Siatkówka
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – obronić tytuł mistrza Polski
GieKSa kolejne spotkanie rozegra w Kędzierzynie, a więc z największym faworytem do wygrania PlusLigi.
ZAKSA w poprzednim sezonie zdominowała rywalizację na ligowym podwórku, a następnie mogła znów cieszyć się tytułem mistrza Polski. W obecnej kampanii cel kędzierzynian jest taki sam, ale chyba nawet najwięksi optymiści, nie mogli przewidzieć jeszcze większej dominacji w lidze. Na obecnym etapie rozgrywek ZAKSA poniosła zaledwie dwie porażki, pierwsza u siebie z Resovią (1:3) miała miejsce w… 18 kolejce, a druga była ostatnio z ONICO (2:3) na wyjeździe. Daje to kędzierzynianom sporą przewagę 10 punktów nad wiceliderem z Bełchatowa. Imponujący bilans! Po informacji o częściowym odmłodzeniu kadry kędzierzynian, były pewne obawy co do możliwości tego zespołu w sezonie 2017/18. Jak widać po wynikach, nie było się czego bać, o czym świadczy forma siatkarzy ZAKSY oraz indywidualne statystyki.
Benjamin Toniutti to bez wątpienia najlepszy rozgrywający PlusLigi, który w klasyfikacji tych graczy ma aż 60,48% skuteczności rozegrania. Oprócz rozegrania więcej niż solidnie prezentuje się również w polu zagrywki oraz na siatce. To gracz światowej klasy i niema co do tego żadnych wątpliwości. Zmiennikiem Francuza jest dobrze nam znany Marco Falaschi, który po wyleczeniu kontuzji jest już do dyspozycji Andrei Gardiniego, więc ściągniętego awaryjnie przez sezonem Krzysztofa Bieńkowskiego postanowiono wypożyczyć do Łuczniczki Bydgoszcz.
Najwięcej obaw kibice mistrzów Polski, mieli po odejściu na pozycji atakującego Dawida Konarskiego. Po początkowym okresie aklimatyzacji w Polsce Maurice’a Torresa, z biegiem czasu jego gra wyglądała coraz lepiej i na dzień dzisiejszy Portorykańczyk jest najlepiej zagrywającym zawodnikiem zespołu (24 asy) oraz drugim graczem pod względem ilości bloków punktowych (aż 36). Torres jest obecnie na drugim miejscu w klasyfikacji na najlepszego atakującego ligi oraz ósmy w rankingu atakujących i szósty w rankingu punktujących i jeszcze na miejscu 18 wśród blokujących! Czyż można mieć lepszą laurkę w pierwszym sezonie tego gracza w PlusLidze?!
Na środku siatki królują niepodzielnie Mateusz Bieniek i Łukasz Wiśniewski, którzy zdobyli odpowiednio 194 i 166 punktów. Obaj dobrze serwują, a na siatce stanowią mur trudny do sforsowania. Wiśniewski ma na koncie aż 38 bloków (najwięcej w drużynie) i jest w tym momencie szóstym zawodnikiem w klasyfikacji na najlepszego środkowego oraz na pozycji 15 wśród blokujących. Bieniek natomiast ma też sporo punktowych bloków (31) co daje mu 27 lokatę w tej klasyfikacji. Zmiennikiem tych graczy jest Krzysztof Rejno, który jak już dostawał szansę gry, to raczej nie zawodził.
Druga gwiazda kędzierzynian to oczywiście Sam Deroo. Belg jest również siatkarzem klasowym i obecnie drugim zawodnikiem w klasyfikacji na najlepszego przyjmującego ligi. Deroo bardzo dobrze zagrywa i blokuje na siatce (32 bloki to trzeci wynik w drużynie) oraz zajmuje 23 lokatę wśród blokujących. Stara się go wspierać Rafał Buszek, ale nie jest to jakiś wybitny sezon tego doświadczonego gracza, choć na pewno jest on siatkarzem więcej niż solidnym. Dobrze pokazywał się również zmiennik Rafał Szymura, który w niedalekiej przyszłości może stać się ważną postacią tego zespołu.
Nie sposób pominąć postaci Pawła Zatorskiego. Reprezentant Polski jest najlepszy wśród przyjmujących (57,22% skuteczności w tym elemencie) oraz na drugim miejscu w klasyfikacji na najlepszego libero ligi. Zatorski jest nieocenionym siatkarzem na tej pozycji i warto mieć kogoś takiego w drużynie.
Aktualna kadra ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
rozgrywający: Benjamin Toniutti (Francja – numer 6), Marco Falaschi (Włochy – numer 5)
atakujący: Maurice Torres (Portoryko – numer 11), Sławomir Jungiewicz (numer 8)
środkowi: Mateusz Bieniek (10), Łukasz Wiśniewski (9), Krzysztof Rejno (4), Aleksander Maziarz (17)
przyjmujący: Rafał Buszek (7), Sam Deroo (Belgia – 15), Rafał Szymura (3), Kamil Semeniuk (13), Krzysztof Zapłacki (12)
libero: Paweł Zatorski (numer 1), Korneliusz Banach (numer 18)
trener: Andrea Gardini (Włochy)
asystent trenera: Michał Chadała
trener przygotowania fizycznego: Piotr Pietrzak
fizjoterapeuta: Remigiusz Koteluk, Paweł Brandt
statystyk: Ivo Wagner
ZAKSA Spółka Akcyjna
barwy: niebiesko-biało-czerwone
data założenia: 1947 (sekcja siatkarska Chemika), 1994 (niezależny klub)
adres: ul. Mostowa 1A, 47-223 Kędzierzyn-Koźle
hala: HWS Azoty, ul. Mostowa 1 (oś. Azoty) 47-223 Kędzierzyn-Koźle
maskotka: kozioł Zaksiołek
Prezes Zarządu: Sebastian Świderski
Przewodniczący Rady Nadzorczej: Rafał Olejnik
Wiceprzewodniczący: Marcin Miemiec
Sekretarz – Paweł Polański
Członek – Kamil Bortniczuk
Członek – Jadwiga Cichoń
Członek – Zenon Maślona
Członek – Waldemar Wspaniały
ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
Ilość rozegranych setów – GKS 87 – 87: Quiroga, 81: Komenda, 80: Butryn,
ZAKSA 86 – Zatorski 86, Torres 86, Toniutti 86, Bieniek 77, Deroo 69, Wiśniewski 65, Buszek 61, Jungiewicz 47, Szymura 44, Rejno 37, Semeniuk 25, Falaschi 4, Bieńkowski 0, Zapłacki 0, Maziarz 0, Banach 0,
Ilość zdobytych punktów – GKS 1355: Butryn 327, Quiroga 286, Kohut 168,
ZAKSA 1472 – Torres 360, Deroo 304, Bieniek 194, Buszek 169, Wiśniewski 166, Szymura 107, Rejno 71, Toniutti 52, Semeniuk 44, Jungiewicz 5,
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 463: Butryn 113, Quiroga 88, Kohut 56,
ZAKSA 588 – Deroo 134, Torres 125, Bieniek 75, Wiśniewski 67, Buszek 61, Szymura 46, Toniutti 40, Rejno 25, Semeniuk 12, Jungiewicz 3,
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 892: Butryn 214, Quiroga 198, Kohut 112,
ZAKSA 884 – Torres 235, Deroo 170, Bieniek 119, Buszek 108, Wiśniewski 99, Szymura 61, Rejno 46, Semeniuk 32, Toniutti 12, Jungiewicz 2,
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 505: Butryn 159, Quiroga 127, Kohut 98,
ZAKSA 775 – Torres 189, Deroo 182, Bieniek 118, Wiśniewski 114, Buszek 56, Szymura 46, Rejno 44, Toniutti 29, Semeniuk 15, Jungiewicz 0, Falaschi -1, Zatorski -17,
Ilość zagrywek – GKS 1923: Quiroga 335, Butryn 275, Pietraszko 267,
ZAKSA 2061 – Toniutti 361, Torres 350, Bieniek 294, Deroo 253, Wiśniewski 239, Buszek 231, Rejno 142, Szymura 129, Semeniuk 55, Jungiewicz 5, Falaschi 2,
Ilość błędów na zagrywce – GKS 402: Pietraszko 67, Butryn 66, Kohut 58,
ZAKSA 319 – Torres 70, Bieniek 50, Wiśniewski 42, Buszek 41, Deroo 40, Szymura 19, Rejno 19, Toniutti 18, Semeniuk 15, Jungiewicz 4, Falaschi 1,
Ilość asów serwisowych – GKS 121: Quiroga 29, Butryn 24, Pietraszko 20,
ZAKSA 129 – Torres 24, Deroo 19, Toniutti 17, Wiśniewski 17, Bieniek 16, Buszek 14, Rejno 8, Szymura 7, Semeniuk 7,
Ilość przyjęć – GKS 1630: Quiroga 577, Kapelus 384, Mariański 353,
ZAKSA 1434 – Deroo 380, Zatorski 367, Buszek 303, Szymura 250, Semeniuk 82, Bieniek 19, Wiśniewski 12, Rejno 10, Toniutti 9, Torres 2,
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 130: Quiroga 38, Kapelus 31, Mariański 29,
ZAKSA 98 – Deroo 30, Buszek 26, Zatorski 17, Szymura 11, Semeniuk 8, Bieniek 3, Torres 2, Wiśniewski 1,
Przyjęcie negatywne – GKS 340: Quiroga 115, Kapelus 87, Mariański 64,
ZAKSA 333 – Zatorski 81, Deroo 81, Buszek 71, Szymura 70, Semeniuk 18, Toniutti 6, Bieniek 3, Rejno 2, Wiśniewski 1,
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 415: Quiroga 145, Mariański 110, Kapelus 90,
ZAKSA 374 – Deroo 115, Zatorski 107, Buszek 67, Szymura 54, Semeniuk 17, Wiśniewski 6, Bieniek 5, Rejno 2, Toniutti 1,
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 25%: Witczak 100%, Butryn 50%, Stelmach 33%, Kalembka 33%,
ZAKSA 26% – Wiśniewski 50%, Deroo 30%, Zatorski 29%, Bieniek 26%, Szymura 22%, Buszek 22%, Semeniuk 21%, Rejno 20%, Toniutti 11%, Torres 0%,
Ilość ataków – GKS 2259: Butryn 593, Quiroga 559, Kapelus 337,
ZAKSA 2146 – Torres 543, Deroo 496, Buszek 316, Bieniek 240, Szymura 186, Wiśniewski 169, Rejno 87, Semeniuk 66, Toniutti 39, Jungiewicz 4,
Ilość błędów w ataku – GKS 147: Butryn 54, Quiroga 41, Kapelus 14,
ZAKSA 134 – Torres 41, Deroo 26, Buszek 20, Szymura 19, Bieniek 13, Wiśniewski 5, Rejno 4, Semeniuk 3, Toniutti 2, Jungiewicz 1,
Ilość ataków zablokowanych – GKS 171: Butryn 48, Quiroga 32, Kapelus 31,
ZAKSA 146 – Torres 58, Buszek 26, Deroo 26, Szymura 12, Bieniek 10, Rejno 4, Wiśniewski 4, Toniutti 3, Semeniuk 3,
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 1071: Butryn 283, Quiroga 241, Kapelus 137,
ZAKSA 1139 – Torres 300, Deroo 253, Bieniek 147, Buszek 139, Wiśniewski 111, Szymura 92, Rejno 47, Semeniuk 32, Toniutti 16, Jungiewicz 2,
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 47%: Fijałek 100%, Stelmach 100%, Kalembka 63%,
ZAKSA 53% – Wiśniewski 66%, Bieniek 61%, Torres 55%, Rejno 54%, Deroo 51%, Jungiewicz 50%, Szymura 49%, Semeniuk 48%, Buszek 44%, Toniutti 41%,
Ilość bloków punktowych – GKS 163: Pietraszko 32, Kohut 31, Komenda 25,
ZAKSA 204 – Wiśniewski 38, Torres 36, Deroo 32, Bieniek 31, Toniutti 19, Rejno 16, Buszek 16, Szymura 8, Semeniuk 5, Jungiewicz 3,
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 21: Butryn 4, Quiroga 4, Kohut 4,
ZAKSA 13 – Torres 5, Toniutti 2, Wiśniewski 2, Semeniuk 2, Szymura 1, Rejno 1,
Ilość tie-breaków (wygrany do przegranego) – GKS (3-1) – ZAKSA (2-1);
MVP meczów – GKS 11: Komenda 4, Butryn 3,
ZAKSA 21 – Toniutti 5, Deroo 5, Torres 4, Zatorski 2, Bieniek 2, Wiśniewski 1, Szymura 1, Semeniuk 1,
Galeria Piłka nożna
Kurczaki odleciały z trzema punktami
Felietony Piłka nożna
Plagi gliwickie
No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?
Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.
Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.
Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.
Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).
Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…
Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.
A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.
Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.
Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.
Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.
Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.
Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.
Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.
Piłka nożna kobiet
1/8 finału dla Katowic
Trójkolorowe w chłodną i ponurą sobotę wygrały, po równie ponurym meczu, z Rekordem Bielsko-Biała 2:0 i awansowały do 1/8 Pucharu Polski.
Przed spotkaniem Karolina Koch odebrała pamiątkowe zdjęcie z rąk prezesa Sławomira Witka za pokonanie bariery 100 występów w roli trenerki naszej drużyny. Gratulujemy i jeszcze raz dziękujemy za wszystkie dotychczasowe sukcesy! Warto także wspomnieć, że kilka dni przed spotkaniem, swój kontrakt o trzy lata przedłużyła Nicola Brzęczek.
W 2. minucie Marcjanna Zawadzka musiała uznać wyższość Roksany Gulec, która wymanewrowała ją w pole i oddała strzał w kierunku dalszego słupka. Oliwia Macała niewiele mogłaby w tej sytuacji zrobić, gdyby po rykoszecie futbolówka nie zmieniła swojej trajektorii na górną część poprzeczki. Po trzecim rzucie rożnym dopiero udało się oddać rekordzistkom strzał, natomiast Agnieszka Glinka była bardzo daleka od trafienia choćby w okolice bramki. W 7. minucie niemal wyczyn Lukasa Klemenza z meczu z Piastem powtórzyła Patrycja Kozarzewska, na szczęście nie udało jej się aż tak dokładnie przymierzyć w kierunku swojej bramki. Pierwszą klarowną akcję dla GieKSy wykreowała Jagoda Cyraniak dalekim podaniem do Julii Włodarczyk, skrzydłowa po wymagającym sprincie zgrała do otoczonej przez rywalki Aleksandry Nieciąg i skończyło się na wymuszonej stracie. Kolejne minuty upłynęły obu drużynom w środku pola, mnóstwo było przepychanek i przerw w grze. W 26. minucie groźny strzał z pierwszej piłki oddała Patrycja Kozarzewska, a poprzedzone to było tradycyjnym pokazem zdolności dryblerskich Klaudii Maciążki na prawej flance i kąśliwą centrą Katarzyny Nowak. Kolejny kwadrans czekaliśmy na ciekawszą akcję, skonstruowaną bardzo nietypowo: Patricia Hmirova z poziomu murawy walczyła o piłkę, ostatecznie zagrywając ją na lewe skrzydło. Finalnie na prawej flance strzał oddała Dżesika Jaszek, choć znacząco przesadziła z siłą tego uderzenia. W 43. minucie doskonałe podanie Jagody Cyraniak za linię obrony zmarnowała Klaudia Maciążka złym przyjęciem, choć nie była to też łatwa piłka. Na zakończenie połowy obrończyni jeszcze sama spróbowała szczęścia z dystansu, jednak tego szczęścia jej nieco zabrakło.
Z przytupem drugą część gry rozpoczęła Julia Włodarczyk, jej centra była o milimetry od dotarcia do dobrze ustawionej Aleksandry Nieciąg. W 52. minucie wynik starcia otworzyła Nicola Brzęczek po dośrodkowaniu Klaudii Maciążki. Dobrą pracę na obrończyniach wykonała Dżesika Jaszek, a wcześniej na obieg z Maciążką zagrała Patricia Hmirova. Kilka centymetrów od podwyższenia wyniku był duet wpisany już do protokołu meczowego, choć tym razem w odwróconych rolach: Włodarczyk wypuściła skrzydłem Brzęczek, ta zgrała na środek do Maciążki i piłka zatrzymała się na linii bramkowej po rykoszecie. Bliźniaczą akcję w 58. minucie, z pominięciem zgrania do środka, finalizowała sama Nicola Brzeczek, jednak zbyt długim prowadzeniem zmusiła się do sytuacyjnego i bardzo nieudanego strzału. W 63. minucie Dżesika Jaszek z Maciążką doskonale zagrały na jeden kontakt, ostatecznie jednak znów defensywa Rekordzistek zdołała zablokować zarówno dośrodkowanie Nieciąg, jak i strzał Włodarczyk. W 68. minucie doskonałe sytuacje miały Nicola Brzęczek oraz Aleksandra Nieciąg, jednak miały sporo pecha przy swoich próbach i nadal utrzymywał się wynik 1:0. W 74. minucie Klaudia Maciążka zeszła do środka boiska i choć jej podanie zostało zablokowane, to Dżesika Jaszek zdołała odzyskać posiadanie już w polu karnym i precyzyjnym strzałem przy słupku podwyższyła na 2:0. Wahadłowa powinna mieć na swoim koncie także asystę już chwilę później, jednak w zupełnie niezrozumiały sposób podała za plecy wszystkich swoich koleżanek spod linii końcowej. W 83. minucie jej podanie zakończyło się podobnym skutkiem, choć tym razem Hmirova zdołała zebrać wybitą piłkę i oddać strzał pełen fantazji. Dwie minuty później kolejną bramkę powinna mieć na swoim koncie Brzęczek, aż sama złapała się za głowę. Santa Vuskane udanie zastosowała skok pressingowy i wycofała do Włodarczyk, która przytomnie odnalazła wybiegającą w korytarz napastniczkę, a ta przelobowała golkiperkę, nie trafiając jednocześnie w szerokość bramki. W doliczonym czasie gry skrzydłowa zrozumiała gest Vuskane i posłała mocną piłkę za linię obrony, jednak te zamiary odgadnęła także Kinga Ptaszek i zatrzymała futbolówkę tuż przed głową Łotyszki.
GieKSa wygrała 2:0 i awansowała do 1/8 Pucharu Polski.
GKS Katowice – Rekord Bielsko-Biała 2:0 (0:0)
Bramki: Brzęczek (52), Jaszek (75).
GKS Katowice: Macała – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Dżesika Jaszek, Kozarzewska (82. Kalaberova), Hmirova, Włodarczyk – Maciążka, Nieciąg (77. Vuskane), Brzęczek (90. Langosz).
Rekord Bielsko-Biała: Ptaszek – Glinka, Dereń, Jendrzejczyk (82. Krysman), Niesłańczyk, Zgoda (67. Dębińska), Sowa, Janku, Gulec (67. Sikora), Katarzyna Jaszek (73. Conceicao), Bednarek (67. Długokęcka).
Kartki: Kozarzewska, Włodarczyk – Sowa.




Najnowsze komentarze