Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Obcokrajowcy w GieKSie i ich dalsze losy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Ostatnimi czasy zastanawiałem się, jak potoczyły się losy niektórych obcokrajowców reprezentujących w przeszłości GieKSę i natrafiłem na kilka dość ciekawych historii, które pchnęły mnie do „zmontowania” tego tekstu.

Jak dotąd w trójkolorowych barwach wystąpiło 35 cudzoziemców z 19 różnych państw. Tajemnicą niestety nie jest, że w większości przypadków byli to kolokwialnie mówiąc piłkarscy turyści, którzy jak szybko znaleźli się w Katowicach, tak szybko z nich „wyfrunęli”. Oczywiście były wśród nich są miłe wyjątki pokroju gruzińskiego czarodzieja Guruliego, czy napastników z krajów nadbałtyckich jak Rakels i Mikulenas.

Zarówno Łotysz, jak i Litwin, przewodzą w dwóch najważniejszych zestawieniach odnośnie do występów obcokrajowców w GKS-ie. Deniss Rakels jest najlepszym strzelcem z 16 bramkami na koncie, a Grażvydas Mikulenas zaliczył najwięcej spotkań spośród wszystkich „stranieri” w koszulce GieKSy, notując 77 występów.

Jeśli ktoś miałby ochotę zobaczyć, jak prezentuje się TOP 20 obu klasyfikacji to proszę bardzo:

Strzelcy

.

Występy

.

Zobaczmy zatem, jak potoczyły się losy kilku byłych zagranicznych piłkarzy, przywdziewających niegdyś koszulkę z herbem naszego klubu.

Niezniszczalny Litwin

Mający już prawie 47 wiosen na karku Mikulenas w dalszym ciągu utrzymuje doskonałą formę fizyczną. Do niedawna regularnie występował w niższych ligach na Litwie, grając w takich zespołach jak Navigatoriai, AFK czy Gariunai. W 2016 roku w meczu na trzecim poziomie rozgrywkowym na Litwie udało mu się dokonać dość niecodziennej sztuki. W barwach zespołu Gariunai Wilno zdobył 10 bramek (!) w jednym spotkaniu, a jego zespół pokonał FM Ateitis 16:1. Jak widać popularny „Miki” pomimo upływu czasu nie zapomniał, jak się zdobywa gole, nawet te bardzo ładne. Poniższy klip z czerwca 2018 jest tylko na to dowodem (gol Mikulenasa od 2:13):

.
Mikulenas aktualnie jest grającym trenerem zespołu A komanda-Margiris, a w jego ślady próbuje iść 17-letni syn Meinardas, który aktualnie znajduje się w szerokiej kadrze Żalgirisu Wilno.

Powrót do kraju i pasmo sukcesów

Zostajemy jeszcze na chwilę na Litwie, żeby zobaczyć ,co słychać u innego byłego zawodnika GieKSy – Povilasa Leimonasa. Ten 32-letni pomocnik po opuszczeniu Katowic w czerwcu 2016 roku, trafił do litewskiej Suduvy Marijampole. Z miejsca stał się tam kluczową postacią w zespole i miał w swój udział w wywalczeniu trzeciego miejsca dającego kwalifikację do Europejskich Pucharów. Kolejne sezony dla Leimonasa w A Lydze to nieprzerwane pasmo sukcesów. W ciągu trzech lat udało mu się wywalczyć trzy tytuły mistrza, puchar i dwa superpuchary Litwy. W tym okresie uzbierał także 21 meczów w Europejskich Pucharach. W bardzo udanej kampanii w kwalifikacjach do Ligi Europy udało mu się nawet zdobyć bramkę i to bardzo efektowną w meczu przeciwko Szachtiorowi Soligorsk:

.

W tamtej edycji Ligi Europy Leimonas wraz z Suduvą był o krok od awansu do fazy grupowej. Niestety po przebrnięciu trzech faz eliminacyjnych musieli uznać wyższość bułgarskiego Ludogoretsa Razgrad po przegranej 0:2 w dwumeczu. Solidna postawa Povilasa Leimonasa została również dostrzeżona przez ówczesnego selekcjonera reprezentacji Litwy – Edgarasa Jankauskasa, który kilkukrotnie decydował się na jego powołanie do kadry. W 2018 roku wystąpił w trzech meczach reprezentacji. Zagrał w towarzyskich potyczkach Litwy z Estonią i Iranem, a także w meczu w ramach Ligi Narodów C z Czarnogórą. Obecnie Leimonas w dalszym ciągu broni barw Suduvy, a niespełna dwa tygodnie temu podczas trwającej kwarantanny przyszedł na Świat jego syn – Ajus.

Znokautowany dziennikarz

Pierwszym Nigeryjczykiem, który występował w naszych barwach, był napastnik Mike Okoro. Trafił do Katowic w 2000 roku przez menedżera Ryszarda Szustera specjalizującego się wtedy w sprowadzaniu piłkarzy z „Czarnego Lądu”. Okoro szału na Bukowej jednak nie zrobił i po rozegraniu jednej rundy na zapleczu Ekstraklasy dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. W koszulce GieKSy wystąpił w sumie 15 razy i zdobył jedną bramkę. Jedyne trafienie Nigeryjczyk zanotował w wygranym 4:0 meczu z KP Konin:

.
Dobry występ zaliczył także w meczu przeciwko Lechii Gdańsk, kiedy to po wejściu na murawę w drugiej części meczu ładnie obsłużył podaniem Marcina Bojarskiego, któremu nie pozostało nic innego jak wpakować piłkę do siatki.

.

Po odejściu z Katowic Nigeryjczyk zakotwiczył we Wronkach. Tam niestety również nie potrafił wywalczyć sobie miejsca w składzie i po niespełna roku został odpalony z Amiki przez ówczesnego trenera tego klubu Stefana Majewskiego. Po niepowodzeniach w Polsce Okoro postanowił kontynuować swoją karierę w Indiach. Nigeryjczyk związał się z zespołem Indian Telephone Industries, dla którego w sezonie 01/02 zdobył 7 bramek. Dobra gra w pierwszym roku pobytu w Indiach zaowocowała transferem do jednego z najlepszych zespołów ligi – East Bengals. Z zespołem z Kalkuty w kolejnych dwóch sezonach zdobył dwa tytuły Mistrza Indii, a także triumfował w rozgrywkach klubowych mistrzostw federacji ASEAN (zrzeszającej wtedy 10 państw azjatyckich) w Indonezji w 2003 roku. Mike Okoro w finałowym meczu tego pucharu rozgrywanego w Dżakarcie, wpisał się na listę strzelców w 20. minucie spotkania, a jego zespół pokonał tajski BEC Tero Sasana 3:1.

.

Mike Okoro w Indiach jest nie tylko pamiętany ze strzelanych bramek, ale także swoich wybryków. W 2003 roku został ukarany grzywną 30 tys. rupii indyjskich i zawieszeniem na jeden mecz za popchnięcie sędziego w spotkaniu East Bengal z Mohammedan. 5 lat później będąc piłkarzem Mohammedan SC, posunął się jeszcze dalej i zaatakował dziennikarza. Do skandalicznego zachowania nigeryjskiego napastnika doszło przed konferencją prasową na dzień przed pucharowym meczem z Churchill Brothers. Okoro uderzył dziennikarza w klatkę piersiową, a ten padł na ziemię nieprzytomny i został zabrany do szpitala. Powodem, dla którego Okoro zaatakował redaktora, były według niego zadawane „niewygodne pytania”.

Solidny trener

Bardzo dobrze po zakończeniu kariery w realiach bycia trenerem odnajduje się były bośniacki obrońca GieKSy – Admir Adżem. Od 8 lat ze sporymi sukcesami pracuje w rodzinnym Sarajewie, pełniąc rolę nie tylko trenera młodzieży, ale także pierwszej drużyny. Adżem swoją przygodę z trenerką rozpoczął, prowadząc juniorów Zeljeznicara do lat 17. Już w drugim sezonie odniósł ze swoją młodzieżą pierwszy sukces, wygrywając mistrzostwo Bośni w tej kategorii wiekowej. Dobre wyniki w pracy z juniorami otworzyły mu furtkę do zostania trenerem pierwszego zespołu. Został ogłoszony nowym opiekunem Zeljeznicara w czerwcu 2014 roku. Niestety jego przygoda na tym stanowisku trwała zaledwie pół roku ze względu na brak licencji UEFA Pro. Zeljeznicar w 22 meczach pod wodzą Adżema odnotował 11 zwycięstw, 7 remisów i 4 porażki.

.

Admir Adżem wrócił do pracy w ośrodku młodzieżowym i rozpoczął pracę z drużyną do lat 19, równocześnie starając się uzyskać potrzebną licencję UEFA Pro. Z młodzieżą do lat 19 dwukrotnie zdobył tytuł mistrzowski i dostał drugą szansę na prowadzenie pierwszego zespołu Zeljeznicara Sarajewo. Adżem zanotował naprawdę dobry sezon, wygrywając puchar Bośni, a także zdobywając wicemistrzostwo kraju. Co ciekawe był to pierwszy od 5 lat zdobyty puchar przez Zeljeznicar. Niestety nawet tak dobre wyniki nie pozwoliły Adżemowi kontynuowania swojej przygody na stanowisku pierwszego trenera i został on zwolniony ze sprawowanej funkcji przed rozpoczęciem sezonu 18/19. Włodarzom Zeljeznicara zmiana trenera nie wyszła jednak na dobre, bo w kolejnym sezonie klub zajął dopiero 4. lokatę w lidze i odpadł już w 1/16 pucharu Bośni. Były defensor GieKSy po rozstaniu z pierwszym zespołem wrócił ponownie do pracy z młodzieżą, którą zresztą zajmuje się do dziś.

Taksówkarz

Wiosną 2014 roku krótki epizod w GieKSie zaliczył jedyny jak dotąd Albańczyk w naszym klubie – Elvist Ciku sprowadzony z czeskiej Karwiny. Spędził w Katowicach niespełna dwa i pół miesiąca i zagrał w 3 spotkaniach ligowych. Z GKS-u trafił do czeskiego drugoligowca FC MAS Taborsko, gdzie grał kolejne trzy sezony. Wtedy przytrafiła mu się niestety bardzo poważna kontuzja kolana i Albańczyk przeszedł aż trzy operacje. Naturalnie zawodnik zmuszony był natychmiast przerwać swoją przygodę z piłka i znaleźć sobie inną pracę. Elvist Ciku zajął się transportem ludzi z lotnisk do hoteli i innych destynacji. Zdarza mu się także obsługiwać polskie porty lotnicze. Pod koniec ubiegłego roku udało mu się wrócić do pełnej sprawności i został zawodnikiem Lokomotivy Petrovice występującej w 4. lidze czeskiej.

Obieżyświat

Gdybyśmy zrobili ranking najpiękniejszych bramek obcokrajowców w barwach GieKSy, to z pewnością jego trafienie z Lechem Poznań znalazłoby się w ścisłej czołówce. Mowa oczywiście o Leonardo da Silvie.

.
Jego kariera w Katowicach mogła potoczyć się zupełnie inaczej gdyby nie poważna kontuzja śródstopia, jakiej doznał niespełna miesiąc później w meczu przeciwko Groclinowi na Bukowej. Leo po powrocie do zdrowia wystąpił jeszcze w 4 meczach GKS-u, w tym dwumeczu w Pucharze UEFA z macedońską Cementarnicą Skopje, po czym pożegnał się z klubem.

Na wstępie wspomniałem o piłkarskich turystach przewijających się przez Bukową w ostatnich kilkunastu latach i właśnie Leo jest tego swoistym przykładem. Brazylijczyk po odejściu z GieKSy zwiedził 9 państw na 4 różnych kontynentach. W jego CV znajdziemy takie ligi jak: austriacka, hongkongijska, egipska, tajska, norweska, zjednoczonych emiratów arabskich, brazylijska, liechtensteinu, czy myanmarska. Podczas tak intensywnego zwiedzania Świata, Leo zaliczył w sumie tylko jeden warty odnotowania sezon. Reprezentując barwy SC Rheindorf Altach, został wicekrólem strzelców austriackiej Bundesligi 2006/07 z 14 bramkami na koncie, plasując się jedynie za plecami Alexandra Zicklera z Red Bull Salzburg.

Na YouTubie można się także natknąć na kilka kompilacji bramek i akcji Leo z różnych egzotycznych lig:

.


Na zakończenie mam mały apel do obcokrajowców znajdujących się w aktualnej kadrze GieKSy, bo mają wielką szansę zapisać się w historii naszego klubu. Według moich obliczeń we wszystkich oficjalnych meczach GKS-u Katowice zagraniczni piłkarze zdobyli łącznie już 98 bramek.

Tak więc panowie: Dejmek, Habusta i Pavlas liczymy na setną zagraniczną bramkę dla GieKSy jeszcze w tym sezonie 🙂

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    gg

    6 maja 2020 at 14:29

    przy wymienianiu lig gdzie grał Leo powinna być liga zjednoczonoemiratoarabska 🙂

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga