Dołącz do nas

Piłka nożna

Górak: „Życzę zawodnikom, żeby głowy były w lodówkach po takim zwycięstwie”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po spotkaniu z Jagiellonią odbyła się tradycyjna konferencja prasowa, w której wzięli udział trenerzy obu drużyn.

Adrian Siemieniec: Rozpocznę od gratulacji za zwycięstwo oraz podziękowań dla kibiców za wsparcie. Mamy maraton, czujemy, że są z nami. Co do meczu, to chyba gorzej się nie dało zacząć. Na pewno biorąc pod uwagę to, co się działo w poprzednich spotkaniach ta bramka nie dodała nam pewności siebie delikatnie rzecz ujmując. Mimo to wróciliśmy do meczu, wyrównaliśmy i mieliśmy moment, kiedy przejęliśmy kontrolę nad spotkaniem. Biorąc pod uwagę natężenie spotkań i dzisiejsze warunki popełniliśmy błąd w zarządzaniu meczem. Narzędziami, które wprowadziliśmy, sami zabralismy sobie siły nie wydłużając gry. Druga połowa toczyła się na naszej połowie, rozmawialiśmy o tym i staraliśmy się reagować. To jest przyczyna tego, że straciliśmy bramki, które zadecydowały o naszej porażce. Tyle, wiadomo, że jest to kolejna porażka i martwią kolejne bramki. W piłce tak czasami jest, nie ma tylko dobrych momentów, są też te gorsze i musimy je jako drużyna przetrwać i patrzeć co przed nami.

Który to już raz się powtarza gol albo groźna sytuacja przy tym rozegraniu od tyłu? Wygląda to jak fetysz, skąd to się bierze? Czemu czasami po prostu nie wybiją?
Siemieniec
: Zgadzam się, nie chodzi o wyciąganie wniosków, tylko zrozumieć otwarcie od bramki. Nie chodzi o granie w taki sposób, tylko wykorzystać przestrzeń za plecami, a my graliśmy cały czas krótko. To wymaga intensywności i nie masz momentu, kiedy możesz odpocząć. Ja po drugiej połowie mam wrażenie, że obrońcy GKS-u mogą ze trzy mecze zagrać, a moi wyglądali na wycieńczonych. To jest kwestia tego, że źle interpretowaliśmy momenty i zrozumienie tego, po co to robimy. Nie robimy tego po to, żeby sobie pokopać, tylko wejść za linię obrony. Wiemy o tym i rozmawiamy, dzisiaj wyszło nam to, jak wyszło. Na pewno też kwestia tego, że od 20 lipca do dzisiaj było to nasze dziesiąte spotkanie. To powoduje, że musimy wejść na wyższy poziom, jeśli chodzi o funkcjonowanie na wyższym poziomie zmęczenia. Nie chodzi o fizyczne, a zmęczenie układu nerwowego, co przekłada się na gorszą decyzyjnością. Musimy, tym bardziej na boisku beniaminka, grać bardziej rozsądnie, graliśmy praktycznie w drugiej połowie na własnej połowie praktycznie cały czas.

Znowu brak odpoczynku i podróż. Co zrobić, żeby się nie skompromitować na Ajaxie?
Siemieniec:
Oczywiście, bezpośrednio po meczu w takich emocjach trudno jest odpowiedzieć rzetelnie na to pytanie. Musimy zobaczyć stan zdrowotny, w przerwie zmiana z powodu kontuzji. Pewne rzeczy sie nawarstwiają, w emocjach nikt jeszcze nic dobrego nie wymyślił. W czwartek ogromne wyzwanie, ale zaraz Widzew i wcale mecz nie będzie prostszy. Dużo się dzieje nowego, cały poprzedni sezon był pasmem sukcesów, zwycięstw i przez dłuższy czas było dobrze. Dziś mamy taki moment patrząc z perspektywy ilości spotkań jest to 5 porażka z rzędu, druga w lidze i fatalny bilans bramek. To jest przerażające, jeśli chodzi o statystykę. My możemy dziś siąść i załamać ręce, to już było, nie cofniemy czasu. Dużo przed nami i musimy się pozbierać, potem przerwa na kadrę i oddech.

Trzeba zmieniać narzędzia, jeśli są nieskuteczne. Nie ma pan na myśli, żeby odejść od pewnego stylu?
Siemieniec:
Myślę, że do pewnego sposobu gry, gdzie gramy od bramki pod presją, wymaga intensywności, ale to jak każdy sposób. Przede wszystkim pewności siebie, po porażkach ta pewność maleje i to jest normalne. Ta sytuacja jest dla mnie do oceny, żeby dać zespołowi zwycięstwo i wynik. Utrzymanie stylu jest ważne, ale trzeba poszukać zwycięstwa. Trudno grać w piłkę, jeśli nie ma tej pewności. Wynik wszystko determinuje. W zeszłym sezonie grało się z polotem, bo wyniki się też zgadzały. Teraz jest moment na spójność i żeby być razem, żeby wspierać drużynę i żeby się nie poróżnić. Wiemy, co jako grupa osiągnęliśmy, nie możemy dzisiaj wieszać wiadomo czego, bardzo mocno krytykować. Nie chcę mówić, że wszystko jest dobrze, bo nie jest, ale nie chcę tylko wytykać palcem błędów i szukać winnych. Wewnętrznie w szatni porozmawiamy.

Czy decyzja o braku przełożenia spotkania była dobra?
Siemieniec:
Myślę, że jakbyśmy wygrali po golu w 94. minucie to bym powiedział, że nie, a tak jak dzisiaj powiedziałbym, że tak. Dziś nic nie zmienimy, można się mądrzyć. Te mecze też trzeba zagrać, w grudniu będziemy mieli jeszcze więcej spotkań i to tak naprawdę jakbyśmy zagrali 3/4 poprzedniego sezonu i wtedy na pewno padłoby pytanie, czy lepiej było grać wtedy. Przez pryzmat wyniku będzie zawsze o to padać pytanie.

U niektórych chłopaków porażki widać mentalnie się odbijają?
Siemieniec:
Nie, jeszcze bym tak tego nie diagnozował. Obserwuję zespół, na pewno trzeba brać pod uwagę, że mimo to, że mamy trochę starszych zawodników, to nie jest tak, że każdy z nich się mierzył z tym, co mamy teraz. Na pewno pewne doświadczenia i sytuacje są dla nich nowe, pewne emocje się pojawiają. Po meczu bezpośrednio wiadomo, że jest dużo negatywnych emocji, można dużo zepsuć, raczej stronię od długich rozmów z drużyną w takim momencie. Wolę dać czas, przemyśleć i wtedy porozmawiać. Słowa padają i zostają i się nie cofnie czasu.

Która ze strat letnich okazała się kluczowa?
Siemieniec:
Trudne pytanie, dlatego, że moment, w którym jest zadawane sugeruje odpowiedź. Dzisiaj najłatwiej powiedzieć, że nie powinniśmy stracić nikogo. Liczyliśmy się z tym, bo mamy możliwości, jakie mamy. Też pościągaliśmy piłkarzy w to miejsce. Większą trudnością jest to, że dziś nie masz procesu, kto przychodzi, to gra, bo mamy tyle spotkań, że musimy z nich korzystać cały czas. Nie ma czasu na adaptację, gry kontrolne. Dzisiaj Marcin zaliczył dwie wyrównawcze jednostki z drużyną. To nie wymówki i narzekanie, ale tak to wygląda z mojej perspektywy. Jako trener też chcę sobie z tym poradzić, prawdopodobnie moja to też jest taka pierwsza sytuacje, biorąc pod uwagę klasę przeciwników w Europie. Jestem młodym trenerem i jest to dla mnie duże doświadczenie, muszę zrozumieć, że to ja muszę być tym silnym i wskazać kierunek. Lider ogląda zwycięstwo z tylnego siedzenia, a porażkę z pierwszego, taka jest moja dzisiaj rola.

Czy pan się budził kiedyś spocony w nocy, co będzie przed kolejnym meczem?
Siemieniec:
W czwartek rano powinienem odpowiedzieć. Kiedy idziesz na szczyt musisz zrozumieć, że czasem przegrasz. Porażka jest częścią sportu i trzeba to akceptować, bo to jest droga i trzeba się na tym uczyć. Jestem przekonany, że to kształtuje charakter i osobowość. To jest ten moment kiedy mówimy o doświadczeniu. To nie jest tak, że po mnie to spływa, ale nie mówię, że jest to tragedia albo moment krytyczny. To, co powiedziałem po meczu z Ajaxem, w tym życiu zawodowym miałem gorsze momenty niż teraz. To jest chwila, która jest niekorzystna, ale patrząc szerzej bronimy Mistrza Polski i na jesień będziemy grać w pucharach.

***

Rafał Górak: Zwycięstwo niezmiernie cieszy, bo jest zasłużone i to jest dla nas bardzo ważne. Przyjęliśmy bardzo dobre zasady na ten mecz, wiedząc, że Jagiellonia jest dużo przy piłce. Chcieliśmy wysoko atakować i pressować. Pierwsza bramka jest tego wykładnikiem. Bywało u nas groźnie, zdawalismy sobie sprawę z zawodników jacy grają w Jagiellonii. Jestem bardzo zadowolony, w jaki sposób wygraliśmy to spotkanie. Ogromna radość, czwarty mecz po powrocie i czekaliśmy na to. Dziś się udało, zasłużone zwycięstwo, z dużą dawką taktycznego podejścia. Mogę zawodnikom pogratulować i życzyć, żeby głowy w lodówkach były. W sobotę gramy w Lubinie.

Pytanie: Pytanie dotyczące pressingu i intensywności przy tych warunkach.
Górak:
Tak, to niewątpliwie sposób energetyczny, trzeba spójności całego zespołu. Wiadomo, że jeśli któraś formacja zostawi za dużo miejsca, to może być bardzo groźnie. Dlatego to cieszy, trzeba pracować i być cierpliwym. Zawodników też trzeba przekonywać do pewnych rzeczy, w jaki sposób chcemy grać. To się nie da zrobić jednym czy dwoma treningami albo jakąś płomienną przemową. Cieszy, że to widać. Mrówcza praca i jakość zawodników. Jestesmy z każdym dniem mocniejsi.

Co pan poczuł, kiedy plan na mecz widać, że jest dobry już na starcie.
Górak:
Tak, ale jestem w piłce grube lata i wiem, że taka bramka jeszcze niczego nie załatwia. To był początek meczu. Zawsze, kiedy ma się plan, a to zdaje egzamin to satysfakcja jest i wewnętrzne uśmiechy, kiedy ten dany moment zadecyduje, kiedy zdobędzie się bramkę.

Stan zdrowotny: Alan Czerwiński oraz Mateusz Kowalczyk?
Górak:
Wydaje mi się, że u Mateusza wszystko stabilnie, Alan jutro będzie diagnozowany. Po każdym meczu jest dzień prawdy, mikrourazy jutro dadzą większy obraz.

Błąd – to nazwisko cieszy?
Górak:
Adrian jest już wydaje się pewnego rodzaju zapisaną historią w GieKSie i to wszystko jeszcze trwa. Mnie cieszy każda udana akcja każdego z zawodników i tutaj nie ma żadnych różnic. Adrian jest świentym facetem, który GKS kapitalnie wprowadził. Były słuchy, że wiek i ciekawe jak będzie, a widać nieco inaczej.

Porównanie tego meczu do meczu z Rakowem.
Górak:
To był poziom wyżej, czy podobnie? Solą są gole, mieliśmy okazje z Rakowem, to było bardzo dobre spotkanie, ale zabrakło bramek. Dziś przyszły bramki i mamy trzy punkty. Bardzo dobre oba spotkania, po dwóch różnych wynikach.

Mały cel? Szybkie kroczki pokonuje GieKSa.
Górak:
Nie no, trzeba doświadczać, nie planujmy czegoś na siłę. Mamy bardzo dobry moment, wydarzyło się coś dobrego, teraz GKS ma w eEkstraklasie zostać. Musimy stwarzać widowiska i ciężko pracować nad każdym meczu. To zwycięstwo dało 8. punkt i koniec. Kolejne spotkania będą bardzo trudne. Kolejnym celem mecz z Zagłębiem Lubin.

Pojawiła się wielokrotnie taka teza z ryzykiem grania od bramki, które w końcu zakończy się stratą bramki przez nerwowe rozgrywanie. Dzisiaj idealny moment, aby zapytać, kiedy zakończy się bramką? Mistrz Polski również próbował, ale to my tak zdobyliśmy gola, a oni nie byli nawet blisko.
Górak:
Czasem tak jest, że szukamy na siłę czegoś, żeby powiedzieć po 158 meczach – a nie mówiłem. Cieszmy się tym, nie szukajmy na siłę, że coś jest złego, kiedy wychodzi nam to dobrze. Taki jest mój styl gry od bramki i tak będziemy grać. 

Adrian Błąd prawie zniesiony z wycieńczenia z boiska przy aplauzie trybun to scena ikoniczna tego spotkania. Jak zespół wyglądał po meczu po takiej walce?
Górak:
To jest fakt, jak jest taka lampa. Graliśmy wysoko, coś jest energetycznego jak drużyna gra wysoko, to obrońcy mogą stracić mniej sił. Byliśmy dzisiaj po prostu lepiej dysponowani i to jest fakt. Dlatego, że trener Siemieniec był zmęczony, to trzeba stwierdzić, że obłożenie meczami jest duże. Oni się zregenerują, a my się cieszmy, że przyjęliśmy dobry sposób, zamęczyliśmy ich i mamy zwycięstwo.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga