Dołącz do nas

Piłka nożna Wywiady

[WYWIAD] Burkhardt: Wierzę, że po zimie dam więcej drużynie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W czasie sezonu zarówno my jak i zawodnicy pierwszej drużyny nie zawsze mamy czas by przeprowadzić dla was dłuższy wywiad. Przerwa między rundami to dla nas doskonały czas, by takie zaległości nadrobić. Dziś mamy dla Was wywiad z Filipem Burkhardtem – zapraszamy do czytania.

GieKSa.pl: Filip jakbyś ocenił pierwsze pół roku, które spędziłeś w GieKSie od strony piłkarskiej i od strony prywatnej? Katowice to pierwsze miasto na Śląsku, w którym zamieszkałeś na dłużej.

Filip Burkhardt: Na pewno zdecydowanie więcej po sobie oczekiwałem, tak samo jak i po wynikach drużyny. Patrząc jednak na moją osobę to sam siebie zawiodłem, mimo, że niektóre mecze były dobre, bo strzeliłem 3 bramki. Jednak jeśli brać pod uwagę samą grę i wkład do drużyny to oczekuję od siebie więcej. Mam nadzieję, że na wiosnę moja rola w drużynie ulegnie zmianie i dam więcej zespołowi, bo wiem, że mnie na to stać. Jeśli zdrowie pozwoli i solidnie przepracujemy okres przygotowawczy to jestem pewien, że dam więcej niż dotychczas. Prywatnie to rzeczywiście mieszkaliśmy w wielu miejscach w Polsce, ale tutaj szybko się zaaklimatyzowaliśmy się z żoną i córką. Podoba nam się tutaj, mamy już swoich znajomych. Wiadomo, że zawsze jest jakiś okres aklimatyzacji, ale myślę, że mamy to już za sobą.

W Łęcznej na pewno miałeś apetyt na więcej, sam w tamtym czasie w wywiadach podkreślałeś, że chcesz strzelić parę bramek i dołożyć asysty. Niestety nie udało Ci się. Kiedy zacząłeś myśleć o zmianie klubu?

Z samej gry w Łęcznej byłem zadowolony, choć oczywiście brakowało mi bramek. Być może nie miałem w tym aspekcie szczęścia. Do mojej gry większych pretensji trener nie miał, a argumentem trenera za tym by mnie odsuwać powoli na ławkę był fakt, że nie strzelałem tych bramek.
Musiałem to zaakceptować. Taki był fakt, że przez rok nie strzeliłem bramki. Dostawałem sygnały od trenera, że będzie szukał na moją pozycję zawodnika, który będzie strzelać bramki. Moja gra niestety częściej opiera się na asystach, nie strzelam dużo bramek w sezonie. Jestem doświadczonym graczem i po zachowaniach trenera widziałem, że nie będzie na mnie stawiać. Chciałem grać, bo mam dopiero 28 lat i doświadczenie, które zdobyłem mogę wykorzystać na swoją korzyść. Pojawiła się propozycja z GKS-u, dostałem telefon, że klub jest zainteresowany, że chcą budować zespół na ekstraklasę, sytuacja finansowa jest stabilna. Wiedziałem, że to klub z dużymi tradycjami i kibicami, grałem kilka razy na Bukowej i zawsze była fajna atmosfera. Przez te pół roku również tego doświadczyłem, mimo, iż na trybuny nie przychodzi po 10.000-20.000 Tysięcy. Miałem dwie inne oferty, ale oferta z Katowic była najkonkretniejsza, klub miał swoje cele i to mi najbardziej pasuje gdyż jestem zawodnikiem, który chce grać „o coś” a nie tylko o utrzymanie czy też środek tabeli. Drużyna którą mamy na początku się budowała, teraz myślę, że jesteśmy już drużyną która się zna, w której każdy wie, czego się spodziewać po drugiej osobie.

Wyjaśnijmy sprawę z Twoim kontraktem, bo sporo zamieszania informacyjnego z tym było.

W Łęcznej miałem jeszcze roczny kontrakt, ale nie chciałem tam zostać. Byłem dogadany w klubie, że jak znajdę klub i zrezygnuje z zaległości to będę mógł odejść. Szybko dogadałem się z GieKSą, ale niestety w Łęcznej nie do końca działacze byli fair. Zostałem więc wypożyczony na rok, ale w między czasie rozwiązałem kontrakt z winy klubu i dziś jestem pełnoprawnym zawodnikiem GKS-u z kontraktem do czerwca 2017.

Ten sezon dla całej drużyny jak i dla Ciebie można podzielić na dwie części. W pierwszej za kadencji trenera Piekarczyka początek sezonu dla Ciebie i drużyny był wymarzony, jednak koniec był już fatalny. Nie ma, co ukrywać, że z trenerem Piekarczykiem Ci się nie układało.

Wydaje mi się, że trener miał większe zaufanie do zawodników, którzy byli w klubie od dawna. Odczuwałem to ja, odczuwali to również inni nowi zawodnicy. Nie było zaufania na boisku ze strony trenera. Początek rzeczywiście był dobry, bo dawałem coś drużynie, dawałem radę na boisku, strzelałem bramki. Później gdzieś tego zaufania ze strony trenera zabrakło a wiadomo, że każdy zawodnik potrzebuje podkreślenia tego, że się liczy na niego.. Wtedy dochodzi do gry pewność siebie, która w pewnym momencie mi uciekła. Były mecze, w których grałem a potem siadałem na ławce, więc ciężko było mi dojść do odpowiedniej formy. Wierze w to, że po zimie zapracuje na zaufanie trenera i wrócę do optymalnej dyspozycji.

Patrząc wtedy na Twoją grę miało się wrażenie, że początki w meczu są w Twoim wykonaniu dobre – jak z Siedlcami czy Sandecją – natomiast w miarę upływu czasu i gorszej gry drużyny słabiej wyglądałeś również Ty.

Jak idzie drużynie to wyróżnia się większość zawodników. Gdy przegrywamy to odbija się to na każdym. W takich momentach to niekiedy potrzebny jest jedynie Messi czy Ronaldo, którzy przejdą pół boiska i strzelą bramkę. W I lidze takich zawodników nie ma. Zdaję sobie jednak sprawę, że oczekiwania wobec mojej osoby były większe, że to ja będę tym zawodnikiem, który będzie ciągnąć tą drużynę.

Kulminacją tej frustracji czy też niezadowolenia był ten słynny „Tweet” gdzie wyraźnie dałeś do zrozumienia co sądzisz o decyzji trenera co do składu?

Gdzieś to też zostało źle odebrane przez wszystkich. Oczywiście w profesjonalnej piłce nie powinno się to zdarzać, byłem sfrustrowany bo liczyłem, że w takim meczu zagram i pomogę drużynie tym bardziej, że w pierwszym meczu z Rozwojem dobrze zagrałem i strzeliłem bramkę. Najgorsze w tym wszystkim było to, jakie wytłumaczenie tej decyzji przekazał mi trener. W rozmowie z nim usłyszałem, że nie gram dziś bo przegrywam warunkami fizycznymi. Wszyscy przecież wiedzieli jakie są moje warunki i gdzieś ta frustracja mnie przerosła, tym bardziej, że w pierwszym meczu z Rozwojem zagrałem i strzeliłem bramkę. Oczywiście żałuje tej sytuacji, przeprosiłem za to wszystko trenera i drużynę. Chciałem również przeprosić kibiców za tą sytuację, ale po prostu nie wytrzymałem.

Druga połowa sezonu to słaby start w meczu ze Stomilem, w którym wylądowałeś na ławce już w przerwie i całkiem niezły koniec gdzie niewiele brakowało by strzelić gola z Sosnowcem.

Mam do siebie duży żal o mecz ze Stomilem. Trener dał mi wtedy szanse a ja nie pamiętam kiedy zagrałem tak słaby mecz. To był chyba najsłabszy mecz w karierze. Piłka mi odskakiwała, nie wykorzystałem wszystkich swoich walorów. Nie dziwie się, że później czekałem tak długo na swoją szansę. W meczu z Sosnowcem dostałem od trenera szansę na boku pomocy i myślę, że to też nie było złe rozwiązanie. Mam predyspozycję by grać na boku, zejść do środka. Przed Sosnowcem trenowaliśmy takie ustawienie 2-3 dni i widać było, że to za krótko by opanować to dobrze. Myślę, że na dłuższą metę to może być dobre rozwiązanie bo przy moim zejściu do środka otwierają się boki pomocy czy to dla Czerwińskiego, Pietrzaka czy też Frańczaka, można mieć również przewagę w środku pola. Grałem tak w przeszłości w Amice w Ekstraklasie, tak strzeliłem swoją pierwszą bramkę w barwach Amiki na Bukowej. To jest dobre rozwiązanie tylko musimy nad tym potrenować. Cieszę się, że trener to zauważył i mam nadzieję, że będziemy z tego korzystać.

Trener Piekarczyk chciał Cię jedynie na 10-tce jako rozgrywającego, ale widzimy że jednak na grę z boku pomocy Ty zapatrujesz się również pozytywnie.

Myślę że tak, bo połowę swej kariery spędziłem na boku, przyzwyczajenia mam i myślę, że sobie poradzę. Chce grać i dać tej drużynie jak najwięcej, więc jeśli trener uzna, że na boku przydam się bardziej niż w środku to mogę tam zagrać. Dobrze się też czuje na pozycji 8, jestem częściej pod grą i mogę ją rozgrywać. Schematy są różne i jest to tak naprawdę kwestia trenera.

Po Stomilu nie wracałeś długo do gry, ale nie ty jeden zostałeś zmieniony już w przerwie. Rafał Pietrzak w meczu z Płockiem też został zmieniony po 45 minutach. Konsekwencja trenera to chyba dobra rzecz dla drużyny i piłkarzy, którzy muszą zrozumieć, że słabszy występ sprawi im problemy z wyjściem w składzie.

Trzeba robić wszystko z korzyścią dla drużyny, jeśli ktoś jest w słabszej formie to nie będzie grać. Gorszej rundy nie będę mieć i głęboko wierzę, że po zimie będę w dobrej formie.

Po tej połowie rundy z trener Brzęczkiem patrzysz z optymizmem w przyszłość jeśli chodzi o siebie i drużynę?

Na pewno tak. Trener zarządza twardą ręką i to tej drużynie było bardzo potrzebne, żeby każdy czuł respekt przed trenerem i by wiedział, co ma robić na boisku. Wcześniej momentami wyglądało to tak, że każdy robił sobie co chciał na boisku i pojawiały się błędy. Teraz doszła konsekwencja na boisku i w szatni bo trzeba zawsze być zdyscyplinowanym. Widać, że zmiany przełożyły się również na grę na boisku i wyniki. Nasza dyscyplina przyniosła nam mecze bez straconej bramki. Jestem po rozmowach z trenerem i wiem, że na początku swej pracy chciał pracować nad obroną. Teraz wraz ze zbiegiem czasu będzie chciał poprawić grę w ofensywie i wierzę, że znajdzie tam dla mnie miejsce. Trener wierzy we mnie i liczy na mnie – takie słowa usłyszałem od niego.

Trener wspominał o nowym ustawieniu, które chciałby wprowadzić jeśli chodzi o linię pomocy. Myślisz, że to właśnie dotyczyło Twojej osoby?

Wszyscy byli zaskoczeni tym, że grałem na skrzydle. Miałem jedną sytuację do strzelenia bramki, była ona idealna i czysto trafiłem w piłkę. Myślę, że gdybym odrobinę popsuł to uderzenie to paradoksalnie byłby gol. Na treningach takie akcje kończą się bramką, niestety w meczu nie wpadło. Patrzmy jednak w przyszłość, bo mam nadzieję, że wszystko się ułoży dla mnie, dla drużyny dobrze i odniesiemy jakiś sukces.

Po meczu w Sosnowcu pojawiły się słowa, że po tej porażce GieKSa wróci silniejsza. Powiedz ze strony zawodnika czy taka porażka rzeczywiście sprawia, że drużyna jest silniejsza w kolejnych spotkaniach?

Ta porażka była dla nas bardzo bolesna, w szatni było jak na stypie, w ostatnim okresie tworzyliśmy drużynę, zgraliśmy się i było widać, że jeden za drugim poszedłby w ogień. Nie mogliśmy uwierzyć w to co się stało, głowy były spuszczone a niektórzy nawet płakali. Dla nas ta porażka to było jak przegranie finału ligi mistrzów. Trener starał się nas podbudować, że to nie koniec. W tamtym momencie nie wierzyliśmy w to, bo zostawiliśmy mnóstwo zdrowia i serca na boisku, mieliśmy swoje okazje w tym meczu. Nie zasłużyliśmy na tą porażkę i dlatego ona tak bardzo bolała.

28 lat i 11 klubów w Twoim CV. Nie masz wrażenia, że brakuje gdzieś stabilizacji w Twojej karierze?

Myślę, że tak, płacę za błędy w młodości. Będąc w Lechu byłem wypożyczany do Widzewa, Warty Poznań, Tura Turek czy też Jagielonii. To były wypożyczenia, które mi nic nie dawały od strony piłkarskiej. One jedynie nabijały licznik klubów, w niektórych spędziłem tylko pół roku. Dopiero od Arki miałem trochę stabilności i zacząłem zmieniać kluby mniej więcej po okresie dwóch lat. Z Arki odszedłem po spadku do I ligi, w Sandecji spędziłem ponad dwa lata, Płock tak samo. W Łęcznej również miałem być dwa lata, ale nie udało się.

W jednym z wywiadów wspomniałeś, że do szatni w ekstraklasie wprowadzał Cię Grzegorz Szamotulski. W Katowicach to Ty jesteś jednym z najstarszych, mimo 28 lat. Poczułeś trochę, że zmieniła się Twoja rola?

Podpisując kontrakt nie zdawałem sobie z tego sprawy, dopiero gdy wszedłem do szatni to sprawdziłem roczniki urodzenia kolegów. W Łęcznej gdzie jest wielu starszych zawodników zdarzało się, że to ja nosiłem piłki i bramki na treningi. Tutaj musiałem się przestawić, że 15 zawodników jest młodszych ode mnie. Dla mnie była to nowa sytuacja i chyba na początku nie potrafiłem się w tym odnaleźć. Teraz jest nieco inaczej i staram się pomagać wszystkim. Chociaż z drugiej strony wiem sam po sobie jak to jest ze wskazówkami od starszych graczy. W Amice porady mogłem brać od Kryszałowicza, Dębińskiego czy też Murawskiego. Wtedy mówiłem sobie „a co mi tam będzie stary gadał”. Dopiero teraz widzę, że oni mieli rację. Patrząc wiec na tą sytuację czasem sam się śmieje, że biorę młodych udzielam im rad a byłem kiedyś taki sam jak oni. Mam nadzieję, że oni będą mądrzejsi ode mnie i skorzystają z tych porad bo na pewno to im piłkarsko i życiowo może pomóc.

Na początku sezonu była jeszcze jedna sytuacja, którą chcieliśmy z Tobą wyjaśnić. W jednej z wypowiedzi sugerowałeś, że nie możecie grać w 10tkę mając na myśli słabszą grę młodzieżowców.

Każdy z nas zdawał sobie sprawę, że zagraliśmy słabo z Sosnowcem (pierwszy mecz), żeby taki mecz wygrać trzeba dawać z siebie maksimum. W tym meczu tak jednak nie było. W mojej wypowiedzi chodziło bardziej o podejście niektórych zawodników do gry. Jest przepis młodzieżowca i niektórzy to po prostu wykorzystują. Mi chodziło oto by zaznaczyć to by tego nie wykorzystywali tylko z pokorą i zaangażowaniem wykonywali to co do nich należy. Niektórzy naprawdę obrośli w piórka i chcieliśmy to ze starszymi zawodnikami utemperować, chcieliśmy by zrozumieli, że nie grają dlatego, że są w dobrej dyspozycji tylko dlatego, że jest przepis. Gdy ja wchodziłem do drużyny czy też inni starsi zawodnicy to musieliśmy się wyróżniać i coś sobą reprezentować by móc zagrać w meczu ligowym. Teraz niektórzy z nich dostali szansę za darmo i muszą się wziąć za siebie, pokazać, że grają nie ze względu na przepis ale dlatego, że zasługują. U nas na początku za trenera Piekarczyka było widoczne podejście „I tak będę grać bo muszę grać” i niektórych z nas to denerwowało. Trener Brzęczek wprowadził zmiany i widać tego efekt, każdy z młodych graczy zapieprza na boisku i treningach bo wiedzą, że nikt za darmo nie będzie grać.

Myślisz, że trener Brzęczek będzie potrafił to na dłuższą metę utrzymać?

Oczywiście, że idzie to wszystko zmienić. Trener powiedział wprost „Będziecie robić to czego wymagam to będziecie w klubie, jeśli ktoś nie będzie tego robić to go tutaj po prostu nie będzie”. Myślę, że zarówno do młodych jak i starszych te słowa trenera dotarły. Musimy wszyscy pchać wózek w jedną stronę, bo nikt za darmo nie będzie grał. Wszyscy musimy realizować koncepcję trenera i jeśli tak się stanie to osiągniemy sukcesy. Trener jasno dał nam do zrozumienia, że jeżeli ktoś będzie ciągnął wózek w inną stronę to dla takich osób nie będzie miejsca w klubie. Moim zdaniem to dobre podejście, bo najważniejszy jest sukces drużyny.

Sukcesy na razie odnosi inny trener, z którym miałeś okazję pracować -Marcin Kaczmarek z Płocka. Powiedz coś o tym trenerze, jak to się dzieje, że Płock kolejny raz walczy o awans.

Uważam, że to jest bardzo dobry trener i psycholog. Ma bardzo dobre podejście do zawodników. Opowiem na swoim przykładzie. Przyszedłem do Płocka do II ligi, trener do mnie zadzwonił, nakreślił plan i przekazał że chce bym był ważnym zawodnikiem i będzie na mnie stawiał. Te wszystkie słowa miały odzwierciedlenie w tym co robił. Nawet gdy zagrałem słabszy mecz to trener na mnie stawiał, moja pewność siebie rosła. Myślę, że większość graczy w Płocku też czuła wsparcie trenera.
To wsparcie i rosnąca pewność siebie u każdego z nas sprawiła, że zaliczyliśmy bodajże 23 mecze bez porażki na poziomie II i I ligi. Po awansie nie było zmian w drużynie, szkielet był ten sam. Trener powiedział, że ufa zawodnikom których ma. Rosła wtedy nasza siła i wiedzieliśmy, że nie możemy zawieść trenera. Po zeszłym sezonie trochę zmieniła się jego drużyna, ale nowi gracze zostali bardzo dobrze dobrani i na razie mają sukcesy. Cieszę się, że mu się udało bo jest to dobry fachowiec i zasługuje by osiągnąć dobre wyniki.

Prezesi często mówią o GieKSie, że jest stabilna i piłkarze chcą grać w naszym klubie. Z Twojej perspektywy jak wygląda organizacja?

Od strony organizacyjnej nie ma się do czego przyczepić. Klub jest bardzo dobrze zorganizowany, wszystko mamy zapewnione. Finanse są płacone na czas, więc nie mamy na co narzekać. Za awans mamy premie i to co zarobimy zależy od nas bo to my musimy podnieść pieniądze z murawy. Od strony sportowej wszystko idzie w dobrym kierunku, mamy indywidualne treningi, jest dodatkowy trener Leszek Dyja, do którego gracze jeżdżą nadrabiać zaległości fizyczne. Wszystko zależy od nas czy będziemy umieli z tego skorzystać.

Trochę prywatnie jeszcze podpytamy bo wspominałeś w wywiadach, że brakowało w Twojej karierze ojca. Obserwując waszą rodzinę w mediach społecznościowych mamy wrażenie, że mocno się angażujesz w swoją rolę. Czy to właśnie efekt tego, że gdzieś Twojego taty zabrakło?

Dla mnie rodzina jest najważniejsza. Córka i żona jest ponad wszystko i to dla nich robię wszystko. Mamy teraz wolne i każdą chwilę staram się spędzić z nimi. Chodzimy do kina, mamy wspólne wyjścia na które nie było czasu. Mój tata pracował za granicą, wysyłał nam pieniądze, mama nas wychowywała, ale brakowało silnej męskiej ręki by naprowadzić nas czasami na dobrą drogą. Na pewno przez to popełniłem błędy gdy byłem młodszy, ale teraz mam to doświadczenie i mam nadzieję, że przeniesie się ono zarówno na boisko jak i życie prywatne.

Chciałbyś coś przekazać kibicom?

Chciałbym życzyć kibicom Wesołych Świąt i wszystkiego dobrego w nowym roku. Przede wszystkim chciałbym życzyć im wspólnych sukcesów. My potrzebujemy ich na trybunach. Oni są naszym dwunastym zawodnikiem i niosą nas w meczach głośnym dopingiem. Mam nadzieję, że na mecz z Arka zapełnią trybuny do ostatniego miejsca i pomogą nam w wygranej. Niestety ja nie będę grać w tym meczu, może pójdę na Blaszok i wspólnie będę z kibicami dopingować. Żałuje tego meczu, bo Arka zawsze zajmuje specjalne miejsce w moim sercu, ale cóż – akcja w Sosnowcu była taka, że musiałem przerywać i faulować rywala nawet mając świadomość, że dostanę kartkę.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    mms

    19 grudnia 2015 at 11:26

    Dlaczego nie ma informacji na temat siatkówki? Dużo się dzieje w najbliższych dniach a tu cisza.

  2. Avatar photo

    blazej

    19 grudnia 2015 at 13:38

    MMS dlatego, że osób w redakcji jest za mało by pisać o siatkówce cały czas. Nie pracujemy w redakcji tylko robimy do społecznie więc nie zawsze jest też czas. Możesz dołączyć do nas i pisać newsy o siatkówce.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga