Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Media o GieKSie: Szczęśliwy „Spodek” dla GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Na pierwszy plan w doniesieniach medialnych, w dalszym ciągu wysuwa się sprawa stadionu, pojawiają się nowe komentarze zaistniałej sytuacji.

Siatkarze rozegrali w minionym tygodniu jedno spotkanie ligowe, wygrywając w spodku z Aluron Virtu CMC Zawiercie 3:1. Następny mecz siatkarze rozegrają na wyjeździe, czwartego stycznia, z Ślepsk Malow Suwałki.

Hokeiści w PHL rozegrali dwa spotkania. W piątek, drużyna wygrała w Satelicie z Zagłębiem Sosnowiec 3:1, wczoraj niestety, przegrała w Tychach z GKS-em 1:2.

 

PIŁKA NOŻNA

tylkokobiecyfutbol.pl – Certyfikacja … złote gwiazdki po kobiecemu

Na początku zapowiadała się iście piłkarski przewrót. W pierwszych wersjach wymagań w programie certyfikacji szkółek były punkty, które mówiły o posiadaniu kobiecej drużyny. Niestety szybko jednak się z tego pomysłu wycofano. Przedostało się jednak parę wyjątków od reguły.

Dwanaście szkółek spośród stu siedemnastu posiada kobiece zespoły na poziomie przynajmniej ligowym. Spośród ekstraligowych ekip to tylko SMS Łódź i GieKSa Katowice.

[…] Program Certyfikacji PZPN dla szkółek piłkarskich to projekt skierowany do podmiotów prowadzących szkolenie dzieci. Jego ideą jest wyznaczanie standardów pracy z młodymi zawodnikami, pomoc w ich szkoleniu, dofinansowanie oraz weryfikacja szkółek. Oprócz złotych gwiazdek przyznano także srebrne i brązowe. Certyfikaty będą obowiązywać do czerwca 2021 roku, przez cały ten okres kluby mają być pod stałą kontrolą PZPN.

Złote gwiazdki PZPN po ‚kobiecemu’:

MUKS Warta Gorzów Wlkp

Stilon Gorzów Wlkp

UKS SMS Łódź

Resovia Rzeszów

Akademia Piłkarska LG Gdańsk

BTS Rekord Bielsko-Biała

GKS Gieksa Katowice S.A.

GKS Rozbark Bytom

KS Skra Częstochowa S.A.

KS Polonia Środa Wlkp

TP Ostrovia 1909 Ostrów Wlkp.

KS Grom Wolsztyn

 

2×45.pl – Po co ściągać szrot z zagranicy, skoro w II lidze są ciekawi zawodnicy? TOP 10 zawodników, którzy zasługują na transfer wyżej

Bardzo często nasze kluby – mówiąc kolokwialnie – olewają niższe ligi i wolą ściągać zagraniczny szrot. Jesienią na boiskach drugiej ligi nie brakowało zawodników, którzy swoją grą zasługują na transfer do wyższej ligi.

[…] Bartosz Mrozek (GKS Katowice) – młody bramkarz w tej rundzie spisywał się bardzo dobrze w bramce GKS-u Katowice. Jest wypożyczony z Lecha Poznań, więc prędzej czy później zapewne zadebiutuje w bramce „Kolejorza”. Już kilka tygodni temu mówiło się, że poznaniacy mogą skrócić wypożyczenie i ściągnąć swojego golkipera.

 

sportdziennik.com – Mikołaj Machulik: Nie można pędzić bez kontroli

Rozmowa z Mikołajem Machulikiem, prezesem katowickiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich, o budowie kompleksu sportowego w Katowicach

Czy możliwe jest wybudowanie 15-tysięcznego stadionu, 3-tysięcznej hali, sześciu boisk treningowych oraz infrastruktury drogowej za 185 milionów złotych?
Mikołaj MACHULIK: – W optymalnych okolicznościach można tak przyjąć. Wiele zależy od przyjętych rozwiązań projektowych oraz czynników zewnętrznych. Na etapie przygotowania konkursu, nie wszystkie uwarunkowania są możliwe do przewidzenia.

Czyli maksymalny kosztorys katowickiego kompleksu sportowego, na który powołuje się miasto w sporze z projektującą te obiekty firmą RS Architekci, to coś przystającego do rzeczywistości?
Mikołaj MACHULIK: – To wszystko są szacunki. Miasto musi ze swojej strony znaleźć budżetowanie na inwestycję i sprawdzić, czy da się ją wykonać w określonej kwocie. My jako Stowarzyszenie Architektów Polskich stwierdzamy to dość ogólnie, na podstawie doświadczenia z różnych innych konkursów na koncepcję czy stadionów, jakie wybudowano w Polsce w ostatnim czasie. Również uczestnicy konkursu, w tym doświadczeni w projektowaniu obiektów sportowych, nie zgłaszali uwag w zakresie kosztów realizacji, które zgodnie z prawem zamówień publicznych należy podać w konkursie. Bywa, że czasem takie uwagi uczestników padają w pytaniach składanych w procedurze konkursowej, choć ostatnio coraz rzadziej.

[…] Czy w szacunkowym kosztorysie zakładanym na etapie „przedprojektowym”, czyli konkursu na koncepcję architektoniczną stadionu, nie powinno się uwzględniać tych zmiennych? I zatem kwota 185 milionów w odniesieniu do katowickiego kompleksu sportowego była po prostu zbyt niska?
Mikołaj MACHULIK: – Zarówno projektanci, inwestorzy, jak i my jako organizator wykonawczy konkursu, jesteśmy wtłoczeni w ramy polskiego prawa zamówień publicznych. Dobrze wiemy, jak mało jest elastyczne i jak mało odporne na uwarunkowania zewnętrzne. Trudno przykładowo przewidzieć, że rząd podniesie minimalną płacę, a wzrost cen na rynku budowlanym – na przestrzeni 1,5 roku – wyniesie nawet 30 procent.

[…] RS Architekci przedstawili kosztorys załączony do projektu w wysokości nie 185, a około 398 milionów złotych. Słysząc o tym, był pan zdziwiony?
Mikołaj MACHULIK: – Odpowiedzieliśmy miastu, że jesteśmy równie mocno co ono zaskoczeni kwotą kosztorysową. Trudno się do tego odnieść, bo nie mamy wglądu do dokumentacji. Być może cząstkowe wzrosty powodują przyjęte rozwiązania projektowe, materiałowe, różne inne czynniki, związane z gruntami, drogami, ale też zmieniające się standardy federacji sportowych. Tego nie jesteśmy w stanie ocenić bez szczegółowej analizy. Z pewnością przy tak dużej inwestycji, cały proces projektowy powinien podlegać etapowej weryfikacji.

[…] Jak skomentuje pan tę wcześniejszą „excelowską” pomyłkę projektantów kompleksu sportowego? Tłumaczyli, że w przedstawionym miastu kosztorysie zamiast 398 milionów pierwotnie pojawiła się kwota 561 milonów, bo źle postawiono przecinek przy wycenie posadzek.
Mikołaj MACHULIK: – Moja pierwsza uwaga podczas rozmów z miastem była taka, by podeszło do sytuacji spokojnie. Powinno sprawdzić, zweryfikować, czy nie doszło do jakiejś pomyłki „księgowej”, pisarskiej. Inna rzecz, że kosztorys przedstawiany przez projektantów też musi być przez nich zweryfikowany. Nie powinno się go wydawać tuż po otrzymaniu. Najwyraźniej kolegom zabrakło czasu, by sprawdzić… Zresztą, miastu chyba też.

[…] Czy często zdarzają się spory między inwestorem a projektantem podobne do tych, które teraz mają miejsce w Katowicach?
Mikołaj MACHULIK: – Często, bo gminy przyjmują na inwestycje zbyt niskie budżety. Powtórzę, że proces projektowy powinien być kontrolowany pod kątem kosztów. Tego nie da się zrobić, jeśli projektant zrobi jeden kosztorys na końcu zamiast sporządzić wcześniej dwa czy nawet trzy „przybliżające”.

[…] Jaką widzi pan przyszłość przed tą inwestycją, wokół której zrobiła się burza medialna, a ze strony miasta oraz projektanta padło wiele gorzkich słów?
Mikołaj MACHULIK: – Ta cała sprawa wynikła prawdopodobnie z braku dostatecznej komunikacji między miastem a projektantami. Raz jeszcze podkreślę, że przy tak dużej inwestycji cały proces projektowy powinien być kontrolowany, monitorowany przez inwestora.

 

Stadion GieKSy. Miasto jest zdeterminowane

Katowiccy radni wyrazili zgodę na zaciągnięcie kredytu, z którego ma być współfinansowana budowa stadionu i reszta kompleksu sportowego, ale zasypali też prezydentów wieloma pytaniami. – Być może będziemy w sporze prawnym z projektantem – przyznał wiceprezydent Bogumił Sobula.

W poniedziałek, 9 grudnia, wezwaliśmy wykonawcę do poprawienia przedłożonej dokumentacji w wynikającym z umowy terminie 21 dni, by była zgodna z regulaminem konkursu na koncepcję urbanistyczno-architektoniczną kompleksu sportowego stadionu miejskiego. Po dziesięciu dniach nie otrzymaliśmy odpowiedzi – powiedział Bogumił Sobula, wiceprezydent Katowic, na sesji rady miasta, podczas której radni przez kilkadziesiąt minut dyskutowali o tej bardzo ważnej inwestycji i związanej z nią sporem z projektantem, firmą RS Architekci z Rudy Śląskiej.

[…] Jak ujawnił Bogumił Sobula, cena projektu (której miasto jeszcze nie uregulowało, nie przyjmując go) w umowie z RS Architekci wynosi 7,0848 mln zł. Ta umowa została podpisana 28 września 2018 roku, miała być realizowana przez okres 14 miesięcy, a jej ostatni etap to przedstawienie kosztorysu inwestorskiego.

– W ciągu tych 14 miesięcy miasto i wykonawca utrzymywali stały kontakt roboczy. Odbyło się osiem spotkań koordynacyjnych, dotyczących całości zadań związanych z projektowaniem. Na żadnym z nich projektant nie zgłosił zagrożenia wzrostu kosztów inwestycji. Po tych 14 miesiącach, 28 listopada, projektant przekazał całość dokumentacji wraz z kosztorysami dla poszczególnych branż i części inwestycji. Te kosztorysy nie były zsumowane. 2 grudnia Wydział Inwestycji Urzędu Miasta Katowice dokonał zsumowania. Otrzymano kwotę 561 milionów 267 tysięcy 137 złotych brutto – wyliczał wiceprezydent.

Sekwencję pytań otworzył radny Józef Zawadzki, zagadując włodarzy miasta, czy budowa stadionu w ogóle jest potrzebna i czy nie lepiej byłoby przeznaczyć te środki na remonty dróg. Inne kwestie podnoszone do mikrofonów były bardziej szczegółowe. Przewijała się w nich kwota kosztorysu około 390 milionów złotych, czyli ta skorygowana już w przestrzeni publicznej przez projektantów, ale miasto nadal odnosi się do przedstawionych w kosztorysie 561 milionów.

[…] Teoretyzowano, czy miasto byłoby gotowe wybudować stadion za te 390 milionów.

– Oczekujemy realizacji podpisanej umowy. Mamy determinację, by wybudować stadion. Pan prezydent Marcin Krupa powiedział wyraźnie, że w Katowicach powinien powstać taki stadion, jakiego potrzebujemy. Nowoczesny. Nie chodzi tylko o zawodowych sportowców, ale też o oczekiwania mieszkańców, którzy na tym kompleksie rekreacyjnym będą mogli całymi rodzinami spędzać czas.

[…] Miasto poszło z projektantem na zwarcie. Jeśli ten nie poprawi kosztorysu i miasto będzie mogło dochodzić swych praw na mocy kar umownych, to kibicom za wiele to nie da, bo stadionu jak nie było – tak nie będzie. Radni dociekali o scenariusz na wypadek braku porozumienia z firmą RS Architekci.

– Być może będziemy w sporze prawnym z wykonawcą, który z pewnością ogląda te obrady. Pozdrawiam go serdecznie! Informuję jednak, że nie możemy w tej chwili mówić, jakie działania prawne mamy zamiar podjąć. Jeśli nie będzie przeszkód formalnych i taktycznych, to o tym powiemy – stwierdził Bogumił Sobula.

Radny Bartosz Wydra zauważył, że miasto nie może nawet wystąpić o pozwolenie na budowę stadionu, bo… nie jest właścicielem gruntu, na którym na stanąć stadion!

– Teren to ponad 20 hektarów. Jedna działka – o wielkości 0,06 hektara – jest w tej chwili formalnie we władaniu Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Mamy ustaloną ścieżkę postępowania, pewne uzgodnienia z SRK zostały dokonane. One sprawiają, że na dzień uzyskania pozwolenia na budowę ten teren stanie się formalnie własnością miasta – zaznaczył Sobula.

Pytano też, jaka przyszłość czeka obiekty przy Bukowej, gdy powstanie już stadion na Załęskiej Hałdzie. Radny Dawid Durał dociekał, kto wytnie z działki 15 hektarów drzew i wysuszy dwa stawy. Bogumił Sobula zapowiedział, że do wszystkich tych kwestii odniesie się pisemnie.
Na razie radni zapalili zielone światło dla stadionu, wyrażając zgodę na zaciągnięcie 170-milionowego kredytu z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Ma być z niego współfinansowana budowa nie tylko kompleksu sportowego, ale też stadionu w Piotrowicach dedykowanego Rozwojowi.

204 MILIONY ZŁOTYCH zapisano w Wieloletniej Prognozie Finansowej miasta Katowice na budowę stadionu.
170 MLN ZŁ ma wynosić kredyt, z którego współfinansowana będzie budowa kompleksu sportowego.
170 TYSIĘCY ZŁOTYCH zapłaciło miasto Stowarzyszeniu Architektów Polskich za konkurs na koncepcję architektoniczną stadionu.
7,1 MILIONÓW ZŁOTYCH kosztuje projekt kompleksu sportowego zamówiony u firmy RS Architekci, którego nie przyjęło miasto.

 

dziennikzachodni.pl – Radni zgodzili się na kredyt na stadion GKS Katowice. 170 mln złotych z Banku Rozwoju Rady Europy

Podczas czwartkowej sesji Rady Miasta przyjęto uchwałę, na mocy której Katowice zaciągną kredyt 170 mln zł z Banku Rozwoju Rady Europy. Pieniądze będą przeznaczone na budowę nowego stadionu GKS Katowice, ale również budowę kompleksu sportowego przy ulicy Asnyka w Piotrowicach.

Według uzasadnienia uchwały kredytem współfinansowane będą strategiczne dla rozwoju miasta zadania inwestycyjne: „Katowicka Infrastruktura Rowerowa, budowa kompleksu sportowego przy ul. Asnyka oraz budowa stadionu miejskiego w Katowicach i układ drogowy dla obsługi komunikacyjnej stadionu miejskiego w Katowicach”. 19 radnych głosowało za przyjęciem uchwały, 3 było przeciw, a 6 się wstrzymało.

[…] W przyszłym roku pieniądze z kredytu będą przeznaczone na kompleks przy Asnyka i Katowicką Infrastrukturę Rowerową. Na stadion GKS Katowice przewiduje się 44 mln zł w 2021 roku i 66 mln w 2022.

 

weszlo.com – Plaga kontuzji nas wzmocniła, wyrzucenie czterech piłkarzy również

Rafał Górak w 2013 roku odchodził z GKS-u Katowice z poczuciem olbrzymiego niedosytu. Miał przekonanie, że zostało wiele niezapisanych kartek w tej historii i kiedyś jeszcze na Bukową wróci. Stało się to tego lata, po sensacyjnym spadku klubu do II ligi. Górak z beniaminkiem Elaną Toruń omal na zaplecze Ekstraklasy nie awansował, jego pozycja była tam mocna, ale gdy zadzwonili z Katowic, w zasadzie od razu był zdecydowany. Początki sezonu okazały się bardzo trudne, trzeba było mierzyć się nie tylko ze sprawami czysto piłkarskimi, ale gdy wreszcie przełamano trwającą ponad rok niemoc w domowych meczach, drużyna nabrała rozpędu i zatrzymała się na trzecim miejscu w tabeli.

[…] Obecna sytuacja w tabeli cokolwiek zmienia jeżeli chodzi o cele i deklaracje? Przed startem rozgrywek często powtarzał pan, że nie będzie rozmów o awansie, a gdyby ktoś w klubie tak postawił sprawę, nie byłoby wam po drodze. 

Przed podpisaniem kontraktu długo rozmawialiśmy jak to wszystko miałoby funkcjonować. Właściciele od początku wskazywali nam kierunek, by było cierpliwiej i spokojniej, bardziej merytorycznie i metodycznie. Z takim zamysłem zaczęliśmy pracować. Dziś odczuwamy wielką satysfakcję nie tylko z samego wyniku, ale przede wszystkim z faktu, że wiele meczów rozegraliśmy tak, jak życzylibyśmy sobie jeszcze przed podjęciem tego wyzwania. Zakładaliśmy, że taka gra może nastąpić później.

Pytanie, czy oczekiwania wobec drużyny pozostaną takie same? Wiadomo, jak to jest z rosnącymi apetytami, łatwo zapomina się o punkcie wyjścia. 

Trzeba uważać, można wpaść w błędne koło rozmyślając dziś już nawet o tym, kiedy klub wróci wreszcie do Ekstraklasy. Musimy pamiętać, w jakich okolicznościach zaczynaliśmy. Dla mnie najważniejsze słowo to „cierpliwość”, będę się go trzymał na każdym kroku. Nie stanę się niecierpliwy, bo będąc trzeci chcę być zaraz drugi, tylko będę systematycznie pracował, żeby drużyna grała lepiej i wiosną 14 razy była gotowa na wygranie najbliższego meczu. Takie są nasze cele.

Czyli trudno zakładać, żeby komuś z klubu jednoznacznie wymsknęło się, że wiosną walczycie o awans?

Byłoby to niepotrzebne wyrywanie się do przodu. Po co o tym mówić? Każdy zaczynając rywalizację ma prawo ją wygrać.

[…] Czego spodziewa się pan po zimowym oknie transferowym? Jeżeli wszyscy są zdrowi, dysponujecie szeroką kadrą.

Zdrowie chłopaków to kluczowy warunek. Odczuwamy dużą radość, bo ludzie, na których postawiliśmy w zdecydowanej większości zdali egzamin. A wiadomo, że selekcjonowaliśmy z różnych miejsc i nie wiedzieliśmy, kiedy dokładnie jeden czy drugi zaczną się rozwijać. Skoro się sprawdzili, dostaną kolejne szanse w drugiej rundzie, dlatego nasze cele transferowe na zimę są bardzo precyzyjnie określone, dokładnie wiemy, czego szukamy. Nie zawsze chodzi o transfer mający być z założenia numerem jeden na danej pozycji. Czasami potrzeba uzupełnienia składu, chłopaka do rywalizacji.

To czego szukacie na zimę?

We wszystkich klubach powoli zapadają decyzje odnośnie kształtu wiosennych kadr, nasze rozmowy są na zaawansowanym etapie, dlatego w tym momencie wolę nie rozwijać wątku. Jak mawiają mądrzejsi, transfery lubią ciszę.

Kibice bardziej powinni spodziewać się 1-2 transferów czy 4-5?

Wydaje mi się, że bliższa prawdy będzie pierwsza wersja.

[…] BKS najmocniej pana zahartował? Cztery lata w III lidze, musiał pan poznać od podszewki realia niższych szczebli.

Dokładnie. Tam musiało się być alfą i omegą, znać się na wszystkim.

A był pan już przecież po pierwszoligowych doświadczeniach w Radzionkowie i Katowicach. Takie zejście dla wielu mogłoby być nie do przyjęcia i oznaczałoby obrażenie się na świat.

Rynek fatalnie mnie zweryfikował (śmiech). Pierwsze dni po rozstaniu z GieKSą kosztowały wiele nerwów i zdrowia psychicznego. Odchodząc z Katowic czułem się totalnie niespełniony, klub dopiero co pozyskał obecnego właściciela i stanął na nogi. Przez większość czasu pracowałem jeszcze w innym układzie właścicielskim. Dlatego gdy pojawiła się oferta z BKS-u, poszedłem tam na złość wszystkim. Chciałem też zyskać trochę spokoju w pracy i go dostałem. Jestem bardzo wdzięczny temu klubowi, czasu nie straciłem. Przeszliśmy przez reorganizację rozgrywek, musieliśmy być na czołowych miejscach, żeby nie spaść i to zrealizowaliśmy. Walkę o awans przegrywaliśmy z idącą wtedy do góry Polonią Bytom i dzisiejszymi pierwszoligowcami – Odrą Opole i GKS-em Jastrzębiem. Nam ciągle nieco do tych klubów brakowało, zajmowaliśmy drugie lub trzecie miejsce.

[…] Podczas pierwszego pobytu przy Bukowej musiał pan godzić ogień z wodą. To był jeszcze czas dużych zaległości w wypłatach i strajków piłkarzy, ale oczekiwania wobec drużyny były już podobne jak w późniejszych latach.

W tamtym momencie ludzie zostali sprowokowani do wymyślenia słynnego już hasła „Ekstraklasa albo śmierć”. A przecież pieniędzy praktycznie w ogóle nie było. Przez pierwszych dwanaście miesięcy dostałem bodajże cztery pensje. Chcę jednak podkreślić, że drużyna ani razu wtedy nie strajkowała. Pojawiały się takie myśli, ale nigdy nie zdarzyło się, żeby piłkarze nie wyszli na trening. Przez dwa lata pracy w karkołomnych warunkach utrzymywaliśmy GieKSę w I lidze i to bez wielkiego stresu. Odbierano to jednak jako wyniki poniżej oczekiwań, bo GKS powinien bić się o awans. Trudno było wymyślić większą bzdurę. W klubie panowała organizacyjna tragedia. Zespół i sztab kapitalnie się trzymał, dzięki czemu unikano spadków. Normalność nastąpiła dopiero wiosną 2013 i za ten okres bylibyśmy na piątym miejscu w tabeli. Wydawało się, że wreszcie możemy pójść do góry. Niestety w trzecim sezonie nie dane mi było kontynuować dzieła, po czterech kolejkach zostałem zwolniony. Ale to już historia.

[…] Odchodząc z GieKSy czuł pan, że ma tu jeszcze coś do zrobienia, że nie wszystkie karty zostały zapisane?

Dokładnie. Byłem bardzo rozczarowany, że tak to się potoczyło. Tydzień później GKS grał z Miedzią Legnica. Nie byłem na tyle mocny, żeby pojawić się na stadionie, oglądałem w domu. Kibice wywiesili transparent „Rafał Górak, dziękujemy”. Oni mnie wtedy uspokoili, ciśnienie zeszło. Nie wiedziałem, w jakiej roli, ale byłem przekonany, że do klubu wrócę. No i stało się.

Wsparcie trybun ma pan ewidentne. Piotr Koszecki, prezes SK1964, pytany przez nas, kogo kibice wspominają najmilej w ostatnich kilkunastu latach, w pierwszej kolejności wskazał pana, a dopiero potem na Alana Czerwińskiego.

Chyba nic mocniej nie mobilizuje do pracy w sporcie jak zaufanie kibiców i dobry odzew z ich strony. To jest koło napędowe do działania, czuje się jeszcze większą odpowiedzialność i tym bardziej nie chce zawieść. Czytałem tamten wywiad i przyznaję, że miło się poczułem.

Nigdy nie ukrywał pan, że zawsze odczuwał szczególną sympatię do GKS-u Katowice. Pytanie, z jakiego powodu, skoro jest pan z Bytomia, grał pan w Polonii, Szombierkach czy Szczakowiance Jaworzno, a z GieKSą przed pracą trenerską nie miał nic wspólnego.

Nie wiem, nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Może chodzi o ten zwycięski dwumecz z Bordeaux w Pucharze UEFA z sezonu 1994/95. Przy Bukowej GKS wygrał 1:0, a w składzie gości Zidane, Lizarazu czy Dugarry, późniejsi mistrzowie świata i Europy. Już w tamtym czasie te nazwiska robiły wrażenie. Obejrzałem przez lata niezliczoną ilość meczów, ale ten do dziś ma wyjątkowe miejsce w mojej pamięci. To był ostatni znaczący sukces śląskiego klubu w europejskich pucharach.

[…] Był pan zaskoczony, gdy latem odezwano się z Bukowej? W momencie spadku klubu przeszło od razu przez myśl, że to mogą być dobre okoliczności dla pana powrotu?

Nie zakładałem takiego scenariusza. Skończyliśmy z Elaną Toruń sezon w II lidze i praktycznie miałem już wszystko przygotowane pod kątem letniego obozu. Nawet jadąc do domu tydzień po ostatnim meczu byłem przekonany, że po urlopie wracam do Torunia. W życiu nie spodziewałbym się, że sprawy tak szybko się potoczą. Po spadku GieKSy wydawało mi się, że dopiero teraz zrobi się w niej bałagan, bo często tak się dzieje w takich sytuacjach. A tu nagle jeden, drugi, trzeci telefon i błyskawicznie okazało się, że jesteśmy blisko porozumienia. Pozostawała kwestia mojego odejścia z Elany, która mogła stanowić zaporę. Obowiązywał mnie jeszcze dwuletni kontrakt.

No i trzeba było za pana zapłacić. To ogólnie rzadkość na rynku trenerskim w Polsce, a już na szczeblu drugoligowym absolutny ewenement. 

Od pierwszych minut rozmów z prezesem czy właścicielami wyczuwałem, że naprawdę chcą mojego powrotu. Zapewniano mnie, że klub dogada się z Elaną. Może jest w tym trochę próżności, ale bardzo spodobało mi się takie podejście. Miałem pewność, że mnie tu chcą, że nie jestem kandydatem numer dziesięć, z którym zaczęto rozmawiać po dziewięciu odmowach. A gdy jeszcze później pojawiła się kandydatura trenera Roberta Góralczyka na stanowisko dyrektora sportowego, poczułem, że to właśnie ten moment, o którym gdzieś w głębi serca myślałem.

[…] Ale jednocześnie przyznał pan, że GKS Katowice dziś już samą marką nie straszy.

Bo tak wygląda rzeczywistość. To się może zmienić dopiero wyżej, dziś nikt się nas nie przestraszy. Prawie każdy mecz rozgrywaliśmy na styku wynikowym, często decydowały szczegóły, jeden gol. Na ten moment jako GKS Katowice obawiamy się każdego rywala i jeżeli przyjeżdża do nas Gryf Wejherowo, nie zakładamy z marszu, że go rozniesiemy.

Zimą nie jedziecie na zagraniczny obóz. To pana decyzja czy zadecydowały kwestie ekonomiczne?

Zdecydowanie moja decyzja. Nawet gdybyśmy mieli dwie bańki w kasie, a dyrektor sugerowałby, że tylko czekają na wydanie na obóz, to wolałbym je wydać inaczej. Na razie pojedziemy w góry do Wałbrzycha, na ciepłe kraje przyjdzie czas. Jak wszędzie, najpierw trzeba coś osiągnąć, potem można jechać na wczasy.

[…] Jako zawodnik w Ekstraklasie spędził pan aż jeden sezon czy tylko jeden sezon?

Aż! Biorąc pod uwagę moje umiejętności, zdecydowanie aż. Spełniłem wielkie marzenie, żeby zagrać choćby minutę na najwyższym poziomie. Udało się rozegrać 23 mecze i nawet strzelić gola w szalonym spotkaniu z Ruchem Chorzów, wygranym 6:2. Poczułem się wtedy spełniony. Na nic więcej nie byłoby mnie stać, ewentualnie na jeszcze 1-2 sezony, ale na pewno nie biłbym żadnych rekordów w liczbie meczów. Zwyczajnie byłem na to za słaby piłkarsko. Wszystko do czego doszedłem zawdzięczałem pracowitości, a nie talentowi.

[…] Rafał Górak-piłkarz w Ekstraklasie się pokazał. Prędzej czy później przyjdzie czas na Rafała Góraka-trenera?

Muszę sobie do niej sam awansować z prowadzoną przez siebie drużyną. Tym szlakiem idę. Mam nadzieję, że kiedyś się uda.

Nie zakłada pan, że ktoś bezpośrednio się na pana skusi?

Staram się twardo stąpać po ziemi. Dupę mam już bardzo twardą, parę razy na niej wylądowałem.

 

SIATKÓWKA

sportdziennik.com – Szczęśliwy „Spodek” dla GieKSy

Czwarte ligowe zwycięstwo odnieśli siatkarze GKS- Katowice na parkiecie w „Spodku”, wygrywając z lokalnym rywalem Aluronem Virtu CMC Zawiercie 3:1.

To były ważne punkty dla katowiczan, którzy w lepszych nastrojach będą się przygotowywali do świąt.

[…] Dariusz Daszkiewicz, trener gospodarzy, wystawił zgodnie z przewidywaniami „żelazny”, z kolei jego vis-a-vis Mark Lebedew nieco go zmienił w porównaniu z ostatnimi potyczkami pucharowymi. Siatkarze GKS-u przystąpili do meczu z mocnym postanowieniem dyktowania warunków na parkiecie. Dysponowali niezłą zagrywką, dobrze funkcjonował blok i stąd też szybko objęli prowadzenie 7:3. I potem przez cały I set utrzymywała się przewaga kilku punktów. Tylko dwa razy goście zbliżyli się na 2 „oczka” (16:18 i 20:22), ale gospodarze szybko „wyprostowali” tę sytuację.

[…] Gospodarze byli nadal skupieni i w kolejnej odsłonie starali się ograniczyć błędy własne do minimum, choć w polu serwisowym nie zwalniali ręki i mocno ryzykowali. Goście, początek mieli obiecujący, ale potem brak komunikacji sprawił, że popełnili dwa błędy i zapisali na koncie stratę 6:10. Gospodarze swoją zagrywką odrzucili rywali, którzy pogłębiali się w swoim kryzysie. Po błędzie serwisowym Grzegorza Boćka gospodarze prowadzili 22:16 i pewnie sięgnęli po wygraną w drugiej partii.

Goście III seta zaczęli w zmienionym składzie z australijskim rozgrywającym Arshdeep Dosnanjhem, atakującym Grzegorzem Boćkiem, środkowym Marcinem Kanią oraz libero Krzysztofem Andrzejewskim. I rozpoczęła się gra na całego, bo goście wcale nie zamierzali rezygnować z wygrania tego seta. Podopieczni trenera Lebedwa zyskali 2 pkt przewagi i skrzętnie ja utrzymywali. Po akcji Nowakowskiego, asie Jarosza oraz skutecznym bloku gospodarze objęli prowadzenie 21:20. Końcowe fragmenty tej odsłony były emocjonujące i po ataku Kani piłka od rąk wylądowała na aucie. I w ten oto sposób goście zniwelowali straty i pewnie katowickiego zespołu trochę się zaniepokoili, mając w pamięci poprzednie potyczki.

W IV odsłonie o każdy punkt jednej i drugiej stronie nie było łatwo. Gospodarze zdołali sobie wypracować 5 pkt przewagę (12:7), ale szybko została ona zniwelowana. W drugiej części rozgorzał prawdziwy bój. Przy jednej z obron Dustin Watten nie tylko przewrócił krzesła, ale zdemolował bandę reklamową i było 20:18. Przy stanie 22:18 czerwoną kartke otrzymał Grzegorz Bociek, a potem zawiercianie popełnili dwa błędy, wyrzucając piłkę na aut.

GKS Katowice – Aluron Virtu CMC Zawiercie 3:1 (25:20, 25:18, 23:25, 25:18)

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – GieKSa lepsza od Zagłębia

[…] Dla ekipy Piotra Sarnika była to szansa na odkucie się po dwóch porażkach z rzędu. Ze składu wypadł Jakko Turtiainen, który leczy uraz pachwiny. W mecz katowiczanie nie mogli wejść lepiej. Szymon Mularczyk wykorzystał doskonałe podanie zza bramki i w 3. minucie dał GKS-owi prowadzenie. Nie była to jednak zapowiedź dominacji gospodarzy. Zagłębie Sosnowiec stworzyło sobie kilka okazji do wyrównania. Najlepszą miał Oriechin, który po błędzie obrony wyjechał sam na sam z Robinem Rahmem. Jego strzał minął jednak słupek bramki.
Na drugą tercję GieKSa wracała więc z jednobramkowym prowadzeniem. Katowiczanie próbowali za wszelką cenę narzucić własne warunki, ale agresywna obrona przeciwnika skutecznie im to utrudniała. Skorzystaliśmy jednak na grze w przewadze. Tukka Rajamäki był najsprytniejszy w zamieszaniu pod bramką, choć sędziowie musieli sprawdzić, czy gol został zdobyty prawidłowo. Po analizie nie mieli wątpliwości. Nacisk ze strony rywala powodował, że ten częściej łamał przepisy. Na trzecią tercję wracaliśmy z wynikiem 2:0.
Zagłębie miało okazję na gola kontaktowego, gdy na ławkę kar zjechał Patryk Wajda. Jednak przed końcem kary zawodnika GieKSy, przepisy złamał Tomasz Kozłowski i to znów GKS znalazł się w lepszej sytuacji. Jednak w 53. minucie Zagłębie wykorzystało grę 5 na 3. Idealnie po podaniu kolegi przymierzył Dominik Nahunko redukując stratę. To zwiastowało bardzo nerwową dla GKS-u końcówkę tego meczu. Wynik ostatecznie ustalił Grzegorz Pasiut, który na 56 sekund przed końcem trafił do pustej bramki Zagłębia. GieKSa rok 2019 w “Satelicie” pożegnała zwycięstwem.

GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec 3:1 (1:0, 1:0, 1:1)

 

Tyszanie lepsi od GieKSy

[…] Katowiczanie do meczu przystąpili w nieco okrojonym składzie. Wszak musieli sobie radzić bez Dušana Devečki, Miiki Franssili, Teddy’ego Da Costy i Jaakko Turtiainena.

[…] Pierwszą tercję tyszanie zaczęli z wysokiego „c”. Już w czwartej minucie gry Gleb Klimienko znakomicie obsłużył Aleksija Jefimienkę. Rosjanin strzelił w samo okienko katowickiej bramki. Kolejne minuty również należały do trójkolorowych, ale próby Radosława Galanta czy Michaela Cichego okazały się nieskuteczne. Katowiczanie grali dwukrotnie w przewadze, ale w tej tercji wyrównać im się nie udało. Najbliżej doprowadzenia do remisu był Oskar Krawczyk, który strzelił w słupek bramki „Jaśka Murarza”.

Druga odsłona nie zmieniła obrazu gry. Nadal częściej przy krążku byli gospodarze. Swoją przewagę przypieczętowali kolejnym golem. W 33. minucie Christian Mroczkowski podał zza bramki do Alexandra Szczechury, a ten strzałem w krótki róg pokonał Robina Rahma. Tuż przed drugą przerwą doszło do małych spięć. Najpierw Michał Kotlorz „czysto” obalił rywala, a następnie Jakub Witecki starł się z Filipem Starzyńskim.

Trzecia odsłona była już nieco łagodniejsza. Katowiczanie nieco przycisnęli gospodarzy, gdyż musieli gonić wynik. W 44. minucie Grzegorz Pasiut zmniejszył różnicę bramkową, popisując się dobrym strzałem z nadgarstka. Goście mogli jeszcze wyrównać, bo mieli ku temu okazje. Piotr Sarnik pod koniec meczu poprosił o czas i ściągnął bramkarza do boksu. To jednak nic nie dało i mecz zakończył się zwycięstwem GKS-u Tychy.

[…] GKS Tychy – GKS Katowice 2:1 (1:0, 1:0, 0:1)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Wywiady

Błąd: Funkcjonowaliśmy jako zespół

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu w Krakowie porozmawialiśmy ze zdobywcą trzeciej bramki dla GieKSy – Adrianem Błądem.

Jak oceniasz na gorąco to spotkanie? Czy spodziewaliście się, że Cracovia zostawi tyle miejsca z przodu?

Adrian Błąd: Że tak łatwo, to na pewno nikt się nie spodziewał, ale fajny mieliśmy plan na ten mecz. Częste zmiany strony, szeroka dziesiątka, co nam dawało w dużym stopniu łatwość mijania pressingu Cracovii. No i stąd się też wzięły te bramki, bo nawet jak byliśmy w niskiej obronie, to bardzo fajnie funkcjonował nasz szybki atak, stąd choćby druga bramka Mateusza Maka. Bardzo się cieszę, że tak, a nie inaczej funkcjonowaliśmy jako zespół. Bardziej mnie martwi to, że dzisiaj nie mamy Adasia Zrelaka i to jest dla nas taka strata na minus.

Czym spowodowane jest stracenie bramek w końcówkach spotkania?

Dzisiaj trzeba oddać Cracovii, że po prostu jest dobrym zespołem i też stwarzała sobie mnóstwo okazji. Dzisiaj Kudłi myślę, że ze trzy-cztery sytuacje sam wybronił. Także trzeba oddać Cracovii, że miała jakościowych zawodników i przez to stwarzała sytuację. Choćby bramka na 3:3, to też super wrzutka i super wykończenie Kallmana – ciężko jest się obronić przed takim sytuacjami. Także nie sprowadzałbym tego do jakiegoś braku koncentracji, tylko musimy być jeszcze bardziej pazerni w swoim polu karnym. Musimy wybijać wszystkie piłki, które tam się znajdują i tak jak powiedziałem – rywal też stwarzał sobie akcje i je wykorzystał.

Teraz czeka nas przerwa na kadrę, po ostatniej zaliczyliśmy dołek. Myślisz, że dzisiejszy mecz był z rodzaju takich na przełamanie?

Powiem szczerze, że ja się na tym nie skupiam. Bardziej mnie martwi to, że w dniu dzisiejszym nie mamy kilku zawodników, którzy mają kontuzję i to jest dla nas największym minusem, jeżeli chodzi o szatnię. Bo straty Grześka Rogali, Olka Komora, Bartka Nowaka, dzisiaj Zrela, to są takie straty, że musimy trzymać się wszyscy razem, żeby nasza jakość przede wszystkim nie spadła, a to jak będziemy wyglądać po przerwie na kadrę, to zawsze każdy będzie dywagował. Jednym służy przerwa, drugim nie. Robimy swoje z meczu na mecz, ale myślę, że będziemy mieli dobry plan na Lecha. Trzeba też zaznaczyć, na jaki teren jedziemy, ale pojedziemy na pewno zwarci i gotowi.

Dobrze wam się gra z zespołami, które chcą grać w piłkę i nie murują się na swojej połowie. Na pewno Lech należy do takich drużyn.

Każdy mecz jest inny, ale na pewno tak, jak powiedziałeś — lepiej nam się gra z zespołami, które chcą odważnie grać w piłkę. Łatwiej jest choćby założyć pressing, czy wyjść z szybkim atakiem, czy gdzieś tam nawet zepchnąć troszkę rywala. Bo inaczej jak rywal broni się przy swojej szesnastce i wtedy jest nam zdecydowanie ciężej. Ale jak pojedziemy na Lecha, to oni też mają swoje cele w tym sezonie, jakąś jakość prezentują. Na pewno czeka nas bardzo solidne wyzwanie. Wyzwaniom trzeba stawiać czoła i na pewno w Poznaniu tak zrobimy.

Czy po stracie bramki w doliczonym czasie gry, wierzyliście, że te spotkanie można jeszcze wygrać?

Ten mecz to był taki rollercoaster i pokazał, że wszystko się może wydarzyć. Chwilę wcześniej Seba Bergier miał sytuację bramkową, ale trzeba oddać, że Cracovia też miała super sytuację, gdzie Kudłi wybronił. Trzeba podkreślić, że ten mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie i z tego się cieszymy, że od tego poziomu nie odstajemy, a wręcz przeciwnie – że spokojnie do niego dorównujemy.

Od czego zaczęło się zamieszanie po bramce dla GieKSy?

Przez kogo się zaczęło, to nie ma znaczenia. Chyba było uderzenie Sebastiana Bergiera, ale jak jest zamieszanie, to idziemy wszyscy. Nie ma znaczenia, czy to jest trener z ławki, czy ktoś na trybunach – jesteśmy jedną drużyną, stajemy wszyscy jeden za drugiego. Także to jest najmniej istotne, kto dostał kartkę i co się tam działo – ważne, że byliśmy wszyscy razem.

 

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum z wyjazdu do Krakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Za nami kolejny wyjazd na stadion Cracovii, tym razem na mecz z prawdziwym gospodarzem tego obiektu. Czas na tradycyjne „Post scriptum”.

  1. Na wyjazd do Krakowa złożyliśmy cztery wnioski o akredytację i bez problemu zostały nam przyznane: Madziara i Kazik (foto), Shellu i ja (press).
  2. Dzień przed wyjazdem napisał do mnie Łukasz, który w zeszłym sezonie kilkukrotnie pisał dla Was relację tekstową na żywo z pierwszoligowych boisk. Później w oczekiwaniu na nowe okulary musiał na chwile zaprzestać jeżdżenia. Oznajmił, że mógłby czasami pomóc, na co mu odpisałem – że będę miał go na uwadze i jakby była taka potrzeba, to będę dzwonił.
  3. Chciałbym widzieć jego zdziwienie, gdy w sobotę przed godziną ósmą dostał ode mnie wiadomość: czy nie chciałby pojechać do Krakowa? Shellu obudził się z wysoką gorączką. W momencie, kiedy Łukasz wyraził chęć, zacząłem ogarniać mu akredytację.
  4. Równo o godzinie dziewiątej wykręciłem numer do Marzeny Młynarczyk-Warwas, która pełni rolę rzecznika pasowego w Cracovii. Przedstawiłem jej sytuację i poprosiłem o przyznanie akredytacji Łukaszowi, a anulowanie Shellowi. Muszę przyznać, że wiele klubów powinno się uczyć od tej pani podejścia do człowieka. Była bardzo życzliwa i nie widziała żadnych problemów, aby podmienić akredytację. W wielu klubach zostalibyśmy zrugani, że w ogóle dzwonimy.
  5. Do Krakowa dojechaliśmy godzinę przed meczem, sprawnie zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się po akredytację. Ja z Łukaszem odebraliśmy je bardzo szybko, ale Magda z Kazikiem mieli je w innym miejscu, którego musieli się trochę naszukać.
  6. W tym dniu pod stadionem odbywały się obchody z okazji 106. rocznicy odzyskania przez Polskę Niepodległości. Dla kibiców była grochówka z kotła, sporo pojazdów wojskowych i żołnierzy w pełnym umundurowaniu. Dodatkowy akcent mieliśmy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem: żołnierze wynieśli na murawę 80-metrową biało-czerwoną flagę i zostały odśpiewane trzy zwrotki Mazurka Dąbrowskiego.
  7. Z Łukaszem udałem się na sektor prasowy, a Madziara z Kazikiem postanowili jeszcze pokrążyć pod stadionem, aby popstrykać trochę fotek i polatać dronem.
  8. Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze i z niedowierzaniem oglądaliśmy poczynania naszych piłkarzy, którzy bez problemu stwarzali sobie sytuacje bramkowe, a to, co robił Mateusz Mak, przechodziło nasze najśmielsze oczekiwania.
  9. W drugiej połowie Adrian Błąd zdobył bramkę kolejki, którą zobaczyłem dopiero z odtworzenia, bo w trakcie meczu mi umknęła.
  10. Końcówka spotkania to istny rollercoaster, z którego wyszliśmy obronną ręką. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewał się, po utracie bramki w 93. minucie, że jeszcze wygramy ten mecz.
  11. Po meczu poszedłem do mix zony, aby przeprowadzić wywiad z Adrianem Błądem, który możecie przeczytać TUTAJ, a reszta ekipy udała się na konferencję.
  12. Po konferencji podszedłem do pani rzecznik, aby osobiście podziękować za przyznanie akredytacji na ostatnią chwilę – co ją niezmiernie zdziwiło. Stwierdziła, że takie drobnostki to ona załatwia od ręki i była zdziwiona, że w innych klubach tak to nie działa.
  13. Następnie udaliśmy się w kierunku Katowic. Ostatnia osoba (ja ;)) zameldowała się w domu po godzinie 20:00.
  14. Teraz trochę przerwy na mecze naszych „Orłów”, a następnie udamy się na wyjazd do Poznania.
Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga