Kibice Zagłębia Lubin są starym wyjadaczem polskich trybun. Miło niewielkiej miejscowości dorobili się sporej rzeszy fanów, którzy świętowali: dwukrotnie Mistrzostwo Polski, inne miejsca na podium, grę w finale Pucharu Polski oraz w europejskich pucharach. Najbardziej pamiętany mecz na arenie międzynarodowej to zdecydowanie przyjazd AC Milan w 1995 roku. Lubinianie, jako nieliczni z polskich ekip, zobaczyli słynne San Siro na meczu swojej drużyny.


Ich pojawienie się na trybunach miało miejsce w latach 70,, a w latach 80. fani Zagłębia zaczęli tworzyć młyn oraz regularnie jeździć na wyjazdy. Zgoda z Arką Gdynia zapoczątkowana w 1983 roku trwa do dzisiaj, co z perspektywy stażu i odległości jest ewenementem. Arkowcy za każdym razem jadąc w stronę Dolnego Śląska, a zwłaszcza podejmując znienawidzony Śląsk Wrocław lub Miedź Legnica, mogą liczyć na wsparcie lubinian.
Podobnie w przypadku Odry Opole z którą się wspólnie trzymają od 1994 roku. Ta zgoda niedawno miała zachwianie poprzez romans OKS-u z Ruchem Chorzów, ale wszystko się utrzymało i trwają dalej ze sobą. Podobnie było między Odrą i Polonią Bytom, czyli ekipą która od 2016 roku ma układ chuligański z Zagłębiem. To właśnie fani z Opola byli łącznikiem tej relacji i zapoczątkowali ich dobre kontakty.
Ostatnią zgodą Zagłębia jest Zawisza Bydgoszcz. Sztama, która trwa bardzo długo, bo od 1989 roku. Również jedna ze starszych na kibicowskiej mapie Polski. Oba kluby w 2014 roku rozegrały finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. Powinno to było być świętem, ale konflikt Zawiszy z pseudowłaścicielem oraz tym samym bojkot, doprowadził do solidarności fanów z Lubina, którzy także nie pojechali na swój mecz.
Nasza pierwsza wizyta w Lubinie miała miejsce jesienią 1985 roku. Zagłębie, jako beniaminek, zainaugurował ligę na świeżo wybudowanym stadionie, który zgromadził 28000 widzów. Na wyjazd wybrało się 40 trójkolorowych fanów, którzy w pierwszym kontakcie z fanami Zagłębia tak się polubili, że została przybita… zgoda. Nasza sztama przetrwała do finału Pucharu Polski w 1986 z Górnikiem Zabrze. KSG również miało sztamę z Zagłębiem, a Miedzowi postanowili zasiąść i wspierać Górnik, co zakończyło nasze relacje.

Jesienią 1986 roku podejmowaliśmy u siebie Zagłębie. Blaszok został świeżo oddany do użytku.
Od pierwszej wizyty w Lubinie nasza rywalizacja trwała już na dobre przez następne kilkanaście lat. Podczas kolejnego wyjazdu do Lubina jesienią 1989 roku nasi kibice natrafili na… Miedź walczącą z jednym z fan clubów Zagłębia. Dołączyli „do zabawy” i wspomogli legniczan. Od tego momentu zawiązany został układ, który po kolejnych butelkach alkoholu został w szybkim tempie przekształcony w zgodę. Zgoda upadła ostatecznie na finale Pucharu Polski w 1992 roku.
W lipcu 1991 roku został rozegrany między nami Superpuchar Polski we Włocławku. Zagłębie jako mistrz kraju podejmowało GieKSę, która zdobyła Puchar Polski. Obok 40 fanatyków GieKSy na daleki wyjazd do Włocławka wybrało się z nami także… 5 kibiców Ruchu. W Toruniu na peronie stali kibice Apatora, którzy zabrali Niebeskich (mieli już wtedy zgodę) na piwo. GieKSiarze zostali na peronie, a po chwili przyjechał pociąg, z którego wybiegło Zagłębie z Zawiszą. Nasza ekipa początkowo ewakuowała się do tunelu prowadzącego na miasto, ale kiedy dobiegł Apator z Ruchem, to… tak nietypowa koalicja przegoniła parę „ZZ”. Po całym zdarzeniu skład Apator-GKS-Ruch pojechał wspólnie na stadion i oglądał pierwszy Superpuchar Polski dla GKS Katowice.
W sierpniu 1991 graliśmy na wyjeździe, na który wybrało się 50 GieKSiarzy.
Jesienią 1992 roku graliśmy na Bukowej. Zawitała delegacja Zagłębia.
Wiosną 1993 roku do Lubina pojechało 50 GieKSiarzy z flagami. Podczas przesiadki w Legnicy, podbiła 15 osobowa delegacja Miedzi, która chciała odnowienia, zgody jednak z naszej strony zapadła stanowcza odmowa. GKS wygrał 1:0.

Jesienią 1993 roku podejmowaliśmy Zagłębie. Goście zawitali w 20 głów. GieKSa wygrała 1:0.
W marcu 1994 do Lubina wybrało się 23 fanatyków GieKSy. Piłkarze wywieźli zwycięstwo 2:1.
W sezonie 1994/1995 pierwszy mecz graliśmy na Bukowej. Goście zawitali w 52 osoby, dobrze obwieszając sektor gości. GieKSa pewnie zwyciężyła 3:1.
Wiosną 1995 do Lubina pojechaliśmy rekordowym składem liczącym 70 głów. Na dworcu w Legnicy ponownie pojawiła się delegacja Miedzi Legnica (w 4 osoby), chcąc odnowienia sztamy i gwarantując, że dadzą nam wsparcie 30 osób na meczu w Lubinie, ale ponownie spotkali się z odmową.


W sezon 1995/1996 roku goście zawitali na Bukową w 50 osób. Była z nimi Odra Opole, z którą wtedy świeżo utworzyli zgodę, krojąc na trasie flagę „Skinhead” Wisłoki Dębica. Na stadionie GieKSy euforia, bo wróciła nasza legenda Jan Furtok. GKS wygrał 1:0.
W czerwcu 1996 roku do Lubina wybierało się 40 GieKSiarzy. Podczas jazdy dostaliśmy cynk, że Śląsk czeka w 200 osób we Wrocławiu, więc pojechaliśmy przez Poznań, kończąc podróż w Rawiczu. Na mecz nie mieliśmy już szansy zdążyć, więc ekipa ruszyła w drogę powrotną. 5 naszych partyzantów, z flagą Żory w plecaku, nie dało jednak za wygraną i różnymi środkami transportu dojechało do Legnicy. Tam policja zapakowała ich do suki i zawiozła prosto na stadion Zagłębia. Skromna delegacja, po przegranym 0:1 meczu, próbowała wrócić z naszą drużyną, tłumacząc jakie już mieli przeboje i co może się wydarzyć, ale nie dostali zgody z klubu. Policja ponownie ich wywiozła na peron do Legnicy, a tam nasi zaliczyli starcie z Miedzią. Wybronili flagę, a później pociągiem udali się do Środy Śląskiej, gdzie do rana… spali na peronie, czekając na pociąg do Wrocławia, który już szczęśliwie dotarli do Katowic.
Ledwo sezon się nie skończył, a w lipcu 1996 roku ponownie trzeba było jechać do Lubina. Na wyjazd wybrało się 30 GieKSiarzy, którzy w Opolu stoczyli walkę z Odrą. Na stadionie Zagłębia, mimo tysięcznej widowni, wrażenie zrobiło świeżo uszyte potężne płótno „Hooligans Zagłębie”. Potem stało się ono znakiem firmowym lubinian. Na boisku skończyło się nietypowym remisem 4:4.
Wiosną 1997 roku podejmowaliśmy Zagłębie, a goście zawitali w 37 osób. Dwie osoby od nich na własną rękę podróżowały na Bukową… tramwajem, a zainteresowanie współpasażerów (kibiców GieKSy) wzbudził nabity plecak. Jak się okazało – miał w środku sporych rozmiarów flagę „Viking”. W kronice kibiców z Lubina można przeczytać ciekawą anegdotę związaną ze stratą tego płótna. Na kolejny mecz przyjechało 4 partyzantów z Zagłębia, którzy wmieszali się w kibiców GieKSy na Blaszoku i chcieli – w ramach rewanżu – zdobyć jakąś naszą flagę. W trakcie obcinki podeszły do nich dwie osoby i spytały się skąd są. Lubinianie pewni tego, jak skończy się sytuacja, unieśli się honorem i przyznali się, że są z Zagłębia. To natomiast zdziwiło pytających, bo okazało się, że byli to przedstawiciele…. Zagłębia Sosnowiec, którzy z tym samym zamiarem weszli na naszą trybunę. Owa czwórka z Lubina po meczu zaczęła gonić jedno nasze auto z flagą, ale nie znając górnośląskich uliczek, szybko straciła cel. Piłkarze przegrali 0:2.

Sezon 1997/1998 na mecz rozgrywany w Katowicach Zagłębie mocno się zmobilizowało i przyjechało w 80 osób, co było ich najlepszą liczbą na Bukowej. Blaszok naprzeciwko sektora gości wywiesił zdobycz i prowokacyjnie zaśpiewał „Wikingi! Wikingi!”. Na boisku skończyło się nudnym 0:0.

W czerwcu 1998 roku jechaliśmy do Lubina na ostatni wyjazd sezonu. Mimo wynajęcia pociągu specjalnego, ostatecznie wybrało się tylko… 58 fanatyków. GieKSiarze zostali nagrodzeni bramką Mariusza Muszalika w doliczonym czasie gry na 2:2, co mocno pomogło nam się utrzymać w lidze.

W sezonie 1998/1999 piłkarsko niestety było fatalnie. W Lubinie miejscowe Zagłębie nas nie oszczędziło i wygrało 4:0. Do Lubina dotarło 10 Szaleńców z Bukowej. Na powrocie we Wrocławiu miejscowy Śląsk zaatakował pociąg 100-osobową bandą z ciężkim arsenałem. Psy wysypały się pierwsze i dostały ciężkie lanie, a jeden funkcjonariusz… postrzelił chuligana Śląska w nogę.

Na ostatnim meczu sezonu było coś, co wisiało od dawna w powietrzu – spadek. Zagłębie Lubin przyjechało w 80 osób. My pożegnaliśmy się godnie i spaliliśmy płótno Viking, które zostało skrojone 2 lata wcześniej. Na murawie remis 2:2.




Po rocznej banici w sezonie 2000/2001 wróciliśmy do Ekstraklasy. Do Lubina wypadł nam wyjazd w październiku, na który wybrało się 83 GieKSiarzy. Po drodze ustawił się Ruch Chorzów, który na Batorym obrzucił nasz pociąg kamieniami, ale po zaciągnięciu hamulca ręcznego szybko rozgoniliśmy Niebieskich. GKS przegrał 0:1.

W maju 2001 roku podejmowaliśmy Lubinian w maju i doznaliśmy szoku, bo Zagłębie nie pojawiło się na trybunach (pierwszy raz w historii naszej kibicowskiej rywalizacji). Piłkarze przegrali 0:2.
Ledwo liga się nie zaczęła w sezonie 2001/2002 i ponownie podejmowaliśmy Zagłębie na Bukowej – tym razem w sierpniu. Goście zawitali w 45 osób. Były próby dogadania walki, ale ostatecznie do niczego nie doszło. GieKSa wygrała 1:0.


W sezonie 01/02 liga była podzielona na grupę A i B, a później wyłaniano zespoły grające w grupie mistrzowskiej i spadkowej. Na rewanż do Lubina pojechaliśmy w październiku. Skład liczył 58 głów i był nastawiony na harce, które miały odbyć się w maju. Była próba wyjechania bez obstawy, ale mundurowi byli niestety czujni. Na murawie padł wynik 2:2. Finalnie GKS wszedł do ligi mistrzowskiej, a Zagłębie musiało bić się o utrzymanie.

W sezonie 2002/2003 zaczęło się fatalnie. Dwa dni przed wyjazdem w Pucharze Polski, w którym trafiliśmy na Zagłębie, dowiedzieliśmy się, że Pisak (ważna osoba na naszych trybunach) zginął i 24 fanatyków, którzy pojechali na mec,z nie prowadziło dopingu. Zawisła jedynie zwykła czarna flaga na znak żałoby. Piłkarze zostali zdeklasowani 1:4 i odpadli z dalszej rywalizacji.

Po trzech dniach zagraliśmy z Zagłębiem…. ponownie. Tym razem mecz ligowy na Bukowej. Po awanturze z Widzewem Łódź (na starcie ligi) PZPN zamknął nam Blaszok na całą rundę jesienną. Na nieczynnej trybunie nasi kibice symbolicznie odpalili krzyż z rac oraz uszyli czarną flagę „Pisak”. Zagłębie przyjechało w 60 osób bez obstawy. Przed meczem w Bytomiu wysypali się na zbierających się Polonistów, których szybko obili. Podczas meczu uszanowali naszą żałobę i zasiadając na 6 sektorze nie prowadzili dopingu. Po meczu Polonia próbowała zrewanżować się w Bytomiu, ale policja ograniczyła konfrontację. GieKSa wygrała 1:0.


W kwietniu 2003 roku pojechaliśmy do Lubina w 72 osoby. Na meczu spokój – gospodarze wystawili skromny młyn. GKS przegrał 0:2. Po sezonie lubinianie grali baraż o utrzymanie, ale polegli z Górnikiem Łęczna.


W sezonie 2004/2005 Zagłębie wróciło po rocznej nieobecności do Ekstraklasy. W październiku graliśmy w Lubinie, gdzie pociągiem wybrało się 30 GieKSiarzy. We Wrocławiu policja poinformowała nas, że wobec braku identyfikatorów nikt nie wejdzie na stadion. Na stadonie jedna nasza fanka weszła do klatki i wywiesiła transparent o chipach (z którymi musieliśmy się użerać od poprzedniego sezonu), a część zajęła miejsca incognito na trybunach gospodarzy. Pozostałe osoby, mając już zapoczątkowane kontakty z Dynamem Drezno, pojechały do wschodnich Niemiec. GKS przegrał aż 0:7, co było najwyższą porażką w historii występów w Ekstraklasie, a nasz piłkarski los stawał się coraz bardziej przesądzony.


W maju 2005 roku walczyliśmy do ostatniej kolejki, ale tylko matematyka pozwalała nam wierzyć. Na Blaszok przyszła garstka najwierniejszych fanatyków, którzy byli świadkiem wywieszenia nowej, wówczas najdłuższej flagi w Polsce, która miała aż 72 metry: Nasze miasto – Nasza krew – Nasze życie – GKS Katowice. Goście zjawili się w 50 osób. GKS wygrał 2:0 i nadzieja na utrzymanie wciąż tliła, ale ostatecznie spadliśmy, a rywalizację zaczęliśmy od czwartego poziomu rozgrywkowego.

W 2006 roku, po awansie na trzeci poziom, zagraliśmy z Zagłębiem II Lubin. Kibiców gości nie mieliśmy prawa się spodziewać, ale moda na GKS była tak duża, że Blaszok wypełnił się szczelnie. Wygraliśmy 3:0.

Jeszcze w tym samym roku w listopadzie zagraliśmy rewanżowe spotkanie w Lubinie. HZL miało wówczas z bandą Psycho Fans układ chuligański. Ekipa 250 osób, w tym 30 Banik Ostrava, jechała w chuligańskim nastawieniu, ale ostatecznie na środowym wyjeździe wiało nudą.

W sezonie 2008/2009 spotkaliśmy się już z pierwszą drużyną Zagłębia, bo Miedziowi spadli z Ekstraklasy. Tak jak w 2002 roku, tak niestety 6 lat później, historia zatoczyła koło. Podczas wyjazdu na Koronę Kielce zginął nasz kibic z Witosa – Dura i to właśnie mecz z Zagłębiem był tym, na którym Blaszok miał żałobę. Na płocie zawisł transparent „Niech te race oświetlą Ci drogę – Dura – Do raju który będzie Twym domem” oraz zapłonęły race w kształcie krzyża. Fani z Lubina, po ogromnej mobilizacji, przyjechali w rekordowe 250 osób i nie prowadzili dopingu przez pierwsze 15 minut (z szacunku do naszej żałoby). Na boisku skończyło się 2:2, ale nasze relacje z piłkarzami były tak fatalne, że Blaszok ubliżał im przez większość spotkania.


W kwietniu 2009 roku pojechaliśmy pierwszy raz na nowy stadion Zagłębia. Niestety termin nam nie sprzyjał, bo graliśmy w środę, ale nie przeszkodziło zrobić to wtedy naszej najlepszej liczby w Lubinie – 274 osób.


Od tamtego czasu nie zmieniło się u nas wiele i utknęliśmy na dobre w pierwszej lidze. Zagłębie zdążyło wejść do Ekstraklasy i wrócić do nas w 2014 roku. Ze względu na zakazy jakie łapaliśmy w tamtych czasach wyjazd do Lubina był wyjazdem rundy, więc ciśnienie i chęć pokazania się była ogromna. Nasz najlepszy wyjazd w historii stał się faktem – pojechało nas równe 1000 osób! Piłkarze polegli 0:1.


Wiosną 2015 roku podejmowaliśmy rozpędzone Zagłębie, które przyjechało w 440 osób, będąc wspierane przez Falubaz Zielona Góra i Zawiszę Bydgoszcz. Blaszok zaprezentował w kierunku piłkarzy transparent: „Te barwy od lat z ambicją kojarzone – przez was grajki wszystko zniszczone”. Jakby tego było – na murawie dostaliśmy aż 0:5! Gole strzelali wtedy nam m.in. Adrian Błąd czy Arkadiusz Woźniak.


Po 10 letniej nieobecności w Lubinie, nikogo nie trzeba było specjalnie namawiać nam wyjazd. Pojechaliśmy w 1005 głów, bijąc swój rekord wyjazdowy sprzed 10 lat. W tej liczbie znalazła się delegacja 26 kibiców Górnika Zabrze i 12 Banika Ostrava.

W marcu 2025 roku zakończyła się przepiękna historia dla wielu pokoleń fanatyków GieKSy. Blaszok po 40 latach zakończył swoją misję. Tym razem zjawiło się 409 kibiców Zagłębia, którzy wykorzystali całą przyznaną pulę i przeszli do historii jako ostatnia kibicowska ekipa zasiadająca jako goście na legendarnej Bukowej.


Tomiko76
6 marca 2017 at 18:18
Wynik meczu sprawiedliwy dla obu stron. Nikt nie może narzekać, jedna kolejka niczego Wam nie powie, po 5 kolejce będziemy mądrzejsi..
tomek
6 marca 2017 at 20:08
Miejmy nadzieje ze to wypadek przy pracy a nie slabe przygotowanie kondycyjne. W mojej ocenie posypalo sie bo sil nie bylo. No i drugi powod dwoch statystow a w zasadzie trzech. Goncerz dno totalne, Wisio brak słów a i fosa nie istnial w zasadzie. Brzeczek szybko zrozumial ze trzeba bronic bo nie bylo sil. Stad te dziwne zmiany. Jesli zespol puchnie po 30 minutach no to moze byc mega problem
Tom
6 marca 2017 at 20:39
Ja bym tego aż tak czarno nie widział.
To prawda, że jeden baran coś tam napisał a kolejnych dwóch podłapało ale oprócz tego forum, że tak powiem trzymało „swój poziom”.
Że ludzie narzekali jak po dominacji w pierwszych 30 minutach, kolejne 45 minut wyglądało jakby ktoś wrzucił petardę do kurnika (chaos i popłoch) to chyba nie jest takie dziwne ? Nie przeginajmy też w drugą stronę – forum to ma być wymiana myśli i opinii nawet tych negatywnych, oczywiście bez popadania w skrajność czy abstrakcję
Z jednej strony mamy narzekaczy, z drugiej mamy „przekumatych”, którzy wchodzą po forum po wygranym meczu tylko żeby wpisać „I gdzie teraz są wiecznie narzekający”. I tak potem jeszcze dziesięciu się wpisze; na 20 wpisów może 5 dotyczą meczu więc nic dziwnego, że niektórym się nawet nie chce wpisywać
Koza
6 marca 2017 at 21:28
Nie kumam takich baranów gówno sie znają na pilce ale najwięcej do powiedzenia… trochę racji jest mogliśmy iść na ciosem bo Kluczbork czy Tychy nie jesteśmy. Ale punkt trzeba uszanować jak byśmy nie grali w tym meczu ja powtarzam spokojnie nez spin ludzie ogarnijcie się. Po tych chociaż 30min ja jestem np nastawiony mega pozytywnie
Cała GieKSa RAZEM !
edi
7 marca 2017 at 09:01
ale za co sie mamy wstydzic ??? za to ze wisio mial problem zeby wybic pilke przed siebie?? za to ze przez wiekszosc drugiej polowy bronili wyniku i dopiero w ostatnich minutach przycisneli ?? za niezrozumiale zmiany ??? za to ze emocjonalnie reagujemy na to co sie dzieje na boisku ???
wpisy o miescie i ustawce to jakies nieporozumienie
ale krytykowac poczynania kopaczy na boisku chyba nam wolno
Eda67
7 marca 2017 at 16:58
Shellu niestety nie zgadzam się z Tobą do końca. Masz sporo racji w tym co piszesz ale nie możesz zabronić sympatykom zespołu wypowiadać się na temat gry piłkarzy. O ile wiele można wybaczyć hokeistom i siatkarzom o tyle futboliści rozpieszczani przez miasto (vide: zgrupowanie w Turcji!) powinni po prostu grać lepiej. Wystarczy spojrzeć na Leicester z zeszłego sezonu, gdzie umiejętności swoje a chęci swoje. Tam chłopaki dawali z wątroby w każdym meczu i grali przede wszystkim na wynik. Chcemy awansu to musimy wygrywać, żreć trawę i walczyć do upadłego. Nie ma innej opcji!
Henry
8 marca 2017 at 00:46
No ja pierdole, Shellu, to cały ten tekst zakrawa na totalną propagandę nie mającą nic wspólnego z rzeczywistością.
1.
„Pracując nad meczami GieKSy, obrabiając je wieloma newsami mamy swój dość stały harmonogram. Jednym z punktów jest „Głos kibiców”, w którym zamieszczamy opinie sympatyków GieKSy na temat danego meczu. Często są to merytoryczne opinie pisane przez osoby, które widziały mecz na stadionie czy w telewizji, ale często na forum pojawiają się szerokie opinie pisane przez osoby, które meczu nie widzą, a opierają się jedynie na doniesieniach internetowych.”
W związku z powyższym stwierdzeniem co do pozostałego tekstu proszę o statystki, kto mecz widział a kto nie.
2.
„Oczywiste jest, że sympatycy GieKSy mogą mieć różne opinie dotyczące tego samego spotkania. Zdanie „chyba byliśmy na innym meczu” jest chyba najczęściej pojawiającym się. No może oprócz tego, że ktoś z piłkarzy jest „do wyjebania”. To taki standard, jeśli chodzi o wypowiedzi kibiców.”
Sarkazm wyraźne świadczy nie jakim byłeś meczu, a na jakim byli przeciwnicy tego co widzieli.
3. „Jeśli chodzi o mecze wyjazdowe, to najczęściej schemat jest taki, że forum „żyje” wypowiedziami kibiców, którzy w ciepłych kapciach oglądają mecz w tv lub – gdy meczu nie ma – coś tam zawsze muszą „spłodzić” na forum. Na przykład, gdy na livescore wyświetli im się wynik 0:1 to już mają pożywkę i mogą napisać „zaś w pizdę z wioskami”.
Piszemy o tym meczu czy o wyimaginowanych „schematach”? Ten mecz kto chciał to widział w TV i bez problemu mógł „spłodzić” „zaś w pizdę z wioskami” bo bez problemu mogliśmy to przegrać, tylko szczęście nam sprzyjało – nie umiejętności.
3. „Standardem jest, że po wygranych meczach temat ma zaledwie kilka stron, ale jak GKS zremisuje czy przegra, tych stron robi się kilkanaście, a wpisów jest trzy razy więcej. To smutna zależność, ale obserwowana już od kilku lat. Nie tyczy się to oczywiście osób, które wpisują opinie zarówno przy takim, jak i takim wyniku. Jest kilka stałych osób, które zawsze coś ciekawego na temat meczu mają do powiedzenia i zawsze ich zdanie na temat meczu można przeczytać z przyjemnością, nawet jeśli się z nim nie zgadza.”
A jaki ma być inny standard? Jesteśmy faworytem tej ligi, zarówno w kraju jak i w wewnętrznie pompowanym baloniku. Wiadomo, że po wygranym meczu będzie to przyjęte jako standard i nie ma co komentować a po przegranym czy remisie w ujowym stylu (było to już nie raz) będzie więcej malkontentów co w tym jest dziwnego? Dziwne jest chyba tylko to, że propaganda nie działa.
4. „Opinie w trakcie i po meczu z Chojniczanką poddały jednak w wątpliwość sens stałego prowadzenia „głosu kibiców”. Co jak co, ale na stronie staramy się trzymać merytoryczny poziom. Nie chodzi o to, że trzeba się z nami zgadzać, bo też często „widzieliśmy inny mecz”, ale staramy się nie pisać bzdur i nie siać defetyzmu. Owszem – i nam zdarzy się palnąć głupotę, czasem niesprawiedliwie ocenić jakiegoś zawodnika czy zareagować emocjonalnie. Ktoś ma do nas pretensje, czasem przyznamy się do błędu, innym razem zostajemy przy swoim.
No kurwa – oczywiście, że nie ma sensu prowadzenia „głosu kibiców” skoro macie ustalony swój tzw. „merytoryczny poziom”. I właśnie jak widać trzeba się z wami zgadzać i jak widać wcale nie staracie się pisać bzdur.
5. „Jak już pisaliśmy, jesteśmy zadowoleni z postawy zespołu w meczu w Chojnicach. GieKSa zagrała pół meczu bardzo dobrze.”
WOW, mamy team walczący o awans, jest pół meczu, elegancko.
6. „To się po prostu nie mieści w głowie. Można odnieść wrażenie, że nawet gdyby trio Messi – Suarez – Neymar zaczęło wygrywać pojedynki z naszymi obrońcami, to nadal czytalibyśmy, że nasi obrońcy to tragedia, żenada i w ogóle Brzęczek to cykor i gra defensywnie.”
Boże, jak można było napisać taką bzdurę w tym miejsu w ogóle?
7. „Trzy miesiące przerwy (sratatata…) – ale ostatecznie osiągamy dobry wynik z dobrym rywalem. Niezrozumiałe jest, jak można w takiej ilości i w takim tonie wypisywać żenujące opinie. (…)
Wstydźcie się.”
No po prostu nie skomentuję tego, bo się czuję jakby mi to Kim Dzong Un pisal, ogladales mecz od 35 minuty jak rozjebali wszystko co sobie niespodziewanie wywalczyli, a rozjebali by wiecej gdyby nie szczescie i bramkarz?
Resztay nie komentuję już więcej, bo aż szkoda pisać. Tak czy siak wszyscy jesteśmy za Gieksą, ale takiego zakłamania po pierwszym meczu jesiennym to jeszcze nie widziałem.
Shellu
8 marca 2017 at 01:02
Henry, widać, że kompletnie nie zrozumiałeś tego tekstu.
Boss
8 marca 2017 at 04:28
Bez urazy ale zdaje mi się ze staracie się siać pozytywna propagandę wokół zespołu i tego meczu, mimo iż zespół spełniał założenia taktyczne tylko przez 1/3meczu !! Grając 30 min w meczu kibic zespołu ma prawo być niezadowolony, jeśli ambicja jest awans. I nie, nie graliśmy dobrze pół meczu bo od 32 czy 34 min aż do końca był jeden wielki chaos. Widowisko dla postronnego kibica dobre ale dla fana klubu który oczekuje awansu to nie było nic nadzwyczajnego. A głosów niezadowolenia zawsze będzie więcej nic pochwał- tak już jest.
Gis
8 marca 2017 at 09:50
Wiele opini na forum było spowodowane dużym zainteresowaniem kibicóow tym meczem , tym bardziej ,ze takich nadziei na awans nie bylo już dawno.
Niestety gra naszego zespołu nie nalezała do najlepszych po tych 35 minutach, nie tego spodziewamy sie po zespole który w w niedalekiej przyszłości ma grać np. z Legią, Lechem czy Jagielonią> Jak awansujemy z Chojniczanką to bedzie Ona prawdobodonie jedną z najsłabszych drużyn w ekstraklasie.
Nie ma co dzielić kibiców na lepszych i gorszych , na wyjazdowiczów i niewyjazdowiczów , tym bardziej ze sa tacy wyjazdowicze którzy odpuszczają mecze u siebie a sa tez niewyjzadowicze którzy zadnego meczu u siebie nie odpuszczają.
Już jeden konflikt był , na blaszoku, i co? Efektem tego było obniżenie sie frenfekncji
luk
8 marca 2017 at 10:50
ej marudy to zostańcie w Piątek w domach tak jak to robiliście przez pierwszą runde. Bo jak macie przyjść gwizdać i drzeć ryja kur… GieKSa grać od 35 minuty to dla nas i dla was będzie lepiej jak na B1 nie przyjdziecie z takim nastawieniem
leoś
8 marca 2017 at 13:07
Dziwię się wam wszystkim. Ja zaliczyłem pierwszy mecz na GKS-ie w 1984r ,(pewnie wielu z was jeszcze w planach nie było),i chodzę do teraz.Bywało wspaniale ,ale i cienko po prostu ,tak bywa. Skoro jesteście tacy boscy to czemu Wy tam nie zapier…. po murawie ??? Tacy z was kibice jak z koziej dupy trąba.Was nikt nie opluwa ,walniecie flaszkę czy kilka browarów i eksperci się z was robią. Żal czytać te wypociny.
Irishman
8 marca 2017 at 21:10
Prawda oczywiście leży gdzieś po środku… choć może nie do końca, bo tu jednak bardziej przychylam się do zdania Shella.
Jasne, że do wszystkiego można dorobić jakąś teorię spiskową i czasem (często???) bywa, że to jest prawda. Wiec tu punkt dla tych, którym Shellu kazał się wstydzić.
ALE, DO LICHA my jesteśmy przede wszystkim kibicami-fanatykami, a nie jakimiś tam kurde koneserami czy analitykami obstawiającymi mecze ukochanej GieKSy, żeby zarobić. Dla nas (dla mnie) „ekstraklasa albo śmierć” to nie jest slogan. A jak ma być ekstraklasa to tu nie ma miejsca, na takie podważające morale i piłkarzy i kibiców wpisy. CAŁA GIEKSA RAZEM!!! Kim Dzong Un? Nie! Ten facet to był marny, smutny leszcz w porównaniu z tym jaka jest nasza wiara w drużynę. Tak więc wierzymy całym sercem, do końca – w klub, w trenerów, piłkarzy (krytyka ma jedynie na celu wyeliminowanie błędów), a wpisy podważające ta wiarę są po prostu szkodliwe. Ale też, żeby nie było wątpliwości – jeśli znów się nie uda to….. I TYLE W TEMACIE!
Igor
9 marca 2017 at 01:14
Ludzie nerwowi, bo ileż lat można czekać… Źle nie było w Chojnicach, ale dobrze też nie. Następne mecze wszystko zweryfikują. Piłkarze to nie panienki, na krytykę muszą być odporni, to część tego zawodu. A kibice… dobrze, że jeszcze są. Ludzie się martwią bo widzieli dwie różne Gieksy w jednym meczu. Dlaczego? Do 30 min widziałem ekstraklasę, ale mecz trwa 90 min. Ale tak jak mówię, boisko pokaże wszystko.