Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

GieKSa pomaga czołówce. Urwali Puszczy punkt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania GKS Katowice – Puszcza Niepołomice 2:2 (1:1).

 

sportdziennik.com – GieKSa pomaga czołówce. Urwali Puszczy punkt

Po bezbarwnych występach ze Skrą i Chrobrym GKS Katowice znów nie wygrał, ale przynajmniej znalazł jeszcze drogę do siatki Puszczy. Ich spotkanie dostarczyło wreszcie trochę emocji. Dziś GKS wspierało niespełna 2,3 tys. kibiców, ale też… cała czołówka pierwszoligowej tabeli, licząc, że zdoła urwać punkty jednemu z kandydatów do awansu.

Wszyscy mówią o Ruchu, Wiśle czy Bruk-Becie, ale najłatwiejszy rozkład jazdy, ze Skrą, Chrobrym i Tychami, ma Puszcza, po cichu licząca się w walce o ekstraklasę. Katowiczanie spełnili oczekiwania „czuba”, a mieli nawet szansę na pełną pulę, bo na 12 minut przed końcowym gwizdkiem jeszcze prowadzili.

Piszemy, że GieKSę „wspierało”, ale trzeba też wspomnieć o wywieszonym na „Blaszoku” transparencie, który ukazał się oczom zawodników, gdy wyszli na mecz z tunelu. „Kasa na kontach, cel utrzymanie, skończcie GieKSy ośmieszanie” – tak brzmiała jego treść.

Trener Rafał Górak, w porównaniu do bezbramkowego spotkania w Głogowie, dokonał w wyjściowym składzie jednej zmiany, Marcinem Urynowiczem zastępując w środku pola Oskara Repkę. Ale ważną rolę tego popołudnia odegrał inny ze środkowych pomocników. Antoni Kozubal, który ledwie przed tygodniem debiutował w wyjściowym składzie GieKSy (młodzieżowiec trafił do niej w końcówce zimowego okna z Lecha Poznań), brał udział przy obu golach strzelonych Puszczy. Pierwszego był autorem, przy drugim asystował.

Ale lepiej zaczęli goście. Postraszyli już po „główce” Emile’a Thiakane, po której piłka poszybowała nad poprzeczką. W odpowiedzi świetną okazję miał Sebastian Bergier, który po podaniu Bartosza Jaroszka miał do bramki dosłownie kilka metrów, ale uderzył tak, że Kewin Komar zdołał odbić piłkę. To natychmiast się zemściło – gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, sprokurowanego przed polem karnym przez Arkadiusza Jędrycha, Dawida Kudłę pokonał Piotr Mroziński, dając niepołomiczanom prowadzenie.

GKS odgryzł Puszczy się niecelnym strzałem Adriana Błąda, a krótko przed przerwą doprowadził do wyrównania. Dominik Kościelniak dośrodkował z rzutu rożnego, Bergier odegrał Kozubalowi, a ten skierował piłkę pod poprzeczkę. Katowiczanie wreszcie – co nie udalo się w Głogowie – mogli wykonać kołyskę dla nowonarodzonych pociech kierownika zespołu Jakuba Kobyłki i bramkarza Dawida Kudły.

Tak jak dobrze skończyła się pierwsza połowa – tak dobrze też dla gospodarzy zaczęła. Antoni Kozubal obsłużył Bergiera, a wygrał sam na sam z bramkarzem Puszczy i zrobiło się 2:1 dla GieKSy. Podwyższyć – po akcji Błąda i Bergiera – nie zdołał Grzegorz Rogala, uderzając nad poprzeczką. Jeszcze lepszą okazję miał – po zagraniu Kozubala – Jakub Arak, ale przegrał pojedynek z Komarem, a dobitka Błąda była niecelna. W światło bramki wstrzelił się za to Grzegorz Janiszewski, lecz strzelił w środek i nie utrudnił Komarowi interwencji.

Trener Górak dokonał potrójnej zmiany, m.in. wpuszczając na boisko wracającego po kontuzji Rafała Figiela, ale efekt był odwrotny od zamierzonego. Chwilę później, w 83. minucie, zamiast podwyższenia wyniku było wyrównanie. Rok Kidrić ni to strzelił, ni dośrodkował z boku pola karnego, a piłka wpadła do siatki obok zaskoczonego Kudły. Końcówka należała do GieKSy, która w doliczonym czasie gry była bardzo bliska zapewnienia sobie pełnej puli. Albo świetnie interweniował Komar, albo brakowało dosłownie centymetrów – jak wtedy, gdy Jakub Arak ostemplował słupek.

Tym samym katowiczanie nie zdołali odnieść trzeciej w tym roku wygranej i zapewnić sobie matematycznie utrzymania wcześniej niż w poprzednim sezonie (dokonali tego w 32. kolejce), co było celem deklarowanym na obecne rozgrywki. Realnie jednak nic już im nie grozi, a grają ciekawe mecze z rywalami mierzącymi w baraże bądź ekstraklasę. Za tydzień zmierzą się ze Stalą Rzeszów, a za dwa tygodnie w ostatnim domowym meczu – derby z Ruchem.

 

dziennikzachodni.pl – Kibice GKS Katowice znów bez pełni szczęścia. Zespół Rafała Góraka mógł wygrać, ale tylko zremisował 2:2 z Puszczą Niepołomice

Piłkarze GKS Katowice zagrali niezły mecz i mieli dużą szansę, by pokonać walczącą o bezpośredni awans do Ekstraklasy Puszczę Niepołomice. Spotkanie zakończyło się jednak remisem, który pozostawił u kibiców duży niedosyt.

Wynikiem meczu GKS Katowice – Puszcza Niepołomice najbardziej zainteresowana była czołówka tabeli. Goście ścigający się z Termaliką Nieciecza, Ruchem Chorzów i Wisłą Kraków o miejsce premiowane bezpośrednim awansem do PKO Ekstraklasy byli faworytami starcia z pozbawioną nadziei na baraże i strachu przed spadkiem ekipą prowadzoną przez Rafała Góraka.

Piłkarzy wychodzących z tunelu przywitał transparent na Blaszoku „Kasa na kontach, cel utrzymanie, skończcie GieKSy ośmieszanie”. Chwilę później kibice jęknęli jednak z zawodu, gdy Sebastian Bergier z linii pola bramkowego trafił prosto w bramkarza Kewina Komara. W odpowiedzi Puszcza strzeliła gola z zamieszania w polu karnym i przy biernej postawie defensorów gospodarzy.

Tym razem jednak katowiczanie nie zamierzali odpuścić. Po przetrzymaniu kolejnych ataków niepołomiczan przed przerwą doprowadzili do remisu, gdy Antoni Kozubal z bliska posłał piłkę pod poprzeczkę – co zostało nagrodzone kołyską dla dzieci bramkarza Dawida Kudły oraz kierownika drużyny Jakuba Kobyłki – a tuż po przerwie wyszli na prowadzenie. Tym razem zrehabilitował się Bergier celnym kopnięciem z „16”.

Katowiczanie nie zwalniali tempa i mieli kilka niezłych okazji, by podwyższyć wynik. Puszcza prezentowała się nijako, chociaż Tomasz Tułacz po nieco ponad godzinie gry dokonał potrójnej zmiany. Na siedem minut przed końcem to jednak goście strzelili gola z niczego. Rok Kidrić z boku pola karnego wstrzelił piłkę na „długi” słupek, a ta nieoczekiwanie minęła wszystkich i wylądowała w siatce… Zespół Góraka próbował jeszcze wyrwać znikające dwa punkty, ale Grzegorz Rogala nie trafił w bramkę z kilku metrów, a w doliczonym czasie gry drużyna z Niepołomic uratowała się cudem z oblężenia, gdy Komar zatrzymał nogą strzał na linii bramkowej, jedna dobitka ugrzęzła w tłumie broniących, a druga – Jakuba Araka – odbiła się od słupka!

Po raz kolejny na Bukowej niemal pewne zwycięstwo uciekło więc z rąk piłkarzy GKS-u. Z szesnastu meczów wygrali w domu tylko cztery, a podział punktów z Puszczą był szóstym takim rozstrzygnięciem.

Kibice spotkanie po raz kolejny zakończyli „apelem” do trenera Góraka o pakowanie walizek.

 

sportowefakty.wp.pl – Puszcza zatrzymana w Fortuna I lidze. Coraz więcej spokoju w Opolu

Puszcza Niepołomice wcześnie strzeliła gola w meczu z GKS-em Katowice, ale później miała problemy i zremisowała 2:2. Odra Opole ma pięć punktów przewagi nad strefą spadkową po pokonaniu 2:0 Stali Rzeszów.

Puszcza wystartowała w rundzie wiosennej niemrawo, ale w ostatnich tygodniach poderwała się do walki o miejsce premiowane awansem do PKO Ekstraklasy. Puszcza nie chciała zahamować w meczu na wyjeździe z GKS-em Katowice, który po zimowym okresie przygotowań nie prezentował się równie dobrze jak jesienią.

Po nieco ponad kwadransie Puszcza miała przewagę 1:0. W 17. minucie Bartosz Jaroszek nie popisał się po dośrodkowaniu we własnym polu karnym i pozwolił na lądowanie piłki pod nogami Piotra Mrozińskiego. Doświadczony piłkarz wykorzystał szansę na strzelenie gola. Drużyna z Niepołomic dobrze rozpoczęła mecz, ale później miała swoje problemy na boisku.

GKS Katowice odwrócił wynik na 2:1 strzałami Antoniego Kozubala i Sebastiana Bergiera. Ten drugi tym razem był skuteczny i poradził sobie w 50. minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem po podaniu prostopadłym. Bergier przelobował Kewina Komara miękką podcinką. Puszcza miała jeszcze sporo czasu na poprawienie wyniku i zdążyła doprowadzić do remisu 2:2 uderzeniem Roka Kidricia po dośrodkowaniu Marcela Pięczka.

 

gazetakrakowska.pl – Cztery gole, wiele okazji. Kidrić trafił jako ostatni

[…] Niepołomiczanie, walczący o bezpośredni awans do ekstraklasy, pierwsi w tym spotkaniu strzelili gola, następnie przegrywali i to GKS był drużyną groźniejszą, jednak najlepszy strzelec Puszczy w tej rundzie Rok Kidrić doprowadził do remisu.

Z rzutu wolnego dośrodkował Jakub Serafin, piłka przeleciała nad głową obrońcy, brzuchem odbił ją Michał Koj, a Piotr Mroziński – jak to ma w zwyczaju – wyczuł, gdzie warto być i kopnął piłkę do siatki. Tak „Żubry” w 17 minucie objęły prowadzenie.

Puszcza w tym okresie meczu była stroną prowadzącą grę, często dochodziła do stałych fragmentów. Katowiczanie pierwszy rzut rożny wykonywali dopiero w 35 minucie, podczas gdy goście byli już wtedy po pięciu kornerach. Z drugiej strony – to GKS jako pierwszy miał świetną okazję do zdobycia gola. W 10 min, po bardzo poukładnej akcji, Bartosz Jaroszek już w polu karnym dośrodkował do Sebastiana Bergiera. Ten był pięć metrów od bramki, strzelił, ale Kewin Komar popisał się kapitalną interwencją, ratując Puszczę od straty.

Pod koniec pierwszej połowy goście cofnęli się, katowiczanie atakiem pozycyjnym usiłowali kruszyć niepołomicki mur. Istotny okazał się rzut rożny w 41 min. Nie bezpośrednio, ale po wstrzeleniu piłki przez Dominika Kościelniaka w pole karne Roman Jakuba zagrał piłkę głową tak, że poleciała do Bergiera, który wyłożył futbolówkę Antoniemu Kozubalowi, a ten strzelił z 10 m nad głowę Komara. 1:1.

Po przerwie na moment przyspieszenia czekaliśmy do 50 minuty. I od razu zmienił się wynik. Akcję GKS-u napędził Kościelniak, zagrał do Bergiera, który w sytuacji sam na sam pokonał Komara.

Sytuacja Puszczy zmieniła się diametralnie, a trener Tomasz Tułacz możliwości ożywienia ofensywy miał mocno ograniczone. Z powodu pauzy za żółte kartki nieobecni byli Kamil Zapolnik, Hubert Tomalski, a także Dominik Frelek, który tydzień temu zdobył jedyną bramkę w meczu z Odrą Opole. Lepiej w ataku prezentował się GKS i w 58 min mógł podwyższyć wynik: przerzut z prawej strony wykonał Bergier, a Rogala z dobrej pozycji huknął niecelnie.

Puszcza pozostawała z jednym tylko celnym strzałem w całym meczu, gdy Tułacz zmieniał w 62 minucie trzech graczy. W bój wysłany został m.in. wracający po kontuzji Jakub Bartosz, i był to pierwszy w tym roku ligowy występ tego piłkarza.

W 68 min, po złym wyprowadzeniu piłki przez Jakubę, GKS przypuścił natychmiastowy atak i był bliski trzeciego gola. Strzał Jakuba Araka w sytuacji sam na sam obronił jednak Komar, a Adrian Błąd po chwili z półobrotu kopnął nad poprzeczkę. Za moment Arak miał kolejną szansę, w tłoku pod bramką Puszczy nieczysto trafił w piłkę.

Puszcza do tak klarownych okazji nie dochodziła. Nie było ze strony „Żubrów” jakiegoś parcia, mocnego dociśnięcia przeciwnika, mniej niż w pierwszej połowie było stałych fragmentów. GKS w ataku wyglądał lepiej – zarówno w pozycyjnym, jak i szybkim. Puszcza nie grała dobrego meczu, ale w 83 min udowodniła, że stałe fragmenty są jej siłą. Po rozegraniu rzutu rożnego Rok Kidrć główkując doprowadził do wyrównania.

Cztery minuty potem pogubiła się defensywa gości, Rogić dośrodkował do Rogali, ale ten z woleja uderzył niecelnie. Było sporo emocji, otwarta gra. W 90+2 min po rzucie rożnym Komar obronił nogami strzał Rogali z 16 m, a Arak przy dobitce trafił w spojenie słupka z poprzeczką.

 

infokatowice.pl – Podział punktów w meczu GieKSy z Puszczą

[…] W pierwszej połowie przewagę na boisku mieli goście, którzy wciąż walczą o drugie miejsce premiowane bezpośrednim awansem do ekstraklasy. Już w 6 min. przed szansą na otworzenie wyniku stanął Thiakane, ale jego strzał głową przeleciał nad poprzeczką. W 11 min. szybki kontratak wyprowadzili katowiczanie, ale wprost wymarzoną okazję zmarnował Bergier, który po dośrodkowaniu Jaroszka z około dwóch metrów trafił w Komara. W 17 min. na prowadzenie wyszła Puszcza, a strzelcem bramki został Mroziński. Później przyjezdni mieli jeszcze kilka okazji do podwyższenia wyniku, ale Kudła nie dał już się zaskoczyć, a w końcówce niespodziewanie GKS doprowadził do wyrównania. Autorem gola został Kozubal. To pierwsza bramka tego zawodnika w trójkolorowych barwach.

Druga połowa miała odmienny przebieg. Tym razem to gospodarze ruszyli do ataku i już w 50 min. zrehabilitował się Bergier, który wygrał pojedynek sam na sam z golkiperem gości. GieKSa nie zamierzała jednak zwolnić i stworzyła jeszcze kilka stuprocentowych sytuacji. Blisko zdobycia kolejnej bramki był Rogala, Bergier, dwukrotnie Błąd i Arak. Zamiast gola dla katowiczan w 82 min. padło wyrównanie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka trafiła do Kidricia, a ten głową umieścił ją w siatce. W końcówce to podopieczni trenera Rafała Góraka byli bliżej przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. W 87 min. po podaniu Roginicia w wyśmienitej sytuacji znalazł się Rogala, ale nie trafił w bramkę. W doliczonym czasie gry przed szansą stanął ponownie Rogala, ale jego uderzenie obronił Komar, a dobitka Araka trafiła w słupek.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Aleksander Paluszek w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice poinformował o podpisaniu umowy z 24-letnim obrońcą Aleksandrem Paluszkiem. Zawodnik związał się z naszym klubem kontraktem ważnym do 2027 roku, z opcją przedłużenia o kolejny sezon.

Paluszek trafił do GieKSy ze Śląska Wrocław, z którym w minionym sezonie spadł z Ekstraklasy. W barwach ekipy z Dolnego Śląska rozegrał 20 meczów i zdobył w nich jedną bramkę. Rok wcześniej sięgnął z nią po wicemistrzostwo Polski.

Łącznie w najwyższej klasie rozgrywkowej 24-latek wystąpił w 67 spotkaniach, strzelając pięć goli. Wcześniej reprezentował również Górnik Zabrze.

Życzymy powodzenia i sukcesów w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga