Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Słodko-gorzki weekend GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ostatniego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Początek minionego weekendu wypadł bardzo dobrze w wykonaniu poszczególnych drużyn.

W piątek siatkarze wygrali na wyjeździe z drużyną Projektu Warszawa 3:0. Następne spotkanie zespół rozegra w Katowicach z trzecią drużyną w tabeli Skrą Bełchatów. Mecz rozpocznie się o godzinie 20:30 w piątek, 25 marca. Siatkarze są bardzo blisko zakończenia rywalizacji sezonu zasadniczego na ósmej pozycji dającej prawo do gry w play-offach Plus Ligi. Godzinę po siatkarzach do rywalizacji przystąpili hokeiści, którzy pokonali w pierwszym meczu półfinałowym Polskiej Hokej Ligi drużynę GKS-u Tychy 2:0. Niestety, w sobotę popołudniu zespół przegrał po dogrywce 2:3. Rywalizacja przenosi się teraz do Tychów: następny mecz zostanie rozegrany już jutro, kolejny w środę. Spotkania rozpoczną się o godzinie 18:00. Spotkanie numer pięć zostanie rozegrane w sobotę (26 marca) w Katowicach. W sobotnie południe kobieca drużyna piłkarska GieKSy pewnie pokonała na wyjeździe AP Lotos Gdańsk 4:1 (2:0). Kolejne spotkanie zespół rozegra w sobotę (26 marca) w Katowicach. Mecz rozpocznie się o godzinie 12:00. W ubiegłym tygodniu z drużyną kobiet pożegnał się dotychczasowy trener Witold Zając. Piłkarze zremisowali z Arką Gdynia 2:2. Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ. Następny mecz piłkarze rozegrają na Bukowej (ze względu na przełożone spotkanie z Widzewem), za prawie dwa tygodnie, w sobotę drugiego kwietnia z Górnikiem Polkowice. Początek spotkania o godzinie 18:00.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Witold Zając i GKS Katowice na rozstajnych drogach

Jak informuje oficjalna strona katowickiej GieKSy, Witold Zając przestał być trenerem piłkarek z Górnego Śląska.

Witold Zając zastąpił Szymona Tabackiego na stanowisku trenera katowickiego klubu, gdy ten uzyskał awans do 1 ligi. Podczas swojej pracy wprowadził GKS do Ekstraligi. Strona katowickiego klubu poinformowała, że „Kontrakt z trenerem został rozwiązany z przyczyn leżących po stronie trenera.”.

Obowiązki Witolda Zająca przejęła jego grająca asystentka, Karolina Koch. GKS Katowice po 13 kolejkach zajmuje czwarte miejsce, ze stratą dziewięciu punktów do lidera, SMS Łódź. Zespół odniósł sześć zwycięstw, odniósł trzy porażki i czterokrotnie zremisował.

 

sport.poinformowani.pl – Piłka nożna kobiet: wyjazdowe sensacje – Medyk i Górnik tracą punkty

Czternasta kolejka sezonu kobiecej Ekstraligi przyniosła dwie niespodzianki. Beniaminek z Tarnowa ograł Medyk Konin 2:1 na własnym obiekcie. Piłkarki AZS UJ Kraków powtórzyły wyczyn z rudny jesiennej, pokonując faworyzowaną ekipę Górnika Łęczna. W pozostałych spotkaniach triumfowali faworyci – Czarne Sosnowiec wygrały z Olimpią Szczecin, GKS Katowice wbił cztery gole AP Lotosowi Gdańsk, a UKS SMS Łódź uporał się ze Sportisem Bydgoszcz.

[…] W sobotę na piłkarki GKS-u Katowice czekał pierwszy wyjazdowy mecz w rundzie wiosennej. Podopieczne trener Karoliny Koch udały się na Pomorze, by stawić czoła ekipie AP Lotosu Gdańsk. Zawodniczki GieKSy ze zdobywaniem goli długo czekać nie zamierzały. Rezultat starcia otworzyły w trzeciej minucie, za sprawą trafienia Kateriny Vojtkovej, która popisała się rajdem lewą stroną boiska, zakończonym mierzonym uderzeniem obok wychodzącej z bramki Jessiki Ludwiczak. Miejscowe szukały swoich szans w grze z kontrataku, ale defensywa ekipy z Katowic była czujna. Na domiar złego dla gdańszczanek w 28. minucie meczu pechową interwencję przy próbie oddalenia zagrożenia z własnego pola karnego zanotowała Julia Ignatowicz. Defensorka gospodyń wpakowała futbolówkę do własnej bramki i przyjezdne prowadziły już różnicą dwóch trafień. Taki stan rzeczy utrzymał się do końca pierwszej odsłony. Druga połowa stała pod znakiem pełnej kontroli nad przebiegiem boiskowych wydarzeń przez katowiczanki, które nie pozwalały rywalkom zbliżyć się do bramki strzeżonej przez Weronikę Klimek. W 80. minucie w polu karnym gdańszczanek dobrze odnalazła się Klaudia Maciążka. Pomocniczka GKS-u miała wystarczająco dużo czasu i miejsca, by przyjąć futbolówkę na linii pola karnego i precyzyjnie uderzyć przy słupku. W poczynania podopiecznych trener Koch wkradło się nieco rozluźnienia, a to wykorzystały zawodniczki AP Lotosu Gdańsk. Trzy minuty po golu Maciążki, szans na zachowanie czystego konta Weronikę Klimek pozbawiła Roksana Polańska. Ostatni akord w tym spotkaniu należał do ekipy z Katowic, pewne zwycięstwo w doliczonym czasie gry przypieczętowała Weronika Kłoda, popisując się ładnym uderzeniem z dystansu. GKS Katowice umocnił się na czwartej lokacie w tabeli, a AP Lotos Gdańsk wciąż nie może być spokojny o swoją przyszłość w kobiecej Ekstralidze.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – GKS Katowice pomimo osłabienia pokonał Projekt Warszawa

GKS Katowice przystąpił do starcia z Projektem Warszawa osłabiony wirusem, jednak w premierowej odsłonie zupełnie nie było to widoczne. Podopieczni Grzegorza Słabego wypracowali sobie przewagę i choć rywale w końcówce odrobili straty, to jednak przyjezdni rozstrzygnęli na swoją korzyść pierwszego seta. Po zmianie stron warszawianie prowadzili już 6:1, ale GKS grał konsekwentnie, a swoje zrobiły zagrywki Szymańskiego i Ma’a. Katowiczanie utrzymali dobry rytm i w pełni zasłużenie zgarnęli komplet oczek.

[…] MVP: Jakub Jarosz

Projekt Warszawa – GKS Katowice 0:3 (22:25, 23:25, 21:25)

 

sportdziennik.com – Blisko coraz bliżej…

Siatkarze GKS-u są blisko spełnienia swoich sportowych marzeń i awansu do play offu!

Kto zagrywa, ten wygrywa – to ulubiony zwrot powtarzany w środowisku siatkarskim niemal przy każdej okazji. Znalazł on potwierdzenie w zwycięskim meczu GKS-u w Warszawie. Ekipa z Katowic zaliczyła 10 asów (5 – Ma’a, 4 – Jarosz, 1 – Szymański) tylko przy 14 błędach. Natomiast zespół Projektu zaliczył 17 pomyłek i bez punktowej zagrywki! To zestawienie statystyczne na pewno znajdzie odzwierciedlenie w podsumowani sezonu. Wygrana GKS-u 3:0 sprawia, że są coraz bliżej awansu do play offu i osiągnięcia historycznego sukcesu.

Artur Szalpuk, mistrz świata z 2018 r., dołączył do stołecznego zespołu. 26-letni przyjmujący do końca sezonu będzie występował Projekcie. „Szalupa”, jak nazywają go koledzy, do tej pory występował w ukraińskim zespole Epicentr-Podolany Horodok, który musiał przedwcześnie zakończyć rozgrywki z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainie. Szalpuk pojawił się w składzie, ale obserwował poczynania kolegów z kwadratu dla rezerwowych.

A w GKS-ie znów plaga chorób i zespół pojawił się w Warszawie bez 3. zawodników: przyjmujących Tomasa Rousseauxa i Damiana Koguta oraz środkowego Jakuba Lewandowskiego. Dawid Ogórek, drugi libero, z konieczności wystąpił w koszulce przyjmującego. Mimo wielu problemów ekipa trenera Grzegorza Słabego od pierwszej piłki starała się wywierać presję zagrywką.

I to przynosiło efekty punktowe i GKS prowadził 11:8, 18:14 oraz 21:27. Jednak 3 błędy gości sprawiły, że gospodarze odrobili straty i mieli nadzieję na odwrócenie losów tej partii. Michał Superlak po 2. udanych akcjach zepsuł zagrywkę. Zwycięski punkt silny atakiem Gonzalo Quiroga. Dobra gra katowiczan dawała promyk nadziei na kolejne odsłony.

Siatkarze ze stolicy byli mocno poirytowani przegraniem 1. seta i stąd 2. zaczęli w imponującym stylu i objęli prowadzenie 6:1 i10:5. Goście szybko się otrząsnęli z letargu i zaczęli mozolnie odrabiać straty. Zdobyli 4 „oczka” z rzędu i w rezultacie straty zostały niemal odrobione. A potem rozpoczęła się uporczywa gra punkt za punkt i po 2. asach świetnie spisującego się Jakuba Jarosza GKS objął prowadzenie 18:17 i cierpliwość siatkarzy została nagrodzona. Znów zwycięskie punkty zdobył Quiroga argentyński przyjmujący, który może nie grał błyskotliwie, lecz niezwykle solidnie.

W 3. partii od remisu 16:16 siatkarze GKS-u pokazali dojrzałą grę oraz niezwykłe opanowanie nerwowe. Jakub Szymański 2. atakami wyprowadził zespół na prowadzenie 23:19 i chyba w tym momencie gospodarze zwątpili, że w tym meczu mogą cokolwiek zrobić. I tak też było. Niespodziewane, wręcz sensacyjne, ale w pełni zasłużone zwycięstwo GieKSiarzy. Brawa nie tylko dla siatkarzy, ale również całego sztabu, bo wykonali gigantyczną pracę. A przyniosła wymierne efekty. Blisko zrealizowania swoich sportowych marzeń!

 

HOKEJ

infokatowice.pl – Pierwszy krok w drodze do finału

GieKSa na własnym lodowisku pokonała w pierwszym półfinałowym pojedynku GKS Tychy 2:0.

Początek spotkania należał do gospodarzy, którym w 6 minucie udało się umieścić krążek w siatce, ale gol Pasiuta nie został uznany. Z czasem do głosu zaczęli dochodzić tyszanie. Najbliżej pokonania Murraya był 8 min. Smirnov, którego strzał odbił się od słupka oraz w 10 min. Starzyński, który jednak przegrał pojedynek sam na sam z katowickim golkiperem.

Druga odsłona zaczęła się wyśmienicie dla podopiecznych trenera Jacka Płachty. W 23 min. Mateusz Michalski objechał Fucika i otworzył wynik spotkania. Ten gol dodał tylko katowiczanom skrzydeł. Pomimo kilku dogodnych sytuacji golkiper przyjezdnych nie dał się jednak zaskoczyć. Murray także zachował czyste konto i po 40 minutach GieKSa prowadziła jedną bramką.

W trzeciej tercji to nadal gospodarze byli stroną przeważającą. Nie potrafili jednak odskoczyć tyszanom, choć kilka razy grali w przewadze jednego, a nawet dwóch zawodników. W końcówce spotkania goście wycofali bramkarza, co zakończyło się drugim trafieniem dla GieKSy, którego autorem został kapitan drużyny Grzegorz Pasiut. Pierwszy półfinałowy pojedynek skończył się więc zwycięstwem katowiczan 2:0.

 

sportdziennik.com – Tyszanie wyrównali rywalizację

Najpierw Bartłomiej Pociecha na 58 sek. przed końcową syreną wyrównał, zaś w 4 min dogrywki drugi Bartłomiej Jeziorski zdobył gola i doprowadził do wyrównania w tej ciekawej półfinałowej rywalizacji play-offu.

A wydawało się, że katowiczanie mają wszystko pod kontrolą i znów będą świętowali zwycięstwo. Jednak szalona determinacja tyszan sprawiła, że przechylili losy meczu na swoją korzyść.

W rewanżowym meczu w „Satelicie” znów oglądaliśmy wyrachowany hokej. Jedni i drudzy więcej myśleli o obronie, niż próbowali skonstruować jakąś zaskakującą akcję. Oczywiście, również czyhali na błąd rywali. Tempo akcji było więcej niż przyzwoite i było kilka gorących momentów pod bramkami. Długo musieliśmy czekać na pierwszego gola i w 19 min zaskakującym uderzeniem popisał się Maciej Kruczek. Gospodarze zjeżdżali zadowoleni, ale to trafienie to było zaledwie preludium tego, co się działo w kolejnej odsłonie. Goście za sprawą Jeana Dupuy wyrównali. Kanadyjczyk otrzymał krążek z własnej strefy, przejechał pół lodowiska i zwiódł rywala. Natychmiast oddał strzał i krążek wpadł w spojenie słupka z poprzeczką. W 36:31 min kolejną karę otrzymał Filip Starzyński, zaś 8 sek. Biro za kłucie kijem pod swoją bramką Anthona Erikssona otrzymał 5 min i karę meczu.

Tyszanie mieli grać przez 112 sek. w podwójnym osłabieniu. Dzielnie się bronili przez 64 sek, ale w końcu Matias Lehtonen zdołał zdobyć gola. W ostatniej odsłonie trwała uporczywa walka, ale gospodarze umiejętnie się bronili, choć pod bramką Johna Murraya dochodziło do gorących spięć. W 53:27 min sędziowie odgwizdali faul Dupuy’ego w strefie neutralnej, ale Kanadyjczyk oraz bramkarz Tomáš Fučik mocno protestowali. Ten pierwszy dostał 4 min, zaś Czech karę mniejszą. Gospodarze mieli grać przez 2 min w podwójnej przewadze, zaś kolejne w przewadze. W tym momencie wydawało się, że katowiczanie mają wszystko pod kontrolą. Tyszanie w trójkę grali z nadzwyczajnym poświęceniem i zdołali się obronić. Gdy Denis Sergiuszkin opuścił boks kar, pomknął lewą stroną i w tercji gospodarzy podał do Bartłomieja Pociechy, a ten niewiele się namyślając, potężnie uderzył w stronę bramki. Murray nawet nie zareagował. I o wszystkim miała zadecydować dogrywka. A w niej Bartłomiej Jeziorski w 64 min posłał silny strzał i krążek wpadł do siatki. Tak więc tyszanie zdołali wyrwać ważne zwycięstwo, a teraz rywalizacja przenosi się do Tychów.

 

hokej.net – Jeziorski daje tyszanom wyrównanie stanu rywalizacji!

Katowiczanie po szalonym drugim meczu półfinałowym, przegrywają z Tychami 2:3. W całym meczu nie zapowiadało się na wygraną ekipy Andrieja Sidorienki, lecz złotego gola w 63 minucie, na wagę zwycięstwa zdobył Bartłomiej Jeziorski.

Pierwszą tercję lepiej rozpoczęli zawodnicy z Katowic. Grali bardzo wysokim pressingiem i agresywnie. Byli konsekwentni w swojej grze. Nie pozwalali tyszanom na wyjście z ich tercji. Tyski GKS oddawał niegroźne strzały z niebieskiej linii, które nie były w stanie zagrozić bramce Johna Murraya. Pierwszą bramkę w tym spotkaniu zdobył Maciej Kruczek w 18 minucie, który strzałem z bulika zaskoczył po krótkim rogu Fučíka. „GieKSa” doprowadziła jednobramkową przewagę do przerwy. Była w zdecydowanie lepszych nastrojach niż ekipa z Tychów ponieważ następną tercję rozpoczynali w przewadze. Pod koniec pierwszej odsłony meczu, drużynę z Tychów osłabił Dienis Sierguszkin.

Kolejną odsłonę meczu rozpoczęli lepiej zawodnicy Andreia Sidorenki. Gola wyrównującego w 27 minucie zdobył Jean Dupuy. Kanadyjczyk samodzielnie przeprowadził akcję na bramkę Katowic i mocnym strzałem po lodzie zaskoczył bramkarza „GieKSy”. Tyszanie doprowadzili do wyrównania, lecz tylko na 10 minut. W 36 minucie meczu Marek Biro został ukarany karą meczu 5 minut za kłucie przeciwnika kijem plus automatycznie 20 minutową karę meczu za niesportowe zachowanie. Sędzia Michał Baca uznał, że kij słowackiego defensora powędrował pomiędzy nogi Anthona Erikssona. Zawodnicy Jacka Płachty wykorzystali tą sytuację i w 37 minucie znowu wyszli na prowadzenie za sprawą Lehtonena. Fiński napastnik huknął pod poprzeczkę z pierwszego krążka zza bulika.

Trzecią tercję obie drużyny zaczęły od agresywnej i nieustępliwej gry. W 44 minucie obie drużyny grały w osłabieniu. Na ławkę kar udali się Wanacki i Starzyński za ostrość w grze. Do końca regulaminowego czasu gry mogliśmy obserwować hokej na bardzo wysokim poziomie. Ostatnie cztery minuty spotkania dla tyszan były wielką niewiadomą. Tomáš Fučík został ukarany za niesportowe zachowanie a Dupuy dostał cztery minuty kary za spowodowanie upadku przeciwnika i niesportowe zachowanie. Tyszanie grali w osłabieniu, ale ku zdziwieniu wszystkich zgromadzonych na „Satelicie” zdołali wyrównać po golu Pociechy. Tyski obrońca zdołał wyrównać wynik spotkania w ostatniej minucie podstawowego czasu gry.

Doliczony czas gry padł łupem GKS-u Tychy. Zawodnicy z „Piwnego Miasta” potrzebowali trzech minut by rozstrzygnąć dzisiejsze spotkanie. Bartłomiej Jeziorski cieszył się ze złotego gola gdy po podaniu od Jasona Seeda, posłał silny strzał po lodzie w stronę bramki „Jaśka Murarza”.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga