Dołącz do nas

Piłka nożna

Minusy po Tychach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Ten artykuł, jak i większość pozostałych – nie ma sensu. Kieruje nami tylko kronikarski obowiązek. Wszystko wychodzi poza sferę piłkarską, więc merytoryczne podchodzenie do sprawy mija się z celem. I będziemy to powtarzać ciągle.

Minusy:
– Utrata szans – … no dobra, nie bądźmy śmieszni. To nie mecz z Tychami zadecydował o tym, że awansu nie będzie. Powiemy więcej. O tym nie zdecydował żaden konkretny mecz.

– Powtórka z rozrywki – drwią sobie z nas kibiców. Rok temu przerabialiśmy dokładnie ten sam scenariusz.

– Jacek Paszulewicz – jak na razie mimo wszystko nie widzimy tej jego twardej pięści. Kat tylko na papierze. Na konferencji wypowiadał się tak, jakby to był po prostu przegrany mecz i przegrany awans. Nic wielkiego się nie stało.

– Pat, a nie kat – jesteśmy w dupie. I prawdopodobnie będziemy, bo trudno się spodziewać, że wylecą wszyscy aktorzy z zeszłorocznego tańca w Gudziądzu i całego obecnego sezonu.

– Kibice – jeśli niektórzy nie wyjdą ze szklanej bańki swojego kibicowskiego idealizmu polegającego na tym, że choćby piłkarz przyznał się, ze sprzedaje mecze, to i tak będziemy go dopingować – wiele się w tym klubie nie zmieni.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

12 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

12 komentarzy

  1. Avatar photo

    misiek

    21 maja 2018 at 12:19

    Shellu, czy chciałbyś aby kibice okazali swoje niezadowolenie i zachowali się jak w Poznaniu? Za doping wielki szacun dla nich.
    Może mimo wszystko warto zastanowić się czy po prostu ich umiejętności nie są takie jakie są czyli mizerne … i stać ich na kilka meczy w rundzie aby zagrać na wyżynach ale później muszą przyjść niziny…. Z jakiegoś powodu grają u nas a nie w ekstraklasie.
    To że część z nich nie jest walczakami też dobrze wiedzieliśmy od początku odkąd się u nas znaleźli. Nie mniej ktoś ich ściągnął do GieKSy.
    Pozostaje dla mnie kwestia Prokicia – dla mnie to kuriozalna sytuacja gdzie piłkarz „walczy” u nas o awans wiedząc że po sezonie przejdzie do innego zespołu który tez może awansować… co dla niego lepsze sami sobie odpowiedzcie…

  2. Avatar photo

    mekail

    21 maja 2018 at 13:45

    Za doping to właśnie Lechowi należy się szacunek, oprawę mieli świetną. Dzięki pokazaniu charakteru przez kibiców, w Poznaniu coś się zmieni. „Niezadowolenie”, o którym pisze misiek, to inna sprawa. Chłopaki z Lecha po prostu nie zdzierżyły wizji mistrzowskiej fety Legiuni na własnym stadionie.
    A u nas kolejny raz wszystko zamiatane jest pod dywan. Po prostu „nic się nie stało, GKS nic się nie stało”. Przypomnijcie sobie czasy Irka Króla, jak się chce, to można Panów piłkarzy zmotywować.
    A ze spraw piłkarskich. Wpuszczanie dalej Prokicia (który ma po bałkańsku na wszystko wylane) i Słabego (którego najlepiej charakteryzuje nazwisko) to sabotaż trenera. Tu chyba wszyscy się zgadzamy. Mnie osobiście nie podoba się jednak sposób pożegnania z jednym z kozłów ofiarnych Paszulewicza – Grześkiem Goncerzem. O Złotych Bukach zapomnieliście, o 50 bramkach też? Szkoda chłopaka, bo – mimo tego, że jest w dołku z formą – to grał przez wiele lat, a co najważniejsze: jak był u szczytu formy i bramy strzelał na zawołanie, to jednak został zamiast iść do ekstraklasy. Zmarnował sobie karierę w klubie porażek, a nawet nikt mu dziękuję nie powiedział? Grzesiek ja Ci życzę powodzenia!

  3. Avatar photo

    Mecza

    21 maja 2018 at 13:59

    Ja nie kibicuję słabym piłkarzom a klubowi GKS. Jakiś dziwny ten minus o kibicach. Nie wszystko jest złe. Co do piłkarzy to oni gdzieś mają ten doping co pokazali w ostatnich tygodniach. Kibicuje się klubowi, nie im.

  4. Avatar photo

    Shellu

    21 maja 2018 at 14:07

    Tak, zwłaszcza śpiewanie:

    „Wygraj GieKSo, wygraj
    Walcz, sił nie oszczędzaj
    Cały stadion czeka
    Na twój goool
    hej, hej, hej hej”

    To nie jest doping dla pilkarzy.

  5. Avatar photo

    q2

    21 maja 2018 at 18:04

    Niestety Shellu ma tutaj rację. Tu nie chodziło o wybieganie na boisku, wszczęcie burd, przerywanie meczu. Po największym upokorzeniu z chorzowem, ekipa z blaszoka nie powinna prowadzić dopingu, wywieszając konkretne hasło zamiast flag. Totalny brak reakcji po przegranej z ruchem to blamaż. Niestety doszło do błazenady, w której to kibice z blaszoka bronią się, że śpiewali dla siebie. Po czym przy stanie 1-2 przestali śpiewać. Jeżeli mówimy, że piłkarze nie byli świadomi powagi meczy z chorzowskimi, to także ekipa z blaszoka nie jest świadoma tego jak powinni się zachować. Nie dziwię się, że ludzie uciekają z blaszoka. Niejednokrotnie nietrafione przyśpiewki, zamiast mobilizować piłkarzy przy przewadze gości, to na blaszoku fiesta. Brak deprymowania przeciwnika, gwizdów buczenia, kiedy jest potrzebne aby wybić gości z rytmu. W latach 90-tych był młyn i doping adekwatny do gry. Teraz coś się chłopakom z blachy pomieszało i te ciągłe pozdrowienia…..Oczy bolą jak się czyta, że w meczu z Tychami spełnili swój obowiązek….dopingując. Pomieszanie z poplątaniem.

  6. Avatar photo

    Irishman

    22 maja 2018 at 07:07

    My to w ogóle jesteśmy na dnie i nie tylko jeśli chodzi o sprawy sportowe. Piłkarze „grają dla siebie” i nie przeszkadza to władzom klubowym. Ale dlaczego miało by przeszkadzać skoro one „nie są od tego żeby spełniać życzenia i żądania”. No więc dlaczego mamy potępiać tych, którzy „kibicują dla siebie”. I tylko GieKSy żal, bo ta… od lat, niedostrzegalnie, bardzo powoli ale systematycznie umiera nam w biały dzień.
    Nawet Shellu pisze „powtórka z rozrywki”. Jak powtórka? rok temu najedliśmy się co prawda wstydu ale nie takiego jak teraz w derbach. I nie chodzi mi tu o Tychy, które kibicowsko dla mnie nic nie znaczą, choć piłkarsko, a przede wszystkim jeśli chodzi o stadion to jesteśmy przy nich kolosem na glinianych nogach. Ale dać się upokorzyć:
    – po pierwsze chorzowskim;
    – po drugie jednej z najsłabszych drużyn praktycznie witającej się z I liga;
    – po trzecie licealistom?!?!?!?!
    I bez żadnej reakcji z naszej strony! I nie chodzi mi już nawet o doping ale, żeby nie można było nawet wywiesić jakiegoś transparentu?????

  7. Avatar photo

    Irishman

    22 maja 2018 at 07:09

    EDIT:
    Oczywiście miało być „praktycznie witającej się z II ligą””

  8. Avatar photo

    misiek

    22 maja 2018 at 08:45

    Sorki, może będę brutalny. Dlaczego tak krytykujecie ludzi z blaszoka samemu nic nie robiąc. Piszecie że nie wywiesili żadnego transparentu, że nic nie zrobili. Niech każdy z nas uderzy się w piersi co zrobił (pomijam tutaj Shella bo On robi bardzo dużo). Nie mówmy że inni nic nie zrobili samemu nic nie robiąc. To jest takie „POLSKIE” – krytyka innych. Jesteśmy w tym mistrzami…

  9. Avatar photo

    q2

    22 maja 2018 at 14:42

    @Misiek pozwolę sobie odpisać na Twój komentarz, bo widzę, że albo nie rozumiesz sytuacji albo jesteś mocno związany z ekipą z Blaszoka i starasz się nie dostrzegać problemu. Tak nie zrobiłem nic, ponieważ nieważne co bym wcześniej napisał i tak moje zdanie odnośnie oprawy, czy jej braku by się nie liczyło. (Bo nie ja decyduje o dopingu). Tacy jak ja, pisali już 2 sezony temu, że coś nie gra. Zamiast zastanowić się, to następował atak, z tekstami, że sramy do własnego gniazda. Często pojawiały się wpisy, że dla nas nic się nie zmienia, my jedziemy dalej. No i dojechaliśmy do czarnej dupy! W meczu z tyskimi wystarczyło nie wywieszać fan i nie prowadzić dopingu. Proste? Tak ale nie u nas. Pomimo niebywałej kompromitacji, ktoś z blachy zadecydował, że będzie niby doping. (żenada). Paranoja a wiesz dlaczego? Ponieważ brak dopingu jest zarazem brakiem zgody na tak przepierdalane mecze. Bez walki, bez jakiegokolwiek zacięcia. Pokazuje innym, że kibice są niezadowoleni i sytuacja wymaga zmian. Jest informacją puszczoną w eter! Przyjrzyjmy się jak jest u nas? Sielanka na blaszoku i udawanie, że kompromitacja nie miała miejsca. Niby doping dla samych siebie ale kończy się po bramce na 1-2? Dlaczego nie trwał w takim razie do końcowego gwizdka?? Błazenada na całego, wywołująca śmiech i politowanie zarazem u osób, które obserwowały cały cyrk. Do tego zero gwizdów na przywitanie aby wybić z głowy kolejne kompromitacje u naszych kopaczy. Brak także deprymowania przeciwnika w przypadku jego przewagi. U nas na blaszoku jest zabawa! np. przegrywamy w jakimś meczu a młynowy zapodaje „Ja kocham GieKSę lololololo” jakbyśmy wygrywali 3-0 i świętowali. W zasadzie to ta piosenka nadaje się dla dzieciaków na główną. Blaszok w latach 90-tych ostro gwizdał jak przeciwnik miał przewagę, gwizdał jak goście byli przy piłce i robili niebezpieczną akcję. Podgrzewał do walki swoich piłkarzy a w przypadku słabszej gry, jasno dawał do zrozumienia kto na „twierdzy bukowa” powinien wygrać. Niejednokrotnie z blaszoka szło „Co wy robicie ? GKS co wy robicie?!” lub „Ku…a mać GieKSa grać”. Pozwolę sobie przypomnieć mecz z Bordeaux, na blaszoku panował tumult i wrzawa, istny kocioł. Gwizdy dla piłkarzy francuskich aby zesrali się w tym meczu na miętowo i silne wsparcie dla naszych gwiazd. Jak jest teraz? To widać gołym okiem, co niektórzy czują się spełnieni, bo swoje zrobili….. eeeecchhhh. Czysty narcyzm bez zastanowienia się nad istotą problemu.

  10. Avatar photo

    a

    22 maja 2018 at 18:42

    g2 masz w 100% racje.

  11. Avatar photo

    Irishman

    23 maja 2018 at 13:04

    Jasne, już widzę, jakby mnie wpuścili na boisko, żebym se kurde jakiś transparent wywiesił 😉 😉 😉

    I to nie chodzi, że się dowalam do kogoś, kto robi 100 razy więcej niż ja mogę zrobić. I tu też nie chodzi o sam doping, bo tu mogę zrozumieć Juniora, że on po prostu uważa, że to jego obowiązek wobec klubu, NIE WOBEC PIŁKARZY..PRZEPRASZAM, WOBEC „ZAWODNIKÓW”! Tylko, że my kibice, nie robiąc nic, jako całość daliśmy po prostu sygnał, że dla nas nic się nie stało. I to jest wręcz przyzwolenie na coś takiego w przyszłości.

  12. Avatar photo

    q2

    24 maja 2018 at 09:31

    Zgadzam się z Tobą Irishman. W ostatnim meczu na bukowej powinniśmy zaśpiewać sarkastyczne: Auf Wiedersehen! W końcu liczę na to ze pożegnamy ostatecznie całą ekipę i zastąpimy ich pilkarząmi z ambicją.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Odra Opole Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

13.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

Widzów: 5467

 

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Odra Opole zakończyła serię GieKSy

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Kolejne spotkanie GieKSa rozgrywała przy Bukowej, tym razem w Katowicach zjawiła się Odra Opole. Mecz przy akompaniamencie głośnego dopingu rozpoczął się o godzinie 15:00.

    Rafa Górak musiał dokonać dwóch zmian w swojej żelaznej wiosennej jedenastce. Kontuzjowanego Komora zastąpił Jaroszek, natomiast za pauzującego Kuuska pojawił się Shibata, który rozpoczął  mecz na pozycji 6, a Repka został przesunięty na stopera. Mecz od pierwszych minut nie porywał, w jednej z pierwszych akcji ucierpiał zawodnik Odry, który dłuższą chwilę był opatrywany na murawie. Co ważne każde wyjście z piłką z własnej połowy bardzo mocno ożywiało trybuny, które wierzyły, że są w stanie wpłynąć na zespół głośnym dopingiem. Pierwszy groźny strzał oddali Trójkolorowi, po rzucie rożnym głową strzelił Repka, ale prosto w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Arbiter po chwili użył gwizdka i wskazał na przewinienie zawodnika gospodarzy. Było to pierwsze ostrzeżenie dla Halucha. W kolejnej akcji ponownie uderzył Repka zza pola karnego, ale nad bramką. W 18. minucie groźną stratę zanotował ten sam zawodnik na lewej stronie. Po szybkiej kontrze opolanie oddali strzał, ale piłka powędrowała daleko od bramki Kudły. W 26. minucie Odra przerwała passę 12 bramek z rzędu katowiczan. Po wrzuceniu piłkę w polu karnym i zamieszaniu najbardziej zorientowany był Piroch, który wpakował piłkę w okienko bramki. GieKSa dalej starał się grać swoje. W 33. minucie ładną dla oka kombinacyjną akcję na strzał zamienił Bergier, jednak ponownie w tym spotkaniu zabrakło precyzji. Odra miała w dalszej fazie dwa groźne strzały – z jednym Kudła spokojnie sobie poradził, ale drugi wypluł przed siebie, jednak naprawił błąd, wyjmując piłkę spod nóg nabiegającego rywala. W doliczonym czasie świetną akcję na lewej stronie rozegrali katowiczanie, ale ostatecznie podanie Rogali na niecelny strzał zamienił Błąd, a był już blisko bramki rywala.

    Drugą połowę rozpoczęli ci sami zawodnicy z obu stron, trenerzy spokojnie podeszli w przerwie do korygowania swojego planu na to spotkanie. Po rzucie rożnym groźnie uderzył z ostrego kąta Repka, ale piłka nieznacznie minęła przeciwny słupek bramki. GieKSa starała się atakować, ale korzystając z prowadzenia regularnie i dość często kradli czas goście, leżąc na murawie po starciach. W 52. minucie Wasielewski doszedł do piłki na prawej stronie i dośrodkował spod końcowej linii, piłka przelobowała bramkarza, ale nie wpadła do siatki mimo dobrej rotacji. W 56. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym tym razem GieKSa zdobyła bramkę, piłka wręcz spadła pod nogi Jaroszka, a ten wpakował piłkę do siatki. Odra w drugiej połowie raczej nie zatrudniała Kudły, to katowiczanie mieli częściej piłkę pod nogą i raz po raz próbowali sforsować dobrze dysponowaną w tym dniu obronę gości. W 74. minucie po odbiorze na własnej połowie Kozubalowi piłki w dość agresywny sposób Odra wyprowadziła ten jeden atak w drugiej połowie, który doskonałym, technicznym strzałem zza pola karnego zamienił na bramkę Continella. Dwie minuty później po zagraniu na wolne pole sytuację sam na sam z ostrego kąta wykorzystał Sarmiento. Kudła popełnił błąd, był bardzo niezdecydowany przy wyjściu do piłki. Na Bukowej zapadła konsternacja po tych dwóch szybkich, mocnych ciosach. W 83. minucie Błąd, chcąc uspokoić grę, zagrał do Kudły tak, że piłka po koźle przelobowała naszego bramkarza, ale szczęśliwie nie leciała w światło bramki. Zamieszanie we własnym polu karnym w 88. minucie cudem wybronili gospodarze, których każda minuta oddalała od odrobienia dwubramkowej straty. Do końca doliczonego czasu gry żaden z zespołów nie stworzył okazji. Świetna seria GieKSy dobiegła końca.

    13.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)
    Bramki: Jaroszek (56)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala – Błąd (87. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (87. Pietrzyk) – Bergier.
    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński.
    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński.
    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
    Widzów: 5467.

    Kontynuuj czytanie

    Hokej

    GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

    Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

    Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

    Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

    Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

    GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

    0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

    GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

    Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga