Dołącz do nas

Klub Piłka nożna

[WYWIAD] Rafał Kędzior o marketingu w klubie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wiele było różnych opinii na temat działalności marketingu w ostatnim czasie, więc przedstawiamy wam rozmowę z szefem działu Rafałem Kędziorem. Zapraszamy do lektury, która na pewno wyjaśni wam wiele spraw.

GieKSa.pl: Pół roku pracy już za tobą, jak się czujesz w klubie?

Rafał Kędzior: Czuję się jak w domu. Najpierw przychodziłem tutaj, jako kibic na Blaszok, później byłem na trybunie głównej a po studiach zaliczyłem pierwszy okres pracy w klubie. Wtedy o marketingu w takim wymiarze jak dziś nie było mowy, ale dla mnie było to ciekawe doświadczenie. Zmieniła się na plus organizacja w klubie i czuje się w 100% zadomowiony.

Wyjaśnijmy może na początku sytuację z Twoim przyjściem. Nie było jasnego komunikatu, co z Olgą Bieganowską, która zarządzała marketingiem i w opinii wielu robiła to dobrze.

Teraz wygląda to tak, że to ja jestem odpowiedzialny za dział marketingu a Olga jest moim zastępcą. Współpracujemy razem w wielu sprawach i się uzupełniamy, bo każdy z nas ma nieco inne predyspozycje, w innych sprawach czuje się mocniejszy. Mogę z pełną świadomością powiedzieć, że nasza współpraca układa się bardzo dobrze, uzupełniamy się w wielu tematach. Moje doświadczenie z innej branży, które mogę przelać na marketing plus doświadczenie Olgi z ostatnich lat pracy w klubie – można powiedzieć, że coś zostało dodane a niezabrane czy też zamienione. Olga cały czas aktywnie pracuje i jej aktywność jest bardzo ważna. Zachowując wszelkie proporcje naszą sytuację można obrazowo porównać do Prezesów Cygana i Janickiego. Oni również w wielu kwestiach się uzupełniają i współpracują.

Jak wygląda reszta działu?

Mamy Martynę Szewczyk odpowiedzialną za ticketing i całą organizację związaną ze sprzedażą i dystrybucją biletów, Klaudia Połap zajmuje się akcjami społecznymi. Dorota Morawska odpowiada w większej mierze za siatkówkę. Dziewczyny wykonują naprawdę świetną robotę! Do tego do pomocy mamy studio graficzne. Chciałbym jednak podkreślić, że wszyscy współpracujemy, nie jest tak, że ktoś się zamyka i odpowiada tylko za swoje tematy. Każdy dokłada swoją cząstkę do finalnego efektu, który widzą kibice. Dodatkowo nasz dział jest w jednej gałęzi z pozostałymi, które spina klamrą Marcin Janicki, czyli dodatkowo osiągający świetne wyniki pod okiem Marcina Ćwikły dział sprzedaży, dział komunikacji z Maćkiem Blautem i rzecznikiem Maurycym Sklorzem na czele. Nie można, więc powiedzieć, że sukces jakiejś akcji jest sukcesem tylko jednego działu. Wszyscy musimy pracować na ten sukces i w wielu sprawach się uzupełniać.

Wspomniałeś o swojej przeszłości zawodowej, co zatem już przeniosłeś do działalności klubu albo, co chciałbyś przenieść?

Czasem są to takie niezauważalne sprawy i o tym się nie mówi, ale z czasów Orange sport jeździłem regularnie do klubów w całej Polsce, poznałem wielu ludzi związanych z piłką, marketingiem, mediami. Teraz to „czasem nieoficjalnie” bardzo pomaga, bo mogę przez to dużo rzeczy załatwić szybciej czy też w większym stopniu pomóc klubowi. Raz w tygodni jestem w Warszawie, w PZPNie, gdzie także „lobbuję” na rzecz GieKSy, ponadto zostałem zaproszony do pracy w komisji medialnej i komisji marketingu Śląskiego Związku Piłki Nożnej, co też pozwala dbać o interesy klubu. Prawie 10 lat pracowałem w telewizji, więc służę radą działowi komunikacji, który wykonuje swoją robotę znakomicie, ale mogę doradzić w kwestiach „filmowych”. Ostatnim przykładem był film z kampanii „Czas GieKSy” gdzie pomogłem w jego realizacji. Wkrótce mam nadzieję wspólnie z kibicami zrealizujemy film „Dekada” o złotym okresie w historii GieKSy.

Przychodziłeś do klubu w momencie gdzie na dobre rozpoczęła się obsługa klubu pod kątem wielosekcyjności. Nie masz teraz wrażenia, że klub się rozrósł a brakuje ludzi by to wszystko ogarnąć?

Każda para rąk jest potrzebna do pracy tym bardziej, że de facto mamy 3 sekcje do obsługi. Wiadomo, że są wspólne rzeczy, które łączą, ale jednak dużo więcej jest różnic. Przykładowo jakikolwiek event w Spodku to jest organizacja na bardzo wielką skalę. Mamy 3 tysiące ludzi, dla których trzeba wszystko opakować, zgrać. Pracy mamy mnóstwo przy tego typu spotkaniach. A często tuż po meczu musimy opuścić arenę i wyczyścić ją ze wszystkich naszych urządzeń, banerów itp. Nasza rzeczywistość klubowa wygląda tak, że wszelkie rozmowy rozpoczynamy od ustalenia, o jakiej sekcji rozmawiamy czy o piłce, siatce czy hokeju? Do tego zdarzają się sytuację gdzie tak jak teraz rozpoczynamy kampanię piłkarską, w środku sezonu są siatkarze z meczami przeciwko atrakcyjnym rywalom a do tego kończą się rozgrywki hokeja. Zdaję sobie sprawę i rozumiem kibiców piłki, że być może tych akcji marketingowych dla kibiców stricte piłkarskich było nieco mniej. Chciałbym jednak by kibice zrozumieli, że my, jako dział marketingu, – jako klub promujemy markę GKS-u Katowice. Wiem, że ludzie mają swoje ulubione sekcje i chodzą tylko, np. na piłkę czy siatkę. My pokazując się na imprezach, organizując spotkania podświadomie zapraszamy kibiców na wszystkie sekcje i wszystkie spotkania. Trzeba sobie jasno podkreślić to, jakie było zainteresowanie mediów, kibiców spotkaniami siatkówki w Spodku, jakie było zainteresowanie kibiców marką klubu to ma bezpośrednie przełożenie na inne sekcje. O GKS-ie było głośno a to zawsze będzie się kojarzyć z piłką nożną. Mam nadzieję, że te efekty zobaczymy już na meczu ze Stomilem, na których wszystkich kibiców serdecznie zapraszam.

Na ile możesz powiedzieć, że ta organizacja takich spotkań i wydarzeń was już nie zaskakuje a na ile są to jeszcze nowe rzeczy, których się uczycie?

Uczyliśmy się siatkówki i organizacji spotkań. To nie jest tak, że nagle zbierze się kilka osób mających pojęcie o marketingu i będzie wszystko perfekcyjnie organizować w nowej dyscyplinie. Musieliśmy poznać specyfikę tej dyscypliny i jej wymagania. Trudne było też to, że inna jest specyfika organizacji meczu w Spodku a inna w Szopienicach, gdzie mimo wszystko przy tych ograniczeniach, jakie ma ta hala można stworzyć ciekawe widowisko dla kibiców. Myślę, że dla marketingu siatkówki ten sezon jest taki przejściowy, w którym wiele rzeczy sprawdzamy, testujemy czy to chcemy zrobić uda się w rzeczywistości. Przykładem jest interaktywny wybór Aasa meczu organizowany z naszym sponsorem firmą Aasa Polska – takiej zabawy z wykorzystaniem komórek i telebimu nie ma w żadnej siatkarskiej arenie w Polsce!. Polsat coraz częściej pokazuje mecze GieKSy a to dla nas ważne w kontekście medialności i reklam. Wiadomo, że póki, co jeszcze nie jesteśmy Resovią, Skrą, ale jesteśmy chętnie pokazywani, bo przekaz i obraz jest mocno pozytywny. Mecze w Spodku dużo nam dały pod tym kątem. Dla nas wszystkich pomysł Prezydenta Marcina Krupy stworzenia wielosekcyjnej GieKSy, to strzał w dziesiątkę, każdy mecz pokazuje nam jak szerokie spectrum kibiców interesuje się GKS-em. Jeśli chodzi o piłkę to mam tu porównanie z Górnikiem Zabrze i mogę z całą pewnością powiedzieć, że jeśli chodzi o organizację, strukturę klubu czy też poszczególnych działów to GKS bije czternastokrotnego mistrza polski na głowę. I mówię to z pełną świadomością tych słów. W GieKSie prezesi wprowadzili nowoczesny system zarządzania, jest odpowiedzialność i świadomość pracy, jaką się wykonuje. Nie jest to typowy styl korporacyjny, ale określiłbym to, jako wzorowo zarządzaną firmę sportową.

Na ile Twoimi obowiązkami są sprawy związane typowo z marketingiem a na ile jest to również pomoc innym działom czy też prezesowi Janickiemu.

Zacznijmy od tego, że różne są postrzegania marketingu. Dla jednych będzie to tylko sprzedaż reklam i poszukiwanie sponsorów, dla innych promocja meczu i wizerunek klubu a dla kolejnych osób organizowanie akcji społecznych. Na wszystkich tych polach współpracujemy. Dobrym przykładem tego jak wygląda nasza praca jest pozyskanie i obsługa naszego głównego sponsora firmy Aasa Polska. Dla klubu był to moim zdaniem „kamień milowy” w rozwoju. Przede wszystkim nie jest to spółka skarbu państwa, którą ktoś polecił poprzez znajomości polityczne, nie jest to również firma, którą prowadzi np. nasz kibic i wspiera klub niejako z sentymentu. Firma Aasa Polska została pozyskana poprzez bardzo dobrze dobraną ofertę marketingową zarówno, jeśli chodzi o współpracę z klubem jak i przede wszystkim pod kątem tego, co może firma osiągnąć przez współpracę z naszym klubem. Współpraca ze sponsorem jest układem czysto biznesowym i pracujemy nad nim bardzo ciężko, a tego nie widzą kibice. Przynajmniej raz w miesiącu spotykamy się w Warszawie w siedzibie firmy gdzie planujemy działania na kolejny miesiąc, przekazujemy informację o tym, co zostało zrobione i jak to wpłynęło na wizerunek firmy, jakie korzyści ona otrzymała.  My naszymi narzędziami pokazujemy jak wiele zyskuje Aasa Polska na współpracy z klubem. Tak jak wspomniałem – tej pracy, której nie widać jest bardzo dużo. Tutaj w tą pracę zaangażowane są wszystkie podmioty znajdujące się w klubie, nad którymi czuwa Marcin Janicki.

Jak taki sponsor wpłynął na działalność marketingu klubu Twoim zdaniem? Pojawiły się nowe możliwości? Nowe projekty? Macie może większy budżet?

Zaangażowanie firmy daje nam nowe możliwości – dobrze to widać np. w gazetce Czas GieKSy gdzie Aasa Polska jest bardzo widoczna. Jeśli ktoś chce zrobić jakiś projekt to dwóm podmiotom jest zawsze łatwiej aniżeli jednemu. Współpraca z innymi podmiotami ( sponsorami) również otwiera nam nowe możliwości na promocje meczów, rundy czy też karnetów. Nie ukrywamy, że sporo możliwości daje nam też wzorowa współpraca z Miastem Katowice.

Co powiesz kibicom w opinii, których dział marketingu czy też klub ”przespał” mecz z Górnikiem, który można było niejako użyć do wsparcia frekwencji na ostatnie mecze w rundzie?

Wydaje mi się, że opakowanie meczu z Górnikiem było na bardzo wysokim poziomie. Pojawiło się sporo atrakcji dla kibiców, dla najmłodszych, była oprawa kibiców, był również, co ważne poziom sportowy.  Być może się mylę, ale to, jakie było widowisko na Górniku samo to opakowanie – powinno zachęcić ich do przyjścia na stadion w kolejnym meczu. Rozumiem kibiców, którzy oczekiwali więcej, bo my sami oczekiwaliśmy większej frekwencji na kolejnych meczach po tym spotkaniu. Wiem, że to nas nie tłumaczy, ale w całym kraju kluby mające większe budżety mają problemy z frekwencją.  Wiemy, że kibice są już troszkę znudzeni pierwszą ligą, jestem jednak przekonany, że na wiosnę u nas będzie z tym dużo lepiej, wierzę, że kibice zrozumieją, że to jest właśnie Czas GieKSy.

Inna sprawa, na którą kibice zwracali uwagę to kalendarz „Dżentelmeni” pokazany na Złotych Bukach a który do sprzedaży wyszedł nieco późno. Czy nie masz wrażenia, że pomysł był super, ale jednak cała akcja nieco się rozmyła?

Tutaj wyszły kwestie techniczne i z tego rzeczywiście musimy wyciągnąć wnioski na przyszłość. Wiele czynników miało na to wpływ. Nie zgodzę się jednak ze stwierdzeniem, że potencjał tej akcji nie został wykorzystany. Wiele pracy trzeba było włożyć w ten kalendarz i sprzedał się on bardzo dobrze nie tylko, jako produkt, ale także, jako pomysł.  Mamy jednak świadomość, że pewne działania można było podjąć wcześniej.

Opowiedz coś o planach marketingowych oraz o kampanii Czas GieKSy. Mamy wrażenie, że to jest zupełnie inna kampania – taka, którą będzie trwać dłuższy czas a nie jest robiona pod konkretne wydarzenie?

Dużo rozmawiam z osobami pracującymi w klubie i wszyscy mówią, że takiej kampanii na taką skalę jeszcze w GieKSie nie było. Oczywiście były pojedyncze kampanie meczowe jak np. Zatopić Arkę, która odbiła się szerokim echem w Polsce. Nawet ja pracując jeszcze jako reporter w Orange Sport robiłem z tego duży materiał. To były rzeczy chwytliwe, ale myślę, że wtedy był też inny czas. W I lidze GieKSa się wyróżniała pod tym kątem, była to również innowacja. Teraz jest trochę trudniej – kluby mają nowe narzędzia, są aktywne na profilach społecznościowych i widać, że niektóre fajne akcje w różnych klubach nie przebiły się już tak mocno. Po prostu wyrównał się poziom i trudniej stworzyć coś unikatowego. Zastanawialiśmy się jak „ugryźć” taką kampanię by była ona zapamiętana i przyniosła nam korzyści. Czas GieKSy rozpoczął się od urodzin klubu i mamy nadzieję, że pierwsza faza zakończy się sukcesem w czerwcu a potem będzie można modyfikować całą akcję. Dla nas była to świadoma nazwa tej kampanii. Jest ona również uniwersalna i może się odnoście również do siatkarzy, którzy wchodzą w decydującą fazę sezonu czy też hokeistów, którzy grali Play-offy. Co do samej kampanii to jej skala jest rzeczywiście duża – mamy reklamę na autobusach PKM, są billboardy, mobilne informacje na mieście, jest przede wszystkim gazetka, która wyszła w nakładzie 50 tysięcy i jest rozdawana w Katowicach, ale również w miastach, w których są kibice GieKSy – Mysłowice, Imielin, Zabrze, Żory, Jaworzno, Lędziny. Dodatkowo sam spot z promujący całą akcję zarówno w wersji polskiej, jak i angielskiej został bardzo fajnie przyjęty przez wszystkich dziennikarzy zajmujących się sportem.

Myślę, że jeśli jesteśmy przy tych wszystkich akcjach i sprawach związanych ze sponsorami to warto pochwalić się również tym, że GieKSa została nominowana do nagrody Forum Biznesu Sportowego, jako organizacja sportowa. Ta nominacja również świadczy o tym, że nasze działania marketingowe zostały dostrzeżone. W innej kategorii nominację dostała również Aasa Polska, jako sponsor sportu.

Chciałbym zapewnić, że na laurach nie osiadamy. Mamy wiele pomysłów i jedyny problem to taki by wybrać odpowiednie narzędzia do ich wdrążenia tak by przyniosło nam to korzyści w postaci większej frekwencji na stadionie i w hali siatkarskiej.

Jakie są plany na tą kampanię w dalszym okresie czasu? Wiadomo, że wiele jest uzależnione od wyników.

Oczywiście wyniki sportowe to kluczowa sprawa dla tej kampanii. Mamy różne warianty przygotowane, ale póki, co nie mogę tego zdradzić. Pomysły mamy i kibice na pewno jeszcze o GieKSie mówiąc dosłownie „usłyszą”.

Jakie są plany na przyszłość? Czy masz może jakieś konkretne cele postawione przez prezesów?

Myślimy i planujemy już co będzie za pół roku. Nie możemy być zaskoczeni 3-4 czerwca niezależnie od tego, w której lidze zagramy w nowym sezonie. Przygotowujemy coś bardzo ciekawego na ostatni mecz sezonu, coś co znają kibice z lig zachodnich. Nie zdradzę do końca co to jest, ale projekt jest duży. Nie myślimy tylko o następnym meczu a patrzymy szerzej. Pracujemy nad frekwencją, bo GieKSa ma wielu kibiców – faktem jest, że po ostatnich latach w I lidze mniej licznie przychodzą oni na stadion. Jedną sprawą jest jednak dotarcie do kibiców GieKSy, którzy chodzili, ale z różnych względów przestali a drugą sprawą jest dotarcie do osób, które nie były na stadionie czy też sport – piłka nożna ich nie interesowała. Tacy kibice muszą mieć przede wszystkim dobry produkt, czyli ekstraklasę oraz bardziej komfortowe warunki do jego oglądania. Póki co staramy się skupiać w większym stopniu na tej pierwszej grupie. Mamy atrakcyjne ceny biletów i karnetów jak na moment sezonu, w którym jesteśmy i przy pozycji jaką zajmujemy. Tutaj narzekań nie powinno być. Dla mnie osobiście największą radością byłoby gdybyśmy mieli pełny stadion – Blaszok i główną. Oczywiście możemy być widoczni na mieście i wyróżniać się pod kątem marketingu, ale co z tego, jeśli potem ludzie nie przyjdą na stadion.

Planujemy również unikatową akcję jeśli chodzi o media społecznościowe. Póki co żaden klub w Polsce nie korzystał z tego narzędzie, więc zobaczymy jak to wyjdzie.

Jak bardzo ograniczona Twoim zdaniem jest pierwsza liga w stosunku do ekstraklasy pod kątem marketingu?

Pracując jeszcze w Ekstraklasowym Górniku, a teraz w GieKSie rzeczywiście mam porównanie. Najważniejszą sprawą jest fakt, że spółka Ekstraklasa SA. bardzo dużą rolę przywiązuje do kwestii marketingowych. W I lidze to się dopiero tworzy m.in. dzięki prezesowi Cyganowi, który jest teraz wiceprezesem PLP. Pierwsza liga łapie oddech i goni ekstraklasę, właśnie pojawił się sponsor tytularny i nie wchodząc w szczegóły mogę powiedzieć, że spory udział mieli w tym ludzie GieKSy.      W Ekstraklasie marketing tej spółki bardzo prężnie działa, kluby dostają wytyczne jak mają działać, jak mogą wykorzystać swój wizerunek. Jest dużo szkoleń, z których można wiele wynieść. Widać, że takie coś przynosi korzyści, bo kluby ekstraklasowe pod tym kątem są bardzo dobrze rozwinięte. I liga to bardziej liga skrajności, bo są kluby, które mają to zaplecze i działają bardzo dobrze na tym polu a są kluby, które muszą się skupić na innych kwestiach skoro w klubie pracują np. 3 osoby. Wiele takich akcji jak np. mikołaje jako sędziowie techniczni, turniej w Fifę dla zawodników, dzień kobiet na stadionie czy inny tematyczny dzień to pomysły tej spółki i to kluby muszą je realizować. Takie akcje mocno wpływają na to jak takie kluby są postrzegane. Kolejna sprawa to np. fragmenty meczów piłkarski o które dba Live Park W krótkim czasie po spotkaniu kibice dostają pełny skrót ze spotkania, bramki. Kluby mają większą możliwość sięgnięcia do materiałów archiwalnych. Na pewno w Ekstraklasie byłoby nam łatwiej pod tym względem, choć Polsat poczynił w tych kwestiach w ostatnim czasie spory krok do przodu.

Prezes Janicki przyznawał kiedyś, że z czasem odchodziliście od kampanii angażującej piłkarzy na rzecz uniwersalnych przekazów. Jak to wygląda teraz? Czy wobec walki o ekstraklasę i skupieniu się na lidze piłkarze będą się mniej angażować w takie akcje?

Najważniejsza rzecz dla piłkarzy to fakt, by dobrze prezentowali się na boisku. To jest najważniejsze, ale oczywiście nie jedyna rzecz. Wszyscy mają wpisane w kontrakty klauzule dotyczące marketingu, wizerunku itd. My jednak zawsze będziemy podkreślać, że najważniejsze są wyniki sportowe. W ostatnim czasie nieco bardziej zwróciliśmy się w stronę kibiców. Przykładem była tutaj zapowiedź meczu z Górnikiem i klasyczna wersja znanej z Blaszoka przyśpiewki kibiców. Myślę, że w ostatnim czasie piłkarze byli jednak widoczni w akcji – wykorzystano tutaj w fajny sposób sytuację z Alanem Czerwińskim, który zdecydował się zostać w GieKSie tutaj byliśmy chwaleni za szybką reakcję, czyli tzw. real time marketing. Byli w spocie bracia Abramowiczowie przed Chrobrym, zawodnicy brali udział w kalendarzu GieKSy. Nie chcemy sytuacji, że będziemy ich angażować w każdą akcję, bo w pewnym momencie mogłoby być już tego za dużo. Musimy do tego podejść z rozsądkiem. Dużo podpowiada nam również trener Brzęczek oraz Dariusz Motała, którzy angażują się w naszą pracę i podpowiadają nam swoim doświadczeniem.

Czy coś się dzieje w temacie autobusu z GieKSy? Wiele klubów na swoje autobusy i trzeba przyznać, że wygląda to bardzo ładnie.

My nie jesteśmy ślepi i głusi na to co się dzieje w innych klubach. Wiemy jakie autokary mają inne kluby, wiemy też o oczekiwaniach kibiców i ich zapytaniach. My też chcemy takiego autobusu i temat przewija się w naszych rozmowach bardzo często. Chcemy taki autokar – rozmawiamy o nim i przygotowujemy projekt. Musimy jednak pamiętać, że ma to być nasz autokar, który będzie do dyspozycji sportowców związanych z klubem a tutaj problemem póki co może być budżet marketingowy czy też klubowy. Musimy na spokojnie określić co jest dla nas priorytetem i co przyniesie nam więcej korzyści. Jasne autokar fajnie wygląda na filmach czy też w kulisach meczowych, – ale musimy pamiętać o tych właśnie priorytetach. My nie chcielibyśmy wydawać w tej chwili wszystkich pieniędzy na autokar po to tylko by go mieć. Kibice często krytykują piłkarzy, że za pierwsze zarobione pieniądze kupują drogi samochód, a nie myślą o zabezpieczeniu się na przyszłość. My, jako klub chcielibyśmy postępować rozsądnie, a nie pod wpływem impulsu „inni mają, to my też natychmiast musimy”. Mamy w tej chwili inne priorytety, bo celem jest awans i jeśli mamy np. zakontraktować za te pieniądze jakiegoś zawodnika, który nam w tym pomoże to wolimy wydać to na zawodnika niż na autokar. Myślę, że jeśli to zrealizujemy to w nowy sezon wjedziemy już z nowym autokarem. Docelowo ma być to nasz klubowy autokar, ale nie jest to łatwe. Inna sprawa, że ten autokar, którym teraz jeździ GieKSa to autokar topowej klasy, nawet porównując go do najlepszych klubów w Polsce.

Co dalej z projektami społecznymi?

Rzeczywiście mamy tych akcji dużo. Dziewczyny z marketingu świetnie to czują. Teraz mamy akcję Zagraj w Spodku, jak przyjdzie wiosna to ruszamy z nową edycją Zagraj na Bukowej. Nie zawsze nasze działania w kwestiach społecznych wychodzą na światło dzienne, bo media rzadko o tym piszą. Nie wszystkim też się chwalimy, pomagamy dużo, ale nie chcemy się tym chwalić za wszelką cenę, bo nie oto tutaj chodzi. W tej działce myślę, że jesteśmy w górnej połówce ekstraklasy.

Jak się zapatrujesz na E-Sport?

Klub o tym myśli, bo takie są trendy. Nie ukrywam, ze mamy za sobą kilka spotkań w tym temacie. GKS Tychy zebrał od kibiców sporą krytykę za wejście w e –sport. Uważam, że w naszym aspekcie e-sport ma sens wyłącznie w sytuacji, kiedy GieKSą będzie można zagrać w nowej edycji gry FIFA, aby tak się stało potrzeba….wszyscy wiemy czego. Rynek na pewno się rozwija, bo zgłaszali się do nas managerowie graczy Fify, którzy chcieliby , aby ich zawodnicy reprezentowali nasz klub.

Od dawna interesujesz się piłka. Co takiego byś chciał przenieść do GieKSy z tego, co widziałeś na świecie od strony marketingowej?

Jestem estetą i zawsze zwracam uwagę, na to jak obrandowane są stadiony pod kątem sponsorów, czy przekazu klubowego sloganu itp. Wzorem dla mnie są np. mecze reprezentacji Polski. To jak wygląda stadion wtedy, jak jest „obrendowany” jak to wszystko jest widoczne to dla mnie duży wzór. PZPN potrafi opakować ten produkt meczowy, zaprosić kibiców, jest dodatkowo ekipa kanału Łączy nas piłka. Myślę właśnie, że to jest fajne, gdy na długo przed mecze ten stadion już żyje tym wydarzeniem, gdy jest przygotowany dla kibiców, gdzie te loga sponsorów są widoczne dla wszystkich, ale nie są nachalne, tylko umiejętnie wkomponowane w koncepcje przystrojenie całego obiektu. Mogę zdradzić „zza kulis” programu Łączy Nas Piłka, że niektóre osoby, które go tworzą to są kibice GieKSy – np. operator stojący za kamerą Kuba Rejmoniak. Dodatkowo w siedzibie PZPN w biurze Łączy nas Piłka jest obecna GieKSa w postaci plakatów Koniarka i Furtoka, więc nasz klub jest obecny. Wszyscy nam życzą tego awansu, bo to dla nich też to będzie możliwość do zrobienia fajnych materiałów.

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    Brigade Germany

    8 marca 2017 at 17:11

    Super artykul BrAWO !!!
    Pozdro Rafal , ta whisky za pewno transmisja
    na OS dalij aktualno.
    FC BG

  2. Avatar photo

    Marta

    8 marca 2017 at 17:17

    Niby fajny, niby długi, ale brak konkretów. Nic ciekawego się nie dowiedziałam.

  3. Avatar photo

    przystojny kibol

    9 marca 2017 at 07:44

    Marta, będziesz w piątek na Stomilu?

  4. Avatar photo

    Olo

    9 marca 2017 at 08:52

    dlaczego gazetki nie rozdają w Olkuszu Hołdynowie bądź w Wolbromiu ? tam też są nasi kibice choć coraz więcej kibiców wisły się robi tam jest potrzeban akcja marketingowa GieKSy ! pojedcie tam do szkół z jakąś dziewczyną od marketingu i porozdawajcie upominki tak jak to robicie w Katowicach

  5. Avatar photo

    Iwan

    9 marca 2017 at 09:04

    Dokładnie ! jak czegoś nie zrobimy to stracimy tych kibiców z małopolski na zawsze! panie z marketingu zapraszamy do małopolski gidzie też są kibice GieKsy ! (jeszcze) nie zmarnujcie tego !!!

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Seba Bergier RTS…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wszystko zaczęło się od żółtej kartki we Wrocławiu. Kompletnie niepotrzebnej, głupiej, eliminującej z prestiżowego starcia z Legią. Szkoda było, bo przecież Sebastian Bergier to był ważny zawodnik i nasz najskuteczniejszy strzelec. Ale trudno – absencje kartkowe przecież się zdarzają. Liczyliśmy, że napastnik wróci na kolejny mecz i dogra normalnie do końca sezonu.

Niestety próżno było go szukać w składzie na kolejne spotkanie z Koroną. I z Cracovią też. Trener Rafał Górak przed meczem z Pasami mówił:

– Ręka jest złamana. Kość śródręcza piąta jest złamana. Wydawało nam się w pierwszej fazie, że jeśli to złamanie nie będzie zbyt poważne, będzie można zastosować opatrunek miękki i będzie mógł grać, jednak lekarze zadecydowali, że przez pierwsze dziesięć dni musi w twardym opakowaniu gipsowym tę rękę przypilnować, by ta kontuzja się nie rozeszła. Stąd absencja, Sebastian nie trenuje z nami, postanowiliśmy dać odpocząć tej ręce do końca tego tygodnia i zobaczymy – jeśli prześwietlenie wykaże i lekarze pozwolą, by mógł wrócić do treningów, to od przyszłego mikorcyklu, do meczu z Lechem będziemy z Sebastianem. Na dzień dzisiejszy go nie ma.

Na konferencji po meczu z zespołem z Cracovią mówił:

– Stan ręki i ten złamanej kości śródręcza będzie diagnozowany. Najprawdopodobniej we wtorek będziemy wiedzieli, czy z miękkim opatrunkiem będzie mógł ewentualnie grać. Natomiast biorę po uwagę, że z Lechem może nie wystąpić.

Kibice zastanawiali się, czekali na informację na temat stanu zdrowia Sebastiana. To się doczekali…

Dziś jak grom z jasnego nieba spadła informacja, że Sebastian dogadał się z Widzewem. Wiemy, że negocjacje z danym klubem to nie jest kwestia jednego dnia czy jednego telefonu. A już finalizacja rozmów to czas intensywny. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że w momencie, kiedy nam wszystkim wydawało się, że Sebastian robi wszystko, by dojść do siebie na końcówkę sezonu – on po prostu myślą, mową i uczynkiem był gdzie indziej. Konkretnie w Sercu Łodzi.

Nigdy nie byłem dobry w sprawy organizacyjne, logistyczne, formalne, więc nie będę wnikał w kwestie, czy istnieje klauzula minut do rozegrania zawartych w obecnym kontrakcie z GKS i potencjalnych konsekwencji wypełnienia lub nie tego limitu. Kibice o tym piszą i mówią, nie znam historii, więc nie będę się wypowiadał. Czy Sebastian taką klauzulę miał… wiedzą zainteresowani. W każdym razie piłkarzowi kontrakt się nie przedłuża w żaden sposób i odchodzi do Widzewa na zasadzie wolnego transferu.

Niesmak wywołuje nie to, że zawodnik przechodzi do Widzewa. Ma do tego prawo, ktoś mu zaproponował lepszy kontrakt, ktoś podpowiedział, że Widzew ma większe sportowe ambicje. Nie oszukujmy się, większość piłkarzy to najemnicy i jeśli mają lepszą ofertę – skorzystają z niej. Ideowców jest stosunkowo niewiele.

Natomiast sposób rozwiązania tej sprawy jest mocno średni. Najpierw ta żółta kartka, teraz ta „kontuzja”… Nawet jeśli jest ona prawdziwa, to po prostu powoduje domysły i niepotrzebne plotki. Można było po prostu oficjalnie powiedzieć, że prowadzi się rozmowy z Widzewem. Też by była pewnie z wielu stron krytyka, ale byłoby to bardziej transparentne.

A tak mamy historię zawodnika, który leczy kontuzje i próbuje dojść do siebie na mecz z Lechem, a tu nagle okazuje się, że przeszedł do innego klubu.

Nie jest to oczywiście na tyle poważna sprawa, by teraz Sebastiana traktować jako persona non grata (nomen omen) czy obrzucać go wyzwiskami. Liczy się punkt wyjścia, a punkt wyjścia jest taki, że jest to najemnik i prędzej czy później mogło do czegoś takiego dojść. Czepiam się tylko tych okoliczności, jakich się to działo.

Trudno. Zawodnik dał GieKSie, co miał dać, czyli sporo bramek. Nie jest to napastnik wybitny i sam wieszczyłem, że w tym sezonie w ekstraklasie sobie nie poradzi. Dlatego liczba bramek, które strzelił i tym samym punktów dla GKS jest naprawdę imponująca, jak na tego piłkarza. Dał więcej niż powinien. Więc jeśli chce skorzystać z okazji, to nie można mieć do niego pretensji.

Mieliśmy kiedyś historię z Tomkiem Hołotą, który „pitnął” z GKS tuż przed którymś meczem, chyba z Luboniem w Pucharze Polski. Wtedy niesmak też był ogromny. Zawodnik dogadał się wówczas z Polonią Warszawa. Po kryjomu. Czy tutaj w klubie wiedzieli, że Sebastian prowadzi zaawansowane rozmowy w trakcie „kontuzji” – nie wiem. Jeśli tak, to przynajmniej w klubie jest jasno.

Całość sprawia, że choć Sebastianowi można podziękować za wkład w GKS w pierwszej lidze i teraz w ekstraklasie, to ta sytuacja nie będzie powodować, że sympatycy GKS będą skandować jego nazwisko, kiedy przyjedzie z Widzewem na Nową Bukową. Trochę szkoda sobie tak psuć reputację, ale jak widać dla zawodnika nie było to specjalnie ważne.

Piłkarz strzelił 29 bramek dla GKS, grając przez 2,5 sezonu, co jest naprawdę dobrym rezultatem. Walnie przyczynił się do awansu i powrotu GKS do elity. Nawet jeśli drugich tylu dobrych okazji nie wykorzystał, to jest to duży wkład. Choć jakby je wykorzystał, to by nie poszedł do Widzewa, tylko gdzieś wyżej.

Szkoda. Ale mimo wszystko powodzenia w nowym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Wczoraj dostałem SMS-a, że podpisał kontrakt

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu tekstowego konferencji prasowej przed meczem z Lechem Poznań, w której udział wzięli trener Rafał Górak i obrońca Grzegorz Rogala. Szkoleniowiec poruszył między innymi kwestię Mateusza Kowalczyka, odejścia Sebastiana Bergiera, a także nietypowego planu na występ Grzegorza Rogali.

Michał Kajzerek: Dzień dobry, witam wszystkich. Bilety na ten mecz ciągle dostępne, trzeba na bieżąco obserwować system biletowy, bo tam wpadają wejściówki zwalniane z karnetów. 24 godziny przed meczem pojawi się pula zwolniona z rezerwacji. Ponadto przy okazji meczu będzie można zapisać się do bazy dawców szpiku kości, jest to akcja „GieKSiarz do szpiku kości” organizowana przez Stowarzyszenie Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Szybka informacja – został uwzględniony nasz wniosek o odwołanie od drugiej żółtej kartki Oskara Repki z meczu z Koroną Kielce.

Prosimy o ocenę rywala.
Rafał Górak: 
Dzień dobry. Ocena rywala może być tylko i wyłącznie znakomita, wiadomo jaki jest cel w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z ilości determinacji i tej ogromnej chęci, która w piłkarzach Lecha będzie. Musimy być gotowi na poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko, ale grając na swoim boisku, na żółtej Nowej Bukowej, mam nadzieję, że stworzymy znakomite widowisko i będzie o czym rozmawiać po meczu.

Wracasz do sprawności. Jak minęły ostatnie tygodnie?
Grzegorz Rogala: 
Dzień dobry. Od trzech tygodni jestem w pełnym mikrocyklu z drużyną i jestem gotowy do rywalizacji na pełnych obrotach.

Czujecie, że w jakiś sposób uczestniczycie w tej walce o Mistrzostwo Polski? Dużo od was zależy.
Górak: 
Pośrednio tak, ale dla nas najbardziej istotną sprawą jest to, aby wykorzystać czas pierwszego sezonu po tak długim czasie w Ekstraklasie. Chodzi o to, jak my sobie damy radę i jak my się zaprezentujemy. Nas powinno interesować pokazanie się i stworzenie jak najlepszego widowiska, w Częstochowie podołaliśmy zadaniu. Trzeba być skoncentrowanym.

Ogłoszono transfer Bergiera, który pewnie już nie zagra. Jak z pozostałymi napastnikami?
Wiadomo – ręka jest złamana i równolegle mamy decyzję Sebastiana. Adam Zrelak, jestem pewien, że będzie do mojej dyspozycji, na pewno nie na 90 minut, ale już jest. Szymczak grać nie będzie mógł (warunki wypożyczenia – przyp. red.), a plan D w głowie jest i ten plan jest przygotowany. Zawodnicy wiedzą, w jaki sposób zagramy.

Pan rozmawiał z Sebastianem, by został?
Ja nie jestem od przekonywania, zawodnicy powinni to czuć. GKS Katowice złożył ofertę na pozostanie, on jej nie przyjął, a propozycja złożona Klubowi nie została przyjęta. Sebastianowi możemy tylko dziękować za bramki i wkład. Życzymy powodzenia, nie mam z tym problemów.

Zgodziliście się na warunki wypożyczenia Szymczaka. Pan jest zwolennikiem tego typu zapisów?
Jeżeli klub wypożycza zawodnika, który potem do danego klubu wraca, to ja to rozumiem i akceptuję. Gorzej, jeżeli kontrakt miałby się kończyć – to byłoby trudne do akceptacji.

Ostatni raz zagrałeś we wrześniu. Jak to jest być tak długo poza meczami?
Rogala:
Nie jest to miłe uczucie, ale cały proces przebiegł bardzo profesjonalnie. Nie jest to nic przyjemnego, ale ja się cieszę z tego, że wracam. Dzisiaj jestem do dyspozycji.

Masz jakieś obawy?
Na treningu jestem na pełnych obrotach i nie mam żadnego strachu czy bojaźni przed odnowieniem urazu. Jeśli w treningu jest dobrze, to w meczu też musi.

Lech przyjedzie tu wygrać. Czy to ułatwienie, że wiecie, czego oczekiwać?
Górak:
Ułatwienie, to taka gra w otwarte karty. Dzisiaj wszyscy, którzy GKS oglądają, wiedzą, że również będziemy dążyć do wygranej. Będziemy musieli realizować zadania w defensywie, by powstrzymać kapitalnych zawodników. Poprzeczkę postaramy się zawiesić wysoko.

Wiadomo, że klub dostaje pieniądze zależne od miejsca, zawodnicy też?
Każdego trzeba byłoby pytać, jak kontrakt został spisany. Nie ma co dywagować o pieniądzach, nas to nie powinno interesować. Pieniądze powinny być na końcu, ja tak piłkę traktowałem. Ja potrzebuję wygrać mecz, trening, sezon – cały czas wygrywać.

Było spotkanie z nowym prezesem?
Znaliśmy prezesa, ale jako członka rady nadzorczej. Spotkanie było, prezes przywitał się z nami, poinformował o swoich zadaniach. Wydaje mi się, że po sezonie będzie moment, by zjeść wspólnie duży obiad. Teraz trzeba grać.

Co z chłopakami, którzy są wypożyczeni?
Przede wszystkim te rozmowy muszą być prowadzone równolegle z ich klubami, szczególnie jeśli chodzi o Filipa i Dawida. Lech ma swoje sprawy, Raków również, także czekamy na zakończenie rozgrywek. My naszą kadrę już dzisiaj budujemy, rozmawiając z zawodnikami i agencjami. Tu się dzieje wiele rzeczy. Jaśniejsza jest sytuacja odnośnie Mateusza Kowalczyka – mamy prawo pierwokupu. Jeszcze spotkania nie miałem, ta decyzja jest przygotowywana. Jedno jest najważniejsze: Mateusz Kowalczyk chce grać w GKS-ie Katowice.

Dwa ostatnie mecze Lecha były odmienne – inne taktyki i rywale.
W meczu z Puszczą Lech oddał osiem strzałów, Puszcza dziewięć – jakość, ogromna jakość piłkarzy. Bramka Lecha w meczu z Legią to niesamowita klasa strzelca, musimy bardzo uważać w defensywie. W Lechu widać dużo zespołowości, Antek świetnie tę grę układa.

Wobec nieobecności napastników to może trener ma plan, byś to ty „biegał do przodu”?
Rogala:
Tego na dzień dzisiejszy nie wiem (uśmiech), ale dam na pewno z siebie 100 procent. Zaczynałem od tyłu karierę i szedłem trochę do przodu, ale nie aż tak daleko.

Czyli plan trenera tego nie obejmuje?
Górak: 
Obejmuje, obejmuje jak najbardziej (śmiech)! To na ostatnie minuty, z tą szybkością wszystkiego należy się spodziewać.

Sytuacja z Kowalczykiem jest rozwojowa. Jaki jest jego wkład w drużynę, dlaczego jest taki dobry i dlaczego po odejściu Kozubala nie było to tak bolesne?
Model gry GieKSy jest stworzony pod zawodników grających na pozycji 8, bo naprawdę ci ludzie mają tam dużo rzeczy do zrobienia. Szukam zawodników intensywnych, inteligentnych, którzy czują boisko. Znałem Mateusza wcześniej, wiedzieliśmy, że wyjeżdża bardzo utalentowany chłopak i poprzeczkę będzie miał wysoko. Byłem ciekaw, jak sobie poradzi w takim klubie. Ja takim zwolennikiem szybkich wyjazdu nie jestem, to był dla niego trudny okres. Kiedy odchodził Antek, to mieliśmy 2-3 pomysły na zapełnienie tej luki, tu się to równoważyło z kwestią przepisu o młodzieżowcu. Zawodnik dostał szansę na mocną rywalizację, a tymi łokciami szybko się zaczął przebijać. Te nabijane minuty odbudowywały jego pewność siebie i zaczął wyglądać jako ten fajny ligowiec, który z ŁKS-u wyjechał. To daje obraz tego, że ci ludzie niepotrzebnie tak szybko wyjeżdżają. Życzę im cierpliwości i by wyjechali po 150 meczach w Ekstraklasie podbijać Europę. Pieniądze są ważne, ale ja powtarzam: na nie przyjdzie czas. Świetny postęp i kapitalna droga, ale wszystko przed nim. Ma deficyty i powinien pracować nad sobą, zdobywać doświadczenie.

Kiedy trener dowiedział się o rozmowach Bergiera z Widzewem?
Wczoraj (14 maja – przyp. red.) o godzinie 8:00 dostałem od Sebastiana SMS-a o tym, że podpisał kontrakt z Widzewem Łódź. Od wczoraj od godziny 8:00 o tym wiem, że rozmawiał z Widzewem.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kolejna domowa wygrana

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej galerii z Bukowej. GieKSa wygrała z Cracovią 2:1 po bramkach Kuuska i Repki. Zdjęcia zrobiła dla Was Madziara. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga