Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Mutlisekcyjny przegląd mediów: Seria GieKSy wciąż trwa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ubiegłego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, hokeja na lodzie i siatkówki GieKSy.

PIŁKA NOŻNA

sportdziennik.pl – GKS. Dwa tygodnie „pod parą”. A zimą Turcja?

Choć gwizdek Łukasza Bednarka w niedzielny wieczór zakończył (koszmarną) jesień katowickich piłkarzy, jeszcze przez mniej więcej dwa tygodnie podopiecznych Dariusza Dudka będzie można przy Bukowej spotkać. Pierwotnie była nawet wersja treningów niemal aż do weekendu przedświątecznego (22-23 grudnia). Ostatecznie drużyna spotka się po raz ostatni najprawdopodobniej 17 grudnia. Tego dnia rozstrzygnięta zostanie jedenasta edycja „Złotych Buków”; w tradycyjnym klubowym plebiscycie znalazła się również kategoria „Piłkarz roku”, choć – ze zrozumiałych względów – ewentualny triumfator statuetkę pewnie i tak przyjmie z mieszanymi uczuciami…

[…] – Na okres świąteczno-noworoczny każdy z piłkarzy dostanie indywidualną rozpiskę zajęć. W grupie spotkamy się 14 stycznia – kontynuuje trener Dudek. Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji co do zimowego zgrupowania; jeden z wariantów przewiduje lutowy obóz w Turcji. Jeżeli do niego dojdzie, nie będzie zgrupowania krajowego.

– Pracować będziemy na miejscu. Katowice zapewniają odpowiednie warunki do tej pracy – podkreśla opiekun GKS-u.

Herman z Bukowej do Rakowa

Po 11 latach związków z GKS-em – początkowo w roli zawodnika (jeszcze w grupach juniorskich), później fizjoterapeuty – pożegnał się oficjalnie z Bukową Wojciech Herman.

Ostatnie lata były – i są – dlań zawodowo bardzo owocne; jest przecież – już przy drugim selekcjonerze – członkiem sztabu medycznego polskiej reprezentacji.

Z nieoficjalnych informacji, jakie uzyskaliśmy wynika, że przygotowania do rundy wiosennej Herman rozpocznie jako fizjoterapeuta lidera pierwszej ligi, Rakowa Częstochowa.

SIATKÓWKA

sportowefakty.pl – Miłe złego początki GKS-u Katowice w Warszawie, ONICO z szóstym zwycięstwem w sezonie

GKS Katowice dobrze rozpoczął rywalizację z ONICO Warszawa, bo wygrał pierwszego seta, ale w trzech kolejnych partiach musiał uznać wyższość przeciwnika i poległ 1:3 w zaległym spotkaniu 5. kolejki PlusLigi 2018/2019.

[…] Przyjezdni dobrze weszli w mecz i po błędzie Piotra Łukasika wyszli na prowadzenie 10:7. Spokojnie rozgrywał Marcin Komenda, zaś swoje kolejne ataki kończył Karol Butryn (15:17). Gospodarze napędzani przez Rafaela Araujo doprowadzili do ciekawej końcówki, ale więcej zimnej krwi na finiszu zachował GKS, który triumfował w inauguracyjnym secie do 23. Podrażnieni porażką w pierwszej partii gospodarze zabrali się mocno do pracy i w drugiej odsłonie wygrywali 11:8, w głównej mierze za sprawą skutecznej gry w bloku. Widoczny był Bartosz Kwolek, który był trudny do zatrzymania dla rywali. Swoje trzy grosze na zagrywce dołożył Antoine Brizard i ONICO odniosło wiktorię 25:17.

Miejscowi zawodnicy postawili na trudny serwis i nie zamierzali zwalniać tempa. Zagrywki Grahama Vigrassa siały spustoszenie w szeregach zespołu z Katowic, który w pewnym momencie przegrywał 4:11. Goście próbowali się podnieść po tym fatalnym starcie trzeciego seta, ale bezskutecznie. Warszawianie kontrolowali boiskowe wydarzenia, zwyciężając pewnie do 15.

ONICO Warszawa pragnęło postawić kropkę nad „i” w czwartej odsłonie starcia, co mu się udało. Gospodarze skrzętnie wykorzystywali błędy własne katowiczan i odskoczyli im na cztery punkty (15:11). Pewnie atakował Kwolek, a jego klub z każdą kolejną akcją przybliżał się do sukcesu w tym meczu. Gracze prowadzeni przez trenera Antigę już nie wypuścili zwycięstwa w rąk (25:18) i zgarnęli komplet „oczek” w tym spotkaniu.

HOKEJ NA LODZIE

infokatowice.pl – Jastrzębie także poległo z GieKSą. To już dwudzieste zwycięstwo z rzędu

GieKSa odniosła dwudzieste zwycięstwo z rzędu. Tym razem katowiczanie pokonali na wyjeździe JKH GKS Jastrzębie.

Spotkanie rozpoczęło się bardzo dobrze dla GieKSy, bo już na początku drugiej minuty będący po powrocie po kontuzji w świetnej formie strzeleckiej Marek Strzyżowski zakończył skutecznie akcję Pasiuta.

[…] W 11 min. koszmarny błąd obrońców wykorzystał Łopuski, a w 14 min., podczas gry w przewadze, na 3:1 podwyższył Pasiut i takim wynikiem skończyła się pierwsza odsłona pojedynku. Druga część to dominacja jastrzębian, którzy raz po raz szarżowali na bramkę Lindskouga. Katowicki golkiper dał się jednak zaskoczyć tylko raz, kiedy na ławce kar przebywał Heikkinen. GieKSa grała przez cały czas bardzo cofnięta i ograniczała się do nielicznych, szybkich ataków. Jedna z takich akcji zakończyła się trafieniem Łopuskiego i po czterdziestu minutach podopieczni Toma Coolena utrzymywali dwubramkową przewagę.

Trzecia tercja miała podobny przebieg do drugiej. Gospodarze atakowali, a cofnięta GieKSa bardziej myślała o obronie niż strzeleniu kolejnych bramek. Tym razem, choć jastrzębianie mieli wiele dogodnych okazji, a po faulu Devecki przez 5. min. grali w przewadze 5:4, Lindskoug długo zachowywał czyste konto. Na 8 sekund przed końcowym gwizdkiem Kasperlik strzelił w końcu kontaktowego gola, ale na kolejne trafienia nie było  już czasu i spotkanie zakończyło się ostatecznie wygraną GieKSy 4:3.

Domagają się na Facebooku nowego lodowiska dla GieKSy

Władze miasta planują budowę nowego stadionu i hali do siatkówki, gdzie swoje mecze będą za kilka lat rozgrywać piłkarze i siatkarze GieKSy. Sympatycy hokeja w Katowicach rozpoczęli starania na Facebooku, żeby w mieście powstało także nowe lodowisko.

Pomimo że obecnie drużyną, która przynosi najwięcej radości katowickim kibicom są hokeiści, którzy nie tylko są liderem Polskiej Hokej Ligi, ale w listopadzie awansowali także do finału Pucharu Kontynentalnego, który odbędzie się w styczniu w Belfaście, władze nie przewidziały w swoich planach budowy nowego lodowiska. Obecnie hokeiści GieKSy rozgrywają swoje mecze w Satelicie Spodka, która jest obiektem mocno niefunkcjonalnym i mogącym pomieścić niewiele ponad 1000 kibiców. Do tego w przypadku organizacji większych imprez w Katowicach, jak np. Szczyt Klimatyczny, lód w hali na kilka miesięcy został odmrożony, a klub swoje mecze rozgrywa na wyjazdach lub na obiekcie Naprzodu Janów bez udziału publiczności.

Fani hokeja w Katowicach założyli więc stronę na Facebooku „Lodowisko dla GKS-u Katowice”, na której domagają się wybudowania nowego obiektu sportowego w mieście.

sportdziennik.pl – GieKSa niepokonana!

Katowiczanie w 44 min przegrywali 1:2, ale znów pokazali klasę. Tauron KH GKS Katowice coraz lepszy. Jeżeli hokeiści Unii grają dwa razy w podwójnej przewadze, w sumie przez 3:17, i nie zdobywają gola, to trudno marzyć o wygranej. Tauron odniósł 21. kolejne zwycięstwo i sposobi się do pobicia rekordu krajowego. Teraz w ekstralidze nastąpi przerwa, bo reprezentacja wyjeżdża na trzy mecze do Finlandii.

Od początku było na tafli „elektrycznie”. Już w pierwszej odsłonie sypała się kara za karą, choć w niektórych momentach sędziowie byli dość… tolerancyjni. Gdy do boksu kar powędrował Jakub Saur, katowiczanie – specjaliści od przewag – wzięli się do pracy. Efekt nadzwyczajny, bo 20 sek. później prowadzili po strzale z niebieskiej Niko Tuhkanena.

[…] W drugiej odsłonie. jedni i drudzy mieli kilka dobrych sytuacji, ale nie potrafili skierować krążka do siatki. W 29:26 Peter Tabaczek zdobył gola, ale sędzia nie miał wątpliwości, że… łyżwą. Trener Jirzi Szejba wyskoczył z boksu, ale na nic się zdały protesty. W 37 min gospodarze grali ponownie w podwójnej przewadze przez 89 sek., bo na ławie kar przebywali: Filip Starzyński i Deveczka. Kamil Paszek dwa razy z bliskiej odległości nie skierował krążka do bramki.

W III tercji był jeszcze ciekawiej. Sebastian Kowalówka dał gospodarzom prowadzenie, ale katowiczanie pokazali klasę. Damian Tomasik popisał się efektownym strzałem pod poprzeczkę, zaś Janne Laakkanen trafił na 3:2, a wynik ustalił Patryk Wronka. Na 1:57 min przed syreną Unia wycofała bramkarza, ale bez efektu.

hokej.net – Seria GieKSy wciąż trwa

W meczu 29. kolejki Polskiej Hokej Ligi Unia Oświęcim przegrała na własnym lodzie z Tauronem KH GKS-em Katowice 2:4. Dla podopiecznych Toma Coolena było to już 21. zwycięstwo z rzędu. Czapki z głów!

Obie drużyny zagrały w osłabionych składach. Katowiczanie przyjechali do Oświęcimia bez kapitana Tomasza Malasińskiego, najlepszego strzelca Mikołaja Łopuskiego oraz Eetu Heikkinena, który z powodów osobistych poprosił o rozwiązanie kontraktu. Z kolei w drużynie Unii zabrakło Jerzego Gabrysia, Mateusza Gębczyka, Jana Danečka, Radima Haasa i Wojciecha Wojtarowicza.

Spotkanie od samego początku prowadzone było w szybkim tempie. Nie brakowało także agresywnej gry i twardych starć pod bandami. Szkoda, że do tego widowiska nie dopasował się sędzia Przemysław Kępa, który podjął kilka kontrowersyjnych decyzji. W telegraficznym skrócie – mylił się w obie strony.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga