Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Media o meczu GKS-Gryf: Lekko, gładko i przyjemnie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień na temat wczorajszego meczu GKS Katowice – Gryf Wejherowo. GieKSa wygrała 4:0 (2:0) po bramkach Dawida Rogalskiego, Szymona Kiebzaka, Grzegorza Rogali i Patryka Szwedzika.

 

dziennikzachodni.pl – Wysokie zwycięstwo na pożegnanie jesieni

[…] Katowiczanie po remisie w Rzeszowie i porażce w Pruszkowie wrócili na zwycięską ścieżkę. Inna sprawa, że przedostatni zespół tabeli II ligi nie był dla zespołu Rafała Góraka zbyt wymagającym rywalem.

Katowiczanie fantastycznie zaczęli po spotkanie, bo już po kilkudziesięciu sekundach gry objęli prowadzenie. Kacper Michalski wbiegł w pole karne i dograł piłkę do Dawida Rogalskiego, a ten strzelił swojego ósmego gola w tym sezonie. Kibice GieKSy nie zdążyli jeszcze dobrze usiąść na trybunach, a już było 2:0. Tym razem na listę strzelców wpisał się Szymon Kiebzak.

Gryf groźniej zaatakował dopiero przed przerwą. Goście zdołali nawet skierować piłkę do bramki wracającego między słupki Bartosza Mrozka, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Zaraz po zmianie stron Maksymilian Hebel trafił w słupek bramki GKS. Katowiczanie mający świeżo w pamięci mecz w Rzeszowie zrozumieli, że muszą wziąć się do gry i szybko strzelili trzecią bramkę. Jej autorem był Grzegorz Rogala, który precyzyjnie przymierzył z 20 m. Szansę na podwyższenie wyniku miał Łukasz Wroński, ale trafił w poprzeczkę. Efektowną wygraną GieKSy przypieczętował tuż po wejściu na boisko Patryk Szwedzik. Napastnik Akademii GKS, który dopiero na początku grudnia skończy 18 lat, w swoim pierwszym kontakcie z piłką skierował ją do siatki Gryfa.

 

sportowefakty.wp.pl – GKS Katowice wrócił do wygrywania. Lider i wicelider zatrzymani

[…] Tydzień temu zakończyła się passa GKS-u Katowice, który był niepokonany w 11 meczach ligowych od 25 sierpnia do 17 listopada. Drużynę Rafała Góraka poskromił Znicz Pruszków, choć to ona przeważała i stworzyła więcej sytuacji podbramkowych. Okazja na częściowe powetowanie sobie strat była dobra, ponieważ do Katowic przyjechał Gryf Wejherowo. Nie minęła minuta i gola strzelił były zawodnik zespołu z północy kraju Dawid Rogalski. GieKSa wbiła kandydatowi do spadku jeszcze trzy bramki.

 

sportdziennik.com – Pewne zwycięstwo GieKSy

[…] Katowiczanie zaczęli od mocnego uderzenia, a w zasadzie dwóch. Najpierw dynamiczną akcję Kacpra Michalskiego sfinalizował Dawid Rogalski, a następnie po dośrodkowaniu Adriana Błąda z rzutu rożnego i niedokładnym wybiciu piłki przez obrońców Gryfa mocnym uderzeniem z 13 metrów do siatki wpakował ją Szymon Kiebzak. Gospodarze nie mieli zamiaru na tym poprzestać, zdecydowanie dominując. Przeprowadzili sporo ciekawych akcji, ale z ich wykończeniem było gorzej; najczęściej brakowało precyzji.

Goście sprawiali wrażanie przestraszonych. Pierwszy strzał oddali w 13 minucie, ale piłka ledwo doturlała się do pola bramkowego. Groźnej było w 36 minucie, kiedy Maksymilian Hebel uderzył obok bramki. Prawdziwym sygnałem ostrzegawczym był jednak rzut wolny w doliczonym czasie I połowy, po którym do siatki główkował Bartosz Gęsior, ale ze spalonego.

Trudno powiedzieć, co działo się w przerwie w szatni Gryfa, ale jego piłkarze od początku II odsłony ruszyli na miejscowych z animuszem. W krótkim odstępie czasu dwa niebezpieczne strzały oddał Hebel. Za pierwszym razem świetnie interweniował Bartosz Mrozek, a za drugim piłka odbiła się od słupka. Wkrótce golkiper GieKSy wykazał się po raz kolejny, broniąc uderzenie Mateusza Majewskiego. Animusz przyjezdnych został jednak ostudzony. W 60 minucie po rzucie rożnym i niedokładnym wybiciu piłki przez obrońców trafiła ona pod nogi Grzegorza Rogali, a ten mocnym strzałem z 20 metrów pokonał Wiesława Ferrę. Wysokie prowadzenie uspokoiło katowiczan, ale nie zamierzali oni poprzestać na trzech trafieniach. Niesieni dopingiem atakowali dalej. Łukasz Wroński trafił w poprzeczkę, Rogalski nie wykończył akcji Błąda, a następnie główkował za słabo, by zaskoczyć Ferrę.

Jak powinno się wykańczać akcje zademonstrował Patryk Szwedzik, który krótko po wejściu na boisko pięknym strzałem w „okienko” zamknął świetnie wyprowadzoną kontrę. Potem była jeszcze „główka” Radka Dejmka w słupek i kilka innych okazji, ale skończyło się na czterech bramkach i efektownym pożegnaniu z kibicami.

 

sportslaski.pl – Lekko, gładko i przyjemnie. Piorunujący początek „GieKSy”!

GKS Katowice bez najmniejszych problemów uporał się z Gryfem Wejherowo, wygrywając siódmy domowy mecz z rzędu. Broniący się przed spadkiem przyjezdni w ciągu kilku pierwszych minut nadziali się na dwa ciosy gospodarzy, którzy dzięki przekonywującemu zwycięstwu wykorzystali potknięcia konkurentów z ligowej czołówki.

GieKSa w piorunującym stylu rozpoczęła mecz z broniącym się przed spadkiem rywalem. W 1. minucie po dobrej akcji Kacpra Michalskiego wynik otworzył Dawid Rogalski, Sześć minut później po wrzutce Adriana Błąda czujny w „szesnastce” przeciwnika był z kolei Szymon Kiebzak, który poprawił rezultat na 2:0.

Przyjezdni próbowali się pozbierać po dwóch ciosach, ale nawet gdy na krótki czas udawało im się spychać rywala do defensywy, pod bramką Bartosza Mrozka działo się niewiele. Konkretniejsi byli podopieczni trenera Rafała Góraka. Z dystansu strzelali Michał Gałecki i Szymon Kiebzak, z dalszej odległości z rzutu wolnego mierzył również Adrian Błąd.

[…] Goście z werwą zaczęli drugą odsłonę. Tuż po gwizdku zakotłowało się pod bramką Mrozka, ale skończyło się tylko rzutem rożnym dla Gryfa. W 52. minucie z dystansu po ziemi uderzył Maksymilian Hebel, a golkiper GKS-u końcami palców sparował piłkę na słupek. Podopieczni trenera Łukasza Kowalskiego próbowali grać odważnie, z kolei miejscowi kilka razy z rzędu mimo niezłych okazji swoich akcji nie kończyli strzałami.

Tak było do 60. minuty. Po rzucie rożnym piłka wylądowała przed polem karnym pod nogami Grzegorza Rogali. Ten będąc na 20. metrze od bramki uderzył mocno, po ziemi, mieszcząc futbolówkę między palcami interweniujacego Ferry a jego prawym słupkiem i było 3:0. Gospodarze mieli ochotę na więcej.

[…] A kiedy miejscowi znowu przyspieszyli, cieszyli się z gola numer cztery. Niecałe 2 minuty po wejściu na boisko do siatki, po kapitalnym dośrodkowaniu Kiebzaka, trafił 17-letni Patryk Szwedzik, który w tym sezonie na II-ligowych boiskach przebywał raptem… 6 minut. Niewiele brakowało, by piąte trafienie zaliczył ktoś z dwójki Radek Dejmek – Kacper Tabiś. Po dośrodkowaniu Błąda z rzutu wolnego pierwszy z nich trafił w słupek, poprawkę drugiego cudem wybronił Ferra. Drugiego gola na koncie powinien mieć również Szwedzik, ale dobijając strzał Kiebzaka nie poradził sobie z kolejną świetną interwencją bramkarza Gryfa. Już w doliczonym czasie stuprocentową okazję zmarnował również inny rezerwowy, Zbigniew Wojciechowski.

 

gwe24.pl – Gryf przegrywa w Katowicach. Rogalski jednym ze strzelców goli

[…] Początek meczu w Katowicach okazał się być wymarzony dla gospodarzy. Już w 2. minucie spotkania wynik otworzył Dawid Rogalski – były snajper Gryfa Wejherowo, który wykorzystał świetne dogrania Michalskiego i pozostawił bez szans Wiesława Ferrę. Podopieczni Rafała Góraka po zdobyciu bramki postanowili podejść wyżej i pójść za ciosem. Konsekwencją odważnej taktyki stało się zdobycie drugiego gola.

[…] Kolejne fragmenty spotkania to przewaga gospodarzy, którzy kontrolowali grę w ataku pozycyjnym i skutecznie rozbijali nieliczne szarże zawodników z Wejherowa. W doliczonym czasie pierwszej połowy meczu gola kontaktowego zdobył Gęsior. Trafienie nie zostało jednak zaliczone ze względu na pozycję spaloną pomocnika Żółto-Czarnych.

Drugie 45 minut mogło rozpocząć się szczęśliwie dla gości. Przy strzale Maksa Hebla golkipera gospodarzy uratował słupek. W kolejnym kwadransie wciąż przeważał GKS Katowice, choć defensywna gra podopiecznych Łukasza Kowalskiego wyglądała znacznie lepiej niż w pierwszej połowie. Piłkarze ze Śląska mieli problemy z przedostaniem się w pole karne rywali. Patent na dobrze ustawionych defensorów z Wejherowa znalazł Grzegorz Rogala, który w 60. minucie popisał się znakomitym uderzeniem spoza pola karnego. Kilka minut później piłkarzy Gryfa uratowała poprzeczka. Na niemoc gości w grze ofensywnej zareagował Łukasz Kowalski, który dokonał aż trzech zmian. Niestety ich przeprowadzenie nie wpłynęło pozytywnie na grę Żółto-Czarnych. Katem Gryfa Wejherowo okazał się w 81. minucie Patryk Szwedzik, który pojawił się na boisku zaledwie kilkadziesiąt sekund wcześniej zastępując Dawida Rogalskiego. W kolejnych minutach gospodarze nie zwalniali tempa gry. Pokłosiem ofensywnych akcji okazało się uderzenia autorstwa Radka Dejmka, który ostemplował słupek bramki strzeżonej przez Ferrę. Jak się później okazało była to ostatnia groźna akcja tego meczu.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga