Dołącz do nas

Klub

Oświadczenie Zarządu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Po wczorajszej porażce z Olimpią Grudziądz Zarząd GKS Katowice wystosował oświadczenie. Poniżej prezentujemy jego treść.

W ostatnich latach GKS Katowice przeszedł wielką metamorfozę. Z klubu, którego egzystencja była poważnie zagrożona i wisiała nad nim realna groźba wycofania z rozgrywek, stał się stabilnym organizacyjnie podmiotem. Przeobrażenia, których dokonaliśmy w Spółce – dzięki wielkiemu zaangażowaniu i pomocy miasta Katowice – stawiane są za wzór.

Liczyliśmy, że normalizacja sytuacji organizacyjno-ekonomicznej klubu przełoży się na lepsze wyniki sportowe zespołu. Właśnie dlatego przed startem obecnych rozgrywek postawiliśmy przed zespołem zadanie wywalczenia awansu w ciągu dwóch lat do Ekstraklasy.

Zdajemy sobie sprawę, że bilans naszych spotkań w obecnym sezonie jest daleki od oczekiwań. Postawa zespołu i efekty pracy osób, które są współodpowiedzialne za wyniki, budzą nasze niezadowolenie. Rozumiemy rozczarowanie kibiców, bo sami oceniamy podobnie postawę GKS-u.

Nie chcemy podejmować żadnych pochopnych decyzji. Jednak w związku z tym, że czujemy się współodpowiedzialni za obecny stan rzeczy, postanowiliśmy oddać się do dyspozycji Rady Nadzorczej Spółki. W trakcie jej środowego posiedzenia poszukamy rozwiązań, które sprawią, by GKS Katowice wreszcie zaczął grać na miarę oczekiwań, a obecny sezon nie okazał się dla klubu stracony.

Wojciech Cygan, prezes zarządu GKS GieKSa Katowice S.A.
Marcin Janicki, wiceprezes zarządu GKS GieKSa Katowice S.A.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


13 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

13 komentarzy

  1. Avatar photo

    leo

    20 września 2015 at 13:59

    Proksa co z toba a ty .

  2. Avatar photo

    KOSZUTKA.EU

    20 września 2015 at 15:59

    W środę złożą dymisję, ale zarząd jej oczywiście nie przyjmie. W czwartek wrócą w tym samym składzie do roboty, Aida zaparzy herbatkę, Proksa „wyboksuje” konkurentów. Strefa spadkowa tylko dla piłkarzy i kibiców. Serdeczne pozdrowienia z Krupowic-Kolesiowic.

  3. Avatar photo

    Irishman

    20 września 2015 at 16:19

    Tu trzeba faktycznie BARDZO głębokich zmian, może wręcz drastycznej zmiany spojrzenia na pion sportowy naszego klubu. Może Ci wszyscy doradcy, którzy od ośmiu lat bezskutecznie doradzają jak zbudować drużynę na ekstraklasę, z całym ogromnym szacunkiem za to co kiedyś zrobili dla klubu, powinni zająć się po prostu… meczami oldbojów?
    Marcin Janicki – zrobił mistrzostwo świata, obudowując marketingowo tak słaby produkt, jakim dziś jest (oby już niedługo) GKS Katowice. Jego odejście byłoby niepowetowaną stratą! Tym bardziej w sytuacji, gdy miasto chce na nas postawić.
    Wojciech Cygan – także dokonał rzeczy wręcz niemożliwej (jako kurator i prezes), utrzymując na zapleczu ekstraklasy, upadający finansowo klub, w którym czasem brakowało pieniędzy na podstawowe rzeczy. Ogromny za to szacunek! Ale czy potrafi to wszystko dalej pociągnąć i rozwinąć? Jeśli tak, to moim zdaniem tylko pod warunkiem, że będzie się trzymał z daleka od spraw stricte sportowych, przekazując tu pełnię władzy osobie znacznie bardziej kompetentnej!

  4. Avatar photo

    kibic

    20 września 2015 at 18:14

    o Irshman to kto wedug ciebie powinien tym sie zajac,bo gdy ja pisalem ze jest zle i to nie tylko z pierwszym skladem ale i z rezerwami to ich broniles,ja uwazalem ze wybur trenera byl zly ty uwazales inaczej,w klubie za duzo rzadzi bylych naszych zawodnikow i to jest zle jestesmy klubem kolesiowskim a Cygan pracowal dobrze jako kurator na etacie miasta terz to juz go chyba eteat przerasta,do tego Proksa swietny facet ale nie na tym stanowisku trzeba zmian i to radykalnych a wcale nie musza byc kosztowne i stac nas na nie

  5. Avatar photo

    w

    20 września 2015 at 18:58

    zmiany sa potrzebne na boisku Proksa gra ? Piekarczyk? przecież juzmieliście Skowronków i innych Góraków .Są słabi piłkarze .Od wielu już lat nie radzimy sobie w polityce transferowej Nasze transfery są chybione na maxa Kupujemy dziadów i rencistów Taka jest prawda

  6. Avatar photo

    GreGi

    20 września 2015 at 18:59

    Irishman i Kibic już wszystko napisali.. Shellu – zamknij temat.

  7. Avatar photo

    kato

    20 września 2015 at 23:36

    Zadam inne pytanie. Kto daje cel „awans w przeciągu 2lat”??? Czyli co? Czyli jak teraz nie awansujemy to nic…:) Stanowiska zagwarantowane na 2 lata a potem się zobaczy? Ja się pytam gdzie presją zarządu i klubu, gdzie zaangażowanie, ambicja i profesjonalizm?????
    Odpowiedź: w dupie..

    Drogi zarządzie przypominam to wasza rola…

  8. Avatar photo

    Misiek

    21 września 2015 at 03:05

    Z tą piłkarską cholota zrobić porządek… Skoro gdzie indziej dobrze grają, a tu mają wszystko i wszystkich w d… Nikt nie wierzy, że gracze z nazwiskami nagle zapomnieli jak grać w piłkę… Kary finansowe sypać…

  9. Avatar photo

    Irishman

    21 września 2015 at 03:31

    @kibic teraz, po fakcie to każdy jest mądry. Fakt broniłem piłkarzy, trenerów, Zarząd, bo zawsze będę bronił, tych którzy reprezentują mój klub, którzy robią dla niego coś więcej niż tylko… piszą o nim w Internecie, gadają przy piwie, czy tam od czasu do czasu wybiorą się na mecz. Poza tym uważam, że każdemu należy dać szansę, czasem nawet drugą. I często za to obrywałem, bo np. broniłem jakichś piłkarzy, których już skreślono, a ja widziałem w nich tą wolę walki, chęć stawania się coraz lepszym. I bywało, że miałem rację. No ale teraz… cóż no niestety sytuacja już dojrzała do tego, że czas poważnie wstrząsnąć naszym klubem, obudzić go, wyciągnąć z tego marazmu, w który popada. Bo zdaje się, że sportowo, zaczynamy przypominać takie źle funkcjonujące przedsiębiorstwo państwowe, w którym najlepiej się nie wychylać, a czy się stoi, czy się leży, kasa (z miasta) się należy.
    Kto miałby tego dokonać? A może jednak nadal panowie Cygan z Janickim, bo oni przynajmniej dają gwarancję, że nie będziemy żyć ponad stan jak to już u nas bywało i przez co stanęliśmy na skraju przepaści. Ale jeśli tak, to już na całkiem innych, zdrowych zasadach. I mam na myśli totalne wietrzenie pionu sportowego z ludzi, którzy przez te 8 lat pokazali, że się po prostu do tej roboty nie nadają.
    A byli zawodnicy? Ja nie widzę nic złego w zatrudnianiu w klubie byłych zawodników – pod warunkiem, że mają odpowiednią wiedzę, a pozytywne efekty ich pracy są widoczne. Tak się dzieje w wielu klubach – z korzyścią dla nich.

  10. Avatar photo

    Misiek

    21 września 2015 at 06:22

    Irishman rozumie, że wreszcie Ty i Tobie podobni zaczynacie pomału madrzec i wymagać… Lepiej późno niż wcale…

  11. Avatar photo

    pablo

    21 września 2015 at 06:45

    Czy wrócą czasy jak za dawnych lat? Bo czuję spadek do II ligi :/

  12. Avatar photo

    lukasz

    21 września 2015 at 09:59

    Tu sie zawsze wymagalo od pilkarzy trenerow zarzadu i KIBICOW ktorych teraz jest na Bukowej w HUJ malo. Nie akceptuje pierdolenia ze wyniki slabe. To co kibice sa wtedy kiedy wyniki ? Gowno prawda. Stwierdzenie ze kibic z klubem jest na dobre i zle to nie frazes. Mozna miec w dupie grajkow ale klub jest ten sam co 50 lat temu. Zmiany zmiany zmiany…. pieprzycie o zmianach, ze powinny byc. Oczywiscie ze powinny i byly i przez 8 lat nic nie daly, na pewno beda kolejne czy cos dzadza ? Tego nie wie nikt. Jak bedziemy zmieniac na szybko juz teraz to do dupy zajdziemy. I tak w niej jestesmy ale zmiany wymagaja CZASU. Mam wrazenie ze wiekszosc z Was naprawde zyje troszke wirtualnym swiatem. Jesli macie koncepcje, pomysly, wiecie co tak naprawde jest bolaczka tego klubu to podzielcie sie ta wiedza ale nie na forum…To ze zmiany sa potrzebne widac golym okiem, ale czy wszystko lezy w personaliach ludzi ktorzy tu pracuja? Tyle bylo zmian a efekt wciaz ten sam. Moze jednak jest inna przyczyna ?

  13. Avatar photo

    Anton

    21 września 2015 at 15:28

    Ta sytuacja jaka jest teraz jest w mojej GKSIE od lat wielu, nic nowego, wielkie cele ale nieodpowiednie przygotowane. Co roku to samo. Czy powód ten podany przez zarząd jest rzeczywiście tym albo wykorzystuje sie właśnie ta sytuacje i przez media podaje sie taka decyzje dla rady nadzorczej? Moim zdaniem nie i myślę ze powód jest inny.Jeżeli do tej sytuacji nie podejdzie sie odpowiednio myślę ze jest to początek końca GEKSY.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Adrenalina i wystrzały endorfin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Cóż to był za mecz! To właśnie dla takich chwil warto być kibicem. Wiadomo, że czasem się wygrywa, czasem przegrywa, w końcówkach meczów jest nadzieja na odrobienie strat czy utrzymanie wyniku, a bywa i tak, że po pierwszej połowie jest pozamiatane w jedną czy drugą stronę. Co jakiś czas zdarza się natomiast mecz-perełka. Zwroty akcji, piękne bramki, kapitalne interwencje bramkarzy, a w dobie VAR, te momenty napięcia, a potem euforii lub rozczarowania. Na Nowej Bukowej wczoraj było wszystko. Naprawdę – nie skłamię, jeśli powiem, że był to jeden z najbardziej emocjonujących meczów, na których byłem.

Ile tam się działo… Najpierw dominacja GieKSy, znów nawałnica imienia Stałych Fragmentów Gry, kilka okazji bramkowych. Strzały z dystansu Nowaka czy Kowalczyka. Wybita piłka z linii po uderzeniu głową Zrelaka. I nagle – szok. Jedna kontra Radomiaka – ale jaka! Na pełnej szybkości, na sprincie, z przewagą. Szybki zwód Balde i piękny strzał w boczną siatkę od wewnętrznej strony. Kudła bez szans. I GieKSa dalej cisnęła swoje, znów okazje i szybko bramka wyrównująca.

A to co zrobił Bartosz Nowak to był prawdziwy majstersztyk. Inteligencja zawodnika, ale też decyzja o podjęciu ryzyka niekonwencjonalnego zagrania. I to wykonanie. Rzut wolny godny mistrzów. Na powtórkach jeszcze lepiej to wygląda niż było na żywo. Bo tutaj nie tylko technika się liczyła. Odległość była naprawdę spora i żeby nie dać szans świetnemu przecież wczoraj Majchrowiczowi, musiał tę piłkę uderzyć naprawdę mocno. Perfekcja.

A po chwili łyżka, a w sumie to spora łycha dziegciu w tej beczce felietonowego miodu. GKS znów traci bramkę w ostatnich pięciu minutach połowy. No ludzie, zlitujcie się i utrzymujcie tę koncentrację, bo ileż można? W dwunastu ostatnich meczach to już trzynasta bramka stracona pięć lub mniej minut przed końcowym gwizdkiem. Naprawdę sztab trenerski i ludzie odpowiedzialni za „fizykę” powinni każdemu zawodnikowi dać tabletki z kofeiną czy kostki cukru, do zażywania około 30. minuty meczu, żeby nie zasypiać pod koniec pierwszej czy drugiej połowy. Bo to zbyt powtarzalne, żeby nic z tym nie robić. Do diabła! Arsene Wenger tak kiedyś robił w Arsenalu, przed meczami, co prawda potem po tej kofeinie zawodnicy latali do kibla, ale to szczegół.

Koniec dziegciu, wracamy do miodu. Nawet po straconej bramce na 2:2 katowiczanie jeszcze mieli świetną okazję, ale znanym tylko sobie sposobem Majchrowicz fenomenalnie wyciągnął ręką piłkę po strzale Kowalczyka. Mamy trochę pecha do interwencji bramkarzy w tej rundzie, bo przecież bardzo podobną obronę zaliczył Kacper Tobiasz, gdy przy Łazienkowskiej uderzał jego imiennik – Łukasiak.

Po przerwie już tyle bramek nie było, ale nadal GKS grał dobrze. No i wisienką na torcie było piękne uderzenie Marcina Wasielewskiego. I tu podobnie jak przy golu Nowaka, bramka jest jeszcze piękniejsza, gdy ogląda się ją na powtórkach, zwłaszcza tych zza bramek. Sposób, w jaki zgasił tę uderzoną przecież z powietrza piłkę, jak futbolówka płasko, a jednocześnie z rotacją, poleciała do bramki… palce lizać, to golazo.

Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę wielu kibicom, że nasz zawodnik nazywa się Marcin WasiElewski. Tam jest „e” w środku, w odróżnieniu od Marcina Wasilewskiego, byłego reprezentanta Polski, zawodnika Anderlechtu i Leicester. Tak, ten co grał w Belgii i Anglii był w GKS kiedyś na testach, nawet załapał się na przedsezonową drużynową fotkę, ale do GKS nie trafił. Więc jak coś to nie on. A piszę o tym dlatego, po przy skandowaniu nazwiska po golu czy przy czytaniu składów, mocno przebija się jeszcze nieprawidłowo wykrzykiwane nazwisko naszego ofensywnego obrońcy. Więc dodawajcie tam to „e”.

Co do gola Marcina, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na zachowanie Mateusza Kowalczyka, który rozprowadzając tę akcję był faulowany, ale zdecydował się utrzymać się na nogach i dzięki temu padła bramka. To jest ta waleczność!

To nie był koniec emocji. Zamarliśmy, gdy Tapsoba strzelił bramkę na 3:3, a ja niemal wpadłem w wewnętrzną furię z powodu n-tego straconego gola w końcówce. Można było już zaczynać psioczyć, że znów grając dobrze, zwycięstwo nam się wymyka na sam koniec.

A potem mieliśmy piłkarskie ASMR. Osobiście jestem absolutnym fanem doznań słuchowych na stadionach. Nie chodzi mi jednak stricte o doping, tylko niuanse, zmiany dynamiki odgłosów reakcji trybun. I wczoraj to było coś absolutnie kapitalnego. Prześledźcie sobie w transmisji z meczu czy filmik z decyzji sędziego po VAR. Wygląda to tak, że sędzia podbiega do monitora i w tym czasie kibice GKS lekko, ale śpiewają, bębniarze walą w bębny. Arbiter odbiega od monitora i było wiadomo, że zaraz będzie decyzja. Nagle robi się nienaturalna, niemal absolutna cisza, bębny przestają brzmieć – w powietrzu czuć ogromne napięcie i nadzieję. Sędzia pokazuje gest ekranu i anulowania gola i momentalnie, z tej ciszy, niczym eksplozja bomby, stadion wybucha euforyczną radością. Ten ryk był większy niż przy golach. Coś absolutnie wspaniałego.

Sędzia Tomasz Kwiatkowski to ciekawy przypadek. Gdy robiłem newsa o arbitrze na to spotkanie, zapomniałem dać wzmianki, że oprócz meczów GKS, sędziował też jeden niezwykle istotny dla naszego klubu pojedynek. Przedostatnia kolejka sezonu 2023/24 i pamiętne derby Trójmiasta, kiedy to jedynie zwycięstwo Lechii dawało nam realną szansę na awans. Doliczony czas gry, sędzia wzywany do VAR-u, aby sprawdzić potencjalny rzut karny dla Arki. Gdy byliśmy już pewni, że jedenastka dla gdynian będzie podyktowana, a nas czekają baraże, sędzia wykonał gest pokazujący, że karnego nie będzie. I wczoraj dokładnie, z identyczną ekspresją ten gest powtórzył. Piękne dla nas deja vu.

A potem było już nerwowe oczekiwanie na końcowy gwizdek. Rzadko kiedy, ale ciężko było mi usiedzieć na miejscu, więc musiałem sobie stukać o pulpit. A gdy ostatnia para z ust arbitra poszła, stadion ogarnęło wielkie szczęście. GieKSa wygrała mecz!

„Kibice to tygrysy, a takie mecze tygrysy lubią najbardziej” – powiedział Rafał Górak na konferencji, gdy spytałem go o wagę takich właśnie spotkań dla budowania drużyny. Nie da się ukryć, nawet jeśli piłkarze i trenerzy przykładają dużą wagę do taktyki, tych wszystkich półprzestrzeni, faz przejściowych i trzecich tercji, to to, co buduje całą otoczkę futbolu, jako dyscypliny sportowej, to właśnie takie spektakularne emocje, radości, rozpacze, ale właśnie też mecze z tak wielkim napięciem, jak wczoraj. Ktoś powie – fajnie by było mieć drużynę, która dominuje w lidze. Jednak zastanawiam się, czy naprawdę byłoby ciekawe być takim kibicem Celtiku czy Rangersów, którzy w lidze ekscytujące mecze mają tylko między sobą, a tak poza tym to w kraju wszystkim dają oklep, a w Europie od wszystkich dostają oklep? Nuda straszna. My też tej nudy doświadczaliśmy. Przecież nawet w pierwszej lidze przez wiele, wiele lat, takie mecze był rzadkością.

W końcu tego Radomiaka pokonaliśmy. Poprzedni sezon – wiadomo, nieudana inauguracja, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy, czym tę ligę się je. W Radomiu mecz, który mogliśmy zarówno wygrać, jak i przegrać. Ja pamiętam jeszcze starcie z Radomiakiem w Pucharze Polski – też przegrane. Dlatego w końcu przełamaliśmy tego rywala. To też się ceni. I to mimo wspomnianej dyspozycji Majchrowicza, który Nowej Bukowej nie będzie wspominał dobrze, bo przecież chłopak przeżywał euforię kibiców GKS za swoimi plecami już w marcu, gdy przyjechał tutaj na otwarcie nowego stadionu, jako piłkarz Górnika. Zastanawiałem się przez chwilę, czy to jedyny piłkarz przeciwników, który już dwa razy zdążył polec na Nowej Bukowej, ale przypomniało mi się, że jest przecież jeszcze Dawid Abramowicz.

Było trochę kontrowersji w tym meczu, ale nie wydaje się, że były one aż tak oczywiste, żeby trener Joao Henriques aż tak płakał. Szczerze mówiąc widziałem go jako szkoleniowca stonowanego, poukładanego, a teraz zaczyna przeżywać syndrom oblężonej twierdzy. Już po poprzednim którymś meczu był bardzo nieprzyjemny dla dziennikarza na konferencji prasowej, dodatkowo przejechał się po arbitrze Wojciechu Myciu, rzucając jakieś kuriozalne teksty o swoich rodzicach. Tutaj też lekko zaczepnie potraktował redaktora Karola Bugajskiego, a jednocześnie nie chciał powiedzieć wprost, że chodzi mu o sędziów. Wygląda na to, że trener Henriques lekko odpływa i nie zdziwię się, jak zawinie niedługo manatki.

Zwycięstwo było ze wszech miar ważne. Nie tylko ze względu na punkty, choć zaraz do tego przejdę, tylko z powodów mentalnych. Schodzenie na przerwę reprezentacyjną po zwycięstwie to moment bardzo ważny, można odetchnąć, można odpocząć, w relaksie przyglądać się sobotnim i niedzielnym meczom tej kolejki. A co do punktów? Nagle okazuje się, że po siedmiu kolejkach mamy zaledwie jedno oczko mniej niż rok temu. A przecież 12 miesięcy temu byliśmy choćby po spektakularnym triumfie nad Jagiellonią. Choć przyznam, że to poprzedniego sezonu nie wiedziałem, ile ważą trzy punkty w piłce, to teraz deficyt tego jednego oczka jest niewielki. Mam w głowie takie dwa progi – jeden pewnej elementarnej przyzwoitości to średnia 1 punkt na mecz. To dawałoby w ostatecznym rozrachunku 34 punkty na sezon. Raczej za mało, żeby się utrzymać (choć akurat w poprzednich rozgrywkach spadku by nie było), ale jest to liczba dająca punkt wyjścia. Drugi próg to 38 punktów, który według mnie daje 95% szans na utrzymanie. Więc ten pierwszy stopień już mamy. Teraz należy go po prostu nie wytracić.

To był 300. mecz Rafała Góraka, a więc piękny jubileusz uczczony zwycięstwem. Co to jest za historia trenera w GieKSie. 76 meczów w pierwszej kadencji i aż 224 w obecnej. Historia filmowa, naznaczona nauką zawodu na szczeblu pierwszej ligi, potem już jako dojrzały szkoleniowiec przebrnięcie przez wszystkie plagi tego świata, aż do momentu w którym jest obecnie. Pięknego momentu, bo w ekstraklasie. Oczekujemy, żeby na 400. mecz było Mistrzostwo Polski. No dobra… niech będzie przynajmniej Puchar Polski.

Przed nami teraz chwila odpoczynku. Za dwa tygodnie gramy w Gdańsku z Lechią. I tutaj dwie kwestie, z których obie poruszyłem na konferencjach po meczu w Zabrzu i wczoraj. Przede wszystkim trzeba zrobić coś, żeby zacząć lepiej grać i punktować na wyjazdach. To duży problem już od wiosny, bo tam też w pewnym momencie dostawaliśmy regularny oklep w delegacjach. Druga sprawa to kwestia typowo motywacyjna, niezależnie od lokalizacji meczu. Z Arką i z Radomiakiem to też były tygrysy, drapieżne, walczące, tłamszące przeciwnika. A w Zabrzu zaledwie takie milusie kotki. Trzeba więc podziałać tak, aby ta agresja była na przyzwoitym poziomie niezależnie od meczu. Bo to, że w piłkę ta drużyna grać potrafi – pokazała już w tym sezonie. Gdy nasz zespół przyciśnie przeciwnika, mamy naprawdę dobrą ofensywę. Do poprawy oczywiście jest też ta gra obronna, bo nie można grać tak dobrze i tracić tyle bramek.

Powtórzę – piękne to było widowisko i znakomita GieKSa. Dla takich meczów warto być kibicem. Jeśli dla takiego starego pryka, jak ja (no dobra, nie takiego starego) mecz potrafi nadal wzbudzić tyle emocji, to wiedz, że coś się dzieje.

A jeśli bębniarze, którzy walą w te bębny niezależnie czy GKS zdobywa czy traci bramkę, nagle zastygają w bezruchu, gdy sędzia ma ogłosić decyzję VAR – to wiedz, że coś się dzieje do kwadratu.

Eksperci w Canal Plus nie mogli się nachwalić tego spotkania. To prawda. Ten mecz to była sól piłki nożnej.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga