Dołącz do nas

Felietony

[POMECZOWO] Progresowo, niepunktowo…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Jesteśmy po meczu z Zagłębiem Sosnowiec, niby to nie-derbowym, ale jednak z racji lokalizacji mającym taki wydźwięk. GieKSa zremisowała grając dobry mecz. Deja vu? Oczywiście – przecież jesteśmy świeżo po meczu ze Stomilem, w którym było dokładnie tak samo.

No może nie „dokładnie”. Dysproporcja jakości pomiędzy olsztynianami, a GieKSą była jednak nieco większa na naszą korzyść niż wczoraj. Chociaż komentujący w Polsacie Sport Andrzej Iwan i Tomasz Włodarczyk również podkreślili, że GKS był lepszy od Zagłębia. I bądź tu panie mądry i pisz wiersze – mamy być zadowoleni czy nie?

Spokój zachowuje trener Jerzy Brzęczek. Według niego tendencja jest wzrostowa (nie mamy co do tego wątpliwości), jednak faktem jest, że punkty nam uciekają. Szczęście, że przegrało Podbeskidzie (odrobiliśmy jeden punkt), ale uciekają nam Wigry Suwałki, które mają już 7 punktów więcej. Padają takie opinie, że „Wigry spuchną” lub „Wigry nie będą chciały awansować”. Autor niniejszego tekstu bardzo nie lubi i nie zgadza się z tego typu tekstami, bo przecież przykłady Podbeskidzia, Niecieczy czy Rozwoju, które „nigdy nie chciały awansować” każą takie brednie włożyć między bajki. Ale nawet jeśli tak by się stało – to te 7 punktów trzeba po prostu odrobić. Czyli musimy grać tak samo jak Wigry, dodatkowo wygrać w Suwałkach i liczyć na dwa potknięcia rywali w momencie, kiedy my wygrywamy. To całkiem sporo jak na piątą kolejkę.

Tak, naprawdę sami nie wiemy jak podejść. GKS wygrał tylko 1 mecz na 5 (z Radomiakiem 1 na 6), co jest bilansem bardzo kiepskim. Począwszy jednak od Chojniczanki, poprzez Olsztyn, a teraz na Zagłębiu skończywszy, naprawdę widać, że ta gra wygląda lepiej. O ile Chojnice to był jeszcze „obraz poprzednich sezonów”, to ze Stomilem i sosnowiczanami naprawdę stwarzaliśmy sobie sytuacje, dominowaliśmy i w obu meczach byliśmy bliżsi zwycięstwa. Oczywiście, nadal nie jesteśmy Arką Gdynia z poprzedniego sezonu, ale w porównaniu z wyczynami z poprzednich sezonów – źle nie jest. Nawet mimo braku wygranych, bo to jest jeszcze do nadrobienia i to z nawiązką.

Przed meczem wydawało mi się, że będziemy mieli trudniejszą przeprawę z Zagłębiem. To naprawdę dobra drużyna, a jednak udało się ją całkiem dobrze zneutralizować. Tego szalonego Bartczaka, który z palcem w nosie strzelił dwie bramki Sandecji, tego Pribule, który – nie wiedzieć czemu – zagrał dopiero po przerwie. Nasza defensywa gra bardzo dobrze, owszem są mankamenty, ale zarówno środkowi, jak i boczni obrońcy działają w destrukcji jak należy. Można mieć pretensje do Prażnovskyego, bo jednak patrząc na telewizyjne powtórki, to oprócz barków gdzieś tam wszedł nogami. Słowak naprawdę musi się ogarnąć, bo tu błędy, tu karne… Za dużo tego jest. Ale za to bardzo dobrze gra Mateusz Kamiński, boczni co prawda w ofensywie partaczą dość sporo, ale w destrukcji jest dobrze.

Z pomocną to trudno określić. W Olsztynie duet Kalinkowski-Zejdler grał świetnie, tym razem było gorzej Kalinkowski z mniejszym bądź większym powodzeniem radził sobie z rywalami, ale grał ostro, dostał żółtko i do 90. minuty nie dotrwał. Natomiast trochę kombinował, ale ta centra do Sobkowa naprawdę znamionowała wysoką jakość. A dla przypomnienia dla kibiców GKS – to właśnie Łukasz strzelił nam bramkę w barwach Cracovii kilka lat temu na stadionie przy ulicy Kałuży.

Bardzo dobrze prezentuje się Foszmańczyk, ale podobnie jak kibice, zastanawiamy się, czy nie marnuje się on na skrzydle. Zawodnik ma talent do gry kombinacyjnej, orientacji w terenie w środku pola, wypuszczeniu napastnika prostopadle. To wszystko jest pewnym dylematem pomiędzy grą 4-4-2, a 4-5-1, bo w grze piątką pomocników, Fosa byłby idealny na „10”, a tak jeśli gra Kalinkowski i Zejdler, Tomasz musi występować na boku. Albo Zejdler. Ciągnie tych zawodników do środka, ale nie zdziwimy się, jeśli ze Zniczem nastąpi zamiana pozycji.

Szkoda Gonza. Zawodnik męczy się na tym boisku i nikt nie wie, co jest grane. To nie ta jakość, nie ta walka (choć się stara). Zawodnik jest zupełnie bezproduktywny i po prostu nie pomaga zespołowi. Problemem jest, że mamy dwóch napastników i tylko dwóch. Kto ma zastąpić Gonza. Szymon Pasko? A kto wie, czy by czasem coś nie postrzelał…

Osobnym tematem jest Paweł Mandrysz. Wiele sobie obiecywaliśmy po tym zawodniku. To nie miał być kolejny Januszkiewicz, który nadziewa się na przeciwnika i nic z tego nie wychodzi. Niestety mając wiele dobrych sytuacji, był blokowany, źle strzelał, a ten strzał nad poprzeczką będzie mu się śnił po nocach. Piłkarz widać ma potencjał, ale naprawdę zderza się z pierwszoligową ścianą. Szkoda, bo mógł być bohaterem. Odrobi w następnych meczach, może już ze Zniczem.

Ogólnie tak – postęp jest, ale cholera nie ma punktów. Pal licho to Zagłębie. Ale zaraz przyjeżdżają do nas ogórki ze Znicza, które ze Stomilem – który my zdominowaliśmy – przegrały u siebie 0:3! Czy może być inna opcja niż wygrana? Nie, cholera, nie. Tym bardziej mając bilans jednej wygranej w pięciu meczach. Jak nie ze Zniczem, to z kim?

Robert Lewandowski już tam nie gra!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

4 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

4 komentarze

  1. Avatar photo

    pawelas197

    25 sierpnia 2016 at 13:10

    jak beda tak grac w kazdym meczu to bedzie dobrze teraz musimy wygrac i z podbeskidziem przynajmniej remisik

  2. Avatar photo

    tomek

    25 sierpnia 2016 at 14:38

    Mam wrażenie że chyba inne spotkanie autorzy oglądali. Wbrew tym twierdzeniom progresu nie ma i gra nie wygląda dobrze. Tak naprawde nie da sie na to patrzeć. Główna umiejetność to rozgrywanie piłki w poprzek boiska. Sytuacje może i były ale z tą dominacją to wielka przesada. Jak Zagłębie zaczeło grać w piłke to momentalnie robilo się groźnie pod naszą bramką. Dziękować Bogu za spudłowanie karnego. Mam nadzieje, że liczni optymiści przedsezonowi zrozumieli już że o awansie nie może być mowy. Zresztą po co awansować skoro nie ma się drużyny. Chyba tylko po to żeby zaraz spaść. Skoro nie ma pieniedzy na sensownych zawodników do gry o awans to skąd by nagle miały się znalezsc po awansie. Sukces to połączenie kilku czynników. Dobry prezes dobry trener i dobry zespół. Tego niestety nie ma. Transfery są w większości chybione może poza Nowakiem. Foszmańczyk generalnie nie prezentuje nic wielkiego. Widać tylko u niego większą dojrzałość niż u innych co zrozumiałe bo grał w ekstraklapie. Gość z jego doświadczeniem powinien być siła napędową i słać porządne prostopadłe podania. Nic z tego dużo wiatru i tyle. Zapomnijcie o ekstraklasie a bedzie milej się zyło.s8rz

  3. Avatar photo

    Igor

    25 sierpnia 2016 at 17:26

    Tomek dobrze widzi. Kupę podań w poprzek (taktyka Brzęczka?) i dużo mankamentów np przyjęcie piłki, celność strzałów… Na tle wiosennego chodzenia po boisku, obecne bieganie wydaje się ludziom zmianą jakościową. Nawet o ambicji blaszok śpiewa (ale tylko śpiewa), a prawda taka, że piłkarzom dobrze w pierwszej, prezesowi na rękę bo ekstraklasa to kłopot, a Brzęczek wszystko przedstawia lepsze niż jest, bo to jego trzecia robota, a pamiętając jak dwie poprzednie spartolił, to może być koniec jego trenerskiej kariery (jego wypowiedzi są jakby o innych drużynach i spotkaniach…).

  4. Avatar photo

    Irishman

    26 sierpnia 2016 at 10:35

    To co się dzieje z drużyną pokazuje tylko jak ona wcześniej była zaniedbana. Praktycznie wszyscy nowo-pozyskani zawodnicy grają lepiej od tych, których zastępują i dzięki temu gra drużyny jest znacznie lepsza od tego jak to wyglądało w CAŁYM ubiegłym sezonie. Kto tego nie dostrzega, po prostu chyba nie chce tego dostrzec.
    Rozumiem, że mogą wkurzać te podania w bok ale dzięki kreatywnym Zejdlerowi (bardziej z tyłu) i Foszmańczykowi (bardziej z przodu) to już nie jest takie bezsensowne „macanie balika” jak to miało miejsce wcześniej. Jeśli ogra się Mandrysz (który zdecydowanie powinien grać na prawym skrzydle!!!), a myślę, że to z czasem nastąpi i ktoś (może Prokić?) na lewym, to będzie jeszcze lepiej.

    Do szczęścia pozostaje nierozwiązana napadu, który prezentuje się na ubiegłorocznym poziomie. I to faktycznie zaciemnia obraz całości, zgodnie z teorią, że jakaś zbiorowość jest tak silna jak jej najsłabsze ogniwo. Ja też bardzo liczę, że w sobotę chłopaki w końcu coś strzela, a może nawet Goncerz strzeli swoja 50-tą bramkę. Tylko mam nadzieję, że to nie będzie argumentem, aby już nikogo do ataku nie szukać. Przypominam, że mniej więcej rok temu Grześ strzelił 4 bramki równie słabej drużynie – a co było później, wszyscy pamiętamy.

    Reasumując GieKSę porównałbym do dobrze wyremontowanego samochodu. Tylko zostały jeszcze do wymiany łyse opony na nowe. I oby tylko kierowcy nie przyszło do głowy, żeby na tych oponach próbować jeździć, bo możemy wypieprzyć się na jakimś zakręcie i cała dobra robota pójdzie w gwizdek.

    Panowie Cygan, Motała, Brzeczek – dokończcie to co już Wam dobrze poszło! Transfer napastnika – NIEZBĘDNY!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga