Dołącz do nas

Piłka nożna

[ANALIZA] Czy dało się to zrobić gorzej?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice przegrał z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza po bramce w ostatniej akcji meczu. Był to już drugi przypadek w tym sezonie, że rywal trafił do naszej siatki w doliczonym czasie gry po stałym fragmencie gry – wcześniej po rzucie rożnym pokonała nas Chojniczanka. Zwykle ciężko ocenić takie sytuacje na szybko – trzeba się przyjrzeć, kto zgubił krycie, jak byli ustawieni zawodnicy itp. Tak było i tym razem. Przez Polsat aż 36 godzin musimy czekać na skrót meczu. Wiedzieliśmy, że gdzieś musiał zostać popełniony błąd, ale nie wiem, czy ktokolwiek mógł się spodziewać, że ta sytuacja została aż tak zepsuta…

Sędzia do drugiej połowy doliczył 3 minuty. Nie znamy dokładnego czasu tego zdarzenia, ponieważ stadionowy zegar zatrzymuje się w 90 minucie, jednak wydaje się, że wznowienie z rzutu wolnego mogło już nastąpić nawet po upływie tych 3 minut. Wszyscy byliśmy praktycznie pewni, za zaraz arbiter zakończy spotkanie. Niecieczanie zapewne myśleli podobnie i poza zawodnikiem wykonującym stały fragment gry na środku boiska pozostawili jeszcze tylko dwóch zawodników, najprawdopodobniej takich, którzy byli niepotrzebni pod bramką przy dośrodkowaniu. Pozostali piłkarze powędrowali pod naszą „szesnastkę”. Po naszej stronie w nadziei na kontrę wysoko ustawieni byli Rumin i Bronisławski, jednak ostatecznie postanowili wrócić głębiej w momencie wznowienia gry. Pod naszym polem karnym mieliśmy ośmiu zawodników plus bramkarz, rywali było natomiast siedmiu i wydawało się, że sytuacja jest pod kontrolą – każdy obrońca kontrolował jednego zawodnika, a przy czterech naszych pomocnikach było trzech rywali.

Problemy dopiero miały się zacząć. Dwóch zawodników Termaliki przeszło przez naszą linię pomocy tak, jakby założyli peleryny niewidki. Kacper Tabiś wskazał na nich ręką, chcąc prawdopodobnie, by środkowi pomocnicy Adrian Łyszczarz i Bartłomiej Poczobut ich pokryli. Nie skorzystali jednak z tej porady i po chwili w naszym polu karnym Niecieczanie wytworzyli przewagę liczebną sześciu do czterech.

Gdy piłka była już w powietrzu Poczobut ostatecznie wbiegł w pole karne, był już jednak kilka metrów za zawodnikami z Niecieczy. W momencie, gdy piłka była na wysokości szesnastego metra od naszej bramki, sytuacja wyglądała już dramatycznie. Tymoteusz Puchacz i Rafał Remisz mieli przy sobie po jednym rywalu, ale już przy Wojciechu Lisowskim i Adrianie Frańczaku było już po dwóch piłkarzy Termaliki.

Rafał Remisz przegrał pojedynek główkowy z lepiej ustawionym rywalem, a piłka trafiła w strefę, gdzie zdecydowaną przewagę liczebną mieli Niecieczanie. Po drodze jeszcze Lisowski zdecydował się kryć indywidualnego jednego przeciwnika, przez co Adrian Frańczak został osamotniony w walce z wbiegającymi trzema piłkarzami Bruk-Betu.

Krzysztof Baran wybronił jakimś cudem uderzenie głową z sześciu metrów, ale przy dobitce zarówno on, jak i obrońcy GKS-u, którzy zostali daleko w tyle, byli bezradni. W taki oto sposób przegraliśmy z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza.

Ujęcia pochodzą ze skrótu meczu od oficjalnej telewizji GKS-u Katowice.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

7 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

7 komentarzy

  1. Avatar photo

    Danielski

    1 października 2018 at 13:15

    Bartnik: Dziółka to kontynuacja pracy trenera Paszulewicza.

    Fakty: Praca Paszulewicza oceniona źle i krytycznie, więc zwolniony. Czyli – praca do dupy.

    Wniosek: kontynuujemy dupiatą pracę. Czy to nie jest szkodzenie pracodawcy?

  2. Avatar photo

    Kr8iS

    1 października 2018 at 13:52

    obraz nedzy i rozpaczy… jakby za nas bramki nie strzelili to i tak byloby 0:2 albo lepiej…

  3. Avatar photo

    pablo eskobar

    1 października 2018 at 17:25

    Kaj jest trener???

  4. Avatar photo

    PanGoroli

    1 października 2018 at 18:28

    Kurcze, z tego skrótu wygląda na to, ze są bardzo kiepskie umiejętności piłkarskie. A tego się szybko nie nadrobi… Dużo wiatru, biegania, ale tak na prawdę, to ani razu bramka 'nie wisiała’. Nie widziałem ani jednego groźnego strzału. Nic dziwnego, że ta drużyna nie strzela goli. Coś tu zostało porządnie spieprzone…

  5. Avatar photo

    PanGoroli

    1 października 2018 at 18:33

    1:50, ten blondyn, to kto? Jak on tam nie strzelił, to nie wiem. Pusta bramka i piłka metr od głowy, a on stoi jak słup soli. No ja nie wiem, jak tu mają być gole, jak z czegoś takiego brama nie pada.

  6. Avatar photo

    Irishman

    2 października 2018 at 04:31

    @PanGoroli, początkowo „śmierdziało” bramką dla nas, choć faktycznie klarownych sytuacji nie było. Może poza ewidentnym karnym, po faulu na Bronisławskim (ok. 0:45).
    Niestety pod koniec sytuacja się odwróciła, a tu Nieciecza była już skuteczna.

  7. Avatar photo

    PanGoroli

    2 października 2018 at 09:57

    Kurcze, muszę coś pokombinować z tym postem, bo nie chce wsię umieścić. Taka uwaga techniczna – gdy się wpisze złe captcha, to odrzuca potem wpis, jako duplikat.

    XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

    @Irishman, nie rozumiemy. Zgadzam się, ze ze skrótu wynika, ze była przewaga, było mnóstwo sytuacji. Ale mnie o to chodzi, że żadna z tych sytuacji nie została zamieniona w REALNE zagrożenie. A realne zagrożenie jest wtedy, gdy w miarę mocna piłka leci W STRONĘ BRAMKLI. To nie miało miejsca ANI RAZU. A to jest niezbędny warunek, jeśli chce się samemu strzelic gola. I jeśli tak to wyglada, to nic dziwnego, że jedyne gole, jakie padają, to kiksy przeciwnika, albo elwry.
    Dobrzy technicznie zawodnicy z takich akcji robią sytuacje bramkowe, z których część wpada do siatki. Mnie bardzo niepokoi fakt, że może to świadczyć, że albo brakuje im zimnej krwi w decydujących momentach, albo, że poziom techniczny naszych zawodników jest kiepski. Jeśłi to drugie, to oznacza, że jednak selekcja zawodników została źle zrobiona, i teraz czeka nas mnóstwo ciężkiej pracy, nerwów i szczęścia, byśmy w przyszłym roku mieli dalej 1 ligę. Przykład, ten blondyn, o którym piszę wcześniej. Waleczny, aktywny, ambitny, ale wszystkie strzały, to kiksy. I pokazał zero umiejętności gry głową. On sam miał co najmniej 2 główkowe sytuacje na bramkę, gdyby dobrze wyskoczył do piłki.

    ***************************************************************************

    Kurcze, nie mogę chodzić na mecze, jestem zdany na relacje. Z nich wynikało, ze mamy świetny skład na papierze. No, ale ja tych świetnych zawodników na skrócie nie widziałem, tylko nieudolność.
    Ja widzę dwie możliwości – przetrenowanie i psychika. Wtedy zawsze siada technika i rozregulowuje się celownik. Jeśłi tak, to dlaczego nie ma sparingów z jakimś słabeuszem na odblokowanie? Panie Bartnik, gdzie pan był i co robił, jak była przerwa? Cmokał z paszulem za jego wielkie sukcesy u nas?
    Druga ewentualność – to jest faktyczny poziom zawodników, których mamy. A to znaczy, że dyrektor sportowy zupełnie spartolił robotę i rozwalił sekcję. Jeśli tak, to kto wie, czy nie będą derby z jego drugim klubem…

    ———————————————————————-

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice SK 1964

Jan Furtok dołączył do SK 1964!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Legendarny napastnik GKS Katowice Jan Furtok został dzisiaj honorowym członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”.

Decyzja o zaproszeniu Jana Furtoka do grona honorowych członków to wyraz ogromnego szacunku dla jego wkładu w GKS Katowice. Furtok to najlepszy strzelec w historii GKS Katowice w Ekstraklasie. Był także prezesem klubu. Brał on także czynny udział w akcji „Ratujmy GieKSę” w 2006 roku i między innymi dzięki jego działaniom GieKSa mogła wystąpić w IV lidze.

Dziękujemy Panu Janowi za przyjęcie zaproszenia, a wszystkich kibiców GieKSy, którzy jeszcze nie są członkami stowarzyszenia kibiców, zapraszamy w szeregi SK 1964. Dołączyć można poprzez wypełnienie deklaracji tutaj.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Unia wygrała z GKS-em

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W zakończonym kilkadziesiąt minut temu meczu III ligi GKS Wikielec uległ u siebie liderowi rozgrywek – Unii Skierniewice. Jedyną bramkę dla gości zdobył w 51. minucie pewnym strzałem z rzutu karnego, podyktowanego za faul na Szymonie SołtysińskimMateusz Stępień. Unia Skierniewice jest naszym rywalem w 1/16 finału Pucharu Polski.

Dla skierniewiczan było to już ósme ligowe zwycięstwo w sezonie. Z dorobkiem 26 punktów piłkarze Kamila Sochy pozostaną na czele tabeli po 12. kolejce ligowych zmagań.

Trener w porównaniu do ostatniego meczu ligowego dokonał czterech zmian: Jakuba Czarneckiego, Filipa Zająca, Maksymiliana Kosiora i Aghwana Papikjana zastąpili Konrad Kowalczyk, Jakub Kwiatkowski, Oskar Melich i Kamil Sabiłło.

Wyjściowy skład Unii na mecz z GKS Wikielec:
Pruszkowski – Kwiatkowski, Woliński, Kowalczyk, Stępień, Szmyd, Cegiełka, Melich, Sołtysiński, Sabiłło, Yaworkyi.

Do meczu pucharowego pozostały Unii jeszcze do rozegrania dwa spotkania ligowe. Za tydzień nasz rywal podejmie Mławiankę Mława, a za dwa tygodnie zmierzy się w Suwałkach z miejscowymi Wigrami.

Nadal nie ma potwierdzonego terminu spotkania Unia Skierniewice – GKS Katowice, choć jak informuje klub – najprawdopodobniej zostanie ono rozegrane w środę 30 października o godz. 19.00.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Wasielewski: „Chcę godnie pożegnać Bukową”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis tekstowy konferencji prasowej przed spotkaniem GKS Katowice ze Śląskiem Wrocław, w której udział wzięli trener Rafał Górak oraz Marcin Wasielewski.

Wszystkie bilety zostały wyprzedane. Podczas meczu kontynuowana będzie inicjatywa fundacji „Oko w oko z rakiem” i firmy SUPERBET – za każdą bramkę przekaże 1000 złotych na konto fundacji! Podczas meczu prowadzona będzie zbiórka dla chłopca z Imielina.

Rafał Górak: Przerwa reprezentacyjna ma różne aspekty. Czasem bardziej chcemy popracować, poprawić np. element motoryczny. My tą drugą inaczej wykorzystaliśmy. Daliśmy dłuższy czas na wyleczenie urazów, które nie były może poważne, ale istotne. Z tego się cieszę, że w tym mikrocyklu już większość piłkarzy uczestnicy. Nie graliśmy żadnej gry kontrolnej, tylko we własnym gronie, korzystając również z pomocy akademii – pięciu jej zawodników wzięło w tym udział. Cieszę się, że mogłem ich zobaczyć. Teraz koncentracja. Mecz z wicemistrzem Polski, z drużyną uznaną na rynku. Podchodzimy do tego spotkania poważnie, jak zresztą do każdego. Śląsk ma znikomą ilość punktów i na pewno jest tam ogromna determinacja i wola do tego, by te punkty zdobywać. To drużyna o ogromnym potencjale. Sport ma to do siebie, że czasem ktoś nieoczekiwanie na takim miejscu ląduje. Nie stawiamy się w roli faworyta, chcemy mieć swój pomysł na mecz. Śląsk to naprawdę mocny zespół.

Marcin Wasielewski: Wielkie wydarzenie. Wygraliśmy 6:0, padł rekord klubowy… Fajna rzecz. Graliśmy dobrze, zdyscyplinowanie, wypełniliśmy swoje założenia. W oczy rzucała się skuteczność, która w ostatnich meczach był… trochę gorsza. Gdzie mnie trener wystawi, tam dam z siebie 100 proc. i będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Zespół grał bardzo dobrze i ja też na tym zyskałem. Zaliczyłem dwie „asysty” po rzutach karnych. Nic, tylko się cieszyć.

Spodziewacie się większej determinacji Śląska ze względu na nikły dorobek punktowy?

Górak: Zdecydowanie, nawet jestem w stanie się wczuć w rolę wszystkich, którzy we Wrocławiu są. Zdaję sobie sprawę, że na pewno ta chęć wygrania tam jest. Nie damy się zwieść i uśpić, patrząc tylko na tabelę. Śląsk ma dwa zaległe spotkania, może zrobić dużo więcej. Nie będziemy myśleć, że gramy z ostatnią drużyną w tabeli.

Ostatnia wygrana 6:0, wcześniej z Mistrzem Polski. Czy to są oznaki mentalności drużyny?

Tego się nie da zrobić jedną chwilą. To długa i cykliczna praca. Budowanie krok po kroku dyspozycji piłkarskiej. Wykonujemy taką mrówczą pracę, która daje efekty. To są też rzeczy, które już za nami. Musimy patrzeć na to, co przed nami, bo jeszcze nic takiego spektakularnego nie zrobiliśmy.

Wróćmy jeszcze do meczu z Górnikiem. Skąd tak słabe spotkanie?

Zgodzę się, że po straconej drugiej bramce to był nasz najsłabszy moment w Ekstraklasie. Dużo z tego meczu starałem się wyciągnąć. Być może dobrze, że otrzymaliśmy taki cios obuchem, bo to jest jakaś tam nauczka. Nie ma zachwiania emocjonalnego w naszym zespole. Musieliśmy się szybko otrząsnąć. Wyszliśmy z tego i to się dla mnie liczy. Na pewno przyjdą jeszcze trudne momenty. Ważne jest to, żeby po takiej straconej bramce podnieść rękawicę i dalej walczyć o dobry rezultat. Tego mi tylko zabrakło w Zabrzu. Wiemy, gdzie popełniliśmy błąd.

Jaką drogę pokonaliście od pierwszego meczu w Ekstraklasie? 

Wasielewski: Jeśli mam być szczery, to niewiele się zmieniło. Poza pierwszą połową z Radomiakiem, gdzie po prostu podeszliśmy nie tak, jakbyśmy tego chcieli. Potem byliśmy już mentalnie przygotowani. Wiedzieliśmy, z czym się liczyć w Ekstraklasie. Chcieliśmy tam wejść, pokazując nasz styl gry. Mamy być stroną dominującą i przeważać. Czasami mecze nie wychodzą, taki jest sport, ale mentalnie jesteśmy bardzo mocni.

Udało się zbudować modę na GKS Katowice.

Każdy kibic, czy jest ich 10, czy 10 000, jest na wagę złota. Kibice nas wspierają i to czuć. Nawet po takim meczu jak z Górnikiem – kibice nie obrócili się o 180 stopni, tylko dostaliśmy wsparcie.

W tym tygodniu na Nowej Bukowej położono murawę. Czujecie podekscytowanie?

Wasielewski: Jestem na tej Bukowej i chcę godnie ten stadion pożegnać. Ma wieloletnią historię i na to zasługuje. W tym momencie skupiam się na tym, co tutaj, a nie na przyszłości.

Górak: Tak jest, to najlepiej powiedziane! Wiemy, że buduje się coś pięknego i nowego. Żeby to miało odpowiedni wymiar, my musimy po prostu dobrze grać i spełniać swoje zadanie. Wszystko ma swój czas. Nadejdzie moment, kiedy spotkamy się na nowym stadionie. Bukowa jest miejscem historycznym. Marcin też tu nie jest krótko, każdy z nas czuje to miejsce. Chcemy jak najwięcej tych meczów tutaj, które zapadną w pamięci kibiców na lata.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga