Dołącz do nas

Hokej

Podsumowanie dotychczasowych transferów hokejowej GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przyszedł czas, by przyjrzeć się działaniom sekcji hokeja na rynku transferowym. Zacznijmy od zawodników, którzy opuścili nasz klub, a są to: Matus Kostur, Władysław Grajewski, Martins Porejs, Adam Krok, Kalvis Ozols, Kamil Olearczyk, Ryan Barlock, Władysław Troszyn, Dorian Peca, Jewgienij Łymański, Maciej Bielec, Kamil Sikora, Jarosław Lorek, Maciej Szewczyk, Marcin Biały, Dawid Musioł oraz Daniel Bogdziul. Wiadomo już, że Adam Krok dołączył do Unii Oświęcim, Dawid Musioł wrócił do Naprzodu Janów z wypożyczenia, Maciej Bielec i Kamil Olearczyk będą grać w 2 lidze słowackiej w rodzimym Sanoku, Kalvis Ozols trafił do Norwegii, a Martins Porejs i Daniel Bogdziul przyjęli oferty gry w łotewskiej Ekstralidze. Kamil Sikora jest aktualnie na testach w Orliku Opole. Reszta zawodników pozostaje bez kontraktów. Barwy naszego klubu dalej reprezentować będą Kamil Berggruen, Oskar Krawczyk, Bogusław Rąpała, Jakub Jaworski, Dawid Majoch, Dominik Nahunko, Radosław Sawicki oraz Marek Strzyżowski. A kogo nowego zobaczymy z herbem GieKSy na sercu w przyszłym sezonie?

Zgodnie z powiedzeniem, że drużynę buduje się od tyłu, pierwszym transferem był reprezentacyjny bramkarz Kamil Kosowski. 30-letni ,,Kosa” ostatnie lata bronił w Tychach, gdzie trafił w trakcie sezonu 14/15 po nieudanej przygodzie w słowackiej Żylinie. W poprzednim sezonie wystąpił w 19 spotkaniach, w których wpuszczał średnio 1,87 gola na mecz oraz bronił 91,8% strzałów. Jest wychowankiem JKH GKS-u Jastrzębie. W swojej karierze występował również w lidze kazachskiej oraz brytyjskiej. Ma za sobą 24 mecze w kadrze Polski, w której najczęściej pełni rolę trzeciego bramkarza za plecami Przemysława Odrobnego i Rafała Radziszewskiego, jednak wierzymy, że regularne występy w naszym klubie pozwolą mu przesunąć się w hierarchii.

To był jednak dopiero początek wielkich transferów. Kolejnymi nabytkami była trójka wychowanków nowotarskiego Podhala: Patryk Wronka, Tomasz Malasiński i Dariusz Gruszka. Najwięcej szumu spowodowało nazwisko pierwszego z nich. Wronka to niewysoki, lecz piekielnie szybki napastnik, który po świetnym sezonie 15/16, kiedy to w lidze zdobywał średnio punkt na mecz i został wybrany najlepszym napastnikiem Mistrzostw Świata dywizji 1A rozgrywanych w Spodku, postanowił wyjechać do lepszej ligi i przez ostatni rok reprezentował barwy czeskiego klubu Orli Znojmo, który rywalizuje w międzynarodowej lidze EBEL. Tam jednak zawiódł, zdobywając zaledwie 4 bramki w 48 meczach, lądował nawet na trybunach, więc postanowił wrócić do Polski. Niemniej rok gry w zdecydowanie lepszej lidze niż PHL na pewno wiele mu dał i można od niego oczekiwać jeszcze lepszego dorobku punktowego niż przed dwoma laty. Ścisła czołówka punktacji kanadyjskiej ligi jest jak najbardziej w zasięgu 22-latka.

Tomasz Malasiński zdecydował się na powrót do Polski po 3 latach spędzonych na zapleczu brytyjskiej Ekstraligi w drużynie Swindon Wildcats. Był tam ulubieńcem kibiców, uzyskując 223 oczka w 144 meczach, co daje znakomitą średnią 1,55 punktu na mecz. Ciężko oczekiwać od popularnego ”Malasia” podobnych rezultatów w polskiej lidze, jednak na pewno będzie ważnym ogniwem GieKSy. Doświadczony napastnik ma również na swoim koncie występy w GKS-ie Tychy, KTH Krynica, KH Sanok, Podhalu Nowy Targ i JKH GKS Jastrzębie. Na ostatnich Mistrzostwach Świata był najskuteczniejszym zawodnikiem Reprezentacji Polski.

Ostatnim z nowotarskich ,,trzech muszkieterów” jest Dariusz Gruszka. Przez większość swojej dotychczasowej kariery grał w Podhalu, lecz ma za sobą także epizody w Sanoku, Bytomiu i Krynicy. Spędził też trochę czasu za Oceanem, grając w lidze USHL (najlepsza liga juniorska USA) oraz NAHL (drugi poziom juniorski). Przez ostatnie lata utrzymuje stabilną formę na poziomie punktu na mecz. Niestety zawodnik ten jest dosyć kontuzjogenny i raczej nie zdarza się, by rozgrywał wszystkie mecze w sezonie. Opuścił on całe ostatnie play-offy oraz końcówkę sezonu zasadniczego z powodu kontuzji barku. Zdrowy byłby ważnym elementem każdego zespołu w PHL, dlatego życzymy, żeby tym razem obyło się bez urazów.

Z Ekstraligą pożegnał się zespół z Torunia, co nie znaczy jednak, że nie było tam wartościowych graczy. Dwóch z nich zamieniło biało-niebiesko-czerwone barwy na żółto-zielono-czarne. Są nimi bramkarz Mateusz Studziński i napastnik Bartosz Fraszko. Studziński dopiero wchodzi do seniorskiego hokeja, ma za sobą dwa sezony w PHL: pierwszy jako zawodnik SMS-u, drugi w Toruniu jako zmiennik Michała Plaskiewicza. Zagrał w 11 meczach, w których uzyskał 87,1% obron i wpuszczał średnio 4,16 bramek na mecz. Był pierwszym golkiperem na Mistrzostwach Świata U20 dywizji 1B. W Katowicach będzie zmiennikiem Kamila Kosowskiego.

21-letni Fraszko to jeden z najlepszych zawodników młodego pokolenia. Mimo młodego wieku ma już za sobą 6 występów w kadrze Polski. Dwa lata temu rozegrał sezon w Cracovii, jednak postanowił wrócić do Nesty Toruń, by móc więcej grać. Ten ruch zdecydowanie się opłacił, bo w poprzednim sezonie Bartosz zajął 5 miejsce w punktacji kanadyjskiej PHL dzięki 43 punktom w 36 meczach, na które złożyło się 21 bramek i 22 asysty. Jedynym Polakiem z lepszym wynikiem był… naturalizowany Amerykanin Michael Cichy. Liczymy na podobny wynik w Katowicach.

Podobnie jak Tomasz Malasiński, z Wysp Brytyjskich postanowił wrócić Mikołaj Łopuski i również wzmocnił atak GKS-u. Sporą część rozgrywek stracił przez kontuzję kolana, której nabawił się w siódmym meczu EPIHL, zdążył jednak wrócić na ostatnie mecze sezonu zasadniczego i fazę play-off, którą jego Milton Keynes Lightning wygrało. Zanotował łącznie 22 punkty w 24 meczach, w tym 10 bramek. Wychowanek Stoczniowca Gdańsk, etatowy reprezentant Polski. Występował wcześniej w barwach takich zespołów jak GKS Tychy, Unia Oświęcim, Cracovia Kraków, KTH Krynica, słowacki HK 32 Liptovsky Mikulas i HC Slovan Ustectí Lvi grający w drugiej lidze czeskiej.

Dla dwóch zawodników GieKSa będzie pierwszą przygodą z dorosłym hokejem. Są to młodzieżowi reprezentanci Polski napastnik Patryk Krężołek i obrońca Mateusz Zieliński. Pierwszy z nich to zeszłoroczny drugi najskuteczniejszy zawodnik SMS-u Sosnowiec z 5 bramkami i 7 asystami na koncie, który pierwsze kroki na lodzie stawiał w Krynicy. Był wyróżniającym się zawodnikiem na Mistrzostwach Świata U20, gdzie w 5 meczach zdobył bramkę i zanotował 3 asysty. Zieliński to kolejny torunianin w naszej drużynie, który, podobnie jak Krężołek, ostatnie lata szkolił się w SMS-ie. Na Ekstraligowych lodowiskach w zeszłym sezonie zanotował 6 asyst, a na młodzieżowych Mistrzostwach Świata strzelił jedną bramkę.

Formację obrony wzmocnił Jakub Wanacki, zeszłoroczny brązowy medalista Mistrzostw Polski w barwach Polonii Bytom. Dysponuje on świetnymi warunkami fizycznymi – 192cm wzrostu, 90kg wagi. Przez większość swojej dotychczasowej kariery reprezentował GKS Tychy, wcześniej występując w pierwszoligowym wówczas Orliku Opole, którego jest wychowankiem. Przez rok grał we Francji na drugim poziomie rozgrywkowym. Regularny kadrowicz.

Defensywa została podrasowana także dwoma Kanadyjczykami. Pierwszym z nich jest Steven Tarasuk, znany już z polskich lodowisk, ponieważ w sezonie 15/16 przywdziewał barwy STS-u Sanok. Występował również we Włoszech i w drugiej lidze niemieckiej, lecz najwięcej czasu grał w północno-amerykańskiej lidze ECHL. Jako nastolatek występował w najlepszej juniorskiej lidze świata OHL, jednak mimo całkiem niezłych wyników indywidualnych nie był nigdy draftowany do NHL, a szczytem jego możliwości okazały się 3 spotkania w lidze AHL. Jego mocną stroną jest gra ciałem oraz dobry strzał z niebieskiej.

Drugim z nich jest Matt Stanisz. On z kolei całą swoją karierę do tej pory spędził w Północnej Ameryce. Tak jak Tarasuk, w czasach juniorskich grał w OHL i również nie został wybrany w drafcie NHL, ostatnie lata grał w ECHL, a zanim tam trafił, przez 4 lata występował w uniwersyteckiej lidze CIS. Nie boi się zrzucić rękawic, ma w swoim CV pojedynki m in. z Zackiem Kassianem, obecnie graczem Edmonton Oilers. Ma polskie korzenie.

W sezonie 17/18 każdy zespół PHL będzie mógł wystawić w meczu 6 obcokrajowców łącznie. Od dziś GieKSa trenuje na lodzie pod okiem nowego szkoleniowca, Toma Coolena. O kolejnych ruchach transferowych będziemy informować na bieżąco.

AKTUALIZACJA: Mimo informacji o tym, że klub podziękował za grę Marcinowi Białemu, Dawidowi Musiołowi i Jarosławowi Lorkowi, pojawili się oni na dzisiejszym treningu.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Irishman

    26 lipca 2017 at 09:14

    No i trzeba dodać, że dobry „hokejowy” transfer zaliczyła także nasza Redakcja!
    Fajnie się to czyta Adi!
    🙂

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga