Dołącz do nas

Wywiady

Normalność, stabilizacja i solidna praca

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Prezentujemy wywiad z prezesem klubu Wojciechem Cyganem, który ukazał się w ostatnim numerze „GieKSa.pl Plus” (numer na Bytowię Bytów). „GieKSa.pl Plus” to program meczowy wydawany przez naszą redakcję. Ostatni numer można zakupić tutaj lub w sklepie kibiców „Strefa GieKSy”, który mieści się na stadionie przy ulicy Bukowej. Cena gazety to trzy złote. Z tej stronie możecie ściągnąć za darmo archiwalne numery magazynu.

GKS Katowice po raz kolejny zawiódł kibiców. Po fatalnej rundzie wiosennej poprzedniego sezonu, przyszła lepsza, ale daleka od oczekiwań jesień. Niestety początek rundy rewanżowej ostatecznie przekreślił iluzoryczne szanse na awans do Ekstraklasy. Postanowiliśmy porozmawiać z prezesem GKS Katowice Wojciechem Cyganem. Oprócz pytań poświęconych wynikom pierwszej drużyny, próbowaliśmy także uzyskać odpowiedzi o sytuację finansową, organizacyjną, nowy stadion, a także problemy klubu związane z decyzjami wojewody śląskiego. Gorąco zachęcamy do lektury tego obszernego wywiadu.

GieKSa.pl Plus: Ten sezon można spisać już na straty. Celem postawionym przez zarząd był awans?
Wojciech Cygan: Faktycznie celem była walka o awans. Konsekwencje? Wnioski muszą być indywidualne i te osoby zapewne będą musiały pożegnać się z Bukową. Jak bardzo radykalne będą te decyzje dowiemy się w nadchodzących tygodniach oceniając pracę osób związanych z działem sportu.

Zmieniamy piłkarzy, pracowników, trenerów. Nie daje to żadnych efektów. Czy jest jakiś pomysł na GKS czy poruszamy się trochę po macoszemu?
Rozumiem frustrację kibiców, bo sam jej wielokrotnie doświadczam, ale nie zgodzę się z opinią, że działamy po macoszemu. Przypominam, że niespełna dwa lata temu przejmując pełną władzę nad klubem odziedziczyliśmy stan zobowiązań przekraczający w krytycznym momencie 10 milionów złotych. Dla zobrazowania tej sytuacji warto podkreślić, że w 2010 roku kiedy powstawała spółka i przejmowała władzę od stowarzyszenia ten stan zobowiązań wynosił około czterech milionów. Dzięki zaangażowaniu miasta, a także staraniom samej spółki udało się tą sytuację opanować i zredukować większość zadłużenia. To nie jest tak, że ostatnie dwa lata to pasmo niepowodzeń. Poprzedniej zimy GieKSa walczyła o awans. Zgodzę się, że rok 2014 był pod względem wyników sportowych bardzo słaby, wręcz dramatyczny. Być może zbyt dużą uwagę przyłożyliśmy do sytuacji finansowej i ograniczania kosztów funkcjonowania klubu. Przyniosło to efekt ekonomiczny w postaci rekordowych przychodów spółki, drastycznego ograniczenia wydatków i redukcji stanu zobowiązań. Nie połączyło się to jednak z wynikiem sportowym. W chwili obecnej spółka jest stabilna, a w Polsce coraz głośniej mówi się, że w Katowicach jest wreszcie normalnie. To musi zaprocentować. Bo proszę mi uwierzyć, że ciężko jest przekonać jakiegokolwiek piłkarza do przyjścia do klubu, w którym są cztery- czy pięciomiesięczne zaległości w wypłatach. Normalność, stabilizacja i solidna praca. To musi cechować GieKSę w najbliższym czasie by myśleć realnie o sukcesie.

Co by się musiało stać by trener Skowronek pożegnał się z GieKSą po zakończeniu sezonu?
Kontrakt trenera wygasa co do zasady na koniec bieżącego sezonu. Oczywiście, może zostać przedłużony. Obserwujemy z uwagą pracę całego sztabu, nie tylko trenera Skowronka, ale i jego asystentów oraz braci Bortnik. Swoje spostrzeżenia mam ja, swoje dyrektor Proksa. Przed nami jeszcze przeszło dwa miesiące rozgrywek, a to duży czas do analizy i wyciągania wniosków. Na dziś jakiekolwiek deklaracje w tym temacie byłyby przedwczesne.

Jak prezes ocenia zimowe transfery?
Krystian Rudnicki to ciekawy materiał na bramkarza i mam nadzieję, że solidną pracą z Januszem Jojko szybko poprawi swoje mankamenty. Jego postawa w Kluczborku i powołania do kadry na pewno stanowią solidną rekomendację. Adrian Frańczak to typ „walczaka”, który nie odpuszcza i na pewno ktoś taki nam się przyda. Povilas Leimonas początkowo popełniał błędy, ale wierzę, że szybko okrzepnie w Katowicach i udowodni swoje ekstraklasowe aspiracje. Piotrek Petasz to doświadczony zawodnik, który miał wzmocnić rywalizację na lewej stronie. Na pewno wymagamy od niego gry na odpowiednim poziomie i większego opanowania w sytuacjach stykowych. Jestem przekonany, że po meczu z Płockiem zrozumiał to i szybko udowodni, że jego angaż był dobrą decyzją.

Jaki będzie cel na nowy sezon? Awans?
Ciężko deklarować cel na cztery miesiące przed rozpoczęciem rozgrywek, ale na pewno wzmocnienie zespołu będzie prowadzone pod kątem zbudowania drużyny na awans. W zestawieniu do deklaracji sprzed poprzednich sezonów ta będzie miała tą niewątpliwą przewagę, że GieKSa jest w końcu klubem stabilnym pod względem finansowym, a to bardzo ważny argument.

Kilkunastu piłkarzom kończą się kontrakty w czerwcu. Większość z nich fatalnie spisuje się w obecnych rozgrywkach. Czy wobec tego możemy spodziewać się, że z większością z nich nie zostaną przedłużone umowy?
Nie chcę wchodzić w wyliczenia czy to będzie większość, mniejszość czy połowa. Przed meczem z Wigrami powiedziałem piłkarzom, że teraz każdy z nich nie gra o to czy w lipcu w klubie dalej będą Cygan, Skowronek czy Proksa, oni muszą walczyć ze wszystkich sił czy to dla nich samych znajdzie się miejsce w szatni na nowy sezon. Mamy przeszło dwa miesiące na sprawdzenie czy i jak zrozumieli te słowa.

Uda się zatrzymać Grzegorza Goncerza na nowy sezon?
Na dziś nie widzę żadnych zagrożeń w tym zakresie. Osobiście chciałbym by Grzesiek został. Czy pojawią się oferty zakupu? Za wcześnie spekulować.

Czy oglądamy już piłkarzy pod kątem przyszłego sezonu skoro możemy spodziewać się dużego odpływu obecnych graczy?
Pierwsze rozmowy już trwają. Są to bardzo wstępne sprawdzenia poprzedzone analizą kto może być dostępny na rynku w czerwcu i lipcu. Prowadzimy także rozmowy dotyczące rozpoznania innych lig niż polska.

Mamy duży problem młodzieżowca. Co jest nie tak w Katowicach, że często musimy wystawiać słabszych graczy, ale spełniających warunek wieku, a w Gdyni gra regularnie czterech młodych piłkarzy?
Tak naprawdę ten problem wynika także z faktu kontuzji Krzyśka Wołkowicza. Teraz jest już w pełni sił i na pewno będzie wzmocnieniem rywalizacji młodzieżowców. Naszym większym problemem tak naprawdę jest obsadzenie pozycji młodzieżowca w przyszłym sezonie, ale pracujemy już nad tym. Spore nadzieje na przyszłość w tym zakresie wiążę także z coraz lepszą pracą z naszą młodzieżą w Fundacji.

Co jest powodem, że zespół rezerw, wzmocniony ośmioma piłkarzami z pierwszej drużyny, odnosi porażkę?
Byłem na tym meczu i nie wierzyłem w to, co widziałem. Bez generalizowania myślę, że w ten sposób poszczególni zawodnicy sami oddalają się od gry w klubie w nadchodzącym sezonie.

Czy Janusz Bodzioch, posiadający wyrok za korupcję wydany przez PZPN, pełni obecnie jakąś funkcję w klubie?
Janusz Bodzioch nie pracuje już w klubie.

Zatrudnienie Grzegorza Proksy to marketingowy strzał w dziesiątkę. Czy pójdą za tym jednak wymierne efekty w dziale sportu?
Tu nie chodzi tylko o wymiar medialny. Dyrektor Proksa to człowiek ambitny, chcący coś udowodnić, a przy tym to profesjonalista i wzór sportowca. Dodatkowo ma doświadczenie w biznesie i dużą rozpoznawalność w środowisku sportowym. Zrobię wszystko by mu pomóc i by ten projekt przyniósł efekty. Jedną z takich inicjatyw mających stanowić stałe wsparcie dla dyrektora sportowego jest powołanie Zespołu Transferowego. Liczę też na świeże spojrzenie samego Grzegorza.

A jak oceniana jest praca Aidy Belli?
Obserwuję to z zaciekawieniem. Aida to osoba chętna do pracy. Nabiera niezbędnego doświadczenia. W mojej ocenie z materiału na materiał i z konferencji na konferencję wygląda to coraz lepiej.

Czy nie powinniśmy się obawiać awansu Rozwoju Katowice do I ligi i związanych z tym roszczeń o podzielenie się po równo pieniędzmi na sport zawodowy?
Sytuacja nasza i Rozwoju różni się i to znacznie. My jesteśmy spółką miejską, zaś Rozwój stowarzyszeniem. W konsekwencji my nie startujemy w konkursach dotacyjnych na sport zawodowy. Z uwagą przyglądam się wynikom II ligi, ale to nie jest tak, że trzymam kciuki za niepowodzenia Rozwoju. Każdy klub ma swoje plany i ambicje. Nasze – z uwagi chociażby na dokonania, potencjał kibicowski i rozpoznawalność – muszą być wyższe niż Rozwoju. W końcu to GieKSa została określona w „Strategii rozwoju sportu” jako sportowa marka Katowic.

Po zmianie prezesa w Rozwoju pojawiły się opinię, że w końcu jest szansa na unormowanie stosunków między naszymi klubami.
Jestem przekonany, że szansa na współpracę zwiększyła się i to znacznie. Znam się z prezesem Waśkiewiczem już kilka lat, często rozmawiamy i wydaje mi się, że nie uzna tego za afront, jeśli nazwę go moim kolegą. Wierzę, że w najbliższym czasie siądziemy i spokojnie porozmawiamy jak taka współpraca mogłaby wyglądać.

Polsat kupił prawa do transmisji meczów I ligi na trzy sezony. Czy wiążę się to z wymiernymi korzyściami dla naszego klubu?
Niewątpliwie to pozytywna informacja dla klubu. Jedna rzecz to większe wpływy z tytułu sprzedaży tych praw. Druga to fajniejsze „opakowanie” produktu, jakim jest I liga. Polsat ma w tym spore doświadczenie, a to może pomóc zarówno w pozyskiwaniu sponsorów przez same kluby, jak i w szukaniu partnera tytularnego dla całych rozgrywek.

Czy wynikły jakieś konstruktywne wnioski po spotkaniu z wojewodą?
Spotkanie na posiedzeniu Zespołu Doradczego ds. Bezpieczeństwa Imprez Masowych było niewątpliwie potrzebne. Przedstawiliśmy tam nasze stanowisko i zamierzenia co do zmian w samej organizacji meczów. Przedstawiciele wojewody oraz policji pozytywnie odnieśli się do tych propozycji i naprawdę mieliśmy nadzieję na zmianę decyzji przed meczem z Płockiem. Niestety stało się inaczej.

Policja zablokowała możliwość oglądania meczu z Wisłą Płock na telebimie. Jak to zostało odebrane w klubie?
Ze sporym zdumieniem. Policja szukała możliwości by ten pokaz się nie odbył twierdząc, że byłaby to impreza masowa z wszelkimi jej konsekwencjami. Osobiście trochę mnie to dziwi, bo sam kiedyś często brałem udział w różnego rodzaju projekcjach na otwartym terenie i nie widziałem tam ochrony, płotków czy też przedstawicieli policji.

Jaką pojemność powinien mieć stadion GKS Katowice?
Dla klubu dużo większe znaczenie niż sama pojemność ma kwestia odpowiedniego zaprojektowania stadionu, z uwzględnieniem potrzeb klubu i z odpowiednim podejściem do powierzchni biznesowych. W klubie z zaciekawieniem obserwujemy dyskusję na temat pojemności i wymianę argumentów czy lepsze rozwiązanie to 12000 czy 21000. Będąc człowiekiem kompromisu pewnie szukałbym rozwiązania pośredniego.

Ile razy od objęcia funkcji prezesa myślałeś o dymisji?
Po ciężkich nokautach pewnie każdy ma chwile zwątpienia. U mnie także się pojawiały. Zapewniam jednak, że wierzę w to co robimy, jakie plany mamy i jak chcemy je realizować. Gdy dojdę zaś do przekonania, że moje starania nie mają sensu i potrzebna jest zmiana, to na pewno nie będę kurczowo trzymał się stanowiska, zwłaszcza, że praca w klubie to nie jest moja jedyna zawodowa aktywność i mam gdzie wracać.



1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    KOSZUTKA.EU

    16 kwietnia 2015 at 10:43

    Może gdyby prezes nie miał gdzie wracać i był aktywny tylko w Gieksie, podczas słabej gry drużyny nie uśmiechałby się ironicznie oglądając z trybuny zachód słońca nad Tauzenem.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga