Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

W Olsztynie przypieczętowaliśmy znakomitą rundę!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów z ostatniego tygodnia, które dotyczą sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja GieKSy. Prezentujemy najciekawsze z nich.

Piłkarki, po wyjazdowej wygranej 3:0 z drużyną Stomilanek Olsztyn, zakończyły rundę jesienną na pierwszym miejscu w tabeli. Przewaga nad drugą drużyną w tabeli – Pogonią Szczecin wynosi 6 punktów. Piłkarze w ubiegłym tygodniu rozegrali dwa spotkania. W ubiegły poniedziałek przegrali z Koroną 1:2. W sobotę drużyna pokonała Cracovię 4:3. Prasówki po tych spotkaniach znajdziecie odpowiednio TUTAJ i TUTAJ. Kolejne spotkanie zespół rozegra po przerwie reprezentacyjnej 23 listopada z Lechem na wyjeździe. W styczniu 2025 roku odbędzie się druga edycja Spodek Super Cup.

Siatkarze najbliższy mecz rozegrają na wyjeździe ze Stilonem Gorzów. Spotkanie zostanie rozegrane już dzisiaj, początek meczu o godzinie 20:30. Zespół zajmuje ostatnie miejsce w tabeli…

Hokeiści przygotowują się do spotkań w Pucharze Kontynentalnym, który zostanie rozegrany w najbliższy weekend w duńskim Aalborg. Zespół zmierzy się kolejno z: CSM Corona Brasov (piątek, godz. 15:00), Brûleurs de Loups (sobota, godz. 14:00) i z gospodarzami Aalborg Pirates (niedziela, godz. 18:00). Sekcja hokeja podpisała umową z Polską Organizacją Turystyczną na promowanie Polski. Został podany szczegółowy harmonogram turnieju o Puchar Polski, który odbędzie się w Krynicy –Zdroju w dniach 28-20 grudnia.

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – GKS Katowice w Olsztynie przypieczętował znakomitą rundę jesienną!

W 11. kolejce Orlen Ekstraligi GKS Katowice wygrał 3:0 w Olsztynie ze Stomilankami. Drużyna prowadzona przez Karoline Koch w rundzie jesiennej nie straciła punktów i z 33 oczkami na koncie zajmuje pierwsze miejsce w tabeli.

Mecz pomiędzy Stomilankami Olsztyn a GKS-em Katowice był bardzo istotny w kontekście rywalizacji o fotel lidera oraz w walce o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej – drużyna gości chciała utrzymać przewagę nad wiceliderem, a ekipa z Warmii i Mazur walczyła o powiększenie przewagi nad strefą spadkową.

Gospodarze nie były w stanie przeciwstawić się drużynie z Katowic, która od pierwszych minut kontrolowała przebieg gry. Katowiczanki wyszły na prowadzenie w 12. minucie spotkania po golu Amelii Bińkowskiej. Do przerwy wynik nie uległ zmianie i lider Orlen Ekstraligi schodził na przerwę ,prowadząc 1:0.

W drugiej połowie przyjezdne potwierdziły swoją wyższość, zdobywając kolejne bramki. W 64. minucie po raz drugi drogę do bramki rywalek znalazła Amelia Bińkowska, a w doliczonym czasie gry wynik meczu ustaliła Klaudia Słowińska.

infokatowice.pl – GieKSa kończy rundę z kompletem zwycięstw

Piłkarki GieKSy pokonały w ostatnim spotkaniu rundy jesiennej na wyjeździe Stomilanki Olsztyn 3:0. Tym samym katowiczanki zanotowały komplet jedenastu zwycięstw i są zdecydowanymi liderkami tabeli.

GieKSa od początku spotkania osiągnęła przewagę i już w 11 min. objęła prowadzenie po uderzeniu głową Amelii Bieńkowskiej. Później katowiczanki nadal atakowały i blisko kolejnych bramek były m.in. dwukrotnie Klaudia Maciążka i Aleksandra Nieciąg. W końcówce pierwszej połowy po kolejnym strzale głową, tym razem Klaudii Słowińskiej, piłka znów znalazła się w siatce, ale gol nie został uznany z powodu wcześniej odgwizdanego faulu.

W drugiej odsłonie Stomilanki grały odważniej i próbowały zdobyć wyrównującą bramkę. W 64 min. dobrze w polu karnym znalazła się jednak ponownie Bieńkowska i podwyższyła wynik spotkania. W końcówce trzecie trafienie dołożyła Słowińska i tym samym Trójkolorowe pewnie i w pełni zasłużenie wygrały w Olsztynie 3:0. Podopieczne trenerki Karoliny Koch zakończyły więc rundę jesienną z kompletem jedenastu zwycięstw, a nad kolejnymi w tabeli zespołami Czarnych Sosnowiec i Pogoni Szczecin mają 6 punktów przewagi.

weszlo.com – Posada trenera beniaminka Ekstraklasy niezagrożona? „Zależało mi na stabilności, a nie na huśtawce”

GKS Katowice wrócił do elity po 19 latach i nie sprzedaje w niej tanio skóry. Duża w tym zasługa trenera zespołu, Rafała Góraka. Wiele wskazuje na to, że szkoleniowiec nie stanie się zakładnikiem własnego sukcesu. Jak zadeklarował w rozmowie dla „Przeglądu Sportowego” prezes klubu, Krzysztof Nowak, 51-latek może być spokojny o swoją przyszłość.

W dotychczasowych spotkaniach ekipa Góraka prezentowała się solidnie. Katowiczanie zdobyli 16 punktów w 14  meczach i plasują się obecnie w środku tabeli, na 12. miejscu.

Pracę szkoleniowca bardzo docenia prezes klubu, Krzysztof Nowak. W rozmowie dla „Przeglądu Sportowego” zaznacza, że 51-latek nie musi obawiać się o swoją przyszłość w GKS-ie. – Kontrakt z trenerem Górakiem został podpisany na dwa lata. Wcześniejszy przedłużał mu się z automatu, ale go anulowaliśmy i ma w tym momencie nowe warunki. Będzie obowiązywać nie rok, a dwa lata, co jest wyrazem mojego zaufania – przyznaje.

– Zmiana trenera nic nie daje, a w naszej sytuacji jedynym, na czym mi zależało, to na stabilności, a nie jakiejkolwiek huśtawce. Mogę powiedzieć w ten sposób, że bez względu na to, co by się działo, jego posada jest bezpieczna. Nie mam zastrzeżeń do jego pracy, do sztabu, więc tak, trener Górak jest bezpieczny w GKS-ie – podkreślił prezes.

Górak objął stery katowiczan w czerwcu 2019 roku. Od tego czasu poprowadził zespół w 197 oficjalnych meczach, wygrywając 86 z nich.

Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia. Awans do elity to za mało dla włodarza klubu. Nowak planuje dalszy rozwój zespołu i nie zamierza osiąść na laurach. – Trzeba się wzorować na takich klubach jak Legia Warszawa, jak Lech Poznań, Jagiellonia, czy Pogoń Szczecin. My musimy dążyć do tych potęg.

wkatowicach.eu – Błąd, Podolski, Peszko i spółka! Przed nami największy turniej piłkarski w kraju, czyli Spodek Super Cup 2025

To największy turniej piłkarski drużyn zawodowych w Polsce! Już 11 stycznia 2025 roku w Katowicach odbędzie się druga edycja Spodek Super Cup. Na boisku zobaczymy świetnych piłkarzy oraz kibiców spragnionych wrażeń. Nasz portal jest patronem medialnym wydarzenia.

Spodek Super Cup 2025 odbędzie się 11 stycznia 2025 na legendarnej arenie katowickiego Spodka i zgromadzi nie tylko profesjonalne drużyny, w tym Górnik Zabrze, GKS Katowice, Spartak Trnava, Banik Ostrava, Wisłoka Dębica, ROW 1964 Rybnik, JKS Jarosław oraz Drużynę Gwiazd SuperBet, prowadzoną przez Sławomira Peszkę, ale także 9.000 publikę!

W środę, 6 listopada, w restauracji „Sztolnia” odbyła się konferencja prasowa, zapowiadająca to wydarzenie. Wzięli w niej udział:

Lukas Podolski – piłkarz Górnika Zabrze,

Adrian Błąd – piłkarz GKS-u Katowice,

Bartosz Malaka – przedstawiciel partnera głównego SuperBet,

Grzegorz Górski – przedstawiciel organizatora, Fundacji „Kulturalnie i na Sportowo”.

To turniej stworzony dla kibiców. Chcemy, aby każdy miłośnik futbolu, niezależnie od wieku, poczuł się częścią tej piłkarskiej uczty. Organizujemy edycję poświęconą fanom zaprzyjaźnionych drużyn, zapewniając atrakcje, które umilą czas – mówi nam organizator Spodek Super Cup, Grzegorz Górski.

Obecny na konferencji Lukas Podolski zaznaczył, że jeśli nie zdarzy się nic niespodziewanego, to pojawi się na boisku, by rywalizować z innymi zawodnikami. Dla mnie w takich wydarzeniach nie ma odstawiania nogi i gra się na sto procent. Kontuzje? Nie rozumiem zawodników, którzy odmawiają udziału w turnieju z takich powodów. Kocham piłkę, lubię grać na hali, bo to dynamiczna gra, i bardzo się cieszę, że spotkamy się z tysiącami fanów – dodaje Lukas Podolski.

W programie turnieju znajdą się nie tylko mecze profesjonalnych drużyn, ale także strefa fan zone z boiskami dla dzieci, pokazy freestyle football w wykonaniu medalisty tegorocznych Mistrzostw Świata oraz konkursy z nagrodami. Na scenie muzycznej pojawi się również legendarna, śląska grupa hip-hopowa, której nazwy organizatorzy jeszcze nie zdradzili, ale prawdopodobnie każdy z nas domyśla się, o kogo chodzi.

Turniej rozgrywany będzie na boisku o wymiarach 40 m x 21 m, z bandami przyspieszającymi tempo gry.

To jest zupełnie inna dynamika, kiedy są bandy i zmiany hokejowe. To będzie wielkie święto i jestem pewien, że nikt nie odstawi nogi na boisku, a kibice dołożą doping ze swoich gardeł na trybunach. Brałem udział w pierwszej edycji Spodek Super Cup i jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie mogę się doczekać – zaznacza Adrian Błąd z GKS-u Katowice

Dodatkową niespodzianką jest również drużyna gwiazd Superbet, którą będzie kierował Sławomir Peszko. Podpytaliśmy, czy już w ruch poszła książka telefoniczna byłego reprezentanta Polski, a obecnie trenera Wieczystej Kraków, i czy są jeszcze nazwiska – tak zwane asy z rękawa – które wkrótce zostaną ujawnione.

Mogę zapewnić, że kibice będą zadowoleni, a książka telefoniczna już została otwarta (śmiech). Nie zastanawialiśmy się nawet sekundy, żeby dołączyć do wydarzenia. Co więcej, w zasadzie można powiedzieć, że tylko czekałem na telefon od Grzegorza – organizatora turnieju. Byliśmy w poprzedniej edycji, jesteśmy i teraz! – mówi Bartosz Malaka z Superbet.

SIATKÓWKA

sportowefakty.wp.pl – Mecz z wyraźnym faworytem na zakończenie kolejki w PlusLidze

W poniedziałek czas na ostatni mecz 11. kolejki PlusLigi. W nim Cuprum Stilon Gorzów podejmie zamykający ligową tabelę GKS Katowice. Spotkanie wydaje się mieć jasnego faworyta.

Cuprum Stilon Gorzów i GKS Katowice to drużyny, które obecnie znajdują się w zupełnie innej sytuacji. Gorzowianie zaskoczyli świetnym początkiem sezonu i z meczu na mecz pokazują, że są zespołem, który chce liczyć się w walce o play-offy. Na dziesięć rozegranych spotkań siatkarze Cuprum zwyciężyli sześć i utrzymują pozycję w czołowej ósemce rozgrywek.

W ostatniej kolejce zespół z Gorzowa Wielkopolskiego przywiózł dwa cenne punkty z Rzeszowa, pokonując po tie-breaku Asseco Resovię.

Na razie o życie walczy jednak GKS Katowice. Zespół z Górnego Śląska to obecnie najsłabsza drużyna rozgrywek i główny kandydat do spadku. Podopieczni  zamykają tabelę z jednym zwycięstwem na koncie. Gieksa była w stanie pokonać tylko wyprzedzający ich Barkom Każany Lwów. W ostatnim meczu ulegli natomiast innej drużynie z dolnej części klasyfikacji – Indykpolowi AZS Olsztyn.

W poniedziałkowym starciu zdecydowanym faworytem będzie więc Stilon Gorzów. Atutem gospodarzy jest niewątpliwie atak, na którego czele stoi Chizoba Neves Atu. Brazylijczyk obecnie zajmuje czwarte miejsce w rankingu najlepiej punktujących w tym sezonie PlusLigi. Groźni mogą być także środkowi. Cuprum potrafi grać blokiem, o czym boleśnie przekonała się między innymi Asseco Resovia.

HOKEJ

hokej.net – GieKSa będzie promować Polskę! Umowa podpisana

GKS Katowice zawarł umowę z Polską Organizacją Turystyczną. Wicemistrzowie Polski będą promować Polskę poprzez udział w rozgrywkach Pucharu Kontynentalnego. Projekt został zainicjowany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki, a pieczę nad nim sprawuje Polska Organizacja Turystyczna.

Celem programu jest promocja Polski przez sport. Prezentowanie naszego kraju jako ciekawego kierunku turystycznego.

W dniach 15-17 listopada 2024 roku podopieczni Jacka Płachty zagrają w trzeciej rundzie Pucharu Kontynentalnego. W Aalborgu zmierzą się z gospodarzami całych zmagań – Aalborg Pirates, francuskim Brûleurs de Loups Grenoble oraz rumuńską Coroną Braszów.

Awans do Turnieju Finałowego, który odbędzie się w styczniu, wywalczą dwie najlepsze drużyny.

Będzie się działo! Oto dokładny plan rywalizacji o Puchar Polski

W dniach 28-30 grudnia zostanie rozegrany Turniej Finałowy Pucharu Polski. Zmagania, podobnie jak w zeszłym roku, zostaną rozegrane w Krynicy-Zdroju. Znamy godziny wszystkich spotkań.

W sobotę, 28 grudnia, GKS Tychy zagra z GKS Katowice, a dzień później Re-Plast Unia Oświęcim zmierzy się z JKH GKS Jastrzębie. Oba spotkania rozpoczną się o godz. 17:30.

Finał zaplanowano na poniedziałek o 18:30. Transmisje ze wszystkich spotkań przeprowadzi TVP Sport.

Warto wspomnieć, że będzieto już 27. edycja zmagań o Puchar Polski. Największą liczbę triumfów na swoim koncie ma GKS Tychy, który wygrał te reozgrywki10-krotnie. Podopieczni Pekki Tirkkonena są też obrońcą tego trofeum sprzed roku.

Salituro: Gra w polskiej lidze jest wyzwaniem, które daje mi sporo radości

Dante Salituro, który latem dołączył do drużyny GKS-u Katowice podsumował postawę drużyny w dwóch pierwszych rundach sezonu, a także podzielił się swoimi przeczuciami przed nadchodzącym turniejem Pucharu Kontynentalnego w Aalborgu. 27-latek podkreślił również swoje zadowolenie z pobytu w Polsce, polecając nasz kraj jako destynację turystyczną.

27-letni Salituro ma niezwykle bogate dossier. Napastnik rodem z Ontario od pięciu sezonów zadomowił się w Europie, notując występy w lidze słowackiej, francuskiej Ligue Magnus, czy nawet fińskiej Liidze. Ostatni sezon spędził w barwach EC Hannover Indians, występujących na trzecim poziomie rozgrywkowym w Niemczech. Najjaśniejszym punktem jego kariery pozostaje z pewnością podpisany w 2016 roku wstępny kontrakt z Columbus Blue Jackets.

Ponad dekadę temu, kanadyjski hokej wiązał spore nadzieję z Salituro, a sam zawodnik uważany był za spory talent. Występując w barwach Ottawa 67’s uchodził za gwiazdę drużyny i to właśnie do niego porównywany był wchodzący w dorosły hokej… Connor McDavid. Ta dwójka zresztą zna się doskonale z czasów występów w młodzieżowych drużynach. Jak zawodnik o tak bogatym doświadczeni klubowym podsumował dwie pierwsze rundy w wykonaniu GKS-u Katowice?

–Za nami sporo udanych gier, które pokazują, że mamy wielki potencjał w ofensywie i że jesteśmy w stanie wygrywać z najlepszymi zespołami w lidze. Wiadomo, że ograniczały nas przez pewien czas kontuzje ważnych zawodników i po drodze traciliśmy ważne punkty, ale z drugiej strony w trakcie sezonu powitaliśmy nowych graczy, którzy dali nam sporo potrzebnej jakości. Wykonujemy dobrą pracę na lodzie, patrzymy do przodu i widzimy dużo ciekawych wyzwań, na które moim zdaniem jesteśmy gotowi. Dla mnie gra w polskiej lidze jest wyzwaniem, które daje mi sporo radości, bo z jednej strony można tutaj zaprezentować swoje indywidualne umiejętności, a z drugiej ważna jest gra zespołowa, bo to ona na dłuższą metę daje punkty i wygrane–wyjaśnił napastnik.

W dniach 15-17 listopada GKS Katowice w duńskim Aalborgu rywalizować będzie w trzeciej rundzie Pucharu Kontynentalnego. Wicemistrzowie Polski trafili do niezwykle mocno obsadzonej grupy F, w której zmierzą się z gospodarzami- Aalborg Pirates, francuskim Bruleurs de Loups Grenoble oraz przedstawicielem Erste Ligi -Coroną Braszów. Awans do Turnieju Finałowego uzyskają dwie najlepsze ekipy. Jak szansę GKS-u w tak wymagającym turnieju ocenia Kanadyjczyk?

–Mamy zgraną ekipę, w której każdy zna swoją rolę i jest gotowy dać z siebie wszystko. Widać w nas głód zwycięstwa i chęć udowodnienia, że możemy rywalizować na najwyższym poziomie z zespołami z całej Europy. Puchar Kontynentalny to wyjątkowa szansa, aby pokazać naszą siłę, a jednocześnie czerpać z tej rywalizacji sporo doświadczenia. Wiemy, że zespoły, z którymi się zmierzymy, są bardzo mocne, ale jesteśmy dobrze przygotowani i gotowi walczyć o każdy punkt. Wszyscy wiemy, jak wiele to dla nas znaczy i jesteśmy zmotywowani, by pokazać się z jak najlepszej strony. Wierzę, że jeśli będziemy grali swoje, możemy wrócić z Danii z dobrymi wynikami–podkreślił 27-latek.

Salituro choć w Polsce przebywa od sierpnia, to miał już okazję poznać uroki naszego kraju, występując w lidze słowackiej, skąd chętnie wybierał się do Polski w celach turystycznych. Mieszkając w Katowicach, przekonał się również o polskiej gościnności i komunikatywności

–Na nic nie mogę narzekać, Katowice to bardzo dobre miejsce do grania w hokeja i życia, do tego nie brakuje ludzi, z którymi mogę porozmawiać po angielsku i poznać trochę nowych miejsc. Jeżeli chodzi o moją znajomość Polski, to zaczęła się ona za czasów mojej gry w lidze słowackiej; z Preszowa było dość blisko do Polski i kilka razy odwiedziliśmy w czasie wolnym Kraków, który bardzo mi się podobał ze względu na swoją architekturę i historyczny klimat.Teraz gram w GKS-ie i dzięki temu poznaję Katowice. Bardzo dobrze odnajduje się w tych miejscach i mogę je polecić każdemu, kto zwiedza Europę i Polskę– podsumował Dante Salituro.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Korona Kielce kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Korona Kielce jest następną solidną kibicowską ekipą, która zawita ostatni raz na Bukową, ale będzie dla nas to historyczna rywalizacja. Pierwszy raz w historii rozegramy ze sobą mecz w ekstraklasie.

Klub powstał dosyć późno, bo w 1973 roku, ale kibice naprawdę szybko „nadgonili” kibicowskie rzemiosło, żeby już w latach 80. zacząć tworzyć swoje pierwsze zgodowe kontakty i działać na trybunach. Obecnie Koroniarze nie mają z nikim zgody. Trzymają się jedynie regionalnie z Naprzodem Jędrzejów, ale te relacje, jak wiele innych aktualnie w Polsce, ciężko jednoznacznie określić. Naprzód dawniej był traktowany jako fan club Korony i miał ciekawą regionalną wojnę z Hetmanem Włoszczowa, który wtedy działał jako fan club KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, czyli największa i najbardziej znienawidzona ekipa przez Scyzorów w regionie.

Dawniej Korona miała bardzo dużo zgód i to z prawdziwego zdarzenia, a mowa tu o takich składach jak: Arka Gdynia, Cracovia, Górnik Wałbrzych, KSZO Ostrowiec, ŁKS Łódź, Stal Mielec, Sandecja Nowy Sącz, Stal Gorzyce, Stal Stalowa Wola, Raków Częstochowa, Nida Pińczów, Odra Opole, Polonia Bytom, Polonia Świdnica, Polonia Warszawa, Zagłębie Lubin czy Zawisza Bydgoszcz. To mówi chyba samo za siebie, jaką ekipę stworzyła Korona w tak krótkim czasie, patrząc na datę założenia klubu. Część tych zgód padła, część umarła śmiercią naturalną, a niektóre trwały jeden dzień w formie paktu czy jednodniowego układu. I tak właśnie było z nami.

W 1985 roku zagraliśmy swój pierwszy finał Pucharu Polski z Widzewem Łódź na stadionie Legii Warszawa. Liczba ekip, jaka nas wtedy wspierała, jest zadziwiająca: Avia Świdnik, Arka Gdynia, Broń Radom, GKS Jastrzębie, GKS Tychy, Górnik Zabrze, Hutnik Kraków, Lech Poznań, ŁKS Łódź, Polonia Warszawa, Stal Mielec, Śląsk Wrocław czy właśnie… Korona Kielce. Napisać, że była to mieszanka wybuchowa, to jakby nic nie napisać. Takie były realia zawierania zgód. Przyjechała ekipa, rozwieszała flagę na znak wsparcia i… była sztama. O ile lata 90. były szalone, to 80. totalnie odrealnione (patrząc z dzisiejszej perspektywy) w temacie zawierania sojuszy. Nasza liczba tego dnia to było 900 osób, z czego samej GieKSy 700 głów. Resztę stanowiły ekipy, które na stadionie CWKS-u „określały” się po czyjej stronie stoją. Fana Koroniarzy na załączonym zdjęciu jest druga od lewej strony. Żyleta była oczywiście wypełniona przez Legionistów i co ciekawe oni kciuki trzymali za nas, a nie za Widzew Łódź, który również licznie się zjechał, mając wsparcie potężnej wówczas koalicji, którą tworzyli z Jagiellonią Białystok, Ruchem Chorzów czy Wisłą Kraków. Piast Gliwice także wspierał tego dnia RTS.

Wojna z KSZO jest ciekawą historią w ich rejonie. Mimo że Świętokrzyscy Rozbójnicy są starszym klubem w regionie, to dzięki dawnej zgodzie z Koroną i ich kontaktom, mogli sami zawierać zgody z zaprzyjaźnionymi ekipami MKS-u i taką do dziś jest Lech Poznań…

Ich wojna zaczęła trwać od połowy lat 90., kiedy sztama przeszła do historii. KSZO stanowiło wówczas solidną chuligańską bandę. Kilkanaście lat temu doszło wtedy do kluczowej ustawki banda na bandę, którą wygrało szybko KSZO, ale fani Korony mieli pretensje, że mało kto z Ostrowca miał wiele wspólnego z trybunami i postanowili z nimi nie wychodzić już na ubitą ziemię, tracąc jakiekolwiek zaufanie. Postanowili swoją siłę i pozycję udowadniać w prawdziwym kibicowskim świecie, czyli na meczach wyjazdowych, bo tam jest miejsce prawdziwych kibiców. Te kilkanaście lat odwróciło proporcje na tyle, że Korona zaczęła budować swoją bezapelacyjną pozycję w regionie i to oni są obecnie chuligańskim graczem nr 1. Obecnie ciekawą rywalizację toczą z fan clubami Widzewa Łódź w miejscowościach takich, jak Skarżysko-Kamienne (Granat) czy Końskie (Neptun). Do tego dochodzi ekipa działająca na własne konto, czyli Star Starachowice, ale od zawsze mająca prowidzewskie nastawienie.

Inną potężną kosą jest rzecz jasna Radomiak, ale od zawsze Kielce z Radomiem się nienawidziły jako miasta. Kiedy doszło rywalizacji klubów w lidze, to dużo nie trzeba było, aby doszło do starć, choć grali ze sobą niezwykle rzadko.

Jeszcze całkiem niedawno mieli jedyną międzynarodową znajomość z ekipą Spartaka Trnava, ale trwał ona trzy lata – od 2018 roku do końcówki 2021 roku. W międzyczasie zdążyli stoczyć wygraną ustawkę z naszymi braćmi z Banika Ostrava po 20 osób. Niedługo po końcu układu chuligańskiego, nasza polsko – słowacka znajomość poprzez Chuliganów z Bazalu została odnowiona i teraz Spartak utrzymuje z GieKSą dobre relacje, widując się najczęściej w Ostrawie.

Nasze pierwsze kibicowskie kontakty z Koroną Kielce to listopad 1990 roku. W Pucharze Polski zagraliśmy w Kielcach, gdzie udało się 40 fanatyków GieKSy. Tam nie byli zbytnio pozytywnie do nas nastawieni, ale w głównej mierze wynikało z naszych mocnych wówczas niemieckich akcentów, np. w przyśpiewek czy barwach.

Po 8 latach ponownie mogliśmy pojechać do Kiec, znowu dzięki losowaniu w Pucharze Polski. Wtedy już mieliśmy świadomą bandę, która pisała swoją historię na Górnym Śląsku i budowała renomę w kraju jako samodzielna ekipa. Nie mieliśmy wtedy z nikim w Polsce zgody, w myśl zasady „Sami przeciw wszystkim”. W listopadzie 1998 roku pojechało nas 220 głów, co w tamtym czasie było znakomitą liczbą. Korona z nabitym młynem była wtedy wspierana przez liczne zgody. Po końcowym gwizdku, który dał gospodarzom niespodziewany awans, miejscowi wysypali się na murawę, gdzie po chwilowym świętowaniu, chcieli się z nami pożegnać, ale ochrona szybko ostudziła emocje.

Jesienią 1999 roku spotkaliśmy się w lidze na zapleczu ekstraklasy. Wtedy tabela miała 24 zespoły, więc mnóstwo ekip, z którymi GieKSa nie grała nigdy lub niezwykle rzadko mogły się pokazać na Bukowej. I tak było z Koroną. Złocisto krwiści przyjechali w 38 głów, a przed meczem GieKSa zaatakowała ich bus, jednak kierowca szybko spalił gumy.

Wiosną 2000 roku pojechaliśmy do Kielc w 197 osób, w tym 2 Banik Ostrava. Podczas przerwy jeden z naszych na patencie „zrobienia zdjęć” przesuwał się coraz bliżej młyna Koroniarzy w celu zerwania płótna, ale gospodarze połapali się i wybiegli na murawę w 50 osób, chcąc przy okazji zerwać naszą flagę VIP, ale tak samo bezskutecznie.

Minęło kolejnych 8 sezonów. Korona zdążyła przywitać się z ekstraklasą po raz pierwszy, a ich flaga „Biały honor, biała duma” zrobiła taką reklamę, że głośniej było o kibicach niż piłkarzach. Do klubu trafił Brazylijczyk Hernani, który zadebiutował w 2005 roku, jako pierwszy czarnoskóry zawodnik w tym klubie, co nie spodobało się miejscowym kibicom, którzy okrzykami i starą już wtedy flagą zamanifestowali swoje niezadowolenie. Doszło już do takiego ciśnienia, że Korona nie dopingowała i przez moment nawet nie jeździła na wyjazdy. Co najlepsze, w późniejszych latach, sam piłkarz został skazany za udział w korupcji, za czasów gry dla Korony. Między innymi tego powodu wycofała się firma Kolporter, która miała duży wpływ na sportowe podniesienie klubu z tarapatów i wprowadzenie jej do ekstraklasy.

W 2008 roku spotkaliśmy się ponownie w pierwszej lidze. Termin wyjazdu był dla nas niefortunny, bo mecz zaplanowano na środę, ale zainteresowanie było spore, więc pociągiem specjalnym wyruszyło 330 GieKSiarzy, co jak na środek tygodnia było wtedy świetną liczbą. Niestety podczas wyjazdu doszło do tragicznego wypadku, w którym śmierć poniósł nasz kibic z Witosa – ŚP. Dura. Decyzja mogła być tylko jedna i w grobowych nastrojach wracaliśmy do Katowic. Fani Korony minutą ciszy uszanowali pamięć naszego kibica.

W 2009 roku czekała nas wyprowadzka z Bukowej na pół roku. Wynikało to z remontu stadionu, gdzie najdłużej trwała wymiana płyty głównej oraz prace związane z bezpieczeństwem obiektu, bo doszło do awantury z GKS-em Jastrzębie, przez co na pół roku Blaszok był wyłączony z użytku. Padło na stadion w Jaworznie, który pamiętał czasy ekstraklasy. Grała na nim wtedy Szczakowianka, ale obiekt należy do Victorii Jaworzno. Pierwsze dwie kolejki były bez publiczności przez ciążący na nas zakaz i pierwszym „domowym” meczem w Jaworznie był pojedynek z Koroną Kielce. Na meczu FC Jaworzno, jako gospodarz miasta, pokazał się elegancko, zasiadając tam, gdzie powinni gości. Koroniarzy zabrakło przez brak możliwości przyjmowania fanów gości.

Po 12 latach ponownie u siebie, ale już na Bukowej mogliśmy zagrać z Koroną. Goście po 22 latach mieli okazję przyjechać do Katowic i pewne było, że pobiją swój rekord 38 fanatyków. Finalnie w sektorze gości zameldowało się 330 głów, co jest do dziś ich najlepszą liczbą na GieKSie. Czy przebiją ją w poniedziałek? Dowiemy się na dniach…

Ostatni nasz mecz to coś, czego u nas nie było w kibicowskiej historii. W klubie prezes sabotażysta, a do tego mieliśmy półroczny zakaz wyjazdowy za mecz z Widzewem Łódź. Klasę pokazała Korona Kielce, która zadeklarowała nam swoją pomoc w wejściu na zakazie. Dzięki temu mogliśmy za bramką wspierać zawodników. Na wyjeździe zrobiliśmy swoją najlepszą liczbę w historii na stadionie Korony – 846 głów, w tym 57 Górnik Zabrze, 7 Banik Ostrava i gościnnie 3 Wisłoka Dębica oraz 1 Siarka Tarnobrzeg. GieKSa niespodziewanie wygrała 2:1, ale to Korona finalnie, grając w barażu o ekstraklasę, awansowała po rocznej banicji i w poniedziałek właśnie w elicie zagramy swój pierwszy mecz o punkty.

PS Mam nadzieję, że nie zapomnieliście zapalić znicza swoim braciom w Sektorze Niebo oraz bliskim z rodziny! Widzimy się na Blaszoku. Przedostatni mecz tej pięknej historii…

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

U(j)nia w Skierniewicach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii ze Skierniewic, gdzie GieKSa przegrała z trzecioligową Unią 1:2. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga