Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Wielosekcyjna prasówka: Trzeci krok wykonany. GieKSa wygrała po dogrywce w Sosnowcu!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ostatniego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy.

Żeńska drużyna piłkarska GieKSy przygotowując się do startu rundy wiosennej rozgrywek rozegrały w minionym tygodniu dwa spotkania sparingowe: oba wygrane – z Rekordem Bielsko-Biała 2:1 (1:1) oraz ze Skrą Częstochowa 5:0 (2:0). Pierwszy mecz ligowy w 2022 roku Panie rozegrają piątego marca z liderem rozgrywek drużyną Górnika Łęczna. Spotkanie będzie transmitowane przez kanał TVP Sport. Piłkarze rozegrali pierwszy „wiosenny” mecz ligowy z Sandecją Nowy Sącz, w którym odnotowano remis 1:1. Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ. Następny mecz piłkarze rozegrają ponownie na wyjeździe – w Sosnowcu z Zagłębiem. Spotkanie rozpocznie się w piątek, czwartego marca o godzinie 20:30.

W minionym tygodniu siatkarze rozegrali jedno spotkanie z Ślepsk Malow Suwałki. Drużyna przegrała po tie-breaku 2:3. Najbliższe spotkanie zespół rozegra na wyjeździe, z wiceliderem rozgrywek Jastrzębskim Węglem. Mecz rozpocznie się o godzinie 20:30 w sobotę, piątego marca. Transmisję przeprowadzi Polsat Sport.

Hokeiści w minionym tygodniu rozegrali cztery spotkania, z Zagłębiem Sosnowiec, w ćwierćfinałach play-off PHL i prowadzi w rywalizacji 3:1. Kolejno odnotowano następujące wyniki: 6:1, 2:3, 5:3 i 4:3 (po dogrywce). Do awansu do półfinału rozgrywek Polskiej Hokej Ligi potrzebne jest GieKSie jedno zwycięstwo. Następne spotkanie zostanie rozegrane w Satelicie 10 marca.

 

PIŁKA NOŻNA

bts.rekord.com.pl – GKS Katowice – Rekord B-B 2:1 (1:1)

W PP skuteczniejsze (po rzutach karnych) okazały się bielszczanki, w lidze lepsze (zdecydowanie) były katowiczanki, a w sparingu…

[…] Choć rezultat niekorzystny, to nowy szkoleniowiec żeńskiego Rekordu zyskał sporo materiału poglądowego po test-meczu z wiodącą siłą Ekstraligi. Dość nieoczekiwanie na prowadzenie wyszły bielszczanki. Dalekie podanie Karoliny Czyż oraz wolne przestrzenie między formacjami GKS-u, chytrze wykorzystała Katarzyna Moskała (na zdjęciu). Sama zdobywczyni gola oraz Klaudia Nowacka mogły zdobyć drugiego gola dla przyjezdnych. Wcześniej jednak do wyrównania doprowadziła liderka ekipy ze stolicy Górnego Śląska – Klaudia Maciążka. W tej fazie meczu bielszczanki toczyły równy bój z katowiczankami, co najlepiej ilustruje rezultat po trzech kwadransach potyczki.

Po żywej, wręcz energetycznej pierwszej połowie, tempo drugiej połowy wyraźnie spadło. Jedyny gol w tej części padł po dośrodkowaniu w pole karne Rekordu, złej reakcji w defensywie i trafieniu Anity Turkiewicz.

 

dziennikzachodni.pl – Trener GKS Katowice: Obecność na meczu, to obowiązek każdego mężczyzny. Kibic powinien meldować się na stadionie

[…] Trener GieKSy Rafał Górak mówi o celach na wiosnę. Skomentował też problem frekwencji na stadionie przy Bukowej. Poniżej ROZMOWA z trenerem GKS-u Katowice.

[…] O co GieKSa zagra wiosną w Fortuna 1. Lidze?

Musimy być bardzo racjonalni wobec tego, co jest. Mamy siedem punktów przewagi nad strefą, która jest bardzo niebezpieczna i bardzo niedobra. Chcielibyśmy uniknąć tego, żeby GieKSa była zaangażowana w bezpośrednią walkę o utrzymanie do samego końca. Dla mnie najważniejsze są te najbliższe. Każde trzy punkty, każdy punkt będzie przybliżać nas do tego, aby utrzymać GieKSę w pierwszej lidze. To jest na razie dla mnie cel numer jeden.

Na podstawie waszej wcześniej obecności I w lidze powtarza pan, że ta liga uczy pokory.

Wcześniej w Katowicach wszyscy oberwali po uszach i GieKSa spadła z pierwszej ligi. To nie jest tak, że mamy pewne utrzymanie, bo to jest GKS Katowice. To są rozgrywki ligowe, dobre drużyny, dobrze zbilansowane, z dużych miast, każdy walczy i należy to traktować bardzo poważnie i być przygotowanym na to, że rywale nic nam łatwo nie oddadzą. Natomiast jestem przekonany i pewny, że mamy na tyle dobrą drużynę, że szybko sobie zapewnimy byt. Ale co nagle, to po diable. Lepiej myśleć spokojnie i punktujmy w Nowym Sączu, z Sosnowcem. Róbmy swoje.

[…] Jak pan ocenia nowych zawodników Jakuba Karbownika, Marcina Stromeckiego i ostatnio pozyskanego Marko Roginicia?

Czekamy na weryfikację jaką jest liga. Natomiast skoro zostali zweryfikowani przeze mnie, czy przez dyrektora, czy przez mój sztab, że powinni do tej szatni wejść, że mogą dać dodatkową jakość, mogą nas polepszać, to z takim zamiarem tutaj przyszli. Mam nadzieję, że po 14 meczach tej rundy będziemy mogli o nich powiedzieć, że są wartościowymi zawodnikami.

Jest pan zadowolony z tych transferów czy może jeszcze coś się wydarzyć?

Zimowe okienko transferowe jest bardzo specyficzne, bo wiadomo, że zawodnicy mają podpisane kontrakty i ruch jest ograniczony. Z mojego punktu widzenia, jeśli chodzi o ten sezon, to jest to drużyna jaką chcieliśmy. Po awansie chcieliśmy dać szansę przede wszystkim ludziom, którzy ten awans zrobili, aby pokazali na co ich stać w I lidzie, aby się bardzo mocno zweryfikowali, aby można było ich ocenić i podjąć decyzję, czy z nimi, czy z kimś następnym możemy robić krok do przodu.

Czy z Bukowej zerkacie na okolice Bocheńskiego jak budują nowy stadion?

Wspaniale, że stadion będzie rósł, bo na razie trwają prace przygotowawcze, jest zima. Mam nadzieję, że będzie się budował koło nas i będziemy mogli go obserwować. Jednak naszym domem na razie jest Bukowa 1, miejsce kultowe, dla mnie wyjątkowe.

Czyli pozostaje dobrą grą przyciągać ludzi na Bukową, bo z tą frekwencją bywa różnie…

To jest taka materia, której ja jako trener nie naprawię. To tylko i wyłącznie kibic powinien identyfikować się ze swoim klubem, ale przychodzeniem na mecze. To, że ktoś mówi, że jest GieKSiarzem i od roku-dwóch siedzi w domu, to obojętnie, gdzie jest GieKSa, nawet gdyby była w A-klasie, to jest nieistotne – kibic jest kibicem i powinien meldować się na stadionie, bo bycie na meczu co tydzień, to moim zdaniem, obowiązek każdego mężczyzny. Każdy przecież kibicuje jakiemuś klubowi. Co to za mężczyzna, co cały tydzień siedzi w domu?

Jednak zwycięstwa przyciągają kibiców na stadion.

Jak najbardziej, ale wtedy powinni przyciągać może żony i dzieci. Natomiast mężczyźni-kibice Katowic powinni się meldować na stadionie i kibicować swojemu ukochanemu klubowi. Ja to tak rozumiem i zawsze tak będę do tego podchodził. Zdaję sobie sprawę, że zwycięstwa nakręcają, ale to fajnie jest meldować się na stadionie, jak drużyna wygrywa. Niekiedy fajnie jest jak drużyna spadła i ci, co byli wtedy bardzo nam pomagali żebyśmy awansowali. Można powiedzieć, że było ich mało, ale 1500 ludzi zawsze się widziało na Bukowej, a niekiedy więcej i naprawdę czuło się, że oni kochają ten klub. To jest istotne.

 

sportdziennik.com – Muszą być czujni

Katowiczanie planując przyszłość, patrząc w górę tabeli i śledząc budowę stadionu, nie mogą zapominać, że do rundy wiosennej przystępują jako drużyna walcząca o utrzymanie.

Minionej zimy największe emocje wśród kibiców GieKSy wzbudził… opublikowany na ich własnej stronie internetowej tekst, w którym „uderzyli” w prezesa Marka Szczerbowskiego, wysuwając wobec niego szereg zarzutów i mając żal, że klub pod jego wodzą nie rozwija się w oczekiwany sposób. Można się z tym zgadzać lub nie, można dyskutować, ale patrząc na sekcję piłkarską trzeba też zauważyć, że za kadencji Szczerbowskiego ma spokój, który w porównaniu do nieodległej przeszłości jest wręcz zbawienny, dlatego – mimo przeciwności – zespół krok po kroku idzie do przodu.

Być może za miliony, jakie GKS otrzymuje z miejskiej kasy (dotacja na wszystkie sekcje na 2022 rok wyniosła 17,5 mln zł) można by oczekiwać czegoś więcej, ale klubu z prawdziwego zdarzenia będzie trzeba wymagać w Katowicach, gdy do użytku zostanie oddany nowy stadion i hala. Dziś infrastruktura powoduje, że kijem rzeki się nie zawróci, co oczywiście nie może stanowić jedynego usprawiedliwienia i zasłony przed organizacyjnym niechlujstwem.

A sekcja piłkarska robi swoje. W ubiegłym roku, po dwóch sezonach spędzonych w 2. lidze, awansowała na zaplecze ekstraklasy i działa metodą ewolucji, dlatego nie dziwiło, gdy w połowie stycznia dyrektor Robert Góralczyk ogłosił w „Sporcie”, że „ani nikogo nie szukamy, ani na nikogo nie czekamy”. GKS już w grudniu zakontraktował Jakuba Karbownika z Lecha Poznań i wykupił Marcina Stromeckiego ze Skry Częstochowa, rozstał się tylko z tą garstką zawodników, z którą chciał, bo jesienią nie miał z nich pożytku i czekał na rynkową okazję. Takową okazało się sprowadzenie Marko Roginicia z Podbeskidzia, który nieco zaburzył harmonię kadry, składającej się dotąd wyłącznie z Polaków.

Za „zawodnicze” wydarzenie zimy należy jednak uznać pozostanie Filipa Szymczaka. Lech miał możliwość skrócić jego wypożyczenie, ale nie uczynił tego, dlatego przy Bukowej nadal będą mogli cieszyć oko grą 20-letniego napastnika. Jeśli przed laty na podstawie występów w GieKSie ktoś wróżył reprezentacyjną karierę innym chłopakom wypożyczonym z Poznania, Kamilowi Jóźwiakowi czy Tymoteuszowi Puchaczowi, to w przypadku Szymczaka powinien czynić to z tym większą mocą. No i… liczyć na zarobek, bo dzięki niemu i Patrykowi Szwedzikowi, który jesienią wystrzelił na tyle, że nie zdziwimy się, gdy wkrótce trafi do ekstraklasy, katowiczanie mają szansę na premię z Pro Junior System.

Wiadomością nr 1 zimy było jednak nie pozostanie Szymczaka, a nowy kontrakt Rafała Góraka. Szkoleniowiec, który pod względem liczby poprowadzonych meczów GieKSy ustępuje już tylko Piotrowi Piekarczykowi, przedłużył umowę do połowy 2024 roku. Mógł zostać zwolniony po przegranej w 2020 roku walce o I ligę, gdy wiosną 2021 zespół wpadł w „pokwarantannowy” kryzys, albo minionej jesieni, po wrześniowym wyrżnięciu o dno I-ligowej tabeli z workiem traconych goli. Za każdym razem w Katowicach wytrzymywano jednak ciśnienie i zbierano tego owoce. Trener ma szansę doczekać nowego stadionu (ma być ukończony właśnie w 2024 roku), ale najważniejszy jest teraz cel krótkoterminowy, czyli utrzymanie.

GKS jesienią wygrał na wyjeździe tylko raz, w ostatniej kolejce w Bielsku-Białej, a wiosnę zacznie w Nowym Sączu i Sosnowcu. 7-punktowa strata do barażowej 6. lokaty i tyle samo zapasu nad rywalami z dołu tabeli, mającymi jeszcze w zanadrzu zaległe spotkania, to położenie pozwalające marzyć, ale przede wszystkim obligujące do czujności.

Czy wiesz, że…

GieKSa to jedyna drużyna spośród wszystkich występujących w ekstraklasie i na jej zapleczu, która nie ma w składzie żadnego zawodnika urodzonego w latach 80. Najstarszy zawodnik zespołu z Bukowej, Arkadiusz Woźniak, to przedstawiciel rocznika 1990. W czerwcu skończy 32 lata. Poza nim, „starszyznę” w Katowicach tworzą Rafał Figiel (1991), Adrian Błąd (1991) i kapitan Arkadiusz Jędrych (1992). Jeden z jesiennych meczów, z Koroną Kielce (1:0), GKS zaczął, mając w składzie pięciu zawodników urodzonych w roku 2000 i później.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Ślepsk Suwałki wywiózł dwa punkty z Katowic

Zespół Ślepska Malow  Suwałki pokonał 3:2 po zaciętym meczu katowiczan. Przyjezdni prowadzili po trzech seta 2:1, nie wykorzystali swoich szans i o tym kto wygra musiał decydować tie-break. W nim lepsi okazali się być podopieczni trenera Dominka Kwapisiewicza.  Suwałczanie zajmują 11. miejsce, GKS jest siódmy.

[…] GKS Katowice – Ślepsk Malow Suwałki 2:3 (18:25, 25:18, 20:25, 25:22, 16:18)

 

polsatsport.pl – Zacięty tie-break w meczu GKS – Ślepsk

W zaległym meczu 13. kolejki PlusLigi siatkarze GKS Katowice przegrali ze Ślepskiem Malow Suwałki 2:3. Walczący o play-off siatkarze z Katowic ponieśli porażkę w starciu z niżej notowanym rywalem. Najwięcej emocji przyniósł tie-break, w którym gospodarze odrobili duże straty, ale ostatecznie przegrali 16:18.

Choć faworytami tej konfrontacji byli lepiej ostatnio dysponowani gospodarze, spotkanie dobrze rozpoczęli siatkarze z Suwałk. W środkowej części pierwszego seta wypracowali sobie znaczną przewagę (6:11, 8:15), której nie oddali już do końca. Byli skuteczniejsi w ataku, lepiej od rywali prezentowali się w polu zagrywki (0–2) i w bloku (1–5). Właśnie jeden z tych punktowych bloków ustalił wynik na 18:25.

W drugiej odsłonie role się odwróciły. Inicjatywę bardzo szybko przejęli katowiczanie, którzy po asie serwisowym Jakuba Jarosza prowadzili 8:4, później było 11:5. Rywale zmniejszyli straty (13:11), ale w dalszej części tej partii gospodarze utrzymali przewagę, poprawiając skuteczność w ataku. Po skutecznym uderzeniu Gonzalo Quirogi wygrali 25:18 i wyrównali stan meczu.

Siatkarze GKS mieli przewagę również na początku trzeciego seta (7:5), przyjezdni odpowiedzieli jednak serią wygranych akcji (7:10) i przejęli inicjatywę. Katowiczanie próbowali odrobić straty, skutecznie grający Ślepsk utrzymywał jednak przewagę, która w końcówce jeszcze wzrosła (17:21). W ostatniej akcji seta Bartłomiej Bołądź przełamał blok rywali (20:25).

Czwarta odsłona przyniosła trochę więcej emocji od poprzednich. Co prawda w środkowej części seta wyraźną przewagę uzyskali gospodarze (16:11), ale suwalczanie walczyli do końca i w końcówce zmniejszyli punktową różnicę (23:21). W kolejnej akcji popełnili jednak błąd w polu zagrywki i choć zdołali obronić jedną piłkę setową, blok Jakuba Szymańskiego zamknął seta (25:22).

Tie-break rozpoczął się od falstartu gospodarzy (0:4). Suwalczanie utrzymywali tę przewagę i przy zmianie stron mieli cztery oczka zaliczki (4:8). W końcówce, gdy kiwką zaskoczył rywali Josua Tuaniga, gospodarze mieli trzy oczka straty, później Ślepsk miał piłkę setową przy stanie 11:14… Gospodarze zerwali się jednak do walki i odrobili straty. Zaciętą walkę na przewagi wygrali jednak goście, o czym przesądził skuteczny atak Bołądzia (16:18).

 

HOKEJ

hokej.net – Dwa gole w osłabieniu GieKSy przełamują Zagłębie!

Pewne zwycięstwo odnieśli w pierwszym meczu ćwierćfinałowym hokeiści GKS Katowice, którzy pokonali w środowy wieczór Zagłębie Sosnowie 6:1. Decydujące były dwa kosztowne błędy gości w przewadze, dzięki którym GieKSa zdobyła gole.

Już w pierwszej tercji meczu zawodnikom obu drużyn puszczały nerwy i doszło do kilku przepychanek. Wynik w 5. minucie otworzył Patryk Wronka, który był najsprytniejszy przy zamieszaniu pod bramką Zagłębia. W kolejnych minutach katowiczanie mieli problemy z przewinieniami. Przez 25 sekund bronili się 3 na 5, ale hokeiści GieKSy wyszli z tego obronną ręką. Dobrze w bramce reagował John Murray.

W ostatnich sekundach tercji otwierającej mecz, sfrustrowani sosnowiczanie dopuścili się dwóch faulów w jednej akcji, co spowodowało, że przez dwie minuty gospodarze grali w podwójnej przewadze. Ta przeciągnęła się na start drugich 20 minut. GieKSa rozpoczęła jednak bardzo niefrasobliwie. Słabsza gra na starcie nie wytrąciła z równowagi kapitana Grzegorza Pasiuta, który w 29. minucie wyjechał ze znakomitą kontrą i zmieścił krążek obok parkanów Andriej Fiłonenko. Jednak gospodarze mieli cały czas problem z karami, co w 36. minucie zemściło się kontaktową bramką Tomasza Kozłowskiego. Zaraz po stracie gola kolejna kara dla GieKSy, ale też… kolejna bramka w osłabieniu.

Tym razem Bartosz Fraszko przejął krążek i ruszył z akcją dwa na jeden razem z Pasiutem. Ten oddał krążek Fraszce, który strzelił tak, że sędziowie mieli wątpliwości. Dopiero po analizie wideo uznali bramkę – drugą katowiczan w osłabieniu.

W trzeciej tercji uparte ataki w tercji Zagłębia przyniosły kolejną bramkę w 44. minucie, gdy Patryk Krężołek cierpliwie czekał przed bramką i w odpowiednim momencie skierował krążek do siatki nad próbującym ratować sytuację Fiłonenki. Gospodarze kontrolowali wydarzenia. Do listy strzelców dopisali się jeszcze Mateusz Michalski i Marcin Kolusz. GieKSiarze otworzyli fazę play-off pewnym zwycięstwem.

 

Niespodzianka w Katowicach. Wielka zadyma na końcu spotkania!

Do niespodzianki doszło w Katowicach gdzie miejscowa GieKSa przegrała w drugim spotkaniu ćwierćfinałowym z Zagłębiem Sosnowiec 2:3. Tuż pod koniec meczu doszło do wielkiej zadymy pomiędzy hokeistami obu zespołów! Sosnowiczanie wyrównali stan rywalizacji, która przenosi się na Stadion Zimowy.

W środę GieKSa otworzyła ćwierćfinał play-off od pewnego zwycięstwa (6:1), już w czwartek katowiczanie przystąpili do drugiej rywalizacji w ramach fazy posezonowej. Pierwsza tercja była wymianą ciosów. Obie ekipy stwarzały zagrożenie, czekając na błędy przeciwnika. W zespole gospodarze najbliżej trafienia był Marcin Kolusz, którego uderzenie sprzed bramki o centymetry minęło słupek bramki. Najwięcej szczęścia miał w tej odsłonie meczu Rusłan Baszyrow. W 18. minucie spotkania wyjechał za bramkę Johna Murray i widząc, że ten nie jest ustawiony na linii strzelił tak, że krążek odbił się od pleców  bramkarza i wpadł do bramki.

GieKSie nie udało się odrobić strat w pierwszej tercji. Sytuacja zrobiła się jeszcze gorsza dla gospodarzy, gdy w 34. minucie Damian Piotrowicz wyjechał w akcji dwa na jeden po błędzie GieKSy i podwyższył prowadzenie Zagłębia. Jakby tego było mało dla gospodarzy to karę złapał Carl Hudson, ale niektórzy z hokeistów lubią, gdy jest więcej miejsca na lodzie, ponieważ po raz trzeci w tej serii GieKSa strzeliła gola grając jednego zawodnika mniej. Tym razem znakomicie przed bramką Andrieja Fiłonenki zachował się Bartosz Fraszko. Po trzech minutach było już 2:2, gdy całkowicie bramkarza gości zaskoczył Mateusz Michalski strzelając z ostrego kąta.

Jeszcze przed końcem tercji katowiczanie dwukrotnie grali w osłabieniu, ale wyszli z tej sytuacji obronną ręką. W 45. minucie Zagłębie dobrze wymanewrowało katowicką defensywę i Michaił Syrojeżkin przywrócił sosnowiczan na prowadzenie.

W końcówce katowiczanie utrudnili sobie zadanie, gdy Carl Hudson został odesłany na ławkę kar na 5 minut za atak łokciem. GieKSa cały czas naciskała i mimo gry jednego mniej, stwarzała więcej okazji. Na 7 sekund przed końcem pod bramką Fiłonenki powstało potężne zamieszanie, które wkrótce przeniosło się pod boks Zagłębia a następnie przy wyjściu z tafli.

Kibice potrzebowali długiej przerwy, by uspokoić sytuację i dograć ostatnie sekundy meczu numer dwa. Ale niczego nie udało się już zmienić i w serii mamy remis 1-1. W sumie sędziowie nałożyli 113 minut karnych.

 

Dobra postawa sosnowiczan nie wystarczyła. GKS Katowice wygrywa na trudnym terenie

Bez niespodzianki zakończyło się spotkanie pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec a GKS-em Katowice, które hokeiści GieKSy wygrali 5:3. Sosnowiczanie jak to mają w zwyczaju postawili niemały opór rywalom na własnej tafli, ale mimo to nie zdołali pokonać katowiczan.

Ekipa dowodzona przez Jacka Płachtę po pierwszej tercji wypracowała sobie trzybramkową zaliczkę. Sposób na Andrieja Fiłonienkę znaleźli kolejno Patryk Krężołek, Matias Lehtonen i Miro-Pekka Saarelainen. Pierwszy z nich strącił do bramki krążek wrzucany przez Mateusza Bepierszcza, Lehtonen wykorzystał świetne podanie Marcina Kolusza, a Saarelainen trafił do siatki podczas gry w przewadze.

Sosnowiczanie w drugiej odsłonie zagrali agresywniej i aktywniej z przodu. Efekt był taki, że w 23. minucie sposób na Johna Murraya znalazł Michał Bernacki. Ten gol nieco uskrzydlił hokeistów Zagłębia. Zamiast pójść za ciosem podopieczni Grzegorza Klicha złapali dwa wykluczenia, ale katowiczanie nie zdołali ich wykorzystać.

Gdy w 32. minucie na 4:1 podwyższył Grzegorz Pasiut, wydawało się, że jest już po meczu.

Tymczasem na początku trzeciej odsłony nadzieję w serca zawodników Zagłębia wlał Michał Bernacki, który zamienił na gola okres gry w przewadze. Chwilę później kontaktowego gola zdobył Rusłan Baszyrow i sosnowiczanie tracili do rywali już tylko jednego gola.

Plany doprowadzenia do wyrównania pokrzyżował im fakt, iż musieli grać w podwójnym osłabieniu. Przetrzymali trudne chwile, ale stracili sporo sił.

W końcówce trener Grzegorz Klich postawił wszystko na jedną kartę. Wycofał bramkarza, ale ten manewr nie przyniósł zamierzonego efektu. Ba, przyczynił się do straty piątego gola, którego strzałem do pustej bramki zdobył Maciej Kruczek.

 

Trzeci krok wykonany. GieKSa wygrała po dogrywce w Sosnowcu!

Do rozstrzygnięcia czwartego spotkania ćwierćfinałowego w parze Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice potrzebna była dogrywka. W dodatkowych dwudziestu minutach gry lepsi okazali się katowiczanie, a złotego gola zdobył Anthon Eriksson.

Wydawało się, że w pierwszej tercji zobaczymy sporą ilość bramek. W 3. minucie do siatki trafił Bartosz Fraszko, który dobił uderzenie Aleksandra Jakimienki i wyprowadził GKS Katowice na prowadzenie. Jednak na tym trafieniu strzelanie się skończyło i katowiczanie na pierwszą przerwę zjeżdżali z jednobramkowym prowadzeniem. Równo z syreną doszło jeszcze do przepychanki zawodników obu drużyn.

Druga tercja należała do zawodników Zagłębia Sosnowiec, choć to katowiczanie, jako pierwsi trafili do siatki. Igor Smal objechał bramkę Andrieja Fiłonienki i zdołał umieścić krążek za linią, dając dwubramkową przewagę GieKSie. Następne dwa zdobyte gole należały do sosnowiczan, którzy dwukrotnie wykorzystali grę w przewadze. Najpierw Andriej Czwanczikow dobił uderzenie Dominika Nahunko, a po czterech minutach Tomasz Kozłowski precyzyjnym strzałem dał wyrównanie gospodarzom. Przed udaniem się do szatni na drugą przerwę ponownie nie zabrakło spięcia.

W trzecią tercję zarówno jedni jak i drudzy weszli bardzo zmotywowani i od początku mieliśmy szybkie tempo gry. W 49. minucie Jewgienij Nikiforow dał po raz pierwszy prowadzenie sosnowiczanom w tym starciu. Jednak katowiczanie nie złożyli broni i w 55. minucie wyrównali za sprawą Patryka Krężołka i pierwszy raz w tej parze o ostatecznym wyniku musiała zadecydować dogrywka.

Na początku dodatkowego czasu gry znakomitej okazji z rzutu karnego nie wykorzystał Patryk Wronka. W 66. minucie decydującego gola zdobył Anthon Eriksson, który okazał się najprzytomniejszy pod bramką Zagłębia Sosnowiec. Katowiczanom do awansu do półfinału play-off brakuję już tylko jednego zwycięstwa.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga