Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Tygodniowy przegląd doniesień mass mediów: Szaleństwo w Satelicie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy. Prezentujemy, naszym zdaniem, najciekawsze z nich.

W czternastej kolejce rozgrywek Orlen Ekstraligi nasza kobieca drużyna pewnie pokonała na wyjeździe Górnika Łęczna 4:0 (0:0). W najbliższej rundzie, w hicie ligi nasza drużyna podejmie lidera Pogoń Szczecin. Spotkanie rozpocznie się w sobotę (dwudziestego trzeciego marca) o godzinie 12:15, na Bukowej. W ostatnią niedzielę piłkarze rozegrali zwycięskie spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Spotkanie zakończyło się wynikiem 5:0 (3:0). Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ. Kolejne spotkanie zespół rozegra, po przerwie reprezentacyjnej, pierwszego kwietnia, na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec.

W ubiegłym tygodniu siatkarze rozegrali jedno spotkanie, przegrane1:3 ze Skrą Bełchatów. Następne spotkanie zespół rozegra na wyjeździe, z Czarnymi Radom, w poniedziałek dwudziestego piątego marca. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 17:30.

Hokeiści rozegrali dwa pierwsze mecze półfinałowe THL z JKH GKS-em Jastrzębie. W spotkaniu numer zespół przegrał 1:3, a w spotkaniu numer dwa GieKSa wygrała 3:1. Na dwa kolejne spotkania rywalizacja przenosi się do Jastrzębia, mecze odbędą się w najbliższy czwartek i piątek (21 i 22 marca). Początek meczy o godzinie 18:00. Piąte spotkanie zostanie rozegrane w Satelicie, w niedzielę (24 marca) od godziny 17:00.

 

PIŁKA NOŻNA

dziennikwschodni.pl – Demolka w Łęcznej, piłkarki Górnika rozbite przez GKS Katowice

GKS Górnik Łęczna poniósł drugą porażkę z rzędu. Podopieczne Patryka Błaziaka zostały rozbite przez GKS Katowice.

[…] Po zakończeniu rywalizacji z GKS Katowice możemy być już pewni, że tamta [ze Śląskiem, 1:3 – przyp. red.] porażka nie była wypadkiem przy pracy, a Górnik jest po prostu w kryzysie. Katowice mogły wygrać w Łęcznej znacznie wyżej, a gospodynie fakt, że utraciły tylko cztery bramki mogą zawdzięczać szczęściu oraz fenomenalnie dysponowanej Sandrze Urbańczyk. Wszak relacja z pierwszej połowy mogłaby się zamknąć w opisie kolejnych fenomenalnych interwencji młodej golkiperki.

W 14 min zatrzymała w wielkim stylu piłkę po uderzeniu Nicoli Brzęczek. W 20 min Urbańczyk w sobie tylko znany sposób obroniła strzał Amelii Bińkowskiej oddany z metra. Ta sama zawodniczka chwilę później przegrała pojedynek jeden na jednego z bramkarką Górnika, a w kolejnej akcji popisała się fantastyczną interwencją po strzale Brzęczek.

W drugiej połowie jednak nawet kapitalna Urbańczyk nie była w stanie zatrzymać zawodniczek GKS Katowice. Młoda bramkarka może mieć pretensje do swoich koleżanek, bo w 60 min mierząca 171 cm Bińkowska zaskoczyła obronę Górnika i pokonała Urbańczyk strzałem głową. Później było już tylko gorzej. Na gola polowała wprowadzona w 70 min Julia Włodarczyk. 22-latka dwa razy trafiła w słupek, a w 77 min pięknie wyłożyła piłkę Klaudii Słowińskiej, która dała przyjezdnym drugą bramkę.

Ozdobą meczu był jednak strzał nożycami Aleksandry Nieciąg. Piękne uderzenie było jednak poprzedzone całą serią niefrasobliwych zagrań ze strony Górnika. Wynik w doliczonym czasie gry ustaliła Klaudia Maciążka.

 

kurierlubelski.pl – Górnicze derby dla piłkarek nożnych z Katowic. Łęcznianki uległy rywalkom aż 0:4

W hicie 14. kolejki Orlen Ekstraligi Kobiet, piłkarki nożne Górnika Łęczna przegrały przed własną publicznością z GKS-em Katowice aż 0:4. Zielono-czarne do ekipy z Górnego Śląska, która jest wiceliderem tabeli, tracą już 10 punktów.

[…] Łęcznianki w starciu z drużyną z Katowic chciały udowodnić, że ich ubiegłotygodniowa porażka ze Śląskiem we Wrocławiu 1:3 była tylko wypadkiem przy pracy. Chciały też zrewanżować się „Gieksie” za porażkę z rundy jesiennej 1:2. Tyle tylko, że ich rywalki przyjechały do Łęcznej po pełną pulę, ponieważ wciąż mają szansę obronić tytuł sprzed roku.

Górnicze derby w Łęcznej początkowo były wyrównane. Później lepsze sytuacje bramkowe miały przyjezdne. Między innymi niecelnie uderzała Nikola Brzęczek, a Amelia Bińkowska nie trafiła czysto w piłkę. W 20. min Katja Skupień wybiła natomiast piłkę z linii bramkowej po próbie Bińkowskiej. Pierwsza połowa zakończyła się bez goli.

Po zmianie stron znów przeważała ekipa gości, tworząc sobie niezłe okazje do zmiany wyniku potyczki. Po upływie kwadransa drugiej połowy zespół z Katowic objął prowadzenie. Bińkowskiej wystarczyło tylko dołożyć nogę po podaniu od Karoliny Bednarz, i skierowała piłkę do siatki.

Miejscowe próbowały odrobić stratę, ale nie było jakoś groźnie pod polem karnym drużyny z Górnego Śląska. Natomiast ostrzeżenie ze strony rywalek przyszło w 75. min, kiedy to poprzeczkę ostemplowała Julia Włodarczyk.

Później worek z golami się rozwiązał. Najpierw Sandrę Urbańczyk pokonała Klaudia Słowińska, a następnie Aleksandra Nieciąg. Dzieła zniszczenia w doliczonym czasie gry dopełniła Klaudia Maciążka. I ostatecznie gospodynie uległy aż 0:4.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Zasłużone zwycięstwo Skry Bełchatów

W 26. kolejce PGE GiEK Skra Bełchatów podjęła przed własną publicznością GKS Katowice. Bełchatowscy siatkarze od początku spotkania przejęli kontrole nad wydarzeniami na boisku. Podopieczni trenera Grzegorza Słabego dawali z siebie wszystko, ale stać ich było tylko na wygranie jednej partii. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Skry 3:1.

Po ustawieniu skutecznego bloku przez Bartłomieja Lipińskiego zrobiło się 5:2. Jednak po dwóch asach serwisowych Marcina Walińskiego goście szybko doprowadzili do wyrównania. Nie trwało to długo, gdyż dwa skuteczne ataki Mateusza Poręby oraz punktowa zagrywka Adriana Aciobăniței sprawiły, że bełchatowianie powrócili do trzypunktowej przewagi. Katowiczanie słabo spisywali się w systemie blok-obrona, a dodatkowo nie kończyli nadarzających się kontr. Kiedy Łukaszowi Usowiczowi przydarzyła się pomyłka w ataku było 11:15. U miejscowych natomiast funkcjonował blok i kiedy nie kończyli swoich ataków to bronili się tym elementem. Po szczęśliwym serwisie Poręby oraz zablokowaniu Lukasa Vasiny różnica wynosiła już sześć ,,oczek”, dlatego siatkarze PGE GiEK Skry mogli grać spokojnie. Końcówkę zagrali bardzo dobrze i najpierw powstrzymali Walińskiego, a przy piłce setowej trafił Bartłomiej Lemański w efekcie czego premierową odsłonę spotkania zakończyli zwycięstwem do 18.

Aż pięć punktowych bloków ustawili gospodarze w pierwszej partii. Drugi set rozpoczął się od naprzemiennego zdobywania punktów. Dopiero po asie serwisowym Davide Saitty to się zmieniło i na pierwsze dwupunktowe prowadzenie wyszli przyjezdni. Takim samym zagraniem odpowiedział BartłomiejLipiński i sytuacja powróciła do tej sprzed chwili. W ważnym momencie u miejscowych zafunkcjonował dawno niewidziany blok i prowadzący się zmienił (13:12). Dodatkowo z rękami blokujących nie poradził sobie Marcin Waliński (14:16) i od tego momentu bełchatowianie wyraźnie przyspieszyli. Najpierw ich przewaga wzrosła do trzech ,,oczek”, a po asie serwisowym Bartłomieja Lipińskiego do czterech. Końcówka ponownie należała do nich. Katowiczanie nadal nie blokowali i słabo bronili, więc nie mieli punktu zaczepienia. Po skończeniu kontry przez Dawida Konarskiego było 23:18, a ostatni punkt w tym secie zapisał na swoje konto Bartłomiej Lemański udanym blokiem.

Po dwóch setach podopieczni Grzegorza Słabego nie mieli na swoim koncie żadnego bloku. Inaczej wyglądała sytuacja po drugiej stronie siatki, gdyż u gospodarzy funkcjonował on jak należy. Miejscowi dwukrotnie próbowali uciec rywalowi na początku trzeciej partii, ale za każdym razem straty szybko były odrabiane. Dopiero po skończeniu kontry przez Bartłomieja Lemańskiego oraz przestrzelonym zagraniu Macieja Wóz bełchatowianom udało się wypracować trzypunktową przewagę. W kolejnej akcji trafił jeszcze z lewego skrzydła Adrian Aciobăniței i gdy wydawało się, że podopieczni Andrei Gardiniego kontrolują przebieg tej partii to niespodziewanie goście się do nich zbliżyli (13:15). Po przestrzelonym uderzeniu Dawida Konarskiego zrobiło się po 18 i po raz pierwszy w tym spotkaniu wszystko miało rozstrzygać się w końcówce seta. Po dotknięciu siatki przez Aciobăniței dwa punkty więcej mieli przyjezdni, ale ekipie PGE GiEK Skry udało się jeszcze doprowadzić do wyrównania. Ostatecznie losy tej partii rozstrzygały się w czasie gry na przewagi, a w niej decydujący cios zadał Marcin Waliński i jego drużyna przedłużyła losy rywalizacji przynajmniej o jednego seta.

W czwartym secie za sprawą Bartłomieja Lipińskiego oraz autowego zagrania Jakuba Jarosza miejscowi mieli trzy punkty przewagi (6:3). Katowiczanie coraz częściej pudłowali stawiając się przez to w coraz gorszej sytuacji. Dodatkowo nie przyjęli zagrywki Adriana Aciobăniței i na tablicy wyników było 11:6. Od tego momentu zaczęło się naprzemienne zdobywanie punktów, a obie drużyny często myliły się w tym fragmencie seta w polu serwisowym. Dopiero po dobrym serwisie Sebastiana Adamczyka zawodnicy GKS-u odrobili punkt, ale w dalszym ciągu ich strata była spora (14:17). Tym bardziej, że Wiktor Nowak świetnie spełnił swoją zadaniową zmianę i posłał chwilę potem asa. Dużo działo się w zagrywce, ale bełchatowianie skutecznie odpierali ataki. Kiedy Marcin Waliński nie trafił w boisko losy tej partii należało uznać za rozstrzygnięte (17:23). Ostatni punkt w tym spotkaniu zdobył Dawid Konarski. Zwycięstwo to sprawia, że gospodarze w dalszym ciągu liczą się w walce o play-offy.

PGE GiEK Skra Bełchatów – GKS Katowice 3:1 (25:18, 25:19, 25:27, 25:18)

 

HOKEJ

hokej.net – Pierwsze rozdanie dla gości. JKH GKS Jastrzębie obejmuje prowadzenie w serii

Piąte z rzędu play-offowe zwycięstwo odnieśli podopieczni Róberta Kalábera. W pierwszym półfinałowym starciu JKH GKS Jastrzębie okazał się lepszy od GKS-u Katowice, pokonując urzędującego mistrza Polski 3:1. Bohaterem pierwszej bitwy o finał okazał się Maciej Urbanowicz, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.

Zespół prezentujący tak zwartą i konsekwentną grę w obronie jak JKH GKS Jastrzębie, nie mógł sobie wymarzyć lepszego wejścia w spotkanie, niż szybko zdobyta bramka. W 4. minucie spotkania gumę za bramką przejął Tuukka Rajamäki, następnie dostrzegając Urbanowicza, wykreował sytuację w której tak doświadczonemu zawodnikowi nie wypadało się pomylić. Chwilę później kapitan jastrzębian ponownie znalazł się w sędziowskim protokole, niestety tym razem za sprawą dwuminutowego wykluczenia. W przewadze najbliżej szczęścia był Monto, jednak jego strzał jedynie opieczętował słupek bramki Jakuba Lackoviča. W 16. minucie nadeszła odpowiedź GieKSy. Odbity przez Lackoviča krążek padł łupem Grzegorza Pasiuta, który otwierając sobie drogę do pustej bramki, po chwili umieścił w niej krążek.

W kolejnych minutach w większości spełniały się przedmeczowe przepowiednie. Żadna ze stron nie potrafiła zdominować rywala, gra błyskawicznie przenoszona była pomiędzy tercjami, zaś walka o krążek odbywała się w twardych pojedynkach, od których trzeszczały bandy. Z pewnością po zakończonym spotkaniu, wydarzenia drugiej tercji najdłużej rozpamiętywał Hampus Olsson, który stanął „twarzą w twarz” z Lackovičem, jednak górą z tego pojedynku wyszedł jastrzębski golkiper. W nomenklaturze piłkarskiej spotkanie określilibyśmy mianem „box to box”, bowiem niewykorzystana sytuacja po jednej stronie tafli wiązała się z błyskawiczną odpowiedzią rywala.

Najważniejsze dla przebiegu spotkania okazały się wydarzenia 50. minuty. Katowiczanie dobrze pograli krążkiem w tercji rywala, wypracowując pozycję strzelecką dla Hampusa Olssona jednak jego strzał zwieńczony został jedynie złamanym kijem. Wracający do swojego boksu Szwed dopuścił się jeszcze przewinienia, w związku z czym musiał obrać azymut na boks kar. W okresie gry w przewadze niezwykle aktywny pozostawał Emil Bagin. W 52. minucie Słowak oddał strzał spod niebieskiej linii. Dobrą pracę na bramkarzu wykonał Maciej Urbanowicz i to właśnie on stał się autorem drugiego trafienia. Katowiczanie robili co w ich mocy, aby doprowadzić do wyrównania, jednak okresów obecności w tercji rywala, nie potrafili zamienić na dogodne sytuacje bramkowe. Nie pomógł ani okres gry w przewadze, ani ryzykowny manewr wycofania z bramki Johna Murraya. Co więcej, podczas gry bez bramkarza gospodarze nie utrzymali krążka w swoim posiadaniu, a przejmujący gumę Tuukka Rajamäki przypieczętował zwycięstwo JKH GKS-u Jastrzębie strzałem do pustej bramki.

 

Mistrzowie odpowiadają! GKS Katowice doprowadza do wyrównania

Druga odsłona niezwykle twardej i wyrównanej rywalizacji półfinałowej pomiędzy GKS-em Katowice a JKH GKS-em Jastrzębie padła łupem katowiczan. Mistrzowie Polski przed odnieśli przed własną publicznością zwycięstwo 3:1, zadając decydujące ciosy w ostatnich pięciu minutach spotkania.

Podopieczni Róberta Kalábera rozpoczęli kolejny rozdział półfinałowej batalii usilnie starając się przedłużyć obraz wczorajszego spotkania. W 4. minucie w odpowiednim miejscu i czasie znalazł się Szymon Kiełbicki, który z najbliższej odległości miał szansę na zaskoczenie Johna Murraya, zabrakło jednak odrobinę wyrachowania w wykończeniu akcji. Po tak wyraźnym ostrzeżeniu mistrzowie Polski coraz śmielej brali sprawy w swoje ręce. Katowiczanie plan mieli prosty: mocne strzały zmuszające Lackoviča do sporego wysiłku i momentalna praca na słowackim bramkarzu. Szczególną aktywność wykazywali ci zawodnicy, którzy potrafią nadać krążek „poleconym”. Były próby Pasiuta, Varttinena, nie obyło się również bez pełnego zamachu ze strony Cooka. Chwaleni za swoją konsekwencję w obronie jastrzębianie nie wyrzekli się błędów, za które mogli zostać boleśnie skarceni. Niewymuszone straty krążka przerodziły się w dogodne sytuacje dla Fraszki i Olssona, wysoką dyspozycję podkreślił jednak dwukrotnie Lackovič.

Błyskawicznie napędziły się wydarzenia drugiej tercji i już po kilkunastu sekundach byliśmy świadkami pierwszej kotłowaniny pod jastrzębska bramką. W 24. minucie w walce pod bandą ucierpiał Bartosz Fraszko, dla którego atak na gumę zakończył się rozcięciem naskórka twarzy i krwawieniem. Sam poszkodowany opuścił taflę, a po chwili czekała nas przymusowa przerwa w grze, pozwalająca oczyścić taflę. W 27. minucie Marcin Kolusz podaniem przez bandę otworzył drogę do bramki Robertowi Arrakowi. Reprezentant Estonii oddał wydawać się mogło nie pierwszej kategorii strzał przy krótkim słupku. Krążek zdołał jednak przebić się pomiędzy parkanami Murraya i wpaść do bramki. Zdobyta przez gości bramka podniosła jeszcze bardziej temperaturę spotkania, a co za tym idzie po chwili otworzyły się boksy kar. W 30. minucie obopólnie dla Iisakki i Kameneu, a w 33. minucie byliśmy świadkami pierwszego osłabienia, gdy wykluczony został Jakub Ižacký. W okresie gry GieKSy w przewadze, wydarzenie potoczyły się ekspresowo. Zespół trenera Płachty wygrywa wznowienie, krążek zaczyna chodzić z kija na kij, nie pozwalając złapać jastrzębskiej defensywie ustawienia i po chwili Hitosato lokuje gumę w siatce. Chwilę później Ben Sokay mógł zabrać katowicką publiczność do nieba, jednak po jego strzale wybrzmiał tylko słupek.

Gdy katowiczanie zdobyli tercję rywala, nie zamierzali jej opuszczać bez przeprowadzenia szturmu na bramkę Lackoviča. Ten jednak miał opatrzność po swojej stronie i z kolejnych opresji wychodził obronną ręką. Goście nie pozostawali jednak dłużni, przejmując krążek momentalnie szukali wyjścia na pozycje i możliwości wyprowadzenia kontrataków. Upływający czas coraz mocniej wskazywał, że kolejne trafienie może być kluczowe dla losów spotkania. W 56. minucie GieKSa wygrywa bulik we własnej tercji i po podaniu Ryana Cooka wyprowadza dwójkowy atak. Hampus Olsson świetnie wyczekał moment dogrania krążka do Bena Sokaya, a ten precyzyjnym strzałem pokonał Lackoviča. Na półtorej minuty przed spotkania trener Kaláber podjął decyzję o rzuceniu wszystkich sił do ataku, ściągając do boksu Lackoviča. W tym okresie gry jastrzębianie nie zdołali utrzymać krążka i strzałem do pustej bramki wynik spotkania ustanowił Hampus Olsson.

 

dziennikzachodni.pl – Mistrz Polski wygrał derbowe starcie. Szaleństwo w Satelicie

W rozegranym 18 marca drugim półfinałowym meczu Tauron Hokej Ligi GKS Katowice pokonał JKH GKS Jastrzębie 3:1. Mistrzowie Polski wyrównali stan rywalizacji w play off w czym pomógł im gorący doping kibiców szczelnie wypełniającym trybuny lodowiska. Kolejny mecz tych drużyn w czwartek na Jastorze.

W Satelicie po raz drugi zmierzyli się w półfinale dwaj ostatni mistrzowie Polski. GKS Katowice broni tytułu, po który sięgał w dwóch ostatnich latach, natomiast JKH GKS Jastrzębie mistrzowską koronę po raz pierwszy i jak na razie jedyny wywalczył w 2021 roku.

Jak na derby przystało mecz był bardzo zacięty. Lodowisko w małej hali Spodka znów wypełniło się kompletem publiczności. Kibice gospodarzy stworzyli na trybunach gorącą atmosferę zagrzewając do walki podopiecznych Jacka Płachty.

Jastrzębianie wygrali pięć ostatnich spotkań play off i są w wyraźnym gazie. Trener Robert Kalaber trafił z formą swojej drużyny na najważniejszą część sezonu. To właśnie goście pierwsi strzelili gola. W II tercji po podaniu po bandzie Emila Bagina Robert Arrak przymierzył w krótki róg i krążek po uderzeniu Estończyka tuż przy słupku wpadł do siatki.

Katowiczanie wyrównali wykorzystując liczebną przewagę. Po wygranym wznowieniu Ben Sokay podał do Shigeki Hitosato i Japończyk pokonał Jakuba Lackovicia. Chwilę później Kanadyjczyk mógł wyprowadzić gospodarzy na prowadzenie, ale trafił w poprzeczkę bramki JKH.

Sokay poprawił celownik w III tercji. Na 4,5 minuty przed końcem spotkania wyprowadził szybką kontrę ze Hampusem Olssonem, którą zakończył celnym strzałem i doprowadził do ekstazy katowickich kibiców.

JKH starał się jeszcze odrobić straty atakując bramkę Johna Murraya i na półtorej minuty przed ostatnią syreną goście wycofali bramkarza. Katowiczanie przejęli jednak krążek i Szwed Olsson strzałem do pustej bramki przypieczętował ich zwycięstwo.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga