Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

[FELIETON] „Obudźcie się k….wa”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Sezon 2013/14 – 12 kwietnia 2014 Arka- GKS 3:0

GieKSa po dobrej jesieni pod wodzą Kazimierza Moskala z każdym meczem zaprzepaszcza swoje szanse na awans. Kulminacją jest mecz w Gdyni, który przegrywamy 0:3 po fatalnej grze. Trener na konferencji podaje się do dymisji, prezes Cygan po meczu nerwowo sprawdza telefon. Piłkarze po około 45 minutach po meczu zostają wezwani pod trybunę gości gdzie kibice chcą usłyszeć, co mająco powiedzenia. Na rozmowę w imieniu drużyny decyduje się Adrian Napierała, który jedyne, co może powiedzieć to „Przepraszam”. Kazimierz Moskal dostaje pierwsze poparcie, gdy leci gromkie „Kazimierz Moskal”…. Na koniec rozmowy słychać jedynie przeraźliwie głośne na pustym stadionie „OBUDŹCIE SIĘ KURWA!!!” ze strony jednego z kibiców.

Kilka dni potem Kazimierz Moskal dostaje 1964 % poparcia od kibiców oraz prezesa Cygana. Dostaje również 2 miesiące na sprawdzenie i poukładanie drużyny tak jak sobie tego życzy. Niestety trener Moskal zadaniu nie podołał, popełnił kilka błędów jak brak testowania graczy w końcówce sezonu, słabe transfery i utrata kontroli nad zespołem, gdy ten popadał w coraz większy marazm. W połowie rundy zastąpił go Artur Skowronek.

Sezon 2015/2016- wiosna

Po nieudanej końcówce roku 2015 i fatalnym początku z Arką w 2016 GieKSa ma już tylko iluzoryczne szanse na awans. Kolejne mecze potwierdzają, że jesteśmy średniakiem w tej lidze a spotkania z drużynami  z dołu tabeli i porażki potwierdzają, że ta drużyna potrzebuje rewolucji. Po porażce z Bytowią powróciły do mnie wspomnienia tego meczu z Arką i ten okrzyk ….„OBUDŹCIE SIĘ KURWA!!!”, Który tym razem w moim odczuciu powinien być kierowany przede wszystkim do działaczy, trenera Brzęczka, dyrektora sportowego Dariusza Motały oraz piłkarzy.

Na zarządzaniu klubem się nie znam, ufam, że Prezes Cygan wie najlepiej, co powinien zrobić przed być może ( mam nadzieję, że nie) ostatnim jego sezonem w barwach GieKSy. Ufam, że obudzi się i zapewni trenerom, sztabowi najlepsze warunki do tego by powalczyć o awans w następnym sezonie. Ufam, że da wolną rękę do tego by w tym klubie można było przeprowadzić rewolucję, na jaką wszyscy czekają od kilku lat. Taką, która realnie pozwoli nam patrzeć na możliwości awansu i progres drużyny.

Trener Brzęczek z tego, co wiem do tej pory nie był zwolennikiem rewolucji w składzie. O ile brak wielkich zmian w pierwszej drużynie w przerwie zimowej można jeszcze było obronić o tyle brak wyraźnych zmian 8-9 zawodników w przerwie letniej sprawi, że kibice w żadną przemianę i budowanie nowego zespołu nie uwierzą.  Ta szatnia potrzebuje przemiany, potrzebuje nowego impulsu od zawodników, którzy podniosą, jakość piłkarską, którzy podniosą tą szatnię i tą drużynę mentalnie. Póki, co szatnia jest przesączona porażkami, zawodnicy potrafią wygrywać pojedyncze mecze, ale od 2,5 roku nie udało im się wygrać 3 meczy z rzędu- Przypadek? …Nie sądzę. Jakie jest podejście mentalne do grania w barwach GieKSy pokazał ostatnio Rafał Dobroliński w filmiku „Ustrzel poprzeczkę”. Przy prezentacji przedstawił siebie, jako „Zawodowy rezerwowy”. Gratulacje Rafał za ten tytuł, ale idź być rezerwowym gdzie indziej gdyż ten klub zasługuje na coś więcej niż zawodowych rezerwowych.

Potrzebujemy dużego skoku jakościowego jeśli chcemy walczyć o awans. Trenerze potrzebujemy tej rewolucji i mam nadzieję, że mecz z Arką właśnie to Panu pokazał, że to właśnie wtedy się Pan „obudził” a późniejsze wypowiedzi dla prasy są tylko kurtuazją w stosunku do dziennikarzy i zawodników.  Na pewno obudził się wtedy Grzegorz Goncerz, który wyraźnie dał do zrozumienia, że ta drużyna jest za słaba by grać o awans. Trenerze nie bójmy się odważnych decyzji, czas zmienić tą kadrę, proszę nie popełnić błędów trenera Moskala a jedynie wyciągnąć z ich cenną lekcję.

Mam nadzieję, że obudzi się Dariusz Motała. Używając terminologii piłkarskiej – mam nadzieję, że po słabej zimie gdzie praktycznie żaden z jego transferów się nie obronił zaaklimatyzował się on już w mieście, w klubie, w drużynie na tyle, że przystąpi do ofensywy transferowej ze zdwojoną energią i siłą. Potrzebujemy dobrze dobranych graczy, takich, którzy mają nastawienie na rozwój a nie stagnację i odcinanie kuponów. Takich, którzy zapewnią zmianę w szatni pod każdym względem.

Liczymy również na to, że aktywniej będziemy wprowadzać do zespołu młodzież, zwłaszcza teraz w końcówce sezonu by sprawdzić na jakim oni są etapie, jeśli chodzi o ligową piłkę. Niczego już nie ryzykujemy a tylko możemy zyskać. Przypomnę, że AC Milan wprowadził do składu 16 latka na bramkę w kluczowej fazie sezonu a my boimy się wystawić młodzieżowców w „sparingu” z Bytowią. Obudźmy się, bo za chwilę z tej młodzieży nikt nam nie zostanie.

Mam nadzieję, że obudzą się również piłkarze, którzy zostaną z nami, że wezmą przykład z Alana Czerwińskiego i zabiorą się do pracy. W kadrze jest kilka znaków zapytania. Jestem ciekaw, co będzie z takimi zawodnikami jak Iwan, Wołkowicz, Duda, których pozycja w zespole nie jest mocna , ale również nie jest na tyle słaba by w pierwszej kolejności ich pożegnać. Przy całej sympatii dla tych zawodników ( Zwłaszcza dla Iwana za jego przeszłość w klubie) mam nadzieję, że obudzą się i zaczną grać tak jak tego oczekujemy my kibice, trenerzy, zarząd i przede wszystkim oni sami. Jeśli tego nie zrobią następnym przystankiem może być jedynie nasza filia piłkarska w Bytomiu.

I na koniec mam nadzieję, że obudzą się kibice. Jestem pełen podziwu dla wszystkich, którzy jeżdżą na wyjazdy, którzy chodzą dopingować na B1, jestem pełen podziwu dla prowadzących doping, że wygląda on jakby na stadionie było dużo więcej osób. Przy całym tym marazmie, jaki mamy ten klub nie zasługuje jednak na tak słabą frekwencję.

Gdy w rodzinie dzieje się źle to nie odwracamy się od bliskich plecami tylko pomagamy. GieKSa również potrzebuje pomocy, bo musimy przez ten trudny moment przejść razem. Więc niech obudzą się Ci, których teraz na B1 nie ma.

 

„OBUDŹCIE SIĘ KURWA!!!”

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


16 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

16 komentarzy

  1. Avatar photo

    pawelas197

    3 maja 2016 at 22:39

    dobrze napisane tylko zeby byl awans w przyszlym sezonie to wiekszosc musiala by odejsc a sprowadzic 7,8 nowych graczy i ich wkomponowac do zespolu potrzeba czasu na to a my od poczatku musielibysmy cisnac do przodu z punktami nie widze tego naprawde druzyne sie boduje kilka sezonow a my kilka sezonow sie oslabiamy i osmieszamy taka prawda na koniec sezonu powinnismy im wystawic rachunek sumienia i co niektorych wywiesc na taczkach

  2. Avatar photo

    Boss

    4 maja 2016 at 04:54

    Słusznie pawelas, jeśli decydujemy sie na rewolucje, to pod warunkiem ze bedzie udana w awans możnaby celować najwcześniej za 2-3 lata. Nikt nie zbudował jeszcze drużyny która po wymianie 3/4 pierwszej jedenastki walczyłaby o najwyższe cele w pierwszym sezonie… A jeśli mu sie udało to było to zwykle szczęście, bardzo rzadko spotykane. Nie mniej jednak rewolucji trzeba , bo mamy skład na bycie średniakiem w 1 lidze, nazywajmy rzeczy po imieniu. Drużyna nie ma potencjału większego, bo jeśli ktoś zagrał kiedyś lepiej tzn ze mu akurat jeden mecz wyszedl i juz. całe sezony gramy w kratkę bo na więcej tych grajków nie stać – po prostu.

  3. Avatar photo

    Irishman

    4 maja 2016 at 09:33

    Podpisuję się obiema rękami i całym sercem!

  4. Avatar photo

    Misiek

    4 maja 2016 at 09:57

    Jest od dekady chujnia i wszyscy to widzą… A Jarecki mówi, że jest ok… Dajmy im czas… I mamy 1400 na meczu i pokolenie od dekady wychowywane na GieKSie piłkarskim śmietniku…

  5. Avatar photo

    Tom

    4 maja 2016 at 15:24

    A do tego dodam, że nie potrzebny nam stadion większy niż 12 tys , ale niech jest ładny- w całości, a nie budowanie dwóch trybun i obietnica, że jak będzie więcej ludzi chodzić to coś dobudują.
    Taką chujowinę już mam- kalectwo a nie stadion i wszystkie miasteczka się będą z nas śmiać z takiego udupa

  6. Avatar photo

    Irishman

    4 maja 2016 at 16:30

    Tom, jakby wziąć pod uwagę to, do czego doprowadzono nasz klub, to w ogóle żaden nowy stadion nie jest potrzebny!

    Ale gdyby w końcu ktoś porządnie, na poważnie, bez obecnej ściemy zainwestował w drużynę piłkarską, wywalił tych, którzy dziś tylko przynoszą nam wstyd, wykorzystał nasz potencjał kibicowski, potencjał Katowic i regionu to nawet Stadion Śląski byłby za mały!

    TYLKO CZY TO REALNE?????

  7. Avatar photo

    Paderewa

    5 maja 2016 at 09:03

    Wywalić niepotrzebny balast za te pieniądze co połowa z nich ma moge bardzo chętnie zagrać na szpicy i zwolnić się z gruby bo jak patrza na tą patologie jaką oni grają to aż rzygać mi się chce nie ma co się dziwić ludzią że nie chodzą na szpile wina całego zarządu że robią kibiców za ch..u ..j …a i wiem że GieKSa jeszcze przez długi czas nie zagra jak za dawnych lat. !! Pozdro Paderewa H

  8. Avatar photo

    banik12

    5 maja 2016 at 16:21

    zróbcie kurwa na przyszły sezon akcje kup karnet to was śmiechem zabije,mom na ten sezon i na chuj mi on,oglądać tych pierdolców!!!!!!!

  9. Avatar photo

    Irishman

    5 maja 2016 at 18:20

    Banik12, no ale chyba zmienisz zdanie jak się okaże nareszcie zatrudnimy porządnych piłkarzy, nie na zasadzie „zamienił stryjek siekierkę na kijek”?

    Ale zgadzam się z Tobą – już chyba wszyscy mamy dość robienia z nas debili!

  10. Avatar photo

    Cierpliwy

    6 maja 2016 at 10:27

    Ja tam będę chodził na GieKSa nawet za 100 lot.

  11. Avatar photo

    Kibic2

    7 maja 2016 at 00:05

    @Błażej. Artykuł dobrze napisany ale… ostatnie zdanie, że kibice mają się obudzić woła o pomstę do nieba. Piszesz, że mamy się nie odwracać plecami, GKS wielka rodzina potrzebuje pomocy. Powiedz mi Błażej kiedy to nasi kibice odwrócili się od GKS? Zawsze wspieraliśmy klub, naszych graczy ale są pewne granice. Brak kibiców na stadionie to brak akceptacji z ich strony w stosunku do tego co dzieje się w klubie. Ile razy można się oszukiwać, być zawiedzionym i zniesmaczonym po grze naszych gwiazd????? W końcu w człowieku coś pęka i mówi nie i chuj!!!! Pewnie teraz odezwą się „twardogłowi” z tekstem jak ci nie pasuje to nie przyłaź. Nie potrzebujemy januszów i pikników na naszych meczach. Powiem Wam, prawda jest brutalna: tak potrzebujecie, bo pikniki i janusze wydają kasę na bilety i gadżety, z których idzie kasa dla klubu. Czy wy myślicie, że MU czy Real to kluby nie oparte na piknikach?
    Sportowo zniknęliśmy z mapy Polski i to nie jest wina braku kasy. Piłkarze prezentują poziom wręcz 3-4 ligowy, przy okazji wygadując głupoty w wywiadach typu: bramka w 45 min ustawiła mecz. Do kanonów wypowiedzi można zaliczyć wywiad z Gonzem z grudnia, kiedy to mówi, że grudzień jest dla żony 🙂 Oficjalnie mówiąc, że do treningów wraca w styczniu. Powiedz mi Błażej, czy ktoś z klubu zareagował na tak głupią wypowiedź, co mogło wskazywać, że reszta drużyny też ma konkretną labę? Czysty profesjonalizm, na taką przerwę nie mogą sobie pozwolić nawet najlepsi w topowych ligach. W klubie nie ma ciśnienia na grę, nikt nikogo nie gania za spierdolony mecz, tylko kibicom odbija się to czkawką. Przy takim budżecie i wsparciu jakie mamy to wstyd jest grać taką padlinę i raczyć przybyłych kibiców na stadionie. Na bukową przyjeżdżają ogórki i leją nas niemiłosiernie. Komentatorzy to po prostu mają ubaw widząc nieporadność, brak wyszkolenia i głupkowate zagrania. Kiedyś Bukowa twierdza nie do zdobycia, teraz pewniak dla gości. Natomiast przy meczach o stawkę nasze gwiazdy spalają się już w szatni. Ekstraklasa w 2 lata? haha a to dobre. Propaganda trwa w najlepsze w sam raz dla pelikanów. Jak słyszę i czytam forum, że zmiana 4-5 zawodników i jedziemy dalej to ogarnia mnie śmiech. Najgorsze jest jednak to, że jesteśmy karmieni propagandą jakiej nie powstydziłby się Goebbels. Ludzie widzą i mają dość więc obudźcie się. Jak czytam wasze noty meczowe to bierze mnie wku….nie, że jesteście tak oderwani od rzeczywistości jak nasi piłkarze. Błażej piszesz na forum, że nota 5 jest za wyjście w podstawowej jedenastce na mecz. Powiedz mi po co skala od 1-10 skoro 50% jest za wejście na murawę??? Taka skala tylko na Bukowej! Sypiecie 7-8 jak z rękawa za jedną wrzutkę w meczu a przy okazji nie widzicie, że piłkarze wywracają się o własne nogi. Gdzie wasz obiektywizm?? Obudźcie się!!!!

    Podsumowując: co raz więcej ludzi widzi tą patologię i zaczyna o tym mówić głośno, pisząc na forum (nie udzielam się tam). W każdym bądź razie nie dzieje się dobrze. Czekać tylko jak dojdzie do podziału kibiców. No ale to już temat na odrębny wpis.

  12. Avatar photo

    ursus

    7 maja 2016 at 02:08

    Błażeju – przyjacielu, czy Ty nie rozumiesz, że rodzina funkcjonuje w oparciu o zasadę wzajemnej miłości i szacunku? To nie jest masochistyczna relacja jednostronna i nigdy nie będzie, bo na okazywane serce nie odpowiada się gwałtem.

    Jeśli ktoś ma się zbudzić, to tacy jak Ty. Nie stawia się domu na piachu, ale na dobrym gruncie. Kto szuka i patrzy, chce – ten go znajdzie.

    Fanatyzm nie pomaga, tylko Cię tu zaślepia – nie do końca rozumiesz co sam napisałeś. Spoglądasz i nie dostrzegasz: nie ma rzeczy danych, o wszystko trzeba zabiegać.

  13. Avatar photo

    Bartolo

    7 maja 2016 at 11:15

    Kibic2!Brawo,brawo i jeszcze raz brawo!!Wydaje mi się,i chyba nie tylko mnie,że niektórzy z piszących felietony itp.są na garnuszku UM i zarządu.Robią dla nich niezłą robotę wciskając nam kity…jest ch….wo,ale wy naiwniaki MUSICIE być na meczu!(bo mamy z tego swoją działkę?)

  14. Avatar photo

    lukasz

    7 maja 2016 at 11:34

    Blazej na zarzadzaniu klubem sie nie znasz co sam przyznales, ale Twoj plan naprawy GieKSy przez sciagniecie 7-8 zawodnikow rowniez pokazuje ze niewiele masz pojecia o zarzadzaniu sportowym. Nie ma sensu rozwijac sie nad szczegolami. Szeroko rozumiane „przemiany” mialy miejsce juz kilka razy z jakim skutkiem kazdy wie. Bylo wietrzenie szatni, wymiana hamulcowych itd … Nic to nie dalo i raczej nic nie da. Po pierwsze zrozumcie ze nie ma opcji zeby 8 czy 9 nowych pilkarzy nagle w ciagu 1,5 miesiaca przygotowan zaczelo ze soba grac tak jakby grali od lat. Powtorze to co pisalem juz klika razy – nie ma nikogo kto zagwarantuje nam dobra gre, robiac rewolucje marzenia o awansie odlozmy na kolejne 10 lat. Rewolucje mozna zrobic w kadrze narodowej wymieniajac generacje starszych na mlodszych ale nie w klubie w ktorym brakuje duzej kasy na wzmocnienia albo – co najgorsze, jesli rzeczywiscie awansu nikt procz kibicow nie chce. Mozna dobrac zawodnikow z oodpowiednimi cechami wolicjonalnymi, ale tez z tych co sa wykrzesac poklady ambicji. Sa rozne metody glownie chodzi o to ze rewolucja sukcesu nam nie przyniesie a jedynie co bedzie to kolejne pompowanie balona i nadzieja ze zagraja „jak za dawnych lat”. W dupie mam te hasla ja chce widziec grupe pewnych siebie facetow ktorzy zmierzaja po jasno okreslony cel.

  15. Avatar photo

    lukasz

    7 maja 2016 at 11:40

    A ogladanie tej zgraji pseudozawodowców po prostu powoduje ze kibice nie chca ogladac tego produktu, bo co z tego ze ladnie opakowany jak w srodku sam syf i piach. I jeszcze nam Kibicom wciskaja ze wcale nie jest tak zle i tylko my zle widzimy jak to nasi kopacze wspaniale walcza do ostaniej minuty.

  16. Avatar photo

    Bartolo

    7 maja 2016 at 14:42

    @lukasz
    Uważasz,że rewolucji kadrowej nie wolno robić.Z drugiej strony twierdzisz,że tych pseudokopaczy nie da się oglądać.To jaka jest twoja propozycja???…bez odpowiedzi.Rewolucje przed sezonem to zrobił Piast.Z drużyny z zeszłego sezonu zostało DWÓCH czy TRZECH piłkarzy z pierwszego składu!Więc ja ci mówię:JEST TO MOŻLIWE!Dzisiejszy Piast powstał niemal w całości latem zeszłego roku.Można?Można!Grają jak z nut.Życzę im mistrzostwa.Naszych kopaczy trzeba pożegnać i to najlepiej wszystkich.W zamian wolałbym wziąć żywcem drużynę załóżmy z Pcimia Dolnego,k…a cokolwiek nie wiem amatorów z Bora Bora,chłopaków z 5 ligi bułgarskiej.Cokolwiek,bo z naszych grajków już NIC nie będzie.Więc trzeba spróbować czegoś innego,bo brak rewolucji w składzie to kolejny stracony rok,bo jeżeli ma być dalej tak jak teraz to lepiej to zaorać i postawić biedronkę.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Zagłębie Lubin kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Kibice Zagłębia Lubin są starym wyjadaczem polskich trybun. Miło niewielkiej miejscowości dorobili się sporej rzeszy fanów, którzy świętowali: dwukrotnie Mistrzostwo Polski, inne miejsca na podium, grę w finale Pucharu Polski oraz w europejskich pucharach. Najbardziej pamiętany mecz na arenie międzynarodowej to zdecydowanie przyjazd AC Milan w 1995 roku. Lubinianie, jako nieliczni z polskich ekip, zobaczyli słynne San Siro na meczu swojej drużyny.

Ich pojawienie się na trybunach miało miejsce w latach 70,, a w latach 80. fani Zagłębia zaczęli tworzyć młyn oraz regularnie jeździć na wyjazdy. Zgoda z Arką Gdynia zapoczątkowana w 1983 roku trwa do dzisiaj, co z perspektywy stażu i odległości jest ewenementem. Arkowcy za każdym razem jadąc w stronę Dolnego Śląska, a zwłaszcza podejmując znienawidzony Śląsk Wrocław lub Miedź Legnica, mogą liczyć na wsparcie lubinian.

Podobnie w przypadku Odry Opole z którą się wspólnie trzymają od 1994 roku. Ta zgoda niedawno miała zachwianie poprzez romans OKS-u z Ruchem Chorzów, ale wszystko się utrzymało i trwają dalej ze sobą. Podobnie było między Odrą i Polonią Bytom, czyli ekipą która od 2016 roku ma układ chuligański z Zagłębiem. To właśnie fani z Opola byli łącznikiem tej relacji i zapoczątkowali ich dobre kontakty.

Ostatnią zgodą Zagłębia jest Zawisza Bydgoszcz. Sztama, która trwa bardzo długo, bo od 1989 roku. Również jedna ze starszych na kibicowskiej mapie Polski. Oba kluby w 2014 roku rozegrały finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. Powinno to było być świętem, ale konflikt Zawiszy z pseudowłaścicielem oraz tym samym bojkot, doprowadził do solidarności fanów z Lubina, którzy także nie pojechali na swój mecz.

Nasza pierwsza wizyta w Lubinie miała miejsce jesienią 1985 roku. Zagłębie, jako beniaminek, zainaugurował ligę na świeżo wybudowanym stadionie, który zgromadził 28000 widzów. Na wyjazd wybrało się 40 trójkolorowych fanów, którzy w pierwszym kontakcie z fanami Zagłębia tak się polubili, że została przybita… zgoda. Nasza sztama przetrwała do finału Pucharu Polski w 1986 z Górnikiem Zabrze. KSG również miało sztamę z Zagłębiem, a Miedzowi postanowili zasiąść i wspierać Górnik, co zakończyło nasze relacje.

Jesienią 1986 roku podejmowaliśmy u siebie Zagłębie. Blaszok został świeżo oddany do użytku.

Od pierwszej wizyty w Lubinie nasza rywalizacja trwała już na dobre przez następne kilkanaście lat. Podczas kolejnego wyjazdu do Lubina jesienią 1989 roku nasi kibice natrafili na… Miedź walczącą z jednym z fan clubów Zagłębia. Dołączyli „do zabawy” i wspomogli legniczan. Od tego momentu zawiązany został układ, który po kolejnych butelkach alkoholu został w szybkim tempie przekształcony w zgodę. Zgoda upadła ostatecznie na finale Pucharu Polski w 1992 roku.

W lipcu 1991 roku został rozegrany między nami Superpuchar Polski we Włocławku. Zagłębie jako mistrz kraju podejmowało GieKSę, która zdobyła Puchar Polski. Obok 40 fanatyków GieKSy na daleki wyjazd do Włocławka wybrało się z nami także… 5 kibiców Ruchu. W Toruniu na peronie stali kibice Apatora, którzy zabrali Niebeskich (mieli już wtedy zgodę) na piwo. GieKSiarze zostali na peronie, a po chwili przyjechał pociąg, z którego wybiegło Zagłębie z Zawiszą. Nasza ekipa początkowo ewakuowała się do tunelu prowadzącego na miasto, ale kiedy dobiegł Apator z Ruchem, to… tak nietypowa koalicja przegoniła parę „ZZ”. Po całym zdarzeniu skład Apator-GKS-Ruch pojechał wspólnie na stadion i oglądał pierwszy Superpuchar Polski dla GKS Katowice.

W sierpniu 1991 graliśmy na wyjeździe, na który wybrało się 50 GieKSiarzy.

Jesienią 1992 roku graliśmy na Bukowej. Zawitała delegacja Zagłębia.

Wiosną 1993 roku do Lubina pojechało 50 GieKSiarzy z flagami. Podczas przesiadki w Legnicy, podbiła 15 osobowa delegacja Miedzi, która chciała odnowienia, zgody jednak z naszej strony zapadła stanowcza odmowa. GKS wygrał 1:0.

Jesienią 1993 roku podejmowaliśmy Zagłębie. Goście zawitali w 20 głów. GieKSa wygrała 1:0.

W marcu 1994 do Lubina wybrało się 23 fanatyków GieKSy. Piłkarze wywieźli zwycięstwo 2:1.

W sezonie 1994/1995 pierwszy mecz graliśmy na Bukowej. Goście zawitali w 52 osoby, dobrze obwieszając sektor gości. GieKSa pewnie zwyciężyła 3:1.

Wiosną 1995 do Lubina pojechaliśmy rekordowym składem liczącym 70 głów. Na dworcu w Legnicy ponownie pojawiła się delegacja Miedzi Legnica (w 4 osoby), chcąc odnowienia sztamy i gwarantując, że dadzą nam wsparcie 30 osób na meczu w Lubinie, ale ponownie spotkali się z odmową.

W sezon 1995/1996 roku goście zawitali na Bukową w 50 osób. Była z nimi Odra Opole, z którą wtedy świeżo utworzyli zgodę, krojąc na trasie flagę „Skinhead” Wisłoki Dębica. Na stadionie GieKSy euforia, bo wróciła nasza legenda Jan Furtok. GKS wygrał 1:0.

W czerwcu 1996 roku do Lubina wybierało się 40 GieKSiarzy. Podczas jazdy dostaliśmy cynk, że Śląsk czeka w 200 osób we Wrocławiu, więc pojechaliśmy przez Poznań, kończąc podróż w Rawiczu. Na mecz nie mieliśmy już szansy zdążyć, więc ekipa ruszyła w drogę powrotną. 5 naszych partyzantów, z flagą Żory w plecaku, nie dało jednak za wygraną i różnymi środkami transportu dojechało do Legnicy. Tam policja zapakowała ich do suki i zawiozła prosto na stadion Zagłębia. Skromna delegacja, po przegranym 0:1 meczu, próbowała wrócić z naszą drużyną, tłumacząc jakie już mieli przeboje i co może się wydarzyć, ale nie dostali zgody z klubu. Policja ponownie ich wywiozła na peron do Legnicy, a tam nasi zaliczyli starcie z Miedzią. Wybronili flagę, a później pociągiem udali się do Środy Śląskiej, gdzie do rana… spali na peronie, czekając na pociąg do Wrocławia, który już szczęśliwie dotarli do Katowic.

Ledwo sezon się nie skończył, a w lipcu 1996 roku ponownie trzeba było jechać do Lubina. Na wyjazd wybrało się 30 GieKSiarzy, którzy w Opolu stoczyli walkę z Odrą. Na stadionie Zagłębia, mimo tysięcznej widowni, wrażenie zrobiło świeżo uszyte potężne płótno „Hooligans Zagłębie”. Potem stało się ono znakiem firmowym lubinian. Na boisku skończyło się nietypowym remisem 4:4.

Wiosną 1997 roku podejmowaliśmy Zagłębie, a goście zawitali w 37 osób. Dwie osoby od nich na własną rękę podróżowały na Bukową… tramwajem, a zainteresowanie współpasażerów (kibiców GieKSy) wzbudził nabity plecak. Jak się okazało – miał w środku sporych rozmiarów flagę „Viking”. W kronice kibiców z Lubina można przeczytać ciekawą anegdotę związaną ze stratą tego płótna. Na kolejny mecz przyjechało 4 partyzantów z Zagłębia, którzy wmieszali się w kibiców GieKSy na Blaszoku i chcieli – w ramach rewanżu – zdobyć jakąś naszą flagę. W trakcie obcinki podeszły do nich dwie osoby i spytały się skąd są. Lubinianie pewni tego, jak skończy się sytuacja, unieśli się honorem i przyznali się, że są z Zagłębia. To natomiast zdziwiło pytających, bo okazało się, że byli to przedstawiciele…. Zagłębia Sosnowiec, którzy z tym samym zamiarem weszli na naszą trybunę. Owa czwórka z Lubina po meczu zaczęła gonić jedno nasze auto z flagą, ale nie znając górnośląskich uliczek, szybko straciła cel. Piłkarze przegrali 0:2.

Sezon 1997/1998 na mecz rozgrywany w Katowicach Zagłębie mocno się zmobilizowało i przyjechało w 80 osób, co było ich najlepszą liczbą na Bukowej. Blaszok naprzeciwko sektora gości wywiesił zdobycz i prowokacyjnie zaśpiewał „Wikingi! Wikingi!”. Na boisku skończyło się nudnym 0:0.

 

W czerwcu 1998 roku jechaliśmy do Lubina na ostatni wyjazd sezonu. Mimo wynajęcia pociągu specjalnego, ostatecznie wybrało się tylko… 58 fanatyków. GieKSiarze zostali nagrodzeni bramką Mariusza Muszalika w doliczonym czasie gry na 2:2, co mocno pomogło nam się utrzymać w lidze.

 

W sezonie 1998/1999 piłkarsko niestety było fatalnie. W Lubinie miejscowe Zagłębie nas nie oszczędziło i wygrało 4:0. Do Lubina dotarło 10 Szaleńców z Bukowej. Na powrocie we Wrocławiu miejscowy Śląsk zaatakował pociąg 100-osobową bandą z ciężkim arsenałem. Psy wysypały się pierwsze i dostały ciężkie lanie, a jeden funkcjonariusz… postrzelił chuligana Śląska w nogę.

 

Na ostatnim meczu sezonu było coś, co wisiało od dawna w powietrzu – spadek. Zagłębie Lubin przyjechało w 80 osób. My pożegnaliśmy się godnie i spaliliśmy płótno Viking, które zostało skrojone 2 lata wcześniej. Na murawie remis 2:2.

Po rocznej banici w sezonie 2000/2001 wróciliśmy do Ekstraklasy. Do Lubina wypadł nam wyjazd w październiku, na który wybrało się 83 GieKSiarzy. Po drodze ustawił się Ruch Chorzów, który na Batorym obrzucił nasz pociąg kamieniami, ale po zaciągnięciu hamulca ręcznego szybko rozgoniliśmy Niebieskich. GKS przegrał 0:1.

W maju 2001 roku podejmowaliśmy Lubinian w maju i doznaliśmy szoku, bo Zagłębie nie pojawiło się na trybunach (pierwszy raz w historii naszej kibicowskiej rywalizacji). Piłkarze przegrali 0:2.

Ledwo liga się nie zaczęła w sezonie 2001/2002 i ponownie podejmowaliśmy Zagłębie na Bukowej – tym razem w sierpniu. Goście zawitali w 45 osób. Były próby dogadania walki, ale ostatecznie do niczego nie doszło. GieKSa wygrała 1:0.

W sezonie 01/02 liga była podzielona na grupę A i B, a później wyłaniano zespoły grające w grupie mistrzowskiej i spadkowej. Na rewanż do Lubina pojechaliśmy w październiku. Skład liczył 58 głów i był nastawiony na harce, które miały odbyć się w maju. Była próba wyjechania bez obstawy, ale mundurowi byli niestety czujni. Na murawie padł wynik 2:2. Finalnie GKS wszedł do ligi mistrzowskiej, a Zagłębie musiało bić się o utrzymanie.

W sezonie 2002/2003 zaczęło się fatalnie. Dwa dni przed wyjazdem w Pucharze Polski, w którym trafiliśmy na Zagłębie, dowiedzieliśmy się, że Pisak (ważna osoba na naszych trybunach) zginął i 24 fanatyków, którzy pojechali na mec,z nie prowadziło dopingu. Zawisła jedynie zwykła czarna flaga na znak żałoby. Piłkarze zostali zdeklasowani 1:4 i odpadli z dalszej rywalizacji.

Po trzech dniach zagraliśmy z Zagłębiem…. ponownie. Tym razem mecz ligowy na Bukowej. Po awanturze z Widzewem Łódź (na starcie ligi) PZPN zamknął nam Blaszok na całą rundę jesienną. Na nieczynnej trybunie nasi kibice symbolicznie odpalili krzyż z rac oraz uszyli czarną flagę „Pisak”. Zagłębie przyjechało w 60 osób bez obstawy. Przed meczem w Bytomiu wysypali się na zbierających się Polonistów, których szybko obili. Podczas meczu uszanowali naszą żałobę i zasiadając na 6 sektorze nie prowadzili dopingu. Po meczu Polonia próbowała zrewanżować się w Bytomiu, ale policja ograniczyła konfrontację. GieKSa wygrała 1:0.

W kwietniu 2003 roku pojechaliśmy do Lubina w 72 osoby. Na meczu spokój – gospodarze wystawili skromny młyn. GKS przegrał 0:2. Po sezonie lubinianie grali baraż o utrzymanie, ale polegli z Górnikiem Łęczna.

W sezonie 2004/2005 Zagłębie wróciło po rocznej nieobecności do Ekstraklasy. W październiku graliśmy w Lubinie, gdzie pociągiem wybrało się 30 GieKSiarzy. We Wrocławiu policja poinformowała nas, że wobec braku identyfikatorów nikt nie wejdzie na stadion. Na stadonie jedna nasza fanka weszła do klatki i wywiesiła transparent o chipach (z którymi musieliśmy się użerać od poprzedniego sezonu), a część zajęła miejsca incognito na trybunach gospodarzy. Pozostałe osoby, mając już zapoczątkowane kontakty z Dynamem Drezno, pojechały do wschodnich Niemiec. GKS przegrał aż 0:7, co było najwyższą porażką w historii występów w Ekstraklasie, a nasz piłkarski los stawał się coraz bardziej przesądzony.

W maju 2005 roku walczyliśmy do ostatniej kolejki, ale tylko matematyka pozwalała nam wierzyć. Na Blaszok przyszła garstka najwierniejszych fanatyków, którzy byli świadkiem wywieszenia nowej, wówczas najdłuższej flagi w Polsce, która miała aż 72 metry: Nasze miasto – Nasza krew – Nasze życie – GKS Katowice. Goście zjawili się w 50 osób. GKS wygrał 2:0 i nadzieja na utrzymanie wciąż tliła, ale ostatecznie spadliśmy, a rywalizację zaczęliśmy od czwartego poziomu rozgrywkowego.

W 2006 roku, po awansie na trzeci poziom, zagraliśmy z Zagłębiem II Lubin. Kibiców gości nie mieliśmy prawa się spodziewać, ale moda na GKS była tak duża, że Blaszok wypełnił się szczelnie. Wygraliśmy 3:0.

Jeszcze w tym samym roku w listopadzie zagraliśmy rewanżowe spotkanie w Lubinie. HZL miało wówczas z bandą Psycho Fans układ chuligański. Ekipa 250 osób, w tym 30 Banik Ostrava, jechała w chuligańskim nastawieniu, ale ostatecznie na środowym wyjeździe wiało nudą.

W sezonie 2008/2009 spotkaliśmy się już z pierwszą drużyną Zagłębia, bo Miedziowi spadli z Ekstraklasy. Tak jak w 2002 roku, tak niestety 6 lat później, historia zatoczyła koło. Podczas wyjazdu na Koronę Kielce zginął nasz kibic z Witosa – Dura i to właśnie mecz z Zagłębiem był tym, na którym Blaszok miał żałobę. Na płocie zawisł transparent „Niech te race oświetlą Ci drogę – Dura – Do raju który będzie Twym domem” oraz zapłonęły race w kształcie krzyża. Fani z Lubina, po ogromnej mobilizacji, przyjechali w rekordowe 250 osób i nie prowadzili dopingu przez pierwsze 15 minut (z szacunku do naszej żałoby). Na boisku skończyło się 2:2, ale nasze relacje z piłkarzami były tak fatalne, że Blaszok ubliżał im przez większość spotkania.

W kwietniu 2009 roku pojechaliśmy pierwszy raz na nowy stadion Zagłębia. Niestety termin nam nie sprzyjał, bo graliśmy w środę, ale nie przeszkodziło zrobić to wtedy naszej najlepszej liczby w Lubinie – 274 osób.

Od tamtego czasu nie zmieniło się u nas wiele i utknęliśmy na dobre w pierwszej lidze. Zagłębie zdążyło wejść do Ekstraklasy i wrócić do nas w 2014 roku. Ze względu na zakazy jakie łapaliśmy w tamtych czasach wyjazd do Lubina był wyjazdem rundy, więc ciśnienie i chęć pokazania się była ogromna. Nasz najlepszy wyjazd w historii stał się faktem – pojechało nas równe 1000 osób! Piłkarze polegli 0:1.

Wiosną 2015 roku podejmowaliśmy rozpędzone Zagłębie, które przyjechało w 440 osób, będąc wspierane przez Falubaz Zielona Góra i Zawiszę Bydgoszcz. Blaszok zaprezentował w kierunku piłkarzy transparent: „Te barwy od lat z ambicją kojarzone – przez was grajki wszystko zniszczone”. Jakby tego było – na murawie dostaliśmy aż 0:5! Gole strzelali wtedy nam m.in. Adrian Błąd czy Arkadiusz Woźniak.

Po 10 letniej nieobecności w Lubinie, nikogo nie trzeba było specjalnie namawiać nam wyjazd. Pojechaliśmy w 1005 głów, bijąc swój rekord wyjazdowy sprzed 10 lat. W tej liczbie znalazła się delegacja 26 kibiców Górnika Zabrze i 12 Banika Ostrava.

W marcu 2025 roku zakończyła się przepiękna historia dla wielu pokoleń fanatyków GieKSy. Blaszok po 40 latach zakończył swoją misję. Tym razem zjawiło się 409 kibiców Zagłębia, którzy wykorzystali całą przyznaną pulę i przeszli do historii jako ostatnia kibicowska ekipa zasiadająca jako goście na legendarnej Bukowej.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Czuć to było z boiska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Raków Częstochowa odbyła się konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy Rafał Górak i Marek Papszun. Poniżej główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji.

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa):
Zależało nam, żeby dobrze zacząć i wejść w sezon i to zrobiliśmy. Z wymagającym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie dwa trudne spotkania, na starej Bukowej – nie byliśmy lepsi, ale wygraliśmy, a potem przegraliśmy u siebie, choć nasza gra była już lepsza. Więc te mecze z GKS były trudne. Dzisiaj też było trudno, ale pokazaliśmy już na starcie dojrzałość i dyscyplinę taktyczną. Momentami nawet taki performance. Jestem zadowolony i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Teraz regeneracja, jutro jeszcze mamy sparing dosłownie dla kilku zawodników, których mamy w kadrze i tych z akademii. I szykujemy się do meczu pucharowego z Żiliną.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Trudno zacząć od porażki, to nigdy nie jest fajna sprawa. Natomiast trzeba sobie bezapelacyjnie i szczerze powiedzieć, że trafiliśmy na mocny zespół, na pragmatyczną piłkę i ta gra Rakowa, która mi zawsze tak imponuje – dziś ją było czuć z boiska. Przyjmujemy z szacunkiem tę grę, teraz musimy wyciągnąć wnioski, a także doprowadzać do tego, żeby zespół był lepszy z każdym dniem. Musimy kalkulować, że jak trafimy na takiego przeciwnika, to może on postawić takie warunki, że będzie trudno stwarzać sytuację jakąś lawinową ilością lub tak przejąć inicjatywę, żeby to potem udokumentować golami. Był to trudny i wymagający mecz, natomiast sama pierwsza połowa była stabilna i graliśmy dobrze, mając na uwagę przeciwnika i trochę jestem niezadowolony z wejścia w drugą połowę, kiedy pierwsze dziesięć minut było najsłabsze w naszym wykonaniu w meczu i przeciwnik to wykorzystał, zdobywając bramkę. Nie chcemy robić z tego problemu, natomiast w każdym meczu chcemy zdobywać punkty. Teraz musimy się przygotować do następnego spotkania, które rozegramy tutaj w następny poniedziałek.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Okiem rywala: z Lubina zaczyna wiać chłodem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zarówno GieKSa, jak i Zagłębie rozpoczęły sezon od porażki 0:1. Pierwszej zdobyczy punktowej oba zespoły poszukają w poniedziałkowy wieczór na Nowej Bukowej. Z jakim nastawieniem na ten mecz przyjadą Miedziowi? Czy istnieją przesłanki, że w tym sezonie zaprezentują się lepiej  niż w poprzednim, kiedy długo bronili się przed spadkiem? O nastroje na Dolnym Śląsku zapytaliśmy Pawła Junorego, redaktora serwisu mkszaglebie.pl i współprowadzącego podkast MKSTalk.

Co słychać u „ciepłowodnych”? Ta woda nie wydaje wam się coraz zimniejsza?
Być może tak jest, bo w ostatnim czasie komfort pewnych osób systematycznie się pogarsza. Powiedziałbym nawet, że z Lubina zaczyna wiać chłodem, który zaczynają odczuwać zarówno zarządzający klubem, jak i kibice. Od kilku lat można zaobserwować proces zwijania Zagłębia z Ekstraklasy i obawiam się, że w tym sezonie będzie on kontynuowany. Gdy kilka lat temu Miedziowi regularnie zajmowali bezpieczne miejsca w środku ligowej tabeli, łatka „ciepłowodnych” jak najbardziej do nas pasowała. Teraz z pewnością jest chłodniej, ale mogę też odpowiedzieć przewrotnie, że jeśli nic się nie zmieni, to niektórym może zrobić się gorąco.

Niedawno słuchałem waszego podcastu i przyznam, że trudno było dostrzec jakiekolwiek pokłady optymizmu przed rozpoczynającym się sezonem. Taki stan oddaje ogólne nastroje panujące wśród kibiców w Lubinie?
Nie śmiałbym stawiać się w roli głosu wszystkich kibiców, bo nawet w naszej redakcji opinie są podzielone. Mimo to rzuca się w oczy ponury nastrój wśród sympatyków Zagłębia, który nie jest spowodowany tylko wynikami. W ostatnim czasie nabraliśmy więcej odporności na kiepskie wyniki sportowe, choć zdaję sobie sprawę, że wy w Katowicach moglibyście odbić piłeczkę, że postawa naszych piłkarzy to nic w porównaniu z wieloletnią banicją na zapleczu Ekstraklasy. Mimo wszystko w Lubinie nie dzieje się dobrze, a naszym większym zmartwieniem jest sposób zarządzania klubem, na który jak nigdzie indziej ma wpływ polityka. Po latach względnej stabilizacji dominuje poczucie tymczasowości i nikt nie jest zaskoczony, gdy między jednymi a drugimi wyborami dochodzi do kolejnej zmiany prezesa. Taki stan rzeczy nie pomaga w budowie silnej drużyny, dlatego nie może dziwić, że krytyka jest powszechna. Trudno znaleźć powody do optymizmu.

W ubiegłym sezonie zajęliście ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli. Jak oceniasz szanse Zagłębia na uniknięcie scenariusza gorączkowej walki o utrzymanie?
Na finiszu poprzednich rozgrywek mieliśmy realne obawy o utrzymanie, a obecnie nastroje są jeszcze gorsze. Pozostaje mieć nadzieję, że zadziała „logika Ekstraklasy”, czyli skoro większość ekspertów stawia nas w gronie potencjalnych spadkowiczów, to na przekór temu będziemy punktować. W tej chwili trudno wyrokować, czy tak będzie, bo pierwszy mecz z Widzewem nie dał zbyt wielu odpowiedzi na pytania o formę piłkarzy. Sam mam obawy, czy zdołamy się utrzymać i wydaje mi się, że wielu kibicom udzielił się stan pewnego zobojętnienia na słabe wyniki sportowe i coraz bardziej realną wizję spadku, która jeśli się zrealizuje, nie będzie dla wielu zaskoczeniem. Niedawno z niezadowoleniem przyjmowaliśmy ósme miejsce w Ekstraklasie, dziś taki scenariusz bralibyśmy w ciemno.

Manewr z zatrudnieniem Leszka Ojrzyńskiego w roli „strażaka” okazał się skuteczny w poprzednim sezonie. Jak oceniasz jego możliwości w kontekście budowania trwałych fundamentów pod drużynę w obecnych rozgrywkach?
Trener Ojrzyński odegrał kluczową rolę w utrzymaniu Zagłębia, bo dzięki niemu uszczelniliśmy defensywę i przestaliśmy tracić głupie bramki, co pozwoliło nam odbić się od dna. Wspominając nasz ostatni pojedynek na Bukowej, jeszcze pod wodzą Marcina Włodarskiego, Zagłębie grało na zaciągniętym hamulcu ręcznym. Mieliśmy grać ofensywnie, tymczasem zupełnie nie było tego widać na boisku. Nowy trener podszedł do sprawy pragmatycznie – dopasował styl do zawodników, wykorzystując ich potencjał. To wystarczyło do spokojnego utrzymania, bo mimo że zajęliśmy ostatnią bezpieczną pozycję, to pewni swego byliśmy już na cztery kolejki przed końcem sezonu. Osobiście liczę, że metody pracy Leszka Ojrzyńskiego okażą się skuteczne także i w tym sezonie, choć dostrzegam, że drużyna nie została wzmocniona w stopniu, jakiego oczekiwałby trener. Z drugiej strony zatrudniono nowe osoby w sztabie, na co wcześniej nie dostał zgody Marcin Włodarski. Znamy historię trenera Ojrzyńskiego w poprzednich klubach, gdzie po skutecznym utrzymaniu dość szybko tracił pracę. Mam nadzieję, że u nas będzie inaczej, bo mimo wszystko Miedziowi mają większy potencjał. Liczę, że trener odklei łatkę zadaniowca i dokończy sezon na ławce Zagłębia.

Wiele dobrego mówi się o Zagłębiu w kontekście szkolenia młodzieży, a drużyna w dużym stopniu opiera się na wychowankach. Szlifowanie spójnego modelu gry od juniora do pierwszej drużyny, ofensywny styl, budowanie akcji od tyłu – na ile Leszek Ojrzyński będzie w stanie realizować tę filozofię?
Należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy taka filozofia była rzeczywiście realizowana, czy też mówienie o niej było zwyczajnym zagraniem „pod publiczkę”. Tuż przed zwolnieniem Marcina Włodarskiego, który był znany z pracy z młodzieżą, klub ogłosił strategię, że zespoły juniorskie przechodzą na system gry tożsamy z założeniami pierwszej drużyny. Nie minęło wiele czasu, gdy doszło do zmiany zarówno trenera, jak i systemu gry. Dziś nie dostrzegam wspólnego mianownika pomiędzy pierwszym zespołem a drużynami juniorów, tym bardziej, że za nami jeden z najgorszych sezonów w wykonaniu zarówno rezerw, które spadły, jak i juniorów w rozgrywkach CLJ. Mamy nowego dyrektora akademii, który będzie próbował poukładać te sprawy. Mam nadzieję, że mu się uda i nie skończy się tylko na ambitnych deklaracjach.

W naszym ostatnim meczu przy Bukowej szerokim echem odbił się fakt, że na boisko wybiegło aż dwudziestu Polaków. Tymczasem letnie transfery Zagłębia wskazują, że w tym sezonie nie będzie to regułą.
Rzeczywiście, latem do Lubina trafili między innymi obrońcy Roman Jakuba i Luka Lučić, a także napastnik Michális Kossídis. Do tego dochodzą sprowadzeni w zimie Szwed Ludvig Fritzson i Bośniak Josip Ćorluka. Nie liczę tu Jasia Burića, który jest już chyba bardziej polski niż bośniacki. Nie uważam takich ruchów za problem, a wręcz przeciwnie. W pewnym momencie Zagłębie stało się zakładnikiem popularnego bon motu o stawianiu na „młodych polskich Polaków z Polski”. Rynek transferowy działa jednak inaczej i należy szukać dobrych zawodników na miarę swoich możliwości zarówno w kraju, jak i za granicą. Trudno dziś znaleźć zdolnego polskiego zawodnika za relatywnie niewielkie pieniądze. Na tle całej ligi Zagłębie nie jest już potentatem finansowym. Dlatego należy stawiać na szkolenie młodzieży, a poszczególne pozycje uzupełniać graczami z zewnątrz, niezależnie od narodowości. Nie spodziewam się, że w poniedziałek zobaczymy w wyjściowym składzie Zagłębia aż tylu Polaków co ostatnio.

Na pewno nie zobaczymy za to Dawida Kurminowskiego i Tomasza Pieńki, którzy w tym okienku opuścili Lubin. Jak poważne są to osłabienia?
Obaj, będąc w formie, dodawali wiele jakości, nie tylko w kontekście Zagłębia, ale i całej ligi. Jeśli Tomasz Pieńko odnajdzie się w Rakowie, to może zostać klasowym piłkarzem i pokonywać kolejne szczeble kariery, bo nie ukrywajmy – trochę zasiedział się w Lubinie. Mam nadzieję, że nadal będzie się rozwijał i budował swoją wartość. Z kolei Dawid Kurminowski, gdy przezwycięży problemy natury osobistej, z którymi się zmaga, będzie jednym z wiodących napastników w lidze i Lechia będzie miała z niego wiele pożytku.

W mediach społecznościowych pojawiło się wideo, w którym na nasz mecz zaprasza nie kto inny, jak Adrian Błąd i Arkadiusz Woźniak. Lata mijają, a Wąski wciąż ma miejsce w waszej kadrze. Jakie są dziś jego zadania?
Nie wiem, czy zagra w poniedziałek, ale raczej znajdzie się w kadrze meczowej. Kibice GieKSy nie śledzili pewnie przygotowań Zagłębia do sezonu, więc na pewno zdziwi ich fakt, że w większości gier kontrolnych Arek występował jako stoper, momentami wręcz dyrygując poczynaniami defensywy. Jednak ważniejszą rolę Wąski odgrywa w szatni, będąc dużym wsparciem dla każdego trenera – od Stokowca, przez Fornalika i Włodarskiego, na Ojrzyńskim kończąc. Podobnie jak Jasmin Burić, Arek Woźniak jest powoli przygotowywany do nowej roli w strukturach akademii i jestem ciekaw, jak w tej roli się odnajdzie. Trzymam za niego kciuki, bo ma na swoim koncie kilkaset meczów w barwach Miedziowych i jest bardzo związany z regionem. Mecz z GKS-em na pewno będzie dla niego szczególnym wydarzeniem, bo po odejściu z Zagłębia odbudował się u was mentalnie i z pewnością zostawił po sobie dobre wspomnienia w Katowicach.

W tym okienku GKS rywalizował z Zagłębiem o pozyskanie z Puszczy Michálisa Kossídisa. Co twoim zdaniem zadecydowało, że ostatecznie wybrał Lubin?
Więcej na ten temat mógłby powiedzieć mój redakcyjny kolega Filip Trokielewicz, który toczył medialną wojenkę z działaczami Zagłębia po podaniu informacji o testach medycznych Kossídisa w Lubinie, którą klub w nieelegancki sposób dementował. Faktem jest, że oba nasze kluby były nim zainteresowane. Nie wiem, czym ostatecznie Zagłębie przekonało Greka, być może były to indywidualne warunki kontraktu, a być może większe szanse na grę w podstawowym składzie, bo na dziś Kossídis nie ma rywala do gry. Napiera na niego Marcel Reguła, nasz młody talent, który nie jest jednak nominalnym napastnikiem. Mam nadzieję, że ta rywalizacja wpłynie pozytywnie na postawę tak jednego, jak i drugiego. Niemniej warto pochwalić Zagłębie za sprowadzenie tego napastnika.

Nasze kibicowskie forum obiegła też plotka o zainteresowaniu GieKSy Bartoszem Białkiem, który jest wychowankiem Zagłębia. Jak oceniasz jego potencjał?
Trudno dzisiaj ocenić, na ile te poważne kontuzje, które ma za sobą, zahamowały jego rozwój. Odchodził z Zagłębia jako wielki talent. W przypadku takich zawodników śp. Franz Smuda lubił powtarzać, że „mają gola”, bo Białek potrafił zarówno odnaleźć się w polu karnym, jak i samemu wypracować sobie sytuację bramkową. Gdyby nie przeszkodziły mu kwestie zdrowotne, to jest to napastnik na miarę najlepszych klubów w Ekstraklasie. Trzymam kciuki, by odbudował się w SV Darmstadt.

Długo nie mogliśmy się pogodzić z porażką w Lubinie, bo w naszej opinii zaprezentowaliśmy się lepiej. Udało się wziąć rewanż w Katowicach, choć nie było to wielkie widowisko z obu stron. Jak wspominasz naszą rywalizację z ubiegłego sezonu?
Rzeczywiście, jesienią w Lubinie to GKS grał w piłkę, ale Zagłębie wyciągnęło asa w postaci Huberta Adamczyka, który w jednym z pierwszych kontaktów z piłką trafił do siatki. Co ciekawe, w kolejnych meczach piłkarz ten praktycznie nie podnosił się z ławki i zostało tak do dzisiaj. Poza kilkoma incydentami gra głównie w rezerwach. Wiosną natomiast oglądałem nasz pojedynek z trybun przy Bukowej. Był to dla nas mecz o dużym ciężarze gatunkowym, który piłkarze bardzo chcieli wygrać, bo na szali leżała posada trenera. Czasem mówi się, że zawodnicy graja przeciwko trenerowi, jednak nie w tym przypadku. Było widać ich złość po porażce w Katowicach. Mieliśmy swoje sytuacje, jednak zabrakło skuteczności. Podobnego scenariusza spodziewam się w poniedziałek. Mecz będzie wyrównany i zadecyduje konsekwencja w grze obronnej. Nie jest tajemnicą, że Leszek Ojrzyński stosuje taktykę późnego Piotra Stokowca, czyli na zero z tyłu, a z przodu może coś wpadnie. Ponadto, poniedziałkowe mecze w Ekstraklasie rzadko dostarczają wielu emocji, ale kto wie, może na przekór wszystkiemu w Katowicach będą fajerwerki.

Ostateczne rozstrzygnięcia w Ekstraklasie spowodowały, że w tym sezonie Zagłębie nie będzie „zapieprzać do Niepołomic”. Tymczasem w ten weekend będzie to robił autor tych pamiętnych słów.
Nigdy nie byłem ulubieńcem Piotra Stokowca w czasach naszej współpracy w Lubinie. Jak widać, los bywa przewrotny i w tej kolejce do Niepołomic „zapieprza” nie Zagłębie, ale Pogoń Grodzisk z Piotrem Stokowcem na ławce trenerskiej. Takie są czasem koleje losu…

Pokusisz się o wytypowanie wyniku?
Obstawiam skromne 1:0 dla Zagłębia po stałym fragmencie w 89. minucie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga