Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Fakty Góraka według Leszka Góreckiego

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dzisiaj chcielibyśmy Was zaprosić do kolejnego tekstu nadesłanego przez kibica GieKSy, a który jest „polemiką” z tekstem (tutaj) innego fana Trójkolorowych – Bartka. Autorem poniższego felietonu jest Leszek Górecki, który powinien być Wam znany z obszernego tekstu o naszej młodzieży i akademii (tutaj). Przypominamy także, że na Waszą twórczość czekamy pod mailem gieksainfo[at]gmail.com.

Trochę w kontrze do artykułu Bartka odnośnie Rafała Góraka postanowiłem napisać coś od siebie. Zdecydowanie różnimy się w zdaniu na temat naszego trenera, dlatego napiszę, dlaczego mój punkt widzenia jest zdecydowanie odmienny. Wymienię w punktach, co konkretnie mam na myśli. Postaram się poprzeć to odpowiednimi argumentami, a najlepiej przykładami, bo jak to się mówi – niech czyny przemówią. Trenera Góraka okazję mamy podziwiać naprawdę długi czas, bo jego powrót do GKS-u to czerwiec 2019 roku. Okres pracy trenera naprawdę zacny, nie może być w przypadku. 

  • Historia – liczby i daty nie są w stanie zakłamać rzeczywistości. Trener Górak jest rekordzistą pod względem meczów na ławce trenerskiej GieKSy. Trener w tym czasie zaliczył świetne wyniki, co sam zresztą podkreślał – przyniósł wiele radości kibicom. W historii zapisze się też awans do pierwszej ligi. Liczba meczów na ławce robi kolosalne wrażenie, a nie przypadkowo zostawia się w tyle takie trenerskie sławy jak Piotr Piekarczyk, Orest Lenczyk, Adam Nawałka, Jerzy Brzęczek czy Władysław Żmuda. Liczba meczów mówi sama za siebie. Średnia zwycięstw i punktów nie jest zadowalająca? To pokazuje przecież, w jak trudnych warunkach przyszło mu pracować.
  • Wyniki – cóż tutaj też trener zazwyczaj spełnia wszelkie cele postawione przed zespołem, nawet jeśli ich nie ma albo są nie zbyt wymagające. Awans do pierwszej ligi? Po dwóch sezonach, ale zgodnie z planem osiągnięty. Utrzymanie w pierwszym sezonie? Także. Kolejny sezon? Celem była poprawa miejsca w tabeli względem poprzedniego sezonu. Efekt może gorszy, ale przecież gdyby nie karne bylibyśmy na miejscu barażowym. A przed sezonem nikt nie wymagał od drużyny takiego wysokiego miejsca.
  • Prowadzenie młodzieży –  świetna ręka do młodzieży to kolejna cecha naszego trenera, która jest warta uwagi. Tylko kompletny ignorant nie doceniłby wkładu w rozwój kariery Bartka Mrozka, Filipa Szymczaka czy wcześniej Alana Czerwińskiego i Łukasza Budziłka. Myślę, że każdy z tych zawodników wiele jemu zawdzięcza. Trener konsekwentnie stawia także na lokalną, a nie tylko poznańską młodzież. Co prawda głównie to młodzież szkółki Stadionu Śląskiego, ale to znaczy, że filtruje dokładnie rynek. Ostrożne wprowadzanie Alana Bróda, Kacpra Pietrzyka czy innych chłopaków z naszej akademii pokazuje mądrość i odpowiednie podejście do tych chłopaków. Ktoś powie, że Alan debiutował już jakiś czas temu, ale nie ma co rzucać na zbyt głęboką wodę i lepiej, żeby ci zawodnicy najpierw okrzepli i podglądali takich wytrawnych ligowców jak Arak czy wcześniej Tanżyna. Podobnie ma to miejsce z Pietrzykiem, który szanse dostaje gdy naprzeciwko jest albo rywal z Ekstraklasy jak Górnik Zabrze w pucharze czy drużyna z czołówki Arka Gdynia – jak się uczyć to od najlepszych, nawet jeśli miałby zagrać na nie swojej nominalnej pozycji.
  • Szacunek do klubu – trener Górak ciepło wypowiadał się o kibicach od samego początku. Podkreślał, że zawsze śledził wyniki w europejskich pucharach, mimo że pochodził z Bytomia. W trudnym momencie, w poprzednim okresie jego pracy tutaj, został w klubie. Złośliwi powiedzą, że nie miał żadnych poważnych ofert w tym czasie, ale jednak trener trwał dzielnie na swoim stanowisku. Podobnie sytuacja wyglądała przy obecnej kampanii Góraka. Klub był w potrzebie, to trener stawił się pilnie i wyciągnął klub z niedoli, a teraz mimo nieprzychylnej atmosfery i wielu problemów dzielnie stawia czoła nowym wyzwaniom, jakie przynosi jakże zacna pierwsza liga. Nie zraża się obelgami, bo chce dokończyć robotę jak prawdziwy facet – do końca kontraktu albo i dłużej!
  • Rozwój asystentów – Artur Skowronek, Dawid Szwarga, Tomasz Włodarek, Jarosław Skrobacz czy Robert Góralczyk. Co łączy tych panów? Ano to, że każdy z nich był asystentem Rafała Góraka czy to w Katowicach, czy w innych miejscach i dostali taką naukę, że każdy z nich poszedł w górę. Trójka pierwszych pracowała lub pracuje w Ekstraklasie, a Robert Góralczyk nawet przy reprezentacji i to przy kolejnym selekcjonerze. Niesprawiedliwym byłoby tutaj pominąć udział katowickiego szkoleniowca. Dlatego trenerzy Mrózek czy Stepnowski – nic tylko czerpać! Wyjątkiem od reguły będzie tutaj obecny asystent Dariusz Okoń, ale oni tworzą na tyle zgrany duet, że ciężko mają się rozstać. Ktoś zarzuci, dlaczego sam nie osiągnął podobnego awansu? Cóż, ten wyraźnie wierny jest misji, jaką ma do zrealizowania w Katowicach.
  • Konferencje prasowe – ktoś, kto ogląda pomeczowe konferencje prasowe, wie, że nie ma na nich nudy. Nie ma prostych frazesów opowiadanych zazwyczaj, a jest wiele ciekawostek. Trener barwnie opowiada, nie boi się używać języków obcych, a zwroty takie jak „box to box” czy „face to face” nie powinny być zaskoczeniem. Jest zabawa słowem, granie przerwą, a szeroki zasób słów powoduje, że wyrażane zdania brzmią bardzo interesująco, a czasem nawet słuchacz musi sprawdzić w słowniku, co owe słowa znaczą i jak można przełożyć je na sytuacje boiskowe. Do tego patetyczne przemowy, które wręcz chwytają za serce, jak ta z czasów centrozapowych. Dla dziennikarzy to na pewno gratka.
  • Profesjonalizm – to kolejna cecha, która pokazuje warsztat naszego szkoleniowca. W czasie bojkotu wyraźnie wskazał, że najważniejszy dla niego jest zielony prostokąt, a nie sprawy pomiędzy kibicami a ówczesnym prezesem. Lepszej argumentacji chyba ciężko byłoby się doszukiwać. Mimo że wcześniej był w świetnych, wydawałoby się relacjach z kibicami, postawił sprawę jasno, że zatrudniony jest na stanowisku trenera i odpowiada za wyniki sportowe. Otwarty jest nawet na analizę prezesa, mimo że ten zbyt dużej wiedzy na temat piłki nożnej nie ma, ale na pewno będzie to wartość dodana. Podobnie sprawa wygląda z ubiorem trenera. Wcześniej niezbyt profesjonalnie wyglądało, gdy trener ubierał odzież z kibicowskiego sklepu Blaszok, więc postanowił zmienić garderobę na tę klubową, oficjalną – sami przyznacie, że tak to powinno wyglądać. Innego powodu nie widzę. Nie można też zapomnieć o wyraźniej poprawie sylwetki, co też stawia go w świetlne profesjonalisty w myśl: jeśli chcesz wymagać od innych, zacznij od siebie. 
  • Dawanie szansy zawodnikom po przejściach – Rafał Górak słynie z dawania kolejnych szans zawodnikom, którzy mieli w swojej przygodzie problemy, najczęściej zdrowotne. Podał rękę takim piłkarzom jak Daniel Tanżyna, Jakub Arak, Christian Aleman czy Mateusz Mak chciał również pomóc Kamilowi Bętkowskiemu w powrocie na profesjonalny poziom, ten jednak takiej szansy nie wykorzystał. Decyzje być może kontrowersyjne, natomiast sami zawodnicy na pewno docenią taki gest. Oczywiście, nie zawsze zawodnicy są w stanie oddać trenerowi swą postawą na boisku, ale to też nie zawsze jest takie proste. 
  • Wzajemny szacunek na linii trener – kibice – jak sami wiecie, relacja tychże nie jest prosta. Trener wielokrotnie podkreślał, jak ważni są kibice dla tego klubu, przekonywał wręcz, że 12 zawodnik w Katowicach już jest, nawet jeśli nie było 11 z boiska. Wspomniany cytat szerokim echem obił się w social mediach, a przez niektórych cytowany jest do teraz. Wielokrotnie podchodził pod Blaszok czy sektor gości, nawet przed samymi piłkarzami, rzucał słynną czapkę w trybuny. Ktoś zarzuci, że obecnie tego nie robi, natomiast przez znajomość sytuacji woli nie wdawać się w niepotrzebne dyskusje, by dodatkowo nie zaogniać sytuacji. Bo jaki mógłby być tego inny powód? Szacunek wśród lokalnych kibiców – trener Górak ma szacunek wśród kibiców innych klubów, nawet tych nam nieprzychylnych. Kibice Polonii Bytom zresztą wywieli transparent o tym, że pamiętają jego pobyt w Polonii, mimo że ten przyjechał na sparing z Ruchem Radzionków.
  • Filtrowanie lokalnego podwórka – nasz trener nie siedzi na tyłku, tylko chętnie przygląda się innych drużynom, do których dostęp na Śląsku nie jest problemem. Wizyty na meczach Ruchu Chorzów tylko to potwierdzają, że oglądanie meczów nawet na terenie naszych największych wrogów to wartość dodana do warsztatu szkoleniowca.
  • Prestiż – chyba każdy zgodzi się ze mną, że nie ma innego trenera w naszej lidze, który tak mocno budowałby prestiż. Wielokrotnie buduje rangę kolejnych spotkań, bardzo ciepło wypowiadając się o przeciwnikach. Co prawda głównie to prestiż ligi i rywali niż samego klubu, natomiast mamy zaszczyt występować w tak zacnej pierwszej lidze, więc szanujmy to, co mamy.

Tekst ma charakter satyryczny. Mam nadzieję, że byliście w stanie doczytać do tego momentu bez zniszczenia smartfona czy komputera.

Leszek Górecki


9 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

9 komentarzy

  1. Avatar photo

    3kolory

    12 grudnia 2023 at 18:27

    Przeczytałem tylko pierwsze trzy …kropki i już dalej nie mogę …. normalnie mamy najlepszego trenera no chyba na świecie!!! Ja chyba chodzę na inną GieKSe niż autor tego tekstu
    Poczytam to dalej jutro i może to zrozumie 🤦 bo po całości dzisiaj mogę mieć problemy ze spaniem

    • Avatar photo

      Toczmek

      12 grudnia 2023 at 20:50

      następnym razem zacznij czytać dla bezpieczeństwa od ostatniego zdania 🙂

  2. Avatar photo

    3kolory

    12 grudnia 2023 at 18:35

    Próbuje to dalej czytać ale nie mogę….to chyba pisał sam Górak
    Do autora ….przepraszam ale co ty kurwa pierdolisz ?? 🤦

    • Avatar photo

      Daro

      12 grudnia 2023 at 18:52

      Do @3Kolory

      Na końcu tego tekstu jest taki wpis: Tekst ma charakter satyryczny. Mam nadzieję, że byliście w stanie doczytać do tego momentu bez zniszczenia smartfona czy komputera.

    • Avatar photo

      DPB

      14 grudnia 2023 at 06:24

      Kibice Polonii pamiętają jak sprzedawał mecze i spuścił wraz z kolegami Polonię do 3 ligi.Ha tfu 💦 mu na mordę.

  3. Avatar photo

    Kolo

    12 grudnia 2023 at 19:41

    Ha ha ha! No, ja się przyznaję, że dopiero przy słowach „patetyczne przemowy” zorientowałem się, że coś tu nie kaman i to jest beka!
    Ale dałem się nabrać! Leszek, piękny tekst na Prima Aprilis😅😅😅

    • Avatar photo

      Bolo

      13 grudnia 2023 at 04:19

      To pisał Rafał.
      Prace trenera w klubie weryfikuje miejsce w tabeli.Nie jeden trener pierwszej ligi chciałby taką kadrę.

  4. Avatar photo

    3kolory

    13 grudnia 2023 at 04:52

    Ok … doczytałem… zrozumiałem haha
    No i przepraszam za przekleństwa

  5. Avatar photo

    Irishman

    14 grudnia 2023 at 05:59

    Nieźle nas kolega wkręcił! 😉

    Ja zorientowałem się dopiero przy wspomnieniu o Araku i Tanżynie!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

8:8 i bal pękła

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.

Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.

Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.

Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.

No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.

No i nie doczekaliśmy się.

Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.

I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.

W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.

Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.

Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.

Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.

I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.

Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.

Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.

Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?

Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.

I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.

Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?

Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.

Nie tędy droga.

Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.

PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga