Dołącz do nas

Piłka nożna

Rywal pod Lupą: Marcin Robak

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Do hitowego starcia w Łodzi pozostały zaledwie dwa dni, a więc najwyższy czas przyjrzeć się bliżej jednej z ważniejszych, jak nie najważniejszej postaci w aktualnej kadrze Widzewa. Bohater najgłośniejszego transferu w II lidze, członek klubu 100, dwukrotny król strzelców Ekstraklasy i prawdziwy specjalista od wykonywania „jedenastek, czyli Marcin Robak. Zapraszam na kilka ciekawostek i historii z kariery tego piłkarza.

Prawdziwa kariera zaczyna się po trzydziestce.

Marcin Robak to uznana marka wśród polskich napastników, prawdziwa maszynka do strzelania bramek. Jednak co ciekawe jego znakomita forma strzelecka eksplodowała dość późno, bo dopiero po trzydziestce. Po powrocie z tureckich wojaży w 2013 roku w przeciągu 6 sezonów ustrzelił 94 gole na poziomie ekstraklasy, co stanowi lwią część jego dorobku snajperskiego z całej kariery. Robak mimo 36 lat na karku w obecnym sezonie dalej potwierdza swoją wysoką skuteczność. W 14 występach zaaplikował rywalom aż 12 bramek, co może robić naprawdę spore wrażenie. Jednak na troszkę niższą ocenę jego strzeleckiego dorobku z aktualnie trwającego sezonu, wpływa fakt, że większość z tych goli zdobył z rzutów karnych, bo aż osiem.

Profesor od „jedenastek

To właśnie rzuty karne są z jednym największych atutów Marcina Robaka. Można by się nawet przychylić do stwierdzenia, że to jego znak firmowy. W całej swojej dotychczasowej karierze licząc wszystkie mecze na szczeblu centralnym w Polsce i za granicą aż 58 razy(!) podchodził do piłki ustawionej na 11 metrze i mylił się zaledwie sześciokrotnie. Daje mu to niemalże 90-procentową skuteczność wykorzystywania tego stałego fragmentu gry w karierze.

Wszystkie 52 gole z karnych Marcina Robaka:
Ekstraklasa – 31
I Liga – 8
II Liga – 7
1 Lig (Turcja) – 4
Puchar Polski – 2

Najdziwniejszy karny w karierze Robaka miał jednak miejsce w meczu towarzyskim rozgrywanym przeciwko słowackiej Nitrze. Napastnik w ramach protestu przeciwko błędnej decyzji sędziego o odgwizdaniu „jedenastki… po prostu umyślnie spudłował. Arbiter prowadzący to spotkanie był później podejrzewany przez UEFA o ustawienie tego spotkania (Śląsk Wrocław – Nitra).

Chiński niewypał

Po zdobyciu korony króla strzelców ekstraklasy w sezonie 13/14 Marcin Robak otrzymał ofertę z chińskiego klubu Guizhou Renhe. Robak szybko doszedł do porozumienia z włodarzami tego klubu i podpisał kontrakt w Londynie. Na całej transakcji jego ówczesny klub Pogoń Szczecin miał zarobić 400 tysięcy euro. Marcin Robak, oczekując jedynie na wizę do Chin i formalności związane z badaniami lekarskimi, otrzymał niespodziewaną informację, że nie jest już potrzebny Azjatom, bo właścicielce zespołu Xiu Li Hawken zależy na czasie i woli w swoim zespole innego zawodnika z Europy. Chińczycy po rezygnacji z Robaka w błyskawicznym tempie zakontraktowali z niemieckiego SC Freiburg – Mike Hanke. W późniejszym wywiadzie dla stacji telewizyjnej Canal + Robak powiedział, że zażądał poprzez odpowiednie organy (prawdopodobnie sprawa trafiła do FIFA) odszkodowania za niepoważne potraktowanie go przez Chińczyków. Był on już przecież oficjalnie zawodnikiem Guizhou Renhe. Azjaci mogli jednak swojej dziwnej decyzji w późniejszym czasie żałować, bo sprowadzony przez nich niemiecki napastnik Hanke rozegrał w ich barwach jedynie 12 meczów, w których strzelił zaledwie jedną bramkę, a oni sami musieli wypłacić polskiemu napastnikowi rekompensatę.

Gwóźdź do trumny dla Mersin Idman Yurdu

Barwy tureckiego klubu Mersin Idman Yurdu, Robak reprezentował od sierpnia 2012 roku, lecz udało mu się tam zagrać zaledwie 123 minuty, które uzbierał w rozgrywkach Pucharu Turcji. Jednak jego nazwisko w Mersin zostało bardzo dobrze zapamiętane i jest wspominane do dziś. Oczywiście nie w pozytywnym znaczeniu, bo tamtejsi kibice uznają go za jednego z winowajców późniejszego przykrego losu ich klubu.

Robak po kilku miesiącach bez otrzymywania wynagrodzenia z klubu postanowił zerwać kontrakt w trybie natychmiastowym i zgłosić całą sprawę do FIFA. Turcy zostali solidnie ukarani, a w konsekwencji ogromnych długów wylądowali po kilku latach na 5 poziomie rozgrywkowym. Koniec końców 94-letni klub z Mersin zakończył swoją egzystencję 30 czerwca 2019 roku.

Występy Robaka przeciwko GieKSie

Marcin Robak jak dotychczas czterokrotnie miał okazję zmierzyć się przeciwko GKS-owi Katowice. Wszystkie występy miały miejsce na zapleczu ekstraklasy w latach 2008 – 2010 i co ciekawe wtedy także reprezentował on barwy Widzewa Łódź. Jego bilans w tych meczach jest bardzo korzystny, ponieważ zdobył on przeciwko nam 3 bramki i zaliczył jedną asystę. Kiedy dodamy do tego, że trzy z tych czterech meczów Widzew z nami wygrał, to nie daje nam to optymistycznej wróżby przed sobotnim starciem. Liczymy jednak, że tym razem nasi obrońcy zatrzymają Robaka i ten zejdzie z boiska z zerowym dorobkiem bramkowym.

Historia tych spotkań wygląda następująco:

Sezon 2008/09
Widzew Łódź – GKS Katowice 1:0
GKS Katowice – Widzew Łódź 3:2 (gol)

Sezon 2009/10
Widzew Łódź – GKS Katowice 2:1 (gol)
GKS Katowice – Widzew Łódź 0:3 (gol i asysta)

Bonus: Słynny wywiad z Mariuszem Pawełkiem w roli tłumacza

Na zakończenie wrócimy pamięcią do kultowego wywiadu dla mediów klubowych, który Marcin Robak udzielił w momencie swojego przyjścia do tureckiego Konyasporu  w styczniu 2011 roku. Jego tłumaczem był wtedy nasz były bramkarz Mariusz Pawełek, a cały wywiad można zobaczyć tutaj od 3:19.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Hokej

GieKSa hokejowym wicemistrzem Polski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Ostatnie spotkanie finałowe nie zawiodło nikogo. Obie drużyny prezentowały dojrzały hokej, o czym świadczy fakt, że w regulaminowym czasie gry nie obejrzeliśmy bramek i o tym, która drużyna została Mistrzem Polski, rozstrzygnęła dogrywka. W niej złotego gola zdobył Kaleinikovas zapewniając Re-Plast Unii Oświęcim tytuł Mistrza Polski w hokeju na lodzie.

Świadome wagi spotkania obie drużyny od początku starały się narzucić przeciwnikowi swój styl gry, jednak dobrze w obu ekipach spisywały się formacje defensywne. W 5. minucie Kaleinikovas i Dziubiński sprawdzili dyspozycję Murraya. W odpowiedzi Kovalchuk, który rozgrywał bardzo dobre zawody, dograł do Hitosato, lecz uderzenie Japończyka obronił Lundin. Z upływem czasu częściej przy krążku utrzymywali się katowiczanie, a oświęcimianie próbowali wyprowadzać szybkie kontry. Mimo prób Maciasia, Iisakki, Pasiuta po stronie GieKSy oraz Heikkinena, Ackereda, Denyskina i Dyukova po stronie Re-Plast Unii Oświęcim bramek w pierwszej tercji nie obejrzeliśmy. Natomiast równo z syreną za grę wysokim kijem do boksu kar został odesłany Marklund.

Drugą tercję rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu. Pierwszą minutę dobrze się broniliśmy, ale w drugiej minucie tego osłabienia groźne strzały oddali Sadłocha i Ahopelto, które obronił Murray. Po wyrównaniu sił na lodzie mecz się wyrównał, a obie drużyny grały uważnie w defensywie. W 30. minucie na ławkę kar został odesłany Heikkinen. Podczas okresu gry w przewadze Lundina próbowali pokonać Hitosato i Monto. W ostatnich pięciu minutach drugiej tercji mecz nabrał rumieńców. Najpierw w 36. minucie Marklund trafił w słupek, a w odpowiedzi Heikkinen przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem GieKSy. Dwie minuty później Murray z kłopotami obronił strzał Ackereda. Druga tercja zakończyła się także wynikiem bezbramkowym.

Początek trzeciej tercji należał do GieKSy, ale krążek po uderzeniach Michalskiego i Isakki minął bramkę Lundina, ale podobnie jak to było w poprzednich tercjach, z biegiem czasu mecz się wyrównał. W 50. minucie Murray obronił uderzenia Karjalajnen, Kowalówki i Sołtysa. Podobnie jak dwie poprzednie tercje, również trzecia zakończyła się wynikiem 0:0, a zatem o tytule Mistrza Polski rozstrzygnęła dogrywka.

Dogrywkę rozpoczęliśmy od dwóch niewykorzystanych sytuacji.  Najpierw bliski pokonania Lundina był Koponen, a chiwlę później po uderzeniu Iisakki krążek minimalnie minął oświęcimską bramkę. W odpowiedzi Ackered trafił w obramowanie naszej bramki. Sytuacja ta była jeszcze sprawdzana na wideo.  W 66. minucie groźnie strzelał Ackered, a chwilę później Murray uprzedził Sadłochę, który znalazłby się w sytuacji sam na sam. O tytule Mistrza Polski zdecydowała sytuacja z68. minucie, kiedy Kaleinikovas strzałem po dalszym słupku pokonał Murraya.

GKS Katowice – Re Plast Unia Oświęcim 0:1 (0:0, 0:0, 0:0 d. 0:1)

0:1 Mark Kaleinikovas  (Elliot Lorraine) 66:21

GKS Katowice: Murray, (Kieler) – Delmas, Kruczek, Bepierszcz, Pasiut, Fraszko – Varttinen, Koponen, Iisakka, Monto, Lehtimaki – Wanacki, Cook, Smal, Michalski, Marklund – Lebek, Chodor, Hitosato, Maciaś, Kovalchuk.

Re-Plast Unia Oświęcim: Lundin, (Kowalówka R.) – Dyukov, Jakobsons, Sadłocha, Dziubiński, Kaleinikovas – Valtola, Uimonen, Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuska, Ackered, Kowalówka S., Lorraine, Denyskin – Noworyta, Łukawski, Wanat, Krzemień, Sołtys.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga