Dołącz do nas

Piłka nożna

(In)Statystycznie po sezonie – statystyki drużynowe część druga

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kontynuujemy przyglądanie się liczbom z raportu InStat za sezon 2018/2019. Wczoraj rozpoczęliśmy od liczb całej drużyny, dziś kontynuacja tego tematu.

GKS Katowice pod względem InStat Index zajął 8 miejsce z wynikiem 213, o punkt wyżej niż średnia. Jesienią zajmowaliśmy 12 miejsce z rezultatem 206. Można jedynie żałować, że algorytm ten nie ma wpływu na rzeczywistą tabelę ligi…

Byliśmy drugą najczęściej uderzającą drużyną ze średnią 13,9 strzałów na mecz, jednak pierwszy w tej klasyfikacji ŁKS oddawał średnio aż o 2 strzały więcej i robili to znacznie dokładniej – 38% ich strzałów leciało w światło bramki przy naszych 34% (średnia ligowa 37%). Jesienią było minimalnie gorzej – strzelaliśmy 13,5 razy na mecz z celnością 33%. Bardzo często nasze strzały były blokowane – aż 3,4 razy na mecz przy średniej dla całej ligi 2,7. 6,9 strzałów oddawaliśmy z pola karnego, a 3 z nich były celne – oba te rezultaty są powyżej ligowej średniej 6,2/2,8. Duża liczba strzałów nie brała się jednak z licznych okazji bramkowych, bo tych według InStatu kreowaliśmy zaledwie 4,2 na mecz, co jest 13 wynikiem w lidze. Jest to i tak spora poprawa, ponieważ po rundzie jesiennej nasza średnia szans na mecz wynosiła 3,3.

Byliśmy drugą najczęściej faulującą drużyną – na wiosnę wyprzedziła nas Chojniczanka. Faulowaliśmy średnio 17,9 razy na mecz, a 7,9 przewinień miało miejsce na własnej połowie. Oglądaliśmy 2,7 żółtej kartki na mecz – razem z Puszczą najwięcej w lidze. W czerwonych kartkach z kolei pozycję lidera podzieliliśmy z Podbeskidziem z wynikiem 0,18. Nasze mecze były bardzo nieczyste, ponieważ byliśmy najczęściej faulowaną drużyną. Warto zaznaczyć, że po rundzie jesiennej byliśmy dopiero na 11 miejscu pod tym względem. Choć byliśmy faulowani minimalnie częściej (średnio 18 razy na mecz), niż sami faulowaliśmy, to nasi przeciwnicy obejrzeli mniej kartek – 2,1 żółtych i 0,12 czerwonych. Byliśmy jednocześnie najczęściej faulowaną drużyną już na połowie rywala.

Mogłoby się wydawać, że GKS Dariusza Dudka utrzymywał się dłużej przy piłce niż drużyna prowadzona przez Jacka Paszulewicza, jednak nie ma to odzwierciedlenia w statystykach. Oczywiście należy pamiętać, że Paszulewicz nie pracował w GieKSie przez całą rundę jesienną, jednak wówczas Dudek po objęciu stanowiska trenera preferował raczej defensywną grę. Tymczasem nasze posiadanie piłki poprawiło się zaledwie 1%, a średni czas przy piłce nawet spadł o 2 sekundy, z kolei średni czas jednego posiadania piłki wzrósł zaledwie o 0,3s do 12,5s. Zaledwie o 0,5 raza więcej utrzymywaliśmy się przy piłce przez minimum 45 sekund w trakcie meczu.

Nabywaliśmy piłkę 119 razy na mecz, dokładnie tyle razy, ile wynosi ligowa średnia. Z bardzo wysoką, bo 60% skutecznością przenosiliśmy ją na połowę rywala. Skuteczniej robiła to tylko Stal Mielec. Bardzo podobny wynik osiągnęliśmy już jesienią. W 37 przypadkach na 100 docieraliśmy z piłką do ostatniej ćwiartki boiska, co jest wynikiem powyżej średniej ligowej wynoszącej 35%, a w 12 przypadkach piłka trafiała w pole karne – tyle samo wynosi ligowa średnia.

Tylko 4 drużyny traciły piłkę rzadziej od nas (Stal, Raków, Tychy, Termalica), natomiast jedynie Tychy traciły ją na własnej połowie tak rzadko, jak my. Zdarzało się to zaledwie 10 razy na 90 minut. Średnio traciliśmy ją najbliższej bramki przeciwnika (czyli najdalej od swojej) ze wszystkich drużyn. Średnia ta wyniosła 37,8m. Podobnie było jesienią.

26% wykonywanych przez nas stałych fragmentów gry kończyło się strzałem na bramkę, dokładnie tyle wynosi także średnia ligowa. Ze wszystkich prób (6,3 na mecz) najczęściej posyłaliśmy piłkę w okolice 11 metra, jednak zdecydowanie najczęściej dochodziliśmy do strzału po dograniach na krótki słupek. Zagrywaliśmy tam 1, 5 raza na mecz z aż 35% skutecznością – żadna inna drużyna nie osiągnęła w tym typie dogrania nawet 30%, a średnia wyniosła 21%. W pole bramkowe zagrywaliśmy 1,47 raza i w 20% skutecznie, na długi słupek 0,91 raza przy 29% skuteczności, a na okolice 11 metra 2,4 razy, ale zaledwie z 23% skutecznością (ligowa średnia 31%). Co ciekawe, po rundzie jesiennej mieliśmy zaledwie 10% skuteczności dograń w pole bramkowe, za to aż 50% przy zagraniach na długi słupek.

Nie widać żadnej poprawy pod względem podań. Po rundzie jesiennej nasza średnia podań na mecz wynosiła 408, a na koniec roku wzrosła jedynie o 3 (średnia ligowa 439). Nie zmieniła się nasza dokładność podań, która wyniosła 78%. Nie zmieniła się nawet liczba podań kluczowych – w obu przypadkach wyniosła ona 10 na mecz, a były skuteczne w około 50%. Nasze podania średnio były wykonywane na 20,6m, jednak jedynie w długich podaniach osiągnęliśmy dokładność powyżej średniej ligowej. Dokładnie podawaliśmy zaledwie 12,9 razy na minutę posiadania piłki, co jest jednym z najgorszych wyników w lidze. Z mniejszą intensywnością podawały tylko Warta i Bytovia.

Osiągnęliśmy 57% w pojedynkach w defensywie (średnia ligowa 56%) i 46% w ofensywie (średnia 44%). Byliśmy aktywni w odbiorze – razem z Jastrzębiem i ŁKS-em osiągnęliśmy najwyższą średnią częstotliwość pojedynków i przejęć – 9,9 na minutę posiadania piłki przez rywala. Fatalnie natomiast wyglądaliśmy w pressingu na połowie przeciwnika – zaledwie 18% naszych prób kończyło się sukcesem, gorszy był tylko Stomil z 15%. Średnia ligowa wyniosła 32%, a najlepsza w tej kategorii Sandecja udanie pressowała rywala aż w 42%. W pojedynkach w powietrzu osiągnęliśmy dokładnie 50% skuteczności. Byliśmy także bardzo skuteczni w odbiorach – poprawnie wykonywaliśmy je średnio 19 razy na mecz, tylko Chojniczanka uzyskała rezultat o 1 lepszy. W przecinaniu podaniach i zbieraniu drugich piłek niemal nie różniliśmy się od innych drużyn.

Raport po jesieni
Raport po całym sezonie

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    gieksiarz

    11 czerwca 2019 at 16:42

    Witam to co dzisiaj wyczytałem to skłania się tylko do jednego jest już po naszej Gieksie wypowiedzwlodazy miasta że nie jest priorytetem powrót do 1 ligi śmieszy mnie

  2. Avatar photo

    pablo eskobar

    11 czerwca 2019 at 16:47

    I tak to wlasnie wyglada te ich wybieranie nowego prezesa niedlugo bedzie 4 tygodnie jak to robia normalny klub jesli chce awansowac to rob to w kilka dni i dziala z transferami a tu zarzadzanie jak w B klasie naprawde

  3. Avatar photo

    Gosc

    11 czerwca 2019 at 17:45

    Jeszcze ponoc Dziolka odszedl z GieKSy a na oficjalnej stronie zadnego info…

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga