Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Katowiczanie czekali na to aż trzy lata

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z pięciu dni, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

W najbliższą sobotę (drugiego marca, o godzinie 17:30) kobieca drużyna rozpoczyna rundę rewanżową Orlen Ekstraligi meczem z Czarnymi Sosnowiec. Spotkanie będzie transmitowane na antenie TVP Sport. Piłkarze przegrali wyjazdowe spotkanie z Wisłą Płock 1:2 (1:1). Prasówkę po tym meczu można przeczytać TUTAJ. Najbliższe spotkanie (zaległe z jesieni) drużyna rozegra na Bukowej już jutro (dwudziestego siódmego lutego, o godzinie 18:00). Przeciwnikiem będzie Miedź Legnica. Z okazji jubileuszu 60-lecia powstania GieKSy przed i po tym meczu będzie sporo atrakcji. Kolejne „normalne” ligowe spotkanie piłkarze rozegrają w sobotę drugiego marca ze Zniczem Pruszków. Mecz rozpocznie się o godzinie 12:40 na Bukowej.

Siatkarze wygrali w hali w Szopienicach z wyżej notowanym AZS-em Olsztyn 3:2, następne spotkanie zespół rozegra szóstego marca. Przeciwnikiem będzie Exact Systems Hemarpol Częstochowa.

Hokeiści w minionym tygodniu rozegrali dwa spotkania: z Energą, przegrany 1:4 oraz wygrany z Zagłębiem 4:2. Do rozegrania w rundzie zasadniczej zostało jedno spotkanie z STS-em Sanok. Spotkanie zostanie rozegrane jutro w Sanoku. Początek o godzinie 18:00.

 

PIŁKA NOŻNA

wkatowicach.eu – Jubileuszowy mecz GKS-u Katowice. Wyjątkowa oprawa spotkania GieKSy z Miedzią Legnica

Na wtorek, 27 lutego zaplanowano spotkanie GKS-u Katowice z Miedzią Legnica. Tego dnia przypada 60. rocznica powstania GKS Katowice. Z tej okazji dla kibiców przygotowano specjalne atrakcje oraz okazyjną cenę biletów na trybuny Stadionu Miejskiego przy Bukowej.

We wtorek 27 lutego o godz. 18:00 piłkarze GKS-u Katowice zmierzą się na Stadionie Miejskim przy ul. Bukowej z Miedzią Legnica. To będzie wyjątkowe spotkanie, bo właśnie tego dnia GieKSa będzie świętować swoje 60. urodziny.

Meczowi towarzyszyć będzie moc atrakcji, by w jak najlepszy sposób uczcić jubileusz klubu. Bramy stadionu otworzą się już o godz. 16:30, a na kibiców czekać będą specjalna strefa gastronomiczna, pokaz sprzętu wojskowego przygotowany przez Wojskowe Centrum Rekrutacji z Katowic oraz prezentacja samochodów dostarczonych przez partnera GKS-u – salon Auto-Zięba.

Dla najmłodszych fanów przygotowane zostanie sportowe miasteczko. Klub razem z Decathlon Katowice w specjalnej strefie przy Trybunie Głównej zaoferuje zabawy i konkurencje, które zachęcą do aktywności na świeżym powietrzu.  Na wszystkich fanów czekać będą też pamiątkowe bilety z jubileuszowego spotkania. Atrakcją będzie też przedmecz w wykonaniu zawodników GKS-u i Miedzi drużyn do lat 11.

Piłkarze GKS-u wyjdą na mecz w specjalnej oprawie. Wyjątkowe będą też ich stroje, bo klub przygotował trykoty nawiązujące do górniczych tradycji GieKSy.

Symbolicznego pierwszego kopnięcia piłki dokona Franciszek Sput, który jest rekordzistą pod względem liczby występów dla GKS-u. Legendzie Klubu towarzyszyć będzie 11-letni Fabian z Akademii „Młoda GieKSa”.

W przerwie meczu odbędzie się konkurs, w którym do wygrania będą cenne nagrody. Na Bukowej będzie też wyjątkowo także po zakończeniu gry. Wtedy nad stadionem rozbłysną fajerwerki. To jednak nie koniec. Boisko przy Bukowej zostanie zadymione, a następnie rozpocznie się pokaz laserów. W połączeniu z muzyką całość ma stworzyć znakomite widowisko dla wszystkich odbiorców.

Dodajmy, że w trakcie meczu będzie prowadzona zbiórka dla Domu Aniołów Stróżów. W ten sposób Klub kolejny raz włączy się w pomoc dla swojego wieloletniego partnera, który niesie pomoc dzieciom.

Bardzo zależy nam na godnym uczczeniu jubileuszu 60-lecia Klubu. Za nami turniej Spodek Super Cup, którego GKS był głównym partnerem. Dla wszystkich sekcji zostały też przygotowane stroje dedykowane jubileuszowi. Wierzymy, że mecz GKS-u z Miedzią będzie wielkim świętem całej społeczności skupionej wokół Klubu, dlatego spotkanie ma tak wyjątkową oprawę, a bilety kosztują symboliczne 5 zł. Nam tym obchody jubileuszu się jednak nie kończą. Szykujemy się też do gali, w trakcie której uhonorujmy legendy GKS-u – podkreśla prezes GKS-u Katowice, Krzysztof Nowak.

Bilety na mecz można zakupić na stronie internetowej bilety.gkskatowice.eu. Stacjonarnie bilety dostępne są w Regionalnym Centrum Informacji Turystycznej (Katowice, Rynek 13) oraz w Oficjalnym Sklepie GKS Katowice (Katowice, Bukowa 1A). W dniu meczu wejściówki dostępne są w kasach Stadionu Miejskiego.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Niespodzianka w Katowicach. GKS wygrał z AZS-em Olsztyn

Do niespodzianki doszło w Katowicach, gdzie tamtejszy GKS niespodziewanie wygrał z Indykpolem AZS-em Olsztyn 3:2.  Po trzech partiach prowadzili przyjezdni 2:1, nie wykorzystali swoich szans. Nie mający nic do stracenia siatkarze z Górnego Śląska ruszyli do ataków. Ich zryw okazał się skuteczny, wygrali kolejne dwie partie i dopisali do swojego konta cenne dwa punkty. Porażka zespołu z północnej Polski skomplikowała ich sytuację w grze o grę w fazie play-off.

Z powodu choroby w szeregach gości nie mógł wystąpić Moritz Karlitzek. Po wykorzystaniu kontry przez Manuela Armoę przyjezdni prowadzili 4:1. Od tego momentu zaczęło się naprzemienne zdobywanie punktów i dopiero po zatrzymaniu Alana Souzy seria ta została przerwana (8:9). W środkowym fragmencie seta katowiczanie zaczęli popełniać błędy własne, zwłaszcza w polu serwisowym, ale nie tylko. Po trafieniu z prawego skrzydła przez Souzę przegrywali już czterema ,,oczkami”, a kiedy przestrzelił Łukasz Usowicz – nawet pięcioma. Dodatkowo Davide Saitta przełożył dłonie na drugą stronę siatki i sytuacja miejscowych w samej końcówce była bardzo trudna. Grali oni dużo słabiej w przyjęciu, co przekładało się także na ich ofensywę. Akademicy grali skuteczniej i prezentowali się lepiej, dlatego premierową odsłonę spotkania wygrali pewnie do 18.

Po wykorzystaniu kontry przez Alana Souze oraz bloku Szymona Jakubiszaka goście rozpoczęli drugą partię od prowadzenia 6:3. Szybko jednak miejscowi doprowadzili do wyrównania, gdyż przechodzącą piłkę wykorzystał Łukasz Usowicz. Po asie serwisowym Jakuba Jarosza wyszli nawet na dwupunktowe prowadzenie. Duża w tym zasługa zagrywki, którą wzmocnili w porównaniu do poprzedniej partii. Set ten miał jednak wyrównany przebieg i po skończeniu kontry przez Kamila Szymenderę ponownie był remis. Gospodarze uwierzyli jednak, że mogą tą partię wygrać i z każdą akcją grali coraz lepiej. Kiedy trafił Jakub Jarosz mieli trzy ,,oczka” więcej i to oni prowadzili grę. Siatkarze Javiera Webera próbowali się zbliżyć, ale ich gra nie wyglądała już tak dobrze i zaczęli mieć coraz więcej kłopotów. W końcówce seta nic się nie zmieniło. Olsztynianie cały czas mieli punkt bądź dwa straty i ostatecznie po zepsutej zagrywce Souzy przegrali go do 23.

Początek trzeciego seta obfitował w wiele błędów po obu stronach siatki. Choć prowadzący zmieniał się to żadna z drużyn nie mogła uciec rywalowi. Nawet gdy były ku temu okazje to zawodnicy obu drużyn nie potrafili tego wykorzystać. Dopiero przy zagrywkach Marcina Walińskiego to się zmieniło. Cztery odbicia po stronie gości i blok na Manuelu Armoi sprawiły, że zrobiło się 8:11. Jednak podopieczni Grzegorza Słabego szybko przewagę stracili, gdy dwukrotnie z blokiem nie poradził sobie Jakub Jarosz. Olsztynianie ograniczyli ilość zepsutych zagrywek i od razu miało to przełożenie na wynik. Mimo choroby na boisku pojawił się Lukáš Vašina, gdyż graczom GKS-u potrzeba było skutecznego ataku. Kiedy z prawego skrzydła zapunktował Alan Souza to siatkarze Indykpolu AZS-u mieli dwa ,,oczka” więcej, ale po udanym bloku w wykonaniu katowiczan zrobiło się po 21. Decydujące dla losów tego seta okazało się wykorzystanie kontry przez Armoę (23:21). Do końca tego seta trwało naprzemienne zdobywanie punktów i po ataku Kamila Szymendery set zakończył się wygraną olsztynian.

Na początku czwartej partii długo utrzymywał się wynik remisowy. Goście ponownie przestali kończyć swoje akcje i powrócili do popełniania błędów. Po ataku w antenkę Alana Souzy oraz zagraniu blok-aut przez Lukáša Vašinę było 10:7, co wyraźnie podbudowało gospodarzy. Dobrą zmianę dał Vašina, który wyraźnie poprawił skuteczność lewoskrzydłowych, a dodatkowo dobrze czytał zamiary atakujących rywali. Katowiczanie w ważnych momentach punktowali też blokiem, dzięki czemu zwiększyli różnice do czterech ,,oczek”. Serię dobrych ataków po obu stronach siatki przerwał Jakub Jarosz, który posłał zagrywkę nie do przyjęcia. Postawiło to przyjezdnych pod ścianą, którzy nie potrafili znaleźć rozwiązania na skutecznych gospodarzy. Dużym ich mankamentem była słaba zagrywka, która nie wyrządzała zbyt wiele krzywdy. Trener Weber nie miał zbyt wielkiego manewru zmian, więc niewiele mógł zmienić. Ich licznik zatrzymał się na 20 punktach i wygrany miał zostać wyłoniony po tie-breaku.

W nim szybko na dwupunktowe prowadzenie wyszli siatkarze GieKSy. Przy zmianie stron gospodarze mieli trzy ,,oczka” więcej po tym jak pomylił się Alan Souza. Joshua Tuaniga wiele piłek kierował do Souzy, który jako jeden z nielicznych utrzymywał skuteczność. Jednak i on się zaciął, dlatego katowiczanie niebezpiecznie odskoczyli. Dobrze w ich szeregach spisywał się Jakub Jarosz, który w ważnych momentach brał na siebie ciężar zdobywania punktów. Od momentu wejścia na boisko wspierał go Lukáš Vašina, który skutecznym atakiem z lewego skrzydła dał swojej drużynie aż pięć meczboli. Całe spotkanie zakończył Marcin Waliński udanym zagraniem z lewego skrzydła. Wygrana ta pozwoliła im awansować na trzynaste miejsce w tabeli PlusLigi.

MVP: Jakub Jarosz

GKS Katowice – Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (18:25, 25:23, 23:25, 25:20, 15:10)

Składy zespołów:

GKS: Waliński (12), Jarosz (25), Saitta (3), Kvalen (8), Adamczyk (2), Usowicz (7), Mariański (libero) oraz Mielczarek, Fenoszyn, Domagała (1), Vasina (11), Krulicki (5)

 

dziennikzachodni.pl – Katowiczanie czekali na to aż trzy lata

W rozegranym 26 lutego meczu 23. kolejki PlusLigi siatkarzy GKS Katowice pokonał po zaciętym boju Indykpol AZS Olsztyn 3:2. Katowiczanie na wygraną z Akademikami czekali trzy lata, a poniedziałkowy pojedynek trwał aż 153 minuty.

Siatkarze GKS Katowice na wygraną z Indykpolem AZS Olsztyn czekali od marca 2021 roku. W poniedziałkowe popołudnie katowiczanie podejmowali Akademików we własnej hali w Szopienicach i po trzech latach wreszcie ich pokonali przerywając serię trzech kolejnych zwycięstw gości w PlusLidze.

W pierwszym secie od początku do końca prowadzili olsztynianie. Podopieczni trenera Grzegorza Słabego kilka razy dochodzili rywali na odległość jednego punktu. Ostatni raz taki wynik widniał przy stanie 11:12, ale później goście zdobyli cztery punkty z rzędu i odskoczyli na bezpieczną odległość, a w końcówce jeszcze ją powiększyli zdobywając ostatni punkt po zepsutej zagrywce Sebastiana Adamczyka.

Druga partia była bardziej wyrównana. Początkowo ton nadawał w niej AZS, który prowadził 7:4. Katowiczanie szybko jednak odrobili straty i po ataku Jakuba Jarosza wyszli na prowadzenie 17:14, które mimo zaciekłej walki olsztynian, utrzymali do końca seta.

Równie zacięty bój oglądaliśmy w trzecim secie. GKS prowadził w nim 12:9, lecz goście zdobyli pięć punktów z rzędu i odskoczyli na 12:14. Ostatni remis był przy stanie 21:21, a w dramatycznej końcówce, w której nie zabrakło długiej wideoweryfikacji olsztynianie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, a piłkę setową skończył Kamil Szymendera.

W czwartej partii od stanu 7:7 uwidoczniła się przewaga gospodarzy, dla których najwięcej punktów zdobywał niezawodny Jarosz. Katowiczanie odskoczyli na 10:7. Od stanu 19:16 to był już popis GKS, który wygrał seta 25:20 po ataku Lukasa Vasiny.

W tie-breaku drużyna trenera Słabego szybko objęła prowadzenie 3:1, a strony boiska zmieniła przy wyniku 8:5. Kilkupunktową bezpieczną przewagę katowiczanie utrzymali do końca partii i cieszyli się z siódmej wygranej w tym sezonie PlusLigi. Był to jednocześnie trzeci wygrany tie-break GKS w obecnych rozgrywkach. Ostatni punkt w trwającym 153 minuty meczu zdobył Marcin Waliński, a MVP spotkania wybrany został Kuba Jarosz.

 

HOKEJ

hokej.net – KH Energa Toruń zatrzymuje lidera! Hat trick Larionovsa

KH Energa Toruń przed własną publicznością pokonała 4:1 GKS Katowice. Decydująca o losach spotkania była końcówka trzeciej tercji, w której gospodarze zdobyli trzy bramki. Architektami zwycięstwa „Stalowych Pierników” byli świetnie dysponowany między słupkami Julius Pohjanoksa oraz strzelec trzech bramek- Danila Larionovs.

W składzie mistrzów Polski na dzisiejsze spotkanie zabrakło Aleksi Varttinena, zmiana nastąpiła również w obsadzie bramki, gdzie trener Płachta podjął decyzję o zadysponowaniu do gry Michała Kielera. Obraz początku spotkania w dużej mierze został zdeterminowany przez wydarzenia z 80 sekundy, kiedy to arbitrzy podwójną karą mniejszą „2+2” za grę wysoko uniesionym kijem wykluczyli z gry lidera katowickiej ofensywy, Joone Monto. Podopieczni Juhy Nurminena pomimo sposobności gry przez cztery minuty w liczebnej przewadze nie zdołali oddać strzału na bramkę strzeżoną przez Michała Kielera. Pierwsza tercja nie obfitowała w sytuację bramkowe, a żadna ze stron nie potrafiła znaleźć recepty na zdominowanie wydarzeń na lodzie. W 10. minucie „Stalowe Pierniki” stanęły przed kolejną możliwością gry w przewadze, jednak i tym razem nie przyczyniło się to do otwarcia wyniku spotkania. Po wyrównaniu formacji goście coraz śmielej radzili sobie w poczynaniach ofensywnych, co zdołali udokumentować w 19. minucie. Mocne uderzenie na toruńską bramkę posłał Jakub Wanacki. Odbity przez Pohjanoksę krążek skierowany został wprost na kij Miro Lehtimakiego, któremu nie pozostało nic innego jak skierować gumę do siatki.

Dużo żwawsze tempo zafundowali nam po przerwie zawodnicy GieKSy. W pierwszych minutach goście wypracowali sobie wyśmienite okazje do zdobycia bramki, krążek po uderzeniach gości albo mijał światło bramki, albo na jego drodze stawał świetnie dysponowany Pohjanoksa. W miarę upływu czasu trudno było nie ulec wrażeniu, że mistrzowie Polski mają przebieg spotkania pod kontrolą. Wydarzenia dla podopiecznych Jacka Płachty skomplikowały się jednak w 31. minucie. W tercji środkowej Maciej Kruczek dopuścił się niebezpiecznego zagrania w okolice głowy Daniła Larionovsa. Decyzją arbitrów na kapitana GKS-u została nałożona kara 5 minut za przewinienie oraz kara meczu. Na domiar złego po 25 sekundach kolejnego przewinienia dopuścił się Jakub Wanacki, co oznaczało, że przez kolejne dwie minuty goście zmuszeni będą bronić podwójnego osłabienia. Choć torunianie w dzisiejszym spotkaniu mieli spore problemy z rozgrywaniem swoich przewag, to z tak szczodrego prezentu ze strony rywali nie wypadało im nie skorzystać. W 33. minucie Daniła Larionovs zmienił lot krążka po uderzeniu Paulsa Svarsa i doprowadził do wyrównania. Szansa na odpowiedź dla GieKSy nadeszła w 36. minucie, gdy na ławce kar zasiadł Kamil Kalinowski, wynik nie uległ jednak zmianie do końca drugiej tercji.

W 43. minucie goście mieli doskonałą okazję, aby ponownie objąć prowadzenie. Mateusz Michalski świetnie dostrzegł wjeżdżającego do tercji za akcją Jakuba Wanackiego. Gdy wydawało się,że reprezentacyjny duet książkowo rozegrał atak, w ostatniej instancji krążek zatrzymał przesuwający się za podaniem Pohjanoksa, kolejny raz ratując swój zespół. Obie strony w trzeciej tercji miały swoje okazje, aby wyjść na prowadzenie. Niemoc strzelecka trwała aż do 53. minuty. Ambitnie walczący w forechecku Mirko Djumić zdołał wyłuskać krążek dla swojej drużyny. Akcje sfinalizował Mikałaj Syty i tym sposobem „Stalowe Pierniki” zdołały po raz pierwszy dzisiejszego wieczoru wyjść na prowadzenie. Po straconej bramce, goście ruszyli w poszukiwaniu wyrównania, jednak torunianie nie zamierzali w biernej defensywie wyczekiwać końca spotkania. W 59. minucie pracujący na remis zawodnicy GKS-u znacznie utrudnili sobie zadanie, za sprawą dwuminutowych wykluczeń nałożonych na Hampusa Olssona I Jakuba Wanackiego. Ledwie czterech sekund potrzebowali grający w podwójnej przewadze torunianie, by podwyższyć swoje prowadzenie, drugi raz na listę strzelców wpisał się Larionovs. Na 90 sekund przed końcem spotkania, trener Płachta porzucił wszystkie kalkulacje i ściągnął do boksu Michała Kielera. Strzałem do pustej bramki wynik spotkania ustanowił Daniła Larionovs, czym skompletował hat tricka.

 

GieKSy patent na Zagłębie

GKS Katowice pokonał przed własną publicznością Zagłębie Sosnowiec 4:2, czym odnotował piąte w tym sezonie zwycięstwo nad rywalem zza miedzy. Bohaterem ostatniego domowego spotkania katowiczan w sezonie zasadniczym był Sam Marklund, który zapisał na swoim koncie dwie bramki.

Pierwsza tercja toczyła się w pełni pod dyktando o gospodarzy. Mistrzowie Polski nie mieli większych problemów aby wprowadzić krążek do tercji rywala, a następnie tamże go utrzymywać. Choć zespół Piotra Sarnika przejawiał sporą wolę walki i ambicję, to większość pojedynków na bandach padało łupem katowiczan. W 8. minucie Tomasz Kozłowski został zaproszony przez arbitrów do boksu kar, jednak GieKSa nie potrafiła zamienić liczebnej przewagi na zdobycz bramkową. Najbliżej szczęścia był Hampus Olsson, lecz z jego soczystym strzałem poradził sobie Szczepkowski, pewnie mrożąc krążek. Zespół Jacka Płachty sposobu na sosnowieckiego golkipera szukał mocnymi uderzeniami spod niebieskiej linii, jednak Mikołaj Szczepkowski zdawał swój egzamin zadowalająco. Otwarcie wyniku powinno nastąpić w 16. minucie gdy Ben Sokay pomknął z krążkiem na sosnowiecką bramkę. Kanadyjski napastnik wręcz podręcznikowo wymanewrował Szczepkowskiego lecz mając otwartą drogę do bramki posłał krążek w słupek.

Drugą tercję gospodarze rozpoczęli w liczebnej przewadze, gdyż Tomasz Kozłowski na 28 sekund przed końcem pierwszej odsłony zasiadł na ławce kar. I tym razem mistrzowie Polski nie zdołali odczarować swojej niemocy strzeleckiej w przewagach. W 22. minucie nastąpiło otwarcie wyniku. Hampus Olsson posłał podanie wzdłuż bramki, bierność defensywy gości pozwoliła aby dotarło ono do Sama Marklunda, który w tej sytuacji zobowiązany był skierować krążek do bramki. 3 minuty później Szczepkowski po wrzutce Delmasa, raz jeszcze zmuszony był wyciągać gumę z własnej bramki, jednak sędziowie analizując zapis video, doszukali się gry wysokim kijem przez jednego z napastników zbijających krążek do bramki. W 33. minucie Ryan Cook bez pardonu potraktował Kamila Sikorę, czym zdaniem arbitrów przekroczył przepisy. Mający nieco więcej przestrzeni na lodzie Michał Naróg, zdecydował się na indywidualny rajd, który przyniósł gościom wyrównanie. Niedługo przyszło drużynie Zagłębia cieszyć się remisem. W 37. minucie Miro Lehtimäki otrzymując krążek za bramką, indywidualnie wykończył akcję, sprawiając, że Szczepkowski nie zdążył się nawet zorientować, w którym momencie krążek wpadł do jego bramki. W 38. minucie w odstępie 30 sekund do boksu kar zostal oddelegowani Smal i Pasiut, co sprawiło, że GieKSa poraz trzeci w ciągu dwóch spotkań zmuszona była bronić podwójnego osłabienia. Tym razem katowiczanie dali popis świetnej gry obronnej, wybraniając 90 sekund gry 5 na 3.

Początek trzeciej tercji to mocne uderzenie gospodarzy. W 42. minucie Santeri Koponen uderzył z pełnego zamachu, a lot krążka przeciął pozostawiony bez żadnej opieki Joona Monto, czym nie dał żadnych szans na interwencję Szczepkowskiemu. W 44. minucie Olli Valtola został wykluczony z gry karą mniejszą, a GieKSa w końcu zdołała zamienić przewagę na bramkę. Szybkie rozegranie krążka na bramkę zamienił Sam Marklund. Do 52. minuty wydarzenia utrzymywały się pod kontrolą katowiczan. Na ławkę kar zostali wzajemnie oddelegowani za Monto i Lindgren, jednak goście mieli sposobność gry w przewadze, gdyż Monto został wykluczony karą „2+2”. Zagłębie wykorzystało liczebna przewagę za sprawą trafienia Patryka Krężołka, który dobił krążek do bramki, po interwencji Murraya. To jednak okazał się być ostatni akcent ofensywnych poczynań gości i wraz z upływem 60 minuty, na tablicy wciąż widniał wynik 4:2.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #16 – Lech Poznań

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Lech Poznań to rywal, z którym – z obecnego grona ekstraklasowiczów – nie graliśmy najdłużej. Od czasu spadku w 2005 roku nie było nam dane spotkać się w żadnej lidze, a w losowaniach Pucharu Polski także nie mieliśmy szczęścia. Na przebudowanym stadionie Lecha GieKSa wystąpi po raz pierwszy w spotkaniu z gospodarzami, ale wizytowaliśmy go już przy okazji spotkań z Wartą Poznań w I lidze. 

#1 – Da Silva – Wiele osób pamięta mecz i bramkę, w której było coś „magicznego”. GieKSa przed sezonem sprowadziła do ataku Brazylijczyka Leonardo Da Silvę i z miejsca stał się on ulubieńcem Bukowej. Wielu miało nadzieję, że rodzi nam się wielki talent na miarę możliwości R9.

Da Silva jedną z kilku bramek, strzelił właśnie w spotkaniu z Lechem. Zimowy wieczór na Bukowej uatrakcyjnił jednym z najładniejszych goli w historii spotkań pomiędzy ekipami. Zobaczcie poniżej, jak pięknie uderzył z popularnej „kapy”.

#2 – Ecik ogrywa Mistrza – Do sezonu 1992/93 Lech Poznań przystępował jako Mistrz Polski. Spotkanie rozgrywane było w marcu w Poznaniu i GieKSa po niezłym meczu pokonała Lecha 2:1. Ozdobą były bramki Maciejewskiego oraz Ecika Janoszki, który tradycyjnie już uderzeniem głową zapewnił GieKSie punkty i wygraną w ostatniej sekundzie spotkania. Nie mielibyśmy nic przeciwko, by to GieKSa w sobotni wieczór cieszyła się z wygranej w takich okolicznościach.

#3 Wojciech Show i zielone koszulki – Końcówka sezonu 1994/95 to remis GieKSy z Lechem na Bukowej. Mecz warty zapamiętania z uwagi na bramkę Wojciechowskiego, który po raz kolejny potwierdził, że był wielkim specjalistą, jeśli chodzi o rzuty wolne. Warte zapamiętania były również wyjazdowe koszulki z tamtego okresu. U siebie graliśmy tego dnia w zielonych trykotach i trzeba przyznać, że prezentowały się one świetnie.

#4 – Gajtkowski pokarał Lecha – W sezonie 2003/2004 GieKSa była przez niektórych skazywana na spadek, a mimo to całkiem nieźle radziła sobie w lidze. W 7. kolejce graliśmy na stadionie Lecha Poznań i mecz ten był wyjątkowy dla Krzysztofa Gajtkowskiego. Zawodnik, jeszcze kilka kolejek wcześniej był zawodnikiem Lecha Poznań, ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei i wrócił w trakcie sezonu do Katowic. Powrót był całkiem udany, choć nie aż tak bardzo, jak wszyscy sobie tego życzyli. Gajtkowski zdobył kilka bramek, w tym na Lechu, która dała nam wygraną 2:1. Był to jeden z tych momentów, w których to rywale narzekali, że „byli gracze strzelają im bramki”.

#5 – Półfinał Pucharu Polski – Sezon 2003/04 to jeden z ostatnich „sukcesów” GieKSy w Pucharze Polski. Drużyna, która w sezonie zajęła 10. miejsce z trzema punktami przewagi nad strefą spadkową, dotarła do półfinału Pucharu Polski. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i nasze występy w tych rozgrywkach, to wynik ten jest abstrakcją. Abstrakcją tym większą, jeśli spojrzy się skład, którym graliśmy w tamtym okresie. Katowiczanie półfinał rozegrali z Lechem i pierwszy mecz przegraliśmy 1:2 (bramka Gajtka), a w rewanżu przegraliśmy 2:4. Nasz skład z tego drugiego mecz: Klytta – Sadzawicki, Pluta, Markowski, Adżem, Fonfara, Adamczyk, Widuch, Bała, Brożek, Gajtkowski.

***

Bilans spotkań z Lechem jest całkiem niezły – 17-13-18. Co ciekawe, mamy dodatni bilans bramkowy – 60-55. Był taki okres w historii naszej rywalizacji, w którym wygraliśmy wynikami 4:1, 3:0, 4:0. Miejmy nadzieję, że w sobotę zdobędziemy kolejne punkty w ligowej tabeli.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga