Dołącz do nas

Piłka nożna

Misz masz w pomocy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W dzisiejszym artykule zajmiemy się pomocnikami. Zarówno jesienią, jak i wiosną w formacji pomocy następowały w trakcie rundy duże roszady, choć na pewno nie były one spowodowane kłopotem bogactwa czy świetną formą zawodników, a wręcz odwrotnie. Trener Brzęczek na wiosnę kombinował jak mógł, ale z tym zestawem kadrowym ciężko było osiągnąć większe sukcesy.

Defensywni pomocnicy
Pewniakiem w tej rundzie na tej pozycji był Łukasz Pielorz i był to jedyny zawodnik, o którego obecność w składzie mogliśmy być pewnym. To jednak dla Łukasza była bardzo, bardzo przeciętna runda. Niby mówi się, że jak defensywny pomocnik jest niewidoczny, to dobrze, bo wykonuje wtedy czarną robotę, ale to jednak jest taka półprawda. Potrafimy widzieć i docenić świetną grę w destrukcji, jak choćby postawę Pielorza w ostatnim meczu 2015 roku w Sosnowcu. Na wiosnę to był symbol przeciętności – nie grał bardzo źle, ale też nie mogliśmy powiedzieć, że to forma wystarczająca na walkę o ekstraklasę. Po kiepskim meczu z Arką, Łukasz zaskakująco w Kluczborku był bardzo aktywny, a przy kontrach nawet znajdował się w polu karnym rywala. Jeszcze z Miedzią w Legnicy zanotował bardzo dobry występ w drugiej połowie, kiedy faktycznie rządził i dzielił w środku boiska. W większości spotkań grał na poziomie noty 5, czyli nieco poniżej przeciętnej. Mocno się frustrował na decyzję sędziów w niektórych meczach, ale też to była frustracja związana z postawą zespołu. W meczu z Chojniczanką rywale hasali sobie w środku pola i co rusz zagrywali prostopadłą piłkę – Łukasz nie może na takie coś pozwolić. W końcówce rundy wobec kontuzji innych został wycofany na środek obrony.

Trener Brzęczek nie miał wielkiego pola manewru, jeśli chodziło o partnera dla Łukasza. Przy okazji dodajmy, że o ile Pielorz jest zawodnikiem stricte defensywnym, to ten drugi już od jakiegoś czasu ma pewne pole do udzielania się w ofensywie – to taki defensywno-ofensywny pomocnik. Tutaj aspirowali do tego Sławomir Duda i Povilas Leimonas. Nie brakowało jednak innych rozwiązań, jak stawianie na bardziej ofensywnych zawodników w pojedynczych meczach – Filipa Burkhardta czy Krzysztofa Wołkowicza.

Sławek zagrał na początek z Arką – słabiutko i na Kluczbork już nie wyszedł (pojawił się dopiero w końcówce). To dość specyficzny zawodnik, który większą liczbę meczów gra słabo, a 2-3 w rundzie notuje na poziomie zawodnika meczu. Tak było z Pogonią, kiedy zmienił kontuzjowanego Burkhardta w 40. minucie i był najlepszy, rozprowadzał akcję i może z różnym skutkiem, ale rozruszał grę ofensywną. Pamiętamy oczywiście o możliwości roszad w pionie i czasem zawodnik, który wyjściowo jest na defensywnym pomocniku przejmuje nieco więcej zadań ofensywnych. To tak jak wymienność pozycji napastnika z ofensywnym pomocnikiem. Na dziesiątce został Sławek w nagrodę ustawiony w Legnicy, ale o tym później. To co u Sławka ostatnio irytuje to próba gry niekonwencjonalnej, jakichś zagrań fałszem, piętą w momencie, kiedy trzeba po prostu podać prosto do partnera. Troszkę sobie drwiliśmy z tego, że to katowicki Ronaldinho, ale zawodnik nieraz pokazywał, że jak gra prosto to mogą być z tego efekty. Czasem można było odnieść wrażenia, że gra tak od niechcenia. Kolejne mecze były średnie, choć nie tragiczne. Za to w Bydgoszczy po raz kolejny był zawodnikiem meczu, starał się być głównym rozgrywającym, strzelał z dystansu coraz, coraz to lepiej, aż w końcu trafił w piękny sposób do siatki. W ostatniej kolejce z Wisłą było już spokojniej, ale grał też bardziej defensywnie.

Drugi z defensywnych pomocników to Povilas Leimonas. Popularny w Katowicach Lemoniada nie ma dobrej prasy wśród kibiców. Na wiosnę też nie grał pierwszych skrzypiec. W pierwszych meczach tylko wchodził na końcówki z ławki, aż w końcu zagrał z Miedzią. Przeciętnie, ale z bardzo dobrym klkunastominutowym okresem, kiedy notował celne podania i był głównym kreatorem gry. Ale to była chwila. Zagrał z Bełchatowem i Sandecją, z czego w tym drugim meczu jego strata zapoczątkowała akcję bramkową dla rywali. Fatalnie spisał się z Olimpią i został zmieniony w przerwie. Potem ze Stomilem mógł zanotować dwa kluczowe podania, a miał super sytuacje, ale podawał za mocno lub tracił. Z Chojniczanką było średnio, ale strzelił ważnego kontaktowego gola. Końcowe spotkania były już średnie, z niezłym w Bydgoszczy. Z Wisłą zagrał na stoperze.

W początkowej fazie grywał też tu Filip Burkhardt, który miał udział w zwycięstwie w Kluczborku, bo dobrze rozprowadzał akcje bramkowe. Niestety z Pogonią przy próbie strzału odniósł kontuzję i nici były z wiosny. A z Wisłą oglądaliśmy Krzysztofa Wołkowicza, który jednak wydawał się mocno zagubiony na tej pozycji.

Ofensywny pomocnik
Tutaj najwięcej spodziewaliśmy się po Bartoszu Iwanie. Co prawda najlepszą akcję podczas obecnego pobytu w GieKSie zanotował w 15. sekundzie swojego re-debiutu w Grudziądzu, ale jednak pamiętaliśmy jego postawę z czasów Adama Nawałki i liczyliśmy, że może to wróci. Niestety już pierwszy mecz z Arką był wprost tragiczny w wykonaniu Bartka. W drugim meczu z Kluczborkiem wydawało się, że odbił się od dna – strzelił gola i grał dobrze. W spotkaniu z Miedzią trener postawił na Sławomira Dudę, w nagrodę za dobry występ z Siedlcami. Okazało się jednak, że na dłuższą metę dziesiątka nie jest najlepszym rozwiązaniem dla Sławka. Lepiej to wygląda gdy atakuje jeszcze bardziej z głębi pola, właśnie z 60-70 metra. Szkoleniowiec widział, co się święci z Ajwenem i na Bełchatów zawodnik znów nie wyszedł w podstawowym składzie. Tym razem na boisku pojawił się Krzysztof Wołkowicz i rozegrał niezłe zawody. Z Sandecją było już słabo, a do tego Wołek powinien wylecieć z boiska, gdyż to on popchnął rywala, a nie Alan Czerwiński. Z Olimpią było już bardzo słabo, podobnie jak w przypadku Iwana.

Szkoleniowiec mając straszny ból głowy z obsadą dziesiątki zaczął kombinować. I na Rozwój w ataku wystawił Tomasza Zahorskigo, a do pomocy wycofał Grzegorza Goncerza. Ten manewr był potem powtarzany kilkukrotnie. Wyglądało to średnio, Gonzo nie wywiązał się z roli rozgrywającego (choć często także praktycznie jako drugiego napastnika) jakoś spektakularnie. Ale w Bydgoszczy grał bardzo dobrze i w końcu strzelił bramkę. Jeszcze w międzyczasie w meczach ze Stomilem i Chojniczanką zagrał Iwan, ale były to dwa tragiczne występy i trudno się było dziwić, że trener nie chce już stawiać na tego zawodnika.

Lewa i prawa pomoc
Skrzydła w GieKSie to bolączka od kilku lat. W praktyce co rundę mamy non stop roszady, rozpaczliwe próby wystawiania nowych zawodników, w nowych konfiguracjach, a ciągle nie ma efektu w postaci szybkiego, celnie podającego i ogólnie efektywnego bocznego pomocnika.

Takim miał być na prawej stronie Maciej Bębenek. Jesienią co prawda najpierw grał fatalnie, ale w środku rundy był najlepszym zawodnikiem GieKSy (do kontuzji). Niestety na wiosnę zawodził coraz to bardziej, aż w końcu – podobnie jak Iwan – stracił na dobre miejsce w składzie i do końca sezonu już nie grał (co prawda trener Brzęczek mówił, że to przez kontuję, ale…).

Bębenek zaczął od meczu z Kluczborkiem i kilka meczów rozegrał na poziomie noty 5,5-6, tak więc niczym absolutnie nie zachwycił. Z jego gry praktycznie nie było większego pożytku. Przełomem mógł być mecz z jego byłą drużyną – Sandecją. W pierwszej połowie grał bowiem bardzo dobrze i nawet wywalczył karnego. W drugiej, kiedy wszystko się posypało, posypał się także i Maciej. Nie asekurował, nie gonił rywali, którzy przeprowadzali skuteczne akcje ofensywne. Jeszcze nieźle spisał się z Olimpią, ale z Rozwojem było już bardzo słabo i zaczął się zjazd z formą – z przeciętnej w beznadziejną. Teraz już noty były na poziomie 3 w trzech meczach z rzędu (z Bytovią była nawet dwójka) i to oddaje mizerię tego zawodnika. Trener Brzęczek chyba powoli tracił cierpliwość i mecz z Chojniczanką był ostatnim występem Maćka.

Tym, który miał błyszczeć po stronie lewej był Adrian Frańczak lub Krzysztof Wołkowicz – tradycyjnie zawodnik 1-2 meczów na rundę. Z Arką w przypadku Wołka było bardzo słabo, z Kluczborkiem natomiast dobre zawody i gol. Generalnie nie było źle. W Legnicy został wystawiony w ataku, ale gola strzelił już po wycofaniu do pomocy. Z Miedzią i Bełchatowem grał Frańczak – średnio. Bardzo słabo Adrian natomiast wypadł z Sandecją, w pamięci mamy przede wszystkim kiks i w konsekwencji faul w polu karnym, po którym sędzia podyktował jedenastkę. Zarówno Wołek jak i Frańczak zaliczyli jeszcze kilka meczów na skrzydle pomocy, ale efektów z tego nie było żadnych.

Swoje kilka minut mieli jeszcze na skrzydłach młodzi: Patryk Szymański, Paweł Szołtys i Przemysław Sawicki.

Najlepiej zaprezentował się Szymański, który jak już wiemy, stał się zawodnikiem Jagiellonii Białystok. Z aktywów to najpierw w dwie minuty po jego wejściu na boisko padła bramka, w której miał pewien udział. Zawodnik w niektórych meczach wchodził z ławki i trochę wiatru robił, ale ciekawi byliśmy jego występu od pierwszej minuty. Tak się stało z Bytovią, ale cała drużyna zagrała beznadziejnie. Z Chojniczanką również wyszedł w podstawowym składzie, ale bez efektywności. Odwrotnie było w Bydgoszczy, wszedł na ostatnie 20 minut i GieKSa strzeliła trzy bramki, a jedną z nich Patryk. To było prawdziwe wejście smoka. Z Wisłą zagrał od początku – również dobrze. Uważamy, że pozbycie się tego zawodnika może odbijać się czkawką…

Paweł Szołtys – nie będzie kłamstwem, jeśli powiemy, że gdyby nie absencje Mateusza Kuchty, to Paweł mógłby nie powąchać murawy. Z Arką zagrał od pierwszej minuty, bardzo kiepsko. Potem w kilku meczach, gdy wchodził na zmianę pisaliśmy, że rozruszał nieco grę ofensywną, a z Pogonią po ciekawej akcji wypracował zwycięskiego gola. Potem jednak było już bardzo słabo – nawet jak wychodził w pierwszym składzie – z Olimpią i Rozwojem. Z Chojniczanką dalej było słabo, ale zanotował asystę z rzutu rożnego, kiedy Zahorski wyrównał. Z Chrobrym to był już istny dramat, same straty i złe podania. Generalnie ta wiosna była bardzo mizerna w wykonaniu zawodnika, na jesień prezentował się lepiej.

Przemysław Sawicki zaczął z Arką, ale potem musiał czekać do wystepu aż do meczu z Chrobrym. Na ostatnie dwa mecze wyszedł w pierwszym składzie. Nie pokazał w tych meczach w zasadzie nic, choć w Bydgoszczy był całkiem aktywny.

No i na deser – Oskar Stanik, który w doliczonym czasie gry zmienił Sawickiego (dlatego tu go ujmujemy) i strzelił cudowną bramkę – palce lizać, do dziś jesteśmy pod wrażeniem tego gola!

Podsumowanie
Szczerze mówiąc formacja pomocy na następny sezon to wielka niewiadoma. Nadal nie wiemy, kto odejdzie, kto zostanie. Faktem jest, że jedynym pewniakiem był Łukasz Pielorz. Cała reszta to były rotacje. Raz Łukaszowi towarzyszył Duda, raz Leimonas, czasem inni. Jako rozgrywający zawodził Iwan, trener próbował Wołkowicza, Goncerza, ale nadal to było kombinowanie niż pewność. Na skrzydłach to już zupełnie był misz masz. Tu mieliśmy coraz słabszego Bębenka, tutaj bezproduktywnego Wołkowicza. Kombinowanie z Szołtysem również nic nie dawało.

To wszystko sprawia, że linia pomocy wydaje się całkowicie do przebudowy. W Bębenka co prawda jeszcze można wierzyć, ale pojawia się pytanie, czy zawodnik jest przygotowany mentalnie. Zobaczymy, jakie będą kolejne ruchy kadrowe.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

2 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

2 komentarze

  1. Avatar photo

    Mecza

    18 czerwca 2016 at 13:33

    Iwan nie podobał mi się już za czasów Nawałki mimo że strzelił kilka bramek, on po prostu za mało biega. Przyszedł do nas kilka lat starszy i miał być zbawieniem.

  2. Avatar photo

    obiektywny

    18 czerwca 2016 at 15:11

    Szymański nie stał się zawodnikiem Jageilonii.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

GKS Katowice – Odra Opole Live

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

13.04.2023 Katowice

GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)

Bramki: Jaroszek (55)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76)

GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala– Błąd (86. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (86. Pietrzyk) – Bergier

Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński

Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński

Sędzia: Piotr Urban (Warszawa)

Widzów: 5467

 

     

    Kontynuuj czytanie

    Piłka nożna

    Odra Opole zakończyła serię GieKSy

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Kolejne spotkanie GieKSa rozgrywała przy Bukowej, tym razem w Katowicach zjawiła się Odra Opole. Mecz przy akompaniamencie głośnego dopingu rozpoczął się o godzinie 15:00.

    Rafa Górak musiał dokonać dwóch zmian w swojej żelaznej wiosennej jedenastce. Kontuzjowanego Komora zastąpił Jaroszek, natomiast za pauzującego Kuuska pojawił się Shibata, który rozpoczął  mecz na pozycji 6, a Repka został przesunięty na stopera. Mecz od pierwszych minut nie porywał, w jednej z pierwszych akcji ucierpiał zawodnik Odry, który dłuższą chwilę był opatrywany na murawie. Co ważne każde wyjście z piłką z własnej połowy bardzo mocno ożywiało trybuny, które wierzyły, że są w stanie wpłynąć na zespół głośnym dopingiem. Pierwszy groźny strzał oddali Trójkolorowi, po rzucie rożnym głową strzelił Repka, ale prosto w bramkarza, który pewnie złapał piłkę. Arbiter po chwili użył gwizdka i wskazał na przewinienie zawodnika gospodarzy. Było to pierwsze ostrzeżenie dla Halucha. W kolejnej akcji ponownie uderzył Repka zza pola karnego, ale nad bramką. W 18. minucie groźną stratę zanotował ten sam zawodnik na lewej stronie. Po szybkiej kontrze opolanie oddali strzał, ale piłka powędrowała daleko od bramki Kudły. W 26. minucie Odra przerwała passę 12 bramek z rzędu katowiczan. Po wrzuceniu piłkę w polu karnym i zamieszaniu najbardziej zorientowany był Piroch, który wpakował piłkę w okienko bramki. GieKSa dalej starał się grać swoje. W 33. minucie ładną dla oka kombinacyjną akcję na strzał zamienił Bergier, jednak ponownie w tym spotkaniu zabrakło precyzji. Odra miała w dalszej fazie dwa groźne strzały – z jednym Kudła spokojnie sobie poradził, ale drugi wypluł przed siebie, jednak naprawił błąd, wyjmując piłkę spod nóg nabiegającego rywala. W doliczonym czasie świetną akcję na lewej stronie rozegrali katowiczanie, ale ostatecznie podanie Rogali na niecelny strzał zamienił Błąd, a był już blisko bramki rywala.

    Drugą połowę rozpoczęli ci sami zawodnicy z obu stron, trenerzy spokojnie podeszli w przerwie do korygowania swojego planu na to spotkanie. Po rzucie rożnym groźnie uderzył z ostrego kąta Repka, ale piłka nieznacznie minęła przeciwny słupek bramki. GieKSa starała się atakować, ale korzystając z prowadzenia regularnie i dość często kradli czas goście, leżąc na murawie po starciach. W 52. minucie Wasielewski doszedł do piłki na prawej stronie i dośrodkował spod końcowej linii, piłka przelobowała bramkarza, ale nie wpadła do siatki mimo dobrej rotacji. W 56. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym tym razem GieKSa zdobyła bramkę, piłka wręcz spadła pod nogi Jaroszka, a ten wpakował piłkę do siatki. Odra w drugiej połowie raczej nie zatrudniała Kudły, to katowiczanie mieli częściej piłkę pod nogą i raz po raz próbowali sforsować dobrze dysponowaną w tym dniu obronę gości. W 74. minucie po odbiorze na własnej połowie Kozubalowi piłki w dość agresywny sposób Odra wyprowadziła ten jeden atak w drugiej połowie, który doskonałym, technicznym strzałem zza pola karnego zamienił na bramkę Continella. Dwie minuty później po zagraniu na wolne pole sytuację sam na sam z ostrego kąta wykorzystał Sarmiento. Kudła popełnił błąd, był bardzo niezdecydowany przy wyjściu do piłki. Na Bukowej zapadła konsternacja po tych dwóch szybkich, mocnych ciosach. W 83. minucie Błąd, chcąc uspokoić grę, zagrał do Kudły tak, że piłka po koźle przelobowała naszego bramkarza, ale szczęśliwie nie leciała w światło bramki. Zamieszanie we własnym polu karnym w 88. minucie cudem wybronili gospodarze, których każda minuta oddalała od odrobienia dwubramkowej straty. Do końca doliczonego czasu gry żaden z zespołów nie stworzył okazji. Świetna seria GieKSy dobiegła końca.

    13.04.2023, Katowice
    GKS Katowice – Odra Opole 1:3 (0:1)
    Bramki: Jaroszek (56)Piroch (26), Continella (74), Sarmiento (76).
    GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Repka, Rogala – Błąd (87. Ćwielong), Kozubal, Shibata (77. Mak), Marzec (87. Pietrzyk) – Bergier.
    Odra Opole: Haluch – Szrek, Piroch, Spychała, Kamiński M. – Kamiński W. (59. Continella), Niziołek, Galan, Antczak (78. Surzyn), Hebel (59. Sarmiento) – Czapliński.
    Żółte kartki: Marzec, Kozubal, Mak – W. Kamiński, Antczak, Continella, Czapliński.
    Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
    Widzów: 5467.

    Kontynuuj czytanie

    Hokej

    GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

    Avatar photo

    Opublikowany

    dnia

    Przez

    Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

    Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

    Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

    Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

    Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

    GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

    0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

    GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

    Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

    Kontynuuj czytanie

    Zobacz również

    Made with by Cysiu & Stęga