Dołącz do nas

Kibice

Widzew kibicowsko i nasze wyjazdy do Łodzi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Widzew to rywal z najwyższej piłkarskiej i kibicowskiej półki, nie tylko w I lidze. Łodzianie są starym, zasłużonym klubem dla polskiej piłki, powstałym w 1910 roku.

Ich najlepsze czasy nadeszły z początkiem lat 80. Klub dwukrotnie zdobył mistrzostwo Polski, kilkukrotnie zajmował również miejsce na podium. W międzyczasie, w 1983 roku doszedł do półfinału Pucharu Europy (aktualna Liga Mistrzów), ulegając słynnemu Juventusowi Turyn. W Pucharze UEFA oraz Pucharze Zdobywców Pucharów także dochodził do 1/16 lub 1/8 rozgrywek, gdzie, jeśli już ulegał, to topowym markom. Jedyny Puchar Polski, zdobyli przeciwko nam w 1985 roku w Warszawie, kiedy GKS i Widzew po raz pierwszy doszli do finału. Po bezbramkowym remisie RTS lepiej wykonywał jedenastki.

Wraz z ogromnymi sukcesami piłkarskimi w Łodzi dla kibiców ŁKS-u zaczął wyrastać poważny konkurent. Widzew pierwsze lata działalności na trybunach zapoczątkował w latach 70., ale do połowy lat 80. nie mógł za bardzo wychylać głowy w swoim mieście. Później było już tylko lepiej dla Widzewa, kiedy zaczęły powstawać ich pierwsze zgody jak GKS Bełchatów, Jagiellonia Białystok, Lechia Gdańsk, Petrochemia Płock, Ruch Chorzów czy Wisła Kraków. Z mniejszych ekip był jeszcze Chrobry Głogów, Karpaty Krosno i Stal Rzeszów. Na barkach Widzewa część ekip zaczęła przy nich „dorastać”, po czym usamodzielniać się, gdy przyszły lepsze czasy w swoich klubach, a takimi byli kibice z Bełchatowa, Kalisza, Płocka czy Radomska. Część z nich ma z RTS-em kosę, część po kilkunastu latach z Widzewem odnowiła kontakty, a inne ekipy wymarły (Boruta Zgierz, Ceramika Opoczno, Granat Skarżysko-Kamienna, Górnik Łęczyca, Star Starachowice, KKS Koluszki, Pelikan Łowicz, Warta Sieradz, MKS Kutno) lub działają w „małym nakładzie”. W połowie lat 90. miasto przerodziło się już w wojnę na całego, która trwa do dziś i nie ma w Polsce tak wyrównanej i na takim wysokim poziomie walki o prymat w mieście. Aktualnie jedyną zgodą RTS-u są: Elana Toruń i Ruch Chorzów.

Zgoda z Elanowcami jest całkiem młoda, bo przybita w 2018 roku. Od czasu przybicia sztamy Ruchu z RTS-em w 2005 roku, coraz częściej ekipy widywały się na wspólnych meczach Ruchu i silny fan club Widzewa z Grudziądza, zaczął często wspierać Elanę u siebie, jak i na wyjazdach. Po kilkunastu latach bardzo dobrej znajomości (przecinając się często przy wspieraniu Ruchu), w bezpośrednim meczu ligowym Elana — Widzew została przybita zgoda, kiedy 2500 widzewiaków oblewało z miejscowymi przybicie zgody.

Z Ruchem zgoda powstała od układu w 2002 roku (którego zwieńczeniem była zgoda przybita w 2005 roku), trzeba jednak zaznaczyć, że Niebiescy w 1978 po raz pierwszy przybili sztamę z Widzewem i ta zgoda była mocną relacją. Podczas naszego finału Pucharu Polski w Warszawie, Ruch obok Jagi, Lechii i Wisły dobrze wsparł Widzew na meczu z GieKSą, ale niedługo później, bo jesienią, zgoda została zakończona. Od lat 90. bywało między nimi różnie i był okres, że przerodziło się to w kosę oraz walki między sobą na stadionie. Na początku 2002 roku nastąpiło ocieplenie stosunków, które przerodziło się w prywatne kontakty, ale z czasem wszystko zmierzało w dobrą stronę i oficjalnie przybito układ. Jak się potoczyło dalej, wszyscy wiemy. Jest to bardzo mocna zgoda w aspekcie chuligańskim i nie jednej ekipie utarli nosa.

Wcześniej RTS miał dobre kontakty z Lechem Poznań zapoczątkowane w 2001 roku i trwające kilka lat. Był mecz w Poznaniu, gdy Widzewa przybyło ponad 4000 osób (2007 rok) i wtedy nikt nie zakładał, że będzie z tego w przyszłości gruba kosa, bo zmierzało to raczej w inną stronę, zważywszy, że wspólnie na tym meczu „pozdrawiano” ŁKS. Wieloletnie kontakty na linii Chorzów — Poznań poszły w niepamięć i przerodziło się to w wielką nienawiść i było wyczekiwanie, podczas meczu w Łodzi, kiedy Lech przyjechał w 2000 osób, zajmując całą trybunę za bramką (Niciarka). W trakcie spotkania Kolejorz zaczął wbijać na Ruch, Widzew nie był dłużny, pozdrawiając swoją zgodę, aż przerodziło się to w bezpośrednie wbity i układ poszedł w zapomnienie.

Należąc do utworzonej w 2016 koalicji WRWE Widzew ma oczywiście układ z Wisłą Kraków. W 2018 roku przybili układ z KKS-em Kalisz, który był ich fan clubem w latach 90., ale po kilkunastu latach dorobili się solidnej ekipy i budzą respekt, że są jedyną ekipą w Wielkopolsce, która nigdy nie była podporządkowana Lechowi Poznań. Z zagranicy mają wieloletni układ z CSKA Moskwa, z którą często podróżują w Europie, wspierając Rosjan w europejskich rozgrywkach. Licząc jeszcze prywatne kontakty, jest ich naprawdę dużo, ponieważ pod WRWE podlega bardzo wiele ekip, obecnie mają dobre relacje z dawnymi zgodowiczami, czyli Karpaty Krosno i Stal Rzeszów, które należą do podkarpackiej koalicji La Familia. Z tej trójki starych zgód, „przylegany” był na siłę Chrobry Głogów, który za to zapłacił cenę na kadrze, będąc wyproszonym z sektora kibiców Polski przez naszych przedstawicieli. Po napisaniu oświadczenia, odcinającego się od koalicji, wciąż im to wytykano, jednak miesiąc temu głogowianie, będąc ze Stilonem Gorzów w Łodzi, „pozdrowili” RTS, co jednoznacznie pokazało, że wszelkie relacje bądź prywatne kontakty są przeszłością.

Mając już wieloletnią zgodę z Ruchem, mają także kontakty z Atletico Madryt, będąc gościnnie z niebieskimi na meczach Atletico. W 2016 roku podczas meczu Zagłębie Lubin — Partizan Belgrad koalicja WRWE w 250 osób wsparła „Grobari”, z którymi Widzew także ma kontakty, stanowiąc połowę składu koalicji w tym meczu. Dawniej przy okazji turniejów były prywatne relacje z FC Nitrą i Spartą Praga.

W przypadku naszych spotkań najważniejsze rozegraliśmy w 1985 roku, które niestety przegraliśmy. Warto wspomnieć, że według starych wspomnień kibiców, wspierało nas wówczas sporo zgód jak: Avia Świdnik, GKS Jastrzębie, GKS Tychy, Górnik Zabrze, Hutnik Kraków, Korona Kielce, ŁKS Łódź czy Śląsk Wrocław. Wówczas nasza łączna liczba ze zgodami liczyła 1000 osób i była to pierwsza tak pokaźna eskapada GieKSy, ale okoliczności były wyjątkowe — mecz o pierwsze trofeum. Z kolei Widzewa przyjechało 1500, tworząc ze zgodami łączną liczbę 2000 osób.

...

Nasze pierwsze ligowe pojedynki zapoczątkowały w 1972 roku, jeszcze na zapleczu ekstraklasy. Od 1982 roku już na dobre rywalizowaliśmy ze sobą w lidze o najwyższe cele, nim nasze kluby dopadły chude lata i kłopoty, które sprawiły, że zaczynaliśmy z najniższych lig nową historię.

Pierwsze wyjazdy GieKSy do Łodzi, można znaleźć już w 1986 roku, gdzie wybrało się 40 trójkolorowych sympatyków. Mecz zakończył się wygraną 4:3 gospodarzy. W latach 90. nasza rywalizacja była regularna, jeżdżąc w następujących liczbach:
1993/1994 – 60 osób
1994/1995 – 65 osób
1995/1996 – 35 osób
1996/1997 – 160 osób
1997/1998 – 180 osób
1998/1990 – zakaz

...

Po powrocie do ekstraklasy nasze spotkania wciąż były ciekawe, zwłaszcza na trybunach.

Wiosną 2001 roku do Łodzi wybrało się 151 GieKSiarzy, gdzie RTS jak zawsze witał deszczem kamieni i doszło do próby starcia.


.

Jesienią tego samego roku, ponownie wyjazd na Widzew, gdzie tym razem pojechała 80 osób chuligańskiego składu. Zgodnie z przewidywaniami, doszło do starcia, ale jedynie skończyło się na siatce. Do bezpośredniego „zbliżenia” nie doszło, przez wtargnięcie policji.

..

Wiosną 2003 roku do Łodzi wybrało się 290 kibiców, wspartych przez 10 przyjaciół z Ostrawy. Na samym początku doszło do zadymy przez siatkę z Widzewem, co było już normą na ich starym stadionie.


.
.

Ostatni mecz na poziomie Ekstraklasy rozegraliśmy jesienią 2003 roku. Zaraz po powrocie z Macedonii spora część ekipy z tego wyjazdu wraz z resztą chętnych pojechała w 70 osób. Niestety na mecz nie weszli, przez wprowadzone identyfikatorów, a i pomoc Piotra Dziurowicza także nie zdała egzaminu. Widzew pożegnał się wówczas z Ekstraklasą.

 

W 2008 roku wybraliśmy się do Łodzi w naszej najlepszej liczbie. Pomimo wyjazdu we wtorek, w sektorze gości obecnych było 442 kibiców w tym Banik, Górnik i JKS.

..

Po raz ostatni na stadionie Widzewa nasi kibice byli w 2009 roku. We wtorek wybrało się do Łodzi 210 kibiców, wspartych przez 12 sympatyków Górnika.

..

Ostatni raz GKS grał w Łodzi pod koniec 2014 roku, jeszcze na starym stadionie, niestety nie pojawiliśmy się, ze względu na pożegnanie stadionu przez miejscowych.

Na własnym stadionie kibice zdecydowanie pamiętają rok 2002. RTS przybył w 350 osób, co jest ich najlepszą liczbą w Katowicach. Na początku 2 połowy część kibiców Widzewa udała się do cateringu od strony trybuny głównej, tam rozpoczęły się pierwsze harce. Po chwili Widzew otworzył bramę znajdującą się na murawie i ruszył w kierunku Blaszoka, targając nam dwie literki flagi „GKS Katowice” z buldogiem, przez co nasza legendarna flaga zakończyła swój żywot na płocie. Piłkarze wygrali mecz, ale niesmak zniszczonej flagi pozostał. Okazało się, że była to ostatnia wizyta Widzewa na naszym stadionie.

....

 

 

Sezon później graliśmy ze sobą, jednak Widzew do Katowic nie dotarł. Po przybiciu układu Chorzów — Łódź, kibice GieKSy spuścili z dachu Blaszoka sektorówkę z kibicem Ruchu, szepczącym do ucha policjanta, a całość uzupełnił transparentem: „Pierwszy oficjalny protest przeciwko stadionowym konfidentom”.

..

Część materiałów i wspomnień, została zapożyczona ze strony gzg64.pl, którą polecam wszystkim koneserom dawnych czasów.

Eric Cantona

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Piłka nożna kobiet Wywiady

Górak: Walka na płaszczyźnie psychologicznej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W trakcie świętowania na boisku mistrzostwa zdobytego przez uKochane zadaliśmy trenerowi Rafałowi Górakowi kilka pytań dotyczących obu piłkarskich drużyn GKS Katowice.

Chciałby pan, żeby kobieca GieKSa została na stałe na Nowej Bukowej?

Rafał Górak: Oczywiście, docelowo to także jest miejsce dla kobiecej dywizji. Cała logistyka też jest potrzebna do przygotowania drużyny na przenosiny, trzeba zabezpieczyć treningi. Nawet my jeszcze tutaj nie jesteśmy do końca przeniesieni, więc pewnie to jeszcze troszkę potrwa.

Czy zespół przejmował się plotką o wsparciu finansowym ze strony Rakowa?

Ubaw był dość dobry, zaraz mieliśmy w głowie szyderczy ton tego wszystkiego. Walka o mistrza toczyła się także na płaszczyźnie psychologicznej. My chcieliśmy zagrać jak najlepiej dla siebie, dla GKS-u.

Alan Czerwiński ma zostać docelowo na wahadle?

Alan Czerwiński to bardzo kompleksowy piłkarz i pomoże nam w każdym aspekcie. Świetnie spisywał się na środku obrony i to jest również jego pozycja. Będzie wystawiany w zależności od potrzeb.

Ma trener już jakiś plan na początek przyszłego sezonu?

Zawodnicy będą mieli zero-jedynkowe wakacje, a my z dyrektorem mamy trochę pracy związanej z kadrą i nie tylko. Trochę pracy jest, ale ten tydzień, dziesięć dni dla siebie muszę urwać, żeby się trochę zresetować.

Ósme miejsce na koniec to wynik dobry czy bardzo dobry?

Bardzo dobry.

Gdyby jakimś cudem jednak pojawił się dodatkowy milion na koncie klubu, to jakby go wykorzystać?

Milion złotych czy euro? (śmiech)

Euro, zaszalejmy.

Na pewno na zwiększanie standardu wokół zespołu, żeby w GKS-ie rósł poziom przygotowania piłkarzy do gry. Nigdy nie będę chciał powstania kominów płacowych, nie możemy otwierać się na taki kierunek. Każdy milion euro nam się przyda, żeby drużyna była coraz lepsza.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Dziękujemy za ten sezon!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zacznijmy od naszej ulubionej statystyki, czyli, jak radzili sobie beniaminkowie w pięciu ostatnich sezonach. Po 34 kolejkach rozgrywek ich dorobek wyniósł:

19/20 Raków 50 (u) ŁKS 21 (s)
20/21 Stal 29 (u) Podbeskidzie 25 (s) Warta 43 (u)
21/22 Radomiak 48 (u) Termalica 32 (s) Łęczna 28 (s)
22/23 Miedź 23 (s) Widzew 41 (u) Korona 41 (u)
23/24 ŁKS 24 (s) Ruch 32 (s) Puszcza 40 (u)

Proforma dodajmy, że sezon 19/20 to było 37 kolejek i tam Raków zgromadził ostatecznie 53 oczka, natomiast po 34 kolejkach miał właśnie pół setki.

To oznacza, że GKS Katowice ze swoimi 49 punktami zaprezentował się tylko o oczko gorzej niż Medaliki wówczas, a ponadto – wraz z Motorem Lublin – okazaliśmy się najlepszymi beniaminkami w ostatnich latach. Rewelacjami były Radomiak, Widzew czy Warta, ale i od nich katowiczanie okazali się lepsi. Co by nie mówić – sezon GieKSy był po prostu doskonały.

Naprawdę, pisałem to już wielokrotnie, ale w najśmielszych snach nie mogliśmy się spodziewać, że na pięć kolejek przed końcem GieKSa będzie matematycznie utrzymana (a realnie kilka tygodni wcześniej), że zakończymy sezon z 18 puntami przewagi nad strefą spadkową. Że odsadzimy wicemistrza Polski na 19 punktów. Że będziemy mieli więcej zwycięstw niż porażek. Że choć z siedmioma drużynami nie uda nam się wygrać, to na jedenaście ekip drużyna Rafała Góraka znajdzie sposób. Że pokona Raków, Jagiellonię, Pogoń, dwa razy Cracovię, Górnika czy wspomniany Śląsk. Że bilans z ekipami ze strefy spadkowej będzie „po Bożemu”, czyli 5-1-0, bramki 13-1. Że w tabeli będziemy nad Górnikiem, Piastem, Koroną, Widzewem. Że będziemy szóstą najlepszą ofensywą w lidze. Że Lech Poznań będzie w euforii po remisie na Nowej Bukowej, dającym mu w konsekwencji tydzień później tytuł Mistrza Polski.

I tych ochów i achów można by mnożyć. „Kropkę nad i” zespół postawił w Gdańsku, po raz drugi w tym sezonie odwracając losy meczu. GieKSa znów się nie poddała i dodatkowo zrewanżowała się za klęskę z poprzedniego sezonu 1:5. Z drużyną będącą, jakby nie było, pewną rewelacją wiosny, kiedy to John Carver odmienił oblicze zespołu, który zaczął grać efektownie, punktować, a przed meczem z GKS miał serię czterech zwycięstw z rzędu u siebie.

Na podsumowania przyjdzie czas, ale z tego miejsca po prostu wypada podziękować – sztabowi za świetne przygotowanie do rozgrywek, mentalne, taktyczne, fizyczne oraz piłkarzom za kapitalną realizację tego, co zostało przez ten sztab przygotowany.

Począwszy od bramkarza, Dawida Kudły, który świetnie bronił przez cały sezon i nawet ta wpadka w Gdańsku w żadnym stopniu nie zmienia tego obrazu. To tak jak Oliver Kahn po finale Mundialu w 2002 roku, który powiedział” „rozegrałem bardzo dobry turniej i żaden pieprzony jeden błąd tego nie zmieni”. Tyle że pomyłka Niemca wówczas przy golu Ronaldo zaważyła o porażce, a tutaj Dawid i tak wygrał. Świetny bramkarz i znakomity sezon.

Nie chcę tu się rozpisywać o każdym zawodniku, można więc po prostu kilku wyróżnić. Arkadiusz Jędrych jako ostoja defensywy, kapitan z krwi i kości, rozegrał wszystkie 34 mecze w pełnym wymiarze! Ewenement. Trudno dziś sobie wyobrazić drużynę bez tego zawodnika.

Marcin Wasielewski to nasze żywe srebro, zawodnik aż szalał na swoim skrzydle, a jego interwencja z meczu z Jagiellonią na Bukowej to było mistrzostwo świata.

Bartek Nowak, jakkolwiek nieraz wydający się, że mógłby dać więcej to gdy trzeba było to… dawał. Kapitalne asysty, nieoczywiste podania, niekonwencjonalne zagrania. W końcu ten gol z Lechem.

Oskar Repka – to co wyprawiał ten zawodnik na koniec sezonu, przekracza wszelkie granice. Pięć goli w sześciu meczach ofensy… przepraszam defensywnego pomocnika to coś niebywałego. Prawdziwy, skuteczny twardziel ze środka pola.

Mateusz Kowalczyk – piłkarz, którego za wszelką cenę trzeba zatrzymać w Katowicach. Wieki nie było w GKS młodego piłkarza, który tak z przytupem wszedłby do zespołu i został główną postacią. Zaczął w drugiej kolejce i… tak został. W pierwszym składzie.

Adrian Błąd – wielu kibiców zastanawiało się, czy weteran wyrobi kondycyjnie i piłkarsko. Niepotrzebnie. Zawodnik najwyraźniej stęsknił się za ekstraklasą, bo dawał GieKSie bardzo dużo, swoim doświadczeniem i liderowaniem na boisku.

Sebastian Bergier, wydawało się, że będzie grzał ławę, ale w obliczu kontuzji Adama Zrelaka wskoczył do składu i nastrzelał sporo goli, dając GieKSie wiele punktów.

To tylko kilku piłkarzy, ale tak naprawdę cała drużyna spisała się na medal. Nie było momentu w sezonie, który można by było określić mianem kryzysu. Kilka razy było blisko, ale wtedy GieKSa po prostu… wygrywała mecz albo dwa. Zastanawialiśmy się, jak katowiczanie będą spisywać się po zapewnieniu utrzymania. Choć przegrali z Legią i Koroną, to w ostatnich trzech meczach zgarnęli siedem punktów.

Naprawdę, choćbym chciał, to nie mam się do czego przyczepić. Po KAŻDYM sezonie w ostatnich dwóch dekadach o coś można było mieć pretensje do zespołu. Tutaj – no po prostu nie, już odpuszczam ten nieszczęsny Puchar Polski.

Nie obyło się natomiast bez mankamentów, dlatego GKS nie został Mistrzem Polski, ani nie awansował do pucharów. Są elementy do poprawy, przede wszystkim w defensywie i ataku. Stracenie średnio 1,38 gola na mecz to trochę za dużo. Zwłaszcza że wiele bramek było traconych w wyniku naprawdę głupich błędów, braku koncentracji, kiksów. To jest główny element do poprawy. Bo sama gra w defensywie była jako taka dobra. Tylko te indywidualne nieraz błędy…

Koniecznie trzeba też znaleźć napastnika, a najlepiej dwóch. Niestety Adam Zrelak doszedł do siebie, ale jest to piłkarz ryzykowny. Po odejściu Bergiera nie ma go kim zastąpić, więc zapewne nad dziewiątką nasi trenerzy mocno pracują.

Sezon 2024/25 się zakończył. Dokładnie rok temu GKS awansował do ekstraklasy, teraz w tej ekstraklasie się utrzymał. To naprawdę powód do świętowania, bo ile dumy nasz zespół przyniósł przed całą piłkarską Polską, jest nie do przecenienia. Po 20 latach, gdy GieKSą nie interesował się medialny pies z kulawą nogą, teraz mówią o nas wszyscy i to w superlatywach. Wraz z Nowym Stadionem mamy piękny komplet.

Dzięki drużyno – to był kapitalny sezon!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga