Mecz z Widzewem był pierwszym wyjazdem w tym sezonie, a jednocześnie drugą delegacją w Sercu Łodzi w tym roku. Każde spotkanie ma swoją unikalną, osobną historię, więc zaczynamy cykl „Post scriptum” dotyczący wyjazdów w nowym sezonie. I myślimy już tylko o niedzielnym meczu przy Łazienkowskiej.
1. Oj mieliśmy problemy kadrowe na ten mecz. Nie mógł jechać Misiek, więc w ramach redakcji pojechaliśmy we dwójkę – ja i Magda. Z tego powodu nasze działanie na stronie było ograniczone – nie było relacji LIVE, gdyż zająłem się pisaniem relacji pomeczowej.
2. Magda zazwyczaj robi fotogalerię na stronę, ale…
3. No właśnie. Ale, oboje byliśmy kulawi. GieKSa.pl wystawiła dwuosobowy skład na ten mecz i obie osoby były kontuzjowane. I z urazami, na „blokadzie” opracowywaliśmy ten mecz.
4. Ja dwa tygodnie temu podczas wyprawy na Orlą Perć (z sukcesem) skręciłem staw skokowy. Jeszcze 10 dni temu nie wiedziałem, czy będę w stanie się wybrać nawet na domowy mecz z Zagłębiem Lubin. Opuchnięta straszliwie kostka i krwiak, jakiego w życiu nie widziałem. Orteza, kule i ortopeda.




5. Na szczęście gorzej to wyglądało, niż jest, więc na wyjazd się wybrałem – z asekuracją krykami – więc na stadionie poruszałem się bez problemu. Zawsze też to ciekawe doświadczenie, kiedy wszyscy ci ustępują i są mili.
6. Ja mogłem mimo swojej kontuzji robić swoje. Magda miała trochę gorzej, bo ma kontuzjowaną rękę, mocno obandażowaną, więc robienie zdjęć aparatem było wykluczone. Robiła jednak co mogła i kilka fotek telefonem się pojawiło i przede wszystkim do tego „Post scriptum” mam dzięki niej kilka fajnych zdjęć.
7. Na wyjazd pojechaliśmy z Mariuszem, z którym co jakiś czas jeździmy na wyjazdy. Był też „tajemniczy fotograf” i jeszcze jedna osoba, więc jechaliśmy w piątkę.
8. Wyjazd był o 10:30, czyli z potężnym zapasem. Wszystko dlatego, że Mariusz chciał w Łodzi zahaczyć o jeden sklep plus miał spotkanie z kolekcjonerem odznak piłkarskich i sportowych. Dlatego na luzie, na spokojnie, wiele godzin przed meczem udaliśmy się w ten niedaleki wyjazd.
9. Droga przebiegła spokojnie i sprawnie. Zahaczyliśmy o Centrum Handlowe Ptak w Rzgowie i przypomniały się dawne czasy, charyzmatyczny prezes ŁKS Antoni Ptak i łysa banda grająca przeciw Manchesterowi United. Jeśli młodsi nie pamiętają, to ówczesny mistrz Polski – ŁKS Łódź – zremisował u siebie z Czerwonymi Diabłami 0:0 w sezonie, w którym piłkarze sir Alexa Fergusona wygrali Ligę Mistrzów po legendarnym zwycięstwie z Bayernem Monachium.



10. Pomyliliśmy najpierw halę, więc ja z tymi kulami zrobiłem małą, niepotrzebną wycieczkę. Gdy dojechaliśmy do „poprawnej”, stwierdziłem, że nie będę już wysiadał z samochodu, a nogi zostawię na nową ekipę Widzewa. W końcu trzeba mieć siły, by dogonić Fornalczyka.

11. Dojechaliśmy do Łodzi i udaliśmy się na Piotrkowską, gdzie Mariusz miał wspomniane spotkanie. Zasiedliśmy w knajpie i pozamawialiśmy jedzenie – przepysznego burgera z fasolką w boczku oraz fish and chips. Było smakowicie.


12. Magda i pan X udali się na spacer po Łodzi, a Magda sfotografowała kilka ładnych, malowniczych miejsc, a te parasole, choć są dość popularnym motywem w ostatnich latach – są naprawdę ładne i estetyczne.




13. Spotkali się kolekcjonerzy i wymieniali się swoimi imponującymi kolekcjami. Nie zabrakło też odznak GKS Katowice, a także starego Skarbu Kibica z sylwetkami Piotra Piekarczyka i Janusza Jojki. Lubię, jak ludzie mają takie zajawki. Są one generalnie nikomu niepotrzebne (tak jak nasza pasja do piłki), ale są pozytywnym zakręceniem.




14. Z dużym zapasem udaliśmy się na stadion, oddalony o kilka minut drogi od miejsca, w którym byliśmy. Kibice Widzewa już się powoli zbierali na mecz, a gdy my dotarliśmy na obiekt, słyszeliśmy już, że sympatycy GieKSy zbierają się do wejścia.

15. Tym razem prasa mogła wejść chyba szybciej niż ostatnio (albo mi się wydawało). Odebranie akredytacji przebiegło szybko i sprawnie, wszystkie były dla nas przygotowane.
16. Magda oczywiście musi mieć smyczki z wszystkich stadionów, na których jeździ, a że pani wydająca akredytacje nie miała ich (znaczy były takie smyczki nie-klubowe), a Magda bardzo, bardzo chciała – to pani dała jej swoją, jakąś kolekcjonerską – z okazji 115 lat Widzewa Łódź. Bardzo miły i sympatyczny gest, podobnie zresztą jak sama pani…


17. Na chwilę udałem się do pokoju pracy mediów, czyli Media Roomu. Na szybką herbatkę, tam też przygotowałem sobie wstęp do relacji pomeczowej. Dziennikarze już sposobili się do tego pasjonującego spotkania.
18. Na szczęście szlaki na stadionie pamiętałem z marca, bo czasem jak się jest na danym obiekcie po dłuższym czasie, to trochę lub całkowicie zaciera się, jak się poruszać.
19. Szybko więc do windy i na górę. Wychodzi się na wprost takiej wielkiej szyby w narożniku boiska, z której widać prawie cały stadion, większość trybun, całe boisko, sektor gości. Piękny widok, szczerze mówiąc. Trochę mi się to kojarzy z podobnym miejscem na stadionie GKS Tychy.

20. Przeszedłszy obok salek Artura Wichniarka i Franza Smudy, doszedłem do wejścia na sektor prasowy. No i co tu się powtarzać, jest trochę ciasno, ale blaty są spore, gniazdka dostępne (choć do niektórych nie da się włożyć wtyczki), no i widoczność kapitalna. Nic tylko opracowywać mecz.



21. Po chwili poszedłem dojeść na catering dla mediów. Ziemniczaki i grillowane warzywa, takie leczo bezmięsne (chyba?) dało radę i nasyciło na cały mecz. Ogólnie sympatyczna sprawa, wiele to nie kosztuje, jest jeden kociołek, a ile radości i motywacji do pracy.


22. Mecz był w TVP, dlatego były dwie stacje transmitujące. W publicznej komentowali Mateusz Borek i Michał Zachodny, w C+ Krzysztof Marciniak i Wojciech Jagoda. Mocne medialne składy – GKS miał okazję się pokazać przed mainstreamowymi polskimi dziennikarzami…
23. Jeszcze przed meczem kibice dali o sobie znać. Ale była to sinusoida. Najpierw była minuta ciszy dla Ismata Koussana, byłego współwłaściciela Widzewa Łódź. Potem zaczęli się pozdrawiać, kibice GKS śpiewali piosenki o Widzewie i Ruchu, a sympatycy RTS wznosili okrzyki ku chwale GKS.



24. Ale za chwilę wszyscy odśpiewali hymn Polski, skandowali „Cześć i chwała Bohaterom” i oddali hołd Powstańcom minutą ciszy.


25. Może ta naparzanka na przemian z solidarnością jest czymś z pozoru zabawnym, ale idealnie oddaje klimat kibicowski w naszym kraju. To znaczy na co dzień są antagonizmy, bo po prostu są i jest wzajemna „jazda z k…”, ale w wyższych sprawach, jak patriotyzm, hołd dla bohaterów czy ostatnio kwestia imigrantów, to kibice są jedyną grupą społeczną, która potrafi wznieść nawet ponad najbardziej dzielące podziały.
26. Oczywiście ten moment, gdzieś pomiędzy jedną i drugą minutą ciszy i hymnem nie był odpowiedni na wzajemne pozdrowienia, ale cóż – to impuls.
27. Wkrótce rozpoczął się mecz przy fenomenalnej atmosferze. Gospodarze jak zwykle zapełnili stadion na czerwono, co robi wielkie wrażenie. I żółta armia kibiców GieKSy wypełniająca sektor gości. Wszyscy cały mecz dopingują – po prostu ligowe święto piłki. I taka jest dzisiejsza ekstraklasa, dlatego z całych sił trzeba grać tak, by się utrzymać. W Siedlcach byśmy tego nie zaznali.


28. Wydawało się, że GKS może coś w tym meczu podziałać, bo przez pierwszy kwadrans mieliśmy przewagę. Niestety jedna akcja Widzewa zadecydowała, że gospodarze objęli prowadzenie, wprawiając w euforię miejscową publiczność.
29. Gola zdobył Sebastian Bergier i trzeba tu powiedzieć, że nasi byli piłkarze już w pierwszych trzech kolejkach zrobili różnicę. Oskar Repka swoją grą przyczynił się do wygranej Rakowa, a teraz Sebastian.



30. Swoją drogą po meczu trener Widzewa powiedział, że szacun dla Seby, że grał z kontuzją itd. Szkoda, że Sebastian nie był tak ambitny w końcówce poprzedniego sezonu, mając zagadkową, bardzo zagadkową kontuzję…
31. GKS bił głową w mur, Widzew co jakiś czas wyprowadzał groźne ataki. Jakość piłkarska była po stronie gospodarzy, ale do przerwy było tylko 0:1.
32. Odetchnęliśmy w ulgą, gdy sędzia nie uznał po VAR-ze gola Shehu. Choć już patrząc na powtórkę w Canal+, widzieliśmy, że sędzia się pomylił i gol powinien zostać uznany. Tego zdania byli też wszyscy komentatorzy, nawet wiecznie broniący sędziów Adam Lyczmański to potwierdził, więc pomyłka musiała być gruba.
33. Łudziliśmy się, że GKS wyrówna, ale nie było ku temu większych przesłanek. W końcówce Widzew przycisnął i strzelił kolejne dwa gole i gospodarze wysoko wygrali.

34. Po meczu i nagrywce udaliśmy się na konferencję pomeczową. Oczywiście rzecznik prasowy witał Nestora, a potem wypowiadali się trenerzy i Fran Alvarez.
35. Tak jak nieraz pisałem, miejscowi dzienniakarze na różnych stadionach to jest osobne uniwersum. Często jest taka grupa głośnych, nadmiernie pewnych siebie, samców alfa, którzy mądrzą się bardziej niż radio, śmieszkują i generalnie ego tam wybija w kosmos.
36. Bo jak tłumaczyć to, że Widzew wygrywa wysoko, w świetnej atmosferze, rozjeżdża GieKSę, a głównym tematem jest psioczenie, że sędzia nie uznał wspomnianej bramki Shehu. Niektórym w głowach się poprzewracało. Jak to trafnie ujął Mariusz w drodze powrotnej, to jest taki vibe ludzi, którzy przez 2-3 lata zagnieździli się w ekstraklasie, zrobili kilka transferów i już im się wydaje, że są Mistrzem Polski. Pokory i lodu na głowę…
37. Ale to nie tylko Widzew, bo to jest przypadłość na wielu stadionach. I zastanawiam się, czy nasza skromniutka, cicha redakcja jest pełna kompleksów?
38. Czy może po prostu my się skupiamy na robocie, na merytoryce, a narcystyczne zapędy chowamy po prostu do plecaka…
39. Trudno to uznać za mankament, raczej mówię o pewnej obserwacji.
40. Wkrótce wypowiadali się trenerzy, sportowo zły Rafał Górak, którego ostatnio trochę męczę i będę męczyć pytaniami oraz ten surowy i groźny, a jednocześnie żartujący Żelijko Sopić. Trenerzy zwycięscy lubią sobie podyskutować z dziennikarzami.


41. Po konferencji udaliśmy się powoli do samochodu i jeszcze za jasna wyjechaliśmy.
42. Niestety nasze wizyty na nowym stadionie Widzewa to zaledwie jeden remis i trzy porażki. Nie są gościnni Widzewiacy, ale my też wiele w tych spotkaniach nie robimy, by zgarniać punkty.
43. Dla mnie to był chyba siódmy mecz na Widzewie (wliczając stary stadion) i niestety bilans to 0-2-5. Dodatkowo ten drugi remis był na pożegnalnym starym stadionie, kiedy sportowo Widzewa łoili wszyscy, a my nie potrafiliśmy zgarnąć kompletu punktów. Więc było to jak porażka.
44. Ostatecznie jednak bardzo lubię jeździć na stadion Widzewa, bo warunki do pracy i atmosfera na meczach zawsze jest świetna. Animozje kibicowskie animozjami, ale trzeba docenić takie mecze.
45. Powrotna droga przebiegła w burzliwej atmosferze. Dosłownie! Takich błysków dawno nie widziałem, a my zmierzaliśmy do oka cyklonu. Wpadliśmy w ulewę, ale na szczęście burzę ominęliśmy. Przed północą byliśmy w domu.
46. Dzięki ekipa za wyjazd i do zobaczenia.
47. Tylko trzy punkty w Warszawie!
Najnowsze komentarze