Felietony
Jest światełko!
Ufff, to był horror. Co jednak najważniejsze, z happy endem. Mało brakowało, a wszystko potoczyłoby się zupełnie odwrotnie, bo przecież rywale mieli bardzo dobrą okazję tuż przed akcją bramkową GieKSy. Niesamowicie się to układa, ale tym razem po myśli GieKSy.
To była piękna euforia na sektorze gości. A przecież dopiero co w Bytowie, również katowiczanie trafili w końcówce. Jednak tym razem to był doliczony czas gry, rywal bardziej renomowany, na fali i przy rekordzie frekwencji. Sektor gości po prostu miał okazję eksplodować, co zdarza się niezwykle rzadko, ale tym bardziej było to mocne przeżycie.
Mecz był z gatunku tych, w których oba zespoły grają na podobnym poziomie, remis jest wynikiem sprawiedliwym, a skoro tak, to jak jednak ktoś wygra jednym golem – nie można mieć pretensji. Jeśli Podbeskidzie wygrałoby po swojej akcji z końca – również trzeba by było powiedzieć, że zasłużenie. Spartaczyli, katowiczanie skontrowali i zgarnęli bardzo cenne trzy punkty.
Mało brakowało jednak, abyśmy mieli spory niedosyt. Ten mecz kreował nam się bardzo mocno na spotkanie niewykorzystanego potencjału. Podbeskidzie dawało naprawdę sporo miejsca, aby zrobić kilka szybkich kontr skrzydłami. GieKSa jednak nie prowadziła szturmu, raczej akcje były zwalniane i z kontr robił się atak pozycyjny. Pozostajemy krytyczni wobec naszego zespołu (ale sprawiedliwie chcemy ocenić), więc trzeba powiedzieć, że Adrian Błąd mocno zgasł w drugiej połowie, a w zwalnianiu akcji celował Adrian Frańczak. I co? To właśnie ci zawodnicy okazali się głównymi architektami i bohaterami ostatniej akcji. Frańczak z wielką siłą (fizyczną) utrzymał się przy piłce, minął kilku rywali i dobrze rozprowadził akcję, a Błąd – chyba na kompletnych oparach – ale wykrzesał z siebie koncentrację i działanie w decydującej akcji meczu. To się nazywa walka, choć strzał był mega precyzyjny. Oczywiście architektem tego gola był również Tomasz Foszmańczyk, który zaliczył bardzo udany powrót po kontuzji.
Wracając jednak do tego niewykorzystanego przez 92 minuty potencjału. Wystarczył jeden ruch i dwa szybsze kroki wprowadzonego Andreji Prokića, a ten wypracował sobie momentalnie bardzo dobrą pozycję do dośrodkowania. Pytanie, na ile to kwestia założeń (by nie forsować na siłę tempa), a na ile decyzje zawodników – ale warto w kolejnych spotkaniach wykorzystywać możliwości szybkich ataków, bo to naprawdę może przynieść bramki.
Adrian Błąd w ogóle wyrasta nam na bohatera ostatnich tygodni. Dwa kluczowe gole, oba w doliczonym czasie gry – w Bytowie w pierwszej połowie. To daje punkty i jest wyraźnym wzmocnieniem. Trochę czekaliśmy na Adriana, ale pokazuje, że w piłkę grać potrafi. No jednak takie uderzenie w ostatniej akcji meczu jest godne pochwały.
W Bielsku zagraliśmy eksperymentalną dwójką w środku pomocy – Dawidem Plizgą i Peterem Sulkiem. Trener Mandrysz Sulka chwalił już w Bytowie. Tym razem zawodnik zagrał od początku i trzeba przyznać, że spisał się bardzo dobrze, a nawet jak popełnił błąd, to potrafił sam go naprawić. Pewna, solidna gra i Łukasz Zejdler czy Bartłomiej Kalinkowski zaczynają mieć konkurentów do wyjściowego składu. Bo i Dawid Plizga – trzeba przyznać – dużo bardziej dynamiczny niż na początku sezonu. Potrafił przyspieszyć, no i przede wszystkim wykorzystał umiejętności, strzelając ładnego gola.
Ogólnie nasz zespół dość dobrze neutralizował poczynania ofensywne gospodarzy, z jednym wyjątkiem. Zbyt dużo było prokurowanych rzutów wolnych, a te Podbeskidzie wykonywało bardzo dobrze i potrafiło strzelić bramkę. To mankament, nad którym również trzeba popracować – jeśli mamy problem z bronieniem, to po prostu jak najrzadziej do nich dopuszczać.
Ogólnie jednak ostatnie spotkania, a te z początku sezonu, to niebo, a ziemia. I o ile Chrobry i Bytów jeszcze nam mgliście odpowiadały na pytanie o dyspozycję GieKSy, to Bielsko już daje takie światełko – że jest dobrze. Oczywiście to za wcześnie, by powiedzieć to z pełnym zdecydowaniem – bo po Rakowie i Chojniczance też wydawało się, że jest w porządku. Natomiast teraz przyjeżdża do Katowic Stomil Olsztyn, z którym wiedzie nam się kiepsko, do tego olsztynianie wygrali z liderem z Opola. Kolejny idealny mecz, by pokazać swoją dyspozycję i podkreślić ją kolejną wygraną.
Na razie możemy się bardzo cieszyć ze spektakularnego zwycięstwa w Bielsku, bo wygrana w doliczonym czasie gry zawsze jest spektakularna. A Bielsko po raz drugi z rzędu jest zdobyte! Rok temu przecież to po meczu z Podbeskidziem ogłosiliśmy, że GieKSa oficjalnie gra o awans. Teraz takich słów nie wypowiemy, ale może to początek czegoś lepszego. Oby!
Brawa dla drużyny i trenera!
Hokej
Kompromitacja w Tychach
W 20. kolejce THL nasza drużyna wyruszyła do Tychów żeby zmierzyć się z miejscowym GKS-em.
Pierwszą tercję rozpoczęliśmy od szarpanej gry w tercji neutralnej. Dopiero w 4. minucie strzał na bramkę Fucika zdołał oddać Wronka, ale jego uderzenie nie sprawiło problemów bramkarzowi gospodarzy. W 7. minucie miejscowi wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie pierwszej odsłony nasza drużyna stanęła przed szansą wyrównania wyniku za sprawą liczebnej przewagi. Pomimo oddania kilku groźnych strzałów, to żaden z naszych zawodników nie zdołał pokonać Fucika. W 19. minucie fantastyczną interwencją popisał się Eliasson ratując nas przed utratą drugiej bramki. Chwilę przed syreną kończącą pierwszą tercję Eliasson ponownie zachował czujność i pewnie obronił kolejne strzały gospodarzy.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od zdecydowanego ataku na bramkę Fucika, blisko zdobycia bramki był Wronka i Varttinen. W 24. minucie gospodarze zdobyli drugą bramkę, wykorzystując liczebną przewagę. Kilkanaście sekund później gospodarze ponownie podwyższyli. W 25. minucie nastąpiła zmiana bramkarza w naszej drużynie. W 28. minucie czwartą bramkę dla drużyny gospodarzy zdobył Drabik, wykorzystując bierną postawę naszych obrońców. W 33. minucie w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Dupuy, ale jego strzał był za lekki, by pokonać bramkarza gospodarzy. Na sam koniec drugiej odsłony gospodarze po raz piąty wbili krążek do naszej bramki.
Trzecią odsłonę rozpoczęliśmy od kilku strzałów na bramkę Fucika. Jednak to gospodarze ponownie znaleźli drogę do naszej bramki, zdobywając szóstą bramkę w tym meczu. Minutę później po raz siódmy do bramki trafił Viinikainen. Na sam koniec meczu bramkę honorową dla naszej drużyny zdobył Jonasz Hofman.
GKS Tychy – GKS Katowice 7:1 (1:0, 4:0, 2:1)
1:0 Filip Komorski (Valtteri Kakkonen, Rafał Drabik) 06:16
2:0 Alan Łyszczarczyk (Rasmus Hejlanko, Valtteri Kakkonen) 23:23, 5/4
3:0 Mark Viitianen (Dominik Paś) 24:18
4:0 Rafał Drabik (Szymon Kucharski, Mateusz Bryk) 27:48
5:0 Mateusz Gościński (Hannu Kuru, Olli Kaskinen) 38:56
6:0 Hannu Kuru (Juuso Walli, Bartłomiej Pociecha) 45:23
7:0 Olli-Petteri Viinikainen (Alan Łyszczarczyk, Rasmus Hejlanko) 47:54
7:1 Jonasz Hofman
GKS Tychy: Fucik, Lewartowski – Viinikainen, Bryk, Łyszczarczyk, Komorski, Knuutinen – Kaskinen, Kakkonen, Jeziorski, Kuru, Heljanko- Walli, Pociecha, Karkkanen, Paś, Viitanen – Bizacki, Ubowski, Drabik, Kucharski, Gościński.
GKS Katowice: Eliasson, Kieler – Maciaś, Hoffman, Wronka, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Verveda, Anderson, Monto, Dupuy – Runesson, Lundegard, Michalski, McNulty, Hofman Jo. – Chodor, Dawid, Hofman Ja.
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze