Dołącz do nas

Piłka nożna

Skorzysta na zawieszeniu rozgrywek i uratuje honor trzecioligowców?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Można już było o tym fakcie zapomnieć, ale jest w kadrze pierwszej drużyny GieKSy taki zawodnik, jak Dominik Bronisławski. Do GieKSy trafił w lecie 2018 wraz z trójką innych ówczesnych trzecioligowców i żadnego poza nim już nie ma w Katowicach – Daniel Rumin i Konrad Andrzejczak grają razem, ale w Skrze Częstochowa, a Sławomir Musiolik spadł aż na piąty poziom rozgrywkowy do Odry Wodzisław Śląski.

Bronisławski ostatni raz w oficjalnym meczu wystąpił ponad rok temu – 9 marca 2019 roku wszedł z ławki rezerwowych w przegranym meczu z Rakowem Częstochowa. U Rafała Góraka grał w sparingach, lecz tuż przed startem ligi zerwał więzadło krzyżowe. W okolicach października/listopada zaczęły pojawiać się pozytywne informacje, że może niedługo być gotowy do wznowienia treningów. Skończyła się jednak runda jesienna, zaczęły się przygotowania do wiosny… a Dominik wciąż nie mógł trenować na 100%. Można było usłyszeć o komplikacjach w jego kolanie, przez które przedłużał się jego powrót na boisko.

W obecnej sytuacji na świecie wręcz nie wypada powiedzieć, że dla kogoś może ona być ,,dobra”. Pomijając jednak aspekt przyzwoitości, nie da się ukryć, że niektórym przerwa w rozgrywkach pomoże. Mateusz Broda wypadł na dłużej i on raczej prędzej będzie celować w gotowość na początek nowego sezonu (kiedykolwiek nie miałby on nastąpić), ale kto wie, czy gotowy na ewentualne wznowienie rozgrywek nie byłby Radek Dejmek. Ciężko jednak porównywać te dwie sytuacje – czeski obrońca jest postacią dobrze znaną w polskiej piłce i jest już zdecydowanie bliżej końca niż początku swojej kariery, czego nie można powiedzieć o Bronisławskim. Oczywiście nie będę tu naginać rzeczywistości i mówić o 24-latku, że jest młody i perspektywiczny, ale krzywa wieku dalej działa na jego korzyść i ma jeszcze wiele do udowodnienia na boisku.

Bronisławski przychodził do GieKSy jako ofensywny pomocnik. W letnich sparingach trener Górak sprawdzał go jednak na trzech różnych pozycjach: skrzydle, ,,dziesiątce” i ,,ósemce”. Oczywiście sam zapis na papierze niewiele tu znaczy, bo różne są zadania zawodników i cały układ formacji podczas gry w ataku, gry w obronie, a jeszcze inne w fazach przejścia. Gdzie mógłby się odnaleźć w naszym aktualnym systemie?

Zacznijmy od jego nominalnej pozycji, czyli tuż za napastnikiem. Zdecydowanie najczęściej grał tu Adrian Błąd, ale odnoszę wrażenie, że nawet w trakcie tego sezonu jego rola ewoluowała. Czy to wynikało tylko z założeń taktycznych, czy po prostu nasz kapitan musiał się przyzwyczaić do nowej roli? Nie mi oceniać. Na początku sezonu znacznie częściej podczas gry w ataku poruszał się po całej długości i szerokości boiska – szukał miejsca tam, gdzie najbardziej mógłby się w danym momencie przydać, można było nazwać go raumdeuterem. Z czasem zaczął grać coraz bliżej linii obrony, tworząc parę z Maciejem Stefanowiczem. Ich zadaniem było przeniesienie gry w stronę bramki przeciwnika. Widać to dobrze po jego heatmapach (źródło Wyscout) – z lewej strony mamy mecz z Błękitnymi w rundzie jesiennej, po prawej spotkanie z tym samym rywalem, ale już wiosną, gdy rywale GieKSy poznali już jej potencjał i grali bardziej zachowawczo.

.

.

Nie zmieniły się natomiast zadania Błąda w defensywie – tutaj dalej najczęściej tworzy parę z napastnikiem w pierwszej linii i wspólnie pressują na defensorów rywala, starając się utrudniać rozgrywanie.

Skoro już wspomnieliśmy o Stefanowiczu – przejdziemy do pozycji numer 8. Praktycznie przez cały sezon pełnił on funkcję łącznika pomiędzy trójką z tyłu a zawodnikami operującymi wysoko w ofensywie. W odróżnieniu od Błąda miał on jednak znacznie bardziej odpowiedzialną rolę w defensywie – wraz z Michałem Gałecki współtworzył środek drugiej linii. Jeśli piłka przejdzie przez dwóch napastników – ok, nie wciąż to nie jest problem, bo dalej jest jeszcze ośmiu broniących zawodników z pola; jeśli piłka przejdzie przez drugą linię – to już gorzej. Nie jestem przekonany, czy Bronisławski potrafiłby grać w defensywie na tyle odpowiedzialnie, by sprawdzić się w takiej roli.

Na koniec o roli skrzydłowego. O ile w defensywie jego zadania są dosyć jasne, o tyle w ofensywie jest nieco ciekawiej. Skrzydłowi, którzy mają minąć rywala przy linii bocznej boiska i dośrodkować w pole karne, wychodzą już z mody i nie inaczej jest w przypadku GKS-u. Za rozciąganie pola gry odpowiedzialni są boczni obrońcy, a skrzydłowi schodzą w tak zwane ,,półprzestrzenie”. Można pod tym względem szukać podobieństw do dwóch ,,dziesiątek” w systemie Jacka Paszulewicza, który to Bronisławskiego ściągnął na Bukową właśnie z planem gry nim na tej pozycji. Przy schodzeniu Błąda bliżej koła środkowego – to właśnie na skrzydłowych spada ciężar kreowania sytuacji bramkowych. Można zobaczyć podobieństwa pomiędzy heatmapą Bronisławskiego z jego ostatniego pełnego meczu i Woźniaka w meczu ze Zniczem w Pruszkowie, gdzie ostatni raz zagrał pełne 90 minut na jednej pozycji.

.

.

To właśnie na pozycji skrzydłowego najchętniej widziałbym Bronisławskiego. Mamy tam Woźniaka, Wrońskiego, Kiebzaka i Pavlasa, ale pierwszej dwójce, podobnie zresztą jak Dominikowi, kończą się kontrakty (Wroński ma opcję przedłużenia, ale w tym sezonie zdecydowanie zawodzi), Kiebzak jest wypożyczony, a Pavlas jeszcze nie miał okazji zadebiutować w GieKSie. Woźniak rozgrywa dobry sezon, ale trzeba pamiętać, że niedługo będzie obchodzić już 30 urodziny. Dominik zdecydowanie najwięcej może dać drużynie w ostatniej 1/3 boiska. Grając głębiej – na miejscu Stefanowicza czy Błąda, nie mógłby dać drużynie tego, co ma najlepsze. Można dostrzec kilka podobieństw statystycznych pomiędzy Bronisławskim a naszą dwójką podstawowych skrzydłowych w tym sezonie. Trzeba pamiętać, że w przypadku Dominika są to liczby z wyższej ligi, dlatego jako ciekawostkę dorzuciłem także statystyki Kiebzaka z zeszłego sezonu, gdy był zawodnikiem Garbarni, która także spadła.

.

Wszystkie liczby są podane w przeliczeniu na 90 minut. Postanowiłem nie dorzucać zeszłorocznego Woźniaka, ponieważ występował on wtedy głównie jako napastnik i uważam, że nie byłoby to w żaden sposób miarodajne. Oczywiście i tak trzeba uwzględniać pewien kontekst: Bronisławski spędził na boisku zaledwie 717 minut i był to bardzo zły okres dla GieKSy. Ciężko obiektywnie ocenić, ile sam dołożył swojej winy do tego, a jak dalece nie pomagali mu partnerzy. Trzeba także uwzględnić różne filozofie futbolu – przy stylu gry drużyny Rafała Góraka Bronisławski gdziekolwiek i jakkolwiek by nie grał – po prostu musiałby mieć więcej podań. Inna byłaby także jego rola w defensywie – procent odzyskanych piłek na połowie przeciwnika na pewno nie byłby taki wysoki, bo zamiast pressować rywala w systemie 4-3-2-1, musiałby wspierać bocznego obrońcę w 4-4-2. Niemniej jednak myślę, że można się tu dopatrzyć paru pozytywnych sygnałów, jak chociażby liczba podań prowadzących do strzału czy liczba i skuteczność dryblingów. Warto też zwrócić uwagę na wyraźną poprawę liczb u Kiebzaka. Kto wie, czy Bronisławskiego, który jest tylko kilka miesięcy starszy, nie byłoby stać na podobny skok, choć na pewno nie będzie mu łatwo wrócić po niemal roku bez gry.

Podsumowując – myślę, że przedłużenie umowy z Bronisławskim to byłby ruch w stylu low risk-high reward. Mogę znaleźć u niego mały pozytyw nawet w trakcie okresu leczenia kontuzji – zawsze był na meczu przy Bukowej, a wiemy, że niektórzy zawodnicy mają problem z czymś tak podstawowym i wolą wrzucać na Instagrama, że w trakcie naszego spotkania grają w Fifę. Piłkarz po tak długiej kontuzji i bez wyrobionej renomy raczej nie będzie mieć podstaw do wygórowanych wymagań co do nowego kontraktu, więc gdyby jednak nie poradził sobie pod względem sportowym – klub niewiele by stracił. Jeśli natomiast Dominik dałby radę wejść na wysoki poziom – obie strony mocno na tym zyskają.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Piłka nożna kobiet Wywiady

Górak: Walka na płaszczyźnie psychologicznej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W trakcie świętowania na boisku mistrzostwa zdobytego przez uKochane zadaliśmy trenerowi Rafałowi Górakowi kilka pytań dotyczących obu piłkarskich drużyn GKS Katowice.

Chciałby pan, żeby kobieca GieKSa została na stałe na Nowej Bukowej?

Rafał Górak: Oczywiście, docelowo to także jest miejsce dla kobiecej dywizji. Cała logistyka też jest potrzebna do przygotowania drużyny na przenosiny, trzeba zabezpieczyć treningi. Nawet my jeszcze tutaj nie jesteśmy do końca przeniesieni, więc pewnie to jeszcze troszkę potrwa.

Czy zespół przejmował się plotką o wsparciu finansowym ze strony Rakowa?

Ubaw był dość dobry, zaraz mieliśmy w głowie szyderczy ton tego wszystkiego. Walka o mistrza toczyła się także na płaszczyźnie psychologicznej. My chcieliśmy zagrać jak najlepiej dla siebie, dla GKS-u.

Alan Czerwiński ma zostać docelowo na wahadle?

Alan Czerwiński to bardzo kompleksowy piłkarz i pomoże nam w każdym aspekcie. Świetnie spisywał się na środku obrony i to jest również jego pozycja. Będzie wystawiany w zależności od potrzeb.

Ma trener już jakiś plan na początek przyszłego sezonu?

Zawodnicy będą mieli zero-jedynkowe wakacje, a my z dyrektorem mamy trochę pracy związanej z kadrą i nie tylko. Trochę pracy jest, ale ten tydzień, dziesięć dni dla siebie muszę urwać, żeby się trochę zresetować.

Ósme miejsce na koniec to wynik dobry czy bardzo dobry?

Bardzo dobry.

Gdyby jakimś cudem jednak pojawił się dodatkowy milion na koncie klubu, to jakby go wykorzystać?

Milion złotych czy euro? (śmiech)

Euro, zaszalejmy.

Na pewno na zwiększanie standardu wokół zespołu, żeby w GKS-ie rósł poziom przygotowania piłkarzy do gry. Nigdy nie będę chciał powstania kominów płacowych, nie możemy otwierać się na taki kierunek. Każdy milion euro nam się przyda, żeby drużyna była coraz lepsza.

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Kibicowska galeria z wyjazdu do Gdańska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kibicowskiej galerii z wyjazdu do Gdańska, gdzie dwoma pociągami specjalnymi wybrało się 1221 fanów GKS Katowice, w tym 1 kibic Baníka Ostrava i 6 przedstawicieli JKS Jarosław. Zdjęcia nadesłane przez kibiców.   

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Dziękujemy za ten sezon!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zacznijmy od naszej ulubionej statystyki, czyli, jak radzili sobie beniaminkowie w pięciu ostatnich sezonach. Po 34 kolejkach rozgrywek ich dorobek wyniósł:

19/20 Raków 50 (u) ŁKS 21 (s)
20/21 Stal 29 (u) Podbeskidzie 25 (s) Warta 43 (u)
21/22 Radomiak 48 (u) Termalica 32 (s) Łęczna 28 (s)
22/23 Miedź 23 (s) Widzew 41 (u) Korona 41 (u)
23/24 ŁKS 24 (s) Ruch 32 (s) Puszcza 40 (u)

Proforma dodajmy, że sezon 19/20 to było 37 kolejek i tam Raków zgromadził ostatecznie 53 oczka, natomiast po 34 kolejkach miał właśnie pół setki.

To oznacza, że GKS Katowice ze swoimi 49 punktami zaprezentował się tylko o oczko gorzej niż Medaliki wówczas, a ponadto – wraz z Motorem Lublin – okazaliśmy się najlepszymi beniaminkami w ostatnich latach. Rewelacjami były Radomiak, Widzew czy Warta, ale i od nich katowiczanie okazali się lepsi. Co by nie mówić – sezon GieKSy był po prostu doskonały.

Naprawdę, pisałem to już wielokrotnie, ale w najśmielszych snach nie mogliśmy się spodziewać, że na pięć kolejek przed końcem GieKSa będzie matematycznie utrzymana (a realnie kilka tygodni wcześniej), że zakończymy sezon z 18 puntami przewagi nad strefą spadkową. Że odsadzimy wicemistrza Polski na 19 punktów. Że będziemy mieli więcej zwycięstw niż porażek. Że choć z siedmioma drużynami nie uda nam się wygrać, to na jedenaście ekip drużyna Rafała Góraka znajdzie sposób. Że pokona Raków, Jagiellonię, Pogoń, dwa razy Cracovię, Górnika czy wspomniany Śląsk. Że bilans z ekipami ze strefy spadkowej będzie „po Bożemu”, czyli 5-1-0, bramki 13-1. Że w tabeli będziemy nad Górnikiem, Piastem, Koroną, Widzewem. Że będziemy szóstą najlepszą ofensywą w lidze. Że Lech Poznań będzie w euforii po remisie na Nowej Bukowej, dającym mu w konsekwencji tydzień później tytuł Mistrza Polski.

I tych ochów i achów można by mnożyć. „Kropkę nad i” zespół postawił w Gdańsku, po raz drugi w tym sezonie odwracając losy meczu. GieKSa znów się nie poddała i dodatkowo zrewanżowała się za klęskę z poprzedniego sezonu 1:5. Z drużyną będącą, jakby nie było, pewną rewelacją wiosny, kiedy to John Carver odmienił oblicze zespołu, który zaczął grać efektownie, punktować, a przed meczem z GKS miał serię czterech zwycięstw z rzędu u siebie.

Na podsumowania przyjdzie czas, ale z tego miejsca po prostu wypada podziękować – sztabowi za świetne przygotowanie do rozgrywek, mentalne, taktyczne, fizyczne oraz piłkarzom za kapitalną realizację tego, co zostało przez ten sztab przygotowany.

Począwszy od bramkarza, Dawida Kudły, który świetnie bronił przez cały sezon i nawet ta wpadka w Gdańsku w żadnym stopniu nie zmienia tego obrazu. To tak jak Oliver Kahn po finale Mundialu w 2002 roku, który powiedział” „rozegrałem bardzo dobry turniej i żaden pieprzony jeden błąd tego nie zmieni”. Tyle że pomyłka Niemca wówczas przy golu Ronaldo zaważyła o porażce, a tutaj Dawid i tak wygrał. Świetny bramkarz i znakomity sezon.

Nie chcę tu się rozpisywać o każdym zawodniku, można więc po prostu kilku wyróżnić. Arkadiusz Jędrych jako ostoja defensywy, kapitan z krwi i kości, rozegrał wszystkie 34 mecze w pełnym wymiarze! Ewenement. Trudno dziś sobie wyobrazić drużynę bez tego zawodnika.

Marcin Wasielewski to nasze żywe srebro, zawodnik aż szalał na swoim skrzydle, a jego interwencja z meczu z Jagiellonią na Bukowej to było mistrzostwo świata.

Bartek Nowak, jakkolwiek nieraz wydający się, że mógłby dać więcej to gdy trzeba było to… dawał. Kapitalne asysty, nieoczywiste podania, niekonwencjonalne zagrania. W końcu ten gol z Lechem.

Oskar Repka – to co wyprawiał ten zawodnik na koniec sezonu, przekracza wszelkie granice. Pięć goli w sześciu meczach ofensy… przepraszam defensywnego pomocnika to coś niebywałego. Prawdziwy, skuteczny twardziel ze środka pola.

Mateusz Kowalczyk – piłkarz, którego za wszelką cenę trzeba zatrzymać w Katowicach. Wieki nie było w GKS młodego piłkarza, który tak z przytupem wszedłby do zespołu i został główną postacią. Zaczął w drugiej kolejce i… tak został. W pierwszym składzie.

Adrian Błąd – wielu kibiców zastanawiało się, czy weteran wyrobi kondycyjnie i piłkarsko. Niepotrzebnie. Zawodnik najwyraźniej stęsknił się za ekstraklasą, bo dawał GieKSie bardzo dużo, swoim doświadczeniem i liderowaniem na boisku.

Sebastian Bergier, wydawało się, że będzie grzał ławę, ale w obliczu kontuzji Adama Zrelaka wskoczył do składu i nastrzelał sporo goli, dając GieKSie wiele punktów.

To tylko kilku piłkarzy, ale tak naprawdę cała drużyna spisała się na medal. Nie było momentu w sezonie, który można by było określić mianem kryzysu. Kilka razy było blisko, ale wtedy GieKSa po prostu… wygrywała mecz albo dwa. Zastanawialiśmy się, jak katowiczanie będą spisywać się po zapewnieniu utrzymania. Choć przegrali z Legią i Koroną, to w ostatnich trzech meczach zgarnęli siedem punktów.

Naprawdę, choćbym chciał, to nie mam się do czego przyczepić. Po KAŻDYM sezonie w ostatnich dwóch dekadach o coś można było mieć pretensje do zespołu. Tutaj – no po prostu nie, już odpuszczam ten nieszczęsny Puchar Polski.

Nie obyło się natomiast bez mankamentów, dlatego GKS nie został Mistrzem Polski, ani nie awansował do pucharów. Są elementy do poprawy, przede wszystkim w defensywie i ataku. Stracenie średnio 1,38 gola na mecz to trochę za dużo. Zwłaszcza że wiele bramek było traconych w wyniku naprawdę głupich błędów, braku koncentracji, kiksów. To jest główny element do poprawy. Bo sama gra w defensywie była jako taka dobra. Tylko te indywidualne nieraz błędy…

Koniecznie trzeba też znaleźć napastnika, a najlepiej dwóch. Niestety Adam Zrelak doszedł do siebie, ale jest to piłkarz ryzykowny. Po odejściu Bergiera nie ma go kim zastąpić, więc zapewne nad dziewiątką nasi trenerzy mocno pracują.

Sezon 2024/25 się zakończył. Dokładnie rok temu GKS awansował do ekstraklasy, teraz w tej ekstraklasie się utrzymał. To naprawdę powód do świętowania, bo ile dumy nasz zespół przyniósł przed całą piłkarską Polską, jest nie do przecenienia. Po 20 latach, gdy GieKSą nie interesował się medialny pies z kulawą nogą, teraz mówią o nas wszyscy i to w superlatywach. Wraz z Nowym Stadionem mamy piękny komplet.

Dzięki drużyno – to był kapitalny sezon!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga