Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu Widzew-GieKSa 1:1 – „GieKSa” nie przestraszyła się Widzewa. Remis ze wskazaniem na gości

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat meczu Widzew Łódź – GKS Katowice 1:1 (1:1).

 

sportowefakty.wp.pl – II liga. Widzew Łódź – GKS Katowice: dużo nerwów, walki, strzałów i… podział punktów w hicie

Emocji nie zabrakło. Zwycięzcy – i owszem. Widzew Łódź zremisował u siebie 1:1 z GKS-em Katowice w hicie 14. kolejki II ligi.

[…] Jeszcze kilka lat temu takie spotkanie spokojnie mogłoby odbyć się na poziomie Ekstraklasy. Na razie jednak zarówno w Łodzi, jak i Katowicach myślą o tym, by jak najszybciej powrócić na zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej. Trzeba przyznać, że oba kluby mają ku temu argumenty, bo przed tą kolejką Widzew zajmował drugie, a GKS trzecie miejsce w tabeli II ligi.

Na to spotkanie obie ekipy bardzo poważnie się nastawiały, bo w ostatnich kolejkach regularnie wygrywały swoje mecze. Jedni i drudzy w siedmiu poprzednich ligowych starciach odnosili po sześć zwycięstw. Goście, choć nie mogli liczyć na doping swoich kibiców ze względu na zakaz nałożony przez Komisję Dyscyplinarną PZPN po meczu z Elaną Toruń, zapowiadali, że chcą w Łodzi wywalczyć nie tyle punkt, co ich komplet.

[…] Od pierwszych minut gospodarze rzucili się na rywali wysokim pressingiem i to przyniosło efekt w postaci prowadzenia, choć sam gol dla czerwono-biało-czerwonych w ósmej minucie padł po stałym fragmencie gry. Piłka zagrana w pole karne z rzutu wolnego została wybita, ale akcję asekurował Sebastian Zieleniecki, który zagrał głową do Bartłomieja Poczobuta, a ten strzałem sprzed pola karnego pokonał Bartosza Mrozka.

Pierwszy oddech katowiczanie złapali dopiero po upływie pierwszego kwadransa, ale nadal daleko było im do łódzkiego pola karnego. A miejscowi cały czas naciskali. Uderzenie Konrada Gutowskiego z dystansu wielkiego zagrożenia nie przyniosło, ale główka Daniela Tanżyny z 20. minuty już tak. Głową piłkę z linii bramkowej wybił Arkadiusz Woźniak.

Mało kto się spodziewał, że najgroźniejszą okazję dla GKS-u w pierwszej połowie stworzą… gospodarze. Daleką piłkę zagrał Adrian Błąd, odpuścił ją Tanżyna, a Zieleniecki we własnym polu karnym podał głową do Dawida Rogalskiego, który przelobował Wojciecha Pawłowskiego i uciszył ponad 17-tysięczny tłum przy Piłsudskiego 138.

W drugiej części gry obraz gry uległ zmianie o 180 stopni. Od samego początku to piłkarze gości trzymali się z piłką na połowie przeciwników i naciskali na bramkę Wojciecha Pawłowskiego. Akcje widzewiaków musiały być krótkie i przede wszystkim wynikać z celnych podań, a tych ostatnich bardzo brakowało. Z czasem zaczęło się na boisku robić coraz bardziej nerwowo, bo obie ekipy bardzo chciały strzelić zwycięską bramkę i uciekały się do fauli. Ale to nie tak, że Widzew nie miał swoich momentów. Piłkę meczową w 88. minucie wykorzystać mogli Christopher Mandiangu i Przemysław Kita. Ten drugi przeciął strzał niemieckiego pomocnika pochodzącego z Zairu, choć piłka zmierzała w światło katowickiej bramki. Z kolei GKS nękał oponentów atakami głównie z prawej strony, gdzie cały czas aktywny był Kacper Michalski. Więcej goli jednak nie padło.

To było naprawdę niezłe spotkanie, w którym można było obejrzeć około trzydziestu strzałów. Zwycięzcy jednak nie poznaliśmy.

 

sportdziennik.com – Widzew – GKS Katowice 1:1. Hit na remis

Solidny występ GieKSy w „Sercu Łodzi”. Choć szybko musiała odrabiać straty, nie pozwoliła swoim kibicom zwątpić, że może zostać drużyną nr 4, która wygrała z Widzewem na jego nowym stadionie.

[…] Obawiano się piłkarskich szachów – sam Marcin Kaczmarek, trener łodzian, zapowiadał, że spodziewa się „bardzo taktycznego meczu” – zatem nic lepszego dla widowiska niż szybkie rozwiązanie worka z bramkami stać się nie mogło. Widzew objął prowadzenie w 8. minucie. Futbolowy los znowu zachichotał, bo do katowickiej siatki trafił Bartłomiej Poczobut – ten sam, który w GieKSie spędził poprzednie 1,5 sezonu, a w lipcu jego kontrakt – jak trzech innych zawodników – został rozwiązany po wydarzeniach z „rybnickiego wieczoru”, kończącego zgrupowanie w Rybniku. Doskonale odnalazł się w Widzewie, którego jest podstawowym zawodnikiem. Tej soboty zapisał na swoim koncie premierowe trafienie. Łukasz Kosakiewicz dośrodkował z rzutu wolnego, Poczobut doskoczył do odbitej przed pole karne piłki i płaskim strzałem, bez namysłu, zaskoczył Bartosza Mrozka. Katowicki licznik minut bez straconej bramki zatrzymał się na liczbie 404.

Gospodarze ruszyli na GieKSę, nie pozwalali jej swobodnie rozgrywać piłki, ale zagrożenie stwarzali głównie po stałych fragmentach. W 20. minucie katowickiego golkipera wyręczył… Arkadiusz Woźniak, który ekwilibrystycznie zatrzymał piłkę na linii po „główce” Daniela Tanżyny, wieńczącej centrę Kosakiewicza – tym razem z kornera.

Katowiczanie z minuty na minutę poczynali sobie pewniej, a impet łodzian ustawał. Wyrównanie padło po niespełna dwóch kwadransach. To był prezent, z którego też pewną sztuką było skorzystać. Jeden ze stoperów, Sebastian Zieleniecki, zbyt krótko zagrał do Wojciecha Pawłowskiego, w czym połapał się Dawid Rogalski i sprytnym lobem posłał piłkę do siatki. W pierwszej połowie goście mieli jeszcze dwie niezłe szanse, ale strzały Grzegorza Rogali i Kacpra Michalskiego nie miały prawa zaskoczyć Pawłowskiego. Na przerwę GieKSa musiała jednak udawać się z jasnym przekonaniem: – W „Sercu Łodzi” można wygrać!

Początkowe fragmenty drugiej połowy to coś zgoła odmiennego niż pierwsze minuty meczu. Widzew nie pressował już tak agresywnie czyhał na kontry, pozwalając grać podopiecznym Rafała Góraka, którzy mieli optyczną przewagę i cierpliwie budowali ataki pozycyjne. Szukali szansy, by zadać cios, pozwalający na wejście do panteonu – mocne słowo! – drużyn, które pokonały Widzew na jego nowym stadionie. Wcześniej udało się to tylko trzem drużynom: Finishparkietowi Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie, ŁKS-owi Łomża oraz Olimpii Grudziądz. Klarowna okazja jednak nie nadchodziła. Z dystansu niewiele nad poprzeczką uderzył Kacper Michalski, po przeciwnej stronie boiska nieznacznie dwa razy mylił się Łukasz Kosakiewicz.

W ostatnim kwadransie łodzianie podkręcili tempo. Bartosz Mrozek popisał się piękną paradą po technicznej próbie wprowadzonego z ławki Christophera Mandiangu. Na murawie i trybunach zaiskrzyło, gdy Łukasz Wroński bezpardonowo przerwał też kontrę wyprowadzoną przez żwawego Kongijczyka, który w 88. minucie mógł zaliczyć asystę. Świetnie obsłużył Przemysława Kitę, ale ten z bliska spudłował, uderzając głową. To była piłka meczowa. Zawodnik urodzony 19 października mógł strzelić gola 19 października, w meczu rozpoczętym o 19.10… To by była historia.

Niezależnie od rezultatu ani trochę kontrowersyjną tezą nie jest ta głosząca, że sportowa odbudowa GKS-u zmierza we właściwą stronę. Jeśli nie zejdzie z tej ścieżki, pobyt na trzecim poziomie wcale nie musi trwać dłużej niż sezon. Kolejna wizyta w „Sercu Łodzi” już w pierwszej lidze? Tego życzyliby sobie jedni i drudzy. Zyskałaby też oczywiście sama marka zaplecza ekstraklasy. Na razie jednak – drugoligowa rzeczywistość. Za tydzień na Bukową zawita Pogoń Siedlce. Kolejny etap udowadniania, że warto polubić tę drużynę…

 

sportslaski.pl – Remis ze wskazaniem. „GieKSa” nie przestraszyła się Widzewa

Przez prawie pół godziny piłkarze GKS-u Katowice dawali się spychać do obrony ekipie łódzkiego Widzewa. Kiedy jednak wykorzystali prosty błąd defensorów gospodarzy wyraźnie uwierzyli w swoje możliwości i długimi fragmentami to oni dyktowali warunki przy Piłsudskiego.

[…] Podopieczni Rafała Góraka wyraźnie uwierzyli w swoje możliwości i pomału zaczęli przejmować kontrolę nad widowiskiem. W 35. minucie po składnej akcji i podaniu od Błąda prosto w ręce Pawłowskiego trafił Grzegorz Rogala. Już w doliczonym czasie Rogalski fantastycznym zagraniem na środku boiska uruchomił pędzącego Kacpra Michalskiego. Bocznego obrońcę katowiczan uparcie gonił jednak Gutowski i robił to na tyle skutecznie, że choć zawodnik GKS-u miał przed sobą już tylko Pawłowskiego, nie był w stanie oddać strzału którym mógłby pokonać bramkarza gospodarzy.

Po zmianie stron drużyna trenera Rafała Góraka długo niemal nie wypuszczała z własnej połowy faworyzowanych widzewiaków. Kolejne ataki nie przynosiły jednak wymiernych efektów, choć w 52. minucie zagotowało się w polu karnym łodzian. Wydawało się, że będzie rzut karny po faulu na Szymonie Kiebzaku, arbiter – ku wściekłości przyjezdnych – odgwizdał jednak wcześniejsze przewinienie dając „GieKSie” tylko rzut wolny, z którego nie udało się stworzyć zagrożenia dla bramki Pawłowskiego.

W 58. minucie w końcu do przodu ruszył Widzew. Ładna akcja Przemysława Kity i Kosakiewicza zakończyła się minimalnie niecelnym uderzeniem tego drugiego. W odpowiedzi potężnie z dystansu uderzył Kiebzak, ale futbolówka po palcach golkipera łodzian pofrunęła nad poprzeczką. Trzy minuty później znowu strzelał Kosakiewicz, ale raz jeszcze w światło bramki nie trafił. podobnie jak Gutowski, który sił z dystansu próbował w 68. minucie. Katowiczanie mimo upływu czasu wciąż imponowali skutecznym odbiorem piłki w środku boiska, skutecznym rozbijaniem ataków Widzewa i szybkim przenoszeniem gry na połowę rywala. W 80. minucie groźnie strzelał rezerwowy Łukasz Wroński, ale piłka minęła słupek bramki Pawłowskiego. Po drugiej stronie boiska Bartosza Mrozka do interwencji zmusił Christopher Mandiangu.

[…] Hit II-ligowej jesieni nie rozczarował. „GieKSa” wypadła przy Piłsudskiego naprawdę dobrze, i choć seria pięciu wygranych meczów ekipy Rafała Góraka została przerwana, katowiczanie mogą wracać do domów z podniesionymi głowami.

 

expressilustrowany.pl – Widzew GKS 1:1. Remis ze wskazaniem na gości

[…] Remis ze wskazaniem na GKS Katowice. To był przede wszystkim mecz walki. Pokazał, że Widzew czeka jeszcze praca nad zbudowaniem drużyny, która wywalczy pewny awans do I ligi.

 

Widzew – GKS 1:1. Druga połowa łodzian, to nie było to

[…] Znamienne zdanie Łukasza Kosakiewicza po spotkaniu z GKS: Najważniejsze, że tego meczu nie przegraliśmy.

 

widzewtomy.pl – Widzew Łódź – GKS Katowice 1:1 (1:1)

[…] Niedosyt przy Piłsudskiego, ponieważ w hicie 14. kolejki II ligi Widzew tylko podzielił się punktami z GKS Katowice. Choć łodzianie prowadzenie uzyskali już w 7. minucie, nie zdołali go utrzymać. Trzeba jedna przyznać, że przeciwnik zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko!

[…] Widzewiacy zaczęli spotkanie bardzo wysoko ustawieni, chcąc od razu narzucić swoje warunki. Trzeba przyznać, że rywale nie potrafili właściwie zareagować na taki obrót spraw. Agresywny pressing przełożył się na okazję do objęcia prowadzenia i od razu została ona wykorzystana, i to przez Bartłomieja Poczobuta!

[…] Od mniej więcej 25. minuty gra zaczęła się wyrównywać, katowiczanie zaczęli częściej operować piłką na połowie gospodarzy.

[…] W drugą część spotkania, dla odmiany, lepiej weszli goście z Górnego Śląska. Utrzymywali się przy piłce, atakiem pozycyjnym próbując tworzyć bramkowe sytuacje. W 52. minucie domagali się podyktowania rzutu karnego, ale skończyło się na wolnym tuż przy narożniku „szesnastki”. Z ulgą można było odetchnąć także po strzale Szymona Kiebziaka, który posłał futbolówkę na wysokości trzeciego piętra. Niepokojące było jednak to, że Widzew nie potrafił wyjść z hokejowego zamka, założonego przez przeciwnika.

[…] Dopiero na kwadrans przed końcowym gwizdkiem czerwono-biało-czerwoni zdołali postraszyć gości.

 

widzewiak.pl – Widzew Łódź – GKS Katowice 1:1 (1:1)

[…] Po wyrównaniu mecz zdecydowanie się wyrównał, a każda ze stron szukała okazji na zdobycie prowadzenia.

[…] W kolejnych minutach kolejne groźne sytuacje, spychając Widzew do głębokiej defensywy. Z tego powodu trener Kaczmarek zdecydował się na zmain, a na murawie zameldował się kolejno Kordas, Radwański, Mandiangu i Ameyaw. Nie dało to piorunującego efektu, ale trzeba przyznać, że gra się wyrównała. Szansę na asystę w pierwszym kontakcie z piłką miał ostatni ze zmienników, podając na lewej stronie do Christopera Mandiangu. Skrzydłowy celował w okienko, ale na posterunku stanął Mrozek.

[…] Mecz na szczycie zakończył się remisem 1:1. Kibice opuszczali stadion raczej z poczuciem niedosytu, a punktem zwrotnym spotkania był błąd Sebastiana Zielenieckiego. Po stracie bramki widzewiacy nie odzyskali już przewagi w takim stopniu jak miało to miejsce na początku meczu. Mimo wszystko punk zdobyty z katowiczanami należy szanować, bo rywale również mieli swoje okazje.

 

widzew.com – Wypowiedzi piłkarzy po meczu Widzew Łódź – GKS Katowice

Przemysław Kita:

[…] Musimy szanować ten punkt, gdyż graliśmy z bardzo trudnym przeciwnikiem. Nieprzypadkowo GKS Katowice jest tak wysoko w tabeli. Momentami grało nam się ciężko, ale mieliśmy również swoje sytuacje.

Bartłomiej Poczobut:

Dobrze weszliśmy w to spotkanie. Na początku mieliśmy przewagę, ale w dalszej fazie meczu GKS zmienił sposób gry i wyglądał dużo lepiej. Strzelona bramka na pewno cieszy, ale nie możemy być zadowoleni z wywalczenia jednego punktu. Szkoda łatwo straconego gola.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Panie! Do ligi jest siedem dni!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sezon – proszę państwa – za pasem. W zasadzie można powiedzieć, że „polskie granie” już się rozpoczęło – czwartkowym meczem Legii z Aktobe. Za chwilę Superpuchar, a za tydzień wraca ekstraklasa. Szybko zleciało. Dla nas zacznie się podobno „najtrudniejszy sezon dla beniaminka”, czyli drugi sezon. Choć beniaminkiem już nie jesteśmy, tylko pełnoprawnym ligowcem. No – może prawie pełnoprawnym, zobaczymy, jak te rozgrywki się potoczą i czy GieKSa zaliczy sezon zbliżony do poprzedniego, a jak wiemy, ten poprzedni przyniósł nam sporo radości i dumy.

Co nas czeka – tego nie wie nikt. Nie ukrywajmy, że poprzednie rozgrywki i postawa w nich GKS były zaskoczeniem. Katowiczanie zaprezentowali się bardzo dobrze, pokazali swój styl, waleczność, ofensywną piłkę. Na palcach jednej ręki można by policzyć mecze, w których nasz zespół był zdecydowanie słabszy od rywala. Dwa spotkania z Legią, Lech w Poznaniu, Górnik w Zabrzu, Pogoń w Szczecinie. A poza tym? Może by się znalazła jakaś Jaga na wyjeździe, ale tak naprawdę nawet w przegranych meczach katowiczanie nie odbiegali bardzo od rywali. Czasem nawet byli lepsi. A przecież oprócz tego było też sporo zwycięstw.

Mogliśmy się zastanawiać, jak GKS będzie się spisywał, mając zapewnione utrzymanie. I spisywał się nadal bardzo dobrze. Po zadyszce z Legią i Koroną przyszło siedem punktów w ostatnich trzech meczach.

Sezon jest niewiadomą choćby z powodu zmian kadrowych, które zawsze między sezonami mają miejsce. Straciliśmy bardzo ważną postać, czyli Oskara Repkę, który po fenomenalnej końcówce sezonu bardzo mocno podwyższył swoje noty, trafił do kadry i odszedł do Rakowa Częstochowa. Szkoda bardzo tego zawodnika, ale taka jest kolej rzeczy. Oskar grał w GKS przez kilka lat i nikt się nim nie interesował, ale promocja na boiskach ekstraklasy jest tak wielka, że ta scena plus jego kapitalne występy zaowocowały transferem do wicemistrza Polski. Wcześniej odszedł też Sebastian Bergier, za którym w Katowicach nikt nie płacze, choć sam Seba trochę płacze, że nie był w Katowicach traktowany jak należy (nie przez kibiców). Napastnik dał nam więcej goli, niż sobie wyobrażaliśmy i godnie zastąpił Adama Zrelaka. Natomiast nie jest to piłkarz, którego nie da się zastąpić.

Z ważnych piłkarzy to jedyne odejścia, więc mimo wszystko ta kadra nie została mocno przetrzebiona. Przede wszystkim udało się wykupić Mateusza Kowalczyka, co było celem numer jeden. Wokół tego zawodnika zapewne będzie się kręcić gra naszego zespołu. Utrzymanie tego piłkarza to wielki sukces i naprawdę optymistyczna sprawa, bo teraz proszę sobie wyobrazić utratę i Repki, i Kowalczyka. To byłby już mały sportowy dramat. Został Kowal – więc jest nieźle.

A piłkarze, którzy przyszli? Różne są opinię o naszym mercato. I wszystko wyjdzie w praniu. Pozyskani zawodnicy nie są z czołówki ligi, ale nie oszukujmy się – tacy piłkarze w pierwszej lidze do nas nie przychodzili. Praktycznie w komplecie są to zawodnicy, którzy odgrywali może nie wszyscy pierwszoplanowe, ale jednak ważne role w swoich zespołach – i co najważniejsze – w ekstraklasie! Zaczęliśmy od dwójki z Pogoni Szczecin. Kacper Łukasiak regularnie wchodził w meczach Portowców, Marcel Wędrychowski zresztą również, a i kilka spotkań zagrał od pierwszej minuty. Aleksander Paluszek wiosną w wielu meczach Śląska był podstawowym zawodnikiem. Jakuba Łukowskiego pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry i bramki na Bukowej – w strugach deszczu – dla Widzewa. A Maciej Rosołek – piłkarz, który w ostatnich dwóch latach obniżył nieco loty, ale to zawodnik z potencjałem, a GieKSa jest miejscem, w którym tacy gracze się odbudowują.

Przede wszystkim jednak to, co powinno nas napawać optymizmem to po prostu praca zespołu – praca sztabu szkoleniowego, który stworzył, wykreował ten zespół od zera. Praca metodyczna, konsekwentna i z pasją, co choćby było widać w serialu Canal Plus. Dlaczego więc miałoby być gorzej? Dobra praca zawsze się broni i – choć wiadomo, że to jest sport i wahania mogą być – to ten atut GieKSy jest ewenementem w ekstraklasie. Puszcza spadła, więc nie ma już Tomasza Tułacza, jako rekordzisty pod względem stażu. Teraz to Rafał Górak dzierży tę palmę pierwszeństwa i to z olbrzymią przewagą. Po nim najdłuższy stań ma Adrian Siemieniec, ale to jest tylko… 2023 rok. Reszta trenerów jest od 2024 lub później! Abstrahując od… wszystkiego, jest to dramat polskiej piłki i brak jakiejkolwiek ciągłości. Naprawdę więc doceniajmy to, że mamy zespół budowany przez lata, nawet jeśli po drodze wszyscy – piłkarze, trener, cały sztab szkoleniowy i kibice, musieli przetoczyć wielki, potężny, monstrualny głaz. Wszystkim się to opłaciło.

Katowiczanie postawili wysoko poprzeczkę w poprzednim sezonie. I teraz są dwie szkoły. Jedna mówi o tym, że musimy piąć się do góry, walczyć o wyższe miejsca i zdobyć większą liczbę punktów. Z drugiej strony, naprawdę ta postawa w ostatnich rozgrywkach była nad wyraz dobra, więc może być tak, że liczba punktów w tych nadchodzących – będzie mniejsza. Nie sposób przewidzieć, w którą stronę to pójdzie. Dlatego tak ważne jest wsparcie i ta cała otoczka, która była w poprzednim sezonie. Przecież to, co GieKSa zrobiła, punktując z marszu na nowym stadionie, to też było coś spektakularnego. Obawialiśmy się, że katowiczanie będą przez chwilę grać na Nowej Bukowej, jak na wyjeździe. A gdzie tam. Od razu był to ICH stadion. W aspekcie psychologicznym to, że od razu zaczęli wygrywać na nowym obiekcie, jest bardzo ważne, bo po prostu oni znają, my znamy i ten stadion zna smak zwycięstwa.

Nawet Kolejorz zna smak „zwycięstwa” na Nowej Bukowej, bo choć dość rozpaczliwie wywalczyli remis, to po meczu byli w takiej euforii, jakby wygrali, bo przecież przybliżyli się tym punktem do mistrzostwa.

Ostatnie chwile ligowego odpoczynku przed nami kibicami. A od przyszłej soboty się zacznie znów – co tydzień kibicowskie i piłkarskie święto, czyli GieKSa w ekstraklasie!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Czuć to było z boiska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Raków Częstochowa odbyła się konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy Rafał Górak i Marek Papszun. Poniżej główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji.

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa):
Zależało nam, żeby dobrze zacząć i wejść w sezon i to zrobiliśmy. Z wymagającym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie dwa trudne spotkania, na starej Bukowej – nie byliśmy lepsi, ale wygraliśmy, a potem przegraliśmy u siebie, choć nasza gra była już lepsza. Więc te mecze z GKS były trudne. Dzisiaj też było trudno, ale pokazaliśmy już na starcie dojrzałość i dyscyplinę taktyczną. Momentami nawet taki performance. Jestem zadowolony i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Teraz regeneracja, jutro jeszcze mamy sparing dosłownie dla kilku zawodników, których mamy w kadrze i tych z akademii. I szykujemy się do meczu pucharowego z Żiliną.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Trudno zacząć od porażki, to nigdy nie jest fajna sprawa. Natomiast trzeba sobie bezapelacyjnie i szczerze powiedzieć, że trafiliśmy na mocny zespół, na pragmatyczną piłkę i ta gra Rakowa, która mi zawsze tak imponuje – dziś ją było czuć z boiska. Przyjmujemy z szacunkiem tę grę, teraz musimy wyciągnąć wnioski, a także doprowadzać do tego, żeby zespół był lepszy z każdym dniem. Musimy kalkulować, że jak trafimy na takiego przeciwnika, to może on postawić takie warunki, że będzie trudno stwarzać sytuację jakąś lawinową ilością lub tak przejąć inicjatywę, żeby to potem udokumentować golami. Był to trudny i wymagający mecz, natomiast sama pierwsza połowa była stabilna i graliśmy dobrze, mając na uwagę przeciwnika i trochę jestem niezadowolony z wejścia w drugą połowę, kiedy pierwsze dziesięć minut było najsłabsze w naszym wykonaniu w meczu i przeciwnik to wykorzystał, zdobywając bramkę. Nie chcemy robić z tego problemu, natomiast w każdym meczu chcemy zdobywać punkty. Teraz musimy się przygotować do następnego spotkania, które rozegramy tutaj w następny poniedziałek.

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Turniej na Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z turnieju kibiców GKS Katowice, który odbył się w sobotę 12 lipca na Bukowej. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara.   

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga