Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu Arka-GieKSa: Wielka gra w Gdyni, czyli mecz o Ekstraklasę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat popołudniowego meczu Arka Gdynia – GKS Katowice.

 

1liga.org – Wielka gra w Gdyni, czyli mecz o ekstraklasę

Pełne trybuny, sąsiedzi w tabeli rywalizujący o drugie miejsce i bezpośredni awans – trudno o lepszą sportową reklamę meczu Arki z GKS-em Katowice. W niedzielne popołudnie (godz. 15:00) rozegra się bój, którego końcowym celem jest ekstraklasa.

Nie tak wcale dawno w Katowicach popularne było hasło „ekstraklasa albo śmierć”. Marzenia i nadzieje kibiców „GieKSy” przez wiele lat pozostawały w sferze marzeń. Ten sezon jednak wszystko zmienił. Zespół ze stolicy Górnego Śląska napędzany świetnymi wynikami w rundzie wiosennej w ostatniej kolejce sezonu ma szansę przegonić w tabeli Arkę. Żeby tak się stało, GKS musi wygrać. Arce do utrzymania drugiego miejsca wystarczy remis. – Nie będziemy bronili remisu i też nie zgadzam się z opiniami, że broniliśmy remisu z Lechią – odpowiada doświadczony obrońca Arki Martin Dobrotka. – Będziemy grali aktywnie. A aktywne granie jest wtedy, kiedy obrońcy wymieniają się piłką i przygotowują atak pozycyjny. Postawimy na naszą grę, którą prezentujemy przez cały ten sezon. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy – dodaje defensor.

Arka mogła i powinna zapewnić sobie awans dużo wcześniej. Ostatnie wyniki nie ułożyły się jednak po myśli drużyny Wojciecha Łobodzińskiego. Mowa tu o meczach wyjazdowych. Żółto-niebiescy niespodziewanie zremisowali 0:0 z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Z kolei we wcześniejszym meczu poza domem przegrali 0:2 ze Zniczem Pruszków.

Dzięki niedawnej wygranej 1:0 z Zagłębiem Sosnowiec, Arka potrzebowała punktu do realizacji celu. Przed nią były derby Trójmiasta z Lechią. Arkowcy jechali tam z myślą o wywalczeniu przepustki do wyższej klasy rozgrywkowej. Przez większość spotkania dominowali, mecz mogli rozstrzygnąć na swoją korzyść, bo mieli ku temu wiele okazji. Mimo gry rywala w dziesięciu od 37. minuty skończyło się porażką Arki 1:2. Gola, który kosztował ich utratę punktu stracili w 84. minucie.

– Było ciężko – wraca do derbów trener Wojciech Łobodziński. – Nie będziemy zakłamywać rzeczywistości. Na drugi dzień po meczu spotkaliśmy się, aby się zregenerować i porozmawiać. Niewytłumaczalne jest to, co się wydarzyło i to w zawodnikach siedzi. Ale widzę że te emocje z tych negatywnych przechodzą w ambicję sportową. Jest podrażniona ambicja, zarówno u piłkarzy, jak i u mnie. Idzie to w coraz lepszym kierunku. Po czwartkowym treningu mogę powiedzieć, że wygląda to bardzo dobrze – przyznaje trener gdynian.

Przez większość tego sezonu Arka Łobodzińskiego prezentowała się bardzo dobrze. Była liderem tabeli. Miała serię siedmiu wygranych z rzędu i ośmiu kolejnych spotkań bez porażki. W końcówce jesieni nieco spuściła z tonu, by rundę wiosenną rozpocząć z przytupem – od trzech wygranych. W ogóle wstęp żółto-niebieskich do nowej rundy był efektowny, bo w sześciu z dziewięciu spotkań zgarnęli pełną pulę. Trzy pozostałe mecze zremisowali. To nic na tle GKS-u, który wiosnę ma spektakularną.

Katowiczanie zdołali ograć nawet Lechię Gdańsk. Niedawno rozbili 5:2 Wisłę Kraków, 8:0 Stal Rzeszów. W 15 spotkaniach tego roku (jeden mecz więcej niż Arka co wynikało z zaległości z poprzedniej rundy) uzbierali 35 punktów – siedem więcej od swojego niedzielnego rywala. GKS wygrał wszystkie cztery pojedynki w ostatnim czasie. – Kluczowe jest, aby 34. mecz rozegrać w Gdyni tak, żeby być po nim bardzo zadowolonym. Musimy się przygotować, nic nie zmieniając w samych przygotowaniach, mając zimne głowy – mówi trener GKS-u Rafał Górak.

W rozmowie z polsatsport.pl opiekun trzeciej drużyny Fortuna 1. Ligi odniósł się do sugestii jakoby walka o ekstraklasę była celem samym w sobie katowiczan nie tylko teraz, gdy im tak idzie. – Ja raczej twardo stąpam po ziemi i nie jestem łasy na takie dyskusje. Wiem, jaka jest ta liga. Wiem, że wielu ma ochotę iść wyżej. Wtedy raczej chodziło mi o to, żeby po dwóch sezonach na okrzepnięcie w lidze po awansie zrobić trzeci krok. Gdyby finansowo spojrzeć na ligę, to nie byliśmy i nie jesteśmy faworytem. Pieniądze nie są jednak jedynym czynnikiem decydującym o awansie. Wierzyłem zresztą, że mam przewagę dzięki tej mojej pięcioletniej pracy w GKS-ie. To był pewien proces, pewna metodyka. To wymaga cierpliwości – odpowiada

Nie ma co ukrywać, że presja będzie po stronie Arki. Gdynianie grają ostatnio w kratkę. Co innego GKS – ta drużyna jest rozpędzona. Mentalną przewagę mają bez wątpienia goście. – Bardzo dużo mówi się w Polsce o mentalu i o tym, jak sobie z nim ma radzić trener. Uważam, że ta sfera jest w naszym kraju zaniedbana. Słyszałem wypowiedzi, że piłkarz to nie ma presji, a większa jest w innych dziedzinach życia. Nie zgodzę się, bo jeśli młody piłkarz gra przed 20-, 30-, czy 40-tysięczną publicznością i popełni błąd, to spada na niego fala hejtu. A potem ciężko takiego młodego człowieka pozbierać. My nie mamy wykształcenia psychologicznego. Wspieramy się często psychologiem, którego w klubie mamy od niedawna. Zawodnicy często wzbraniają się przed tą pomocą – obrazowo przedstawia sytuację Łobodziński.

Z wątków sportowych warto dodać, że w rundzie jesiennej GKS zremisował z Arką 1:1. Lepszym zespołem była wtedy Arka, która wyszła na prowadzenie w 19. minucie po golu Olafa Kobackiego. Wyrównał w 73. minucie Arkadiusz Jędrych. Kapitan katowickiej drużyny jest w wybornej formie. To samo można powiedzieć o ofensywnych zawodnikach w talii Rafała Góraka. Gdynianie w ofensywie także są mocni. Szykuje się zatem ciekawa wymiana ciosów, którą obejrzy 11-12 tysięcy kibiców. Wśród nich będą fani GKS-u, którzy wykorzystali wszystkie przysługujące im bilety.

 

sport.trojmiasto.pl – Arka Gdynia – GKS Katowice. Martin Dobrotka: Nie mam problemu powiedzieć, co myślę

– Dla mnie nie było żadnego problemu, aby bez emocji stanąć i powiedzieć, co myślę. Mam nadzieję, że Arka Gdynia będzie walcząca, dobrze grająca oraz wykorzystująca swoje szanse i okazje, a cały stadion będzie ją wspierać. Natomiast po ostatnim gwizdku wszyscy razem będziemy się cieszyć z tego, co w tym sezonie osiągnęliśmy – powiedział nam Martin Dobrotka przed meczem z GKS Katowice i jeszcze przed wizytą „motywującą” ze strony kibiców. Jeśli żółto-niebiescy nie przegrają, zdobędą bezpośredni awans do ekstraklasy. Wygrana gości to im da awans, a Arkę zepchnie do baraży.

[…] Na meczu derbowym nie było z wami piłkarzy kontuzjowanych: Janusza Gola i Dawida Gojnego. Z GKS też nie zagrają, ale mają być w szatni przed meczem. Rzeczywiście są potrzebnie i mogą pomóc?

Oczywiście. Ich słowa, to co powiedzą całej drużynie przed meczem, będzie miało znaczenie, gdyż obaj są doświadczeni. Nawet mogę sobie wyobrazić, co powiedzą…

[…] Czyli podsumowując: jaką Arkę zobaczy w niedzielę 12-13 tysięcy kibiców w meczu z GKS Katowice?

Mam nadzieję, że będzie walcząca, dobrze grająca oraz wykorzystująca swoje szanse i okazje, a cały stadion będzie ją wspierać. Natomiast po ostatnim gwizdku wszyscy razem będziemy się cieszyć z tego, co w tym sezonie osiągnęliśmy. Podobnie było jesienią, na derbach. Wtedy też był pełny stadion. Osiągnęliśmy cel, kibice pomogli i wszyscy się razem cieszyliśmy.

 

dziennikzachodni.pl – Gdzie oglądać mecz o awans do PKO Ekstraklasy? Kibice GieKSy mogą obejrzeć na Mariackiej

[…] O drugie miejsce też oznaczające bezpośredni awans walczą druga Arka Gdynia i trzeci GKS Katowice. Arka mogła świętować już w poprzedniej kolejce, ale przegrała w Gdańsku 1:2, a wystarczał jej remis. W niedzielę w przypadku wygranej i lub remisu z GieKSą gdynianie będą w Ekstraklasie. Zwycięstwo GKS-u oznacza powrót katowiczan do krajowej elity po 19 latach.

Na stadionie Arki zapowiada się frekwencyjny rekord. Na trybunach będą też kibice GKS-u Katowice, którym przyznano 720 biletów.

W niedzielę o godz. 14.50 na antenie Polsatu Sport 2 rozpocznie się Multiliga, podczas której następować będzie łączenie ze wszystkimi stadionami Fortuna 1. Ligi z naciskiem na te, gdzie będą rozgrywane mecze decydujące o awansie, barażach i spadku. Cały mecz Arka – GKS Katowice transmitować będzie Polsat Sport 3.

Oficjalny profil Miasta Katowice na Facebooku zaprasza kibiców GKS-u Katowice na wspólne oglądanie meczu w Gdyni w pubach przy ulicy Mariackiej.

Oto miejsca na Mariackiej, gdzie kibice GieKSy mogą wspólnie zobaczyć transmisję meczu w Gdyni:

Lorneta z Meduzą

Greenpoint Mariacka

Piwiarnia Warka Katowice

Piwiarnia Katowice

Ministerstwo Śledzia i Wódki

Część z fanów zapowiada kibicowanie walczącym o mistrzostwo Polski piłkarkom GKS-u Katowice na stadionie przy Bukowej w meczu Orlen Ekstraligi ze Śląskiem Wrocław (niedziela, godz. 15.30) przy jednoczesnym nasłuchiwaniu wieści z Gdyni.

 

sportowefakty.wp.pl – I liga: ostatnia nadzieja Wisły Kraków

[…] Głównym kandydatem do zajęcia miejsca premiowanego awansem do PKO Ekstraklasy jest Arka Gdynia. Inna sprawa, że wykonanie ostatniego kroku do elity jak dotąd jej nie wychodzi. Tydzień temu podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego potrzebowali minimum punktu w derbach z Lechią Gdańsk, tymczasem ponieśli porażkę 1:2, a trzeci w tabeli GKS Katowice zmniejszył stratę do nich do trzech punktów.

Trudno wyobrazić sobie ciekawsze zakończenie rywalizacji o awans niż bezpośredni mecz. Sytuacja w tej części tabeli jest prosta. Arka awansuje, jeżeli wygra bądź zremisuje. GKS potrzebuje kompletu punktów w Gdyni. Rozpędzeni podopieczni Rafała Góraka mają za sobą cztery zwycięstwa oraz serię sześciu meczów bez porażki. W rundzie wiosennej zdobyli aż o siedem punktów więcej niż Arka.

 

gol24.pl – Mecz Arka Gdynia – GKS Katowice online. Grają o bezpośredni awans do Ekstraklasy

[…] Cóż to będzie za finał sezonu! Właśnie te dwie drużyny biją się o drugie miejsce gwarantujące bezpośredni awans do elity. Arce wystarczy remis, GieKSa musi koniecznie wygrać, żeby doszło do zamiany miejscami; traci bowiem trzy punkty.

Za Arką burzliwe dni. W ubiegłą niedzielę przegrała w Derbach Trójmiasta z Lechią Gdańsk (1:2), chociaż grała długo w przewadze zawodnika z powodu czerwonej kartki, a w ostatniej akcji nie dostała karnego mimo faulu.

[…] Dziś Arce też będzie ciężko. GKS to rewelacja wiosny. Po rozbiciu Stali Rzeszów (8:0) uporał się jeszcze z Wisłą Kraków (5:2).

 

sport.tvp.pl – Tego nikt się nie spodziewał. Możliwy głośny powrót do Ekstraklasy!

Jesteśmy gotowi na grę w Ekstraklasie – zadeklarował Krzysztof Nowak, prezes GKS Katowice. Piłkarze tego klubu w niedzielę mogą wywalczyć awans, jeśli w Gdyni pokonają Arkę. – Zachowujemy spokój, bo możliwe są różne scenariusze – dodał.

[…] – Wszystko zależy od nas. Możemy mieć znakomitą końcówkę maja. Po ewentualnym awansie piłkarzy czeka nas bardzo pracowity czerwiec, bo możemy się znaleźć w totalnie nowej rzeczywistości. Wierzę, że to się uda – dodał Nowak i przekazał, że do Gdyni wybiera się 720-osobowa grupa kibiców.

 

dziennikbałtycki.pl – W jakim składzie zagra Arka? Alassane Sidibe będzie gotowy do gry?

[…] W zespole Arki nie brakuje problemów kadrowych. Kilku piłkarzy jest wyłączonych z gry, a występ Alassane Sidibe stoi pod znakiem zapytania.

Przed piłkarzami Arki Gdynia najważniejszy mecz sezonu. Arka ma trzy punkty przewagi nad GKS Katowice, z którym właśnie się zmierzy. Gdynianie nie mogą przegrać, aby utrzymać drugie miejsce w tabeli Fortuny 1. Ligi i zapewnić sobie awans do PKO Ekstraklasy.

[…] Przewidywany skład Arki Gdynia na mecz z GKS Katowice:

Paweł Lenarcik (12 meczów z czystym kontem) – Marc Navarro, Michał Marcjanik, Martin Dobrotka, Kasjan Lipkowski – Michał Borecki, Kacper Skóra, Sebastian Milewski, Hubert Adamczyk, Olaf Kobacki – Karol Czubak.

Rezerwowi: Depka – Predenkiewicz, Turski, Szymański, Staniszewski, Sidibe, Sawicki, Gaprindaszwili, Azacki

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Radomiak Radom kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Warchoły, bo tak potocznie nazywa się kibiców Radomiaka Radom, są naprawdę starą i solidną ekipą kibicowską na piłkarskiej mapie Polski. Ich wizerunkowy problem polegał na tym, że nie grali 36 lat w Ekstraklasie, więc nie było za bardzo możliwości, by o nich usłyszeć. W latach 90., kiedy kształtowały się wszystkie chuligańskie składy, Zieloni grali na poziomie obecnej II i III ligi, siejąc spustoszenie po okolicznych miejscowościach.

Ich żywot na trybunach zapoczątkował się pod koniec lat 70., a na dobre weszli w kibicowską mapę Polski w latach 80. Od zawsze byli pozytywni nastawieni do Legii Warszawa, natomiast wzajemna nienawiść między miastami Kielce – Radom, sprawiła, że z Koroniarzami mają do dziś największą kosę.

W sezonie 1984/1985, który był ich wtedy jednosezonowym epizodem, a my graliśmy ze sobą ostatni raz, zawarli zgodę z Legią, jadąc do stolicy w 1000 głów. Przyjaźń ta nie przetrwała ze względu na ostatnią kolejkę sezonu, w której Legia zremisowała  z Pogonią Szczecin, przez co Portowcy utrzymali się w elicie, zaś Warchoły spadli z ligi.

W 1994 roku była ponowna próba nawiązania sztamy z Legią, jednak kością niezgody była Pogoń, z którą Legioniści kilka miesięcy wcześniej odnowili zgodę i fani z Radomia mieli w pamięci, przez kogo spadli z ligi, więc temat poszedł w zapomnienie.

Przez cały kolejny okres kibicowski fani Radomiaka związali się jedynie układem chuligańskim z GKS-em Bełchatów i Stalą Rzeszów, ale czas zweryfikował, że do siebie nie pasowali i relacje zostały zakończone. Okres bycia osamotnioną ekipą nie oznaczał, że stali w miejscu. Klub się piął w górę i grali na zapleczu Ekstraklasy, a dzięki temu, że polska scena kibicowska się mocno rozwijała, to dorobili się solidnych fan clubów takich ekip jak: Polonia Iłża, Proch Pionki czy Szydłowianka Szydłowiec (wszystkie już wymarły), które w swoim „primie” mocno się udzielały w regionie i trwała ciekawa regionalna rywalizacja z koalicją Broni Radom i Powiślanki Lipsko.

Odnośnie do derbowego rywala – Chłopców z placu Broni, którzy w latach 90. mieli naprawdę solidną bandę i dobrze funkcjonowali. W 2004 roku było apogeum wyjaśnienia kto „nosi spodnie” w mieście. Podczas derbów Broń – Radomiak, Zieloni wjechali na stadion gospodarzy i zajęli ich młyn, śpiewając: „Nie ma już Broni, w Radomiu nie ma już Broni”. Na uratowanie honoru gospodarzy wybiegła garstka kibiców Broni na przegrane starcie, ale było już po wszystkim. Po tym meczu ówczesna zgoda Broni – Hutnik Kraków podziękował im za przyjaźń.

Wiosną 2016 roku Radomiak zawarł układ chuligański z warszawską Legią, a finałem był mecz Radomiak – Siarka Tarnobrzeg jesienią 2017 roku, gdzie ogłoszono kibicowskiej Polsce, że Radom i Warszawę łączy sztama.

Nasze relacje z Radomiakiem ciężko opisać… Ostatni mecz ligowy na Bukowej graliśmy w październiku 1984 roku, czyli chwilę po tym jak Blaszok został oddany do użytku. Wtedy „luksusowa” trybuna i nikt nie zakładał, że będzie to siedlisko jednych z najwierniejszych grup kibicowskich w Polsce, które wyznaczą standardy, czym jest niezłomność w walce o swój klub.

W maju 1996 roku podczas meczu z Legią Warszawa, kiedy dostaliśmy sromotne lanie 0:5, doszło do zakończenia zgody z Avią Świdnik, która przyjeżdżając, usłyszała, że nic już nas nie łączy i nieświadoma tego dnia ekipa Radomiaka zawitała „po zgodę”, ale nie znalazła uznania ani chętnych do przybicia tej relacji, mimo bycia goszczonym wielokrotnie w Katowicach.

Jesienią 1996 roku na Bukowej odbył się mecz reprezentacji Polski z Mołdawią, który wygraliśmy 2:1, a samo spotkanie miało historyczny moment na naszym obiekcie, gdyż został wprowadzony przepis, że na meczach reprezentacji mogą obowiązywać tylko i wyłącznie biało-czerwone barwy, do których oczywiście nie wszyscy się zastosowali. Na Blaszoku (przy pełnym stadionie) zasiadło mnóstwo ekip, ale to chuligani GieKSy byli w tym dniu gospodarzami swojej trybuny i widząc 50-osobową ekipę Radomiaka w sektorze A, stojącą razem ze Stomilem Olsztyn i Polonią Bydgoszcz, wpadli w nich, przez co doszło do mocnej awantury, zaś „goście” musieli zostać wyprowadzeni przez policję ze stadionu. Na „pożegnanie” nasi chuligani wybili szyby w ich autokarze i niemal go wywrócili.

Jesienią 2016 roku los skrzyżował nas w Pucharze Polski, ale wtedy Szaleńcy z Bukowej nie mogli zawitać z powodu „remontu sektora gości”, co w późniejszych latach stało się mottem działaczy z Radomia. Obecnie Radomiak posiada nowy obiekt, powstał sektor gości, ale… nikt na nim nie zasiada. Miasto jest specyficznie uzależnione politycznie od służb mundurowych, które skutecznie wpływają na działaczy, przez co fani Radomiaka na meczach domowych bawią się sami. Jedynie mecz zgodowy z Legią Warszawa ma inny charakter widowiska, przez wspólny doping na jednej trybunie.

Do zobaczenia na Bukowej, bo Warchoły pierwszy i ostatni raz usłyszą huk z Blaszoka!

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Ekstraklasa zawitała na Bukową

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ekstraklasa znowu na Bukowej. Pierwszy mecz GieKSa niestety przegrała z Radomiakiem Radom. Zapraszamy do fotorelacji z tego spotkania.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Pierwsze śliwki – robaczywki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i wielki mecz za nami. Doświadczyliśmy tego – niektórzy po raz pierwszy w życiu, inni po niemal jednej piątej wieku. Na Bukową zawitała ekstraklasa. Wspomniani w felietonie przedmeczowym Marcin Rosłoń i Kamil Kosowski musieli przeżyć niezły szok zasiadając na szczycie Trybuny Głównej, na miejscach prasowych. Obdrapanych z farby, z powiewem oldchoolu.

– To jest Bukowa, tu się żyje! – powiedział ten pierwszy na zakończenie transmisji Canal Plus, dając do zrozumienia, że poczuł ten już tak rzadki klimat dawnych czasów.

Morze ludzi na stadionie już długo przed meczem, ta żółta armia kibiców spragnionych wielkiego futbolu. Historia za chwilę miała dziać się na naszych oczach. Wielu kibiców spotykało dawno niewidziane twarze. Jak choćby autor tegoż felietonu, który mecz obserwował w towarzystwie swojego kolegi z podstawówki, z którym to przecież onegdaj na mecze ligowe się jeździło regularnie (pozdro Krzysiu!).

Piękna oprawa spotkania i mogliśmy grać. Niespotykane było to, że w początkowej fazie meczu nawet Główna stała, dopiero potem zaczęliśmy siadać. Czuć było, że to coś zupełnie innego niż te początki wszystkich poprzednich sezonów z 19 lat. No, może poza spotkaniem ze… Źródłem Kromołów w 2005 roku. Jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało, wtedy mieliśmy narodziny nowej GieKSy, które podczas tego czwartoligowego meczu zostały godnie uczczone.

Teraz to było ukoronowanie tego całego okresu i nagroda za te wszystkie lata. Będę utrzymywał, że wynik tego meczu miał drugorzędne znaczenie. Oczywiście punkty w lidze będą na pierwszy miejscu, ale ta inauguracja była po to, by ją po prostu przeżyć. Poczuć zapach ekstraklasy, poczuć klimat wielkiej piłki w Katowicach.

Dlatego apeluję o rozwagę przy ocenach za to spotkanie, bo czytając na forum wypowiedzi pomeczowe kibiców – oczy trochę więdły. Zasłużona krytyka po tym meczu – jak najbardziej, jednak defetystyczna narracja i rozprzestrzenianie widma bezdyskusyjnego spadku powodowała, że można było sobie zadać pytanie, czy niektórzy odnotowali w ogóle fakt awansu. Narracja ta niczym się bowiem nie różniła od wieloletnich na zapleczu elity. Można wręcz odnieść wrażenie, że choćbyśmy grali z Realem Madryt i przegrali np. 0:4, to psioczenie na tego czy tamtego, że się nie nadaje, że błędy trenera, byłoby wyraźne.

Nie chodzi o to, że chcę i zamierzam bronić kogokolwiek. Chodzi mi tylko o tę narrację. W meczu z Radomiakiem mieliśmy aspekty pozytywne i negatywne. I choć przed meczem mogliśmy oczekiwać wygranej z podobno zkryzysowanym Radomiakiem, to jednak ostatecznie – mimo przegranej – mecz ten pokazał, że z drużynami tego pokroju jesteśmy w stanie rywalizować.

Katowiczanie wykreowali sobie okazje bramkowe, stworzyli kilka dynamicznych, ciekawych akcji, a indywidualne wejście Rogali ze skrzydła było wręcz spektakularne. W drugiej połowie GKS zdominował Radomiak i przy odrobinie szczęścia mógł doprowadzić do wyrównania. Gra na czas rywali także dowodziła tego, że po prostu boją się o wynik. Choć i w ofensywie mogło być lepiej, to trzeba przyznać, że było całkiem nieźle.

Gorzej było z defensywą. Nasz zespół dawał się stłamsić i wepchnąć we własne pole karne, zawodnicy nie potrafili wybić piłki i zażegnać nawałnicy piłkarzy Baltazara. W zasadzie obie bramki padły po tego typu sytuacjach. Coraz bardziej pachniało bramką dla rywali, ten wskaźnik dochodził do czerwoności – aż następowało przesilenie – gol.

Nie chcę dywagować o personaliach, bo każdy widział, co się działo. Trener też starał się reagować (już w przerwie) i zapewne sam musi zobaczyć, kto się sprawdza na ekstraklasowym poziomie, a kto nie. Faktem jest, że na pierwszy mecz w ekstraklasie wyszliśmy tylko dwoma nowymi zawodnikami – Klemenzem i Galanem. No może trzema, bo Baranowicz był tak jakby nowy. Czy to była forma nagrody dla poszczególnych piłkarzy za awans – nie wiadomo. W kolejnych meczach jednak najprawdopodobniej proporcje nowych i starych zawodników będą już bardziej zbalansowane.

Widać było, że ekstraklasowe granie to inna para butów. W pierwszej połowie Radomiak pokazał ogranie, technicznie też byli niczego sobie. Trzeba się przystosować do nowych okoliczności. Pierwsza liga to był styl życia, Ekstraklasa też nim będzie – tylko innego rodzaju.

Nie ma co psioczyć, tylko zakasać rękawy i działać. Następne spotkanie gramy ze Stalą Mielec, rywalem wydaje się w naszym zasięgu. Ale to wszystko kwestia względna. Nie wiemy tak naprawdę, jaki poziom względem GKS mają rywale. Musimy więc organoleptycznie się o tym przekonać.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga