Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Doniesienia mass mediów o GieKSie: Osłabiony GKS wygrał po tie-breaku w Suwałkach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

Drużynom piłkarskim kończą się urlopy: ekipy wrócą do treningów w tym tygodniu.

W minionym tygodniu siatkarze rozegrali jedno spotkanie ligowe, wygrywając na wyjeździe z drużyną Ślepsk Malow Suwałki 3:2. Następne spotkanie nasza drużyna rozegra dopiero za dwa tygodnie 19 stycznia. Przeciwnikiem będzie Skra Bełchatów.

Po przerwie świąteczno-noworocznej na lód wrócili hokeiści, którzy rozegrali jedno spotkanie, ulegając w Satelicie Cracovii 2:3.

 

PIŁKA NOŻNA

sportslaski.pl – Skrzydłowy Polonii na celowniku. „GieKSa” albo I liga?

Jarosław Czernysz z Polonii Bytom jest przymierzany do gry w GKS-ie Katowice. II-ligowiec nie jest jednak jedynym klubem zainteresowanym pozyskaniem utalentowanego skrzydłowego.

Wychowanek JKS-u Jarosław jeszcze w wieku juniora trafił do Bytomia z rzeszowskiej Stali. Ubiegłoroczną wiosnę spędził na wypożyczeniu do IV-ligowego Piasta Tuczempy, a po powrocie szybko stał się jednym z filarów III-ligowej Polonii. W tym sezonie rozegrał dla ekipy trenera Kamila Rakoczego komplet spotkań, aż 16-krotnie wybiegając na boisko w wyjściowym składzie. Zanotował kilka asyst, zdobył jednego gola, mógł jednak mówić o pechu bo… dwóch kolejnych nie zaliczyli mu sędziowie

 

Napastnik za napastnika. Pierwsze ruchy w Katowicach

Daniel Rumin otrzymał od GKS-u Katowice wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Przy Bukowej zapewniają jednak, że rywalizacja o miejsce w ataku ekipy trenera Rafała Góraka wciąż będzie spora.

[…] Kontrakt Rumina przy Bukowej będzie obowiązywał jeszcze przez pół roku. W Katowicach nie zamierzają jednak stawiać przeszkód swojemu piłkarzowi, gdyby ten znalazł nowego pracodawcę już teraz.

 

Zagadka rozwiązana? Snajper Błękitnych zagra w Katowicach

Piotr Kurbiel ma być napastnikiem, którego GKS Katowice w poniedziałek oficjalnie przedstawi jako swojego  nowego gracza.

[…] Jak informuje „Katowicki Sport” piłkarzem „GieKSy” zostanie Piotr Kurbiel. 23-latek z Błękitnych Stargard podąży śladem Grzegorza Rogali, który przed sezonem trafił na Bukową z tego samego klubu.

Kurbiel – po odejściu z Katowic Daniela Rumina – ma być konkurentem do miejsca w składzie dla Dawida Rogalskiego. Szanse powinien mieć spore, biorąc pod uwagę, że w tym sezonie ma już na koncie 7 trafień, a więc raptem jedno mniej od najskuteczniejszego snajpera „GieKSy”. Kolejne dwa gole dopisał sobie w ramach gier o Puchar Polski przeciwko Sandecji Nowy Sącz i Stali Mielec. Przy Bukowej myśleli również o sprowadzeniu z Elany Toruń doskonale znanego trenerowi Rafałowi Górakowi Filipa Kozłowskiego, ale ostatecznie klubom nie udało się dojść w tej kwestii do porozumienia.

Piotr Kurbiel jest wychowankiem Juniora Radom, ale w dorosłym futbolu debiutował w barwach Lecha Poznań. W III-ligowych rezerwach „Kolejorza” imponował skutecznością, w sezonie 2015/16 zadebiutował w Ekstraklasie, ale jego dotychczasowa przygoda w „elicie” póki co zakończyła się na trzech symbolicznych występach. Zanim trafił do Błękitnych, reprezentował również barwy I-ligowej wówczas Pogoni Siedlce i II-ligowej Olimpii Elbląg. Co ciekawe, piłkarz był już testowany przez „GieKSę” latem 2018 roku, wówczas jednak nie znalazł uznania w oczach trenera Jacka Paszulewicza.

 

sportdziennik.com – Snajper na Trzech Króli

Daniel Rumin to pierwszy zawodnik katowickiego II-ligowca, który otrzymał tej zimy wolną rękę na poszukiwanie nowego klubu. Jego następca ma zostać przedstawiony kibicom w poniedziałek.

[…] Kontrakt Daniela Rumina wygasa 30 czerwca, dlatego przy Bukowej są gotowi nawet go wypożyczyć. Na razie piłkarz nie ma żadnych ofert. GieKSa ma już za to napastnika na jego miejsce.

Jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, zostanie zaprezentowany w Święto Trzech Króli, czyli w najbliższy poniedziałek. Podczas poszukiwań brano pod uwagę fakt, by nie zachwiać pewną równowagą – o ile Rumin gola jesienią nie strzelił, o tyle Dawid Rogalski do siatki trafił 8-krotnie i z meczu na mecz spisywał się coraz lepiej, dlatego trudno byłoby posadzić go teraz na ławkę.

– Myślę, że poniedziałkowy transfer potwierdzi, iż to wszystko braliśmy pod uwagę. Będzie to napastnik, który coś znaczy, ale wskoczy w rywalizację między Dawidem a naszym 18-latkiem Patrykiem Szwedzikiem, który wysyła fajne sygnały i chcemy, by funkcjonował w zespole, bił się o miejsce z pozostałymi dwoma „dziewiątkami” – podkreśla Robert Góralczyk.

Napastnik ma być jedynym nowym zakontraktowanym zawodnikiem, który w przyszłym tygodniu zacznie z GKS-em zimowe przygotowania do wiosennej walki o pierwszą ligę. Treningi przy Bukowej aż do wyjazdu na pierwsze zgrupowanie (do Bielska-Białej) odbywać się będą dwutorowo, bo w klubie przyglądać się też będą wyselekcjonowanej grupie ośmiu zawodników z niższych lig, kandydujących do gry przy Bukowej.

Wiadomo, że nie będzie wśród nich Szymona Małeckiego. Skrzydłowy o statusie młodzieżowca jesień spędził na wypożyczeniu z GieKSy do III-ligowej Polonii Bytom, ale po obiecującym początku stracił miejsce w składzie i bytomianie postanowili skrócić okres wypożyczenia. Obecnie Małecki jest na etapie poszukiwania nowego klubu.

[…] Dodajmy jeszcze, że na Bukową nie wpłynęła żadna oferta w sprawie pozyskania któregoś z graczy GieKSy. Nie oznacza to oczywiście, że klub nie musi trzymać ręki na plusie, bo wielu zawodników ma umowy ważne do 30 czerwca, czyli teoretycznie z nowym klubem – kontraktem od 1 lipca – mogą się związać już teraz.

– W umowach są różne zapisy. Przedłużenie niektórych jest uwarunkowane różnymi kwestiami mogącymi wejść w życie z „automatu”: czasem spędzonym na boisku czy awansem. Podchodzimy więc do tematu spokojnie. Zdradzę, że co mieliśmy zrobić w tym temacie, to już zrobiliśmy. Cokolwiek to znaczy – uśmiecha się Robert Góralczyk.

 

SIATKÓWKA

siatka.org – Osłabiony GKS wygrał po tie-breaku w Suwałkach

Bez czterech kontuzjowanych zawodników musiał sobie radzić w Suwałkach zespół GKS-u Katowice. Na domiar złego w trakcie meczu urazu doznał rozgrywający Jan Firlej, a gospodarze stracili kontuzjowanego Łukasza Rudzewicza. Mimo osłabienia podopieczni trenera Dariusza Daszkiewicza wywieźli z hali beniaminka dwa punkty, wygrywając 3:2. Był to już dziewiąty tie-break w tym sezonie w wykonaniu katowiczan.

[…] Ślepsk Malow Suwałki – GKS Katowice 2:3 (25:21, 19:25, 20:25, 25:21, 12:15)

 

plusliga.pl – Sobota z PlusLigą: Ślepsk Malow Suwałki – GKS Katowice 2:3

[…] Pierwsze noworoczne starcie w PlusLidze. Oba zespoły sąsiadują w tabeli. Spotkanie było szalenie ważne dla obu klubów, ponieważ komplet punktów przybliżał zarówno GKS, jak i MKS do ósmego miejsca w tabeli.

[…] Pierwszą partię gospodarze pewnie wygrali. Byłi m.in. lepsi w bloku i na zagrywce. Bartłomiej Bołądź zdobył siedem punktów. Osłabieni katowiczanie robili co mogli, żeby dotrzymać kroku suwalskim siatkarzom.
Zupełnie inny obraz gry mieliśmy w drugim secie. Goście dyktowali warunki rywalizacji. Ich przewaga szybko wzrosła do 7-8 punktów. W drugiej części Ślepsk Malow trochę zmniejszym straty (14:19), ale katowiczanie pewnie wyrównali stan meczu.
W kolejnej partii katowiczanie prezentowali dobrą, rozsądną grę. Z kolei w poczynaniach gospodarzy widzieliśmy sporo nerwowości. Wyrównana rywalizacja zakończyła się przy stanie 8:8. GKS zaczął uzyskiwać minimalną przewagę. Przy stanie 8:10 trener Andrzej Kowal zmienił rozgrywającego. Jednak rywale dalej mieli przewagę. Grali spokojnie w przyjęciu oraz skutecznie w ataku i zasłużenie objęli prowadzenie w meczu.
Tym razem pewnie seta wygrali gospodarze. Po asie Szerszenia i przepchnięciu piłki po bloku przez Bołądzia Ślepsk Malow prowadził 8:5. Goście wyrównali, ale od stanu po 13. suwalczanie zdobyli dwa kolejne punkty i już przewagi do końca partii nie oddali. Po dwóch kolejnych blokach było już 19:14. Katowiczanie walczyli, ale lepsza gra była po stronie drużyny trenera Kowala.
Na początku tie breaka goście objęli prowadzenie 4:1. Gospodarze wyrównali na 8:8, ale dalej już inicjatywa należała do zespołu trenera Dariusza Daszkiewicza. Kończyli akcje Wiktor Musiał, godnie zastępujący Jakuba Jarosza i Rafał Szymura, który zdobył ostatni punkt.

 

sportdziennik.com – Tie-Break dla GKS-u Katowice! Zmiennik Bohaterem!

Wiktor Musiał, 27-letni atakujący GKS-u Katowice, ma okazję debiutu w PlusLidze, ale do tej pory pełnił funkcję zmiennika.

Trudno się dziwić, bo zawodnikiem nr 1 na tej pozycji jest niekwestionowany lider zarazem kapitan zespołu Jakub Jarosz. Jednak ten drugi może mówić o sporym pechu, bo po kłopotach z kolanem dopadły go problemy z plecami. Nie pojechał na arcyważny mecz do Suwałk, ale godnie go zastąpił Musiał. On i jego koledzy znów musieli stoczyć na długi, 134-minutowy mecz zakończony zwycięstwem 3:2. To było już 9. spotkanie GKS-u, a 3 wygrane w tych okolicznościach.

W kwadracie dla rezerwowych GKS-u stało 3 zawodników, ale jeden z nich rozgrywającego Maciej Fijałek w III secie przy stanie 17:14 musiał zastąpić młodszego Jana Firleja, który doznał kontuzji oka i ostatecznie wylądował w szpitalu.

[…] Musiał w trudnych momentach zdobywał cenne punkty, z kolei w tie-breaku był wodzirejem i w pełni zasłużenie zdobył miano MVP tej potyczki. Musiał, jak i Kohut chyba tym meczem przekonali trenera Daszkiewicza, że warto im zaufać w dłuższym wymiarze czasowym. To niezwykle cenne punkty, które pozwalają zachować dystans nad dolnymi rejonami tabeli oraz spokojnie trenować przez prawie 2 tygodnie, oraz przygotować się do meczu z PGE Skrą Bełchatów.

 

HOKEJ NA LODZIE

hokej.net – „Pasy” wygrywają w Satelicie 

Nie najlepiej będą wspominać pierwsze spotkanie w 2020 roku hokeiści GKS Katowice, którzy przegrali na własnym lodowisku z Comarch Cracovią 2:3. Goście zdobyli dwie z trzech bramek w liczebnej przewadze i awansowali na piąte miejsce w tabeli ligowej.

[…] Pierwsza tercja spotkania w “Satelicie” dostarczyła sporą dawkę emocji, które udzielały się także hokeistom, wdającym się w liczne przepychanki. Jedynego gola w tercji strzelił Filip Starzyński. W 9. minucie spotkania zawodnik GieKSy objechał bramkę Miloslava Kopřivy i wpakował krążek tuż obok jego parkanu.
Na drugą tercję katowiczanie wracali więc z jednobramkową przewagą i ponad minutą gry w przewadze po karze dla Miloslava Jachyma. GieKSa trzykrotnie grała jednego więcej, ale żadnej z tych okazji nie udało się graczom Piotra Sarnika wykorzystać. Za to Cracovia po kilku nieudanych próbach, w końcu przeprowadziła akcję, po której Robin Rahm musiał wyciągać krążek z własnej bramki. Sędziowie sprawdzali jeszcze, czy Vachovec nie skierował krążka łyżwą, ale nie dopatrzyli się naruszenia przepisów. Spotkanie zaczęło się więc od nowa.
Na finałowe 20 minut zespoły wracały z remisem 1:1, co zapowiadało sporo emocji. Ekipy cały czas wymieniały się ciosami i obaj bramkarze mieli ręce pełne roboty. Doskonałą szansę sam na sam miał Tukka Rajamäki, jednak obił tylko parkan Kopřivy. Drugiego gola jako pierwsi strzelili goście. Jiří Gula doskonale przymierzył z dystansu, gdy jego zespół grał w przewadze. Jednak dwie minuty później odpowiedział Jussi Makkonen i było 2:2. Kolejna szansa dla Cracovii przyszła z karą dla Tukki Rajamäkiego. Tym razem doskonałym uderzeniem popisał się Marek Tvrdoň i goście znów objęli prowadzenie. Tego wyniku GieKSie nie udało się już zmienić.

GKS Katowice – Comarch Cracovia 2:3 (1:0, 0:1, 1:2)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga