Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Katowiczanki wracają na fotel lidera

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia dni, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

Piłkarki rozegrały kolejne spotkanie ligowe pokonując drużynę Medyka Konin 2:0 (1:0). Najbliższe spotkanie nasza drużyna rozegra na wyjeździe, pierwszego października z Pogonią Tczew. Mecz rozpocznie się o godzinie 12:00 Piłkarze przegrali swój mecz ligowy z Zagłębiem 0:1 (0:1). Prasówkę na temat tego meczu znajdziecie TUTAJ. Kolejny mecz ligowy nasza drużyna rozegra 22-tego września (piątek) z Lechią, w Gdańsku. Początek spotkania o godzinie 20:30.

Siatkarze przygotowują się do startu rozgrywek PlusLigi, w sobotę i niedzielę zespół rozegrał dwa sparingi: pierwszy z Norwidem Częstochowa, drugi z Resovią Rzeszów. Z Norwidem drużyna przegrała 1:3, w drugim pokonała Resovię 4:0. W najbliższy piątek i sobotę zespół rozegra dwa test-mecze z Projektem Warszawa.

W dwóch rozegranych meczach ligowych hokeiści odnieśli dwa zwycięstwa: z Unią Oświęcim 5:2 oraz z Cracovią Kraków 4:1. W rozpoczętym tygodniu zespół rozegra dwa spotkania, we wtorek z JKH GKS-em Jastrzębie ora z w niedzielę STS-em Sanok. Mecze rozpoczną się odpowiednio o godzinie 18:00 i 17:00.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Katowiczanki wracają na fotel lidera

Do Katowic przyjechała ekipa z Konina.  Gospodynie w tym sezonie idą jak burza, mając na swoim koncie komplet punktów. Medyczki borykają się z problemami kadrowymi, a ich forma jest daleka od ideału.

Katowiczanki rozpoczęły mecz bardzo ofensywnie, jednak to medyczki były jako pierwsze bliższe trafienia do bramki GKSu. W 6 minucie po jednej z kontr Grigoria Pouliou próbowała zaskoczyć Kingę Seweryn strzałem z ostrego kąta, ale bramkarka katowickiego zespołu była na posterunku. Odpowiedziała dwukrotnie Aleksandra Nieciąg próbowała zagrozić bramce koninianek, jednak jej strzały minęły bramkę. W 18 minucie sam na sam wyszła Karolina Bednarz, jednak jej strzał obroniła Julia Woźniak. Dwie minuty później Nicola Brzęczek stanęła przed szansą na trafienie, ponownie Woźniak była górą. Mimo dużej przewagi GKS nie potrafił zdobyć bramki. Dopiero w 44 minucie Nicola Brzęczek otwarła wynik meczu. Jej potężny strzał z pola karnego był nie do obrony, a katowiczanki na przerwę schodziły ze skromnym prowadzeniem.

W drugiej połowie meczu obraz meczu się nie zmienił. Zawodniczki z Katowic kontrolowały spotkanie, zawodniczki z Konina starały się kontrować. Trener Karolina Koch zdecydowała się na potrójną zmianę. Na boisku w 61 minucie pojawiły się Aleksandra Lizoń, Dominika Misztal i Anna Konkol, a plac gry opuściły Marlena Hajduk, Aleksandra Nieciąg i Julia Włodarczyk. Dwie minuty do gry Roman Jaszczak desygnował Samanthe Savoy w miejsce Niny Budzyńskiej. Chwilę później za ostre wejście żółtą kartką została zawodniczka Medyka Patrycja Ziemba. W 68 minucie Dżesika Jaszek nie trafiła z 5 metrów do bramki. Anita Turkiewicz w 75 minucie popisała się fantastycznym rajdem i strzałem, który podwyższył wynik na 2:0. Trener Medyka próbując zmienić obraz gry swojego zespołu, na boisko wpuścił Patrycję Sikorę i Liwię Lizik. Pod koniec meczu w barwach GKSu pojawiły się Anna Krakowiak i Oliwia Grzegorczyk. Na podwyższenie wyniku miała szansę Anna Konkol, jednak Julia Woźniak popisała się fenomenalną interwencją, ratując swój zespół przed stratą trzeciej bramki. Katowiczanki wygrywają spotkanie i ponownie zasiadają na fotelu lidera.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Dwa sparingi katowiczan

Exact Systems Hemarpol Norwid Częstochowa wygrał sparing w Katowicach. W swoim drugim meczu towarzyskim podczas trwającego okresu przygotowawczego beniaminek PlusLigi pokonał GKS Katowice. W piątek częstochowianie triumfowali w czterech setach. W sobotę GKS rozegrał kolejny sparing. Tym razem przeciwnikiem katowiczan była Asseco Resovia Rzeszów. Ten sparing podopieczni trenera Słabego wygrali 4:0.

Otwarcie spotkania było wyrównane. Z czasem za sprawą dobrej gry w obronie i celnym zagrywkom częstochowianie odskoczyli na 14:9. Katowiczanie mieli problem z przełamaniem bloku rywali. Częstochowianie nie dali się wybić z rytmu i wygrali do 18. W drugim secie goście po serii zagrywek Damiana Koguta odskoczyli na 8:5. Głównie za sprawą skutecznej gry Jakuba Szymańskiego katowiczanie starali się odrobić straty. Ta szuka im się jednak nie udała.

Sytuacja odmieniła się w trzecim secie. Trener GKS-u ponownie sięgnął po zmiany. Katowiczanie poprawili skuteczność w polu zagrywki. Gospodarze coraz lepiej punktowali w kontrataku. Raz za razem atakował Marcin Waliński. Zagrywką częstochowianom problemy sprawiali Fenoszyn i Mielczarek. Katowiczanie do końca kontrolowali sytuację i wygrali do 21. Czwarta odsłona była najbardziej wyrównana. Dopiero po bloku na Domagale Norwid wyszedł na prowadzenie 15:13. Mimo starań Damiana Domagały GKS nie zdołał odwrócić biegu tego seta. Blok na Walińskim zamknął sparing.

GKS Katowice – Exact Systems Hemarpol Norwid Częstochowa 1:3 (18:25, 21:25, 25:21, 22:25)

Otwarcie sobotniego sparingu było wyrównane. Z czasem do głosu doszli katowiczanie. As Łukasza Usowicza i blok pozwolił GKS-owi odskoczyć na cztery punkty. W kolejnych akcjach dystans powiększał się i przy stanie 17:10 interweniował trener Medei. Mimo starań rzeszowianie nie zdołali odrobić wszystkich strat. Po ataku Bartłomieja Krulickiego GKS wygrał do 18. W drugim secie lepiej rozpoczęli goście. Wysoka skuteczność w kontratakach katowiczan pozwoliła im szybko odrobić straty. Ręki w ataku nie wstrzymywał Jakub Bucki a gdy dołożył celne zagrywki, odwrócił wynik. Z czasem rzeszowianie zaczęli jednak popełniać błędy, co wykorzystał GKS i wygrał do 21.

W trzeciej odsłonie od początku to gospodarze dyktowali warunki. GKS nie tylko wyprowadzał skuteczne ataki, ale też wywierał presję zagrywką. Do końca to siatkarze z Katowic kontrolowali grę, wygrywając do 17. W dodatkowym secie nie brakowało wyrównanej walki. Po obu stronach siatki pojawiały się skuteczne bloki. Rzeszowianie nie zdołali jednak przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Po ataku Mielczarka GKS wygrał również tę odsłonę.

GKS Katowice – Asseco Resovia Rzeszów 4:0 (25:18, 25:21, 25:17, 25:23)

 

HOKEJ

hokej.net – Mateusz Rompkowski zakończył karierę

Po 18 sezonach gry na taflach ekstraligi karierę zakończył Mateusz Rompkowski. 37-letni obrońca ostatnie dwa sezony spędził w zespole GKS-u Katowice, z którym zdobył dwa złote medale.

Rompkowski jest jednym z najbardziej doświadczonych zawodników występujących w Polskiej Hokej Lidze. Na jej taflach rozegrał 18 sezonów i zdobył osiem medali: cztery złote, trzy srebrne i jeden brązowy. Sięgnął też po dwa Puchary i trzy Superpuchary Polski.

Tytuł mistrzowski świętował dwukrotnie z Comarch Cracovią (2016, 2017) i dwa razy z GKS-em Katowice (2022, 2023).

– Po takich dwóch sezonach z GieKSą można już chyba zakończyć przygodę z hokejem. Nie mam już ciśnienia, by grać i raczej powieszę łyżwy na kołku. Trzeba zrobić miejsce młodszym – powiedział nam wychowanek Stoczniowca Gdańsk.

Mateusz Rompkowski na taflach ekstraligi rozegrał w sumie 883 spotkania, zdobywając w nich 66 bramek i notując 231 asyst. Na ławce kar spędził 528 minut.

W reprezentacji Polski jego licznik zatrzymał się na 153 meczach i 13 golach.

 

sportdziennik.com – Dojrzałość mistrzów

O wyjazdowym meczu mistrzów kraju z Katowic do Oświęcimia wiele mówiło w ostatnich dniach. Przecież spotykały się dwa zespoły z wysokimi aspiracjami i o wysokich umiejętnościach.

Hokeiści GKS-u pokazali się z dobrej strony, a przede wszystkim wykazali się dojrzałością taktyczną. Potrafili zneutralizować niemal wszystkie atuty gospodarzy, zaś sami byli niezwykle skuteczni pod bramką Linusa Lundina. Już w poprzednim sezonie Hampus Olsson już w poprzednim sezonie pokazał się z dobrej strony i zaskarbił sobie sympatię fanów. Rosły Olsson pozostał w zespole ku chwale GKS-u. Szwed po podaniu Bena Sokaya zdobył inauguracyjną bramkę. Goście mieli inicjatywę i wydawało się, że wszystko było pod ich kontrolą. A tymczasem jeden z obrońców stracił krążek i Sebastian Kowalówka popędził samotnie na bramkę i został faulowany. Karny nie podlegał dyskusji i pewnie go wykonał Szwed Daniel Olsson Trkulja.

Jednak w kolejnej odsłonie goście wyraźnie górowali, a, co najważniejsze, popisali się skutecznością. Zdobyli trzy gole po ładnych akcjach, ale stracili w dość niefrasobliwych okolicznościach zaledwie 12 sek. przed gwizdkiem na przerwę. Postawa gospodarzy wzbudziła zdziwienie, bo to oni mieli dyktować warunki na tafli. A tymczasem sprawiali bojaźliwych i zagubionych. A mistrzowie potrafili tę niemoc wykorzystać. Na 2:28 min trener Unii wycofał bramkarza i 66 sek. Bartosz Fraszko strzałem do pustej bramki ustalił wynik meczu.

Gospodarze, wedle swoich kibiców, zawiedli, bo stworzyli zbyt mało dogodnych sytuacji, po których mogli zaskoczyć rywali i grali dość schematycznie. A tymczasem obrońcy tytułu mistrzowskiego zaimponowali…

 

hokej.net – Trzecia wygrana GieKSy

W dobrej dyspozycji na początku sezonu są hokeiści GKS-u Katowice. Mistrzowie Polski pokonali na własnym lodzie Comarch Cracovię 4:1 i tym samym odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu.

Początek spotkania upłynął na badaniu się obu ze stron. Zespoły rozgrywając krążek, starały się w pierwszej kolejności zabezpieczyć dostęp do własnych bramek. Częściej krążek obserwowaliśmy w posiadaniu zawodników GKS-u Katowice, jednak ciężko mistrzom Polski było przebić się przez zwarte szyki obronne „Pasów”. W 6. minucie spotkania do odsiedzenia dwuminutowej kary przez arbitrów spotkania został oddelegowany Sam Marklund. Podczas rozgrywania przewagi Cracovia, podobnie jak przed tygodniem GKS Tychy przekonała się o tym, że grająca w osłabieniu GieKSa potrafi momentalnie wyprowadzić zabójcze kontry. Po dwójkowym rozegraniu krążka, przed świetną okazją stanął Grzegorz Pasiut, jednak bardzo dobrze ustawiony Filip Krasanovský zrobił w bramce, to co do niego należało. Nie zdążyli jeszcze złapać się za głowę kibice zebrani w „Satelicie”, a przed kolejną sytuacją na zdobycie bramki znalazł się Mateusz Michalski, jednak i tutaj górą był Czeski golkiper. Dalsze minut pierwszej odsłony spotkania upływały w ferworze fizycznej walki, żadna ze stron nie potrafiła wykreować sobie klarownych sytuacji. W 15. minucie karą dwóch minut został ukarany Jakub Wanacki. Podopieczni Rudolfa Roháčka kolejny raz nie mieli pomysłu na rozegranie przewagi, jedyną próbą zaskoczenia Murraya był strzał spod niebieskiej linii Lukáša Motlocha. W tej odsłonie w dobrej sytuacji strzeleckiej znalazł się jeszcze Joona Monto, jednak „przeciągnął” strzał z nadgarstka poza światło bramki gości.

Druga tercja spotkania również upływała po znakiem twardej walki, zawodnicy nie oszczędzali się nawzajem, walcząc twardo na bandach, co euforycznie przyjmowała katowicka publiczność. Sytuacji bramkowych w tej części mieliśmy jak na lekarstwo, większość ataków była rozbijana w mocno zagęszczonej tercji środkowej. W 27. minucie spotkania, na ławkę kar został odesłany Shigeki Hitosato. Goście zdecydowanie wyciągnęli wnioski ze swojej bierności podczas gier w przewagach w pierwszej tercji i w tym okresie zaczęli odważniej zagrażać bramce Murraya. Po wyrównaniu sił obserwowaliśmy okres gry pod dyktando Cracovii, a w najlepszej w w 32. minucie znalazł się Martin Látal, jednak w dogodnej sytuacji przed bramką Murraya nie zdołał znaleźć sposobu na golkipera gospodarzy. Pasom udało się pierwszy raz na dłuższy okres zamknąć GieKSe we własnej tercji, jednak brakowało im pomysłu na wykończenie akcji bądź nie zdołali zebrać odbitych przez Murraya krążków. Goście w drugiej odsłonie spotkania jeszcze dwukrotnie mieli okazję gry w liczebnej przewadze, jednak kolejny raz nie przyczyniły się one do otwarcia wyniku spotkania.

Wszystko co najlepsze, czekało nas w trzeciej odsłonie gry. Wszystkim którzy czuli niedosyt z powodu braku bramek w 42. minucie przyszedł Adam Raška, który po podaniu Tomáša Vildumetza, zdołał zaskoczyć Johna Murraya i rozwiązać worek z bramkami. Nie było jednak dane długo nacieszyć się drużynie gości prowadzeniem, bowiem już po 33 sekundach najprzytomniej w zamieszaniu podbramkowym zachował się Igor Smal, który umieścił krążek w bramce. W 50. minucie karę dwóch minut otrzymał Daniel Krenzelok. Grająca w osłabieniu Cracovia przekonała się o słuszności porzekadła „jak nie dasz, to dostaniesz”, bowiem katowiczanie okazali się dużo skuteczniejsi podczas gry w przewadze i za sprawą mocnego uderzenie Aleksiego Vartinena spod niebieskiej linii w 51. minucie wyszli na prowadzenie. GieKSa nie zamierzała hamować swoich poczynań ofensywnych i tak o to w 52. minucie przypomniała o sobie flagowa formacja mistrzów Polski. Kapitalnym podaniem „od zakrystii” Grzegorza Pasiuta obsłużył Bartosz Fraszko, a kapitanowi GKS-u nie pozostało nic innego jak zamienić koronkową akcję na bramkę. W ostatnich minutach spotkanie zdecydowanie nabrało rumieńców, a zawodnicy nie przebierali w środkach, blisko indywidualnego wyjaśnienia byli Olli Iisakka i Daniel Krenželok, jednak sędziowie nie pozwolili krewkim zawodnikom na konfrontację. Cracovia szukając kontaktowej bramki była zmuszona się otworzyć w rozegraniu, co w 59. minucie zdołał wykorzystać Ben Sokay, ustalając wynik spotkania na 4:1.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

„Skupieni na wnętrzu” – czyli PS po Śląsku i tryptyk krakowski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Post scriptum to od lat jeden ze stałych punktów newsów pomeczowych na GieKSa.pl. Założeniem tego rodzaju artykułu było zamknięcie tematu meczowego i zebranie kilku ciekawostek, spinających klamrą dane spotkanie. Początkowo „PS” dotyczył wszystkich meczów, potem jednak zrezygnowaliśmy z niego przy spotkaniach domowych, bo to właśnie na wyjazdach pojawiało się mnóstwo ciekawostek i anegdotek, które mogliśmy tu przytoczyć. Teraz w związku z nowymi kwestiami w GieKSa.pl wracamy do post scriptów z meczów domowych. Będzie on się zapewne różnił od wyjazdów, przede wszystkim długością, ale taka to już specyfika.

1. Chcemy, by nasza strona – GieKSa.pl – stale się rozwijała. Od ponad 12 lat dostarczamy Wam w przeważającej wersji autorskie treści dotyczące naszego klubu, opakowujemy mecze dużą liczbą newsów i możecie znaleźć sporo dobrego czytadła, mnóstwo zdjęć i inne materiały. Nie tylko piłkarskie, bo prężnie działa nasza grupa hokejowa, a także od piłki kobiecej. W trakcie tego sezonu – w związku z awansem do ekstraklasy – postanowiliśmy rozszerzyć nasze działania, poprawić mankamenty, tak – abyśmy i my mogli osiągnąć poziom ekstraklasowy.

2. Wróć… Poziom ekstraklasowy to my od dawna mamy. Nieskromnie mówiąc – jesteśmy jednym z najlepszych serwisów sportowych w Polsce, a już zwłaszcza jeśli chodzi o strony klubowe – oficjalne i nieoficjalne. Jeśli nie wierzycie, zróbcie sobie tour po stronach piłkarskich i zobaczcie, jak one działają, a potem wróćcie na GieKSa.pl 😉

3. Stworzyliśmy m.in. nową grupę WhatsApp-ową, na której komunikujemy się co do działania strony, jest więc mniejsze ryzyko, że ktoś spali janka, coś odpuści itd., bo wzajemna motywacja to jednak coś naprawdę dobrego 😉

4. Dobra, jedziemy z tematem meczu ze Śląskiem.

5. Choć… zanim to, jeszcze kilka wtrętów na inny temat – wyjazdowy temat. Chciałem napisać osobny reportaż z moich weekendowych wojaży, ale najnormalniej w świecie nie starczyło mi czasu. Bo za chwile trzeba pisać newsy na Legię. Poprzestanę więc na kilku punktach, oczywiście z odniesieniami do GKS Katowice, żeby nie było tak – jak do dzisiaj wypominają mi członkowie redakcji – kiedy to napisałem chyba najbardziej absurdalny artykuł na stronę.

6. To było którejś zimy, kiedy mieliśmy w redakcji dyżury do pisania newsów na sezon ogórkowy. Tematy kompletnie mi się wyczerpały, nie wiedziałem zupełnie, o czym pisać. To napisałem felieton o… Barcelonie. Bez odniesienia do naszego klubu w jakikolwiek sposób. Po prostu artykuł o FC Barcelona. Tak było 🙂

7. W piątek wybrałem się do Krakowa, aby zrobić tour po krakowskich stadionach. Akurat tak wyszło, że i Wisła, i Cracovia grały mecze u siebie plus do tego jeszcze doszła Wieczysta, która również mecz miała zaplanowany na swoim stadionie.

8. Jakie powiązania z GieKSą miał mecz Wisła Kraków – Termalica Bruk-Bet Nieciecza? Ano bardzo proste. Z oboma tymi ekipami w tym roku wygraliśmy, wpędzając je w mniejszą lub większą traumę. Wiślaków pokonaliśmy w maju 5:2 dając sobie szansę awansu bezpośredniego do ekstraklasy, a krakowian niemal pozbawiając baraży (ostatecznie się w nich nie znaleźli). A Nieciecza to całkiem świeża sprawa – zwyciężyliśmy przecież z nimi kilka tygodni temu w Pucharze Polski. No i przez tyle lat bywało się na meczach pierwszej ligi… Nie mam sentymentu. Podziękuję 🙂


9. Nie rozpisując się zbytnio – powiem, że wrażenie na mnie zrobiło uhonorowanie wiślackich Mistrzów Polski w blind footballu. W tego typu sytuacjach reakcje trybun na różnych stadionach są dość… letnie. Tutaj naprawdę ci piłkarze dostali bardzo dużą owację i cały stadion oklaskiwał ich na stojąco.

10. Sam mecz był natomiast dość nudny i Nieciecza nie pokazała nic godnego lidera i jeśli będzie tak grać dalej, to szybko spadnie z miejsca premiowanego awansem. To gospodarze dominowali i seryjnie marnowali sytuacje, ale w końcu w końcówce dwa razy trafili do siatki. Najefektowniejsze były dwa racowiska, które zaprezentowali gospodarze.

11. Następnego dnia udałem się na stadion Wieczystej. Tym razem obiekt drugoligowy przypomniał czas, kiedy graliśmy na trzecim poziomie rozgrywkowym. Wizyty w Wejherowie, Stargardzie, ale też nieraz na różnych stadionach pierwszoligowych przypomniały te czasy. Co prawda to po meczu Wisły kibice śpiewali „jaki tu spokój…”, ale to tutaj NAPRAWDĘ był spokój.

12. Na wielu stadionach byłem, nawet po malutkich miejscowościach, ale takiej wręcz ciszy jak makiem zasiał nie słyszałem nigdzie indziej. Nie było wręcz słychać nawet gwaru jakichś emocjonalnych rozmów. Wybijała się jedynie pani Grażyna, która głośno dopingowała, a Jackowi Góralskiemu po jego wybuchu złości (co za nowość) krzyknęła „Jacula, nie denerwuj się, bo ja cię kochom”.

13. Punktami wspólnymi z GKS są oczywiście byli zawodnicy naszego klubu, którzy w różnych rolach pracują obecnie w klubie z Krakowa. W sztabie szkoleniowym są Adrian Frańczak i Maciej Bębenek, natomiast czynnym piłkarzem jest ciągle Rafał Pietrzak. Zawodnika zabrakło w meczu, gdyż kolejkę wcześniej w Puławach odniósł kontuzję. Po meczu widziałem Rafała, który uciął sobie dłuższą pogawędkę z Jarosławem Krzoską (skandalicznie zwolnionym z Wisły) i Rodado, który cały na szaro postanowił odwiedzić m.in. swojego rodaka Goku, który również wcześniej brał udział w rozmowie.

14. Zarówno Rodado, jak i Goku brali udział we wspomnianym przegranym 2:5 meczu Wisły w Katowicach. Rodado zdobył nawet dwa gole, ale nie dało to punktów jego drużynie.

15. Na Wisłę miałem kupiony bilet, na Wieczystą i Cracovię udało się już zdobyć akredytację. I chyba dobrze, bo… uratowałem Wieczystej konferencję. Aż byłem w totalnym szoku, bo przecież to medialny klub z wielkimi aspiracjami – w składzie z Góralskim, Pazdanem i innymi znanymi zawodnikami. A na konferencji pojawiła się tylko… operatorka kamery Chojniczanki i chyba fotograf z Chojnic. Przez to byłem jedyną osobą postronną. Skorzystałem z okazji i zadałem Sławomirowi Peszce pytanie o Pietrzaka 😉

16. Wieczorem udałem się na hit ekstraklasy, czyli pojedynek Cracovii z Lechem. Mecz przyjaźni na trybunach, efektowna oprawa i sztuczne ognie oraz walka na boisku. Były to przeszpiegi, bo przecież z Cracovią zagramy dziewiątego listopada, a z Kolejorzem dwa tygodnie później. Przy okazji można było zobaczyć, spisują się nasi byli zawodnicy – Bartosz Mrozek i Antoni Koubal.

17. Zabawna sytuacja miała miejsce przed meczem, bo poszedłem sfotografować autokary obu ekip i zauważył mnie taki starszy ochroniarz i dostałem solidną zjebkę, że nie mogę tu być. Ale pokazałem mu akredytację. „Oooo, to zmienia postać rzeczy” – załagodził ton. Zaczął opowiadać, jak to niektórzy z nim wchodzą w dyskusję i on najpierw prosi, a potem jest bardziej stanowczy. A ci ludzie wredni mówią „mógłby pan powiedzieć proszę”. I jego konstatacja – „oni nie słuchają, tylko skupieni są na swoim wnętrzu”. Spodobało mi się to zdanie, jest takie głębokie i filozoficzne 🙂

18. Spotkałem też jegomościa z vloga, o którym pisałem w PS po meczu z Górnikiem Zabrze. Przywitaliśmy się serdecznie.

19. Cracovia tylko na początku się stawiała Lechowi, potem lider ekstraklasy pokazał, kto rządzi na boisku i bez większych problemów wygrał to spotkanie. Na trybunach kibice stworzyli kapitalne widowisko.

20. Szybka nocka i rano musiałem się zebrać na pociąg, by zdążyć do Katowic na mecz. Kto wymyślił granie o takich porach?

21. No dobra, teraz już na pewno piszę o meczu ze Śląskiem 😀

22. No właśnie ta pora… Aż sobie sprawdziłem, kiedy ostatnio graliśmy w okolicach godziny 12:15. Nie liczę godz. 12:40, tylko właśnie bliżej południa. Okazuje się, że nie tak całkiem dawno. W sezonie 2020/21, czyli zakończonym awansem do pierwszej ligi, zagraliśmy kilka spotkań w samo południe. Były to pucharowy mecz z Garbarnią na inaugurację, potem wyjazdowe spotkanie ze Śląskiem II Wrocław, no i na koniec pojedynek z Sokołem w Ostródzie.

23. Od razu przypomniały mi się jeszcze wcześniejsze godziny meczów. Jeszcze w czwartej lidze o 11:00 graliśmy z Carbo w Gliwicach czy u siebie z ŁTS Łabędy, a potem na zapleczu ekstraklasy o 11:30 ze Stalą Stalowa Wola czy GKS Jastrzębie w słynnym przerwanym meczu. Tam swój popis dał jeden z kibiców, jeśli to czytasz daj znaka, bo mam w swoich archiwach film z tego performance’u 😉

24. Co do naszego redakcyjnego działania, to po raz pierwszy spróbowaliśmy nowej formuły relacji LIVE. Poprzednia, czyli suchy tekst z relacją minuta po minucie nie sprawdzał się, bo w dobie, kiedy wszystkie mecze są transmitowane, nie ma to sensu. Postanowiliśmy zostawić na stronie edytowalny news z protokołem meczowym i wynikiem w tytule newsa, a zdjęcia i ciekawostki wrzucać na nasze media społecznościowe, głównie Facebooka. Tak, to zdecydowanie był dobry pomysł i Misiek, który się tym zajmuje, zdecydowanie dał radę.

25. Ostatni raz graliśmy ze Śląskiem w 2008 roku, co przypomniał Krzysztof Kaliciak na swoim FB, z dopiskiem „kiedyś to się grało”, a polegało to na tym, że mijając rywala Kali naciągnął mu koszulkę na głowę i ten zrozpaczony piłkarz Śląska nie wiedział co się dzieje, gdy Kali asystował do Grażvydasa Mikulenasa strzelającego bramkę 😉

26. Mecz zakończył się remisem 0:0, podobnie jak pierwsze spotkanie wspomnianego sezonu we Wrocławiu. Błażej się spierał ze mną w innym artykule, że ten mecz nie był jakiś szczególny, ja obstaję przy swoim, że tamten bezbramkowy remis ze słupkami, poprzeczkami i sytuacjami sam na sam był naprawdę ekscytujący.

27. Jeszcze przypomniała mi się jedna rzecz z tegoż spotkania – w 90. minucie Krzysztof Markowski za lekko podawał do Jacka Gorczycy i chyba Benjamin Imeh wyszedł sam na sam. Gołot to obronił, a po meczu gdy zapytałem Maro, co sobie pomyślał po tym niefortunnym podaniu odparł „modliłem się tylko, żeby Jacek to obronił”.

28. Wiemy, dlaczego GKS Katowice nie wygrał tego meczu! Przed spotkaniem nasz redaktor Marek przeprowadził wywiad z Krzysztofem Banasikiem, redaktorem naczelnym serwisu Śląsknet.com i poprosił o wytypowanie wyniku. Odpowiedź brzmiała: jeśli zagra Bergier to 1:0 dla GKS, jeśli nie – będzie bezbramkowy remis. Więc panie trenerze: trzeba było po prostu na jedną minutę wpuścić kontuzjowanego Sebastiana, bo to były pewny gol i trzy punkty!

29. Jak tam wspomniałem o tych słupkach i poprzeczkach z 2007 roku, to przecież w niedzielę również mieliśmy uderzenia w obramowanie bramki. Gdyby trafili Nowak i Schwarz mielibyśmy kandydatki do bramki kolejki. W poprzeczkę trafiali również dwaj kibice GieKSy i w końcu ktoś wygrał nagrodę od Superbetu. Byłem w tym czasie na stronie za trybuną główną i sukces wywnioskowałem z energicznej reakcji trybun. Dwukrotnej.

30. Mecz komentował z ramienia Canal Plus Wojciech Jagoda. Popisał się on dwoma zabawnymi wypowiedziami – gdy po strzale Alana Czerwińskiego piłka wyleciała poza sektor gości, redaktor z niepokojem stwierdził, że piłka spadła w okolice ich służbowego samochodu. A w przerwie skomentował słowa Jacka Magiery z przedmeczowej konferencji prasowej, kiedy to szkoleniowiec gości zasugerował, że jeszcze w tym sezonie Śląsk powalczy o puchary. Jagoda powiedział, że jest to tak samo prawdopodobne, że na koniec sezonu on stanie się młodym, przystojnym mężczyzną, z bujną czupryną.

31. Pomeczowe komentarze kibiców Śląska w internecie często nie pozostawiały suchej nitki na zespole. Sympatycy z Wrocławia nie byli zadowoleni z kolejnego braku zwycięstwa. Dla nich to utrata dwóch punków i obawa, że mogą ugrzęznąć na ostatnim miejscu w ligowej tabeli.

32. Nie pomógł Śląskowi wprowadzony w drugiej połowie Jakub Świerczok. Kiedyś pokarał nasz zespół hat-trickiem, teraz też próbował strzelić gola, ale był bezradny.

33. W Lidze Minus obecni w studiu eksperci w dużej mierze kładli nacisk na słabą grę Śląska. Jeden z nich jednak powiedział, że jest zawiedziony przede wszystkim postawą GKS, który mając słabego rywala – nieważne że wicemistrza Polski – nie potrafił tego wykorzystać i po prostu zawiódł. Dziennikarz ten przeniósł środek ciężkości na nasz zespół i to bardzo dobrze, bo skoro GKS potrafi zawieść w ekstraklasie, to znaczy, że musiał już pokazać swój potencjał będący punktem odniesienia.

34. GieKSa ma w tym sezonie po cztery zwycięstwa, remis i porażki. Jak na beniaminka to bardzo dobrze. W ośmiu na dwanaście meczów nie przegraliśmy. To naprawdę bardzo ważny aspekt i dający dużo pewności zespołowi. Do tego drugie czyste konto z rzędu. Oby tak dalej!

35. A teraz zapominamy o Śląsku Wrocław i skupiamy się na kolejnym meczu – już w niedzielę czeka nas starcie z Legią Warszawa!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Wasielewski: „Chcę godnie pożegnać Bukową”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis tekstowy konferencji prasowej przed spotkaniem GKS Katowice ze Śląskiem Wrocław, w której udział wzięli trener Rafał Górak oraz Marcin Wasielewski.

Wszystkie bilety zostały wyprzedane. Podczas meczu kontynuowana będzie inicjatywa fundacji „Oko w oko z rakiem” i firmy SUPERBET – za każdą bramkę przekaże 1000 złotych na konto fundacji! Podczas meczu prowadzona będzie zbiórka dla chłopca z Imielina.

Rafał Górak: Przerwa reprezentacyjna ma różne aspekty. Czasem bardziej chcemy popracować, poprawić np. element motoryczny. My tą drugą inaczej wykorzystaliśmy. Daliśmy dłuższy czas na wyleczenie urazów, które nie były może poważne, ale istotne. Z tego się cieszę, że w tym mikrocyklu już większość piłkarzy uczestnicy. Nie graliśmy żadnej gry kontrolnej, tylko we własnym gronie, korzystając również z pomocy akademii – pięciu jej zawodników wzięło w tym udział. Cieszę się, że mogłem ich zobaczyć. Teraz koncentracja. Mecz z wicemistrzem Polski, z drużyną uznaną na rynku. Podchodzimy do tego spotkania poważnie, jak zresztą do każdego. Śląsk ma znikomą ilość punktów i na pewno jest tam ogromna determinacja i wola do tego, by te punkty zdobywać. To drużyna o ogromnym potencjale. Sport ma to do siebie, że czasem ktoś nieoczekiwanie na takim miejscu ląduje. Nie stawiamy się w roli faworyta, chcemy mieć swój pomysł na mecz. Śląsk to naprawdę mocny zespół.

Marcin Wasielewski: Wielkie wydarzenie. Wygraliśmy 6:0, padł rekord klubowy… Fajna rzecz. Graliśmy dobrze, zdyscyplinowanie, wypełniliśmy swoje założenia. W oczy rzucała się skuteczność, która w ostatnich meczach był… trochę gorsza. Gdzie mnie trener wystawi, tam dam z siebie 100 proc. i będę chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Zespół grał bardzo dobrze i ja też na tym zyskałem. Zaliczyłem dwie „asysty” po rzutach karnych. Nic, tylko się cieszyć.

Spodziewacie się większej determinacji Śląska ze względu na nikły dorobek punktowy?

Górak: Zdecydowanie, nawet jestem w stanie się wczuć w rolę wszystkich, którzy we Wrocławiu są. Zdaję sobie sprawę, że na pewno ta chęć wygrania tam jest. Nie damy się zwieść i uśpić, patrząc tylko na tabelę. Śląsk ma dwa zaległe spotkania, może zrobić dużo więcej. Nie będziemy myśleć, że gramy z ostatnią drużyną w tabeli.

Ostatnia wygrana 6:0, wcześniej z Mistrzem Polski. Czy to są oznaki mentalności drużyny?

Tego się nie da zrobić jedną chwilą. To długa i cykliczna praca. Budowanie krok po kroku dyspozycji piłkarskiej. Wykonujemy taką mrówczą pracę, która daje efekty. To są też rzeczy, które już za nami. Musimy patrzeć na to, co przed nami, bo jeszcze nic takiego spektakularnego nie zrobiliśmy.

Wróćmy jeszcze do meczu z Górnikiem. Skąd tak słabe spotkanie?

Zgodzę się, że po straconej drugiej bramce to był nasz najsłabszy moment w Ekstraklasie. Dużo z tego meczu starałem się wyciągnąć. Być może dobrze, że otrzymaliśmy taki cios obuchem, bo to jest jakaś tam nauczka. Nie ma zachwiania emocjonalnego w naszym zespole. Musieliśmy się szybko otrząsnąć. Wyszliśmy z tego i to się dla mnie liczy. Na pewno przyjdą jeszcze trudne momenty. Ważne jest to, żeby po takiej straconej bramce podnieść rękawicę i dalej walczyć o dobry rezultat. Tego mi tylko zabrakło w Zabrzu. Wiemy, gdzie popełniliśmy błąd.

Jaką drogę pokonaliście od pierwszego meczu w Ekstraklasie? 

Wasielewski: Jeśli mam być szczery, to niewiele się zmieniło. Poza pierwszą połową z Radomiakiem, gdzie po prostu podeszliśmy nie tak, jakbyśmy tego chcieli. Potem byliśmy już mentalnie przygotowani. Wiedzieliśmy, z czym się liczyć w Ekstraklasie. Chcieliśmy tam wejść, pokazując nasz styl gry. Mamy być stroną dominującą i przeważać. Czasami mecze nie wychodzą, taki jest sport, ale mentalnie jesteśmy bardzo mocni.

Udało się zbudować modę na GKS Katowice.

Każdy kibic, czy jest ich 10, czy 10 000, jest na wagę złota. Kibice nas wspierają i to czuć. Nawet po takim meczu jak z Górnikiem – kibice nie obrócili się o 180 stopni, tylko dostaliśmy wsparcie.

W tym tygodniu na Nowej Bukowej położono murawę. Czujecie podekscytowanie?

Wasielewski: Jestem na tej Bukowej i chcę godnie ten stadion pożegnać. Ma wieloletnią historię i na to zasługuje. W tym momencie skupiam się na tym, co tutaj, a nie na przyszłości.

Górak: Tak jest, to najlepiej powiedziane! Wiemy, że buduje się coś pięknego i nowego. Żeby to miało odpowiedni wymiar, my musimy po prostu dobrze grać i spełniać swoje zadanie. Wszystko ma swój czas. Nadejdzie moment, kiedy spotkamy się na nowym stadionie. Bukowa jest miejscem historycznym. Marcin też tu nie jest krótko, każdy z nas czuje to miejsce. Chcemy jak najwięcej tych meczów tutaj, które zapadną w pamięci kibiców na lata.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #13 – Legia Warszawa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Legia Warszawa będzie kolejnym przeciwnikiem GKS Katowice w tym sezonie. Chyba najbardziej wyczekiwanym po awansie do Ekstraklasy. Spotkanie z rywalem, z którym nie graliśmy od wielu lat, a z którym rywalizacja zawsze była niezwykle zaciekła. Poniżej moje wspomnienia.

#1 – Puchar na placu – Pamiętam jeden z finałów Pucharu Polski rozgrywanych w Warszawie. Byłem wtedy dzieciakiem mającym jakieś 13-14 lat. Do Warszawy się nie wybierałem, ale była okazja to spotkanie obejrzeć na telebimie na placu Sejmu Śląskiego w Katowicach. Dla mnie jako młodego kibica było to wydarzenie rodem z science fiction. Satelita i materiały z takich imprez w Niemczech działały na wyobraźnie i wyobrażałem sobie tłumy ludzie na placu kibicujące GieKSie. Był to chyba pierwszy taki telebim w historii naszego klubu.

#2 – Najlepszy mecz – 3:1 GieKSa wygrała z Legią w 94 roku. Legia była po spotkaniu w Lidze Mistrzów z Hajdukiem Split, a GieKSa… rozpędzona. Niedzielne popołudnie, pełne słońce i jeden z najlepszych meczów GieKSy w tamtym okresie. Świetne akcje i fantastyczne bramki Maciejewskiego, Strojka i Ledwonia. Kto nie widział, może poczuć tamten klimat, oglądając drugą połowę tego spotkania.

.

#3 – Beniaminek ogrywa Legię – 1:0 w 2000 roku. GieKSa wygrała z Legią jako beniaminek Ekstraklasy. To była 10. kolejka i co ciekawe było to pierwsze zwycięstwo ekipy Bobo Kaczmarka. GieKSa nie grała w poprzednich spotkaniach źle, zaliczając kilka remisów, ale brakowało szczęścia i bramek. Tutaj nie zabrakło niczego. Emocje były do samego końca, Legia nie strzeliła karnego, a GieKSa w 92. minucie miała piłkę meczową. Rzut karny, do którego podszedł Moussa Yahaya na długo został w pamięci kibiców. Zobaczcie radość po bramce.

.

#4 – Wielkanocne 3:3 – „Warszawscy dziennikarze dworowali sobie na stadionie przy Bukowej w przerwie spotkania, ponieważ Legia pewnie prowadziła grę i miała dobry wynik w Katowicach.” Taki tekst wrył mi się w pamięć z „Katowickiego Sportu”. Relację z tego spotkania czytałem po tym spotkaniu wiele razy, ponieważ był to jeden z najlepszych meczów, jakie Bukowa widziała. GieKSa pokazała w nim wszystko to, co najlepsze. Charakter, ambicję, grę do końca i efektowne akcje w spotkaniu z najważniejszym rywalem. Szybkie 0:2 dla Legii, ale jeszcze przed przerwą wróciliśmy do tego meczu po golu Sznaucnera. Była to jego pierwsza bramka w barwach GieKSy. Następnie wolej Jacka Wysockiego z 30 metrów w słupek i z niecierpliwością czekaliśmy na drugą połowę. A w niej koncert gry i wyrównanie po golu Świerczewskiego z karnego. Chwilę później fantastyczna kontra Gajtkowskiego i gol tego młodego zawodnika na 3:2. Bukowa była w ekstazie. Legia zdołała ten mecz zremisować, ale znacznie utrudniła sobie marsz po mistrzostwo. Po spotkaniu mogliśmy spokojnie oczekiwać Świąt Wielkanocnych.

#5 – Oczekiwanie na wynik – GieKSa grała w Warszawie spotkanie w sezonie 1992/93 jako ostatnie w kolejce w niedzielny wieczór. Pamiętam ten mecz, mimo tego, że miałem jakieś 10 lat z racji tego, że czekało się na wynik spotkania. To były czasy, które dzisiaj wydają się niemożliwe. Nie było telegazety, nie było internetu, a wyniki znajdowało się w radiu bądź dziennikach sportowych. Pamiętam, że czekałem na wynik i skrót z tego spotkania w Sportowej Niedzieli. „Leciała” ona dość późno, ale twardo czekałem na wynik. Niestety porażka 1:3 sprawiła, że spać poszedłem wkurzony. Jeszcze ta kontuzja Szewczyka…

.

#6 – Największe upokorzenie – Wśród tych dobrych spotkań są również te słabsze oraz te, które przez lata wywołują traumę w naszym życiu. Jednym z nich było spotkanie z Legią przy Bukowej, które GieKSa przegrała 0:5. Trzy bramki Wieszczyckiego, szybkie prowadzenie i GieKSa ogrywana jak dziecko we mgle. Jedyny plus to Trybuna Północna, która wtedy wypełniła się kibicami, a wkrótce miał się na niej pojawić zegar…

***

Wiele innych spotkań jest jeszcze w pamięci. Wygrana 2:0 na Łazienkowskiej po golach Moskały i Yahai. w 2001 roku. Przegrana 2:4, która odebrała nam na Bukowej szansę walki w europejskich pucharach na rzecz Odry Wodzisław. Wygrana w Superpucharze. Wygrana w Pucharze Polski. Wielkie gwizdy na Karwana, który po ucieczce do Legii przyjechał na Bukową, a w pierwszej połowie (po zaledwie 13 minutach) poprosił o zmianę, bo nie wytrzymał akompaniamentu gwizdów i epitetów w swoim kierunku.

Spotkania z Legią były zawsze pełne emocji i dobrej gry w latach 90. i na zawsze będą w naszych wspomnieniach. Zobaczymy, jakie dadzą nam chłopaki Góraka, którzy na początek muszą zmierzyć się z serią 6 porażek z warszawskim klubem… Ostatnia z nich miała miejsce 2005 roku. Czas więc napisać najnowszą historię.

Bilans 60 spotkań: 16 wygranych – 19 remisów – 25 porażek.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga