W ramach 43 kolejki PHL na lodowisko wicelidera tabeli TAURON KH GKS-u Katowice przyjechał lider – GKS Tychy. Jak przystało na mecz na szczycie, żadna z drużyn nie czekała na to, co zrobi przeciwnik, tylko od początku meczu postawiła na atak. W 4 minucie Tomasik otrzymał podanie spod bandy od Rohtli, uderzył na bramkę, a dobrą okazję do dobitki miał Wronka, której jednak nie wykorzystał. 3 minuty później Malasiński urwał się obrońcom i został zahaczony od tyłu, za co sędzia podyktował rzut karny. Murray w ostatniej chwili wybił naszemu kapitanowi krążek z łopatki kija. Zrehabilitował się w 9 minucie, kiedy to wyszliśmy na prowadzenie. Na uderzenie z dystansu zdecydował się Tomasik, ,,Malaś” trącił krążek w locie, który następnie zatrzepotał w bramce, a na lód poleciały pluszaki z okazji Teddy Bear Toss. Po uprzątnięciu tafli powróciliśmy do gry. W 12 minucie Sawicki ładnie wziął na plecy Bryka, spróbował strzału z backhandu, ale Murray dobrze kontrolował, gdzie jest krążek. Po chwili prosto w bramkarza trafił Devecka, a w 13 minucie Strzyżowski trafił na ławkę kar za natarcie. Tyszanie niemal pełne 2 minuty spędzili w naszej tercji, ale nie znaleźli sposobu na naszą defensywę. W 16 minucie nasz rywal znalazł się w sytuacji 2 na 1, ale próbę podania świetnie przeciął Tuhkanen. Minutę później Wronka dograł przed bramkę do Łopuskiego, który z najbliższej odległości trafił w Murray’a. W kolejnej zaś minucie podwoiliśmy swoje prowadzenie. Podczas sygnalizowanej kary dla Tyszan Tuhkanen wjechał za bramkę i dograł do Tomasika, któremu pozostało umieścić krążek w pustej bramce. Po chwili ponownie karę otrzymał Strzyżowski za natarcie. Tyszanie oddali kilka groźnych strzałów, ale nie zdołali pokonać Lindskouga, a na 38 sekund przed końcem kary Strzyżowskiego 2 minuty otrzymał Michael Cichy. Po 20 minutach zasłużenie prowadziliśmy 2:0.
Drugą tercję rozpoczęliśmy od niecałej minuty gry w przewadze, podczas której nie udało nam się wykreować niczego ciekawego. Wciąż jednak utrzymywaliśmy wysokie tempo gry, z którym Tyszanie mieli problemy. W 23 minucie doszło do małej bójki pomiędzy Strzyżowskim i Mikhnovem. Nasz zawodnik otrzymał karę 2 minut, natomiast Mikhnov otrzymał podwójną karę mniejszą plus karę 10 minut, przez co graliśmy w przewadze. Ponownie nie stworzyliśmy większego zagrożenia, ale przeważaliśmy na lodzie nawet po powrocie do gry 5 na 5. W 29 minucie Sawicki został trafiony kijem w twarz przez Cichego, jednak w tej samej akcji tego samego faulu dopuścił się Urbanowicz, przez co graliśmy w składach 4-osobowych przez 2 minuty. Tuż po wyjściu z boksu podanie otrzymał Urbanowicz i próbował dograć przed bramkę do Sawickiego, ale ten minimalnie minął się z krążkiem. W 32 minucie przez chwilę mogło się wydawać, że Tyszanie zdobyli kontaktowego gola, ale Cichy w jakiś sposób nie umieścił krążka w odsłoniętej bramce. 2 minuty później przysnął nieco Lindskoug i stracił krążek z oczu, ale na szczęście dobitka jednego z Tyszan trafiła w jego parkan. Po kilkunastu sekundach otrzymaliśmy karę za nadmierną liczbę graczy na lodzie. Po 30 sekundach strzałem w samo okienko popisał się Rzeszutko. Z minuty na minutę nasi rywale coraz bardziej dochodzili do głosu. Półtorej minuty przed końcem tercji wyprowadziliśmy kontrę 3 na 2, ale Jass trafił prosto w bramkarza. Przed ostatnią tercją wciąż prowadziliśmy, ale już tylko 2:1.
Po 40 sekundach trzeciej tercji Ciura otrzymał karę za atak łokciem. Praktycznie nie stworzyliśmy sobie żadnej groźniejszej sytuacji. W grze w wyrównanych składach staraliśmy się oddawać dużo strzałów i zmuszać Murray’a do mrożenia krążka, przez co był on utrzymywany z dala od naszej bramki. Z czasem Tyszanie zaczęli odpowiadać tym samym, lecz co jakiś czas próbowali dłużej rozegrać krążek wiedząc, że gramy w okrojonym składzie i zmęczenie daje się we znaki. W 47 minucie GKS Tychy został ukarany za nadmierną liczbę graczy na lodzie – łącznie z bramkarzem było ich siedmiu. Kolejny raz nie umieliśmy wykorzystać tego, że graliśmy w liczebnej przewadze. W 50 minucie otrzymaliśmy kolejną okazję, by poprawić tę statystykę, bo na ławkę kar sędziowie odesłali Mikhnova. 32 sekundy przed końcem jego wykluczenia karę otrzymał Malasiński i siły na lodzie się wyrównały. Dzięki ofiarnej postawie naszych obrońców i dobrym interwencjom Lindskouga przetrwaliśmy okres gry w osłabieniu. W 56 minucie w bardzo dobrej sytuacji strzelał Novajovsky, ale Kevin końcówką parkana odbił krążek. Gdy zegar odmierzający czas do końca meczu pokazywał 4 minuty i 10 sekund na ławkę kar trafili Bagiński i Starzyński. Ostatnie minuty to niemal ciągłe ataki Tyszan, ale Lindskoug wszedł na wyżyny swoich możliwości. Na niewiele ponad 2 minuty przed końcem tercji Tuhkanen minimalnie przestrzelił z bliska po akcji Wronki. Na 106 sekund przed końcem meczu o czas poprosił trener Gusov. Murray został już w boksie, a Tyszanie wystawili dodatkowego napastnika. Minutę później o czas poprosił również Tom Coolen. Na 2 sekundy przed końcową syreną Cichy popełnił faul z frustracji i było wiadome, że wynik już się nie zmieni. Pokonaliśmy GKS Tychy 2:1. Aby zająć pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym potrzebujemy zaledwie 2 punktów w meczach z Zagłębiem Sosnowiec i Unią Oświęcim.
Trzy gwiazdy meczu:
Pierwsza gwiazda meczu: Damian Tomasik
Druga gwiazda meczu: Kevin Lindskoug
Trzecia gwiazda meczu: Tomasz Malasiński
TAURON KH GKS Katowice – GKS Tychy 2:1 (2:0, 0:1, 0:0)
1:0 Tomasz Malasiński (Damian Tomasik, Patryk Wronka) 9:15
2:0 Damian Tomasik (Niko Tuhkanen, Patryk Wronka) 17:24
2:1 Jarosław Rzeszutko (Petr Novajovsky) 34:37 5/4
TAURON KH GKS Katowice: Lindskoug (Kieler) – Tuhkanen Jyrkkio, Laakkonen, Rohtla, Łopuski – Devecka, Jass, Wronka, Starzyński, Malasiński – Skokan, Tomasik, Strzyżowski, Sawicki, Urbanowicz – Krężołek
GKS Tychy: Murray (Lewartowski) – Kotlorz, Novajovsky, Yafimenka, Komorski, Mikhnov – Bryk, Górny, Klimenko, Rzeszutko, Bagiński – Pociecha, Ciura, Sykora, Cichy, Szczechura – Kolarz, Gościński, Kogut, Witecki
Kris
25 stycznia 2019 at 21:40
Brawo Panowie!
????????????
Ino GieKSa.