Po przerwie reprezentacyjnej wracamy na ligowe salony. Jakoś przez to, że emocjonowaliśmy się występami Polskich w eliminacjach – dwoma tak różnymi występami, jeśli chodzi o wynik – ostatni mecz GieKSy się zatarł i można odnieść wrażenie, że z Odrą Opole potykaliśmy się nie półtora tygodnia temu, tylko co najmniej miesiąc.
Po bardzo słabym spotkaniu z opolanami niektórzy próbowali zaciemnić obraz, że to spotkanie nie było takie złe. Trudno natomiast powiedzieć, co dokładnie myślał o nim trener Piotr Mandrysz, ale z wypowiedzi na konferencji prasowej i tonu głosu można było domyślać się, że również nie jest zadowolony z postawy zespołu. Zaznaczał też, że po trzech meczach w ciągu tygodnia, nadejdzie czas przerwy i dwa tygodnie na treningi, pracę nad taktyką i innymi piłkarskimi sprawami.
A do poprawy była przede wszystkim kwestia organizacji gry i ataku pozycyjnego. Chociaż to takie uproszczenie, bo to, że jesteśmy słabi w ataku pozycyjnym nie oznacza, że jesteśmy jacyś super w grze z kontry. Ofensywa w naszym zespole mocno kuleje, są widoczne braki techniczne, które uniemożliwiały choćby w minimalnym stopniu sforsować szczelnej defensywy opolan.
Oprócz pracy nad kwestiami czysto piłkarskimi, mamy nadzieję, że sztab popracował też nad motywacją zawodników. Czasem sami siebie chcemy oszukiwać, że zawodnikom się chce zawsze i wszędzie, zapominając choćby o poprzednim sezonie. I znów jest dobra atmosfera, piłkarze wygrywają dwa mecze, a tu przychodzi taki gong z Odrą i powrót do najsłabszych i przechodzonych meczów z ostatnich lat.
Wigry Suwałki to zespół, który trzeba pokonać, jeśli się myśli o w miarę wysokiej lokacie w tabeli. Problem w tym, że mówiliśmy tak i przed Pogonią, i przed Puszczą, i przed Odrą. Mówimy to praktycznie zawsze, gdy na Bukową przyjeżdża niby-słabszy zespół. Niby, bo od lat tak naprawdę nasza renoma sportowa na zapleczu ekstraklasy jest na średnim poziomie i choć przeciwnicy notorycznie mówią o „kandydacie do awansu”, to na boisku często widać, że jednak przyjechali po swoje. Są nawet na tyle wyrachowani, że udają, że są cofnięci, a w ostatniej fazie meczu robią kilka wypadów i strzelają bramki dające wygrane, a w najgorszym wypadku remis.
GieKSa to nie jest na ten moment drużyna na awans, ale też wydaje się, że nie jest na tyle kiepska, żeby nie potrafić sobie stworzyć kilku dobrych okazji z zespołem pokroju Odry Opole. I tu jest ten moment, że nie wiemy, co, jak i dlaczego nie zagrało – to musi wiedzieć sztab szkoleniowy i sami zawodnicy. Po pierwsze jednak – poprawić chęci żwawego poruszania się po boisku. Samo to, nawet z problemem w ataku pozycyjnym – powinno wykreować jakieś sytuacje. Liczymy też, że będą wprowadzani do zespołu nowi zawodnicy, a taki piłkarz jak Adrian Błąd będzie receptą na problemy w ofensywie.
Nie ma co przegadywać, natomiast musimy pamiętać, że teraz znów czekają nas trzy mecze w ciągu dziewięciu dni i tak naprawdę Wigry to tylko przystawka przed spotkaniami z mocniejszymi rywalami i to na wyjazdach – w Sosnowcu i Mielcu. Problem w tym, że dla nas nie ma łatwych meczów i w każdym potrafimy nie wygrać. Więc nie ma co lekceważyć Wigier, które zresztą będąc w kryzysie w poprzednim sezonie potrafiły nas pokonać.
bce
7 września 2017 at 17:22
Mam pytanie Shellu. Dlaczego my jesteśmy takimi malkontentami?
Skoro nasi kopacze to zawodowcy (zwijają ładną kasę z kontraktów, nie jeden taką by chciał) to dlaczego jest taki problem rozgrywać mecze co 3 dni? Ligi zachodnie tak grają. Kadra szeroka, szansa na pokazanie się zmienników no i w końcu szansa na pokazanie myśli trenerskiej. Można zagrać szpil sparingowy a nawet 2 lub zorganizować mikro-obóz na własnych obiektach lub w Kamieniu. Można przeszukać rynek wśród lokalnych kopaczy co mają talent, chęci do gry i chcą coś pokazać i udowodnić sobie. Na dzień dzisiejszy kadra jest jak widać.
Pozdrawiam i do zobaczenia na B-1 z Wigrami.
Irishman
7 września 2017 at 19:03
A ja liczę, na to że bardzo dobrze wykorzystaliśmy te dwa tygodnie przerwy! Może więc w sobotę (oraz później) zobaczymy zupełnie nową GieKSę i wszelkie nasze uwagi, które ciągną się za drużyną jeszcze od poprzedniego sezonu stracą rację bytu!?
OBY!
Mecza
8 września 2017 at 00:26
Mecze co 3 dni? Tacy w Polsce chyba się jeszcze nie urodzili aby wytrzymać a nawet jak się w tym roku urodzili to nie będą gotowi bo system kuleje zaczynajac od wf w pierwszej klasie. Może być nawet 6 pkt w dwóch meczach ale w Mielcu w plecy lub szczęśliwy remis.
Irishman
8 września 2017 at 09:11
No i siedem punktów nie byłoby takie złe.
Ale najpierw wygrajmy z Wigrami, a potem będziemy się martwić co dalej.