Dołącz do nas

Piłka nożna

Oceny za pojedynek z Legią

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do zapoznania się z Waszymi ocenami dla piłkarzy GieKSy za porażkę z Legią. Mecz szczególnie w drugiej części wyglądał obiecująco – walki naszym zawodnikom odmówić nie można. Zawodnikiem meczu został wybrany Mateusz Kowalczyk.

Dawid Kudła (7,16): Raz dobrze wyszedł z bramki poza pole karne, ale jego głównym popisem był wygrany pojedynek sam na sam ze Szkurinem w drugiej połowie. Ciągle musiał mieć się na baczności, bowiem Legia co chwilę nacierała na naszą bramkę. Przy straconych bramkach nie można mieć do niego większych pretensji.

Alan Czerwiński (5,10): Solidny występ, choć z oczywistych powodów nie miał tak wielu okazji w ofensywie. Zanotował kluczową interwencję, przecinając prostopadłe podanie, ale zbilansował to bardzo nieudanym doskokiem do przeciwnika, po którym tylko Jędrychowi i jego akrobatycznym interwencjom w szesnastce zawdzięczaliśmy brak gola. Kiepsko wyglądały jego próby dośrodkowań.

Lukas Klemenz (2,72): Zaliczył asystę przy pierwszej bramce dla gości, potem jeszcze gubiąc się w próbie odbioru. Jakby tego mało, to trącił piłkę po strzale, przez co Kudła nie mógł dobrze interweniować, a prawdopodobnie miałby wszystko pod kontrolą. Przy drugiej straconej bramce nie był głównym winowajcą, ale chyba zabrakło mu przekonania i pewności siebie, mógł wybić tę piłkę. Powinien mieć na sumieniu kolejną akcję Legii do spółki z murawą, ale sędzia dopatrzył się przewinienia, choć słuszne wydawały się pretensje rywali. Akurat tutaj można go tłumaczyć, bowiem nie pierwszy raz przewijają się w wypowiedziach zawodników uwagi dotyczące boiska. Na plus – odważniej w grze piłką.

Arkadiusz Jędrych (5,18): Nie był perfekcyjnie ustawiony przy straconym golu i poszedł na raz, ale też miał dwóch zawodników do pokrycia – zrobił, co mógł. Bliski był zdobycia pięknej bramki z dystansu, dobrze przymierzył. Warto zapamiętać jego podwójną interwencję z 61. minuty, rzadko obrońców doceniamy za efektowność.

Oskar Repka (5,58): Dużo się napracował, szczególnie w drugiej połowie wysoko stawiał swoje zasieki pressingowe. Kilka razy popełnił proste błędy i brakowało trochę odwagi w oddawaniu strzałów, ale w defensywie i wyprowadzaniu piłki spisywał się bardzo solidnie. To teoretycznie on nie przypilnował Guala w samej końcówce, ale widać było po nim duże zmęczenie meczem i musiał też zabezpieczać przed wycofaniem do Goncalvesa.

Mateusz Kowalczyk (7,49; MVP): Chyba i tak każdy wie, że będzie to ocena pozytywna – wystarczy więc napisać, że zagrał. Szybki przegląd drobnych uwag: z takim klasowym przeciwnikiem naturalnie miał nieco niższą skuteczność, z jego straty wyniknęła też niejako trzecia bramka dla Legii. Mógł też zdobyć bramkę, ale „nie udało się, ze strzału wyszło podanie”.

Bartosz Nowak (4,78): Jemu przypiszemy z kolei drugą asystę dla Legii, bardzo źle podał do Oskara Repki. Coraz lepiej radzi sobie z byciem głównym obiektem uwagi pressingu rywala, wręcz wykorzystywał to na swoją korzyść: ściągał na siebie 2-3 zawodników i odnajdywał wąski korytarz, który otwierał drogę do bramki jego kolegom. Powinien odważniej atakować piłkę w końcówce meczu, nawet na granicy faulu, zapobiegłby tym utraty bramki po błędzie Kowalczyka.

Marcin Wasielewski (bez oceny): Bardzo łatwo dał się wymanewrować, przy okazji nabawił się kontuzji. Oby to nie było nic poważnego.

Adrian Błąd (3,98): Zupełnie inny Adrian Błąd, niż go pamiętamy z najlepszych występów, nie miał też zbyt wiele piłki przy nodze. Czas na porządnego grilla (oczywiście chodzi o relaks i odpoczynek, a nie grillowanie w komentarzach) i odzyskanie swojej formy.

Borja Galan (6,55): Gdyby ktoś pokazał jego kompilację i powiedział, że grał jeszcze niedawno w pierwszej lidze i to zwykle na innej pozycji – byłoby to dla niewtajemniczonych czymś nie do uwierzenia. Raz zupełnie nie nadążył za Morishitą i tylko jego niecelności zawdzięcza brak gola, trochę brakowało mu też większego ryzyka w pierwszej części gry. Mimo tego w ofensywie spisywał się znakomicie, czego efektem była spektakularna asysta do Filipa Szymczaka. Docenić trzeba też sytuację z końcówki pierwszej części, gdy wślizgiem zabrał piłkę zupełnie zdezorientowanemu Kunowi na jego własnej połowie.

Filip Szymczak (6,52): Zrobił to, co do snajpera należy, a do tego dołożył solidną pracę w pressingu. Musi jednak zmienić swój sposób wyprowadzania ataków, bowiem dryblingi bardzo często przynoszą odwrotny od zamierzonego skutek.

Konrad Gruszkowski (5,04): Poradził sobie z zadaniem zastąpienia Wasielewskiego co najmniej przyzwoicie, choć nie spektakularnie. Występ po prostu okej, starał się być pod grą.

Dawid Drachal (5,26): Wszedł za niewidocznego Adriana Błąda, ale nie zapisał się niczym konkretnym, może dwoma nieudanymi uderzeniami.

Marten Kuusk (bez oceny): Zapewnił względny spokój, choć chyba mógł zrobić więcej przy straconej bramce.

Mateusz Marzec (bez oceny): Przyzwyczaił nas do wnoszenia tej iskry na boisko, tym razem mu się to nie udało.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Pewne utrzymanie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GKS Katowice utrzymał się w Ekstraklasie.

To, co od dłuższego czasu było „pewne” (dla jednych już po Górniku, dla innych po Puszczy, a dla każdego po Wrocławiu) dziś zostało formalnie potwierdzone. Po stracie punktów przez Puszczę Niepołomice w meczu z Pogonią Szczecin (4:5) GieKSa oficjalnie utrzymała się w Ekstraklasie.

Po wielkosoboniej wygranej we Wrocławiu Śląsk stracił szansę na dogonienie nas w tabeli. W miniony wtorek Stal Mielec, po remisie z Górnikiem Zabrze, także przestała nam „zagrażać”. Dziś do tej dwójki dołączyła Puszcza Niepołomice, która nie może nas już wyprzedzić w tabeli.

Przypomnijmy, że nasza drużyna ani razu w tym sezonie nie znajdowała się na miejscu spadkowym, a matematyczne utrzymanie na początku 30. kolejki to duże osiągnięcie, które potwierdza tylko, jak świetny sezon rozgrywa GieKSa.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Świąteczna wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W wielkanocną sobotę GieKSa na wyjeździe pokonała Śląsk Wrocław 2:0. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Świętowanie mistrzostwa jednak w Katowicach?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa nie potrafiła przez 90 minut pokonać bramkarki rywalek, a po naszej stronie pojawiło się zbyt wiele błędów indywidualnych. Tym samym celebracja mistrzostwa musi jeszcze poczekać, a szansa na takową fetę będzie już za tydzień przy Bukowej.

Klaudia Słowińska w Łęcznej doczekała się powrotu na pozycję skrzydłowej. Świetną akcję ujrzeliśmy już w pierwszej minucie – Katarzyna Nowak odważnie wyprowadziła na skrzydło, a centrę Julii Włodarczyk przecięła Natalia Piątek. W 7. minucie Jagoda Cyraniak powstrzymała nacierającą Klaudię Lefeld po dużym błędzie Klaudii Słowińskiej. Odpowiedziała Kozak sytuacyjnym strzelam z dystansu, mocno niecelnie. Blisko zdobycia pierwszej bramki z dystansu była Włodarczyk, golkiperka wzniosła się na wyżyny umiejętności. Na kilkanaście następnych minut walka skupiła się w środku pola, obejrzeliśmy po jednym bardzo nieudanym strzale z obu stron. W 26. minucie Katja Skupień dograła do Pauliny Tomasiak, zupełnie niepilnowanej w polu bramkowym. Ta zgrała piłkę do Julii Piętakiewicz, a Kinga Seweryn była bez szans. Blisko było odpowiedzi po trąceniu piłki w powietrzu Cyraniak, Kinga Kozak nie zdołała wepchnąć piłki obok bramkarki. W 33. minucie Piątek znów uratowała swoją drużynę, ściągając piłkę z nogi rozpędzonej Vuskane, której podawała Kinga Kozak. Po rzucie różnym główkowała Słowińska, wysoko nad bramką. Na zakończenie pierwszej części Julia Piętakiewicz huknęła w samo okienko, Kinga Seweryn udowodniła swoją klasę, broniąc strzał.

W 47. minucie strzał oddała Gabriela Grzybowska, trafiając w wybiegającą Vuskane. Łęczna wyprowadziła kontratak, a centrę Piętakiewicz wybiła Marlena Hajduk na rzut rożny. W 54. minucie Seweryn na przedpolu uratowała swój zespół, nie dając szans Skupień na sfinalizowanie akcji. GieKSa w zasadzie nie miała pomysłu na konstrukcję ataków, nawet kontry kończyły się niecelnymi podaniami. W 58. minucie Kaczor odnalazła długim podaniem Włodarczyk, a Klaudia Słowińska po zgraniu uderzyła w golkiperkę. Pięć minut później Anita Turkiewicz zdołała powstrzymać pędzącą Skupień, nadrabiając dystans. W 69. minucie Katja Skupień padła w szesnastce Kingi Seweryn, arbiter od razu pokazała kartkę za próbę wymuszenia. Minutę później Kinga Kozak miała dobrą okazję po wrzutce Marleny Hajduk, trafiła wprost w bramkarkę. W 79. minucie Jagoda Cyraniak bez zdecydowania podała do Kingi Seweryn, a nasze rywalki skrzętnie tę okazje wykorzystały – pusta bramka i 0:2.

Mistrzostwo Polski musi poczekać. Może się ziścić już jutro, jeśli Czarni przegrają w Szczecinie. W innym wypadku poczekać będziemy musieli do soboty 3 maja. Wtedy o 10:45 na Bukowej zagramy z Pogonią Tczew. Wstęp darmowy – zapraszamy do świętowania mistrzowskiego tytułu z uKOCHanymi. 

Łęczna, 26.04.2025
Górnik Łęczna – GKS Katowice 2:0 (1:0)
Bramki: Piętakiewicz (26), Tomasiak (79).
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Hajduk, Cyraniak (80. Bednarz) – Włodarczyk, Grzybowska, Kaczor (61. Nieciąg), Turkiewicz – Kozak, Vuskane (61. Langosz), Słowińska.
AP Orlen Gdańsk: Piątek – Skupień (84. Ostrowska), Kazanowska, Piętakiewicz (65. Sikora), Lefeld, Ratajczyk, Zawadzka, Głąb, Kłoda, Kirsch-Downs, Tomasiak.
Żółte kartki: Skupień, Głąb – Nowak, Grzybowska, Słowińska, Włodarczyk.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga