Jeśli ktoś liczył, że spadając z pierwszej ligi odpoczniemy chociaż od wyjazdów do Bytowa, które zawsze niemiłosiernie się dłużą, to dość szybko mina mu zrzedła — wszak z zaplecza polecieliśmy właśnie z Bytovią.
Na piątą wizytę w Bytowie zdecydowało się 139 fanów GieKSy. Podróż rozpoczęliśmy — dla jednych w nocy, dla innych z samego rana — o godzinie 4:00. Upływała spokojnie i sprawnie, bo zimno odstraszało wszystkich i postoje na dosłownie kilka minut ograniczono do minimum. Kolejny już raz sprawdziła się stara wyjazdowa zasada: „Nie ważne, o której wyjedziesz do Bytowa, pod stadion i tak dojedziesz chwilę przed pierwszym gwizdkiem”. Policja pokierowała nas objazdami i pod obiekt zajechaliśmy na mniej niż 30 minut do spotkania.
Wejście na sektor odbywało się dość sprawnie, choć pierwszy raz w historii mieliśmy problemy w Bytowie z organizatorami. W klubie doszło do kilku zmian i obecni działacze są przestraszeni wszystkiego, co dotyczy kibicowania. Swoją niekompetencję próbowali przykryć butą i rzekomą znajomością przepisów i ustaw, ale dość szybko zostali sprowadzeni na ziemię. Nie podobał im się megafon, nie podobał bęben, nie podobały kartoniki, nie podobały flagi na kiju, wreszcie nie przypadła do gustu jedna z flag, a ich liczba przerażała („jak wy to zmieścicie na płocie?”). Ostatecznie stanęło na naszym głównie dlatego, że wykorzystaliśmy ich totalne nieogarnięcie i część elementów czarodziejskim sposobem „sama” znalazła się na sektorze. Na szczęście jakość cateringu była odwrotnie proporcjonalna do problemów na wejściu — jedzenie było smaczne i tanie. Na sektor weszli wszyscy poza zakazowiczami, czyli 136 osób, ale „schodziliśmy” się cała pierwszą połowę.
Od samego wejścia zaczęliśmy prowadzić doping, ale dopiero w drugiej połowie wskoczył na poziom, do której przywykliśmy. Została także zaprezentowana oprawa z okazji zbliżającej się Barbórki — transparent „Szczęść Boże” w asyście czarnych kartoników i flag z herbami górniczych klubów (GieKSy, Banika, Górnika i ROW). Piłkarze po dwóch bramkach pierwszy raz od dawna wygrali mecz, w którym przegrywali — to też nakręciło nam końcówkę dopingu z tradycyjnym już dwuzwrotkowym wykonaniem „Pierwsza, druga, trzecia liga…”. Po meczu długo świętowaliśmy i dziękowaliśmy sobie z piłkarzami, a część z nich rzuciła swoje koszulki do klatki. Wcześniej pod naszym sektorem pojawił się także trener Rafał Górak. Podróż powrotna spokojna.
Bytów był naszym ostatnim wyjazdem w 2019 roku. Na szlak wrócimy w marcu, a pierwszy raz w trasę wyruszymy do Elbląga.
Najnowsze komentarze