Jesienią 2017 roku kibice GieKSy pojechali w nadkomplecie do Bytowa. Udało nam się wtedy porozumieć z miejscowym klubem, że wszyscy zobaczą mecz. Trójkolorowa Armia dzielnie wspierała swoich zawodników i gdy wydawało się, że z Bytowem będziemy mieli same pozytywne skojarzenia, to pojawiła się sprawa karna. Absurdalna sprawa karna. Poniżej opis tego, co się w niej obecnie dzieje.
W zeszłą środę (12.02.2020) zaczęła się jedna z bardziej absurdalnych spraw, o których przyszło nam słyszeć. Doszło do pierwszej rozprawy w sprawie wyjazdu sprzed 2,5 roku do dalekiego Bytowa. Wtedy to po wcześniejszym dogadaniu z klubem z Bytowa oraz burmistrzem miasta przyjechaliśmy w sporym nadkomplecie na mecz z Bytovią. Dostaliśmy zapewnienie, że każdy chętny zobaczy to spotkanie pomimo tego, że klatka gości była o wiele mniejsza niż nasza liczba tego dnia.
Po spokojnym przyjeździe cześć z nas weszła do oficjalnego sektora gości, a około 300 osób zostało spokojnie zaprowadzonych na boczne boisko niedaleko trybuny za bramką. Między boiskiem bocznym a trybuną znajdowała się furtka oraz siatka za bramką, która miała za zadanie zatrzymywać piłki. Ochrona oczywiście nie miała żadnych pretensji do kibiców, którzy po wcześniejszym dogadaniu szczegółów i wysłaniu listy wyjazdowej do klubu Bytovia Bytów zajęli miejsce na pustej trybunie. W drugiej połowie przed trybuną został postawiony spory oddział policji, co wyglądało dosyć dziwnie, ponieważ był to bardzo spokojny mecz, więc na trybunach zaczęło robić się dosyć nerwowo. Po co około 100(?) policjantów okrąża nasz sektor z każdej strony, skoro nikt nie planuje robić awantur z Bytovią, która raczej armii chuliganów nie posiada, a w dodatku poszła nam na rękę i zagwarantowała oglądanie meczu każdemu z nas? Na szczęście policja oprócz przyglądaniu się nie wpadła na żaden dziwny pomysł popsucia widowiska sportowego, jednak z końcem meczu wszyscy kibice musieli się wylegitymować oraz dać się sfilmować z dowodem osobistym przy twarzy i potwierdzać swoją tożsamość. Jest to strasznie durny zwyczaj, ale już kilka razy się to zdarzało przy okazji meczu wyjazdowego, więc nikt z nas nie zakładał najgorszego.
Zdziwienie przyszło w roku 2019 kiedy prawie 300 osób dostało najpierw wezwania na komisariat, a potem wyroki nakazowe z informacją o zakazie stadionowym oraz 4 tysiącach do zapłaty na rzecz naszego państwa, co jak można łatwo policzyć, daje ponad milion złotych do budżetu! Ponad 1 MILION PLN za to, że ktoś wpadł na pomysł w trakcie meczu, że kibice RZEKOMO poszli o około 2-3 metrów dalej niż powinni (oczywiście gdyby klub z Bytowa jasno nas o tym poinformował nawet w trakcie spotkania, to nie stanowiłoby to problemu, by się o te 3 metry cofnąć, proszę nam wierzyć, że oglądanie meczu Bytovii z GieKSą w chłodny wieczór z sektora za bramką nie należy do piłkarskich marzeń). Oczywiście większość kibiców się odwołała, bo było to tak abstrakcyjne, że nikt nie brał nawet pod uwagę, że za coś takiego można otrzymać zakaz stadionowy. Doszło do przesłuchania wszystkich kibiców w wakacje 2019. Kolejne pieniądze poszły na przesłuchania, które w 90% wyglądało tak samo. Sami funkcjonariusze nie ukrywali zdziwienia, po kolejnym z kolei przesłuchaniu wysłuchując tego samego. Nie ukrywali też, że w tym czasie mogli zajmować się czymś ważniejszym niż przesłuchiwanie prawie 300 osób w tak błahej sprawie. Po naszych wyjaśnieniach zaczęły spływać wyroki nakazowe.
Sprawa trafiła do sądu i tu zaczął się kolejny problem. Na jakiej sali zrobić taką rozprawę? Oczywiście padło na ul. Koszarową, gdzie sądzone są zorganizowane grupy przestępcze oraz znane mafie. Przy asyście policji (nie można chodzić po terenie bez asysty funkcjonariusza), bez jedzenia, bez telefonu od godziny 8:30 do 18:30 trwała procedura sądzenia kibiców. Sala zapełniona przez ponad 100 kibiców oraz adwokatów przez kilka godzin słuchała jedynie przedstawiania się kolejnych oskarżonych. Nie zostało powiedziane kompletnie nic odkrywczego, jedynie każdy kibic musiał się przedstawić, powiedzieć ile zarabia, gdzie mieszka i podać tego typu informację nie do końca związane ze sprawą. Sędzia oczywiście robił swoje, więc nie możemy mieć tu pretensji, ale czy naprawdę taka sprawa musiała się zakończyć w ten sposób? Zamiast poinformować nas przez ochronę, policję lub kogokolwiek z klubu, abyśmy się cofnęli lub po prostu zostali w autokarze podczas meczu (to też nie jest nic dziwnego, często przy nadkompletach zostajemy w autokarach lub dopingujemy „zza płotu”), ktoś uruchomił całą procedurę i chcę przesłuchać prawie 300 osób, co kilka tygodni w sądzie z kuloodpornymi szybami przy asyście policji? Czy ktoś pójdzie po rozum do głowy i tę sprawę jednak zmieni w np. pouczenie?
Na dzień dzisiejszy nie wiemy jakie kwoty zostały przeznaczone na to, aby ta sprawa została uruchomiona, ale jako podatnicy jesteśmy zmuszeni poinformować opinię publiczną o tej sytuacji. Nie pisaliśmy o tym nigdzie, bo myśleliśmy, że ktoś w porę zauważy groteskę tej sytuacji, jednak niestety sprawa ruszyła i w niektórych mediach są już opisy tej sytuacji. Czekamy na kolejne rozprawy, na których pewnie znowu będziemy się wszyscy przedstawiać, bo przy takiej ilości osób nie ma szans, żeby się wyrobić. Będziemy informować na bieżąco, jak przedstawia się sprawa i zachęcamy do informowania, jak bezsensownie są wydawane pieniądze podatników w tym kraju.
Autor: FB GieKSa

jeżyk
21 lutego 2020 at 11:58
Artykuł wyjątkowo dziwny i zagadkowy. Nic nie zrobiliśmy a mamy wyroki. Panowie to tak nie działa. Trudno ocenić czy słuszne czy nie skoro autor artykułu nie pisze nawet jakie konkretnie zarzuty zostały postawione i jaka była ich kwalifikacja prawna. Z tekstu wynika tylko że ktoś się na kibiców uwziął. Zatem kto i po co. Skoro była zgoda organizatora imprezy masowej na wpuszczenie nadprogramowej liczby widzów to tym bardziej nie zrozumiałe. Jeżeli zapadły wyroki (niezależnie od tego czy słuszne czy nie) to tam jest podana kwalifikacja prawna czynu i jest uzasadnienie faktyczne i prawne. Proponuje zatem dla pełnego obiektywizmu pokazać te informację bo bez nich nie można dokonać żadnej oceny.
BGC
21 lutego 2020 at 20:42
Przecież jest napisane, podobno staliśmy nie w tym miejscu w którym nam pozwolono, ale powiedziano nam o tym dopiero rok po meczu 🙂
Irishman
23 lutego 2020 at 09:13
Proponuję zrobić o tym kolejny magazyn śledczy, jak to katowiccy chuligani stanęli o 3 metry nie w tym miejscu co trzeba!
😉 😉 😉
Szkoda, że mistrz Bareja już nie żyje, bo miałby świetny materiał na kolejne filmy!
jeżyk
24 lutego 2020 at 08:33
BGC masz zdolność do rozumowania abstrakcyjnego. Ty uważasz że zarzut który postawiono brzmi stał nie w tym miejscu co trzeba. Pokaż mi jakikolwiek przepis który penalizuje stanie nie w tym miejscu co trzeba bo ja nie znam. Zapewniam cie że zarzut który postawiono tym osobom tak nie brzmi i ma konkretną podstawę prawną. I chodzi o to by o tym napisać a nie o jakis pierdach czy jakis wyobrażeniach. Sąd do tego sie będzie odnosił a nie do tego co sie komus tam wydaje