Dołącz do nas

Piłka nożna

Noty i opisy po Wigrach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice wygrał z Wigrami i choć to zwycięstwo jest bardzo, bardzo cenne, to nie było ono pewne. Katowiczanie grali już w tym sezonie lepsze mecze, ale liczy się efektywność. Znów zadecydował błysk Andreji Prokića, jeśli chodzi o ofensywę, ale warte odnotowania są występy naszych stoperów, którzy wykonali mega robotę.

Mateusz Abramowicz – 6,5
Stuprocentowych sytuacji rywale nie mieli, natomiast Mateusz musiał się kilka razy wysilić. Zwłaszcza interwencja na linii w pierwszej połowie, po bardzo groźnym strzale rywali, była godna uwagi. W drugiej części był przy groźnych strzałach zatrudniany dwukrotnie, z czego raz był spalony, a raz bronił nieco na raty. Na minus nadal – seryjne wykopy w aut, co przy rozpędzonych Wigrach powodowało, że zaraz znów byli pod naszą bramką. Trener Dziółka uważa, że to kwestia treningu. My sądzimy, że problem jest głębszy. Na plus – drugie zero z tyłu.

Adrian Frańczak – 5
Hm…powiedzmy tak – Adriana stać na więcej. Błędów w obronie, skutkujących groźnymi okazjami rywali nie popełnił, ale jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki, utrzymanie się przy niej choćby pod minimalną presją, to najlepiej nie było. Za mało udziału w akcjach ofensywnych, a kiedyś przecież to robił. Musi się poprawić, bo nie mamy ofensywy na prawym skrzydle.

Mateusz Kamiński – 8
Świetne spotkanie. GieKSa broniła się momentami bardzo głęboko, bo nie potrafiliśmy wyprowadzać sensownie kontr. Wobec tego Kamyk musiał być ostatnią instancją przed Abramowiczem, przecinać, wybijać i zażegnywać akcje rywali tuż przed potencjalnym strzałem. Zdarzyła mu się jedna obcinka – złe obliczenie lotu piłki – i rywal był sam na sam, ale źle przyjął piłkę. Reszta, kapitalnie.

Lukas Klemenz – 8
Razem z Kamykiem miał udział w przerywaniu groźnych akcji rywali. Twarda gra, przede wszystkim efektywna. Znakomicie.

Mateusz Mączyński – 6
To, z czego zapamiętamy Mąkę, to brawurowa akcja w drugiej połowie, gdy minął trzech rywali i oddał strzał, szkoda, że obok słupka. Poza tym dość średni mecz, bez większych błędów w defensywie i aktywów w ofensywie.

Wojciech Słomka – 5
Chcielibyśmy, żeby Wojciech grał tak, jak w meczu w Opolu. Przecież tam był błysk, efektowność i gra dużo wnosząca. Z Sosnowcem, jak i wczoraj tego nie widzieliśmy, gra była dość przeciętna. W ofensywie – raczej nic.

Bartłomiej Poczobut – 6,5
Dość dobrze w defensywie, kilka ważnych interwencji. Może jednak być lepiej i pewniej, właśnie w wyprowadzaniu piłki po przechwycie. Nie mieliśmy jednego zawodnika, który na 30. metrze od bramki potrafiłby to zrobić i Bartek też nim nie był. Ale ogólnie lekki plusik znów można mu zapisać. Walczy.

Łukasz Zejdler – 5,5
Biega dużo, ale nieco chaotycznie. Na pewno jest to lepsza gra niż na jesień, ale przydałoby się więcej efektywności. Właśnie to on byłby idealny do uspokojenia akcji i przejęcia futbolówki na kontrę, co przy masowo atakującym rywalu mogłoby być zabójcze.

Andreja Prokić – 7,5
Tradycyjnie Andreja zrobił coś z niczego i załatwił wygraną. Najpierw przeprowadził indywidualną akcję, nawinął kilku rywali będąc w sytuacji sam na sam strzelił gola. Pod koniec meczu pościgał się z obrońcą, wszedł przed niego i dał się sfaulować w polu karnym. Efektywność – level mistrz.

Adrian Błąd – 6,5
Bardzo przeciętny mecz Adriana, by nie powiedzieć słaby i tradycyjnie z bramką, jeszcze bardziej tradycyjnie – w końcówce. Tym razem z rzutu karnego, ale to kolejny punkt do wszechstronności. Brawo!

Wojciech Kędziora – 5,5
Wojciech się nam zaciął, bo nie tylko nie strzela bramek, ale nawet nie ma okazji. Brakuje mu przyspieszenia w ostatnich spotkaniach, czegoś takiego, jak choćby w meczu z Rakowem. Liczymy na odblokowanie ze Stalą. Na plus udzielanie się w defensywie.

Paweł Mandrysz (grał od 56. minuty) – 6
Stopień lepiej niż Słomka. Co prawda większych efektów z jego gry nie było, ale był przynajmniej bardziej widoczny i coś tam bardziej próbował. Rywalizacja młodzieżowców nabiera rumieńców i nie jest niemożliwe, że to Paweł wyjdzie na Stal Mielec.

Kamil Słaby (grał od 58. minuty) – 6
Wydawało się, że po wejściu na boisko za Mączyńskiego może być znacznym wzmocnieniem, tym bardziej po wygraniu prawie na początku indywidualnego pojedynku z rywalem. Potem jednak było tak sobie, dość średnio. Bez kiksów, ale również super zagrań.

Bartłomiej Kalinkowski (grał 80. minuty) – niesklas.
Krótkie wejście pod koniec meczu i niczym szczególnym nie zapadł w pamięć.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    Mecza

    8 kwietnia 2018 at 09:17

    Nie chcę ale muszę, przez gardło mi nie przejdzie za kogo będę trzymał w środę w meczu Chojniczanki.

  2. Avatar photo

    Nilemi

    8 kwietnia 2018 at 09:46

    Panowie redaktorzy…

    Jak dla mnie Prokic co najmniej 8.5!
    Gol i asysta przy wyniku 2:0 to najzwyczajniej gracz meczu 🙂

    Pozdrawiam

  3. Avatar photo

    chudy

    8 kwietnia 2018 at 09:56

    MECZA TEZ MYSLE ZE NASI PRZYJACIELE NAS NIE ZAWIODA I URWIA JAKIES PUNKTY CHOJNICZANCE:)(OCZYWISCIE PRZYJACIELE Z USMIECHEM:):):)

  4. Avatar photo

    Mecza

    8 kwietnia 2018 at 12:01

    Z drugiej strony myślę, że to obojętne bo wszystko zależy od nas tylko i wyłącznie.

  5. Avatar photo

    Max von Ogon

    9 kwietnia 2018 at 10:04

    Panowie bez jaj! (z Wielkanocy parę mi zostało)
    Sąsiedzi żeby nam zrobić na złość, będą leżeć na trawie…
    Liczmy na siebie. Chopcy walczą i za to im szacun.
    Najważniejsze to że ta drużyna ma potencjał i coś się chce zrobić.
    A czy to będzie ta Gieksa jak za dawnych lat…
    To się okaże…

    Pozdrawim
    Max von Ogon

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Z Puszczą Piotr Rzucidło

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Najbliższe spotkanie GieKSy poprowadzi Piotr Rzucidło. Jego asystentami będą Marcin Lisowski i Tomasz Niemirowski. Sędzią technicznym będzie Rafał Rokosz. Arbitrami VAR będą Szymon Marciniak i Tomasz Listkiewicz.

Piotr Rzucidło swoją sędziowską karierę rozpoczął w sezonie 2015/16 w 3. lidze i na tym poziomie pracował aż do sezonu 2021/22 kiedy to zadebiutował w 2. lidze. W kolejnych rozgrywkach poprowadził swój pierwszy mecz na zapleczu Ekstraklasy, a na najwyższym poziomie rozgrywkowym zadebiutował w bieżącym sezonie.

W sezonie 2024/25 Piotr Rzucidło poprowadził do tej pory 1 mecz towarzyski reprezentacji młodzieżowych, 1 mecz CLJ, 1 mecz w 3. lidze, 1 mecz w Pucharze Polski oraz 12 spotkań w 1. lidze. W Ekstraklasie poprowadził 2 mecze, w których pokazał 11 żółtych kartek, 1 czerwoną po dwóch żółtych i podyktował 1 rzut karny.

Mecze GieKSy, które poprowadził Piotr Rzucidło:

Sezon 2023/24
Wisła Płock – GKS Katowice 2:1 (3 żółte kartki, rzut karny wykorzystany przez Jędrycha)

Bilans: 0 zwycięstw, 0 remisów, 1 porażka. Bramki 1:2.

Raport kartkowy

Rafał Górak nie będzie mógł skorzystać z Mateusza Kowalczyka, który w Szczecinie obejrzał 4. żółtą kartkę w sezonie.

Oskar Repka – 5 ŻK
Mateusz Kowalczyk – 4 ŻK
Adrian Błąd – 3 ŻK
Borja Galán – 3 ŻK
Lukas Klemenz – 3 ŻK
Märten Kuusk – 3 ŻK
Marcin Wasielewski – 3 ŻK
Sebastian Bergier – 3 ŻK
Alan Czerwiński – 2 ŻK
Arkadiusz Jędrych – 2 ŻK
Aleksander Komor – 2 ŻK
Mateusz Mak – 2 ŻK
Adam Zreľák – 2 ŻK
Bartosz Nowak – 1 ŻK
Filip Szymczak – 1 ŻK
Dawid Kudła – 1 ŻK
Grzegorz Rogala – 1 ŻK

Pogoda

Nie przewiduje się opadów deszczu, prognozowana temperatura w trakcie meczu to 14 stopni Celsjusza przy zachmurzonym niebie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga