Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu Resovia-GKS Katowice 2:2 – Szalony mecz i gorzki remis GieKSy w Rzeszowie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat meczu Resovia Rzeszów – GKS Katowice 2:2 (0:2).

 

sportowefakty.wp.pl – II liga: Resovia – GKS Katowice. Remis w widowisku na szczycie tabeli. Rzeszowianie dogonili rywali w doliczonym czasie

Resovia nie pozwoliła katowiczanom zdobyć kompletu punktów na swoim stadionie i wyprzedzić się w tabeli. Przegrywała 0:2, ale zdążyła doprowadzić do remisu 2:2 w doliczonym czasie.

Mecz w Rzeszowie jest głównym wydarzeniem drugoligowej soboty.

[…] Drużyna z Podkarpacia nie przegrała w lidze od 7 września, a GKS od 25 sierpnia. Po 90 minutach meczu na szczycie obie drużyny mogą wciąż chwalić się swoimi passami, ale z podziału punktów zadowoleni są tylko rzeszowianie.

Na trybunach było blisko 2800 kibiców. Większość ściskała kciuki za Resovię, dla której początek spotkania był nieprzyjemny. GKS Katowice, a konkretnie Dawid Rogalski, strzelił gola na 1:0 w 9. minucie po szybkim ataku, a w drugim kwadransie Radek Dejmek główkował na 2:0 po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.

Pościgi, finisze to już specjalność Resovii. Kilkakrotnie tej jesieni walczyła ambitnie do końca meczu o poprawienie wyniku. Także w sobotę zrobiła to z powodzeniem. W drugiej połowie Kamil Radulj wykorzystał dwa rzutu karne, a uderzenie z jedenastki na 2:2 oddał w 97. minucie. Byłemu zawodnikowi między innymi Siarki Tarnobrzeg nie zadrżała stopa i podsumował żywe starcie na szczycie.

 

sportdziennik.com – Szalony mecz i gorzki remis GieKSy w Rzeszowie

Dramat katowiczan. Do przerwy prowadzili z Resovią na jej terenie 2:0. Wygrana – i miano mistrza drugoligowego półmetka – wymknęła im się z rąk w siódmej minucie doliczonego czasu gry. Oba gole lider wbił GieKSie z kontrowersyjnych rzutów karnych.

Cóż to był za mecz! Prawdziwa reklama drugoligowych rozgrywek, godna starcia „wagi ciężkiej” między niepokonanymi od dwóch miesięcy zespołami, liderem z Rzeszowa i wiceliderem z Katowic. Pełne trybuny, wielkie emocje, zwroty akcji, rzuty karne i kontrowersje na murawie… Wyżej podpisany przy tym tekście autor widział w życiu dziesiątki spotkań na trzecim poziomie rozgrywkowym. Tak emocjonujące, jak Resovia – GKS Katowice, można by zapewne policzyć na palcach jednej ręki.

Można tylko zachodzić w głowę, czemu o transmisję tego hitu, wieńczącego pierwszą połowę sezonu, nie zadbała TVP, wybierając wyjazd do pobliskiego sobie Pruszkowa na konfrontację Znicza z Widzewem. Zamiast tego, katowickim kibicom przyszło raczyć się transmisją pay-per-view ze stronniczym na rzecz Resovii komentarzem.

Patrząc z perspektywy pierwszej połowy – to naprawdę nie do wiary, że GKS nie zgarnął trzech punktów. Grał przez te 45 minut porywająco. Co przejmował piłkę – stwarzał zagrożenie pod bramką lidera, który miał na koncie ledwie 12 straconych goli, dzierżąc miano najlepszej defensywy w drugoligowej stawce. Katowicka ofensywa tę defensywę jednak rozjeżdżała. Niemalże każda akcja, każda sensowniejsza kontra, kończyła się groźnym strzałem w stronę „świątyni” Resovii.

I to nie mogło zmącić jakoś szczególnie humorów sympatykom GieKSy. Fotel lidera – i miano mistrza drugoligowego półmetka – było na wyciągnięcie ręki. Przyznajemy, że pierwszy raz wyżej podpisanemu przeszła przez głowę myśl, że ekipa, jaka zebrała się w GieKSie, może nabrać takiego rozpędu, by zatrzymać się dopiero w ekstraklasie.

Te gorące katowickie głowy błyskawicznie zostały ostudzone. Futbol kolejny raz udowodnił, jak bywa przewrotny i jak szybko potrafi sprowadzić na ziemię. Resovia wybiegła na drugą połowę z dwiema zmianami. Na boisku pojawił się m.in. Kamil Radulj, który finalnie miał wielki wpływ na obraz tego meczu. W drugiej odsłonie rzeszowianie byli już liderem pełną gębą. Fragmentami zamykali GieKSę na jej połowie, ta miała już problemy, by wypracować sobie choć jedną taką pozycję strzelecką, jakich przed przerwą stworzyła bez liku. Zagroziła tylko po dwóch stałych fragmentach – znów głową i znów po rożnym uderzał Dejmek, zaś Marcin Urynowicz próbował z rzutu wolnego, ale na posterunku był Wojciech Daniel.

[…] Oba gole katowiczanie stracili z rzutów karnych, ponadto oba wywalczył i wyegzekwował Radulj. Oba były kontrowersyjne. W 54. minucie sędzia uznał, że Adrian Błąd faulował będącego plecami do bramki pomocnika Resovii. Wątpliwości były dwie: czy w ogóle był faul, a jeśli tak, to czy działo się to w „szesnastce”. W doliczonym czasie gry odgwizdano z kolei przewinienie wprowadzonego chwilę wcześniej Patryka Grychtolika. Radulj wytrzymał ciśnienie, była siódma minuta doliczonego czasu. Krakowski arbiter Robert Marciniak nie wznowił już gry. Gwizdnął po raz ostatni i błyskawicznie został otoczony przez niepocieszonych katowiczan.

 

gol24.pl – 250 kilometrów za drugoligową drużyną? Fani GKS-u Katowice udowadniają, że nie są „kibicami sukcesu”

Piłkarze GKS-u Katowice mogli w trudnym boju z Resovią liczyć na swoich kibiców, którzy niezwykle licznie pojawili się na trybunie w Rzeszowie. By zobaczyć swoich ulubieńców przejechali ponad 250 kilometrów, zaprezentowali też efektowną oprawę. Doping poniósł piłkarzy GieKSy do zdobycia dwóch szybkich bramek, ale GKS tylko zremisował to spotkanie 2:2. Oba trafienia gospodarzy padły z rzutów karnych, a na trybunach pojawiło się 2 784 kibiców.

 

nowiny24.pl – Apklan Resovia zremisowała przegrany mecz. Kamil Radulj dwa razy faulowany, dwa razy trafił karne. Drugi w ostatniej sekundzie meczu

[…] Ślązacy nie marnowali czasu na rozpoznanie i szybko wyszli na plus. Dawid Rogalski uderzył nawet niezbyt mocno, niekoniecznie obok słupka, ale Wojciech Daniel nie zdołał zapobiec nieszczęściu.

[…] Riposta przyjezdnych nadeszła po rzucie rożnym; piłka pofrunęła w stronę Radosława Dejmka, Dawid Kubowicz trochę się zdrzemnął i zawodnik GKS-u główką z 10 metrów skierował futbolówkę do celu.

Rzeszowianie chcieli strzelić kontaktowego gola przed przerwą, ale znów brakło paru centymetrów. Tym razem za głowę złapał się Serhij Krykun, który uderzając na długi słupek trafił w… słupek. Krótko przed pauzą zapachniało 0-3; Rogalski dostał prostopadłe podanie, znalazł się przed Danielem, ale trochę źle przyjął piłkę, strzelił niezbyt silno i bramkarz resoviaków pewnie wyłapał piłkę.

Po zmianie stron rzeszowianie byli już inną drużyną i ruszyli do odrabiania strat. Niestety, fortuna znów sobie z nich zakpiła; główkował Sebastian Zalepa, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce.

[…] Wreszcie jednak słońce zaświeciło dla naszej ekipy. Kamil Radulj został sfaulowany w polu karnym i sędzia wskazał na 11 metr. Goście przekonywali arbitra, że przewinienie nastąpiło przed 16 metrem, ale nie przekonał. Piłkę na “wapnie” ustawił poszkodowany i mocnym strzałem obok słupka wpakował “skórę” do siatki.

“Pasiaki” nie zwalniały tempa, przycisnęły rywali i co chwilę pachniało golem na 2-2. Okazje miał m.in. Krykun; raz huknął nad celem, raz jego główkę obronił Mrozek. GKS szukał gola, który zamknie mecz, ale nasza defensywa nie popełniała błędów, poza tym klasę pokazywał Daniel.

Sędzia doliczył 5 minut do regulaminowego czasu gry. Szalikowcy zagrzewali resoviaków do walki, ale wydawało się, że tym brakuje już paliwa. A jednak. Mateusz Geniec w 93. min wrzucił piłkę w pole karne, dopadł do niej Radulj i w tej samej chwili został powalony na murawę przez rywala.

Sędzia nie miał wątpliwości. Inaczej piłkarze z Katowic, którzy prowokowali przepychanki z naszymi graczami. Rolę rozpraszacza naszego pomocnika przyjął też bramkarz GKS-u, który próbował hipnotyzować resoviaka, i w końcu zarobił żółtą kartkę.

Trwało to długo, ale pan Kamil wytrzymał wojnę nerwów, wycelował identycznie jak za pierwszym razem i utonął w objęciach kolegów. Sędzia nie wznowił już gry.

 

resoviacy.pl – Uwierzcie w tą drużynę, uwierzcie w ten klub

„Uwierzcie w ta drużynę, uwierzcie w ten klub…” – apelował na pomeczowej konferencji prasowej trener „Pasiaków” Szymon Grabowski. Jego zespół rozegrał kolejny emocjonujący mecz i z sytuacji beznadziejnej wyszedł na prostą.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga