Liczba wydarzeń, w jakie bogaty jest ten sezon przekracza wszelkie limity. Powrót do ekstraklasy i inauguracja przy Bukowej z Radomiakiem. Wygrana z Mistrzem Polski i kilka innych świetnych meczów. Po latach rywalizacja – odwieczna przecież – z Legią czy Lechem. Upamiętnienie Jasia Furtoka. Pożegnanie ze łzami wysłużonego stadionu na Bukowej z tą niesamowitą oprawą.
Teraz czas na kolejny absolutnie historyczny moment. Od słynnego „Ja go biorę” minęło tyle lat, co absencja GieKSy w ekstraklasie, czyli dziewiętnaście. Po niemal dwóch dekadach od deklaracji – w końcu doczekaliśmy się. GKS Katowice ma nowy stadion, którym z dumą będzie mógł się szczycić. Jakkolwiek oldschool Bukowej był niepowtarzalny, to stadion już nie nadążał za wymaganiami obecnych – nowoczesnych – czasów. Na szczęście będzie dalej służył – młodzieży, kobietom, jako baza treningowa. Ale życie toczy się dalej i trzeba iść do przodu.
Przeciągnął się ten stadion strasznie. Pamiętam, że gdy kibice robili protesty, bo od deklaracji prezydenta Piotra Uszoka minęło trochę czasu, a niewiele się działo. Wtedy stworzyłem film, na którym pokazywałem, że w innych miastach się da, a w naszym nie. Tyle, że stadiony na filmiku to był m.in. stadion Wisły – jeden z pierwszych rozbudowanych/wybudowanych czy na przykład… Górnika Łęczna. Nie było wtedy przykładów, którymi można by bardziej „wywrzeć presję”. Jednak to było pewnie siedemnaście lat temu. Potem w międzyczasie pobudowała się absolutnie cała Polska. GKS został daleko w tyle. Sportowo i infrastrukturalnie.
Do tego plany, projekty, przetargi, opóźnienia. Było to mocno zniechęcające. Sam w którymś momencie stwierdziłem, że nie uwierzę, dopóki nie zobaczę. Dopóki nie postawię stopy na nowym stadionie.
Wczoraj tak się stało. Przybyłem, zobaczyłem, uwierzyłem. Tak – GKS Katowice ma nowy stadion, nowy, piękny stadion, który za chwilę zobaczy cała piłkarska Polska, a my będziemy mogli cieszyć się ekstraklasą na nowoczesnym – już przystającym do dzisiejszych czasów – obiekcie.
Od dłuższego czasu mamy sporo zdjęć, filmów, relacji z Nowej Bukowej. Był film z pierwszego treningu GieKSy na tym obiekcie. Minimalnie jesteśmy ze stadionem „opatrzeni”. Z pustym stadionem. To co wydarzy się jutro – i to w takich okolicznościach – to będzie absolutnie najpierwsze doświadczenie dla wszystkich. Zobaczymy, jak Nowa Bukowa dostaje tchnienie życia, a nowe serce katowickiego piłkarstwa zaczyna bić w tym miejscu.
Atmosfera na Bukowej w tym sezonie była wspaniała. Teraz liczymy na to, że będzie jeszcze lepiej – z dwukrotnie wyższą frekwencją. GieKSa w ostatnich sezonach rzadko miała okazję grać przy takiej publice. W obecnym zdarzyło się to kilka razy – na wyjazdach. Teraz to będą kibice GieKSy, to będą „swoi” kibice i drużyna też… będzie musiała się do tego przyzwyczaić.
Mecz z pompą, bo przecież przyjeżdża Górnik Zabrze, choć zaprzyjaźniony – to odwieczny rywal. Czysto piłkarsko zadanie wydaje się piekielnie trudne, patrząc też historycznie – ostatni raz GKS z Górnikiem wygrał bowiem dwadzieścia lat temu, w ostatnim spotkaniu w ekstraklasie przed spadkiem. Potem z Górnikiem graliśmy pięć razy w lidze (dwa remisy, trzy porażki) oraz trzykrotnie w Pucharze Polski (trzy przegrane u siebie). Zabrzanie wybitnie nam więc nie leżą. Czy w nowym otwarciu ten los się odmieni?
Musimy pamiętać, że te wszystkie niesamowite wydarzenia są wplecione w normalny ligowy sezon. Katowiczanie ostatnio niespecjalnie punktowali, więc kolejne oczka są na wagę złota. Do końca ligi trochę meczów jeszcze zostało, ale z czasem będzie ich coraz mniej. Dorobek punktowy jest niezły, ale licho – czyli druga połowa tabeli – nie śpi i punktuje. Ważne, żeby po przegranym meczu z Widzewem, pokusić się o zdobycze z Górnikiem Zabrze.
Co tu dużo mówić – po chudych niemal dwudziestu latach wygląda na to, że zaczęły nam się lata tłuste. Nie mam nawet na myśli buńczucznych stwierdzeń o wielkich sukcesach. Ale dla nas tłuste lata to wszystko, co nie jest związane z latami ubiegłymi, czyli peryferiami polskiej piłki. Teraz jesteśmy na topie, używając terminologii wschodniej – jesteśmy w „Wyższej Lidze”. Ta wyższa liga nadal jest dla nas jak Liga Mistrzów. Cieszmy się i radujmy.
Natomiast na przyszłość – nie ma co na tym poprzestać. Zadomowić się w ekstraklasie to jedno – odgrywać w niej solidną rolę i prezentować się, jako pewny i stały uczestnik rozgrywek, walczący z czasem o coś więcej – to drugie. Z nowym stadionem – niech to będzie droga do tego, by GKS wrócił sportowo na miejsce, w którym kiedyś przecież był. A potem…
A potem po raz pierwszy…
Najnowsze komentarze