Dołącz do nas

Piłka nożna

Skład na Zawiszę?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Nie będziemy się rozpisywać. Ale może skład w takim zestawieniu od początku spisze się nieco lepiej niż w ostatnich meczach.

W bramce Rafał Dobroliński. Ciekawe czy trener Brzęczek wystawia go na pożegnanie czy… powitanie. Faktem jest, że Dobro dobrze spisał się z Chrobrym.

Prawa obrona wiadomo – Alan Czerwiński. Ostatnio przeciętny, ale pojawia się syndrom Pietrzaka czyli brak alternatywy dla Alana. W środku Mateusz Kamiński i Łukasz Pielorz. Na lewej Adrian Frańczak.

W środku pomocy Sławomir Duda i Povilas Leimonas, jako ofensywny Grzegorz Goncerz. Zmiany być może na skrzydłach. Dramatyczny mecz Szołtysa dyskwalifikuje go z następnego pojedynku. Niech więcej czasu dostanie Przemysław Sawicki. Po drugiej stronie Patryk Szymański.

W ataku Tomasz Zahorski, który musi być w rytmie meczowym, chodzą bowiem słuchy, że ma zostać w GieKSie 😉

Przewidywany skład na Zawiszę:
Dobroliński – Czerwiński, Kamiński, Pielorz, Frańczak – Szymański, Leimonas, Duda, Goncerz, Sawicki – Zahorski.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

16 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

16 komentarzy

  1. Avatar photo

    Greg

    28 maja 2016 at 22:08

    Dobrolinski raus leimonas duda Raus czerwiński pielorz raus

  2. Avatar photo

    Kibic2

    29 maja 2016 at 01:03

    Ani składu ani ładu o czym tu pisać? Shellu ja Ciebie na prawdę podziwiam, że jesteś w stanie jeszcze o tym pisać.

  3. Avatar photo

    Irishman

    29 maja 2016 at 08:19

    Fakt, można by dać znów szansę Dobrolińskiemu, żeby mógł się choć pokazać… przyszłym pracodawcom. Bo mam nadzieję, że synek ma na tyle ambicji, że nie zostanie w klubie, gdzie tak go traktowano, gdzie skazywano go na rolę zapchajdziury pomimo, że nie był gorszy od swoich konkurentów.

    No zgadzam się w 100%, że Sawicki i Szymański powinni dostać wreszcie cały mecz, żeby się móc wykazać.

  4. Avatar photo

    ula

    29 maja 2016 at 10:03

    Do grega:jestem pewna,ze Dobrolinski tu zostanie i godnie zastapi Kuchte w bramce,wiec jeszcze Dobrolinskiemu nie mow raus,gdybys wiedzial,jak to jest grac z takimi przerwami,to nie jest wina Rafala,ze tak rzadko gra,tak decydowal trener,kazdy trener ma swoja wizje,a Rafalowi zostaje tylko ciezko pracowac na treningach

  5. Avatar photo

    ula

    29 maja 2016 at 10:07

    I udowodnic ze jest przydatny druzynie

  6. Avatar photo

    KruchY cynk

    29 maja 2016 at 10:22

    Nawalka po Euro wraca na B1 … pewne info.

  7. Avatar photo

    hajna

    29 maja 2016 at 11:35

    Z Zahorskim Leimonasem i Duda powinni wylecieć z kadry na ten mecz ja dałbym szansę nawet juniorom bo mecz nie ma znaczenia dla drużyn za to daje trenerowi możliwości poznania innych zawodników.Dobrowolinski niczym F.Sput czym dłużej na ławie tym lepiej broni ja bym go nie skreslal z kadry GKSy.

  8. Avatar photo

    ula

    29 maja 2016 at 12:08

    Do hajny:jak juz to dobrolinski,co miales na mysli, piszac F.Sput?

  9. Avatar photo

    fanclub dortmund

    29 maja 2016 at 12:28

    szanowna panno Ulu jak pannica nie wie kto to Franek Sput to prosze nie zadawac niekompletentnych pytan tylko poczytac o histori wielkiej Gieksy a nie tego dzisiejszego padla…. Franek to ikona Gieksy w bramce tak dla przypomnienia…

  10. Avatar photo

    ula

    29 maja 2016 at 12:45

    Kazdy ma prawo czegos nie wiedziec,mnie jeszcze nie bylo na swiecie,jak on gral,a niestety nie mam ksiazki o historii naszego klubu,wiec nie pisz mi ze mam nie zadawac takich pytan,ty tez mozesz wszystkiego nie wiedziec i ciebie sie nie czepiam

  11. Avatar photo

    fanclub dortmund

    29 maja 2016 at 14:13

    no wiec panno Ulu wakacyjna lekture juz panna ma …warto poczytac bo ciekawe historie tam sa ,no i przede wszystkim pozytywne dla prawdziwych Gieksiarzy jak mniemam dla panny rowniez

  12. Avatar photo

    Greg

    29 maja 2016 at 16:29

    Ula nie pogrążaj die wcześniej pisałaś ze duda jest super zrozum ze z takim twoim tokiem rozumowania nigdy nie zbudujemy wielkiej Gieksy oni są poprostu za słabi w piłce nie ma sentymentów zobacz co hummels zrobił przeszedł do Bayernu po tylu latach gry w BVB naprawdę nie chce cie krytykować ale zostaw sobie swoje oceny dla siebie bo jak ktoś jest słaby pozostanie słabym a ci jeszcze nasi piłkarze nieważne czy teraz wygrają czy nie i tak im trzeba stanowczo Raus powiedzieć

  13. Avatar photo

    ula

    29 maja 2016 at 17:33

    Do Grega:fakt,pisalam ze duda jest super,i jednak mialam racje,dzis wlasnie duda pokazal,ze umie grac na wysokim poziomie i nawet strzelic gola,wiec kto tu sie pograza,Dobro tez dzis pokazal,ze potrafi bronic,choc to jest dopiero drugi mecz po takiej przerwie

  14. Avatar photo

    Greg

    29 maja 2016 at 18:47

    Ula skończ juz wypisywać brednie proszą cie ekspercie jeden dla ciebie ktoś jest bardzo dobry bo na 18 spotkań zagrał 3 dobrze to moze niech wszyscy zostaną po co wzmocnienia ?? To jest właśnie ten twój tok rozumowania a prawda jest taka ze taki zawodnik nadaje sie do rezerw co najwyżej Boże broń od takich ekspertów piłkarskich bo będziemy jeszcze 20 lat w tej słabej lidze siedzieć

    Ps i juz nie odpisuj zostaw sobie twoje mądrości dla siebie

  15. Avatar photo

    Irishman

    29 maja 2016 at 19:36

    @Ula mam wielki szacunek dla takich ludzi jak Ty, którzy nie mieli szansy obejrzeć w akcji naprawdę wielkiej GieKSy, a mimo to są z nami.

    Szkoda, że nie widziałaś Franka Sputa w akcji, bo był FENOMENALNY!
    Zawsze będę pamiętał jak go w PP (chyba z Pogonią Szczecin) skopano ale sędzia nie przerwał gry, więc on wstał i dosłownie skażając na jednej nodze próbował bronić, aż sędzia zje..y przez nas w końcu to zauważył.

    A co do Dobro, to moim zdaniem serio mógłby więcej osiągnąć, gdyby nie trzymał się GieKSy.
    Duda? Nie no sory może i gdzieś tam się może odbudować ale bardzo zdziwiłbym się gdyby miał zostać.

  16. Avatar photo

    ula

    29 maja 2016 at 20:44

    Do Irishmana dzieki za mile slowa,oczywiscie,ze Dobro moglby wiecej osiagnac ,grajac w innym klubie z ekstraklasy,tylko,zeby te oferty z innych klubow byly,co do Dudy,zdania nie zmienie,bo jednak jest lepszy niz taki Iwan, ktory dzis nie zagral ani minuty.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna kobiet

Świętowanie mistrzostwa jednak w Katowicach?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa nie potrafiła przez 90 minut pokonać bramkarki rywalek, a po naszej stronie pojawiło się zbyt wiele błędów indywidualnych. Tym samym celebracja mistrzostwa musi jeszcze poczekać, a szansa na takową fetę będzie już za tydzień przy Bukowej.

Klaudia Słowińska w Łęcznej doczekała się powrotu na pozycję skrzydłowej. Świetną akcję ujrzeliśmy już w pierwszej minucie – Katarzyna Nowak odważnie wyprowadziła na skrzydło, a centrę Julii Włodarczyk przecięła Natalia Piątek. W 7. minucie Jagoda Cyraniak powstrzymała nacierającą Klaudię Lefeld po dużym błędzie Klaudii Słowińskiej. Odpowiedziała Kozak sytuacyjnym strzelam z dystansu, mocno niecelnie. Blisko zdobycia pierwszej bramki z dystansu była Włodarczyk, golkiperka wzniosła się na wyżyny umiejętności. Na kilkanaście następnych minut walka skupiła się w środku pola, obejrzeliśmy po jednym bardzo nieudanym strzale z obu stron. W 26. minucie Katja Skupień dograła do Pauliny Tomasiak, zupełnie niepilnowanej w polu bramkowym. Ta zgrała piłkę do Julii Piętakiewicz, a Kinga Seweryn była bez szans. Blisko było odpowiedzi po trąceniu piłki w powietrzu Cyraniak, Kinga Kozak nie zdołała wepchnąć piłki obok bramkarki. W 33. minucie Piątek znów uratowała swoją drużynę, ściągając piłkę z nogi rozpędzonej Vuskane, której podawała Kinga Kozak. Po rzucie różnym główkowała Słowińska, wysoko nad bramką. Na zakończenie pierwszej części Julia Piętakiewicz huknęła w samo okienko, Kinga Seweryn udowodniła swoją klasę, broniąc strzał.

W 47. minucie strzał oddała Gabriela Grzybowska, trafiając w wybiegającą Vuskane. Łęczna wyprowadziła kontratak, a centrę Piętakiewicz wybiła Marlena Hajduk na rzut rożny. W 54. minucie Seweryn na przedpolu uratowała swój zespół, nie dając szans Skupień na sfinalizowanie akcji. GieKSa w zasadzie nie miała pomysłu na konstrukcję ataków, nawet kontry kończyły się niecelnymi podaniami. W 58. minucie Kaczor odnalazła długim podaniem Włodarczyk, a Klaudia Słowińska po zgraniu uderzyła w golkiperkę. Pięć minut później Anita Turkiewicz zdołała powstrzymać pędzącą Skupień, nadrabiając dystans. W 69. minucie Katja Skupień padła w szesnastce Kingi Seweryn, arbiter od razu pokazała kartkę za próbę wymuszenia. Minutę później Kinga Kozak miała dobrą okazję po wrzutce Marleny Hajduk, trafiła wprost w bramkarkę. W 79. minucie Jagoda Cyraniak bez zdecydowania podała do Kingi Seweryn, a nasze rywalki skrzętnie tę okazje wykorzystały – pusta bramka i 0:2.

Mistrzostwo Polski musi poczekać. Może się ziścić już jutro, jeśli Czarni przegrają w Szczecinie. W innym wypadku poczekać będziemy musieli do soboty 3 maja. Wtedy o 10:45 na Bukowej zagramy z Pogonią Tczew. Wstęp darmowy – zapraszamy do świętowania mistrzowskiego tytułu z uKOCHanymi. 

Łęczna, 26.04.2025
Górnik Łęczna – GKS Katowice 2:0 (1:0)
Bramki: Piętakiewicz (26), Tomasiak (79).
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Hajduk, Cyraniak (80. Bednarz) – Włodarczyk, Grzybowska, Kaczor (61. Nieciąg), Turkiewicz – Kozak, Vuskane (61. Langosz), Słowińska.
AP Orlen Gdańsk: Piątek – Skupień (84. Ostrowska), Kazanowska, Piętakiewicz (65. Sikora), Lefeld, Ratajczyk, Zawadzka, Głąb, Kłoda, Kirsch-Downs, Tomasiak.
Żółte kartki: Skupień, Głąb – Nowak, Grzybowska, Słowińska, Włodarczyk.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna kobiet

Mistrzowska galeria!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obejrzenia galerii z pogromu 7:2 Pogoni Tczew oraz świętowania drugiego tytułu mistrzowskiego przez GKS Katowice. 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Wstydu nie było, ale są rzeczy do poprawki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wyjątkowo późno piszę ten felieton, więc zdążyłem już przeczytać kilka głupot na temat wczorajszego spotkania. To, że kibice mają pretensje do drużyny, poszczególnych piłkarzy, za pierwszą połowę jest oczywiście jak najbardziej zrozumiałe. Ocenienie natomiast wczorajszego meczu całościowo, jako beznadziejnego, to już typowe GieKSiarskie malkontenctwo świadczące, że niektóre osoby jeszcze mentalnie nie wyszły z tego 20-letniego marazmu, jaki mamy za sobą. Halo, pobudka! Jesteśmy w kompletnie innej rzeczywistości.

Moimi dwoma ulubionymi tekstami, które przeczytałem na forum, to to, że – właśnie odnosząc się do malkontentów – ktoś wolałby tę garstkę 1500 fanatyków na stadionie, ale pamiętających trudne czasy. Rany boskie… Naprawdę świetnie by się prezentował nasz nowy stadion z taką liczbą. A przypomnę, że ten argument był podnoszony przez lata przez wiele osób, w momencie, kiedy GieKSa krótko miała nieco lepszy okres i na stadionie pojawiło się więcej ludzi lub przy okazji prestiżowych meczów. No nie. Argument rozumiem, argument wymierzony przeciw „sezonowcom” czy „niedzielnym kibicom”. No ale tu już nie są czasy, kiedy dziadzienie jest jakąś wielką wartością i cnotą. Świat poszedł do przodu i polska piłka również. Teraz właśnie w cenie są te pikniki, które napędzają klubową kasę i fejm w całej Polsce. To dzięki nim stadion prezentuje się wspaniale, a młyn nie jest jedynym kibicowskim aspektem na Nowej Bukowej.

Drugi aspekt już odnoszący się bezpośrednio do meczu z Legią to opinia kibica, który stwierdził, że Legia wcale nie jest od nas lepsza i należało ją z tego powodu pokonać. Na rany Chrystusa, populizmy nadal wśród kibiców GKS mają się świetnie.

To właśnie czysto sportowy poziom Legii pozwolił wczoraj warszawianom wygrać to spotkanie. Mimo że nie grali wybitnego meczu, to sposób, w jaki rozgrywali akcje, dynamika, ustawianie, było na bardzo wysokim poziomie. Błędy błędami – zaraz do nich przejdziemy – ale to właśnie Legia pokazała, że takich błędów nie wybacza. Napór, jaki zrobili zwłaszcza przy pierwszej bramce (przy drugiej też) zaraz po odzyskaniu piłki, doprowadził ich do szybkiego prowadzenia 2:0. Potem mogli grać spokojnie.

Jednak nawet po bramce GieKSy, Legioniści, choć mieli ciężko, raz po raz wyprowadzali bardzo groźne kontry. To był cud, że gra „cios za cios” nie zakończyła się trzecią bramką dla Legii, bo goście mieli mnóstwo miejsca i kilka dogodnych okazji, na czele z tą Szkurina, gdy Kudła wyjął piłkę niesamowicie spod nóg Białorusina.

Zdania o tym, że Legia będzie się oszczędzać przed finałem Pucharu Polski można między bajki włożyć. Raczej to wyglądało na mecz, który ma mocno podbudować piłkarzy Goncalo Feio. Po wygranych z Chelsea i Lechią Gdańsk chcieli podtrzymać dobrą serię. I to im się udało.

GieKSa rozegrała dość niemrawą pierwszą połowę, choć na jej obraz na pewno wpływają dwa stracone gole. Przy 0:0 do przerwy komentarze byłyby zapewne inne. A tak, po 18 minutach bardzo ciężko było nam myśleć o zdobyczy punktowej.

A jednak, nie było to niemożliwe. Kapitalna akcja Galana, siatka założona Kunowi, a potem precyzyjne dogranie do Szymczaka, który pokonał Tobiasza, wlały w serca kibiców i piłkarzy mnóstwo nadziei. Akcje zazębiały się bardziej niż w pierwszej połowie, bo przed przerwą w ofensywie mieliśmy masę niedokładności. Świetną okazję na 2:2 miał Repka, ale uderzając sytuacyjnie, trafił w poprzeczkę.

W końcu ta Legia jedną ze swoich kontr wykorzystała, naprawdę byliśmy już odkryci, więc niepilnowany Gual w polu karnych tylko dołożył nogę.

Dlatego te pół godziny po bramce naszego napastnika pokazywały to, co znamy – GieKSę walczącą, pressującą i mającą ciąg na bramce. Być może szkoda, że tak późno, ale nie da się grać na takiej intensywności przez cały mecz. Zresztą w pierwszej połowie we Wrocławiu GieKSa dzieliła i rządziła, a w drugiej była cofnięta. Są różne mecze i różne fazy. Mnie cieszy, że katowiczanie potrafili przez jakiś czas swój tryb włączyć i lekko zdominować Legię.

Niestety można swoją grę prowadzić i cały mecz, ale nic z tego nie będzie, jeśli będzie popełniać się tak kardynalne błędy w obronie i to jeden po drugim. Na wiosnę odzwyczailiśmy się od nich tak dużej liczbie, jak jesienią, ale niestety nadal się zdarzają. I niestety Lukas Klemenz po raz kolejny pokazał, że jest chodzącą bombą zegarową. Zawodnik czasem gra ofiarnie i wtedy spoko, ale jego braki szybkościowe i – co gorsza – techniczne, są aż nadto widoczne. Już w którymś meczu piłka odbiła mu się w sposób niekontrolowany od kolana i rywale strzelili bramkę, teraz w banalnej sytuacji przyjął fatalnie i przeciwnik przejął piłkę. To był moment, w którym gdy piłka leciała w stronę Lukasa, autentycznie cieszyłem się, że akcja rywali jest zażegnana. A potem był klops. Po chwili nonszalancko do Repki zagrywał Nowak, swoje również dołożył Klemenz i było 0:2.

Pierwsza z tych sytuacji to nie był błąd wynikający z rozgrywania piłki od tyłu tylko złe przyjęcie przy przechwycie. Co do drugiej sytuacji, to przypominają się słowa trenera Góraka po błędzie Kudły w Częstochowie, czyli że takie sytuacje co jakiś czas, przy tym sposobie gry są wpisane. No ale właśnie – można czasem pomyśleć, że błąd może być pod wpływem nacisku rywala i po prostu pogubienia się. Tutaj Bartek do Oskara zagrywał po prostu jakoś za słabo, nonszalancko. Naprawdę, jakkolwiek tendencja w światowej piłce jest taka, żeby tak piłkę rozgrywać, to niektórzy aż za bardzo w to idą i gdy czasem trzeba byłoby wybrać bardziej toporne rozwiązanie, i tak pykają tę piłeczkę do zawodnika, który ma przy sobie dwóch oponentów.

Można sobie zadać pytanie, czy gdyby zamiast Klemenza grał Kuusk, byłoby gorzej. To wie trener. My możemy jedynie się zastanawiać. Jednak linia obrony jak żadna inna musi mieć pewność i nie może serce stawać do gardła za każdym razem, gdy jakiś piłkarz ma piłkę.

Summa summarum Legia wygrała zasłużenie, bo była w tym meczu lepsza i po prostu jest lepszym zespołem. Dla GKS to było kolejne bolesne zderzenie z ekstraklasą, choć aż dziw, że te zderzenia są tak rzadko. To, co pozytywne to fakt, że nadal mecze w całym sezonie, w których GKS był zdecydowanie słabszy, można policzyć na palcach jednej ręki. Czy wczorajszy mecz taki był? Przy odrobinie szczęścia była szansa na remis, więc nie zaliczałbym. Czasem po prostu się przegrywa. Nic do powiedzenia nie mieliśmy jesienią w Poznaniu. Wczoraj – było sporo walki i nadziei.

W końcu gościliśmy po tylu latach Legię, na naszym nowym stadionie i cała piłkarska Polska miała zwrócone oczy na Katowice. Wstydu nie było, a na trybunach było doskonale. Utrzymanie mamy pewne, możemy cieszyć się tą ligą i tym sezonem. Nadal jest to sezon kapitalny i ta porażka w żadnym stopniu tego nie zmienia.

Legia jest też pierwszą drużyną, która dwukrotnie pokonała GKS. To też mówi samo za siebie. Zarówno pod kątem tego, że każda drużyna dotychczas w dwumeczu miała ciężary, a warszawianie swoją klasą pokazali, że być może ich pozycja w tabeli jest za niska.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga