Dołącz do nas

Piłka nożna

(In)Statystycznie po sezonie – obrońcy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wczoraj opisaliśmy statystki bramkarzy GieKSy, dziś więc przyszedł czas na obrońców.

Choć Tymoteusz Puchacz praktycznie całą rundę wiosenną spędził na skrzydle, to w raporcie InStat został przydzielony do lewych obrońców i zajął wśród nich 3 miejsce według InStat Index z wynikiem 234. Lepszy rezultat osiągnęli jedynie Bogusz z ŁKS-u i Gojny z GKS-u Jastrzębie. Puchacz rozegrał 2102 minuty, strzelił 4 goli i 3 razy asystował. Oddał 29 strzałów, z czego 11 było celnych. Dopuścił się 30 przewinień, a 45 razy sam był faulowany. Średnio podawał 33 razy na mecz z 74% skutecznością. Nieco ponad raz na 90 minut próbował kluczowego podania, a 0,47 raza na mecz było ono dokładne. W pole karne zagrywał średnio 4,8 raza i w 42% piłka trafiała do adresata. W pojedynkach w defensywie uzyskał 52% skuteczności, nie może więc dziwić ustawianie go wyżej, niż w linii obrony. Wychodził zwycięsko z 47% pojedynków w ataku. Słabo radził sobie w powietrzu – wygrywał tylko 38% walk o górne piłki. Średnio aż 7 razy na mecz wchodził w drybling i były one udane w 52%, z kolei odbiory, których próbował 2,3 razy na mecz, były udane w 69%. Słabo radził sobie z odczytywaniem i przecinaniem podań rywala – średnio zaliczał tylko 3,1 przechwytów na mecz, a z tego tylko 0,73 na połowie rywala.

Na przyzwoitym, 9 miejscu znalazł się Mateusz Mączyński. Zawodnik, który przez kontuzję stracił niemal całą rundę jesienną, uzyskał InStat Index na poziomie 227 (średnia ligowa dla lewych obrońców 211). Rozegrał 889 minut i nie miał bezpośredniego udziału przy żadnej z bramek dla GieKSy. Oddał 9 strzałów, a 3 były celne. 20 razy sfaulował przeciwnika, a sam był nieprzepisowo zatrzymywany tylko 7 razy. Podawał z zaledwie 70% dokładnością. Minimalnie częściej od Puchacza próbował wykonywać kluczowe podania (1,11 na mecz), były one jednak dużo mniej dokładnie (tylko 0,3), pamiętajmy jednak, że Mączyński w odróżnieniu od Puchacza grał tylko na lewej obronie, a nie wyżej. Posyłał 4,2 piłki w pole karne na mecz, a dokładnie 2 docierały do celu. Wygrał 60% pojedynków zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Jeśli chodzi o ofensywę – jest to wynik o 8% lepszy od średniej ligowej, z kolei w defensywie – o 7% gorszy. Także 60% zanotował w dryblingach i pojedynkach główkowych, a w odbiorach wyłamał się o 1% w dobrą stronę, a próbował ich 3,6 razy na 90 minut. 4,8 razy na mecz przechwytywał piłkę, w tym 1,11 raza na połowie rywala.

Przedostatnie miejsce pod względem InStat Index zajął Simon Kupec, a ostatnie Wojciech Słomka, obu jednak już od przerwy zimowej nie ma w Katowicach, więc nie ma sensu im się bliżej przyglądać. Jakub Wawrzyniak z kolei został przypisany do środkowych obrońców.

Wśród prawych obrońców naszym najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem jest Adrian Frańczak, który z Indexem 216 zajął 11 miejsce. Warto dodać, że Frańczak nie zanotował nawet minuty na wiosnę, a po jesieni z takim samym rezultatem zajmował 8 miejsce w lidze. Trzeba także pamiętać, że rozegrał kilka meczów jako jeden ze środkowych obrońców. Przez 1205 minut zanotował 2 asysty i oddał 10 strzałów na bramkę, z czego tylko 1 był celny. Popełnił 29 fauli, będac przy tym 21 razy sam faulowany. Podawał aż 54 razy na mecz (średnia dla prawych obrońców 44) z przyzwoitą, 81% skutecznością. Choć zanotował 2 asysty, to rzadko decydował się na kluczowe podania – wykonywał ich tylko 0,37 na 90 minut, a tylko 0,15 docierało do jego kolegi z zespołu. Lepiej to wygląda pod względem podań w pole karne/ Zagrywał 3,5 piłki w ,,szesnastkę” na mecz z 53% skutecznością. Średnia ligowa wynosi 3,8 i 47% skuteczności. Wygrywał 61% pojedynków w obronie, 67% w ataku, a jego dryblingi były skuteczne aż w 73%. W powietrzu wygrywał z kolei 61%. 3,1 razy na mecz podejmował próbę odbioru piłki i były one udane w 67%. Przecinał 6 podań na 90 minut.

Wojciech Lisowski znalazł się na 14 miejscu, co jest poprawą w stosunku do jesieni o 4 miejsca. Jego InStat Index wzrósł z 203 do 211. Na boisku przebywał przez 2584 minuty – sporo z tego czasu spędizł także na środku obrony. Zdobył w tym czasie 2 gole. Oddał 26 strzałów, a 7 leciało w światło bramki. Tak jak już pisaliśmy w jednym z poprzednich artykułów, był jednocześnie jednym z najczęściej faulujących i faulowanych zawodników. Faulował 56 razy, był faulowany 57 razy. Wykonywał 40 podań na mecz z 78% dokładnością. Kluczowego podania próbował 0,66 razy na mecz, a 0,21 było skutecznych. Słabo radził sobie z dogrywaniem w pole karne – osiągnął tylko 34% skuteczności, co jest drugim najsłabszym wynikiem wśród prawych obrońców. Wygrywał 62% pojedynków w defensywie, a w ofensywie 45%. Wygrał 58% główek, co jest dosyć przeciętnym wynikiem, biorąc od uwagę jego warunki fizyczne. Tylko w 26% jego dryblingi były udane, a odbiory, których próbował aż 4,4 razy na mecz, w 63%. Przechwytywał 5 piłek na 90 minut.

Dwóch najwyżej ocenionych środkowych obrońców z GieKSy to nasze nabytki z zimowego okienka – Arkadiusz Jędrych i Radek Dejmek. Pierwszy z nich zajął 15 miejsce w lidze z InStat Index wynoszącym 230 (ligowa średnia 218). Rozegrał 1229 minut i zanotował jedną asystę. Oddał 11 strzałów, z czego 5 było celnych. Dopuścił się 10 przewinień, a sam był faulowany 6 razy. Z jego 44 podań na mecz 84% było celne. Kluczowych podań próbował nieco powyżej średniej dla środkowych obrońców, rzadziej z kolei posyłał piłkę w pole karne, ale z dosyć przyzwoitą, 40% skutecznością. Wygrywał 69% pojedynków w defensywie (ligowa średnia 70%) i 58% w ataku. Wygrywał 67% pojedynków o górne piłki przy ligowej średniej dla ŚO 62%. Ani razu skutecznie nie przedryblował rywala. Jego odbiory, których próbę podejmował 1,54 raza na 90 minut, były skuteczne w 76% (średnia 67%) i średnio 6 razy na mecz przechwytywał podanie rywala. 8 razy na 90 minut zbierał bezpańską piłkę, co jest jednym z najlepszych rezultatów w lidze.

Tuż za plecami Jędrycha znalazł się Dejmek z indexem gorszym o jeden punkt. Z powodu kontuzji rozegrał tylko 493 minuty. Oddał po jednym strzale celnym i niecelnym. 6 razy sfaulował rywala, a 2 razy to on był faulowany. Podawał 50 razy na 90 minut z 86% dokładnością. Nie wykonał żadnego kluczowego podania i ani razu dokładnie nie podał w pole karne. Wygrał 77% pojedynków w obronie, 61% w ataku i aż 82% w powietrzu, co jest zdecydowanie najlepszym wynikiem w całej lidze – tylko jeden inny środkowy obrońca osiągnął 80%. Dryblował nieco ponad raz na mecz z 67% skutecznością. Ani razu nie pomylił się przy odbiorze piłki, czego także próbował średnio nieco ponad raz na 90 minut – dokładnie 1,10. 4,4 razy na mecz przecinał podanie przeciwnika i 7 razy zgarniał wolną piłkę.

Rafał Remisz zajął 33 miejsce dzięki 219 punktom InStat Index. Na boisku przebywał przez 1784 minuty i zdobył jednego gola. 8 razy strzelał na bramkę rywala i połowa z tych uderzeń była celna. Faulował 19 razy, a był faulowany 7. Wykonywał średnio 39 podań na mecz i 87% trafiało do adresata. Nie udało mu się zanotować ani jednego kluczowego podania, z kolei w pole karne zagrywał nieco rzadziej niż raz na trzy mecze z 50% skutecznością. Wychodził zwycięsko z 65% pojedynków w ofensywie, 64% w defensywie i 63% w powietrzu. Co ciekawe ani razu nie próbował przedryblować rywala. Próbował odebrać piłkę rywalowi rzadziej niż raz na mecz ze skutecznością wynoszącą 72%. 5 razy na 90 minut przejmował podanie przeciwnika i 7 razy odzyskiwał piłkę.

Jakub Wawrzyniak znalazł się 3 pozycje niżej od Remisza z InStat Index mniejszym o punkt. Trzeba tutaj pamiętać, że to kolejny zawodnik, który w przeciągu sezonu występował na kilku różnych pozycjach. Spędził na boisku 1696 minut i strzelił jedną bramkę. Oddał 4 uderzenia, z czego jedno było celne – te, po którym padła bramka. 30 razy nieprzepisowo zatrzymywał rywala, a był faulowany 26 razy. Podawał 49 razy na mecz i uzyskał 85% dokładności. Nieco ponad raz na dwa spotkania posyłał kluczowe podanie, a było ono dokładne 0,37 raza na 90 minut. 1,54 raza na mecz posyłał piłkę w pole karne z 41% skutecznością. W defensywie wygrał 64% pojedynków, 61% w ofensywie i 67% w defensywie. 3 na 4 jego dryblingi były skuteczne. Próbował odbierać piłkę niecałe 2 razy na mecz z 67% skutecznością. 5 razy na 90 minut przecinał podanie rywala, a 7 razy zbierał piłkę.

Naszym najniżej sklasyfikowanym środkowym obrońcą został Mateusz Kamiński, który zajął 53 miejsce na 72 zawodników z InStat Index wynoszącym 209. Rozegrał 950 minut – ostatni raz wystąpił 19 września przeciwko Odrze Opole, resztę sezonu stracił przez kontuzję. Podobnie jak Dejmek oddał po jednym strzale celnym i niecelnym. 8 razy faulował rywala, a 6 razy to rywal faulował jego. Wykonywał średnio 38 podań na 90 minut z dokładnością wynoszącą 81%. Dwukrotnie próbował wykonać kluczowe podanie, a raz mu się to udało. Choć zagrywał piłkę w pole karne 0,66 raza na mecz, to nigdy nie trafiła ona do adresata. Wygrał po 75% pojedynków zarówno w defensywie, jak i ofensywie, a w powietrzu radził sobie jeszcze lepiej – wygrał 77% starć. Raz spróbował przedryblować rywala, ale ta sztuka mu się nie udała. 1,52 raza na mecz podejmował próbę odbioru piłki przeciwnikowi i udawało mu się to w 75%. Średnio 7 razy na mecz przechwytywał podanie rywala, a 9 razy odzyskiwał piłkę. Pod względem statystyk typowo defensywnych wypadł więc bardzo solidnie, gorzej z graniem z piłką przy nodze.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Aleksander Paluszek w GieKSie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice poinformował o podpisaniu umowy z 24-letnim obrońcą Aleksandrem Paluszkiem. Zawodnik związał się z naszym klubem kontraktem ważnym do 2027 roku, z opcją przedłużenia o kolejny sezon.

Paluszek trafił do GieKSy ze Śląska Wrocław, z którym w minionym sezonie spadł z Ekstraklasy. W barwach ekipy z Dolnego Śląska rozegrał 20 meczów i zdobył w nich jedną bramkę. Rok wcześniej sięgnął z nią po wicemistrzostwo Polski.

Łącznie w najwyższej klasie rozgrywkowej 24-latek wystąpił w 67 spotkaniach, strzelając pięć goli. Wcześniej reprezentował również Górnik Zabrze.

Życzymy powodzenia i sukcesów w naszych barwach!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga