą próbą w drugim polu karnym stanął Arkadiusz Jędrych. Na zawodniku GKS ciążyła statystyka – katowiczanie w tym sezonie marnowali już jedenastki. Tym razem piłka wpadła do siatki i zrobił się remis.

Później stan murawy jeszcze wyraźniej się pogorszył i składnych akcji niemal już nie było. Mecz, który nie powinien się odbyć, zakończył się podziałem punktów oznaczającym koniec liczącej osiem spotkań zwycięskiej serii Arki. Nie zmieniło to faktu, że kibice żegnali szkoleniowca żądaniami jego odejścia.

 

1liga.org – Sobota w F1L: lider tabeli zatrzymany

W sobotnich spotkaniach 17. kolejki Fortuna 1 Ligi z powodu niesprzyjających warunków atmosferycznych rozegrane zostało tylko jedno spotkanie. Pozostałe mecze zostały przełożone na inny termin.

[…] Warunki w Katowicach nie należały do najlepszych. Opady śniegu dawały się we znaki obu drużynom. Mimo tego mecz udało się rozegrać. Pierwsza część spotkania zdecydowanie należała do podopiecznych trenera Łobodzińskiego. W 19. minucie po bardzo dobrym zagraniu Huberta Adamczyka piłkę do siatki skierował Olaf Kobacki. Na tym jednak goście nie poprzestali. Do bramki trafili jeszcze dwukrotnie, ale z powodu spalonego gole nie zostały uznane. W drugiej połowie nadal goście dominowali na boisku, jednak w 73. minucie Mateusz Mak został sfaulowany przez Milewskiego w polu karnym za co sędzia podyktował rzut karny, a ten skutecznie wykorzystał Arkadiusz Jędrych. Mecz zakończył się remisem 1:1.

 

gol24.pl – Przerwana seria Żółto-Niebieskich po remisie w Katowicach na własne życzenie. Nie ma dziesiątej wygranej z rzędu

Zwycięska seria piłkarzy Arki Gdynia dobiegła końca i zatrzymała się na dziewięciu kolejnych spotkaniach. Żółto-Niebiescy zremisowali wyjazdowy mecz z GKS Katowice 1:1 w Fortunie 1. Lidze, a dwa punkty stracili wyłącznie na własne życzenie. To jest za to dziesiąty z rzędu mecz bez porażki wliczając ligę i Fortunę Puchar Polski.

Zwycięska seria piłkarzy Arki Gdynia dobiegła końca i zatrzymała się na dziewięciu kolejnych spotkaniach. Żółto-Niebiescy zremisowali wyjazdowy mecz z GKS Katowice 1:1 w Fortunie 1. Lidze, a dwa punkty stracili wyłącznie na własne życzenie. To jest za to dziesiąty z rzędu mecz bez porażki wliczając ligę i Fortunę Puchar Polski.

Pierwsza połowa meczu w Katowicach zdecydowanie należała do podopiecznych trenera Wojciecha Łobodzińskiego. Już w 19 minucie po bardzo dobrym zagraniu Sebastiana Milewskiego piłkę do siatki skierował Olaf Kobacki, dla którego to siódmy gol w tym sezonie ligowym. Na tym wcale nie musiało się skończyć. Futbolówkę w bramce gospodarzy umieścili także Karol Czubak i Kasjan Lipkowski, ale z powodu spalonych oba gole nie zostały uznane. Dodajmy do tego jeszcze dwie zmarnowane okazje Czubaka i mamy pełny ogląd, jak wyglądała pierwsza połowa meczu w Katowicach. Żółto-Niebiescy jednak całkowicie kontrolowali to, co działo się na boisku, ponownie pokazali dużą pewność siebie i pewnie zmierzali w kierunku kolejnego ligowego zwycięstwa, choć musieli sobie radzić bez pauzujących za kartki Michała Marcjanika i Kacpra Skóry.

Druga połowa zaczęła się od okazji bramkowej dla gospodarzy, ale Shun Shibata przegrał pojedynek z Pawłem Lenarcikiem. Chwilę później Arka powinna powiększyć prowadzenie, bo Oskar Repka sfaulował w polu karnym Sebastiana Milewskiego. Do piłki podszedł Hubert Adamczyk, ale strzelił źle i słabo, a Dawid Kudła złapał piłkę w ręce. Później Adamczyk popisał się bardzo dobrym dośrodkowaniem, ale strzelający głową Czubak nie trafił w bramkę. Arka wciąż była zespołem lepszym, ale grała bardzo nieskutecznie. I to się zemściło. Ołeksandr Azacki sfaulował w polu karnym Marcina Wasielewskiego, a karnego na wyrównującego gola zamienił pewnym strzałem Arkadiusz Jędrych.

Do końca meczu brakowało już czystych okazji bramkowych. Arka w przekroju meczu była lepsza, miała więcej okazji, ale nie potrafiła wygrać dziesiątego meczu z rzędu.

 

dziennikbaltycki.pl – Oceniamy piłkarzy Arki Gdynia za mecz z GKS Katowice. Brak skuteczności Karola Czubaka i pudło z karnego Huberta Adamczyka

[…] Zdecydowanie więcej było lepszych momentów w grze Żółto-Niebieskich, ale nie zabrakło kosztownych błędów, jak zmarnowany rzut karny, brak skuteczności i sprokurowany karny dla rywali.

Arka Gdynia pojechała do Katowic po zwycięstwo, ale nie grało się łatwo w trudnych – śnieżnych – warunkach. Mimo to Żółto-Niebiescy powinni wrócić z kompletem punktów.

Arka w przekroju meczu była lepsza, miała więcej okazji, ale nie potrafiła wygrać dziesiątego meczu z rzędu.

[…] Piłkarzom Arki nie brakowało okazji bramkowych w Katowicach. Sam Karol Czubak mógł popisać się nawet hat-trickiem, a Hubert Adamczyk miał idealną okazję, jaką jest rzut karny. Jeden z nielicznych błędów w defensywie przyniósł z kolei karnego dla zespołu gospodarzy i właśnie w ten sposób GKS Katowice uratował remis, a Żółto-Niebiescy stracili dwa punkty.

 

arkowcy.pl – W Katowicach pod górkę, GKS z punktem na Barbórkę

[…]Niespodziewany był za to manewr Rafała Góraka, który lukę po pauzującym za kartki Sebastianie Bergierze zdecydował się zapełnić 19-letnim Kacprem Pietrzykiem. Kolejne zaskoczenie stanowiło desygnowanie od pierwszej minuty zainstalowanego za plecami napastnika Shuna Shibaty zamiast Mateusza Maka, Mateusza Marca czy Christiana Alemana.

Pierwsza połowa stała pod znakiem dominacji żółto-niebieskich. W 8. minucie Kobacki dośrodkowywał z kornera, Czubak przeskoczył dwóch rywali i doszedł do strzału głową, ale piłka powędrowała minimalnie nad poprzeczką. Dwie minuty później znów z dobrej strony pokazał się Kobacki, który wpadł w pole karne, idealnym dograniem znalazł Czubaka, ten błyskawicznie uderzył z czuba, jednak trafił wprost w Kudłę. Arka nie ustępowała w dążeniu do objęcia prowadzenia. W 17. minucie znakomity rajd Lipkowskiego z prawej strony zakończył się wystawieniem futbolówki na strzał stojącemu w szesnastce gospodarzy Kobackiemu, natomiast wykończenie całej akcji przez lewoskrzydłowego pozostawiało wiele do życzenia. Dwie minuty później Milewski znalazł się z piłką przy nodze w polu karnym GKS-u, zagrał wzdłuż bramki, futbolówka odbiła się jeszcze od Jędrycha i trafiła na 5. metr przed linią bramkową do Kobackiego, a ten między nogami próbującego desperacko ratować sytuację Wasielewskiego zapakował piłkę do siatki i otworzył wynik. W 25. minucie Azacki zablokował strzał z dystansu Shibaty, dobijać z pola karnego próbował jeszcze Pietrzyk, natomiast futbolówka po rykoszecie przeszła trzy metry obok prawego słupka Lenarcika. W odpowiedzi kolejną indywidualną akcję na lewym skrzydle przeprowadził Kobacki, wpadł w szesnastkę katowiczan i szukał zaskoczenia Kudły przy bliższym słupku, piłka odbiła się jeszcze od nogi Jędrycha i zatrzymała na słupku. W 41. minucie zamykający akcję z prawej strony pola karnego Lipkowski podwyższył na 2:0, jednak sędzia Urban błyskawicznie zasygnalizował spalonego przy podaniu z głębi pola do wychodzącego na wolne pole Gojnego, który dośrodkowywał do ,,Lipy” – jak pokazały powtórki, była to bardzo pochopna decyzja arbitra, bo prawdopodobnie bramka została zdobyta w przepisowy sposób. Tuż przed przerwą rozgrywający znakomite zawody Lipkowski minął wychodzącego przed swoje pole karne Kudłę, dograł do środka, Kobacki oddał futbolówkę Czubakowi, ten miał przed sobą niemal pustą bramkę, podniósł piłkę nad nogami leżących obrońców, ale wracający między słupki Kudła jakimś cudem zdążył z interwencją i na tablicy wyników do przerwy było tylko 1:0 dla Arki.

W drugiej połowie gospodarze zaczęli robić więcej, by zagrozić bramce gdynian. W 56. minucie Kozubal przechwycił piłkę na połowie Arki, podał do Repki, defensywny pomocnik uderzył z 25 m, ale futbolówka leciała w sam środek bramki i Lenarcik nie miał problemu z interwencją. Dwie minuty później Shibata po długim podaniu wyszedł sam na sam z bramkarzem żółto-niebieskich, jednak Lenarcik i z tego pojedynku wyszedł zwycięsko. Piłkarze Góraka szukali wyrównania, ale to Arkowcy powinni wyprowadzić drugi cios – w 62. minucie Repka sfaulował Milewskiego w swoim polu karnym i Urban wskazał na wapno. Do rzutu karnego podszedł Adamczyk, natomiast strzelił fatalnie, lekko, wprost do koszyczka Kudły. Kilka minut później rozgrywający Arki mógł się zrehabilitować asystą, znakomicie dośrodkował spod linii bocznej, ale uderzenie głową Czubaka minimalnie minęło prawy słupek bramki miejscowych. A że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić… W 73. minucie kapitalną akcję lewym skrzydłem przeprowadził Marzec, dograł w pole karne, Mak oddał futbolówkę Wasielewskiemu, a w tego z nogami wpakował się Azacki i sprokurował jedenastkę dla GKS-u. Jędrych dał Adamczykowi przykład, jak należy egzekwować karne, i na tablicy wyników był już remis. Do końca spotkania obie drużyny nie były już w stanie wygenerować sobie klarownych okazji, więc mecz skończył się podziałem punktów.

Podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego zagrali kolejny dobry mecz, ale tym razem w ich szeregach szwankowała skuteczność – niewykorzystana jedenastka Huberta Adamczyka i cztery sytuacje Karola Czubaka zemściły się na gdynianach, którzy w drugiej części wyglądali na bardziej rozkojarzonych niż w pierwszych 45 minutach.

 

infokatowice.pl – GieKSa urwała punkt liderowi

[…] Mecz rozgrywany był w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych. Co prawda organizatorzy wykonali dużo dobrej pracy, żeby przed pierwszym gwizdkiem sędziego odśnieżyć murawę, ale padający przez cały czas śnieg powodował, że piłkarze mieli dużo problemów z utrzymaniem się na nogach, a w grze obu zespołów było dużo przypadkowości.

[…] Katowiczanie w pierwszej odsłonie grali słabo i najczęściej ograniczali się do wybijania futbolówki jak najdalej od własnego pola karnego.

[…] W drugiej odsłonie Arka nadal miała przewagę i kilka razy była blisko podwyższenia rezultatu.

[…] W 73 min. szczęście uśmiechnęło się do GKS-u. W polu karnym sfaulowany został Wasilewski, a jedenastkę na bramkę zamienił Jędrych. Do końca spotkania na murawie nie działo się już z wiele i ostatecznie Trójkolorowi w dość szczęśliwy sposób zremisowali z Arką 1:1. Pomimo niezłego wyniku katowicka publiczność głośno domagała się w końcowych minutach odejścia trenera Rafała Góraka.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga