Dołącz do nas

Piłka nożna Wywiady

[WYWIAD] Kalinkowski: Jestem bardzo zadowolony z przyjścia do GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Sporo nowym graczy pojawiło się w klubie w ostatnim okienku transferowym. Z jednym z nich umówiliśmy się w ostatnim czasie na nieco dłuższą niż pomeczowa wypowiedź rozmowę. Poznajcie bliżej Bartłomieja Kalinkowskiego.

GieKSa.pl: Trenujesz już karne?

Kalinkowski: Nie (śmiech). Ja do rzutów karnych się nie zabieram. W juniorach na turniejach podchodziłem do nich, ale strzelałem ze zmiennym szczęściem. To zdecydowanie nie jest moja mocna strona.

Wydawałoby się, że to może być Twoja mocna strona, bo generalnie często zawodnicy ze środka pola nawet z pozycji defensywnych dobrze wykonują takie 11stki.

Problem w karnych pojawia się wtedy, gdy podchodzę do piłki. Zwykle ci, którzy dobrze strzelają karne mają wybrany z góry wybrany róg, w który będą strzelać. Ja mam za dużo myśli wtedy, gdzie i jak uderzyć.

Zacznijmy więc od początku, długo zastanawiałeś się nad propozycją GieKSy w lecie?

Dla mnie to była prosta sprawa. Po Suwałkach miałem rok kontraktu z Legią, ale wiedziałem, że w tamtej chwili nie będzie dla mnie miejsca w tej drużynie. Szukałem bez powodzenia gry w ekstraklasie. GKS był bardzo zdeterminowany,by mnie pozyskać, co bardzo mi zaimponowało. W dwa dni załatwiliśmy wszystkie formalności między sobą, a i kwestie finansowe między klubami nie były przeszkodą. Z perspektywy czasu jestem bardzo zadowolony z tego kroku.

Ten piłkarski początek do łatwych nie należał bo przegraliście w Radomiu.

Tamten mecz jest do wymazania. Przegraliśmy go grając w składzie, który na tamtą chwilę był mocno eksperymentalny. Kontuzje i kartki wykluczyły 5 graczy, którzy teraz grają w podstawowym składzie. Do tego w tym zestawieniu graliśmy nasz pierwszy mecz „o punkty”. Z perspektywy czasu – mimo odpadnięcia – dobrze się stało, że taki mecz nam się przytrafił w tamtym momencie.  Po tym meczu zdaliśmy sobie sprawę, że to nie będzie tak łatwo wyglądało jak wszyscy myśleli.

Dla Ciebie chyba podwójny zimny prysznic bo zostałeś zmieniony w przerwie

GieKSa nie ściągałaby mnie, gdyby nie widziała mnie w składzie. Jeden mecz nie mógł o tym decydować, byłem przekonany, że dostanę jeszcze swoją szansę. W Radomiu zostałem zmieniony w przerwie, bo miałem od 3 minuty kartkę na koncie, a mecz był agresywny w środku pola. Trener wyjaśnił mi od razu, że nie chciał ryzykować czerwonej kartki.  Nie mogłem mieć żadnych pretensji do trenera, nasza gra nie była na najwyższym poziomie. Musiałem poczekać na swoją szansę, ale taka jest piłka. Teraz, gdy gramy dobrze, czekają inni. Gdyby coś się załamało w naszej grze, to też pewnie będą jakieś zmiany w składzie. Trzeba być na to przygotowanym i nikt się na to, że nie gra nie może obrażać. Normalną sprawą jest jednak to, że każdy chce grać.

Czekają inni, ale trzeba przyznać, że w składzie jest przewaga nowych graczy w porównaniu do zeszłych sezonów. Zaskoczyło Cię to, że tak się to udało od początku poukładać?

Wszystko wymaga czasu. Przede wszystkim dla sztabu szkoleniowego, który ma nowych graczy, ale jeszcze musi ich wpasować do drużyny. Musi zadecydować, kto ma grać, a kto siedzi na ławce i wchodzi do gry. Wiem, że apetyty rosną, ale wydaje mi się, że jeszcze potrzebujemy czasu, by grać lepiej. Póki co, w którymś momencie to wszystko powoli zatrybiło. Ukłony dla dyrektora Dariusza Motały i jego planu. Naprawdę trzeba było włożyć ciężką pracę i do tego mieć rozeznanie co do zawodników, w to by w ten sposób poukładać drużynę.

Kluczowy był mecz w Olsztynie? Bo nam się wydaje, że tam był pierwszy sygnał do tego, że zaczynacie dobrze grać.

Przeciwko Stomilowi na pewno pierwszy raz wyszliśmy takim składem. Zabrakło nam trochę szczęścia w tym meczu, chociaż gra rzeczywiście była dobra. Krok po kroku z każdym meczem nasza gra była lepsza, zaczęliśmy przede wszystkim dochodzić do sytuacji strzeleckich. Teraz największą bolączką jest nasza skuteczność, ale wierzę, że ona przyjdzie i trafią się takie mecze, że bramek będzie więcej.

Apetyty mocno wzrosły po waszej grze wśród kibiców. Co trzeba zrobić by taką dyspozycję utrzymać?

Jeśli chodzi o szatnię to trzeba powiedzieć, że mamy teraz fajną grupę ludzi, która jest zdeterminowana do tego, by grać jak najlepiej. Z mojej perspektywy wydaje mi się, że może to dobrze, że nie wszystko nam jeszcze wychodzi na boisku. Być może, gdyby tak było od razu to niektórzy pomyśleliby, że jesteśmy już gotową drużyną, a to jest często zgubne.  W szatni mamy doświadczonych graczy takich jak Grzegorz Goncerz, Tomasz Foszmańczyk czy Sebastian Nowak. Oni to wszystko trzymają i czuwają nad tym byśmy nie odlecieli. Wszystko jeszcze kontroluje sztab szkoleniowy z trenerem Jerzym Brzęczkiem na czele.

W Legii wchodziłeś do drużyny, w Suwałkach gra o utrzymanie a potem środek tabeli teraz pierwszy raz w GieKSie grasz na poważnie o coś?

Wchodząc do drugiej drużyny Legii myślałem, że tam jest presja. Dziś jednak wiem, że tej presji tam nie ma. W Wigrach człowiek się uczył, bo tam dobrze zaczęliśmy, a potem nastąpił spadek formy. Doświadczenia, które zbieram pozwalają mi spokojniej podchodzić do tego, co spotkałem w GieKSie. W Legii zawsze jest presja, wymaga się wygranych. Tutaj na Śląsku jest trochę inny rodzaj presji, bo też jest wiele klubów. Jest zainteresowanie kibiców i mnie takie coś bardzo odpowiada. Lubię kiedy coś się dzieje, gdy ludzie interesują się drużyną, gdy po prostu jest dla kogo grać. Nie uważam by taka sytuacja miała nam splątać nogi.

Mimo młodego wieku wydaje się, że sporo już przeszedłeś jako piłkarz. Czujesz, że dorastanie było przyśpieszone?

Okres w Legii dał mi bardzo dużo pod jednym względem. Musiałem sam dojść do wszystkiego ciężką pracą. Nigdy nie byłem tam uważany za najlepszego zawodnika z danego rocznika chociaż w juniorach młodszych zdobyłem wicemistrzostwo polski, w juniorach starszych mistrzostwo. Mimo tego, że się wyróżniałem, to do Młodej Ekstraklasy nie trafiłem. Okres juniorski musiałem przejść do samego końca, by trafić do drugiej drużyny. Niektórzy koledzy trafiali do Młodej Ekstraklasy w wieku 16 lat. Ja cały czas grałem w juniorach, co w tamtym momencie bardzo mi przeszkadzało, byłem wtedy strasznie niecierpliwy. Każdy ma inną ścieżkę rozwoju. Myślę, że moja była dla mnie korzystna. Nawet wypożyczenie do Suwałk traktuje bardzo dobrze, bo zobaczyłem ile jeszcze czeka mnie pracy,by grać nawet na poziomie pierwszoligowym. To nie jest tak, że przychodzę z Legii i wszystko przyjdzie mi łatwo i przyjemnie, trzeba dawać z siebie cały czas 100%. Można powiedzieć, że z Legii zszedłem poziom niżej do Wigier a teraz nowe wyzwanie GKS. Bardzo się cieszę z tego powodu, bo to po Wigrach na pewno krok do przodu, walczę o zupełnie inne cele.

Pierwsza liga to dobry pomysł dla takich graczy jak Ty, którzy nie mieszczą się w kadrze ekstraklasy? Wiemy, że nie wszyscy chcą schodzić niżej.

Myślę, że dla takich młodych graczy jest to dobra droga do rozwoju. I liga się rozwija, coraz więcej drużyn gra fajną piłkę, można zdobyć doświadczenie, zobaczyć jak wygląda szatnia w seniorach i jakie panują tu zasady. Trzeba nauczyć się cierpliwości, tego by ważyć słowa, by nie być porywczym jak w juniorach. Dochodzi też presja wyniku, więc to wszystko na pewno jest dobrym doświadczeniem dla młodych graczy.

Ty w ekstraklasie debiutowałeś, ale wspominałeś, że niedosyt był. Z perspektywy czasu byłeś już wtedy gotowy na grę?

Trenowałem wtedy  z pierwszą drużyną, która w tamtym okresie biła się w Lidze Europy, walczyła realnie mocno o mistrzostwo. Wychodziłem na treningi i nie odstawałem w rywalizacji z takimi zawodnikami jak Vrdoliak czy Jodłowiec. Nie było powodu, by myśleć, że nie dam sobie rady z innymi zawodnikami w lidze. Zagrałem w lidze i w tych meczach, w których zagrałem zebrałem dobre oceny. W jednym meczu nawet bardzo dobre. Bolało mnie jednak to, że gdy dostałem powołanie do  młodzieżowej reprezentacji, to po powrocie z niej nagle straciłem miejsce nawet w osiemnastce. Nie miałem już możliwości walki o skład. Oczywiście prędzej czy później z Legii bym musiał odejść wobec innych transferów. Uważam jednak, że gdyby trener Berg dałby mi więcej pograć, to skorzystałbym na tym jako zawodnik.

Jak wspominasz te powołanie do reprezentacji?

Grając w juniorach denerwowałem się, że nie dostaję powołań nawet do kadry Mazowsza. Nigdy w niej nie zagrałem. Dziś inaczej patrzę na to, szczególnie gdy widzę, gdzie teraz grają zawodnicy, którzy wtedy występowali w tej kadrze. Moment, gdy dostałem powołanie do reprezentacji był dla mnie szczególny. Zawsze walczyłem o to, by w niej grać, bo to super sprawa i wielki zaszczyt. Nawet moi rodzice pofatygowali się na ten mecz, by zobaczyć mój debiut. Dla mnie to wyróżnienie móc reprezentować kraj.

W jednym z wywiadzie mówiłeś, że słyszałeś różne opinie o kibicach GieKSy. Więc powiedz, jakie to były opinie i jak to się ma do Twoich doświadczeń?

Gdy reprezentowałem Wigry trener uczulał mnie na trybuny, gdy graliśmy w Katowicach. Wtedy pomyślałem sobie, że skoro przyszedłem z Legii i grałem przy większej ilości kibiców, to nic mnie nie zaskoczy. Muszę jednak przyznać, że w czasie meczu kibice z Blaszoka stworzyli bardzo dobry doping i na boisku to się czuło. Pierwsze wrażenie było pozytywne i zdziwiłem się, gdy usłyszałem, że kibice w Katowicach potrafią po 20 minutach „jechać po piłkarzach”. Od momentu w którym jestem w Katowicach czegoś takiego nie zauważam i jestem pod wrażeniem zachowania kibiców. Wyniki nie były na początku dobre, były przetasowania w kadrze. Być może gdyby zachowanie kibiców było inne na początku rozgrywek, to my dziś byśmy byli niżej w tabeli z zupełnie inną grą. Kibice nam zaufali i chyba nie są zawiedzeni naszą postawą. Uważam, że dalej musimy to wszyscy ciągnąć w jednym kierunku. Klub jest dobrze poukładany, mamy dobrą drużynę i wierzę, że wszyscy razem, razem z kibicami możemy ten awans wywalczyć. Trzeba jednak pamiętać, że do tego jeszcze długa droga.

Jak ocenisz swoją postawę w tych meczach? Naszym zdaniem brakuje jeszcze akcentów w ofensywie. Pytanie tylko czy Twoją rolą na boisku jest szukanie ofensywnych rozwiązań w ustawieniu w którym gramy?

Na pewno muszę popracować nad strzałami z dystansu. Każdy zawodnik, który gra na pozycji defensywnego pomocnika powinien mieć dobry taki strzał. Ja muszę nad tym popracować, bo jak pokazał np. mecz w Bielsku-Białej jeszcze trochę mi brakuje w tym elemencie. Czy jestem niewidoczny? Ja swoją rolę widzę nieco inaczej. Trzeba pamiętać o jednej rzeczy. Ktoś to pierwsze podanie wprowadzające musi wykonać, czy to do ataku czy do pomocy. Uważam, że w tym elemencie jestem dobry. To może być niewidoczne dla kibiców, ale jeśli dzięki temu możemy wygrywać mecze to mi taka rola pasuje. Podziwiam za grę Toniego Krossa, dla mnie ten człowiek nie jest niewidoczny na boisku, ale dla mnie bez niego Real Madryt nie istnieje. To jest zawodnik, który ma podania wprowadzające, przyśpieszające, do niego zespół nie boi się grać, bo ma zaufanie, że on zrobi coś pożytecznego. Zgadzam się, że patrząc w statystyki niewiele daję zespołowi jeśli chodzi o asysty i gole, ale też gram na pozycji numer 6, gdzie jestem dalej od bramki. Gdy gram z Łukaszem Zejdlerem to mi przypada więcej zadań defensywnych.

Ostatnio czytaliśmy opinię, że patrząc na to w jakim tempie rozwija się GieKSa to jest to zdecydowanie kurs na ekstraklasę. Pomijając boisko, które jest zawsze najmniej przewidywalne to jakie jest Twoje zdaniem na ten temat?

Mamy wszystko, czego nam potrzeba. Są boiska treningowe przy klubie, dobre boisko główne. Cieszy to, że wszystko jest na miejscu i możemy korzystać z siłowni, czy też odnowy biologicznej.  Zaplecze medyczne jest na wysokim poziomie i wiele tutaj znaczy osoba Wojtka Hermana, który współpracuje z kadrą.  Jeśli chodzi o taką otoczkę medialno-marketingową, to widzę, że w GieKSie też to się mocno rozwija. Nic tylko trenować i dążyć do tego celu.

Przed wami mecze ze Stalą a potem Tychy .

O Tychach w ogóle nie myślimy, choć zdążyłem się przekonać, jak ważny będzie to mecz dla kibiców. Jeśli chodzi o Stal to wiemy, że zmieniła trenera i jak czasem działa efekt nowej miotły, ale mam nadzieję, że tym razem się o niej nie przekonamy. To będzie trudny mecz, bo będziemy grać atakiem pozycyjnym z zespołem, który nie notuje dobrych wyników. Musimy być skoncentrowani przez całe spotkanie.

Z tego co wiemy dużo czytasz biografii sportowców. Co byś teraz polecił kibicom?

Aktualnie przeczytałem książkę Suareza. Bardzo cenię tego zawodnika za jego postawę na boisku, uważam, że jako napastnik jest w tym co robi najlepszy na świecie. Dużo dają również takie książki jak np. trenera Szamotulskiego. Wiadomo można się czasem  pośmiać z tych historyjek piłkarskich, ale one jednak młodym graczom powinny dać do myślenia, że nie wszystko jest takie kolorowe w karierze piłkarskiej i trzeba zadbać o przyszłość.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ekstra-noty 2025: Defensywa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do lektury ocen defensywnych zawodników GieKSy w sezonie 2024/25. Przy wystawianiu not w skali szkolnej (1-6) regularnie grającym zawodnikom kierowaliśmy się średnią Waszych ocen za miniony sezon. Za wiosnę uznaliśmy wszystkie spotkania rozgrywane w 2025 roku, tj. od meczu ze Stalą Mielec. 


Dawid Kudła: Sezon potwierdził jego klasę, choć nie obyło się bez poważnych wpadek, które na początku rundy jesienne skłoniły kibiców nawet do rozważań zmiany podstawowego golkipera. Było to raczej spowodowane czystymi emocjami, a nie chłodnymi przemyśleniami i nic takiego nie miało racji bytu. Było kilka błędów w komunikacji i wyjściu na przedpole, które bezpośrednio przekładały się na zagrożenie pod bramką. Po kilku spotkaniach w Ekstraklasie odnalazł jednak swój rytm i stał się prawdziwą opoką, ratując zespół w wielu akcjach, a najbardziej pamiętną będzie chyba parada w sytuacji sam na sam ze Shkurinem. Interwencje niemożliwe to właśnie jego specjalność. Przy wyprowadzeniu piłki jeszcze nieraz przyprawiał nas o szybsze bicie serca, ale zwykle już uchodziło mu to na sucho i koniec końców był ważnym elementem budowy akcji. Demony powróciły jeszcze przy niefortunnej interwencji w Gdańsku w końcówce sezonu, ale był to już raczej odosobniony wybryk na tle niezwykle pracowitej rundy wiosennej. Ze smaczków pozasportowych – potrafił wprowadzić uśmiech na twarzach wszystkich dziennikarzy, rzucając prześmiewcze komentarze w stronę kolegów udzielających wypowiedzi. Ostatecznie słusznie był przez Was wielokrotnie wybierany MVP spotkań, zapewniał drużynie niezbędny spokój na tyłach. Adrian Błąd prawdopodobnie mógłby częściej udzielać takich wywiadów, jak ten po meczu z Górnikiem: “Jak powiem, że dzisiejszy mecz wybronił nam Kudi, to nie będzie nic odkrywczego.”

🍁Jesień: 5
🌱Wiosna: 5+


Rafał Strączek: W pucharze spisywał się przyzwoicie, może przyzwoicie z plusem – zależy od interpretacji parady przy feralnym rzucie wolnym. Na pewno jest cenną rywalizacją dla Dawida Kudły, choć wiosną nie dostał ani minuty. Ostatecznie pozostał w naszym klubie na kolejny sezon.

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny


Arkadiusz Jędrych: Był ważnym spoiwem naszej defensywy, nawet jeśli sporadycznie zdarzały mu się proste błędy i czasem zbyt długo zwlekał z doskokiem, przez co na sumieniu ma parę groźnych akcji i bramek. Jego gra w powietrzu była wręcz niezawodna, a jego waleczność doskonale obrazuje podwójna interwencja, gdy już z poziomu murawy zdołał wybić nadlatującą piłkę. Umiejętność czytania gry i asekuracja kolegów sprawiały, że cały zespół czuł się stabilniej, a napastnicy rywali musieli szukać innych rozwiązań, nie mogąc korzystać z blokowanych przez niego wrzutek. Jego kluczowe wślizgi zapadają w pamięć: był zdolnym na pełnym ryzyku wyłuskać piłkę spod nóg rywala, albo i samą swoją obecnością zmusić go do błędu. Nie ograniczał się jednak tylko do roli tradycyjnego obrońcy: potrafił też posyłać jego rozpoznawcze długie piłki, które pozwalały szybko przejść do ataku. Prawdziwy Pan Kapitan, jako jedyny zawodnik z pola w całej lidze rozegrał każdą minutę tego sezonu.

🍁Jesień: 5-
🌱Wiosna: 5-


Lukas Klemenz: W kilku przypadkach to właśnie on, przy pomocy szybkości i zmysłu napastnika, wyprowadzał kontrę, która przeradzała się w groźną akcję semi-skrzydłowego. Po stałych fragmentach również potrafił kreować zagrożenie, czego wymaga od obrońców Rafał Górak. Ofensywny Lukas Klemenz z pierwszej rundy może być oceniony pozytywnie, niestety dużo więcej można powiedzieć o powtarzających się błędach w prostej grze piłką i nawet jej przyjęciu, pasywnym kryciu i brakach szybkościowych. Nie był pewnym punktem naszej defensywy na wiosnę, choć na papierze ma odpowiednie do tego umiejętności. Zazwyczaj spisywał się przyzwoicie lub nawet dobrze – po prostu w kluczowych chwilach zbyt często przydarzały mu się błędy, co rzutuje na jego ogólnym odbiorze.

🍁Jesień: 4+
🌱Wiosna: 3-


Alan Czerwiński: W końcówce sezonu prezentował się bardzo solidnie, rzadko przegrywał pojedynki i był po prostu kluczowym elementem drużyny, także w szatni. Był ważnym punktem w grze defensywnej – nie unikał odpowiedzialności, wspierał rozegranie i wielokrotnie asekurował swoich kolegów, często subtelną zmianą ustawienia zapobiegając kontrze lub ułatwiając zapoczątkowanie akcji. Dokładał do tego swoje w fazie ofensywnej, gdy z Marcinem Wasielewskim zaczęli stosować manewr wymiany pozycjami, w końcu nominalnie jest wahadłowym. Od czasu tej zmiany taktycznej mógł pokazywać pełnię swoich możliwości. Na początku kampanii momentami brakowało mu odwagi – nawet gdy miał przestrzeń do podłączenia się do akcji, wybierał podanie wstecz zamiast odważnego wejścia na wolne pole. Zdarzały mu się też proste błędy techniczne, zwłaszcza tuż po przenosinach: złe przyjęcia, niecelne zagrania na kilkanaście metrów, czy brak wyczucia przy pressingu rywali, których częstotliwość malała z biegiem czasu. Jako półboczny obrońca zdawał się czuć niekomfortowo, ale finalnie wyrósł na pewny punkt defensywy, jako wahadłowy dobrze sobie radził niemal od początku. Podobno proces adaptacji do nowego stylu gry trwa ponad pół roku, co zdaje się potwierdzać jego przypadek. 

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 5


Marten Kuusk: Jego atutem była siła fizyczna i zdecydowane wejścia w pojedynki – potrafił wygrać walkę o piłkę, postawić twarde warunki i wyczyścić pole karne w klasyczny, prosty sposób. Kilka razy źle wybierał moment na wyskoczenie z formacji, tworząc tym samym lukę w obronie. Potrafił dołożyć swoje w kreacji, ale raczej były to prostsze (lecz skuteczne) rozwiązania. Choć nie popełniał wielu rażących błędów, czasami trudno było mówić o pewności i spokoju, które powinien gwarantować środkowy obrońca. Wydaje się, że musi popracować tylko nad decyzyjnością i koncentracją, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do swojej osoby – w kilku meczach stawał na wysokości zadania i zamykał swoją stronę.

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 4-


Aleksander Komor: W ataku dołożył całkiem sporo jak na stopera (raz nawet próbował strzału przewrotką), w rozegraniu na pressing reagował raczej ekspediowaniem piłki. Potrafił wykazać się walecznością i wygrać pojedynek fizyczny. W obronie popełnił kilka błędów i sprawiał wrażenie bardzo zestresowanego grą w Ekstraklasie. 

🍁Jesień: 3
🌱Wiosna: Brak oceny


Bartosz Jaroszek: Z Unią zagrał bardzo nerwowo i niestabilnie. Z Pogonią (przynajmniej na chwilę) uratował nas przed utratą bramki wybiciem z linii, a jego najlepszy występ to starcie z Niecieczą – został wybrany MVP, bardzo dobry był to mecz. Pomagał drugiemu zespołowi, a kibice już wiążą jego przyszłość, choć jeszcze sezon zostanie w pierwszym zespole, z działem marketingu.  

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga