Dołącz do nas

Piłka nożna Wywiady

[WYWIAD] Burkhardt: Wierzę, że po zimie dam więcej drużynie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W czasie sezonu zarówno my jak i zawodnicy pierwszej drużyny nie zawsze mamy czas by przeprowadzić dla was dłuższy wywiad. Przerwa między rundami to dla nas doskonały czas, by takie zaległości nadrobić. Dziś mamy dla Was wywiad z Filipem Burkhardtem – zapraszamy do czytania.

GieKSa.pl: Filip jakbyś ocenił pierwsze pół roku, które spędziłeś w GieKSie od strony piłkarskiej i od strony prywatnej? Katowice to pierwsze miasto na Śląsku, w którym zamieszkałeś na dłużej.

Filip Burkhardt: Na pewno zdecydowanie więcej po sobie oczekiwałem, tak samo jak i po wynikach drużyny. Patrząc jednak na moją osobę to sam siebie zawiodłem, mimo, że niektóre mecze były dobre, bo strzeliłem 3 bramki. Jednak jeśli brać pod uwagę samą grę i wkład do drużyny to oczekuję od siebie więcej. Mam nadzieję, że na wiosnę moja rola w drużynie ulegnie zmianie i dam więcej zespołowi, bo wiem, że mnie na to stać. Jeśli zdrowie pozwoli i solidnie przepracujemy okres przygotowawczy to jestem pewien, że dam więcej niż dotychczas. Prywatnie to rzeczywiście mieszkaliśmy w wielu miejscach w Polsce, ale tutaj szybko się zaaklimatyzowaliśmy się z żoną i córką. Podoba nam się tutaj, mamy już swoich znajomych. Wiadomo, że zawsze jest jakiś okres aklimatyzacji, ale myślę, że mamy to już za sobą.

W Łęcznej na pewno miałeś apetyt na więcej, sam w tamtym czasie w wywiadach podkreślałeś, że chcesz strzelić parę bramek i dołożyć asysty. Niestety nie udało Ci się. Kiedy zacząłeś myśleć o zmianie klubu?

Z samej gry w Łęcznej byłem zadowolony, choć oczywiście brakowało mi bramek. Być może nie miałem w tym aspekcie szczęścia. Do mojej gry większych pretensji trener nie miał, a argumentem trenera za tym by mnie odsuwać powoli na ławkę był fakt, że nie strzelałem tych bramek.
Musiałem to zaakceptować. Taki był fakt, że przez rok nie strzeliłem bramki. Dostawałem sygnały od trenera, że będzie szukał na moją pozycję zawodnika, który będzie strzelać bramki. Moja gra niestety częściej opiera się na asystach, nie strzelam dużo bramek w sezonie. Jestem doświadczonym graczem i po zachowaniach trenera widziałem, że nie będzie na mnie stawiać. Chciałem grać, bo mam dopiero 28 lat i doświadczenie, które zdobyłem mogę wykorzystać na swoją korzyść. Pojawiła się propozycja z GKS-u, dostałem telefon, że klub jest zainteresowany, że chcą budować zespół na ekstraklasę, sytuacja finansowa jest stabilna. Wiedziałem, że to klub z dużymi tradycjami i kibicami, grałem kilka razy na Bukowej i zawsze była fajna atmosfera. Przez te pół roku również tego doświadczyłem, mimo, iż na trybuny nie przychodzi po 10.000-20.000 Tysięcy. Miałem dwie inne oferty, ale oferta z Katowic była najkonkretniejsza, klub miał swoje cele i to mi najbardziej pasuje gdyż jestem zawodnikiem, który chce grać „o coś” a nie tylko o utrzymanie czy też środek tabeli. Drużyna którą mamy na początku się budowała, teraz myślę, że jesteśmy już drużyną która się zna, w której każdy wie, czego się spodziewać po drugiej osobie.

Wyjaśnijmy sprawę z Twoim kontraktem, bo sporo zamieszania informacyjnego z tym było.

W Łęcznej miałem jeszcze roczny kontrakt, ale nie chciałem tam zostać. Byłem dogadany w klubie, że jak znajdę klub i zrezygnuje z zaległości to będę mógł odejść. Szybko dogadałem się z GieKSą, ale niestety w Łęcznej nie do końca działacze byli fair. Zostałem więc wypożyczony na rok, ale w między czasie rozwiązałem kontrakt z winy klubu i dziś jestem pełnoprawnym zawodnikiem GKS-u z kontraktem do czerwca 2017.

Ten sezon dla całej drużyny jak i dla Ciebie można podzielić na dwie części. W pierwszej za kadencji trenera Piekarczyka początek sezonu dla Ciebie i drużyny był wymarzony, jednak koniec był już fatalny. Nie ma, co ukrywać, że z trenerem Piekarczykiem Ci się nie układało.

Wydaje mi się, że trener miał większe zaufanie do zawodników, którzy byli w klubie od dawna. Odczuwałem to ja, odczuwali to również inni nowi zawodnicy. Nie było zaufania na boisku ze strony trenera. Początek rzeczywiście był dobry, bo dawałem coś drużynie, dawałem radę na boisku, strzelałem bramki. Później gdzieś tego zaufania ze strony trenera zabrakło a wiadomo, że każdy zawodnik potrzebuje podkreślenia tego, że się liczy na niego.. Wtedy dochodzi do gry pewność siebie, która w pewnym momencie mi uciekła. Były mecze, w których grałem a potem siadałem na ławce, więc ciężko było mi dojść do odpowiedniej formy. Wierze w to, że po zimie zapracuje na zaufanie trenera i wrócę do optymalnej dyspozycji.

Patrząc wtedy na Twoją grę miało się wrażenie, że początki w meczu są w Twoim wykonaniu dobre – jak z Siedlcami czy Sandecją – natomiast w miarę upływu czasu i gorszej gry drużyny słabiej wyglądałeś również Ty.

Jak idzie drużynie to wyróżnia się większość zawodników. Gdy przegrywamy to odbija się to na każdym. W takich momentach to niekiedy potrzebny jest jedynie Messi czy Ronaldo, którzy przejdą pół boiska i strzelą bramkę. W I lidze takich zawodników nie ma. Zdaję sobie jednak sprawę, że oczekiwania wobec mojej osoby były większe, że to ja będę tym zawodnikiem, który będzie ciągnąć tą drużynę.

Kulminacją tej frustracji czy też niezadowolenia był ten słynny „Tweet” gdzie wyraźnie dałeś do zrozumienia co sądzisz o decyzji trenera co do składu?

Gdzieś to też zostało źle odebrane przez wszystkich. Oczywiście w profesjonalnej piłce nie powinno się to zdarzać, byłem sfrustrowany bo liczyłem, że w takim meczu zagram i pomogę drużynie tym bardziej, że w pierwszym meczu z Rozwojem dobrze zagrałem i strzeliłem bramkę. Najgorsze w tym wszystkim było to, jakie wytłumaczenie tej decyzji przekazał mi trener. W rozmowie z nim usłyszałem, że nie gram dziś bo przegrywam warunkami fizycznymi. Wszyscy przecież wiedzieli jakie są moje warunki i gdzieś ta frustracja mnie przerosła, tym bardziej, że w pierwszym meczu z Rozwojem zagrałem i strzeliłem bramkę. Oczywiście żałuje tej sytuacji, przeprosiłem za to wszystko trenera i drużynę. Chciałem również przeprosić kibiców za tą sytuację, ale po prostu nie wytrzymałem.

Druga połowa sezonu to słaby start w meczu ze Stomilem, w którym wylądowałeś na ławce już w przerwie i całkiem niezły koniec gdzie niewiele brakowało by strzelić gola z Sosnowcem.

Mam do siebie duży żal o mecz ze Stomilem. Trener dał mi wtedy szanse a ja nie pamiętam kiedy zagrałem tak słaby mecz. To był chyba najsłabszy mecz w karierze. Piłka mi odskakiwała, nie wykorzystałem wszystkich swoich walorów. Nie dziwie się, że później czekałem tak długo na swoją szansę. W meczu z Sosnowcem dostałem od trenera szansę na boku pomocy i myślę, że to też nie było złe rozwiązanie. Mam predyspozycję by grać na boku, zejść do środka. Przed Sosnowcem trenowaliśmy takie ustawienie 2-3 dni i widać było, że to za krótko by opanować to dobrze. Myślę, że na dłuższą metę to może być dobre rozwiązanie bo przy moim zejściu do środka otwierają się boki pomocy czy to dla Czerwińskiego, Pietrzaka czy też Frańczaka, można mieć również przewagę w środku pola. Grałem tak w przeszłości w Amice w Ekstraklasie, tak strzeliłem swoją pierwszą bramkę w barwach Amiki na Bukowej. To jest dobre rozwiązanie tylko musimy nad tym potrenować. Cieszę się, że trener to zauważył i mam nadzieję, że będziemy z tego korzystać.

Trener Piekarczyk chciał Cię jedynie na 10-tce jako rozgrywającego, ale widzimy że jednak na grę z boku pomocy Ty zapatrujesz się również pozytywnie.

Myślę że tak, bo połowę swej kariery spędziłem na boku, przyzwyczajenia mam i myślę, że sobie poradzę. Chce grać i dać tej drużynie jak najwięcej, więc jeśli trener uzna, że na boku przydam się bardziej niż w środku to mogę tam zagrać. Dobrze się też czuje na pozycji 8, jestem częściej pod grą i mogę ją rozgrywać. Schematy są różne i jest to tak naprawdę kwestia trenera.

Po Stomilu nie wracałeś długo do gry, ale nie ty jeden zostałeś zmieniony już w przerwie. Rafał Pietrzak w meczu z Płockiem też został zmieniony po 45 minutach. Konsekwencja trenera to chyba dobra rzecz dla drużyny i piłkarzy, którzy muszą zrozumieć, że słabszy występ sprawi im problemy z wyjściem w składzie.

Trzeba robić wszystko z korzyścią dla drużyny, jeśli ktoś jest w słabszej formie to nie będzie grać. Gorszej rundy nie będę mieć i głęboko wierzę, że po zimie będę w dobrej formie.

Po tej połowie rundy z trener Brzęczkiem patrzysz z optymizmem w przyszłość jeśli chodzi o siebie i drużynę?

Na pewno tak. Trener zarządza twardą ręką i to tej drużynie było bardzo potrzebne, żeby każdy czuł respekt przed trenerem i by wiedział, co ma robić na boisku. Wcześniej momentami wyglądało to tak, że każdy robił sobie co chciał na boisku i pojawiały się błędy. Teraz doszła konsekwencja na boisku i w szatni bo trzeba zawsze być zdyscyplinowanym. Widać, że zmiany przełożyły się również na grę na boisku i wyniki. Nasza dyscyplina przyniosła nam mecze bez straconej bramki. Jestem po rozmowach z trenerem i wiem, że na początku swej pracy chciał pracować nad obroną. Teraz wraz ze zbiegiem czasu będzie chciał poprawić grę w ofensywie i wierzę, że znajdzie tam dla mnie miejsce. Trener wierzy we mnie i liczy na mnie – takie słowa usłyszałem od niego.

Trener wspominał o nowym ustawieniu, które chciałby wprowadzić jeśli chodzi o linię pomocy. Myślisz, że to właśnie dotyczyło Twojej osoby?

Wszyscy byli zaskoczeni tym, że grałem na skrzydle. Miałem jedną sytuację do strzelenia bramki, była ona idealna i czysto trafiłem w piłkę. Myślę, że gdybym odrobinę popsuł to uderzenie to paradoksalnie byłby gol. Na treningach takie akcje kończą się bramką, niestety w meczu nie wpadło. Patrzmy jednak w przyszłość, bo mam nadzieję, że wszystko się ułoży dla mnie, dla drużyny dobrze i odniesiemy jakiś sukces.

Po meczu w Sosnowcu pojawiły się słowa, że po tej porażce GieKSa wróci silniejsza. Powiedz ze strony zawodnika czy taka porażka rzeczywiście sprawia, że drużyna jest silniejsza w kolejnych spotkaniach?

Ta porażka była dla nas bardzo bolesna, w szatni było jak na stypie, w ostatnim okresie tworzyliśmy drużynę, zgraliśmy się i było widać, że jeden za drugim poszedłby w ogień. Nie mogliśmy uwierzyć w to co się stało, głowy były spuszczone a niektórzy nawet płakali. Dla nas ta porażka to było jak przegranie finału ligi mistrzów. Trener starał się nas podbudować, że to nie koniec. W tamtym momencie nie wierzyliśmy w to, bo zostawiliśmy mnóstwo zdrowia i serca na boisku, mieliśmy swoje okazje w tym meczu. Nie zasłużyliśmy na tą porażkę i dlatego ona tak bardzo bolała.

28 lat i 11 klubów w Twoim CV. Nie masz wrażenia, że brakuje gdzieś stabilizacji w Twojej karierze?

Myślę, że tak, płacę za błędy w młodości. Będąc w Lechu byłem wypożyczany do Widzewa, Warty Poznań, Tura Turek czy też Jagielonii. To były wypożyczenia, które mi nic nie dawały od strony piłkarskiej. One jedynie nabijały licznik klubów, w niektórych spędziłem tylko pół roku. Dopiero od Arki miałem trochę stabilności i zacząłem zmieniać kluby mniej więcej po okresie dwóch lat. Z Arki odszedłem po spadku do I ligi, w Sandecji spędziłem ponad dwa lata, Płock tak samo. W Łęcznej również miałem być dwa lata, ale nie udało się.

W jednym z wywiadów wspomniałeś, że do szatni w ekstraklasie wprowadzał Cię Grzegorz Szamotulski. W Katowicach to Ty jesteś jednym z najstarszych, mimo 28 lat. Poczułeś trochę, że zmieniła się Twoja rola?

Podpisując kontrakt nie zdawałem sobie z tego sprawy, dopiero gdy wszedłem do szatni to sprawdziłem roczniki urodzenia kolegów. W Łęcznej gdzie jest wielu starszych zawodników zdarzało się, że to ja nosiłem piłki i bramki na treningi. Tutaj musiałem się przestawić, że 15 zawodników jest młodszych ode mnie. Dla mnie była to nowa sytuacja i chyba na początku nie potrafiłem się w tym odnaleźć. Teraz jest nieco inaczej i staram się pomagać wszystkim. Chociaż z drugiej strony wiem sam po sobie jak to jest ze wskazówkami od starszych graczy. W Amice porady mogłem brać od Kryszałowicza, Dębińskiego czy też Murawskiego. Wtedy mówiłem sobie „a co mi tam będzie stary gadał”. Dopiero teraz widzę, że oni mieli rację. Patrząc wiec na tą sytuację czasem sam się śmieje, że biorę młodych udzielam im rad a byłem kiedyś taki sam jak oni. Mam nadzieję, że oni będą mądrzejsi ode mnie i skorzystają z tych porad bo na pewno to im piłkarsko i życiowo może pomóc.

Na początku sezonu była jeszcze jedna sytuacja, którą chcieliśmy z Tobą wyjaśnić. W jednej z wypowiedzi sugerowałeś, że nie możecie grać w 10tkę mając na myśli słabszą grę młodzieżowców.

Każdy z nas zdawał sobie sprawę, że zagraliśmy słabo z Sosnowcem (pierwszy mecz), żeby taki mecz wygrać trzeba dawać z siebie maksimum. W tym meczu tak jednak nie było. W mojej wypowiedzi chodziło bardziej o podejście niektórych zawodników do gry. Jest przepis młodzieżowca i niektórzy to po prostu wykorzystują. Mi chodziło oto by zaznaczyć to by tego nie wykorzystywali tylko z pokorą i zaangażowaniem wykonywali to co do nich należy. Niektórzy naprawdę obrośli w piórka i chcieliśmy to ze starszymi zawodnikami utemperować, chcieliśmy by zrozumieli, że nie grają dlatego, że są w dobrej dyspozycji tylko dlatego, że jest przepis. Gdy ja wchodziłem do drużyny czy też inni starsi zawodnicy to musieliśmy się wyróżniać i coś sobą reprezentować by móc zagrać w meczu ligowym. Teraz niektórzy z nich dostali szansę za darmo i muszą się wziąć za siebie, pokazać, że grają nie ze względu na przepis ale dlatego, że zasługują. U nas na początku za trenera Piekarczyka było widoczne podejście „I tak będę grać bo muszę grać” i niektórych z nas to denerwowało. Trener Brzęczek wprowadził zmiany i widać tego efekt, każdy z młodych graczy zapieprza na boisku i treningach bo wiedzą, że nikt za darmo nie będzie grać.

Myślisz, że trener Brzęczek będzie potrafił to na dłuższą metę utrzymać?

Oczywiście, że idzie to wszystko zmienić. Trener powiedział wprost „Będziecie robić to czego wymagam to będziecie w klubie, jeśli ktoś nie będzie tego robić to go tutaj po prostu nie będzie”. Myślę, że zarówno do młodych jak i starszych te słowa trenera dotarły. Musimy wszyscy pchać wózek w jedną stronę, bo nikt za darmo nie będzie grał. Wszyscy musimy realizować koncepcję trenera i jeśli tak się stanie to osiągniemy sukcesy. Trener jasno dał nam do zrozumienia, że jeżeli ktoś będzie ciągnął wózek w inną stronę to dla takich osób nie będzie miejsca w klubie. Moim zdaniem to dobre podejście, bo najważniejszy jest sukces drużyny.

Sukcesy na razie odnosi inny trener, z którym miałeś okazję pracować -Marcin Kaczmarek z Płocka. Powiedz coś o tym trenerze, jak to się dzieje, że Płock kolejny raz walczy o awans.

Uważam, że to jest bardzo dobry trener i psycholog. Ma bardzo dobre podejście do zawodników. Opowiem na swoim przykładzie. Przyszedłem do Płocka do II ligi, trener do mnie zadzwonił, nakreślił plan i przekazał że chce bym był ważnym zawodnikiem i będzie na mnie stawiał. Te wszystkie słowa miały odzwierciedlenie w tym co robił. Nawet gdy zagrałem słabszy mecz to trener na mnie stawiał, moja pewność siebie rosła. Myślę, że większość graczy w Płocku też czuła wsparcie trenera.
To wsparcie i rosnąca pewność siebie u każdego z nas sprawiła, że zaliczyliśmy bodajże 23 mecze bez porażki na poziomie II i I ligi. Po awansie nie było zmian w drużynie, szkielet był ten sam. Trener powiedział, że ufa zawodnikom których ma. Rosła wtedy nasza siła i wiedzieliśmy, że nie możemy zawieść trenera. Po zeszłym sezonie trochę zmieniła się jego drużyna, ale nowi gracze zostali bardzo dobrze dobrani i na razie mają sukcesy. Cieszę się, że mu się udało bo jest to dobry fachowiec i zasługuje by osiągnąć dobre wyniki.

Prezesi często mówią o GieKSie, że jest stabilna i piłkarze chcą grać w naszym klubie. Z Twojej perspektywy jak wygląda organizacja?

Od strony organizacyjnej nie ma się do czego przyczepić. Klub jest bardzo dobrze zorganizowany, wszystko mamy zapewnione. Finanse są płacone na czas, więc nie mamy na co narzekać. Za awans mamy premie i to co zarobimy zależy od nas bo to my musimy podnieść pieniądze z murawy. Od strony sportowej wszystko idzie w dobrym kierunku, mamy indywidualne treningi, jest dodatkowy trener Leszek Dyja, do którego gracze jeżdżą nadrabiać zaległości fizyczne. Wszystko zależy od nas czy będziemy umieli z tego skorzystać.

Trochę prywatnie jeszcze podpytamy bo wspominałeś w wywiadach, że brakowało w Twojej karierze ojca. Obserwując waszą rodzinę w mediach społecznościowych mamy wrażenie, że mocno się angażujesz w swoją rolę. Czy to właśnie efekt tego, że gdzieś Twojego taty zabrakło?

Dla mnie rodzina jest najważniejsza. Córka i żona jest ponad wszystko i to dla nich robię wszystko. Mamy teraz wolne i każdą chwilę staram się spędzić z nimi. Chodzimy do kina, mamy wspólne wyjścia na które nie było czasu. Mój tata pracował za granicą, wysyłał nam pieniądze, mama nas wychowywała, ale brakowało silnej męskiej ręki by naprowadzić nas czasami na dobrą drogą. Na pewno przez to popełniłem błędy gdy byłem młodszy, ale teraz mam to doświadczenie i mam nadzieję, że przeniesie się ono zarówno na boisko jak i życie prywatne.

Chciałbyś coś przekazać kibicom?

Chciałbym życzyć kibicom Wesołych Świąt i wszystkiego dobrego w nowym roku. Przede wszystkim chciałbym życzyć im wspólnych sukcesów. My potrzebujemy ich na trybunach. Oni są naszym dwunastym zawodnikiem i niosą nas w meczach głośnym dopingiem. Mam nadzieję, że na mecz z Arka zapełnią trybuny do ostatniego miejsca i pomogą nam w wygranej. Niestety ja nie będę grać w tym meczu, może pójdę na Blaszok i wspólnie będę z kibicami dopingować. Żałuje tego meczu, bo Arka zawsze zajmuje specjalne miejsce w moim sercu, ale cóż – akcja w Sosnowcu była taka, że musiałem przerywać i faulować rywala nawet mając świadomość, że dostanę kartkę.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    mms

    19 grudnia 2015 at 11:26

    Dlaczego nie ma informacji na temat siatkówki? Dużo się dzieje w najbliższych dniach a tu cisza.

  2. Avatar photo

    blazej

    19 grudnia 2015 at 13:38

    MMS dlatego, że osób w redakcji jest za mało by pisać o siatkówce cały czas. Nie pracujemy w redakcji tylko robimy do społecznie więc nie zawsze jest też czas. Możesz dołączyć do nas i pisać newsy o siatkówce.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga