Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Sensacja w Katowicach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ostatniego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy.

W przedostatniej kolejce rozgrywek Ekstraligi nasz zespół sensacyjnie przegrał ze zdegradowaną drużyną Rekordu Bielsko-Biała 0:1 (0:1). Na zakończenie rozgrywek piłkarki zagrają w Sosnowcu z Czarnym. Mecz rozpocznie się w niedzielę 29 maja o godzinie 10:15. Piłkarze zakończyli rozgrywki w Fortuna I Lidze na ósmym miejscu. W ostatnim spotkaniu pokonali ŁKS Łódź 2:0 (1:0). Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ. Jakub Jarosz podsumował miniony sezon w wykonaniu drużyny siatkarzy. W drużynie hokejowego Mistrza Polski trwają transfery: z drużyny odeszli Oskar Krawczyk i Szymon Mularczyk, z kolei kontrakty przedłużyli John Murray, Jakub Wanacki i Mateusz Bepierszcz.

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Sensacja w Katowicach

W Katowicach spotkały się drużyna, która otarła się w tym sezonie o podium i spadkowicz z Ekstraligi. Spotkanie przebiegało zgodnie z oczekiwaniami, GieKSa przeważała, katowiczanki częściej były przy piłce, oddawały więcej strzałów, zamykały drużynę gości na ich połowie, Rekord bronił się i szukał okazji do kontry. Jedną z takich okazji udało się zamienić na bramkę i po bohaterskiej obronie wyniku bielszczanki nieoczekiwanie zwyciężyły 1:0.

Gdy zebrani na stadionie w Katowicach miejscowi kibice czekali, aż przewaga GKS zostanie udokumentowana golem, niespodziewanie to bielszczanki objęły prowadzenie. W 32.minucie Klaudia Adamek pokonała Kingę Seweryn. Katowiczanki rzuciły się do odrabiania strat, nierzadko przez długie minuty nie opuszczając połowy drużyny gości. Zawodniczki Rekordu heroicznie jednak broniły się do końca i wywożą z Katowic sensacyjne zwycięstwo.

bts.rekord.com.pl – GKS Katowice – Rekord B-B 0:1 (0:1)

Jeśli żegnać się z ekstraligą, to „z przytupem”!

[…] Najwyraźniej z takiego założenia wyszły biało-zielone na konfrontację z katowiczankami. Oczywiście, że w wygranej zespołu gości niemało było boiskowego fartu, że wspomnimy o czterech uderzeniach gospodyń w poprzeczkę. Jednak końcowy rezultat został poparty niemal tytaniczną pracą i sercem, które „rekordzistki” zostawiły w Katowicach-Podlesiu.

Nie ma co ukrywać, ogólna perspektywa spotkania bliższa była pucharowemu starciu sprzed kilku miesięcy, kiedy bielszczanki po dramatycznym boju i skutecznie egzekwowanych rzutach karnych wyeliminowały ekipę ze stolicy Górnego Śląska. Ligowe starcie z I rundy sezonu było już jednostronnym popisem GieKSy.

W niedzielne przedpołudnie bielszczanki postawiły na uważną defensywę, która funkcjonowała bez większych zarzutów. Oczywiście, katowiczanki miał szereg bramkowych okazji i szans, ale każda z niewykorzystanych wydawała się „nakręcać” zespół gości. Należycie swoją bramkarska pracę wykonała również Klaudia Ciupa. Częściej niż w listopadowym mecz PP zawodniczki Michała Majnusza, prowadzącego drużynę w zastępstwie (względy rodzinne) Mateusza Żebrowskiego, starały się kąsać katowicką obronę. Było kilka prób uderzeń z dystansu, czy sytuacji sam na sam – głównie w drugiej części – za bramkarką.

Kluczową dla rezultatu spotkania okazał się 32. minuta. Po długim podaniu Martyny Gąsiorek w okolice pola karnego rywalek znakomicie „dwójkową akcję rozegrały – Katarzyna Moskała z Klaudią Adamek. Strzał w tzw. krótki róg, jak się okazało, miał wagę trzech punktów i drugiej wygranej bielszczanek w sezonie, drugiej na wyjeździe…

sportdziennik.com – Marek Szczerbowski: Otrzymuję setki głosów wsparcia

Rozmowa z Markiem Szczerbowskim, prezesem GKS-u Katowice.

Sezon jeszcze trwa, ale czy już można powiedzieć, jak dużo nerwów kosztował?

Marek SZCZERBOWSKI: – Bardzo dużo – dlatego, że podchodzę do rozgrywek emocjonalnie. Gdy zaczyna się mecz, staję się kibicem. To w połączeniu z tym, co wynika z pełnionej przeze mnie funkcji, jest obciążające w stopniu, którego sobie nie wyobrażałem. Wiedziałem, że będę w GKS-ie zmagał się ze wszystkim tym, z czym rzeczywiście się zmagam, ale nie wiedziałem tylko, jak będzie reagował mój organizm.

[…] Więcej zdrowia traci się na meczach piłkarzy czy hokeistów?

Marek SZCZERBOWSKI: – Największe nerwy były w ostatnim meczu półfinału hokejowego z Tychami, zakończonym eksplozją po golu Jakuba Wanackiego w dogrywce. Generalnie jednak więcej emocji budzą mecze piłkarskie. Co do zasady, sezon zasadniczy w hokeju nie generuje aż takiego napięcia, skoro na samym końcu są jeszcze play offy.

Hokeiści zdobyli mistrzowski tytuł, piłkarze utrzymali się w Fortuna 1. Lidze. Były o nich obawy?

Marek SZCZERBOWSKI: – Rozsądek wskazywał, że być ich nie powinno, ale emocje zawsze dawały swój margines. Logika dowodziła, że wszystko idzie dobrze. Sezon można podzielić na obszary. Pierwszy to 10 meczów, średnia punktów 0,7, 23 stracone gole. Potem nastąpiła zmiana stylu, szliśmy w granicach 1,4 punktu, statystycznie zmierzało to w dobrą stronę. Jestem zadowolony z pracy Roberta Góralczyka, Rafała Góraka.

Niejeden klub przez takie 3 sezony, jakie za wami, nie wytrzymałby ciśnienia i w którymś momencie trener Górak pewnie pracę by stracił. Momentów ku temu nie brakowało, nawet wiosenne trzy domowe porażki z rzędu można zaliczyć do newralgicznych. Na ile sztuką było to wytrzymać?

Marek SZCZERBOWSKI: – To chyba jedno z największych niewidzialnych osiągnięć – umiejętność racjonalnego podejmowania decyzji pomimo emocji i potężnej presji. Gdybym pokazał, jakie dostaję wiadomości i ile razy – zdaniem specjalistów – powinienem dokonać zmian… Ja to ewidencjonuję, inwentaryzuję. I kiedyś być może pokażę.

Kontrakt trenera Góraka został zimą przedłużony do połowy 2024 roku. Jaki cel stawia pan przed szkoleniowcem?

Marek SZCZERBOWSKI: – Z każdym rokiem budować silniejszą drużynę, która będzie podnosiła swój poziom sportowy, co powinno przekładać się na lepsze wyniki i lepsze położenie w tabeli. Ale pamiętajmy, że to jest sport, inni generalnie też się wzmacniają. Doceniajmy stabilizację. Ona nie tyle daje gwarancję, co uprawdopodabnia, że założone cele, podnoszenie poziomu sportowego, będą realizowane.

Trener Górak powiedział, że miał w głowie 3-letni plan: awans i utrzymanie GieKSy w 1. lidze. Pytanie, co dalej?

Marek SZCZERBOWSKI: – My generalnie też mieliśmy taki plan. Utrzymaliśmy się na trzy kolejki przed końcem, ale w przyszłym sezonie nie chcemy myśleć tylko o tym. Utrzymanie ma być znacznie, znacznie wcześniej. A gdzie nas to poniesie? To sport. Zobaczymy.

Czy w pańskiej ocenie dużo musiałoby się zmienić, by GieKSa była w stanie zaatakować ekstraklasę? Wiele wam brakuje? Patrzymy w tabelę, choćby na pewną już udziału w barażu Odrę Opole…

Marek SZCZERBOWSKI: – Tak, tylko trzeba myśleć szerzej o tym, co dalej. Tu chodzi o infrastrukturę, budowanie potencjału kibicowskiego, biznesowego. To wszystko stanowi proces. My o tym wiemy, wie o tym trener Górak, pan prezydent, mądrzy ludzie. Staramy się być rozsądni, ale po to się gra, by wygrywać.

Przejeżdża pan czasami przez Upadową, gdzie powstaje nowy stadion?

Marek SZCZERBOWSKI: – Oczywiście, że tak! Mam tam akurat zaprzyjaźniony warsztat samochodowy, niedawno byłem, lusterko musiałem wymienić. Dzieje się tam na placu budowy.

Najlepiej byłoby zaatakować ekstraklasę, gdy plac budowy będzie już ogarnięty?

Marek SZCZERBOWSKI: – Ale to sport. Nie można mówić „nie możemy”. Angażowane siły i środki będą adekwatne do miejsca, w którym jesteśmy. Będziemy cały czas próbowali robić postęp sportowy w rozumieniu jakości, organizacji gry.

[…] Warunkuje to obecność na giełdzie.

Marek SZCZERBOWSKI: – Pokazujemy te kwestie wprost. Ale pamiętajmy, że nasz klub jest podzielony na sekcje.

Pierwsza liga rośnie. To już nie te czasy, że przelew z Urzędu Miasta Katowice gwarantował z miejsca walkę o awans.

Marek SZCZERBOWSKI: – Proszę zobaczyć, jakie marki tu grają, jakie są stadiony. A za chwilę będzie kolejny, w Sosnowcu.

Liczycie w letnim okienku transferowym na zysk ze sprzedaży Patryka Szwedzika?

Marek SZCZERBOWSKI: – Nie myślimy o tym w ogóle. Jeszcze jesteśmy w trakcie sezonu, walczymy z Patrykiem na pokładzie i chcemy budować z nim GKS w przyszłym sezonie.

Wielkim wydarzeniem będzie udział w hokejowej Lidze Mistrzów. Gdzie najlepiej byłoby ją rozegrać?

Marek SZCZERBOWSKI: – Duże wydarzenie powinno być w dużym obiekcie. Chcieliśmy, aby mecze odbywały się w „Spodku”. Po konsultacji z operatorem hali wiemy jednak ostatecznie, że wyłączenie jej na dłuższy okres, czego wymagałoby przygotowanie lodowiska, jest niemożliwe ze względu na podjęte wcześniej zobowiązania. Kluczem pozostaje dążenie do tego, by mecze rozegrać w Katowicach.

Trudno pracuje się panu zderzając z taką niechęcią kibiców, stawiających pod klubem taczki, nawołujących wprost do dymisji?

Marek SZCZERBOWSKI: – Sport i zmiany generują skrajne emocje. Jedni manifestują w jeden sposób, inni – w inny. Proszę mi wierzyć, że otrzymuję setki głosów wsparcia. Dlatego to pozwala funkcjonować tak, by podejmować racjonalne decyzje w oparciu o swoją wiedzę, umiejętności, kompetencje. Mam taki zespół ludzi, z jakim jeszcze nie pracowałem. Dziś GKS Katowice to nie jest prezes Marek Szczerbowski, tylko grupa ponad 20 osób pracujących przy organizacji, komunikacji, w sztabach szkoleniowych. Jeśli z tej strony nie byłoby zrozumienia, to uznałbym, że misja jest generalnie skończona.

Stara się pan rozumieć zarzuty kibiców?

Marek SZCZERBOWSKI: – Należy analizować, czytać, słuchać. To, co słuszne – wdrażać, a to, co wynika z postaw, które nie mają merytorycznego podłoża – po prostu przyjmować i starać się obsługiwać.

Echem odbił się list otwarty przedstawicieli dawnego Klubu Biznesu do Urzędu Miasta. Zwracają uwagę, że na zaniedbaniu tej idei spółka straciła 300 tysięcy złotych w skali roku.

Marek SZCZERBOWSKI: – Podpisuję się pod tym, co powiedział wiceprezes Łukasz Czopik. GKS Katowice jest klubem sportowym i musi skupić się na tym, by oferować najlepszy możliwy produkt sportowy. Ostatni sezon w hokeju pokazał, że komercjalizacja i wynik sportowy muszą iść w parze. Największa frekwencja na lodowisku po reaktywacji tej sekcji przełożyła się na największe przychody. Ta kwota przekroczyła pół miliona złotych. Współpraca biznesowa ma sens wtedy, gdy przynosi klubowi wymierne korzyści finansowe. Obecni partnerzy klubu mają z nami właśnie takie umowy. Koszt utrzymania Klubu Biznesu w dawnym kształcie znacznie przekraczał 300 tysięcy złotych. List otwarty traktuję jako deklarację chęci pomocy. Zachęcamy wszystkich do współpracy.

Trudno patrzy się na mecze GieKSy przy pustych trybunach? Sporo tego było za pańskiej kadencji. Pandemia, teraz zamknięty stadion…

Marek SZCZERBOWSKI: – Bardzo trudno, ale dużo gorzej – na mecze, podczas których są akty agresji.

Ma pan żal o to, co stało się na meczu z Widzewem?

Marek SZCZERBOWSKI: – Jestem profesjonalistą. Nie rozpatruję tego w kategoriach żalu, a zadania, które trzeba obsłużyć.

Dwa mecze kary za zadymę nałożył PZPN, potem wojewoda dorzucił kolejne dwa. Pojawiały się głosy, że to pan wychodził tę karę u wojewody.

Marek SZCZERBOWSKI: – Nie spotkałem się z wojewodą.

Czy dało się z Jastrzębiem i ŁKS-em zagrać nie przy pustych trybunach, a 999 osobach, w formie imprezy niemasowej?

Marek SZCZERBOWSKI: – Stanowisko prawników było jasne: w świetle obowiązującego prawa było to niemożliwe.

GKS Katowice. Czas ustaleń

W najbliższych dniach będzie jasne, kto po dobrym sezonie zakończonym na 8. miejscu rozstanie się z Bukową. Zawodnicy na urlopy rozjadą się dopiero w piątek.

Dwa i pół tygodnia potrwają urlopy w obozie GieKSy, która jako beniaminek zakończyła mijający sezon Fortuna 1 Ligi względnie spokojnym utrzymaniem i serią 7 meczów bez porażki, a przygotowania do kolejnego rozpocznie 13 czerwca. Zawodnicy rozjadą się w swoje strony dopiero w piątek. – Od wtorku do czwartku będziemy jeszcze spotykać się, podejmować ustalenia, ale i wychodzić na boisko, by trochę pocieszyć się grą w piłkę. Będą grali trenerzy, fizjoterapeuci. Ja może będę sędzią, albo napastnikiem – śmieje się trener Rafał Górak.

Jest co ustalać, bo też całkiem spore rozmiary ma lista zawodników z kończącymi się kontraktami, a widnieją na niej obok zawodników doświadczonych, jak Arkadiusz Woźniak, Michał Kołodziejski, Bartosz Jaroszek czy Marcin Urynowicz m.in. niełapiący ostatnimi czasy wielu minut Krystian Sanocki, Filip Kozłowski, Grzegorz Janiszewski, dochodzący do zdrowia po poważnej kontuzji Dominik Kościelniak czy wypożyczeni z innych klubów Patryk Królczyk, Hubert Sadowski i Filip Szymczak, wracający do Lecha Poznań.

– Dość długo walczyliśmy, by osiągnąć cel wyznaczony na ten sezon, dlatego rozmawiałem z piłkarzami i prosiłem, by zachowali zimną głowę do ostatniej kolejki – mówi Górak.

– Zdaję sobie sprawę, że dzisiaj w naszej kadrze nie każdy zawodnik jest zadowolony. Nawet jeśli ktoś ma ważną umowę, ale grał mniej, może mi powiedzieć w oczy, że chciałby zmienić klub, bo jego ego, umiejętności czy wiara we własnej siły są o wiele wyższe niż świadczą o tym minuty, które dostał w GKS-ie Katowice.

Wkrótce będziemy po rozmowach indywidualnych z każdym z zawodników, choć oczywiście nie jest tak, że w ogóle z nikim wcześniej nie rozmawiałem. Teraz wyjaśnimy sobie wszystko zero-jedynkowo: to, z kim nie przedłużymy kontraktu oraz to, kto będzie chciał z klubu odejść. Wtedy otrzymamy jasny obraz. Prace nad tym, by do drużyny doszli nowi zawodnicy, trwają – zaznacza szkoleniowiec.

Dzięki niedzielnej wygranej z ŁKS-em, GieKSa przesunęła się w tabeli na 8. miejsce – najwyższe niemal od początku sezonu i zarazem najwyższe spośród wszystkich przedstawicieli województwa śląskiego. Od października lepiej od niej punktowały tylko trzy zespoły. To jasno pokazuje, że w kolejnych rozgrywkach powinna mierzyć w coś więcej niż tylko zachowanie ligowego bytu.

– O cele i to, co przed nami, proszę pytać moich zwierzchników – podkreśla Górak. – Oni będą je wyznaczać, ale wszystko będzie oczywiście przedyskutowane, omówione. Trzeba zachowywać chłodną głowę, myśleć przede wszystkim o rozwoju. Kończę swój trzeci sezon w GKS-ie. Dziękuję wszystkim, że dziś tu jesteśmy, ale wydaje mi się, że śmieszne byłoby, gdybyśmy nie byli. Przecież zrealizowaliśmy wszystkie cele, o których mówiliśmy 3 lata temu.

Musimy teraz patrzeć na to, co dalej. Pierwsza liga będzie w przyszłym sezonie dużo silniejsza. Spadają mocne zespoły, mocne firmy, będą silni beniaminkowie, do czego mogą jeszcze doprowadzić baraże. Drużyny, które są w lidze, umocowały się i wiedzą, że z banalnym budżetem nie ma tu czego szukać. Moim zdaniem dziś pierwsza liga stoi w Polsce na bardzo wysokim poziomie. Wiadomo, że cel, który w tym sezonie osiągnęliśmy, w kolejnym będziemy chcieli uzyskać szybciej. A do czego nas to zaprowadzi, to zobaczymy – dodaje szkoleniowiec GKS-u.

SIATKÓWKA

siatka.org – Jakub Jarosz: wszyscy możemy być zadowoleni z końcowego rezultatu

– Myślę, że w kolejnym sezonie, w którym nasz zespół będzie bardzo podobny do tego z ostatniej edycji PlusLigi, nasze notowania wśród ekspertów mogą nieco wzrosnąć, ale nie wiem, czy to dla nas ma jakiekolwiek znaczenie. W poprzednim sezonie udowodniliśmy swoją jakość, ale już niedługo trzeba będzie zacząć ciężką pracę, by potwierdzić swoje możliwości. My jako GKS musimy być przede wszystkim gotowi na to, by pokazywać nasz charakter i utrzymać kierunek, w jakim idziemy. Istotne jest, żebyśmy byli głodni progresu i z każdym sezonem walczyli o coś więcej – powiedział Jakub Jarosz, atakujący GKS-u Katowice.

Przyszły sezon będzie dla ciebie czwartym z rzędu w barwach GKS-u Katowice.

Jakub Jarosz: Taka sytuacja mówi sama za siebie. Nie muszę wymyślać czegoś na nowo ani szukać, bo jest mi tutaj, w Katowicach bardzo dobrze i tak samo czuję się w klubie. Jeśli jestem zadowolony z dotychczasowej współpracy z GKS-em, a klub z mojej postawy, to mamy mocne podstawy do kontynuacji obranego kierunku.

Jak ocenisz swoją postawę w minionym sezonie PlusLigi? Statystycznie rozegrałeś jeden z najlepszych sezonów w całej dotychczasowej karierze.

– Gdybym miał sam sobie wystawić ocenę za ten sezon – chociaż wiadomo, że sportowcy tego nie lubią, bo od oceniania są inni – to byłaby to ocena bardzo dobra. Ale nie ze względu na to, że zdobyłem więcej punktów niż w poprzednich sezonach albo z powodu innych czynników niezależnych ode mnie. Taka ocena wynika z faktu, że jako drużyna osiągnęliśmy więcej, niż można było przypuszczać przed samym startem rozgrywek. Wynik drużyny był bardzo dobry, bo historyczny dla siatkarskiej sekcji Klubu, a ocena zespołu wpływa na moją.

Osiągnęliście świetny rezultat na koniec sezonu, tym bardziej, że po drodze napotkaliście dużo trudności i nie byliśmy typowani do realizowania wyższych celów w lidze.

– Bądźmy szczerzy: nie tylko eksperci w mediach i ludzie bawiący się w typowanie końcowej klasyfikacji ligi, ale my sami także zakładaliśmy na samym początku, jeszcze przed rozpoczęciem ligi, że naszym celem będzie utrzymanie w lidze. Kiedy w zespole zmienia się tylu zawodników naraz, jego postawie w lidze zawsze towarzyszy mniejsza czy większa niewiadoma. Kiedy zobaczyliśmy, że grupa dobrze współpracuje ze sobą i to, co sobie założyliśmy przed sezonem, po prostu działa, zaczęliśmy stawiać sobie odpowiednio wyższe cele. Wszyscy możemy być zatem zadowoleni z końcowego rezultatu. A że w trakcie sezonu przychodzi wiele różnych trudności albo słyszy się rożne opinie i przewidywania dotyczące drużyn do spadku z ligi – to na pewno wpływa motywująco na postawę na boisku. Czytałem zresztą wywiad trenera Gheorghe Cretu, który powiedział, że najlepsze, co mogło przydarzyć się dla ZAKSY przed sezonem, to opinie osób, które nie wierzyły w tę drużynę. W naszym przypadku mogło być podobnie.

Kiedy przyszedł moment, kiedy powiedzieliście sobie: stać nas na zdecydowanie więcej niż walkę o utrzymanie?

– Określenie wyższych celów dla naszej grupy przyszło później, ale pierwsze dwa mecze w sezonie i spektakularna wygrana z Asseco Resovią dały nam sporo wiary, że jesteśmy w stanie dobrze grać. Kiedy szybko dopadł nas trudny moment naznaczony kłopotami zdrowotnymi, my wracaliśmy wtedy pamięcią właśnie do dwóch pierwszych meczów w sezonie, by pamiętać o tym, że zdążyliśmy pokazać swoją jakość w lidze i po prostu musimy do niej na spokojnie, cierpliwie wrócić. Mieliśmy bardzo dobry start, który był bardzo pomocny dla nas w dalszej części sezonu pod względem mentalnym.

Zaraz po dobrym rozpoczęciu ligi przyszedł mecz w Zawierciu, którego nie będziesz wspominał wyjątkowo dobrze…

– Zaraz po świetnym meczu z Asseco Resovią zagraliśmy w sumie dobry mecz w Zawierciu, ale tam przydarzyła mi się kontuzja kciuka. Pamiętam, że po tamtej sytuacji było mi przede wszystkim przykro, że po naprawdę fajnym początku sezonu odniosłem uraz, który może dużo pokrzyżować całej drużynie i trudno powiedzieć, co będzie dalej. Ostatecznie po naszych poszukiwaniach ze sztabem medycznych znaleźliśmy rozwiązanie i grałem do końca sezonu w specjalnej ortezie kciuka. Z początku nie było to dla mnie naturalne, ale z biegiem sezonu przyzwyczaiłem się do nowej sytuacji i nie przeszkadzało mi to w jakimkolwiek stopniu.

O waszym awansie do play-off decydowało ostatecznie ratio setów, co pokazuje, jak zażarta była walka o miejsce w ósemce.

– Nie da się wyróżnić jednego spotkania, które zaważyło o naszym miejscu w ósemce, bo jak się okazało na sam koniec rundy, o naszym awansie do play-off decydował właściwie każdy set i każdy punkt, jaki wywalczyliśmy wcześniej. W sezonie, by osiągnąć swoje cele, trzeba grać możliwie jak najrówniej i najlepiej, to daje wtedy efekty. Kiedy tylko byliśmy zdrowi i gotowi w stu procentach do rywalizacji, stać nas było właśnie na tę regularność. O naszym sukcesie nie zadecydował jeden mecz, tylko cały sezon.

Powołanie do kadry narodowej dla Jakuba Szymańskiego sprawiło ci dużo radości? Sam Kuba mówił o tobie we wcześniejszym wywiadach jako siatkarskim mentorze, z którym ma bardzo dobry kontakt.

– Kiedy dołączałem do GKS-u trzy lata temu jako zawodnik z kręgu tych bardziej doświadczonych, starałem się wspierać młodszych zawodników i wspierać ich na tyle, na ile mogłem. Od samego początku widziałem w Kubie Szymańskim spory potencjał sportowy, tym bardziej cieszy mnie, że nawiązaliśmy tak dobry kontakt i koleżeństwo. Mam nadzieję, że wszystkie historie z siatkarskiego doświadczenia i rady, jakie mu przekazuję, pomagają mu i bardzo cieszę się z jego rozwoju oraz sukcesu, jakim było powołanie do reprezentacji Polski. Czuję, że taka pomoc jest konieczna z mojej strony jako kapitana drużyny i jeżeli ona miała jakikolwiek wpływ na to, że Kuba robi kroki do przodu w karierze, to bardzo się z tego powodu cieszę.

Od lat docenia się waleczność i boiskowy charakter siatkarskiego GKS-u Katowice. Myślisz, że w kolejnym sezonie zostanie doceniona także sportowa jakość tej grupy?

– Myślę, że w kolejnym sezonie, w którym nasz zespół będzie bardzo podobny do tego z ostatniej edycji PlusLigi, nasze notowania wśród ekspertów mogą nieco wzrosnąć, ale nie wiem, czy to dla nas ma jakiekolwiek znaczenie. W poprzednim sezonie udowodniliśmy swoją jakość, ale już niedługo trzeba będzie zacząć ciężką pracę, by potwierdzić swoje możliwości. My jako GKS musimy być przede wszystkim gotowi na to, by pokazywać nasz charakter i utrzymać kierunek, w jakim idziemy. Istotne jest, żebyśmy byli głodni progresu i z każdym sezonem walczyli o coś więcej.

Wspomniałeś o stabilizacji, na jaką postawiono w kolejnym sezonie. Co stanowi twoim zdaniem o wewnętrznej sile drużyny?

– Przed sezonem mówiłem, że do właściwego funkcjonowania grupy potrzebne jest wzajemne zadowolenie z wykonywanej pracy. Zawsze jest tak, że ktoś gra mniej lub więcej albo ktoś jest mniej czy bardziej doceniany, ale kluczowe jest to, by każdy zawodnik w grupie czuł się potrzebny, miał swoją określoną rolę i nie wpływał na grupę swoim niezadowoleniem czy rozczarowaniem. U nas nie było osób, które psioczyłyby na kogoś z zespołu lub na za mało czasu spędzanego na boisku. Stanowimy bardzo fajną grupę ludzi idącą w jednym kierunku i cel drużyny był nadrzędny.

Jakie masz osobiste oczekiwania związane z kolejną ligową kampanią?

– Najważniejsze jest zdrowie i jeżeli tylko ono mi dopisze w wieku 35 lat, wszystko będzie w porządku. Na tę chwilę fizycznie czuję się doskonale i mam nadzieję, że tak jak w ostatnim sezonie będę mógł wspierać zespół w jak największej liczbie spotkań.

HOKEJ

hokej.net – Oficjalnie. Murray z nową umową

John Murray, zgodnie z naszymi wczorajszymi informacjami, zostaje w drużynie GKS-u Katowice. 35-letni golkiper podpisał dziś dwuletni kontrakt.

– John w całym mistrzowskim sezonie potwierdził swoje ogromne umiejętności i był kluczowym ogniwem drużyny zarówno w pierwszej części rozgrywek, jak i w fazie play-off. Bardzo cieszymy się, że tak ważna postać zespołu i tak doświadczony zawodnik pozostanie z nami na dwa kolejne sezony i wciąż będzie stanowił o sile obsady naszej bramki wraz z Maciejem Miarką, który ma ważny kontrakt z naszym klubem – powiedział Roch Bogłowski, dyrektor hokejowej sekcji GKS-u Katowice.

„Jasiek Murarz”, bo tak nazywają go kibice, w sezonie zasadniczym wystąpił w 38 spotkaniach, w których interweniował ze skutecznością oscylującą w granicach 92,7 procent i wpuszczał średnio 2,08 bramki na mecz. Trzykrotnie kończył mecz z czystym kontem.

W fazie play-off jeszcze mocniej wyśrubował statystyki. W 15 starciach wpuszczał średnio 1,97 gola na mecz, a na jego koncie widniały też dwa shutouty i uwaga – 93,5 procentowa skuteczność interwencji.

W reprezentacji Polski rozegrał 31 meczów i walnie przyczynił się do awansu reprezentacji Polski na zaplecze Elity w tegorocznych Mistrzostwach Świata IB rozgrywanych w Tychach. Został wybrany najlepszym bramkarzem turnieju.

Krawczyk żegna się z GieKSą

Oskar Krawczyk po sześciu latach pożegnał się z GKS-em Katowice. 27-letni obrońca rozwiązał za porozumieniem stron umowę z GieKSą.

Krawczyk do Katowic trafił w sezonie 2016/2017. W 226 spotkaniach zdobył 11 bramek i zanotował 22 asysty.

W tym czasie występował też w Polonii Bytom, a pół ostatniego sezonu spędził w Zagłębiu Sosnowiec (23 spotkania, 1 bramka i 4 asysty).

– Dziękuję GieKSa za wspólne 6 sezonów. To była przyjemność być częścią tego projektu. Dziękuję wszystkim zawodnikom, których miałem okazję poznać przez ten czas, całemu Zarządowi oraz wszystkim kibicom za niepowtarzalny doping. To będzie niezapomniane 6 lat! – napisał na swoim facebooku 27-letni obrońca. Krawczyk prawdopodobnie na stałe wróci do macierzystego klubu z Sosnowca.

Wanacki zostaje w GieKSie. Dwuletni kontrakt doświadczonego obrońcy

To z pewnością dobra informacja dla kibiców GKS-u Katowice. W ekipie mistrzów Polski nadal będzie występował Jakub Wanacki, który przedłużył swój kontrakt z GieKSą o kolejne dwa lata.

Wanacki wrócił do GieKSy po dwóch sezonach spędzonych w Re-Plast Unii Oświęcim. 31-letni obrońca okazał się ważnym ogniwem katowickiej drużyny, będąc jednym z czołowych defensorów. Zresztą świetnie obrazują to statystyki.

„Wanawa” rozegrał 56 meczów, w których strzelił 2 bramki i zanotował 10 asyst. W klasyfikacji plus/minus, z której w pierwszej kolejności powinno rozliczać się defensorów, wypadł na +20, a na ławce kar spędził 42 minuty.

To właśnie wychowanek Orlika Opole był autorem pamiętnego trafienia w ostatnim, siódmym meczu serii półfinałowej z GKS-em Tychy, które dało katowickim hokeistom awans do wielkiego finału rozgrywek.

– Wszyscy pamiętamy historycznego gola w dogrywce siódmego spotkania z GKS-em Tychy, który dał nam awans do finału rozgrywek. Decyzja o jego powrocie do GKS-u Katowice w pełni się wybroniła, co pokazał cały miniony sezon ze szczególnym uwzględnieniem fazy play-off – wyjaśnia Roch Bogłowski, dyrektor hokejowej sekcji GieKSy.

– Po problemach zdrowotnych Jakuba nie ma już śladu, dzięki czemu może on prezentować swoje duże możliwości i liczymy na jego duże wsparcie podczas wyzwań, jakie czekają nas w dwóch kolejnych sezonach – dodał.

Mularczyk odchodzi z GieKSy. Kontrakt rozwiązany

Szymon Mularczyk rozstał się z GKS-em Katowice. 22-letni napastnik występował w ekipie z alei Korfantego przez ostatnie trzy sezony.

„Mular”, bo tak nazywają go koledzy, w ekipie GieKSy rozegrał w sumie 114 ligowych spotkań. Zdobył w nich 5 bramek i zanotował 10 asyst. Warto jednak zaznaczyć, że występował głównie w niższych formacjach.

W poprzednim sezonie wystąpił w 32 meczach, gromadząc na swoim koncie jednego gola i jedno kluczowe zagranie. W klasyfikacji plus/minus wypadł na -3.

Nowa umowa Bepierszcza

Mateusz Bepierszcz zostaje w ekipie GKS-u Katowice. 31-letni napastnik przedłużył swój kontrakt z drużyną mistrza Polski o kolejne dwa lata.

31-letni skrzydłowy trafił do GieKSy przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu z Tauron Podhala Nowy Targ. Trzeba przyznać, że dobrze odnalazł się w klubie z alei Korfantego, w którym miał już okazję występować przed ośmiu laty.

W sezonie regularnym rozegrał 40 meczów, w których zdobył 13 punktów za 6 bramek i 7 asyst., z kolei w 16 spotkaniach fazy play-offach dołożył 10 „oczek (1 gol, 9 asyst). Warto zaznaczyć, że występował przeważnie w trzecim ataku.

– Mateusz pokazał się w tym sezonie z dobrej strony, zwłaszcza w fazie pucharowej ligi. Jego inteligentna i ambitna postawa przysłużyła się mistrzowskiej drużynie i mamy nadzieję, że utrzyma on wysoki poziom gry w dwóch kolejnych sezonach – powiedział Roch Bogłowski, dyrektor sekcji hokeja na lodzie GKS-u Katowice.

Z GieKSy do STS-u?

Działacze Ciarko STS-u Sanok zarzucili sieci na zawodnika aktualnych mistrzów Polski. Trwają zaawansowane rozmowy z defensorem GKS-u Katowice.

Sanoczanie chcą wzmocnić swoją formację obronną i rozglądają się za zawodnikiem, który potrafi dać zespołowi jakość podczas gier w przewadze. Nic więc dziwnego, że na ich celowniku znalazł się Kalle Valtola, który jest ofensywnie usposobionym obrońcą.

27-letni Fin ma w swoim dorobku 62 mecze w rodzimej Liidze, w których zdobył 7 bramek i zanotował 11 asyst. Znakomite liczby zanotował na jej bezpośrednim zapleczu. W 127 spotkaniach zgromadził aż 93 punkty za 32 gole i 61 kluczowych zagrań.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga