Dołącz do nas

Felietony Kibice

Do kibicowania trzeba dojrzeć, czyli szambo po Chojnicach…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Pracując nad meczami GieKSy, obrabiając je wieloma newsami mamy swój dość stały harmonogram. Jednym z punktów jest „Głos kibiców”, w którym zamieszczamy opinie sympatyków GieKSy na temat danego meczu. Często są to merytoryczne opinie pisane przez osoby, które widziały mecz na stadionie czy w telewizji, ale często na forum pojawiają się szerokie opinie pisane przez osoby, które meczu nie widzą, a opierają się jedynie na doniesieniach internetowych.

Oczywiste jest, że sympatycy GieKSy mogą mieć różne opinie dotyczące tego samego spotkania. Zdanie „chyba byliśmy na innym meczu” jest chyba najczęściej pojawiającym się. No może oprócz tego, że ktoś z piłkarzy jest „do wyjebania”. To taki standard, jeśli chodzi o wypowiedzi kibiców.

Jeśli chodzi o mecze wyjazdowe, to najczęściej schemat jest taki, że forum „żyje” wypowiedziami kibiców, którzy w ciepłych kapciach oglądają mecz w tv lub – gdy meczu nie ma – coś tam zawsze muszą „spłodzić” na forum. Na przykład, gdy na livescore wyświetli im się wynik 0:1 to już mają pożywkę i mogą napisać „zaś w pizdę z wioskami”.

Standardem jest, że po wygranych meczach temat ma zaledwie kilka stron, ale jak GKS zremisuje czy przegra, tych stron robi się kilkanaście, a wpisów jest trzy razy więcej. To smutna zależność, ale obserwowana już od kilku lat. Nie tyczy się to oczywiście osób, które wpisują opinie zarówno przy takim, jak i takim wyniku. Jest kilka stałych osób, które zawsze coś ciekawego na temat meczu mają do powiedzenia i zawsze ich zdanie na temat meczu można przeczytać z przyjemnością, nawet jeśli się z nim nie zgadza.

Opinie w trakcie i po meczu z Chojniczanką poddały jednak w wątpliwość sens stałego prowadzenia „głosu kibiców”. Co jak co, ale na stronie staramy się trzymać merytoryczny poziom. Nie chodzi o to, że trzeba się z nami zgadzać, bo też często „widzieliśmy inny mecz”, ale staramy się nie pisać bzdur i nie siać defetyzmu. Owszem – i nam zdarzy się palnąć głupotę, czasem niesprawiedliwie ocenić jakiegoś zawodnika czy zareagować emocjonalnie. Ktoś ma do nas pretensje, czasem przyznamy się do błędu, innym razem zostajemy przy swoim.

Jak już pisaliśmy, jesteśmy zadowoleni z postawy zespołu w meczu w Chojnicach. GieKSa zagrała pół meczu bardzo dobrze. Mowa o większości pierwszej połowy i końcówce, w której mieliśmy kilka sytuacji. Bardzo dobrze dysponowani od pewnego momentu gospodarze dominowali powiedzmy – przez drugie pół meczu. Spotkanie było godne starcia lidera z wiceliderem i każda z walczących o awans do ekstraklasy ekip miała w nim swój czas. Zarówno GKS, jak i Chojniczanka pokazały w tym meczu dominację i mądrość piłkarską, walkę za wszelką cenę i skuteczność, obie też miały momenty bezradności. Kwintesencja sportu i bardzo sprawiedliwy remis 2:2, który daje nam przewagę nad Chojnicami w dwumeczu. Można więc powiedzieć, że zdobyliśmy nie jeden, a dwa punkty.

Pamiętając nasze inauguracje w Nowym Sączu za Kazimierza Moskala (plus klęska z Okocimskim) oraz chociażby 0:2 z Arką po beznadziejnej grze rok temu, teraz dostaliśmy na wstępie sporą dawkę optymizmu i dowodu na to, że GieKSa nie odpuści. Że nie będziemy mieli znów wielkiego zawodu i końca marzeń po dwóch kolejkach. To była inna jakość niż zawsze – kawałek dobrej piłki.

Niestety kibice na forum pojechali po bandzie – przelała się czara goryczy i głupoty jednocześnie. Ograniczymy się tylko do głosów w trakcie i zaraz po meczu – na podstawie relacji w TV pojawiły się takie oto opinie:

– Mecz faktycznie dziwnie wyglada…
– ten wisio to jakas kaleka :/
– Człowiek już ma wizję, że Krupa zadzwonił do klubu i powidzial, że huja ma być z awansu, bo i tak nie będzie kaj grac. A tak serio, to pojebanie gramy. Nie wiem jak się można tak nagle spierdolic w ciągu 10 minut.
– Co ten Brzeczek odpierdala
– Bravo Brzeczek Bronimy dalej !!!!!!!!!!!! taktyk roku
– Ja pierdole co oni grają w 2 połowie to komedia 
– Bo wygląda mi to na w huj ustawke. Serio czuje tu rękę miasta.
– To co oni robią od końcówki 1 połowy to jest jakiś sabotaż….
– Ten mecz na prawdę wygląda na ustawiony. A oni po 30 minutach kurwa zapomnieli jak się gra.
– Kurwa nic nie graja w tej 2 połowie. Zaraz się położą chyba. 
– Faktycznie ten mecz smierdzi jak bak.
– Potrzeba zmiany właściciela. Z tym właścicielem nie ma presji na wynik. Jak nie awansują, to nic im się nie stanie.

I „najlepszy”:
– Przy stanie 0-2 dla nas dostalem takie oto info od znajomego, ktory sledzi 24h gielde z bukmacherki.
Pelno wplat na 1x w chojnicach, mecz wyglada na ulozony. Bez szczegolow, bo takich nie uzyskam. Mozecie mi wierzyc lub nie. Wiecej wiem tylko tyle, ze spotkanie juz przed meczem bylo typowane pierwsza/druga polowa: goscie/remis lub goscie/gospodarze. Przy bramce na 0-2 kursy na remis podskoczyly niesamowicie i wtedy posypaly sie kolejne wplaty na 1 i X. Kto kiedykolwiek obstawial ten wie co to oznacza. Dla mnie kurwa jedno, Miedz w ekstraklasie a my w dupie.

Uff… Czy ktoś z tych, którzy byli na wyjeździe potrafił przeczytać to do końca i się nie porzygać? Czy ktoś, komu naprawdę leży na sercu dobro naszego zespołu potrafi to bez skrzywienia przyjąć?…

To się po prostu nie mieści w głowie. Można odnieść wrażenie, że nawet gdyby trio Messi – Suarez – Neymar zaczęło wygrywać pojedynki z naszymi obrońcami, to nadal czytalibyśmy, że nasi obrońcy to tragedia, żenada i w ogóle Brzęczek to cykor i gra defensywnie. Ktoś inny by napisał, że mecz jest ustawiony i nasi specjalnie odpuścili. Bo przecież powinni wygrać.

Trzy miesiące przerwy, wielkie nadzieje na awans, u większości kibiców głód piłki i nerwowe przebieranie nogami przed pierwszym meczem. Ten pierwszy mecz układa się różnie – tak jak było napisane wcześniej – ale ostatecznie osiągamy dobry wynik z dobrym rywalem. Niezrozumiałe jest, jak można w takiej ilości i w takim tonie wypisywać żenujące opinie. Naprawdę można odnieść wrażenie, że ilość frustracji skumulowana u niektórych osób jest tak wielka, że gdzieś musi znaleźć ujście – a że sport jest nacechowany emocjami, jest to bardzo dobry kanał właśnie do tego ujścia i wystarczy mały pretekst, jeden drobiazg, by to szambo eksplodowało z całym zawartym w nim smrodem.

Wstydźcie się.

Patrzę na tych najbardziej udzielających się, na kibiców z długim stażem, którzy wkładają serce i czas w organizację życia kibicowskiego. W kiepskich warunkach od wielu lat, to znaczy w warunkach braku sukcesu sportowego. Lata upokorzeń, słabej gry, zawiedzionych nadziei, czasem braku zaangażowania piłkarzy. Co najlepsze, właśnie ci kibice chwalą zespół, cieszą się z dobrego meczu, widzą wielkie światło w tunelu, potrafią docenić przeciwnika. Jednocześnie ma się wrażenie, że nie mydlą sobie oczu. Oni po prostu widzą inną jakość, zaangażowanie piłkarzy, zaangażowanie trenera Brzęczka, który jakby usłyszał od Miasta, że ma nie być awansu, to by pewnie jeszcze bardziej chciał awansować – na przekór. Wpaja to piłkarzom i widać to u nich – jak u zranionego Zejdlera – na boisku. Niech ktoś Łukaszowi powie, że odpuścił mecz…

Na razie zawieszamy „głos kibiców” z typowymi opiniami. To nie ma sensu. Dopóki niektórzy będą dalej leczyć frustracje przy okazji meczów GieKSy, dopóty ten news nie ma najmniejszego sensu.

Do wielu rzeczy w życiu trzeba dojrzeć i do kibicowania też. Nie jesteście straceni, ale ogarnijcie się!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


14 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

14 komentarzy

  1. Avatar photo

    Tomiko76

    6 marca 2017 at 18:18

    Wynik meczu sprawiedliwy dla obu stron. Nikt nie może narzekać, jedna kolejka niczego Wam nie powie, po 5 kolejce będziemy mądrzejsi..

  2. Avatar photo

    tomek

    6 marca 2017 at 20:08

    Miejmy nadzieje ze to wypadek przy pracy a nie slabe przygotowanie kondycyjne. W mojej ocenie posypalo sie bo sil nie bylo. No i drugi powod dwoch statystow a w zasadzie trzech. Goncerz dno totalne, Wisio brak słów a i fosa nie istnial w zasadzie. Brzeczek szybko zrozumial ze trzeba bronic bo nie bylo sil. Stad te dziwne zmiany. Jesli zespol puchnie po 30 minutach no to moze byc mega problem

  3. Avatar photo

    Tom

    6 marca 2017 at 20:39

    Ja bym tego aż tak czarno nie widział.
    To prawda, że jeden baran coś tam napisał a kolejnych dwóch podłapało ale oprócz tego forum, że tak powiem trzymało „swój poziom”.

    Że ludzie narzekali jak po dominacji w pierwszych 30 minutach, kolejne 45 minut wyglądało jakby ktoś wrzucił petardę do kurnika (chaos i popłoch) to chyba nie jest takie dziwne ? Nie przeginajmy też w drugą stronę – forum to ma być wymiana myśli i opinii nawet tych negatywnych, oczywiście bez popadania w skrajność czy abstrakcję

    Z jednej strony mamy narzekaczy, z drugiej mamy „przekumatych”, którzy wchodzą po forum po wygranym meczu tylko żeby wpisać „I gdzie teraz są wiecznie narzekający”. I tak potem jeszcze dziesięciu się wpisze; na 20 wpisów może 5 dotyczą meczu więc nic dziwnego, że niektórym się nawet nie chce wpisywać

  4. Avatar photo

    Koza

    6 marca 2017 at 21:28

    Nie kumam takich baranów gówno sie znają na pilce ale najwięcej do powiedzenia… trochę racji jest mogliśmy iść na ciosem bo Kluczbork czy Tychy nie jesteśmy. Ale punkt trzeba uszanować jak byśmy nie grali w tym meczu ja powtarzam spokojnie nez spin ludzie ogarnijcie się. Po tych chociaż 30min ja jestem np nastawiony mega pozytywnie
    Cała GieKSa RAZEM !

  5. Avatar photo

    edi

    7 marca 2017 at 09:01

    ale za co sie mamy wstydzic ??? za to ze wisio mial problem zeby wybic pilke przed siebie?? za to ze przez wiekszosc drugiej polowy bronili wyniku i dopiero w ostatnich minutach przycisneli ?? za niezrozumiale zmiany ??? za to ze emocjonalnie reagujemy na to co sie dzieje na boisku ???

    wpisy o miescie i ustawce to jakies nieporozumienie
    ale krytykowac poczynania kopaczy na boisku chyba nam wolno

  6. Avatar photo

    Eda67

    7 marca 2017 at 16:58

    Shellu niestety nie zgadzam się z Tobą do końca. Masz sporo racji w tym co piszesz ale nie możesz zabronić sympatykom zespołu wypowiadać się na temat gry piłkarzy. O ile wiele można wybaczyć hokeistom i siatkarzom o tyle futboliści rozpieszczani przez miasto (vide: zgrupowanie w Turcji!) powinni po prostu grać lepiej. Wystarczy spojrzeć na Leicester z zeszłego sezonu, gdzie umiejętności swoje a chęci swoje. Tam chłopaki dawali z wątroby w każdym meczu i grali przede wszystkim na wynik. Chcemy awansu to musimy wygrywać, żreć trawę i walczyć do upadłego. Nie ma innej opcji!

  7. Avatar photo

    Henry

    8 marca 2017 at 00:46

    No ja pierdole, Shellu, to cały ten tekst zakrawa na totalną propagandę nie mającą nic wspólnego z rzeczywistością.

    1.

    „Pracując nad meczami GieKSy, obrabiając je wieloma newsami mamy swój dość stały harmonogram. Jednym z punktów jest „Głos kibiców”, w którym zamieszczamy opinie sympatyków GieKSy na temat danego meczu. Często są to merytoryczne opinie pisane przez osoby, które widziały mecz na stadionie czy w telewizji, ale często na forum pojawiają się szerokie opinie pisane przez osoby, które meczu nie widzą, a opierają się jedynie na doniesieniach internetowych.”

    W związku z powyższym stwierdzeniem co do pozostałego tekstu proszę o statystki, kto mecz widział a kto nie.

    2.

    „Oczywiste jest, że sympatycy GieKSy mogą mieć różne opinie dotyczące tego samego spotkania. Zdanie „chyba byliśmy na innym meczu” jest chyba najczęściej pojawiającym się. No może oprócz tego, że ktoś z piłkarzy jest „do wyjebania”. To taki standard, jeśli chodzi o wypowiedzi kibiców.”

    Sarkazm wyraźne świadczy nie jakim byłeś meczu, a na jakim byli przeciwnicy tego co widzieli.

    3. „Jeśli chodzi o mecze wyjazdowe, to najczęściej schemat jest taki, że forum „żyje” wypowiedziami kibiców, którzy w ciepłych kapciach oglądają mecz w tv lub – gdy meczu nie ma – coś tam zawsze muszą „spłodzić” na forum. Na przykład, gdy na livescore wyświetli im się wynik 0:1 to już mają pożywkę i mogą napisać „zaś w pizdę z wioskami”.

    Piszemy o tym meczu czy o wyimaginowanych „schematach”? Ten mecz kto chciał to widział w TV i bez problemu mógł „spłodzić” „zaś w pizdę z wioskami” bo bez problemu mogliśmy to przegrać, tylko szczęście nam sprzyjało – nie umiejętności.

    3. „Standardem jest, że po wygranych meczach temat ma zaledwie kilka stron, ale jak GKS zremisuje czy przegra, tych stron robi się kilkanaście, a wpisów jest trzy razy więcej. To smutna zależność, ale obserwowana już od kilku lat. Nie tyczy się to oczywiście osób, które wpisują opinie zarówno przy takim, jak i takim wyniku. Jest kilka stałych osób, które zawsze coś ciekawego na temat meczu mają do powiedzenia i zawsze ich zdanie na temat meczu można przeczytać z przyjemnością, nawet jeśli się z nim nie zgadza.”

    A jaki ma być inny standard? Jesteśmy faworytem tej ligi, zarówno w kraju jak i w wewnętrznie pompowanym baloniku. Wiadomo, że po wygranym meczu będzie to przyjęte jako standard i nie ma co komentować a po przegranym czy remisie w ujowym stylu (było to już nie raz) będzie więcej malkontentów co w tym jest dziwnego? Dziwne jest chyba tylko to, że propaganda nie działa.

    4. „Opinie w trakcie i po meczu z Chojniczanką poddały jednak w wątpliwość sens stałego prowadzenia „głosu kibiców”. Co jak co, ale na stronie staramy się trzymać merytoryczny poziom. Nie chodzi o to, że trzeba się z nami zgadzać, bo też często „widzieliśmy inny mecz”, ale staramy się nie pisać bzdur i nie siać defetyzmu. Owszem – i nam zdarzy się palnąć głupotę, czasem niesprawiedliwie ocenić jakiegoś zawodnika czy zareagować emocjonalnie. Ktoś ma do nas pretensje, czasem przyznamy się do błędu, innym razem zostajemy przy swoim.

    No kurwa – oczywiście, że nie ma sensu prowadzenia „głosu kibiców” skoro macie ustalony swój tzw. „merytoryczny poziom”. I właśnie jak widać trzeba się z wami zgadzać i jak widać wcale nie staracie się pisać bzdur.

    5. „Jak już pisaliśmy, jesteśmy zadowoleni z postawy zespołu w meczu w Chojnicach. GieKSa zagrała pół meczu bardzo dobrze.”

    WOW, mamy team walczący o awans, jest pół meczu, elegancko.

    6. „To się po prostu nie mieści w głowie. Można odnieść wrażenie, że nawet gdyby trio Messi – Suarez – Neymar zaczęło wygrywać pojedynki z naszymi obrońcami, to nadal czytalibyśmy, że nasi obrońcy to tragedia, żenada i w ogóle Brzęczek to cykor i gra defensywnie.”

    Boże, jak można było napisać taką bzdurę w tym miejsu w ogóle?

    7. „Trzy miesiące przerwy (sratatata…) – ale ostatecznie osiągamy dobry wynik z dobrym rywalem. Niezrozumiałe jest, jak można w takiej ilości i w takim tonie wypisywać żenujące opinie. (…)

    Wstydźcie się.”

    No po prostu nie skomentuję tego, bo się czuję jakby mi to Kim Dzong Un pisal, ogladales mecz od 35 minuty jak rozjebali wszystko co sobie niespodziewanie wywalczyli, a rozjebali by wiecej gdyby nie szczescie i bramkarz?

    Resztay nie komentuję już więcej, bo aż szkoda pisać. Tak czy siak wszyscy jesteśmy za Gieksą, ale takiego zakłamania po pierwszym meczu jesiennym to jeszcze nie widziałem.

  8. Avatar photo

    Shellu

    8 marca 2017 at 01:02

    Henry, widać, że kompletnie nie zrozumiałeś tego tekstu.

  9. Avatar photo

    Boss

    8 marca 2017 at 04:28

    Bez urazy ale zdaje mi się ze staracie się siać pozytywna propagandę wokół zespołu i tego meczu, mimo iż zespół spełniał założenia taktyczne tylko przez 1/3meczu !! Grając 30 min w meczu kibic zespołu ma prawo być niezadowolony, jeśli ambicja jest awans. I nie, nie graliśmy dobrze pół meczu bo od 32 czy 34 min aż do końca był jeden wielki chaos. Widowisko dla postronnego kibica dobre ale dla fana klubu który oczekuje awansu to nie było nic nadzwyczajnego. A głosów niezadowolenia zawsze będzie więcej nic pochwał- tak już jest.

  10. Avatar photo

    Gis

    8 marca 2017 at 09:50

    Wiele opini na forum było spowodowane dużym zainteresowaniem kibicóow tym meczem , tym bardziej ,ze takich nadziei na awans nie bylo już dawno.
    Niestety gra naszego zespołu nie nalezała do najlepszych po tych 35 minutach, nie tego spodziewamy sie po zespole który w w niedalekiej przyszłości ma grać np. z Legią, Lechem czy Jagielonią> Jak awansujemy z Chojniczanką to bedzie Ona prawdobodonie jedną z najsłabszych drużyn w ekstraklasie.
    Nie ma co dzielić kibiców na lepszych i gorszych , na wyjazdowiczów i niewyjazdowiczów , tym bardziej ze sa tacy wyjazdowicze którzy odpuszczają mecze u siebie a sa tez niewyjzadowicze którzy zadnego meczu u siebie nie odpuszczają.
    Już jeden konflikt był , na blaszoku, i co? Efektem tego było obniżenie sie frenfekncji

  11. Avatar photo

    luk

    8 marca 2017 at 10:50

    ej marudy to zostańcie w Piątek w domach tak jak to robiliście przez pierwszą runde. Bo jak macie przyjść gwizdać i drzeć ryja kur… GieKSa grać od 35 minuty to dla nas i dla was będzie lepiej jak na B1 nie przyjdziecie z takim nastawieniem

  12. Avatar photo

    leoś

    8 marca 2017 at 13:07

    Dziwię się wam wszystkim. Ja zaliczyłem pierwszy mecz na GKS-ie w 1984r ,(pewnie wielu z was jeszcze w planach nie było),i chodzę do teraz.Bywało wspaniale ,ale i cienko po prostu ,tak bywa. Skoro jesteście tacy boscy to czemu Wy tam nie zapier…. po murawie ??? Tacy z was kibice jak z koziej dupy trąba.Was nikt nie opluwa ,walniecie flaszkę czy kilka browarów i eksperci się z was robią. Żal czytać te wypociny.

  13. Avatar photo

    Irishman

    8 marca 2017 at 21:10

    Prawda oczywiście leży gdzieś po środku… choć może nie do końca, bo tu jednak bardziej przychylam się do zdania Shella.
    Jasne, że do wszystkiego można dorobić jakąś teorię spiskową i czasem (często???) bywa, że to jest prawda. Wiec tu punkt dla tych, którym Shellu kazał się wstydzić.

    ALE, DO LICHA my jesteśmy przede wszystkim kibicami-fanatykami, a nie jakimiś tam kurde koneserami czy analitykami obstawiającymi mecze ukochanej GieKSy, żeby zarobić. Dla nas (dla mnie) „ekstraklasa albo śmierć” to nie jest slogan. A jak ma być ekstraklasa to tu nie ma miejsca, na takie podważające morale i piłkarzy i kibiców wpisy. CAŁA GIEKSA RAZEM!!! Kim Dzong Un? Nie! Ten facet to był marny, smutny leszcz w porównaniu z tym jaka jest nasza wiara w drużynę. Tak więc wierzymy całym sercem, do końca – w klub, w trenerów, piłkarzy (krytyka ma jedynie na celu wyeliminowanie błędów), a wpisy podważające ta wiarę są po prostu szkodliwe. Ale też, żeby nie było wątpliwości – jeśli znów się nie uda to….. I TYLE W TEMACIE!

  14. Avatar photo

    Igor

    9 marca 2017 at 01:14

    Ludzie nerwowi, bo ileż lat można czekać… Źle nie było w Chojnicach, ale dobrze też nie. Następne mecze wszystko zweryfikują. Piłkarze to nie panienki, na krytykę muszą być odporni, to część tego zawodu. A kibice… dobrze, że jeszcze są. Ludzie się martwią bo widzieli dwie różne Gieksy w jednym meczu. Dlaczego? Do 30 min widziałem ekstraklasę, ale mecz trwa 90 min. Ale tak jak mówię, boisko pokaże wszystko.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Balon de GieKS’or

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tak, tak, Shellu wrócił do działalności redakcyjnej rok temu i faktom nie da się zaprzeczyć. Mianowicie od tego czasu byłem na 17 meczach wyjazdowych. Bilans: 3-1-13. Z różnych powodów nie zawitałem na czterech meczach w delegacji. Bilans: 3-0-1. Niech to szlag!

Miejmy więc te heheszki, że Shellu przynosi pecha za sobą. Pośmialiśmy się, fajnie. Teraz przejdźmy do rzeczy poważnych.

To co oglądamy w tym sezonie na wyjeździe, to co widzieliśmy wczoraj w Gdańsku, to jest jakiś jeden wielki koszmar. W zasadzie nawet nie wiem, co pisać, bo jestem zażenowany. Przede wszystkim dysproporcją pomiędzy meczami u siebie i na wyjeździe. Dysproporcja, w której GieKSa u siebie od przerwy meczu z Zagłębiem walczy, gra agresywnie, zmiata tego przeciwnika i nawet jeśli pojawiają się błędy w defensywie, to nadrabiamy grą ofensywną i strzelanymi bramkami. Na wyjazdach nie ma ani ofensywy, ani defensywny. Jest jedno wielkie nic.

Mecz z Lechią został oddany. Nie mam na myśli, że bez walki, choć tej determinacji mogło być zdecydowanie więcej. Ale został oddany bez jakichkolwiek atutów piłkarskich. Był to absolutnie beznadziejny mecz, który jakby potrwał drugie 90 minut, to GKS i tak by bramki nie strzelił. Nie da się strzelić gola, gdy nie potrafi się stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Bramkarz Lechii Paulsen został zatrudniony w zasadzie tylko przy strzale dystansu Nowaka. I kilka razy wyłapał, względnie wypiąstkował piłkę po bardzo słabych dośrodkowaniach. Najlepszą akcję katowiczanie przeprowadzili wtedy, gdy Galan wypuścił Nowaka, ten zrobił zwód i uderzał, ale został zablokowany. Poza tym – nie było nic.

Strasznie się na to patrzyło. Na pierwszą połowę nasz zespół nie dojechał w ogóle. Tam to nawet i tej determinacji nie było widocznej. I myślę, że raz na zawsze warto między bajki z mchu i paproci włożyć krążące w piłce historię o tym, jak to jest ciężko, gdy gra się co trzy dni. Tym razem bowiem były dwa tygodnie przerwy i w żaden sposób nie wpłynęło to pozytywnie na zespół. Katowiczanie byli ospali, bez pomysłu, bez widocznej chęci przyciśnięcia przeciwnika.

Zawsze na meczach posiłkuję się transmisją z Canal+, czy to odpalając na laptopie i oglądając powtórki, czy zapuszczając żurawia w monitory komentatorów stacji, tym razem Bartosza Glenia i Michała Żyro (na monitorach zawsze jest od razu, nie trzeba czekać „poślizgu”). Gdy około 36. minut zobaczyłem, że GKS nie oddał nawet jednego strzałów, choćby niecelnego, nie mogłem uwierzyć. Oto gramy z najsłabszą obroną w lidze, której Zagłębie Leszka Ojrzyńskiego potrafi wklupać sześć bramek, a my nie potrafimy choćby postraszyć bramkarza gospodarzy. Po prostu koszmar. Na koniec połowy był już jeden celny strzał o xG… 0,01. Ja bym to jeszcze na części tysięczne rozłożył, żeby zobaczyć, czy nie było to 0,001. Natomiast sytuację, w której Galan zagrał – co by nie mówić – kapitalną piłkę do Wasyla, a Wasyl zamiast albo przyjąć i strzelić, albo poczekać, albo zrobić cokolwiek innego, odgrywał z pierwszej do tyłu, do nikogo, zakwalifikowałbym jako ujemne xG. No, po prostu tak nie można.

Mimo wszystko coś tam w końcówce pierwszej połowy leciutko zaczęło się dziać i dawało to jakąś nadzieję na grę po przerwie. I rzeczywiście, GKS miał dużo więcej posiadania piłki w drugiej części gry. Z 52-48 dla Lechii w pierwszej połowie, cały mecz skończyliśmy z bilansem 58-42 na korzyść GKS, czyli po przerwie GKS musiał mieć piłkę przez 68 procent czasu. I choć na koniec meczu to xG było już na poziomie 0,76, to nadal bardzo słabo. Nie mieliśmy groźnych sytuacji.

Zapytałem trenera na konferencji o kwestię braku prostoty w grze, tylko zbyt dużego kombinowania. Trener zaprzeczył mówiąc, że w tym spotkaniu było być może najwięcej dośrodkowań w całym sezonie, bo około czterdziestu i chodzi o jakość. Nie doprecyzowałem, więc doprecyzuję teraz – bardziej chodzi mi o sytuacje, w których naprawdę można już próbować oddać strzał, czy może nawet trochę popróbować zrobić coś na aferę, jakieś zamieszanie itd. A my kombinujemy, tak jak wspomniany Wasyl, tak jak Bartek Nowak w jednej sytuacji, gdzie się wygonił i został zablokowany. Kilka takich sytuacji by się jeszcze znalazło. Natomiast faktem jest, tak jak stwierdził szkoleniowiec, że chodzi też o samą jakość dośrodkowań, a ta była bardzo słaba. Nawet komentatorzy określili centry GieKSy jako „baloniaste”. Golkiper gospodarzy nie miał z reguły z nimi problemów, a jak kilka razy nasi zawodnicy doszli do główki, to po prostu odbili piłkę gdzieś do góry czy nie wiadomo gdzie. Zagrożenia żadnego. Po francusku i hiszpańsku piłka to „balon”. Piłkarze GKS za bardzo chyba wzięli sobie to do serca.

Piszę o tej aferce, bo GKS potrafi taką grać. Ja wiem, że Jacek Gmoch kiedyś chciał zmatematyzować piłkę i dziś wielu szkoleniowców to robi – to znaczy chcą jak najmniej pozostawić przypadkowi. I ja to rozumiem. Natomiast wydaje się, że potrzebny jest w tym wszystkim balans, po ostatecznie piłka to taki kulisty przedmiot, który w dużej prędkości zachowuje się nieprzewidywalnie, gdy napotka na przeszkodę taką, czy owaką – tu się odbije, tu podskoczy, tu zakręci i po prostu trzeba mieć refleks i dołożyć nogę. Przecież strzelaliśmy takie bramki – Marten Kuusk w poprzednim sezonie z Cracovią czy Lukas Klemenz niedawno z Arką. Więc i to GKS potrafi.

Jeśli miałbym wyróżnić jakiegokolwiek zawodnika w tym meczu, to pewnie postawiłbym na Galana, choć widząc po opiniach kibiców, moglibyśmy się w tych opiniach rozminąć. Ale Borja coś tam próbował i zagrał dwie bardzo dobre piłki w pole karne. Poza tym mizeria i raczej kilku bohaterów negatywnych.

Trener pokombinował ze składem, więc mogliśmy obejrzeć zaskakujące zestawienie. Jak przyznał na konferencji, zmasakrowani po wyjazdach na reprezentacje byli Kuusk i Kowalczyk. Tego pierwszego zabrakło nawet na ławce, Mateusz wszedł w drugiej połowie. I okej, może podróż z Armenii, może kadra, ale kurka wodna, tak przegrać pojedynek biegowy z Meną, który grał od początku. Nie godzi się.

I znów ta cholerna bramka w końcówce. Znów zapytam – ileż można? I mam gdzieś, że to kontra wynikająca z odkrycia się. Bramka to bramka. Z jednej strony nie pozwalamy Kudle polecieć w pole karne przeciwnika w 107. minucie meczu, z drugiej dajemy sobie w taki sposób wbić bramkę. W siódmym meczu z rzędu tracimy gola w końcówce połowy. W tym sezonie to już dziesięć (!) takich goli. A w ostatnich szesnastu meczach – szesnaście!

A’propos Camilo Meny – po meczu, gdy wychodziliśmy ze stadionu, wychodził też Kolumbijczyk, więc stwierdziłem, że to idealna okazja podziękować mu za gola z Arką Gdynia, który dał naszemu klubowi możliwość walki o awans do ekstraklasy w maju rok temu. Co uczyniłem. Camilo był zdziwiony, dlaczego jakiś gość dziękuje mu za tego akurat gola, gdy przecież przed chwilą strzelił. Ale wyjaśniłem mu wszystko, tak więc w imieniu kibiców GieKSy osobiste podziękowania zostały złożone. Dzięki Camilo!

Wracając do składu. W miejsce Kuuska na boisku pojawił się po raz pierwszy od wielu miesięcy Grzegorz Rogala. Kibice łapali się za głowy, ale myślałem sobie – dajmy mu szansę. Po meczu mam taką myśl, która by mi jeszcze niedawno do głowy nie przyszła… królestwo za Klemenza! Rozumiem brak ogrania, ale na Boga – czy to przeszkadza w tym, żeby prosto i mocno kopnąć piłkę? Zawodnik udzielał się w ofensywie, ale kopał tak, jakby to była piłka lekarska, względnie nie jadł śniadania, ni obiadu. I po takiej dwukrotnej próbie kopnięcia piłki, została ona wybita i padła pierwsza bramka.

No i z bólem serca muszę też powiedzieć, że Dawid Kudła w tym sezonie nie pomaga. Absolutnie. Nie wybronił żadnego meczu, nie jest pewnym punktem, a ta bramka obciąża go strasznie. To nie jest zły bramkarz, ale jeśli nie poprawi się w najbliższym czasie, to nie zdziwię się, jeśli trener postawi na Rafała Strączka. W pucharowym meczu z Wisłą na pewno. Ale też w lidze. Mimo wszystko jestem fanem Dawida i mam nadzieję, że się ogarnie i wróci do formy z poprzedniego sezonu.

Zagrali Milewski i Bosch, i z ich gry nic kompletnie nie wynikało. Sebastian generalnie niewiele wnosi do zespołu, jedynie raz na jakiś czas zagra dobry mecz. Jesse na razie wystąpił w Zabrzu i w Gdańsku i na razie cienizna totalna.

Adam Zrelak niewidzialny, podobnie jak Ilja Szkurin, który wszedł w drugiej połowie, choć Białorusin wypadł minimalnie lepiej niż Słowak, coś tam próbował powalczyć. Ale bez efektu.

Wprowadzony na boisko w drugiej połowie Adrian Błąd też już młodszy nie będzie. Z całym szacunkiem – także za poprzedni sezon, gdzie dawał radę, w tym zawodnik już piłkarsko po prostu nie pomaga. Kompletnie.

Reszta nie dała po prostu nic dobrego zespołowi i jako całość, zagraliśmy po prostu ultra beznadziejne zawody. Wiadomo też, że była przerwa z powodu zadymienia, ale psychologicznie, gdy sędzia pokazał doliczonych 16 minut, to powinniśmy natrzeć na tego rywala i po prostu go stłamsić. I trochę tej aferki zrobić, tak jak Wszołek z Jędzą zrobili nam w Warszawie. Oczywiście jakościowo – z idealną centrą i strzałem.

0-0-4, bramki 1:11. Bilans na wyjazdach tragiczny. Problem w tym, że ten bilans jest adekwatny do gry. W Łodzi było po prostu słabo, na Legii całkiem nieźle, za to na Górniku i Lechii totalnie beznadziejnie i dramatycznie. Jeśli trener chciał coś zmienić na wyjazdach, to na razie efektów nie ma. Jest tak samo źle jak było. Natomiast swoją drogą piłkarze muszą się ogarnąć, bo to naprawdę niemożliwe, że u siebie można, a na wyjeździe nie można. Nie wiem, może mówcie sobie do lustra przed wyjazdami: „O, ale fajnie, znów gramy na Nowej Bukowej, znów gramy na Arenie Katowice”. Taką mini ściemkę róbcie, żeby wydawało wam się, że gracie u siebie. Nie wiem.

W każdym razie znów robi się nieciekawie. My przegrywamy bezdyskusyjnie z Lechią, a takie Zagłębie jedzie do Poznania i wygrywa. Musimy jak ognia pilnować tej bezpiecznej strefy. A łatwo przecież nie będzie, bo zaraz czeka nas mecz z obecnie drugą i pierwszą drużyną w tabeli. Jeśli nie wygramy choćby jednego z tych dwóch meczów – będzie gorąco.

Niezależnie od tego i tej całej krytyki – będę powtarzał – wspieramy! Będę powtarzał, że ta drużyna zasłużyła już nieraz na to, by ją wspierać w trudnym momencie. Dali nam ekstraklasę, to teraz zróbmy wszystko – także my, jako kibice – żeby tę ekstraklasę utrzymać. Wszyscy na Cracovię!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu z Lechią

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mecz w Gdańsku to już historia. Przegraliśmy sromotnie i nie ma co do tego wracać, chyba że w celach „wyciągania wniosków”. Miejmy nadzieję, że drużyna to zrobi. Jak wyglądał wyjazd okiem redakcji, przeczytacie w poniższym artykule. A w piątek – Cracovia!

1. Jako że jest to jeden z najdłuższych wyjazdów w sezonie, postanowiliśmy się wybrać wcześnie rano. O godzinie 9 wyruszyliśmy w składzie Shellu, Misiek i Mariusz na północ, gdzie 9 godzin później miał zacząć się mecz.

2. W sumie o mało, abyśmy nie pojechali, bo Patryk zamówił auto, ale… na dzień meczu z Wisłą Płock. Na szczęście Mariusz jechał, bo inaczej by nici były a nie mecz.

3. Droga przebiegała szybko i sprawnie. Po drodze zatrzymaliśmy się na lunch na stacyjnym Subwayu, korzystając z promocji. W dzisiejszej drożyźnie cena 9 zł za małą kanapkę rzeczywiście brzmi jak okazja.

4. W Gdańsku byliśmy około godziny 15:00. Wstąpiliśmy na chwilę do centrum handlowego, a potem udaliśmy się na jedzenie do „Zagrody u kozy” czy jakoś tak. Wzięliśmy pljeskavicę i cevapcici, więc mieliśmy Jugo Grill w Gdańsku. Ja miałem cevapcici i było za mało mięsa. Natomiast było to smaczne, ale Jugo Grill jest dużo lepszy.

5. Przejeżdżaliśmy też obok gdańskich ikon, czyli Stoczni Gdańskiej, długiego, ale jednak nie tak długiego jak myślałem Falowca czy efektownego i estetycznego budynku Urzędu Marszałkowskiego.

6. Czas nas bardzo gonił, więc udaliśmy się na plażę dosłownie na 10 minut w Jelitkowie. Jak na piątek i taką średnią pogodę nawet było sporo ludzi uprawiających plażing. Powdychaliśmy przez chwilę jodowe powietrze, dotknęliśmy morskiej wody i skierowaliśmy się znów do samochodu. Stadion był tuż tuż.

7. Na uwagę zasługują przystanki w pobliżu stadionu, które są stylizowane właśnie na elewację tego obiektu pamiętającego mecze polskiego Euro.

8. Nie wpuszczono nas na jeden z parkingów, więc musieliśmy trochę potem drałować. W każdym razie miejsce parkingowe znaleźliśmy i udaliśmy się na obiekt.

9. Sam stadion – kolos. Ja go widziałem dotychczas tylko z zewnątrz, gdy rok temu odbywałem swoją pielgrzymkę dziękczynno-błagalną właśnie spod Polsat Plus Areny na stadion Arki Gdynia. Sentyment pozostał, nawet przez chwilę jechaliśmy drogą, której chodnikiem szedłem o gdańskim poranku na początku tamtej trasy.

10. Odbiór akredytacji odbył się szybko i sprawnie. Misiek poszedł na foto, a my z Mariuszem udaliśmy się na górę. Niestety schodami, bo winda była zepsuta. Wejście na trzecie piętro dało trochę w kość. Ja po mojej kontuzji wytraciłem formę, więc czas ją znowu zacząć budować.

11. Weszliśmy na sektor prasowy i oczom naszym ukazał się stadion od wewnątrz. Tak jak piszę – ja go miałem okazję zobaczyć po raz pierwszy, gdyż na meczu pierwszoligowym przegranym 1:5 nie byłem, a w zeszłym sezonie wyeliminowała mnie choroba.

12. Powiem tak – nie rozumiem zachwytów. Kibice, którzy byli na tym obiekcie, mówią, że jest piękny, a niektórzy nawet, że najładniejszy w Polsce. Mnie się nie podoba kolorystyka. Od zawsze – jak patrzyłem w telewizji czy na zdjęciach. Nie wiem czemu dali taki brzydko-żółtawy kolor. Jakby ten stadion był biało-zielony, to byłby wypas.

13. Ogólnie wydaje mi się taki jakiś ponury. I to zamknięcie. Chyba przyzwyczaiłem się do otwartych przestrzeni. I prześwitów. Czy to na Widzewie, Pogoni czy po prostu u nas, na GieKSie. To zamknięcie tego kolosa robi takie klaustrofobiczne wrażenie.

14. Widok oczywiście kozaczek. Trybuny wysoko, widać całe boisko. I trybuna prasowa umiejscowiona jest na tym drugim piętrze stadionu, jak rozumiem wyłączonym ze sprzedaży, bo nie było na nim w ogóle kibiców. Oddzielenie od kibiców zawsze ułatwia pracę, w przeciwieństwie do obiektów, gdzie tego podziału nie ma i sympatycy klubów nieraz zajmują miejsca prasowe lub po prostu… zasłaniają.

15. Stadion jest olbrzymi i kojarzy się trochę z obiektem Śląska Wrocław. Wiadomo – wybudowane na Euro 2012. Ale duże. Za duże. Przy super meczach się zapełniają, jak choćby na derbach Trójmiasta. Ale poza tym nawet gdy jest kilkanaście tysięcy kibiców, to świecą pustkami. Nie wygląda to dobrze. Ale cóż – Lechia ma taki potężny obiekt i nic z tym nie zrobi. Musiałaby wygrać ligę i grać w Lidze Mistrzów.

16. Stanowiska dla prasy też bez zastrzeżeń. Dobre blaty, szerokie i kontakty w dużej liczbie. Jedynym mankamentem są krzesełka – luźne krzesła, a nie siedziska zamontowane na stałe. Problem w tym, że są one bardzo niskie, a wajcha do regulacji jest atrapą wajchy do regulacji. Nie działa. W żadnym krzesełku.

17. Trzeba było więc lekko zapuszczać żurawia. Tym bardziej, że komentatorzy Canal Plus relacjonowali na stojąco. A Michał Żyro podrygiwał sobie. Widać, że młody komentator Canal Plus cieszy się z tej roboty.

18. Kibice Lechii i GKS mają neutralne stosunki, więc tym razem nie było żadnych „pozdrowień”, a jedynie doping dla swoich drużyn. Zresztą dla sympatyków Lechii należy się dozgonny szacun za uszanowanie braku dopingu w pierwszych dziewięciu minutach meczu w Katowicach, gdy czciliśmy pamięć Jana Furtoka. Nadal też z Lechią łączy nas… Arka. W rundzie jesiennej znów oba kluby dały się gdynianom we znaki.

19. Pierwsza połowa była beznadziejna w naszym wykonaniu. Zero strzałów, zero zagrożenia, dopiero w końcówce jakieś kopnięcie w stronę bramki.

20. Dawidowi Kudle stadion Lechii nie służy. Dwa lata temu puścił tu pięć bramek, w poprzednim sezonie zawalił bramkę przy strzale Chłania, a teraz popełnił jeszcze większy babol – dając się przekozłować piłce. Przeklęty obiekt dla naszego golkipera.

21. Bartłomiej Kłudka to piłkarz Lechii, który w tym sezonie zdobył z GKS już cztery punkty. Mimo wszystko wziął mały rewanż na katowiczanach, po w drugiej kolejce jego Zagłębie Lubin wypuściło z rąk wygraną w Katowicach. Piłkarz przeszedł do Lechii, której co ciekawe strzelił gola… niecały miesiąc temu jeszcze jako piłkarz Miedziowych.

22. W przerwie można było się posilić dość ciekawym napojem gazowanym z 20% mojito. Bezalkoholowym oczywiście. Ale całkiem smaczne to.

23. W drugiej połowie GKS atakował, ale nic nie był w stanie zdziałać w ofensywie. Najgroźniej uderzał Bartosz Nowak z dystansu. Ale to za mało.

24. Na niemal kwadrans zadymione zostało boisko po użyciu rac przez kibiców Lechii, a potem GKS. Właśnie ten zamknięty stadion nie daje ujścia dymowi z wiatrem, więc trzeba czekać, aż uniesie się on do góry. Swoją drogą bardzo ciekawe było to, gdy z boku wydawało się, że boisko jest całe zadymione, a w C+ z kamery za bramką było bardzo dobrze widoczne. Czary jakieś.

25. Gdy wydawało się, że bijący głową w mur GKS przegra 0:1, kontrę wyprowadzili gospodarze, Camilo Mena wyprzedził Mateusza Kowalczyka i nie dał szans Kudle. Chwilę potem sędzia zakończył spotkanie.

26. Po meczu udaliśmy się na konferencję prasową. I tutaj podobnie jak na Górniku – akurat sala konferencyjna nie przystoi takiemu stadionowi. Wygląda jak jakieś duże pomieszczenie na starych obiektach. Tu trzeba by wprowadzić sporo nowoczesności.

27. Pierwszy raz widziałem taką salę, która jest szersza niż dłuższa i tak są poustawiane siedzenia. Jako więc, że siedziałem mocno na skrzydle, trener musiał zeskanować przestrzeń, by mnie znaleźć, gdy zadawałem pytanie.

28. Opisywałem to już w felietonie, gdy wychodząc ze stadionu mijaliśmy Camilo Menę, któremu podziękowałem za gola w niegdysiejszym meczu z Arką Gdynia. Szedł najwyraźniej z mamą, po miała ona koszulkę „Mena’s mom”. Sympatycznie.

29. Ogólnie to mieliśmy po tej wtopie 1:5 dobry czas z Lechią. Wygraliśmy przecież kolejne trzy spotkania. Ten rywal nam leżał. Ale na ten moment to się skończyło.

30. Udaliśmy się do samochodu. Chłopaki wracali do Katowic, ja natomiast miałem w planie zostać w Gdańsku. Zawieźli mnie pod kwaterę na Oliwie, a tam – po przywitaniu z miejscowym kotem – zakwaterowałem się na swojej miejscówce.

31. Plan był taki, żeby rano pojechać pociągiem do Płocka, by udać się na przeszpiegi naszych najbliższych rywali – Wisły Płock i Cracovii.

32. Wszystko świetnie układało się aż do momentu, gdy w sobotę wyszedłem z pizzerii w Płocku i zaczął padać deszcz. Wtedy moim największym problemem był brak parasola.

33. Nie spodziewałem się, że po przybyciu na stadion okaże się, że mecz został odwołany. Pusty przelot – mój trzeci w życiu, w takich okolicznościach. Pierwszy był w 2012, gdy Stadion Narodowy przed meczem z Anglią zamienił się w słynny Basen Narodowy.

34. Druga taka sytuacja była, gdy z Kosikiem wybrałem się na mecz St Johnstone z Glasgow Rangers w szkockim Perth. Wtedy spotkanie zostało odwołane, bo jedno z pól karnych było zmrożone po ujemnej temperaturze z nocy. Brytole…

35. Podobna sytuacja była też w 2006 roku w IV lidze, ale tu już nie zagrały czynniki pogodowe. Przyjechałem do klubu i już mieliśmy jechać na wyjazdowy mecz ze Źródłem Kromołów, ale w ostatniej chwili gospodarze się wystraszyli najazdu kibiców z Katowic i oddali mecz walkowerem. Pamiętam, że wówczas w takim razie poszedłem na swój jedyny mecz na stadionie MK Katowice – wygrany ze Slavią Ruda Śląska 3:0.

36. Wracając do Płocka. Jak niepyszny wróciłem do hotelu i miało to swoje plusy, bo podczas całego wyjazdu nie czułem się najlepiej (pogranicze infekcji), więc mogłem trochę dychnąć.

37. Cracovię i Wisłę i tak zobaczę w akcji – bo to nasze najbliższe trzy mecze.

38. Tylko trzy punkty z Pasami!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Powaga drużyny zachowana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po emocjach – dodajmy bardzo pozytywnych – związanych z meczami reprezentacji, czas wrócić do ligowej piłki. Oj działo się, działo, mimo że to tylko dwa tygodnie. Najmniej w tym wszystkim istotnym był chyba mecz z Górnikiem Zabrze, sparingowy Śląski Klasyk, który GKS Katowice wygrał w samej końcówce 2:1. Bohaterem spotkania – o ile w ogóle określenie „bohater” pasuje (nie pasuje) do meczu kontrolnego, był zawodnik, którego w GieKSie już nie ma. Aleksandrowi Buksie skrócono wypożyczenie z Górnika i zawodnik poszedł dalej – do Polonii Warszawa. Nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że to, co mówią kibice o piłkarzu – opierając się na swoich obserwacjach i opiniach – materializuje się w związku z danym zawodnikiem. Od początku wiedzieliśmy, że Olek to „odrzut” z Górnika, a nie realne wzmocnienie i raczej nic z tego nie będzie. To nic personalnego do zawodnika. Po prostu są piłkarze, którzy tym realnym wzmocnieniem są (później się sprawdzają lub zawodzą), a są tacy, gdzie jakaś metamorfoza na plus rozpatrywana jest raczej w kategorii wielkiego zaskoczenia.

Pojawiły się jednak też solidne wzmocnienia, przynajmniej tak się wydaje. Emana Markovića widziałem podczas meczu z Górnikiem i zaprezentował się bardzo przyzwoicie, strzelił bramkę, był aktywny. Cały czas czekamy na wejście do składu Jesse Boscha, który co prawda w GKS już zadebiutował, ale jeszcze nie wywarł żadnego piętna na grze zespołu. No i transfer niemal last minute – Ilja Szkurin i to wydaje się być wyjściowo kapitalne wzmocnienie. Co prawda w Legii zawodnik zawiódł i tam się go pozbyli – uważam zbyt pochopnie – ale przecież w Stali Mielec ten piłkarz wiązał krawaty. Choć marnował w warszawskim klubie sytuacje na potęgę (także w meczu w Katowicach), to przecież trafiał do siatki w finale Pucharu Polski, w superpucharze, na Nowej Bukowej mimo wszystko również, kiedy to aż uklęknął i schował twarz w dłoniach z ulgi po odblokowaniu i celebrował tym swoją radość.

Doszło też do jednego oczywistego wzmocnienia, które jest sytuacją nieoczywistą. Mianowicie, do GKS… nie trafił Tymoteusz Puchacz. Większości kibiców spadł kamień z serca. Nie wiemy, co do głowy przyszło trenerowi, że chciał mieć w drużynie tego hm… celebrytę. Można mówić o ambicji tego chłopaka, walorach czysto piłkarskich i na siłę unikać jak ognia tego, co sobą prezentuje… generalnie. Człowiek, który swoją „karierę” zbudował na farmazonie i JBL-ach, bo tak naprawdę nigdy się nie wyróżniał niczym poza szybkością. Wielu było w światowej piłce piłkarzy, którzy wydawali się wielkimi odkryciami, bo robili te efektowne sprinty. Tyle, że później okazywało się, że gdy przeciwnicy ich przeczytali, poza szybkością nie mieli nic do zaoferowania.

GieKSa potrzebuje piłkarzy, którzy są poważni i poważnie podchodzą do tego wszystkiego. Trzeba patrzeć na konteksty. To, że Afrykanie przyjeżdżają na Mundialu na mecze i wchodzą na stadion tańcząc i śpiewając to zupełnie inny kulturowo schemat niż w Europie. I tam to pasuje. Tutaj nie. Jeśli jeden piłkarz będzie traktował ten sport tylko jako głównie zabawę i taką czystą radość z życia, to w naszej kulturze to po prostu będzie wyraz braku profesjonalizmu. Nie będzie to „dostrojone” do całości. Nie zrozumcie mnie źle – nie mówię, że piłkarze mają się nie cieszyć z uprawiania tego sportu, nie czerpać radości z gry, ze zwycięstw, z tego, że być może mają najlepszą pracę świata. Mają się cieszyć, jak najbardziej. Tylko jest różnica pomiędzy tym cieszeniem się i utrzymywanie profesjonalizmu – nie tylko na boisku, ale także poza nim – a zwykłym… pajacowaniem.

Byli tacy pajacujący piłkarze, którzy dobrze się zapowiadali, mieli piłkarsko papiery może nawet na Złotą Piłkę, a skończyli na peryferiach futbolu. Pierwszy do głowy przychodzi taki Mario Balotelli, który przecież talent miał wybitny, ale rozmienił go na drobne swoimi głupotami typu puszczanie fajerwerków w łazience czy wjeżdżanie na teren więzienia dla kobiet.

Może Puszka aż tak spektakularnych ekscesów nie miał, ale te różne celebryckie historie z Julią Wieniawą, wypisywanie do Dody na Instagramie czy jakieś akcje z tym Slow Speedem, czy ja tak się zwie ten osioł (WTF?) to po prostu taka błazenada, że nie przystoi to piłkarzowi czy kandydatowi na piłkarza GieKSy. Wystarczy spojrzeć na takiego Arka Jędrycha, normalny spokojny facet i jako kapitan wzór. I zestawcie go w drużynie z Puszkinem… aaaaa, szkoda gadać. A dziw, że kiedyś grali razem.

W czasach, kiedy jeszcze nie gryzłem się w język (teraz jestem kilka lat dojrzalszy) napisałem zaraz po meczu z Bytovią:

Więc spadaj sobie Puczi „zapierdalać tak jak Kante” do Poznania, bo ostatnio pogwiazdorzyłeś i jeśli nie opanujesz sodówki, to nici z kariery.

Cóż… Przez te sześć lat na farmazonie wycisnął maxa. Szacun. To też jest umiejętność. Ale prawda gwiazdorzenia prędzej czy później wychodzi.

Puchacz był jedną z twarzy spadku do drugiej ligi. Ktoś powie, że Arkadiusz Jędrych i Adrian Błąd też byli. No byli – i nawet sam miałem zdanie, że z tymi zawodnikami wiele nie osiągniemy i powinni odejść. Ale zostali w GieKSie przez tyle lat i awansowali – do pierwszej ligi i do ekstraklasy. I jakkolwiek dalej uważam, że od czasu, kiedy na GieKSie się udzielam, czyli przez te 20 lat większość moich przewidywań się sprawdzała, to tutaj akurat nie. Co do Arka i Adriana mogę powiedzieć jedynie – sorry panowie, pomyliłem się.

Nie sądzę, że cokolwiek takiego mogłoby się przydarzyć przy Tymoteuszu. Choć mimo wszystko mu tego życzę, bo ciągle chłopak jest młody, ma 26 lat i jeśli rzeczywiście by się ogarnął, to coś jeszcze może w tę piłkę pograć. Nie na najwyższym poziomie, ale jakiś klub z ekstraklasy może go przygarnąć.

Podsumowując więc – bo już dajmy spokój Puchaczowi – to naprawdę świetna wiadomość, że do nas nie trafił. Nie wiem, co tam się podziało, czy GieKSę wyd… wymanewrował, ale sama ta historia z wysypaniem się jego transferu przecież do niego bardzo pasuje. Niech się kopie po czołach z Azerami, krzyżyk na drogę i obyśmy już nigdy więcej nie mieli pomysłów ściągania takich „gwiazdorów” do naszego klubu. Bądźmy poważni.

Napisałem wcześniej, że mecz z Górnikiem, sparing sparingiem… Niestety wydarzyła się rzecz, której najmniej byśmy chcieli. Aleksander Paluszek zerwał więzadła w kolanie i na wiele miesięcy z jego gry będą nici. Jak to dobrze ktoś napisał – szkoda, że zagrał z Radomiakiem, bo tylko narobił nadziei… To prawda, debiut zawodnika w katowickich barwach był bardzo obiecujący. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za zawodnika i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia.

Niestety w związku z tym skomplikowała się nasza sytuacja w obronie. Nie pozyskaliśmy dodatkowego obrońcy i GieKSa będzie musiała rzeźbić w tym, co ma. Póki co nasza defensywa nie spisuje się dobrze w lidze, tracimy mnóstwo bramek, a ostatni mecz na zero z tyłu rozegraliśmy prawie pięć miesięcy temu. Jeśli chcemy się utrzymać i punktować w lidze, ten aspekt musi być poprawiony. Nie zawsze bowiem będziemy strzelać cztery gole, jak z Arką, i trzy – jak z Radomiakiem. Tak więc Arek Jędrych, Marten Kuusk, Lukas Klemenz i Alan Czerwiński będą musieli wziąć tę odpowiedzialność i praktycznie w tym kwartecie zamykają się nasze możliwości. Problem się pojawi, gdy przyjdą kartki czy nawet drobne urazy. Choć Bartek Jaroszek to fajny chłop, ratowanie się nim będzie aktem desperacji. Ale pozdro Bartek 😉

Jutro czeka nas starcie z Lechią Gdańsk. Wyjazdy, ach te nieszczęsne wyjazdy. Mamy z nimi potężny problem i to nie od dziś. Choć w tym roku katowiczanie wygrali przecież w Częstochowie, Wrocławiu czy Gdańsku właśnie, to seria czterech porażek z rzędu na wiosnę czy trzech w obecnym sezonie jest niepokojąca. Dodatkowo przyglądając się tym spotkaniom – w większości GKS nie miał czego szukać. Patrząc jeszcze na wiosnę, najlepszy był mecz z Motorem, ale pozostałe przegrane to była lipa. Teraz bardzo słabe występy w Łodzi i Zabrzu, niezły w Warszawie. To za mało. Trener na konferencji po Górniku mówił o tym, że możliwa jest jakaś zmiana, jeśli chodzi o delegacje. Na czym będzie ona polegać – zobaczymy.

Nadal wielkim problemem są też bramki tracące w końcówkach połów. Od tych pięciu miesięcy w dwunastu meczach GKS stracił trzynaście bramek w ostatnich pięciu minutach pierwszej lub drugiej połowy. I z Radomiakiem tak było, a gdyby sędzia uznał gola w końcówce meczu – mielibyśmy tego jeszcze więcej. Fatalna statystyka i ja naprawdę łapię się na tym, że marzę, żebyśmy w pierwszej połowie dociągnęli choćby do 0:0. W obecnym sezonie udało się to tylko raz – w pierwszej kolejce.

Lechia to nie będzie łatwy przeciwnik, ale nie jest to rywal nie do ogrania. Co prawda słynął z tego, że strzelał i tracił mnóstwo bramek, ale ostatnio się to trochę zmniejszyło. Bo ultrabezbarwnym i nudnym meczu Lechiści pokonali w derbach Arkę 1:0, a w Białymstoku przegrali 0:2. A wiemy, że wcześniej dostali oklep w Lubinie 2:6. Można więc tej ekipie strzelać bramki, zresztą GKS w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu trafił w Gdańsku trzy razy, natomiast jak uruchomi się Bobcek z Wiunnykiem, to naprawdę trzeba się mieć na baczności i nasza obrona musi być zwarta i zwrotna.

Mecz z Radomiakiem był epicki. Pod kątem emocji to było jedno z najlepszych spotkań od wielu lat, niektórzy kibice musieli do siebie dochodzić po nim przez kilka dni. Dużo dało to jednak pozytywnej adrenaliny i nakręcania się na dalsze losy naszego zespołu.

Jednak kochani – Lechia jest dopiero jutro. Teraz i dzisiaj najważniejszy jest inny mecz GieKSy. Wszyscy o 18:00 trzymamy kciuki za dziewczyny w boju z Twente Enschede. Dajcie z siebie Dziołszki wszystko, żeby przed rewanżem mieć jak najlepszą sytuację wyjściową!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga